barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
Zastanawiał sie nad tym, czy on się kurwa kiedyś w końcu nauczy, żeby nie starać się zbawić świata, bo inaczej zostaną mu gwoździe wbite w łapy i stopy i nie będzie przyjemnie. No, ale nie, bo był debilem i mimo tego, że skończył właśnie swoją zmianę w Shadow to ruszył jak jebany książę, swoim starym, trochę rozklekotanym koniem w stronę Port Douglas, bo jego sąsiadeczka właśnie tam dzisiaj imprezowała. No, a jak Pan gwiazda go prosi żeby ją odebrał, to przecież nie miał serca jej odmówić. Wiedział też, że wtedy będzie mógł ją kiedyś zmusić żeby się odwdzięczyła... co prawda nie wsiadłby z nią do jej rozjebanego samochodu, ale zawsze mogła mu przytrzymać latarkę, gdy będzie coś naprawiać w swoim domu i będzie jej mówił "SOBIE ŚWIECISZ CZY MI".
Gdyby był mądrzejszy to już grzecznie byłby na chacie i kładłaby się spać, a tak ledwo widział na oczy, ale starał się nie spowodować wypadku i w jednym kawałku dojechać do miejsca, które wskazał mu ten mały krasnal. Trochę się zdziwił, gdy tam zajechał, bo raczej obstawiał, że sąsiadka woli chlać w melinach. Na taką wyglądała, a on oceniał ludzi po okładce. Nie był z tego może dumny, ale wyjebane, on sie nie przejmował. Chociaż dlatego miał fajne, gęste włosy, o które dbał, żeby jego okładka była jak najlepsza. Nie chciał wyłysieć i odstarszać wszystkie włosoholiczki.
Zaparkował samochód, a później wszedł do baru, w którym znajdowało się dość sporo ludzi i najwyraźniej impreza trwała w najlepsze. Z głośników dobywały się ostre, latynoskie nuty, a duża część zgromadzonych osób wywijała na parkiecie. Jednak Joshua dość szybko wypatrzył osobę, po którą tu przyjechał, bo tradycyjnie robiła dookoła siebie dużo zamieszania. Podszedł do niej i nie był jedynym facetem, który stał obok... ale był jedynym, który wiedział jak odgonić resztę samców... - Dalej nie mogę uwierzyć w to, że masz opryszczkę... dobrze, że mi powiedziałaś... im też mówisz? Panowie, może nic nie złapaliście... - poklepał nawet jednego po ramieniu, ale chyba facet nie był za bardzo zadowolony, bo coś prychnął pod nosem i odszedł. - Burak jakiś, lecisz na takich? - Zapytał jej, gdy już reszta gdzieś prysła.
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen