I don't want tomorrow, oh baby, tonight's so good
: 13 sty 2023, 19:31
5.
Powrót w rodzinne strony, choć był decyzją całkowicie niezależną i podjętą w pełnej świadomości, wcale nie kojarzył się Leighton z możliwością zaznania czegoś stałego. Niewiele bowiem było w jej życiu aspektów, które określiłaby mianem stabilnych, dlatego też nie przywiązywała zbyt dużej wagi do tego, co czekało na nią w Lorne Bay - rodzina, dawni znajomi, liczne pytania powód nagłego przyjazdu. Tego ostatniego nie byłaby przecież w stanie jednoznacznie nazwać, dlatego też wolała udzielać bardzo zdawkowych i ubogich w treść odpowiedzi oscylujących wokół wymówek takich jak chęć odpoczynku czy czasowego zwolnienia tempa, które sobie niegdyś narzuciła, a które wraz z upływem lat stało się powodem do niezadowolenia.
Istniała jednak osoba, której reakcji się nie obawiała, a nawet więcej - przy której liczyła na szczerze odczuwaną radość w związku z ponownym spotkaniem. I choć wiadomość do Chrisa wystosowała dopiero po kilku dniach, bo te pierwsze w Lorne Bay upłynęły jej pod znakiem rozpakowywania walizek oraz przetransportowanych pudeł, to nie zmieniało to faktu, że na wieczorne spotkanie czekała jak na szpilkach. Niewiele miała w swoim życiu osób, którym ufała, z którymi utrzymywała stały kontakt, które byłaby skłonna określić mianem prawdziwych przyjaciół. Postaci te byłaby w stanie zliczyć na palcach jednej dłoni, a i tak miałaby pozostawiony spory zapas, dlatego nie zamierzała oszczędzać na podarunkach, które bezpiecznie spoczywały na dnie przewieszonej przez ramię materiałowej torby na zakupy.
To był jej szczęśliwy dzień, ponieważ na klatkę schodową dostała się dzięki wychodzącej z budynku kobiecie, a po naciśnięciu dzwonka przy odpowiednich drzwiach niemal od razu sięgnęła po przyniesione ze sobą fanty.
– Wolisz potraktować je jako spóźniony prezent świąteczny czy prezent na poczet kolejnego Bożego Narodzenia? – Nie mogła przecież obiecać, że do tego czasu wciąż pozostałaby w Lorne Bay, dlatego dość łaskawie pragnęła dać kumplowi wybór tuż po tym, jak drzwi się uchyliły, a oczom Chrisa ukazały się dzierżone w kobiecych dłoniach butelki z alkoholem; zapowiedziane w esemesach wino, ale również jedna z jej ulubionych whisky.
– Mam nadzieję, że zamówiłeś pizzę – zaszczebiotała wesoło, kiedy przekroczyła próg mieszkania i niemal od razu oplotła swoimi ramionami szyję przyjaciela, tym samym pozwalając mu na zamknięcie jej w niedźwiedzim uścisku.
Chris Haynes
Powrót w rodzinne strony, choć był decyzją całkowicie niezależną i podjętą w pełnej świadomości, wcale nie kojarzył się Leighton z możliwością zaznania czegoś stałego. Niewiele bowiem było w jej życiu aspektów, które określiłaby mianem stabilnych, dlatego też nie przywiązywała zbyt dużej wagi do tego, co czekało na nią w Lorne Bay - rodzina, dawni znajomi, liczne pytania powód nagłego przyjazdu. Tego ostatniego nie byłaby przecież w stanie jednoznacznie nazwać, dlatego też wolała udzielać bardzo zdawkowych i ubogich w treść odpowiedzi oscylujących wokół wymówek takich jak chęć odpoczynku czy czasowego zwolnienia tempa, które sobie niegdyś narzuciła, a które wraz z upływem lat stało się powodem do niezadowolenia.
Istniała jednak osoba, której reakcji się nie obawiała, a nawet więcej - przy której liczyła na szczerze odczuwaną radość w związku z ponownym spotkaniem. I choć wiadomość do Chrisa wystosowała dopiero po kilku dniach, bo te pierwsze w Lorne Bay upłynęły jej pod znakiem rozpakowywania walizek oraz przetransportowanych pudeł, to nie zmieniało to faktu, że na wieczorne spotkanie czekała jak na szpilkach. Niewiele miała w swoim życiu osób, którym ufała, z którymi utrzymywała stały kontakt, które byłaby skłonna określić mianem prawdziwych przyjaciół. Postaci te byłaby w stanie zliczyć na palcach jednej dłoni, a i tak miałaby pozostawiony spory zapas, dlatego nie zamierzała oszczędzać na podarunkach, które bezpiecznie spoczywały na dnie przewieszonej przez ramię materiałowej torby na zakupy.
To był jej szczęśliwy dzień, ponieważ na klatkę schodową dostała się dzięki wychodzącej z budynku kobiecie, a po naciśnięciu dzwonka przy odpowiednich drzwiach niemal od razu sięgnęła po przyniesione ze sobą fanty.
– Wolisz potraktować je jako spóźniony prezent świąteczny czy prezent na poczet kolejnego Bożego Narodzenia? – Nie mogła przecież obiecać, że do tego czasu wciąż pozostałaby w Lorne Bay, dlatego dość łaskawie pragnęła dać kumplowi wybór tuż po tym, jak drzwi się uchyliły, a oczom Chrisa ukazały się dzierżone w kobiecych dłoniach butelki z alkoholem; zapowiedziane w esemesach wino, ale również jedna z jej ulubionych whisky.
– Mam nadzieję, że zamówiłeś pizzę – zaszczebiotała wesoło, kiedy przekroczyła próg mieszkania i niemal od razu oplotła swoimi ramionami szyję przyjaciela, tym samym pozwalając mu na zamknięcie jej w niedźwiedzim uścisku.
Chris Haynes