weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.

[akapit]

CZTERDZIEŚCI CZTERY

Odkąd dotarła do Bombaju, czas upływał jej w zadziwiająco szybkim tempie. Poranki spędzała w mieszkaniu Claytona, przeglądając internet w poszukiwaniu informacji, które mogły okazać się przydatne, gdyby zdecydowała się nieco zmienić swoją ścieżkę kariery. Im więcej czytała na ten temat, tym częściej się nad tym zastanawiała, niekiedy dochodząc do wniosku, iż podjęcie ryzyka mogło być warte ewentualnych korzyści, które przyniosłoby jej to w przyszłości. Odkładała jednak te rozważania na bok, ilekroć Hensley wracał z planu zdjęciowego i znajdował trochę czasu na to, aby wspólnie odkrywali kolejne zakamarki indyjskiego świata. Choć nie było to to samo, czego doświadczyła w Kenii, Gemma musiała przyznać, że naprawdę jej się tu podobało. Była zadowolona z faktu, że zdecydowała się na ten wyjazd, ale najbardziej cieszyła się tym, że postanowiła zawalczyć o relację, która wcześniej połączyła ją z Claytonem. Obecnie nie miała nawet najmniejszych wątpliwości względem tego, że podjęła właściwą decyzję, ponieważ codzienność w jego towarzystwie była znacznie lepsza od tej, którą wcześniej spędzała w samotności.
Pomysł wyjazdu do Goa zrodził się tak właściwie przypadkiem, a jednak, zdaniem Gemmy, okazał się strzałem w dziesiątkę. Dzięki przerwie w zdjęciach mieli szansę na kilka dni wyrwać się z Bombaju i zaszyć się w miejscu, w którym to właśnie sobie mogli poświęcić cały wolny czas. Fernwell naprawdę tego potrzebowała, więc chociaż mieli okazję zobaczyć kilka ciekawych miejsc, nie miała też nic przeciwko temu, aby przynajmniej jeden dzień spędzili w tej niewielkiej chatce, którą na ten czas wynajęli. Bywały chwile, kiedy dochodziła do wniosku, że mogłaby zostać tu już na stałe, jedynej niedogodności dopatrując się w tym, że musieli opuszczać to miejsce, aby zdobyć coś do jedzenia. Dzisiejszy wieczór nie był zresztą wyjątkiem, ale tym razem to Gemma zdecydowała się wyskoczyć do pobliskiego budynku turystycznego, aby tam kupić im coś na kolację. Do chatki wróciła więc z dwoma opakowaniami jakiejś indyjskiej potrawy, a także woreczkiem czegoś, co przypominało jakieś zioła. Jakie konkretnie – nie miała pojęcia. - Mam… coś pomarańczowego. Chyba jest z kurczakiem - zakomunikowała, kiedy przekroczyła próg, zaraz też udając się w kierunku łóżka, na którym siedział blondyn. - Pan z recepcji dorzucił nam też jakąś herbatę - dodała, rozkładając na łóżku własne zdobycze. Może gdyby rozumiała choćby słowo w jednym z tutejszych języków, miałaby świadomość tego, co ze sobą przyniosła, ale z ich nauką nie radziła sobie zbyt dobrze. Miała wrażenie, że wszystkie słowa zlewały się ze sobą, dlatego zupełnie przestała próbować. A szkoda, bo jak widać, mogło wyjść jej to na dobre.

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Clayton miał sporo pracy na głowie. Odkąd przyleciał do Indii, musiał rzucić się w jej wir i prawdę powiedziawszy nie mógł liczyć nawet na dzień wolnego, ale nie skarżył się, ponieważ uwielbiał to robić. A poza tym przez długi czas praca świetnie służyła mu jako sposób na oderwanie się od własnych problemów. Jednak odkąd Gemma dołączyła tu do niego, nie potrzebował tego rozkojarzenia. Między nimi było coraz lepiej, prawdę powiedziawszy to można już pokusić się o stwierdzenie, że było bardzo dobrze. Na tyle, że żałował, iż nie mógł spędzić z nią więcej czasu. Niestety, nie mógł zaniedbać swojej pracy. Starał się jednak w przerwach od niej wygospodarować dla brunetki jak najwięcej czasu. A los w końcu uśmiechnął się do niego na tyle, że nawet mógł spędzić z nią kilka całych dni. To znaczy, choć było to plus, patrząc na sytuację z perspektywy jego życia prywatnego, to jednak ze względu na pracę była ona nieco stresująca, ponieważ wynikała z tego, że były problemy z jakimiś pozwoleniami. Ludzie z produkcji mieli się tym zająć, potrzebowali jednak na to czasu, stąd ta nagła przerwa, której nikt się nie spodziewał i która była nieunikniona. Hensley miał tylko nadzieję, że jednak nie będzie się ona przedłużała i wkrótce będą mogli wrócić na plan, aby dokończyć projekt.
