sprzedaje kosmetyki — MECCA SKINCARE
24 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
˜3˜
Chloe miała kilka małych marzeń i kilka większych, jak pewnie każdy człowiek, ale jej marzenia w większości były niemożliwe do zrealizowania, bo albo jej nie było stać na ich realizację, albo co gorsza - wymagałyby od niej pozbycia się całkowicie wszystkich lęków, fobii i tego wszystkiego co działo się w jej głowie, a z czym od lat radziła sobie ledwo tyle o ile. Czasami śmiała się sama z siebie, że jedyne co jej by pomogło, to przeszczep mózgu. Jednym z tych marzeń było spędzić Święta w miejscu, gdzie jest zima i śnieg. Widziała to na filmach i zdjęciach i wydawało jej się to być czymś absolutnie magicznym. Wiedziała, że to co jest w filmach jest mocno podkolorowane i pewnie trzeba mieć nie lata farta, żeby mieć takie typowe filmowe białe Święta, ale i tak chciałaby to przeżyć chociaż raz.
Zamiast tego mogła pooglądać surfujących Mikołajów i założyć czerwoną czapeczkę do letniej sukienki. Widok dość naturalny jeśli się całe życie mieszka w Australii, ale pewnie dla kogoś z drugiej półkuli musiało się to wydawać co najmniej cudaczne. Na przykład jakby przyjechał tu ktoś ze Szwajcarii, albo Norwegii, to pewnie by się nie mógł nadziwić. Tak się jej przynajmniej wydawało. Nigdy nie podróżowała więc trudno jej było ocenić jak turyści reagują na takie zupełnie obce sytuacje.
Mimo to lubiła nastrój jaki towarzyszył Świętom i co roku odwiedzała świąteczny jarmark co najmniej raz, a czasem i więcej razy, w zależności od tego czy udało jej się namówić kogoś do towarzystwa. Sama za bardzo się stresowała takim tłumem i gwarem. Zwykle zabierała Otisa, albo którąś z sióstr, a w tym roku pomyślała, że zabierze ze sobą Ninę.
To była dość nowa przyjaźń, zupełnie nieoczekiwana, a z drugiej strony zaskakująco pasująca. Wieloletnie niedopowiedzenia skrywały podobne charaktery i duży potencjał na przyjaźń. Chloe cieszyła się, że z Niną pomimo tak wielu lat niechęci odkryły, ile je łączy i jak lubią ze sobą spędzać czas. Miło było poznawać się niemal od nowa, choć przecież przez lata chodziły razem do szkoły. Dorosłość niezmiennie zaskakiwała Chloe. Najpierw ta przyjaźń z Archerem, potem przyjaźń z Niną. Kto wie kto jeszcze zagości w życiu panny Goldsworthy.
- Wiesz, że nigdy nie piłam grzanego wina. - wyznała, gdy wraz z Niną wchodziły na teren jarmarku. Przy Ninie Chloe czuła się z jednej strony dość pewnie, a z drugiej trochę jakby znikała, co jej bardzo odpowiadało. Wiedziała, że to za nią oglądają się mężczyźni i na nią zazdrośnie patrzą kobiety. Sama była tłem i było jej to na rękę. Nie lubiła się wyróżniać ani zwracać na siebie uwagi. - A to chyba takie bardzo świąteczne. - rozglądała się zaciekawiona, jednocześnie zachowując odstęp od innych gości jarmarku. Dobrze, że to nie był szczyt odwiedzalności, bo wtedy byłby ścisk, a tego nie lubiła. - Spróbujemy? - chyba potrzebowała kogoś kto jej pomoże się odważyć. Sama piła alkohol bardzo rzadko, ale wiedziała, że taki kubeczek grzanego wina to przecież nie jest bardzo mocny. - Ciekawe czy to wogóle można u nas kupić. - zmarszczyła brwi, myśląc głośno. W końcu znała ten specjał ze świątecznych komedii romantycznych na Netflixie, a nie z życia.

Nina Peterson
serduszka
nick autora
brak multikont
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#6

Śnieg naprawdę nie był czymś, o czym Nina marzyła, choć musiała przyznać, że wygląda to naprawdę pięknie - zwłaszcza na filmach. Była typową Australijką, dla której gdy temperatura spada do dwudziestu stopni, to jest już zimno i trzeba założyć bluzę. Jednak totalnie rozumiała Chloe, że chciała spróbować czegoś, za czym tyle ludzi szaleje. W końcu w Europie święta to niemalże synonim ciepła, ale takiego wewnętrznego, z kominka, a nie na zewnątrz. Nina mogłaby wyjechać, bo pieniądze miała, podróże niby nie były jej ulubionym zajęciem, ale nie miała żadnych lęków. Jednak nie paliła się do tego, a święta spędzała z rodzicami jak tradycja nakazywała. A ona to co powiedzieli rodzice szanowała, trochę na ślepo.
Na pewno dla każdego turysty przeżycie świąt w tropikach było przeżyciem. Nie dla nich, bo one niczego innego nie znały, ale nie dało się ukryć, że stwierdzenie, że Australia to stan umysłu, było jak najbardziej pasujące. Nie było to jedyne miejsce na świecie, które miało taką pogodę, ale na pewno było wyjątkowe.
Można by powiedzieć, że Nina normalna nie była, ale tak naprawdę nie było to zbyt słuszne rozumowanie. Nie była na nic zdiagnozowana, a posiadanie jakiś dysfunkcji było takie samo jak posiadanie innej choroby, nie robiło z człowieka wariata. Przynajmniej tak uważała Peterson, aczkolwiek ona to wiedziała bardziej z szkoły medycznej, niż z przekonań jej rodziców i osób z ich towarzystwa. Na pewno była o wiele bardziej otwartą osobą niż w szkole, kiedy to z Chloe były sobie obce. A to właśnie często powodowało niesnaski w dzieciństwie, gdzie brak zrozumienia był niemal równy nienawiści.
-Nie? -nieco się zdziwiła. Choć w ich klimacie nie trzeba było chwytać się za grzane wina czy herbatki z prądem, by się rozgrzać, robi się to tylko dla smaku.-Ja chyba kiedyś piłam, coś mi się kojarzy...-zauważyła. Na pewno nie robiła tego często. -Generalnie nie jestem wielką fanką wina, w żadnej postaci-przyznała. Ale jakiś likierek to zawsze z chęcią wypiła. -Ale nie ma problemu, bo tu chyba mają mnóstwo dodatków do niego-zauważyła. Jakieś plasterki pomarańczy, laski cynamonu i tak dalej. A przynajmniej takimi rzeczami była udekorowana jedna z chatek na jarmarku, gdzie można było się napić takiego specjału. A takie miejsca rządziły się swoimi prawami, nikt się nie dziwił, że o wczesnej porze ktoś pije alkohol. Miało to swój urok, nie da się ukryć. -W sensie, w sklepie, do własnego użytku?-zapytała, bo przecież można było kupić na jarmarku. -Wiesz co, mam takie wrażenie, że ... Sangria to takie grzane wino na zimno, w sam raz na Australię-powiedziała, czując już zapachy, bo stanęły w kolejce, aby sprawić sobie po kubeczku. Na pewno to było wielkie nadużycie porównywać sangrię do grzenego wina, ale coś w tym było. Jedno i drugie było winkiem z dodatkami, choć innymi.

Chloe Goldsworthy
sprzedaje kosmetyki — MECCA SKINCARE
24 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Chloe zazdrościła innym ludziom, takim, którzy nie mieli w głowie tego demona co ona, takim, którzy mogli zwiedzać świat, takim którzy zwiedzali świat. Jej nie było ani na to stać, ani nie mogła tego zrobić przez swój strach. Miała wrażenie, że sama próba opuszczenia kraju na pokładzie samolotu czy statku, wywołałaby u niej co najmniej zapaść, albo zawał. Pewnie by tak się zamknęła w sobie, że zmieniłaby się w roślinkę, skoro nawet opuszczenie miasta wydawało jej się zbyt traumatyczne. A jednak zdarzało jej się walczyć z lękiem, w kontrolowanych warunkach, małymi kroczkami, w otoczeniu ludzi, którym ufała.
Dziś też robiła taki mały, bezpieczny kroczek. Nina była trochę jak tarcza, za którą mogła się schować, ale dzięki temu było jej raźniej.
- Ja w ogóle nie lubię alkoholu. Ale chcę próbować nowych rzeczy, wiesz? To takie moje postanowienie adwentowe... Albo noworoczne... zobaczymy. - nawet się uśmiechnęła - Nie, w sklepie nie.... tutaj czy mają. W końcu jest ciepło, więc po co sprzedawać grzane wino. Prędzej pewnie zimne piwo. - wzdrygnęła się na samą myśl o piwie. Tego raz spróbowała i uważała za obrzydlistwo. - Dobrze, to niech będzie ta San... coś tam. - postanowiła zdać się na przyjaciółkę. W końcu już wcześniej zdecydowała się jej zaufać i póki co się na tym nie przejechała. Dlaczego teraz miałoby być inaczej? Były od siebie tak bardzo różne, a jednocześnie dość podobne. Znały się tyle lat, ale poznawały się dopiero od niedawna. Chloe ceniła sobie towarzystwo Niny, nie tylko teraz na jarmarku, ale ogólnie w swoim życiu. Trochę w myśl próbowania czegoś nowego i pokonywania własnych lęków. - Macie w domu jakieś fajne świąteczne tradycje? - zapytała gdy stały w kolejce. Trochę dla podtrzymania rozmowy, a trochę dlatego, że chciała coś skonsultować z Niną i trochę się krępowała, więc odkładała to w czasie.

Nina Peterson
serduszka
nick autora
brak multikont
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Na pewno posiadanie takiej przypadłości było ciężkie, czy bolesne. Na pewno mieszało w życiu i sprawiało, że możliwości są ograniczone, Nina w to nie wątpiła. Była co prawda z takiej rodziny, która raczej chorobę psychiczną uważała za ujmę, za coś, czego świat się nie powinien dowiedzieć, tak jednak nie chodziło tu o brak zrozumienia, czy coś takiego. U Petersonów wiele znaczyło wrażenie - oni poniekąd wkupili się w te wyższe sfery Lorne Bay, bo w porównaniu do różnych lordów, czy multimiliarderów to byli nikim. A jednak byli uważani za część tego społeczeństwa. Nina była już tym nowoczesnym pokoleniem, która wierzyła w terapię, również dlatego, że kształciła się w temacie medycznym, choć tylko była to farmacja.
Nina rozumiała, że Chloe boi się czegoś nowego - w przypadku jedzenia, czy napojów, no głównie jedzenia było to więcej niż normalne. Zamówić sobie coś, czego nie będzie się w stanie przełknąć, zapłacić za to i wyjść jeszcze głodnym? To nie było rozsądne rozwiązanie, więc lepiej wybrać coś pewnego, co nie zaskoczy. -Na pewno mają. Pewnie pieczone kasztany też, to takie dekadenckie, europejskie, choć u nas to pewnie kruszony lód pofarbowany na zielono i czerwono lepiej by się sprawdzał-zaśmiała się, zupełnie nie nawiązując do problemów przyjaciółki. Chodziło jej o to, żeby jakby ją zagadać, by ta nie myślała o swoich obawach, czy wytłumaczyć jej, co i jak. Czy było to najlepsze rozwiązanie? Trudno powiedzieć, Nina nie miała żadnych doświadczeń terapeutycznych.
-W sumie...-zawahała się. Musiała się zastanowić, które tradycje są u niej w domu inne, może jeszcze przywiezione z Europy? W końcu jej rodzice stamtąd pochodzili, choć był to pewien temat tabu. -Myślę, że najbardziej lubię to, że już w Wigilię się spotykamy, w identycznych piżamach i mamy dużo dobrego jedzenia i filmy, takie rodzinne nic nie robienie przedświąteczne-Choć to spotykanie się całą rodziną dotyczyło ich trójki, która razem mieszkała, więc po prostu schodzili do salonu. Tym razem będzie inaczej, bo Nina przyjedzie z własnego mieszkania. Na pewno nie będzie spędzać świąt sama, w pustym swoim mieszkaniu. -Proszę-powiedziała, wręczając Chloe kubeczek z ciepłym, wręcz parującym napojem. Nina nie była wielką fanką wina, żeby nie powiedzieć, że wcale go nie lubiła, ale to też nie tak, że nie przełknie tego gorącego napoju, skoro namówiła już na niego koleżankę.

