: 11 mar 2023, 17:08
Aspen broń boże nie chciała powiedzieć nic złego, czy zarzucić czegokolwiek nowo poznanemu Dionowi. Ot, użyła tego słowa w ramach żartu, nawiązując do tego, że dla ukochanej osoby, niezależnie czy kobiety, czy mężczyzny, człowiek jest w stanie zrobić naprawdę wiele. Hall-Rohrbach zdecydowanie do tej grupy osób należała. Poznała swojego ukochanego w Stanach, czyli w jego kraju, a wspólnie podjęli decyzję o zmianie otoczenia, wręcz klimatu - Australia wydawała się być idealnym miejscem. Niezależnie, czy byłoby to Lorne Bay, Sydney czy jakiekolwiek inne miasto. Nie dało się jednak ukryć, że Lorne Bay, czy ogólnie cały Golden Coast było pomysłem, czy propozycją wychodzącą ze strony Aspen, jako że doskonale znała tą okolicę.
-Wybacz, nie chciałam, abyś tak to odebrał. Wiadomo, że z miłości czasem robi się głupie rzeczy, ale absolutnie tego nie żałuję. -wyjaśniła, bo wiadomo - jako że nie znali się niemal wcale, nie było to tak naprawdę dziwne, że źle się zrozumieli. Nie znali swojego poczucia humoru, czy sposobu bycia.
-Nie, proszę nie dzwoń. Jak w każdym małżeństwie są gorsze i lepsze momenty, ale absolutnie nie potrzebuję ratunku. -zaśmiała się. Może wyglądała dystyngowanie i wiele osób uważało, że się wywyższa, czy że jest sztywna, ale to nie do końca było prawdą. Potrafiła doskonale się bawić, żartować i wygłupiać, a nikogo też nie dyskredytowała ze względu na pochodzenie, czy stan majątkowy. To, że obracała się w pewnym towarzystwie, to inna sprawa, wynikająca właśnie z tego, kim byli jej bliscy i rodzina.
-Na pewno to, o czym mówisz ma sens, tylko jednak to jest decyzja, którą dobrze jest mieć przemyślaną. No i ... Do tanga trzeba dwojga-wzruszyła ramionami. Choć sama szatynka w tym momencie stała na dziwnym rozdrożu. Z jednej strony wiedziała, że jej maż absolutnie, za wszelkie skarby nie chce mieć dziecka. Miał do tego pełne prawo, zwłaszcza że nigdy nie obiecywał gruszek na wierzbie i tego, że w pewnym momencie będą się o dziecko starać. Tylko Aspen, mimo już poważnego wieku, wciąż nie wiedziała, czy chce zostać matką, czy nie. Skłaniała się ku temu, że tak, ale z drugiej strony jakoś okropnie urażona tą wizją bycia bezdzietną nie była.
-Tak, zdaje sobie z tego sprawę. Właśnie też dlatego też się trochę nad tym teraz zastanawiam. -przyznała. Miała ponad 30 lat, stały i trwały związek, pieniądze - czyli ten aspekt podjęcia tej decyzji był jakby załatwiony i nie trzeba było się o to martwić. Jeden temat z głowy.
-Wydaje mi się to zrozumiałe, tyle się przecież mówi o tych więziach rodzinnych. -przytaknęła. Absolutnie nie miała doświadczeń w tym temacie, nawet nikt z jej bliskich znajomych nie był rodzicem, aby mogła własnymi oczami. Jednak widok Diona i jego syna powodował takie ciepłe uczucie na serduszku i Aspen była w stanie uwierzyć, że mężczyzna jest szczęśliwy w swojej roli, a mały chłopiec również nie ma na co narzekać. I gdzieś tam w tyle głowy pojawiała się myśl, że też by tak chciała.
Dion A. Winslow
-Wybacz, nie chciałam, abyś tak to odebrał. Wiadomo, że z miłości czasem robi się głupie rzeczy, ale absolutnie tego nie żałuję. -wyjaśniła, bo wiadomo - jako że nie znali się niemal wcale, nie było to tak naprawdę dziwne, że źle się zrozumieli. Nie znali swojego poczucia humoru, czy sposobu bycia.
-Nie, proszę nie dzwoń. Jak w każdym małżeństwie są gorsze i lepsze momenty, ale absolutnie nie potrzebuję ratunku. -zaśmiała się. Może wyglądała dystyngowanie i wiele osób uważało, że się wywyższa, czy że jest sztywna, ale to nie do końca było prawdą. Potrafiła doskonale się bawić, żartować i wygłupiać, a nikogo też nie dyskredytowała ze względu na pochodzenie, czy stan majątkowy. To, że obracała się w pewnym towarzystwie, to inna sprawa, wynikająca właśnie z tego, kim byli jej bliscy i rodzina.
-Na pewno to, o czym mówisz ma sens, tylko jednak to jest decyzja, którą dobrze jest mieć przemyślaną. No i ... Do tanga trzeba dwojga-wzruszyła ramionami. Choć sama szatynka w tym momencie stała na dziwnym rozdrożu. Z jednej strony wiedziała, że jej maż absolutnie, za wszelkie skarby nie chce mieć dziecka. Miał do tego pełne prawo, zwłaszcza że nigdy nie obiecywał gruszek na wierzbie i tego, że w pewnym momencie będą się o dziecko starać. Tylko Aspen, mimo już poważnego wieku, wciąż nie wiedziała, czy chce zostać matką, czy nie. Skłaniała się ku temu, że tak, ale z drugiej strony jakoś okropnie urażona tą wizją bycia bezdzietną nie była.
-Tak, zdaje sobie z tego sprawę. Właśnie też dlatego też się trochę nad tym teraz zastanawiam. -przyznała. Miała ponad 30 lat, stały i trwały związek, pieniądze - czyli ten aspekt podjęcia tej decyzji był jakby załatwiony i nie trzeba było się o to martwić. Jeden temat z głowy.
-Wydaje mi się to zrozumiałe, tyle się przecież mówi o tych więziach rodzinnych. -przytaknęła. Absolutnie nie miała doświadczeń w tym temacie, nawet nikt z jej bliskich znajomych nie był rodzicem, aby mogła własnymi oczami. Jednak widok Diona i jego syna powodował takie ciepłe uczucie na serduszku i Aspen była w stanie uwierzyć, że mężczyzna jest szczęśliwy w swojej roli, a mały chłopiec również nie ma na co narzekać. I gdzieś tam w tyle głowy pojawiała się myśl, że też by tak chciała.
Dion A. Winslow