Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Saskia miała chwilę przerwy od pracy ze względu na uraz ręki, który został spowodowany przywaleniu z prawego sierpowego nachalnemu facetowi. Z tego co było jej wiadomo złamała typowi nos i od tamtej pory nie pojawiał się w Shadow. Zapewne przed obawą o kolejną kompromitację. Co jak co, ale Ferreira nie zamierzała dawać sobie w kaszę dmuchać i nie była bezbronną dziewczynką. Wychowana w brazylijskich fawelach przez matkę ćpunkę, została zdecydowanie nauczona życia i potrafi o siebie zadbać. Niestety sama nie wyszła z tego bez szwanku, bo przy okazji dosyć mocno obiła sobie rękę, ale całe szczęście niczego nie złamała. Była jednak zmuszona wziąć półtorej tygodnia wolnego, bo poruszanie palcami zdecydowanie nie było łatwe, a mimo wszystko w pracy barmanki potrzebowała obydwóch sprawnych dłoni.
Zmiana powoli dochodziła do końca. Ostatni klienci przymierali na kanapach ze względu na wypitą zbyt dużą ilość alkoholu i nie tylko. Saskia nie była głupia i doskonale wiedziała, co się odprawiało w Shadow i że nie wszystko jest tutaj legalne. Sama jej obecność była ku temu powodem. Mało kto o tym wiedział, ale Sas była nielegalnie w Australii, więc i w Shadow pracowała na czarno.
Sas dzisiaj zamykała lokal, więc przyszło jej siedzieć do samego końca. Reszta barmanów już sobie poszła, bo nie ma co siedzieć w tyle osób na tych końcówkach. Zwykle nie skupiała się zbytnio na tym, co się działo na sali, teraz po prostu ogarniała bar, ale spoglądając na zegarek widziała, że już siedzieli po godzinach. Jej to nie przeszkadzało aż tak, bo na nadmiar pieniędzy nie mogła narzekać i nie chciała pasożytować na Autumn, ale wiedziała, że nie wszyscy mieli takie podejście. I ochrona zaczęła się powoli pozbywać niedobitków w mniej bądź bardziej brutalny sposób.
Nie przejmując się zbytnio, Saskia spod blatu wyciągnęła butelkę whisky, którą dostała od klienta w ramach „napiwku”. Wzięła też jedną ze szklanek, by nalać sobie trochę złotego płynu. Potem zerknęła na jedną z tancerek, która jeszcze się do domu nie zebrała.
Napijesz się, Blair? – zaproponowała, biorąc również szklankę i dla niej, nie czekając nawet na odpowiedź i po prostu jej polewając. Bo przecież, jak stwierdzi że nie, to Saskia to wypije i się nic nie zmarnuje.

blair emerson
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
✶ 18 ✶
Zbieranie się do domu zawsze przychodziło jej z ogromnym trudem. Nie chodziło tu tylko o fakt, że wracając z Shadow do siebie, stosunkowo często gubiła się na tych cholernych bagnach, mimo, że mieszkała tu już prawie rok (kiedy to zleciało!) - Blair była po prostu świadoma tego, że w domu najpewniej sięgnie po jakiś tani alkohol i będzie dobijać się nim, dopóki całkowicie nie straci świadomości. Przerabiała to już mnóstwo razy. Kiedy była pijana i przebywała sama, nachodziło ją mnóstwo nieprzyjemnych myśli, a im bardziej się w tych myślach pogrążała, tym więcej piła. Błędne koło. Wiedziała, że na dłuższą metę unikanie samotności nie jest żadnym rozwiązaniem i że najlepszym wyjściem byłby odwyk, ale jeszcze nie czuła się na siłach - co uważała za naprawdę godne pożałowania, ale nawet mimo tego nie potrafiła się przełamać. Musiała dojrzeć do tej decyzji.
Standardowo, kręciła się po Shadow, choć zdaje się, było już po godzinach zamknięcia. Nawet nie zauważyła, kiedy klub opustoszał - ostatnie pół godziny spędziła w łazience, próbując poprawić makijaż, co było ciężkim zadaniem, zważywszy na fakt, że okropnie trzęsły jej się ręce. No ale nic straconego, za barem została jeszcze Saskia i właśnie zadała jej pytanie, na które odpowiedź mogła być tylko twierdząca. Właśnie z tego powodu uwielbiała swoje dobre układy z barmanami!