A tymczasem, skoro sam nie był w stanie nic zrobić, by jakoś rozwiązać problem w pracy, mógł przynajmniej jakoś wykorzystać ten niespodziewany czas wolny. Dzięki temu zrodził się pomysł wypadu do Goa, który blondynowi wydawał się ciekawą opcją. I rzeczywiście się nią okazał, gdy dotarli na miejsce. Nic dziwnego, że podzielał zdanie brunetki i również najchętniej zostałby tu już na zawsze. - Chyba? - omiótł ją uważnym spojrzeniem i uniósł brwi, dochodząc do wniosku, że może jednak to on powinien był wybrać się po jedzenie. Nie dlatego, że miał Fernwell za niezaradną. Po prostu problemem była bariera językowa. I to nawet większym, niż by się tego spodziewał, co dotarło do niego, gdy zaczął badać tę jej herbatę. Wziął do ręki opakowanie i uchylił je, ponieważ chciał powąchać susz, ciekawy co im podrzucono. I cóż… Może nie był przy jej rozmowie z recepcjonistą, ale z identyfikacją “herbaty” i tak nie miał żadnego problemu. Gdy dotarło do niego, jaki to rodzaj “herbaty” na jego twarzy momentalnie wymalowało się rozbawienie, którego nie był w stanie powstrzymać. - To… bardzo cenna herbata, chcesz ją spróbować? - zapytał, mając ochotę zaśmiać się, przez co głos w pewnym momencie mu się załamał, ale udało mu się jakoś zatrzymać wybuch.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Rozumiała to. Rozumiała, że nie mógł poświęcić jej całego wolnego czasu, bo przecież przyjechał tu do pracy, w którą ona sama go popchnęła. Choć mogła zatrzymać go przy sobie, wówczas nie będąc zmuszoną do tego, aby mierzyć się z dłuższym rozstaniem, nie chciała tego robić, ponieważ to zdawało się nie być w porządku względem niego. Pragnęła przecież, żeby rozwinął skrzydła, a praca, która sprawiała mu tak wiele radości, dalej posuwała się naprzód. Teraz, kiedy wieczorami słuchała o tym, jak spędzał dnie na planie zdjęciowym, nie żałowała. Wiedziała co prawda, że pewne kwestie mogła i nawet powinna rozegrać inaczej, a jednak nie umiała pożałować tego, że popchnęła go do tego wyjazdu. Żałowała wyłącznie, że sama nie podjęła się tego ryzyka i nie przyjechała tu za nim już wcześniej, a jednak starała się nie wyrzucać sobie tego, skoro była to kwestia, którą zdołali sobie już wyjaśnić. I miała nadzieję, że Clayton rzeczywiście to rozumiał i wybaczył jej to potknięcie. W końcu ostatnio rzeczywiście było między nimi dobrze.
Nie miała pojęcia, że bariera językowa mogłaby stanowić dla niej aż taki problem. Będąc w Bombaju, przyzwyczaiła się do tego, że większość osób posługiwała się językiem angielskim przynajmniej w podstawowym stopniu. Nie był on może perfekcyjny, ale w zupełności wystarczał do tego, aby załatwić podstawowe sprawy. Tutaj, w tym skromnym pensjonacie, nie posiadała takiego komfortu. Niewykluczone zatem, że kiedy to ona zdecydowała się przynieść dla nich jedzenie, porwała się z motyką na księżyc, przez co nie była w stanie jasno stwierdzić, jaką potrawę im przyniosła. Właśnie dlatego lekko pokiwała głową, a później uśmiechnęła się łagodnie. Tego, że nie zaskoczą się po otwarciu pojemników z jedzeniem niestety nie mogła mu obiecać. Najwyraźniej nie mogła też obiecać, że się nie wygłupi, bo chociaż nie wiedziała, co się stało, jego reakcja jasno zasugerowała jej, że zrobiła coś nie tak. - Co? - zapytała, ściągając brwi ku sobie. Przysiadła na brzegu łóżka i wyciągnęła dłoń po foliowe opakowanie. Zajrzała do środka, po czym z powątpiewaniem zerknęła na blondyna. Dotychczas niewiele miała wspólnego z tego rodzaju substancjami, więc niczego nie mogła być stuprocentowo pewna, a jednak zapach wydawał jej się podejrzany. W połączeniu z jego reakcją, składał się w jedną całość. - Mogą tak po prostu rozdawać to gościom? - zapytała, po raz kolejny łapiąc się na tym, że tutejsza kultura całkowicie ją zadziwiała. W rodzinnym miasteczku w życiu nie byłaby w stanie spotkać się z czymś podobnym (no chyba, że w jakiejś szemranej knajpie), dlatego odrobinę ją to zaskoczyło – w sumie może nawet nie odrobinę?