Chloe Goldsworthy
sprzedaje kosmetyki — MECCA SKINCARE
24 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Plus bycia raczej biedną - nie stać jej było na próbowanie jedzenia w knajpach. Czuła, że wiele ją w życiu omija, ale i tak nie było tak źle. Nadal pamiętała ten paraliżujący strach który przez tyle tygodni trzymał ją w domu. Teraz na prawdę dawała sobie radę. Wyprowadziła się z domu rodzinnego, co prawda do brata, ale to już było inne miejsce. Miała pracę i starała się próbować nowych rzeczy. Nawet myślała, żeby wyjechać na chwilę z Lorne, ale tu zasługi miał Archer. Jego towarzystwo dobrze na nią działało. Potrzebowała w swoim otoczeniu ludzi odważnych ale jednocześnie takich, którzy ją akceptowali i rozumieli jej wyjątkowość.
Skrzywiła się na myśl o kasztanach.
- Nie brzmi to smacznie. - stwierdziła, trochę się krzywiąc. Kasztany były od robienia ludzików, a nie do jedzenia. Chyba, że się było wiewiórką. To bardziej pasowało na pokarm dla wiewiórek.
Doceniała starania, często zagadanie jej i odciągnięcie jej uwagi pomagało. Najgorzej jak miała czas się skupić na wszystkim co ją przeraża. Na szczęście był dzień, było gwarno i miała towarzystwo. Da radę... jakoś.
- Fajnie. U nas w Wigilię jest sporo pracy. Jak to na farmie. - wzruszyła ramionami. Chloe pochodziła z licznej rodziny, więc w domu zawsze było trochę chaosu, ale było miło, kiedy wszyscy się zbierali by świętować. I choć się nie przelewało, to zawsze były pod choinką jakieś prezenty.
- Dzięki. - chwyciła ostrożnie kubeczek i powąchała ostrożnie zawartość. Zapach był mocny, korzenny, trochę nawet drażniący. Ale miał też w sobie coś kuszącego, nutkę pomarańczy czy czegoś takiego. Podmuchała, bo jednak nie chciała się oparzyć i wzięła ostrożnego łyczka. Trochę się skrzywiła, zaskoczona intensywnością smaku, ale nie było to złe. Inne, to na pewno. Drugi ostrożny łyczek... Oswajała się z zapachem i smakiem, ale trochę bała się pić, bo to jednak wino, a ona normalnie nie piła alkoholu. Podejrzewała, że ma bardzo słabą głowę. Dlatego nim upiła kolejny łyczek spojrzała na Ninę znad kubeczka - Po czym poznać, że podobasz się chłopakowi? - wypaliła. Nina była bardzo ładna i Chloe była pewna, że podoba się wielu facetom. Kilka razy sama słyszała jeszcze w szkole, jak chłopcy zbierali się na odwagę, by zaprosić ją na szkolny bal. A jednak taka śliczna dziewczyna była singielką. Tajemnica nad tajemnicami.

Nina Peterson
serduszka
nick autora
brak multikont
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Czy to jest plus? A może właśnie minus? Niby trudno tęsknić za czymś, czego się nie zna, ale z drugiej strony człowiek nawet nie wie, ile dobrego umyka mu w życiu. Wydawanie pieniędzy na obiady czy kolacje w restauracjach, czy nawet barach było drogie, ale gotowanie w domu z reguły ucina trochę kosztów. Nina uwielbiała gotować i eksperymentować i często to, co raz zjadła w restauracji, to próbowała potem odwzorować we własnym domu. Choć to też było problematyczne, bo trzeba było mieć chęci, czas i włożyć w to wysiłek, a efekty wcale nie są pewne.
-Masz rację, to jest paskudne-zaśmiała się, choć akurat był to inny gatunek kasztanów, nie taki do ludziów. Nina lubiła próbować nowych smaków, nowych rzeczy, jednak kasztany jadła raz (i to wcale nie na placu pigalle) i nie wspomina tego zbyt pozytywnie. Jej rodzice zachwycali się aromatem, smakiem... Ona wypluła w serwetkę, gdy nikt nie patrzył. To, że Nina czegoś nie lubiła, to nie była żadna nowość. Nie pijała kawy, wina, truskawek też specjalnie nie lubiła, te trzy rzeczy chyba najbardziej dziwiły ludzi, gdy blondynka o tym mówiła na głos.
-No tak, dzień jak każdy inny, co?-zapytała. Nie bardzo wiedziała jak to jest na farmie, bo bywała na takich chyba tylko po to, aby pogłaskać krowę po pysku, czy też wsiąść na konia. Jednak Nina nie była aż tak ograniczona, aby po wyższych studiach nie wiedzieć co i jak, z czym to się je. Może nie wiedziała jaka pasza powinna pójść do korytka dla świń, a jaka podana kurom - ale to trzeba jej wybaczyć z braku doświadczenia.
-Hm, całkiem niezłe-stwierdziła, bo wiadomo, wszystkie grzańce są podobne, polegają na tym samym, lecz tak naprawdę różnią się smakiem, przyprawami i tak dalej. No i pewni użytym winem, czy to będzie wytrawne, słodkie, a może białe? Więc to, że ten napój zasmakuje Peterson, wcale nie było pewne.
-Chloe....-uśmiechnęła się lekko. Może była ładna, zgrabna i o ciekawym charakterze, pozytywnie nastawiona do ludzi i wyrozumiała, ale to wcale nie gwarantowało tego, że miała jakiekolwiek powodzenie wśród płci męskiej. -Nie wydaje mi się, żebym była najlepszą osobą do odpowiedzi na takie pytanie-przyznała, ale nie ze smutkiem, czy żalem, że los nie pozwala jej mieć zbyt wiele doświadczenia w tym temacie.-Nie wiem, wydaje mi się, że chce spędzać z Tobą czas, może szuka jakiegoś kontaktu cielesnego?-zaczęła wymieniać, co właściwie ona robiła względem Alfiego, który był jedyną osobą płci przeciwnej, która ją interesowała. I właściwie, nawet jeśli byli jacyś chłopcy, czy mężczyźni, którzy chcieli pokazać jej, że Nina się im podoba, to ona nie była tym faktem zainteresowana ani trochę. Czy to było mądre? Na pewno nie, ale nikt nie mówił że cokolwiek związanego z emocjami idzie w parze ze zdrowym rozsądkiem.

Chloe Goldsworthy
sprzedaje kosmetyki — MECCA SKINCARE
24 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Może po prostu Chloe starała się jakoś pocieszać, że nie mogła sobie na zbyt wiele pozwolić. Pewnie i tak by z możliwości nie korzystała mając pieniądze, ale teraz przynajmniej mogła zwalać winę na kasę. Zwłaszcza gdy spotykała kogoś, kto nie wiedział o jej przypadłości i padał pomysł na przykład wyjazdu za miasto całą ekipą. Mogła wtedy powiedzieć, że ona nie może, bo krucho z kasą. Zainteresowani wiedzieli w czym rzecz, ale nowi w ekipie nie, dzięki czemu nie patrzyli na Chloe jak na wariatkę. A zdarzało jej się poczuć na sobie ten wzrok i to nie raz i to nie w jakiejś odległej przeszłości.
- Trochę tak. To znaczy wiesz... w Boże Narodzenie też mamy wspólne śniadanie i wymianę prezentów. A wcześniej wspólnie gotujemy czy dekorujemy dom. Ale obowiązki trzeba wykonać niezależnie od tego czy jest święto czy nie. - wyjaśniła. Święta w licznej rodzinie miały swój urok, ale od kiedy wszyscy byli dorośli i mieli swoje życia, to było jednak trochę inaczej.