- Chętnie, jeśli napijesz się ze mną - rzuciła wesoło, rozsiadając się przy barze, bo podobnych propozycji nie trzeba jej było powtarzać dwa razy. Naprawdę miała nadzieję, że Sas będzie jej w tym piciu towarzyszyć, bo nawet, jeśli Blair już od dawna piła z konieczności a nie dla przyjemności, jakoś lepiej się czuła, kiedy ktoś pił z nią. Łatwiej było jej wówczas oszukiwać samą siebie i próbować wmawiać sobie, że jeszcze nie jest z nią tak źle, skoro pije kulturalnie w towarzystwie, zamiast siedzieć w domu i zachlewać się w samotności najtańszą wódką. - W ogóle, nie mówiłam ci chyba, ale strasznie mi się podobało, jak poradziłaś sobie wtedy z tamtym typem. Dobra robota, serio. - Blair lubiła silne kobiety, bo sama też była z takich, co wolały się obronić, zamiast zgrywać księżniczkę w opałach i czekać, aż jakiś facet przybiegnie jej na ratunek. Byłoby dla niej wręcz uwłaczające, gdyby ktoś musiał stawać w jej obronie, bo uważała, że sama doskonale potrafi o siebie zadbać. Raz przypłaciła swoją pewność siebie wstrząśnieniem mózgu i rozwalonym czołem, ale oczywiście niczego jej to nie nauczyło i wciąż notorycznie zdarzało jej się wdawać w bezsensowne szarpaniny i bójki. Pod tym względem była niestety niereformowalna.

Saskia Ferreira
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Pod tym względem Saskia i Blair były dosyć podobne. Ferreira również przez długi czas tak to wyglądało od… incydentu z Dickiem, o którym wolałaby po prostu zapomnieć. Z tego powodu brała wszelkie możliwe zmiany, a jak tylko wracała do domu, otwierała jedną z wielu butelek alkoholu, których miała w swojej lodówce więcej niż jedzenia, chcąc po prostu zapomnieć. Od jakiegoś czasu jednak mieszkała z przyjaciółką, przez co te libacje trochę się ukróciły z kilku powodów – po pierwsze nie chciała, by Autumn się jeszcze bardziej o nią martwiła, a po drugie będąc w towarzystwie Goldsworthy było jej po prostu jakoś lżej. Planowała również kupić starego, rozwalonego Chevroleta, co by zacząć przy nim dłubać i próbować naprawić. Była z zawodu mechanikiem samochodowym, więc była pewna, że da sobie radę. W tym głównie chodziło o to, żeby mieć czym zająć głowę w momentach, gdy Autumn akurat w domu nie było, bo miała wezwanie na jakąś akcję czy po prostu była na długim dyżurze w remizie.
Nie miała problemu by być ostatnią wychodzącą z klubu. W sumie to lubiła te momenty, w których już praktycznie nikogo nie było i mogła na spokojnie wszystko sprzątnąć, posegregować alkohole i zliczyć na spokojnie. Wiele osób chciało czym prędzej się zmyć, więc zawsze byli Saskii wdzięczni za propozycję, że zamknie lokal; Sas uśmiechnęła się do Blair.
Idę w pakiecie wraz z tą whisky. Lodu? – zapytała. W sumie Saskia takowego nie potrzebowała, bo uważała, że ten jedynie rozcieńczał trunek. Co jak co, ale to co dostała w ramach „napiwku” było całkiem niezłym alkoholem, trochę grzech go było mieszać z colą czy czymkolwiek innym. – A weź. Nawet nie wiem po co mamy tutaj ochronę, skoro AKURAT WTEDY ich nie było. – Wywróciła oczami. Obydwie wiedziały, jaka sytuacja w Shadow panowała. Wiele mniej bądź bardziej legalnych przekrętów. Klienci potrafili wcisnąć ochroniarzom parę dolców w łapę, by przymknęli oko na zachowania, które zdecydowanie nie powinny mieć miejsca. Saskia była ostatnimi czasy też mocno wyczulona na takie akcje, ze względu na incydent z Remingtonem, więc nie mogła nie zareagować… a że wychowała się w brazylijskich fawelach, to ulica zdecydowanie nauczyła ją życia. Bycie w stanie się obronić było dla Saskii bardzo ważne, wychodząc z założenia, że nikt bezinteresownie jej nie pomoże. – Zdrowie – powiedziała, biorąc swoją szklankę w rękę i unosząc ją lekko do góry w ramach toastu. Jeśli Blair chciała, to nawet mogły się tym szkłem stuknąć. Następnie zaś upiła spory łyk. W sumie na tyle duży, że praktycznie pozbyła się całej zawartości, więc od razu braki uzupełniła – zarówno sobie jak i swojej towarzyszce.

blair emerson
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
Być może Blair też powinna znaleźć sobie jakieś zajęcie, coś, co sprawiałoby jej przyjemność i pozwalało nie myśleć bez przerwy uporczywie o tym, jak bardzo potrzebowała się napić. Z drugiej strony, czy to faktycznie cokolwiek by dało? Zejścia z alkoholu potrafiły być naprawdę paskudnym doświadczeniem, zwłaszcza, że Emerson była już na etapie, na którym bardzo szybko łapały ją rozmaite syndromy odstawienia, utrudniające normalne funkcjonowanie. Raz, w jakimś szalonym przebłysku refleksji, postanowiła przyjść do pracy trzeźwa i z przykrością utwierdziła się w przekonaniu, że w tym stanie nie nadawała się już absolutnie do niczego - ręce jej drżały, głowa bolała tak, jakby ktoś próbował rozwalić jej czaszkę i do tego na niczym nie potrafiła się skoncentrować. Krótko mówiąc, na trzeźwo było jej do stanu używalności naprawdę daleko.
- Poproszę kilka kostek - odpowiedziała, bo nie była bynajmniej żadną koneserką i w większości przypadków było jej wszystko jedno, co piła. A że wolała schłodzony alkohol, to lodem nie pogardzi - ale już colę czy cokolwiek innego również uznałaby za profanację. - Typowe. Nigdy ich nie ma, kiedy akurat są potrzebni. A pewnie biorą za to niemałą kasę! - prychnęła, teatralnie wywracając oczami. Nie orientowała się wprawdzie w zarobkach ochroniarzy, bo nigdy jej ta wiedza nie była do niczego potrzebna, ale i tak ją denerwowało, że ktoś dostawał pieniądze mimo takiego ewidentnego braku kompetencji... tudzież bycia sprzedajną szmatą, bo nie potrafiła inaczej nazwać kogoś, kto przymyka oko na agresywnych klientów w zamian za łapówki. Dość żałosne, nawet zdanim Blair, uchodzącej za materialistkę i osobę pozbawioną kręgosłupa moralnego - choć z tym drugim sama osobiście by się nie zgodziła, bo jakieś tam zasady posiadała, nawet, jeśli nieco odbiegały od tych odgórnie przyjętych przez społeczeństwo.
Uniosła szklaneczkę w geście toastu i, podobnie jak Saskia, opróżniła ją niemal na raz, nawet odrobinę się przy tym nie krzywiąc. Nie istniało dla niej coś takiego jak za mocny alkohol, ani tym bardziej za dużo alkoholu, dlatego rzecz jasna nie pogardziła drugą kolejką.
- Nie zazdroszczę ci, że przez cały wieczór musisz się użerać z tymi pijakami - zagadnęła luźno, widząc kątem oka, że sprzątający salę chłopak bezskutecznie próbuje wyprosić grupkę nawalonej w trzy dupy młodzieży. W jej wypadku wyzywanie kogoś od pijaków było pewnie mocno nie na miejscu, ale w sumie miała to gdzieś. - Mam nadzieję, że przynajmniej w napiwkach ci się zwraca? - Sama przez lata pracowała jako barmanka i pamiętała doskonale, że gdyby nie napiwki to zapewne rzuciłaby karierę barmanki dużo szybciej. Nie miała cierpliwości do ludzi, zwłaszcza do takich pijanych dzbanów; zwykle sama musiała sobie wypić, żeby ich znosić... i później się dziwić, że skończyła jak skończyła.