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Oczywiście, że zdążył już jej to wybaczyć. Gdyby jeszcze nie zdołał tego zrobić, dalsze starania nie miałyby tu sensu, bo oznaczałoby to, że po prostu nie pozbierają się już po tamtym. Było jednak inaczej, a Clayton nie miał jej już za złe tamtego potknięcia. Rozumiał, że nie zrobiła tego, by wyrządzić mu krzywdę. Wiedział także, że ona rozumiała swój błąd i nie zamierzała go powtórzyć, dlatego doszedł do wniosku, że mogli zostawić to za sobą i wrócić do pracowania nad tym związkiem, na którym przecież mu zależało.
Niestety, nie wszyscy w Indiach posługiwali się angielskim. Była to przeważająca większość, przynajmniej w dużych miastach i innych ośrodkach turystycznych, ale nawet tam zdarzały się osoby, które miały z tym językiem problem. I tak właśnie było z pracownikiem miejsca, gdzie zatrzymali się na czas pobytu w Goa. Clayton nie dopatrywał się w tym problemu, w końcu w najważniejszych kwestiach jakoś się z nim dogadali. Z całą resztą też nie musiało pójść gorzej, prawda? Jakieś jedzenie Gemma u niego załatwiła, a jakie, to już szczegół, który sami mogli sprawdzić. Co innego tyczy się niespodzianki, jaką dodatkowo przyniosła im tutaj od niego… Co za nią się kryło i skąd się wzięła, tego pewnie warto byłoby się dowiedzieć, ale na to było za późno i Hensley prawdę powiedziawszy nie zamierzał się tym teraz przejmować. - Nie powinni, ale jak widać to ich nie powstrzymało - odparł, nadal wyraźnie rozbawiony. - Pan z recepcji musiał bardzo ci zaufać, skoro tak po prostu ci to dał. Co mu zrobiłaś? - poruszył zaczepnie brwiami, głupawo się przy tym uśmiechając, jakby do głowy przyszło mu to, że Gemma zaświeciła przed recepcjonistą piersiami albo obiecała mu ślub dla pobytu w Australii. Oczywiście o żadną z tych rzeczy brunetki nie posądzą, jedynie wydurniał się, zaskoczony i rozbawiony całą tą sytuacją. Swoją drogą, postanowił jeszcze raz przejąć od niej pakunek z suszem. - Chyba nie powinniśmy pozwolić, żeby się zmarnowało… Jak myślisz? - posłał jej pytające spojrzenie, chcąc sprawdzić jej nastawienie do tego. Jemu samemu w przeszłości zdarzyło się popalać. Właściwie to wcale nie tak odległej przeszłości, bo nawet podczas tego wyjazdu zdarzyło się to. Nie miał jednak pojęcia, jak zapatrywała się na to brunetka, jakoś nigdy nie zagłębiali się w takie tematy, dlatego tego miał dopiero się o niej dowiedzieć.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Nie chciała zbyt wiele sobie dodawać, a jednak miała wrażenie, że dostrzegała to w jego oczach. Widziała, że otwierał się na nią coraz bardziej i, choć już w momencie dania jej kolejnej szansy wykazał się ogromną wyrozumiałością, teraz zdecydowanie poczynili jeszcze większe postępy. Gemma z kolei nie mogła być bardziej zadowolona, ponieważ wspólna przyszłość była jedynym, o czym mogła myśleć, kiedy wyjechał. Cholernie żałowała tego, jak potoczyła się ich historia, dlatego cieszyła się, że miała szansę to naprawić. To właśnie Clayton był tym, który jej to umożliwił, a także tym, który tak dzielnie pracował z nią nad tym, aby im się udało. Był to kolejny z powodów, dla których mieli szansę odnieść sukces.