- Nie mam kogo innego zapytać. - wyznała, spuszczając wzrok i trochę się pesząc. Jej najlepszym przyjacielem był jej brat, ale jakoś nie chciała mu na razie mówić, że być może się komuś podoba. Starsze siostry może byłyby pomocne, ale w rodzinie trudno utrzymać tajemnicę Pozostawała przyjaciółka. - Hmmm... - analizowała słowa Niny, kiwając głową. Nawet upiła kolejny łyczek wina. - Bo wiesz... jest taki chłopak. I spędzamy ze sobą dużo czasu i fajnie mi się z nim rozmawia. I chyba mi się podoba. I chyba ja też mu się podobam. Ale nigdy nie miałam chłopaka i trochę nie wiem jak to działa. - wypaliła. Policzki ją paliły, nie wiedziała czy to od wina czy od tego, że właśnie zwierzała się ze swoich sekretów.

Nina Peterson
serduszka
nick autora
brak multikont
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Chloe powinna wiedzieć, że jej przyjaciele, naprawdę bliscy tacy jak na przykład Nina, nie będą oceniali zarówno tego, czy blondynka będzie miała ochotę wybrać się za miasto, czy będzie mieć pieniądze na to. Jednak dziewczyna powinna zdawać sobie sprawę, że takie propozycje to niekoniecznie ignorowanie jej problemów, lecz mogą to być delikatne próby namówienia jej na zrobienie czegoś szalonego. Odmowa byłaby totalnie zrozumiała, ale jakby do czegoś doszło, ataku paniki czy czegoś takiego, to mogłaby się czuć zaopiekowana. Przynajmniej Nina tak to widziała i czasem tak robiła, może grabiąc sobie, ale generalnie nie żałowała. Doskonałym przykładem tego, była choćby ta wizyta na jarmarku i namawianie na próbowanie kolejnych rzecz, grzanego wina, może czegoś jeszcze. Było w tym coś złego? W gruncie rzeczy nie, prawda? To co nie smakowało to wyleją, czy wyrzucą, nie robiąc z tego żadnego problemu.
-Święta w tyle osób muszą mieć swoją magię-zauważyła. Oni spędzali je w 3 osoby, ewentualnie drugiego dnia wybierając się do kogoś na jakieś spotkanie towarzyskie, gdzie było dużo osób, ale święta to to były albo z nazwy, albo maksymalnie do rozpoznania po podanych potrawach. A od paru lat Nina jakoś unikała tych spotkań, chyba że wiedziała, że inne osoby w jej wieku, które lubiła też miały się pojawić.
-Nie ma sprawy. Może akurat będę skłonna coś doradzić. Albo może samo wygadanie się coś da?-zaproponowała. Nie chciała zignorować potrzeb koleżanki, czy pokazać, że są tematy, na które nie będą rozmawiać. Chciała tylko zauważyć, że cóż, może nie być najlepszą doradczynią, jako że nie ma za wiele doświadczenia w temacie. Jednak dalej chciała tego wysłuchać.-Znam go?-zapytała niepewnie, chcąc nie brzmieć zbyt napastliwie. Nie musiała go znać, a Chloe wcale nie musiała tego w ogóle mówić, jeśli nie chciała. -Powiem Ci, że ten moment, kiedy masz się stać ze znajomych parą jest chyba najbardziej niezręczny na świecie-zauważyła. Ona jakoś nie wyobrażała sobie, żeby miała na głos rozmawiać z Alfiem, czy to znaczy, że chcą być parą i spróbować, czy co. To było niemal tak samo niezręczne jak rozmowa z rodzicami na temat seksu, czy antykoncepcji. -Ale żadne z was nie chce zrobić jakiegoś kroku, aby ze znajomych stać się... czymś więcej?-dopytała jeszcze, aby dobrze się zorientować w tej sytuacji.