Saskia Ferreira
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Proszę wybaczyć, żyćko mnie dobiło </3

Ciężko mówić o tym, żeby praca na barze sprawiała jej jakąś większą przyjemność, raczej po prostu pozwalała uciec od ciągłego myślenia o tym, co się stało i skupienia się na czymś zupełnie innym. Choć pomysł z rozwalonym samochodem już bardziej przypadał jej do gustu i sprawiał, że może jej to pomoże jeszcze jakoś lepiej sobie radzić z tymi wszystkimi uczuciami, których nie była w stanie ogarnąć z kilku powodów – po pierwsze nie było stać ją na terapię, po drugie posiadanie statusu nielegalnej imigrantki nie ułatwiało sprawy. Była więc trochę zdana na siebie i wsparcie Autumn, które bardzo doceniała, aczkolwiek to nie było wystarczające, by wszystko sobie w głowie poukładać.
Saskia przytaknęła jedynie na prośbę o lód, by chwycić za szczypce i wrzucić parę kostek do whisky Blair – ot, swego rodzaju przyzwyczajenie. Niektóre rzeczy robiła wręcz automatycznie, polegając dosyć mocno na swojej pamięci mięśniowej.
I pewnie za „przymrużenie oka” też biorą – odparła, krzywiąc się przy tym, by następnie upić łyk trunku. Wszyscy doskonale wiedzą, jak Shadow działa i na jakich zasadach funkcjonuje, więc tego typu praktyki zdecydowanie nie dziwiły, co było nieco smutne. Saskia się tym brzydziła, bo to że te dziewczyny tu tańczyły, to nie usprawiedliwiało to pewnych zachowań, które się w ich stronę pojawiały.
Pod tym względem też by się dogadały. Dla Saskii również nie istniało coś takiego jak za mocny alkohol i zdecydowanie potrafiła pić go dużo. Zwłaszcza w tych najmroczniejszych momentach swojego życia. Zanim wprowadziła się do Autumn, to miała w swojej lodówce więcej alkoholu niż jedzenia, który – swoją drogą – często był formą „napiwku”, który dostawała od klientów. Gdyby nie jednak fakt, że bezprocentową zawartością lodówki zajmowała się jej przyjaciółka, to zapewne byłoby podobnie i teraz.
Większość klienteli mam już ustawioną, wiedzą, że mi na głowę nie wejdą. – Uśmiechnęła się. Jakby nie patrzeć była Brazylijką, miała w sobie… swego rodzaju dzikość i temperament, który dosyć często pokazywała. Ze względu na to ludzie ją lubili, bo potrafiła odszczekać się jakiemuś wygadanemu pijakowi, nie bała się pokazać pazura. Jak na kobietę z Ameryki Łacińskiej przystało, która na dodatek wychowała się w brazylijskich fawelach, które… cóż, zdecydowanie uczyły życia i przetrwania w ciężkich warunkach. – Gdyby nie to, że moja współlokatorka kupuje żarcie, to bym miała więcej alkoholu w lodówce niż jedzenia. Większość to napiwki od klientów, choć na takie w banknotach też nie narzekam – powiedziała, znowu biorąc spory łyk, choć tym razem wypiła jedynie połowę zawartości swojej szklanki. – I mam nadzieję, że z wzajemnością, że Ci w napiwkach nie szczędzą – dodała zaraz potem. Saskia uważała, że tancerki miały zdecydowanie bardziej przewalone niż ona, więc uważała, że zasługiwały na odpowiednie wynagrodzenie.

blair emerson
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
Blair, dla odmiany, z czystym sumieniem mogła powiedzieć, że lubiła swoją pracę i że w pewnym sensie sprawiało jej to przyjemność... choć nie, przyjemność nie była chyba najbardziej trafnym określeniem.
Satysfakcja? Już prędzej.