Nie rozumiała tutejszej kultury, poważnie. Z każdym kolejnym dniem coraz skuteczniej utwierdzała się w przekonaniu, że miała poważny problem ze zrozumieniem tego, co niektóre osoby próbowały jej przekazać, a wszystko przez te ogromne różnice kulturowe, które uwidaczniały się w niemal każdej próbie komunikacji z którymkolwiek z tutejszych mieszkańców. Jednak to, co Gemmie wydawało się niezrozumiałe, miało również pewien urok, który także zaczęła dostrzegać. Może więc i jej urok został dostrzeżony, skoro dziś wróciła do ich pokoju z prezentem? Naprawdę nie miała pojęcia, dlaczego to właśnie ona dostała ten podejrzany pakunek. - Nie wiem czy powinnam o tym mówić - odparła, po czym uśmiechnęła się niewinnie, w tym samym momencie wdrapując się na łóżko. Poruszyła zaczepnie brwiami, jakby rzeczywiście miała teraz przyznać się do jakiegoś przewinienia, ale oczywistym było, że wyłącznie się zgrywała. Odkąd to Clayton zaczął grać w jej myślach pierwsze skrzypce, nie była w stanie skupić się na kimkolwiek innym, a poza tym nie była osobą, która mogłaby w ten sposób narozrabiać. Zależało jej na nim zbyt mocno. - Poważnie? - zapytała, ściągając brwi ku sobie. Czy miała jakieś obawy? Z pewnością, a jednak przy nim mogła stać się odrobinę odważniejsza. - To prezent, a ich nie powinno się wyrzucać. Chociaż… Myślisz, że skasują nas za to dodatkowo? - zapytała, dopiero po czasie doszukując się w tym zagraniu jakiegoś podstępu. Może recepcjonista doszukał się okazji, aby trochę ich naciągnąć i dlatego wcisnął jej ten susz? Była to jedna z możliwości, ale, biorąc pod uwagę to, jak życzliwi byli tutejsi mieszkańcy, Gemma nie wierzyła, że mogła okazać się ona prawdą.

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
To był dosyć długi proces, ale chyba wreszcie mógł powiedzieć, że wszystko było już w porządku. Gemma dowiodła swego, a on zdążył poukładać sobie wszystko w głowie, dzięki czemu był już gotowy zaangażować się w ten związek w pełni. Nie towarzyszyły mu już te obawy, które pojawiły się w jego głowie tuż po jej przyjeździe do Indii, co było cholernie dobrym znakiem, bo początkowo, choć dał tej relacji szansę, obawiał się, że może już nie zdoła jej zaufać i już zawsze będzie podawać w wątpliwość jej zamiary. Tak już jednak nie było, a on wierzył w to, że dadzą sobie radę razem.
Hensley z zainteresowaniem śledził jej kolejne ruchy, nie potrafiąc oderwać od niej wzroku nawet na chwilę. Może przez to, że sam zdołał już pobudzić swoją wyobraźnię, a może po prostu, to w końcu zdarzało mu się często i głównie dlatego, że nie mógł się na nią napatrzeć. - Jeśli nie możesz mówić, to możesz pokazać - zaproponował z szelmowskim uśmiechem przyklejonym do twarzy. Choć mówili tylko o czymś czysto hipotetycznym, nic nie stało na przeszkodzie temu, żeby brunetka i tak mu coś pokazała. Właściwie to właśnie na to liczył blondyn, co od razu było po nim widać. Ale czy można się mu dziwić? Wszelki flirt, wszelkie pokazy - jak miał to sobie odpuszczać, gdy chodziło o nią? Przecież szalał za nią. - Jeśli tak, to uznam to za inwestycję w naszą rozrywkę. Jesteśmy na wakacjach, więc to w pełni usprawiedliwione - stwierdził głosem znawcy i jeszcze skinął głową, by podkreślić w ten sposób, że zdecydowanie miał teraz rację i nie ma z czym się spierać. Bo nie było. Nawet jeśli jakimś cudem mieli zostać przez to oszukani, Clayton jakoś by to przeżył, bo czy takie wyjazdy nie są idealną okazją na pewne szaleństwa i nieplanowane wydatki? Ano właśnie, a na biednego nie trafiło. Już nie, bo choć do niedawna Hensley finansowo za dobrze nie wypadał, to jednak odkąd wrócił do pracy, było coraz lepiej, a dzięki obecnemu projektowi nawet zdecydowanie lepiej, dlatego narzekać nie mógł. Choć to też nie tak, że po tym, jak nagle dostał zastrzyk gotówki, to miał zacząć szaleć i roztrwonić wszystko. Nie, ostatnie lata nauczyły go raczej skromnego życia, ale to nie wyklucza tego, że od czasu do czasu nie może zaszaleć i musi liczyć się z każdym groszem.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Lubiła to. Lubiła bawić się z nim, droczyć, ale uwielbiała też okazywać mu swoje zainteresowanie, ku czemu, odkąd dali sobie szansę, miała wiele sposobności. Starała się nie podchodzić do tego aspektu ich relacji z ostrożnością, a jednocześnie respektowała wszystkie granice, które narzucił im on. Nie próbowała się spieszyć, naciskać, ale też nie zamierzała zmieniać własnego zachowania tylko dlatego, że jeszcze nie było między nimi w stu procentach tak, jak wcześniej. Wierzyła bowiem, że to właśnie dzięki towarzyszącej im naturalności, wszystko mogło ruszyć do przodu w szybszym tempie, a to właśnie na tym zależało Gemmie najbardziej. Chciała czym prędzej wrócić do tego, co zostawili za sobą w Lorne Bay. Zbliżyła się więc do blondyna, jakby zmierzała do wykonania gestu czy czynności, którą wcześniej popisała się przed recepcjonistą. Wbrew temu, co podpowiadać mogła mu wyobraźnia, Fernwell nie dała Hensleyowi wiele. Nie, chwilę po tym, jak przysunęła się do niego, po prostu zakołysała głową na boki, imitując w ten sposób nie tylko jego, ale też większość osób, które przyszło jej tutaj spotkać.
Dała mu się namówić, choć warto wspomnieć, że wcale nie musiał się przy tym starać. Gemma nie należała do osób szczególnie szalonych, a jednak Clayton był kimś, z kim chciała doświadczać nowości. Chciała przekonać się, co jeszcze mogło zaoferować jej życie, więc gdy zaproponował, aby wykorzystali susz, który ze sobą przyniosła, uległa pokusie. I ciężko powiedzieć, czy była to doba decyzja, ponieważ ona sama nie była w stanie opisać tego, jak się czuła. Miała wrażenie, że trochę kręciło jej się w głowie, ale poza tym nie brakowało jej energii. Jedyne, na co mogła narzekać, to nadmiar ciepła, który teraz jej doskwierał. - Nie wydaje ci się, że trochę tu gorąco? - zapytała, rozkładając się wygodnie na łóżku. Kątem oka zerknęła na blondyna, a potem spojrzeniem uciekła w kierunku okna. - Powinniśmy wyjść. Chodźmy na spacer - zasugerowała, po czym obróciła się na brzuch, w ten sposób mając lepszy widok na Claya, który znajdował się obok. Wlepiła w niego nieco zamglone spojrzenie, będąc chyba skłonną prosić go o to, aby z nią wyszedł. Z jakiegoś powodu uważała, że wyjście na zewnątrz mogło bardzo dobrze im zrobić – może rzeczywiście właśnie tego potrzebowali?

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Szczerze? Claytonowi wydawało się, że zdołali dotrzeć do miejsca, gdzie wszystko mogło wrócić do normy, bo nie widział już powodów, by przed czymkolwiek się wzbraniać. Obecnie był przecież pewny tego, że chce ponownie w pełni zaangażować się w ten związek, zatem nie miał już żadnych wątpliwości względem tego, czy będą go kontynuować i zaraz wszystko się nie posypie. Problemem było to, że z jakiegoś powodu żadna okazja nie wydawała się właściwa, aby to pokazać i wykorzystać. Hensley czaił się z tym, ponieważ po takiej przerwie, z jakiegoś powodu nagłe sięgnięcie po jej bliskość w takim zakresie wydawało się dziwnie kłopotliwe. Nie dlatego, że nie chciał, a po prostu przez to, że nie wiedział jak do tego teraz przejść, skoro tyle czasu już ze sobą spędzali, a wciąż do niczego między nimi nie doszło. Niby wydawałoby się, że pewności siebie akurat jemu nie brakuje, a jednak teraz okazało się, że jej pokłady mogły być ograniczone. Ale może po prostu potrzebował tej idealnej okazji? I może wierzył, że wyjazd do Goa im ją zapewni?