Lubiła być w centrum uwagi, skupiać na sobie wzrok, wzbudzać pożądanie, do tego tancerka z niej była bardzo dobra - no i, co najważniejsze, dostawała za to wszystko całkiem sporo pieniędzy. Pojawiały się oczywiście skutki uboczne w postaci wytykania palcami i wyzywania od szmat i dziwek przez porządnych (cóż za subiektywne określenie!) ludzi, ale szczerze mówiąc, było jej naprawdę wszystko jedno. Niezmiennie uważała, że jeśli ktoś nadmiernie interesował się nią i jej życiem, to swoje własne musiał mieć wyjątkowo nijakie i nieciekawe.
- Na pewno. Każdy o tym wie, ale nikogo to nie obchodzi. Nawet, jak coś się stanie - rzuciła, z delikatnym rozgoryczeniem w głosie. Owszem, zatrudniając się tutaj mniej więcej zdawała sobie sprawę z reputacji tego miejsca, poza tym sama nie była żadnym wzorem moralności, ale niektóre rzeczy nawet dla niej były przegięciem.
- Bardzo dobrze! Klientów trzeba trzymać krótko - oznajmiła, po czym przepiła te słowa kolejną kolejką. Cóż, taka prawda, nie można było pozwolić wejść sobie na głowę, tym bardziej, że - jak już przed chwilą ustaliły - z ochrony najczęściej nie było żadnego pożytku. Nawet, jeśli całkiem lubiła Shadow, to na pewno nie mogła powiedzieć, że czuje się tutaj bezpiecznie.
Im dłużej słuchała Sas, tym większe miała wrażenie, że chyba właśnie znalazła swoją bratnią duszę. Zdarzały im się wcześniej pogawędki o jakichś niezobowiązujących pierdołach, teraz jednak Emerson zaczęła dostrzegać, że w wielu kwestiach są do siebie podobne.
- Skąd ja to znam... pewnie powinno mi być wstyd się przyznawać, ale w monopolowym jestem częściej niż w spożywczym - mruknęła. Wiedziała, że był to bardzo zły znak, ale dopiero, kiedy wypowiedziała te słowa na głos, w pełni uderzyło ją, jak bardzo jest już źle. Gdyby była trzeźwa, z pewnością powstrzymałaby się od takich wyznań, ale od tego stanu była aktualnie bardzo daleka - przyszła do pracy lekko wstawiona, popijała sobie po kątach przed każdym wyjściem na scenę a później naciągnęła jakiegoś naiwnego typa na kilka drinków. No i teraz, na miłe zakończenie dnia, dobijała się z Saskią drogą whisky, na którą pewnie w życiu nie byłoby jej stać. - Tylko ja nie mam współlokatorki. I chyba nikt się o mnie nie martwi. - Wzruszyła ramionami, spuszczając wzrok na swoją pustą szklankę. Blair była osobą, która potrzebuje przestrzeni osobistej (choć na pierwszy rzut oka pewnie sprawiała dokładnie odwrotne wrażenie) i mieszkanie w pojedynkę było dla niej o wiele bardziej komfortowe. Z drugiej strony, przydałby jej się ktoś, kto czasami mógłby się o nią zatroszczyć, bo ona sama najwyraźniej tego nie potrafiła. Owszem, miała Luke'a, ale jemu nie dała jeszcze przecież żadnych powodów do niepokoju, bo bardzo nie chciała, żeby wiedział, że wcale nie jest lepsza od ich patologicznych starych.
- Na szczęście tak. Większość z nich jest dosyć hojna, zwłaszcza, kiedy odpowiednio dużo wypiją. - O tak, pijani, podstarzali panowie z grubymi portfelami zdecydowanie byli jej ulubionymi i najbardziej hojnymi klientami... oczywiście dopóki nie zaczynali wyobrażać sobie zbyt wiele, ale z reguły bardzo szybko sprowadzała ich na ziemię. Też potrafiła sobie ustawić klientów, jeśli zachodziła taka potrzeba.