Dla Claytona, jak już wspominałam, nie było to niczym nowym, dlatego nie bał się spróbować tego po raz kolejny, a co ważniejsze, nie bał się zaproponować tego Gemmie. Uznał, że skoro to są ich mini wakacje, to powinni podejmować się razem nowych rzeczy i bawić się, korzystając ze wszystkiego, co oferowało im miejsce, w którym się znajdowali. A że niespodziewanie oferowało im również dostęp do suszu, cóż, dlaczego mieliby powiedzieć nie tylko dlatego, że wcześniej tego nie zaplanowali? Poza tym jeśli nie teraz, to kiedy będzie lepsza okazja, żeby nieco zaszaleć? - Nie wiem. Może? Jak tak o tym teraz wspomniałaś… Tak, chyba też to czuję - przyznał, choć trudno ocenić czy udzieliło mu się to dlatego, że po prostu ona o tym wspomniała i wmówił sobie, że faktycznie tak musi być, czy jednak czuł to. Ale czy to ma jakieś znaczenie? - No ale jak rozwiąże to spacer? Nie powinnaś po prostu, no nie wiem, rozebrać się? - wzruszył ramionami, rzucając tę propozycję tak, jakby właśnie wspomniał, że na kolację mogą zjeść kanapki z serem. Ot, luźna myśl, która właśnie wpadła mu do głowy i którą podzielił się bez namysłu. Ale jak by nie patrzeć, miało to sporo sensu.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Właśnie tego potrzebowali - wiara w tę relację była czymś, co miało zapewnić im większe szanse na powodzenie. Nie mogło im tego zabraknąć, aby nie zabrakło im motywacji o dalszą pracę, której ten związek będzie wymagał niezależnie od tego, jak wcześniej potoczyła się ich historia. Jasne, może i błąd, który popełniła Gemma, mógł ciągnąć się za nimi jeszcze przez pewien czas (choć wcale nie musiał), ale warto przy tym nadmienić, że nie mógł też być jedynym, co stanie im jeszcze na drodze. Relacje międzyludzkie właśnie to do siebie mają – wymagają zaangażowania, ciągłej pracy i nienagannej komunikacji, której u nich początkowo zabrakło. Bo owszem, gdyby już wtedy zdobyli się na szczerą rozmowę i podzielili się ze sobą obawami i własnymi pragnieniami, może wcale nie doszłoby do tamtego rozstania? Tak czy inaczej, rozpamiętywanie tego nie ma już większego sensu, bo nawet pomimo popełnionych błędów udało im się dotrzeć do miejsca, w którym oboje zdawali się być naprawdę szczęśliwi.
Uderzenia gorąca przychodziły coraz częściej i były coraz intensywniejsze, przez co Fernwell nabrała przekonania, że jedynym ratunkiem mogło być wyjście na świeże powietrze. Indie miały to do siebie, że nawet na dworze panował upał – niejednokrotnie większy niż ten, z którym trzeba było mierzyć się w pomieszczeniach. Jeśli więc sięganie po charas dodatkowo wzmagało te odczucia, Gemma mogła być pewna, że więcej tego błędu nie popełni. Teraz jednak musiała stawić temu czoła, a choć dalej zamierzała upierać się przy własnej propozycji, ta, którą złożył jej blondyn, również nie wydawała się głupia. - Zaplanowałeś to? - odezwała się, zerkając na niego kątem oka. Zaraz też podniosła się do pozycji siedzącej, zyskując lepszy widok na blondyna. Miała na sobie strój, który i tak nie zasłaniał sporych obszarów jej ciała, a jednak uznała, że jego pomysł nie był taki znów najgorszy. Bez chwili namysłu złapała za brzegi własnej bluzki, aby już moment później zrzucić ją na podłogę. Wtedy też raz jeszcze omiotła Claytona spojrzeniem, a kiedy zatrzymała je na jego twarzy, po jej ustach błąkał się zaczepny uśmiech. - Spódnica za spodenki? - zaproponowała i skinęła lekko głową w jego stronę. Musiał mieć na nią naprawdę niedobry wpływ, skoro to właśnie przy nim zapominała o jakichkolwiek hamulcach, co nie działo się zresztą pierwszy raz. Zanim wkradł się do jej życia, wydawała się całkiem poukładana, a jednak z nim przekraczała własne granice. Co ciekawe, to naprawdę jej się podobało, więc nawet nie myślała o tym, że w którymś momencie mogłaby przestać.

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Clayton był podobnego zdania. Jeśli nie brakowało im wiary w ten związek, to mogli dać sobie radę. A ta ewidentnie była zarówno po jednej, jak i drugiej stronie, bo gdyby Gem w nich nie wierzyła, to czy przyleciałaby tutaj? Oczywiście wiara to nie wszystko, musieli też cały czas pracować nad tą relacją, ale obecnie motywacji im raczej nie brakowało, dlatego znajdowali się na właściwej drodze. Teraz tylko wystarczyło, że pozostaną na niej, niezależnie od tego, jakie trudności napotkają na swojej drodze. Wtedy powinni dać sobie radę. I blondyn wierzył w to z całego serca.
Nie można być fanem wszystkiego, prawda? Warto jednak samodzielnie przekonać się o tym, co się lubi, a czego nie. I właśnie to teraz robili, a przynajmniej Gemma, skoro dla niej to było pierwszym razem, o czym Hensley zapewne przekonał się, gdy próbowała zaciągnąć się po raz pierwszy i co go cieszyło - to, że wciąż był nowości, których mogła spróbować razem z nim. Choć tak naprawdę on jakoś nie czuł się źle z tym, że takich rzeczy mogło być niewiele. Bo nawet jeśli coś robiła wcześniej, to było z kimś innym, nie z nim, więc nadal można było uznać, że coś robiła po raz pierwszy z nim i to mu wystarczyło. Tym bardziej, że po tym pierwszym miały być kolejne i to uważał za swoją przewagę. - Oczywiście, zawsze jestem jakieś dziesięć kroków przed tobą - wywrócił oczami, a na koniec uśmiechnął się zadziornie. Niestety, wcale nie był tak dobry w tę grę i nie zdołał zaplanować tego z wyprzedzeniem, jedynie wykorzystywał okazję, która objawiła się przed nim. Podobnie postąpił, gdy ona postanowiła zrealizować jego propozycję. Omiótł ją uważnym spojrzeniem, gdy pozbawiła się górnej części garderoby. A kiedy jego spojrzenie znów skupione było na jej oczach, poruszył zaczepnie brwiami, ewidentnie zadowolony z tego, co mógł zobaczyć przed chwilą i czemu teraz mógł przyglądać się w każdej chwili. - A może podbijemy stawkę? - zaproponował, przy czym zakołysał głową, wciąż uśmiechając się przy tym zaczepnie. Jeśli ona nie miała hamulców, to co mówić o nim? Jak widać, prowokował ją do realizowania jeszcze bardziej szalonych pomysłów. Ale czy jest w tym coś złego? W końcu tak długo, jak oni czuli się z nimi komfortowo i dobrze się bawili, nie powinno być z tym najmniejszego problemu.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Przed laty nie była szczególnie rozrywkowa, własne priorytety mając ukierunkowane raczej na coś innego, poważniejszego. Skupiała się na wszystkim, co mogło zaprowadzić ją do miejsca, w którym naprawdę chciała się znaleźć, a tym była możliwość niesienia pomocy potrzebującym zwierzętom. Już samo dostanie się na weterynarię wymagało od niej sporych nakładów pracy, a kiedy tylko dotarła na studia, musiała zaangażować się jeszcze bardziej. Nie była to prosta przeprawa, ale zdecydowanie była warta zachodu, o czym jeszcze wyraźniej przekonała się, kiedy wymiana studencka zaprowadziła ją do Afryki. To było miejsce, które oczarowało ją od razu, dlatego później to właśnie na powrocie tam się skupiła. Dokończyła studia, uzyskała upragniony tytuł i realizowała marzenia, pod wpływem których cała reszta traciła na znaczeniu. Teraz jednak jej życie wyglądało inaczej, a ona sama miała więcej czasu na to, aby skupić się na drobniejszych przyjemnościach. Najwyraźniej do tego grona zaliczało się także eksperymentowanie w towarzystwie Claytona, co wywoływało na jej twarzy uśmiech. Bo owszem, chociaż nie mogła pozbyć