Saskia Ferreira
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Zapewne zdecydowanie bardziej byłaby w stanie z pracy się cieszyć czy nawet czuć z niej jakąś satysfakcję, gdyby nie fakt, z jakimi rzeczami musiała się mierzyć i dlaczego w ogóle w Shadow była, zaczynając od tego. Przede wszystkim, gdyby nie fakt bycia nielegalnie w Australii, to zapewne noga Saskii w tym przybytku by nie stanęła, chcąc unikać podejrzanych miejscówek niczym ognia. Nie zmieniało to jednak faktu, że w obecnej sytuacji zbyt wiele opcji do wyboru nie miała, a za coś trzeba żyć i coś jeść.
Ostatnią rzeczą, jaką się Ferreira w swoim życiu przejmowała to opinia innych. Od zawsze była nauczona, żeby liczyć na siebie i nie oglądać się za innymi, bo zapewne źle się to skończy. I za każdym razem, gdy komuś zaufała, to nie było to pod koniec dla niej miłe doświadczenie. Miała chociaż nadzieję,że w przypadku Autumn się nie myliła i nic po drodze się nie stanie.
Smutne, ale wcale nie jestem zaskoczona – powiedziała również ze słyszalną goryczą w głosie. Ochrona w teorii od czegoś tutaj była, za coś im Nate płacił, a koniec końców i tak przymrużali oczy, a dziewczyny były narażone na obleśnych klientów, gdzie bycie obmacywaną nie było w większości przypadków częścią ich umowy. – Mało kto ma odwagę zadrzeć z latynoską – zaśmiała się. Fakt, że nie była Australijką nie był czymś, co ukrywała i co była w stanie nawet robić. Biorąc pod uwagę fakt, że mówiła z dosyć charakterystycznym akcentem, który zdradzał ją niemalże od razu. Nie zmieniało to jednak faktu, że fakt, że była w tutaj nielegalnie w większości przypadków omijała. W całym Shadow to chyba jedynie Nate wiedział o jej statusie.
Saskia była w sumie miło zaskoczona, że okazało się, że z Blair mają dosyć wiele wspólnego. Z jednej strony smutne, że tym były pierwsze ich kroki do alkoholizmu i raczej mało przyjemne miejsce pracy, ale to już jakiś początek.
Znajdź monopolowy koło jakiegoś spożywczaka, to wtedy będziesz chodzić do obu – rzuciła jakże błyskotliwą radą. Mówiła to oczywiście w żartach, jednakże kim ona była, żeby zacząć Blair w jakikolwiek sposób moralizować i mówić, że powinna rzucić picie i tak dalej, ale wcale lepsza nie była. Mogły więc jedynie żartować z sytuacji, w której się znaleźli. – W sumie moja to trochę mnie siłą do siebie zaciągnęła, gdy zobaczyła w jakich warunkach mieszkałam. – Zaśmiała się. Autumn jako strażaczka musiała zobaczyć masę potencjalnych zagrożeń pożarowych, gdy zobaczyła domek kempingowy, w którym a co dzień żyła. – Autumn mi pakuje zawsze lunch do pracy. Oczywiście go nie zjadłam, więc mogę się podzielić. Nie będziesz już mogła powiedzieć, że nikt się o Ciebie nie martwi. – Posiadanie takiej drugiej osoby, na którą można było liczyć zdecydowanie było pomocne. Dobrze jest mieć osobę przyjacielską, która w najgorszych momentach naszego życia będzie mocno trzymać nas za rękę, nie pozwalając upaść jeszcze niżej.
Saskia widząc, że Blair ma pustą szklankę, dopiła resztkę tego, co miała u siebie, by od razu polać im kolejną kolejkę, nawet nie pytając dziewczyny o zdanie. Miały jeszcze sporo trunku w butelce, noc zdecydowanie była młoda jak na standardy Ferreiry, więc nie widziała powodu, dla którego nie miałaby jeszcze chwilę tutaj posiedzieć. Zwłaszcza, że jak na Shadow to było całkiem miło.
Czyli mówisz żeby im lać podwójne shoty, by więcej napiwków Ci dawali? Załatwione. – Zaśmiała się. Oczywiście żartowała, bo pewnie by ją Nate zamordował za rozdawanie alkoholu za darmo, ale przecież nikt nie zabroni się im pośmiać, prawda?

blair emerson
ODPOWIEDZ