się wrażenia, że zaraz się tu udusi, zadowolenie było wyraźnie wymalowane na jej twarzy – więc owszem, ona też cieszyła się tym, co jeszcze razem mogli przetestować. - Chcesz opowiedzieć mi o tym więcej? - pociągnęła go za język, a może raczej podjęła taką próbę, ponieważ w rzeczywistości nie sądziła, aby mógł zdradzić jej coś całkiem poważnego. Zresztą, ciężko mówić o powadze, kiedy mieli za sobą wypalony susz, a teraz Gemma nie dostrzegała nawet najmniejszych mankamentów we własnym zachowaniu. Gdyby tamte zioła nie wpłynęły na nią rozluźniająco, prawdopodobnie wstydziłaby się za siebie – teraz jednak niczego takiego nie czuła. - Zamieniam się w słuch - oznajmiła, kiedy Hensley wysnuł nową, jeszcze nieznaną jej propozycję. Omiotła go spojrzeniem i zagryzła lekko dolną wargę, spoglądając na niego w skupieniu. Była ciekawa tego, co chodziło mu po głowie i, co gorsze, była też prawdopodobnie skłonna od razu ten pomysł zrealizować, zupełnie tak, jakby wraz z wypalonym suszem, gdzieś wyparował też jej rozum i jakiekolwiek hamulce. Może gdyby sięgnęła po trawkę wcześniej, teraz łatwiej byłoby jej nad tym zapanować?

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Czasami to nie w młodości, a właśnie później, gdy uda się już zrealizować pewne cele, z którymi nie można czekać, znajduje się więcej czasu na przyjemności. Z Claytonem akurat było podobnie. Długo pracował na swój sukces i dopiero, gdy już coś udało mu się osiągnąć, pozwolił sobie nieco odpuścić i korzystać z życia. Co prawda obecnie po wielu perypetiach niemal wrócił do punktu zero, ale teraz też miał inne priorytety, dlatego wyżej niż karierę i realizowanie jej w każdej wolnej chwili, cenił sobie czas spędzany z bliskimi, a obecnie przede wszystkim właśnie z Gemmą. Teraz to ona była najbliższą mu osobą, dlatego stawiał ją wysoko na swojej liście priorytetów, zamierzając pokierować swoim życiem nieco inaczej niż poprzednim razem, gdy znajdował się w podobnym miejscu. Mając już pewne doświadczenie, tym razem chciał postąpić lepiej, wierząc, że to przyniesie mu więcej szczęścia i tak właśnie było. Był znów szczęśliwy i wszystko naprawdę dobrze się u niego układało. Miał u swojego boku cudowną kobietę, a poza tym dostał pracę marzeń. Bo tak, produkcja, nad którą obecnie pracował, była czymś, czym chciał się zajmować od bardzo dawna. I co zabawne, dostał tę szansę dopiero teraz, gdy wydawało mu się, że nikt nie odważy mu się powierzyć podobnej odpowiedzialności. Życie jednak potrafi czasami pozytywnie zaskoczyć. - Nie mogę, to ta-je-mni-ca - kiedy skończył mówić, zacisnął usta w wąską linię i wzruszył ramionami, podkreślając to, że nic nie był w stanie z tym zrobić. Głównie dlatego, że nie wiedział co mógłby, bo jedynie ją wkręcał, wcale nie był przed nią dziesięć kroków. Wątpił, żeby był nawet jeden, to ona zwykle go zaskakiwała i prawdę powiedziawszy nie mógł doczekać się, co będzie następne. Oczywiście licząc na to, że będą to tylko miłe zaskoczenia. - To proponuję pójść va banque - poruszył zaczepnie brwiami, ewidentnie tym genialnym pomysłem podekscytowany. Sam pewnie normalnie też miałby pewne opory przed takimi pomysłami, przynajmniej w takiej atmosferze. Teraz jednak jakoś nie miał oporów przed zaproponowaniem tego i bardzo liczył na to, że Fernwell przystanie na jego propozycję. Była przecież uczciwa. W końcu to nie tak, że oczekiwał tego tylko od niej. Sam też zamierzał pozbyć się wszystkiego.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
ODPOWIEDZ