Chloe Goldsworthy
sprzedaje kosmetyki — MECCA SKINCARE
24 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Przyjaciołom ufała i wiedziała, że chcą dla niej jak najlepiej. Ale nie zawsze miało się kontakt tylko z przyjaciółmi. Czasami grono było większe i część osób jej nie znała. Nie chciała wtedy zbytnio odstawać, nie chciała by od razu ktoś przyklejał jej łatkę dziwadła. I bez tego było jej trudno. Nie zamykała się na poznawanie nowych ludzi, choć było to dla niej dość stresujące. Daleka była jednak od nazywania każdego przyjacielem. Co więcej, bardzo długo musiała się do kogoś przekonywać, by mu w pełni zaufać. Ninę znała wiele lat, a dopiero po tak długim czasie okazało się, że nadają na podobnych falach i mają wiele wspólnego.
- Trochę tak. Ale wydaje mi się, że takie święta we dwoje... z ukochaną osobą... też muszą być przyjemne. Jak w komediach romantycznych. Jednakowe piżamy i kubki z gorącym kakao. - skojarzyło jej się to z reklamami biżuterii. W nich zwykle byli młodzi zakochani ludzie, dający sobie drogie prezenty. Nie sądziła, by prędko jej było dane się przekonać jak to jest spędzić święta tylko z ukochanym. Najpierw by jakiegoś musiała mieć.
Wzruszyła ramionami, bo nie była pewna czy wygadanie się coś pomoże. Nie znała się na chłopcach, nie ogarniała ich świata. Niby miała brata i mogłaby pogadać z Otisem, ale bała się jego reakcji. Na pewno włączyłby mu się tryb opiekuńczego starszego brata.
- Może tak... chodziliśmy do jednego liceum. - o to nie było trudno w Lorne bo pewnie szkoła była tylko jedna, ale chyba bardziej jej chodziło o to, że byli w szkole w tym samym czasie. - Raczej do bycia parą jest daleko, o ile w ogóle są jakieś rokowania. - podrapała się nerwowo po dłoni - Ja i pierwszy krok... hahaha... to by znaczyło, że jednak jest możliwa zamiana ciał. - zaśmiała się - A on... chyba jest ostrożny bo wie jaka jestem. Ale zaproponował mi wycieczkę za miasto i ja się zgodziłam. Nie wiem czy się odważę, ale jeśli z kimś to z nim. - wyznała.

Nina Peterson
serduszka
nick autora
brak multikont
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Pewnie, co innego, jeśli znajomi cokolwiek wiedzą wszystko co się dzieje, nawet jeśli się im w pełni nie ufa, to znaczy nie ufa tak jak najbliższym osobom, które są przy boku osoby, ale przynajmniej nie są zdziwione, że coś się stanie, zadzieje, a i miliona pytań nie zadają. To na pewno jest bardziej komfortowa sytuacja, ale z dwojga złego lepiej jest być w gronie nieznajomych z kimś bliskim, na kim można polegać, niż na wszelki wypadek zamknąć się w czterech ścianach. To znaczy łatwo mówić, lecz w teorii faktycznie tak by było. Choć Nina doskonale rozumiałaby niechęć do spędzania czasu z kimś, kto cię nie akceptuje w stu procentach, znała ten temat z zupełnie innej strony.
-O tak. Właściwie, to chętnie bym w przyszłości takie spędziła. Może najwyżej na chwilę spotkanie z rodzicami, bo to jednak rodzina, ale większość totalnie bez zobowiązań, takie słodkie nic nierobienie. Na razie jednak nie mam na co liczyć-stwierdziła, bo naprawdę taka wizja jej się podobała. Nie była może jakąś strickte introwertyczką, jednak w mniejszym gronie zdecydowanie lepiej się czuła. Poza tym, kto nie chciałby spędzać czasu sam na sam z ukochanym, prawda? Niekoniecznie chodziło o oglądanie komedii romantycznych. Zapewne, Nina nie miała wiele doświadczenia w tym temacie.
-Pączki?-zapytała wskazując na kolejną budkę, która sprzedawała małe pączki, świeżo wysmażone, z cukrem pudru czy tam nutellą. Dziś mogły sobie pofolgować, choć trudno nazwać aby te smakołyki były próbowaniem czegoś nowego, to dość znany smak.
-Uu, zawsze coś do siebie czuliście?-zapytała, bo nie dało się ukryć, że zauważyła pewne nawiązania do jej relacji z Alfiem. A może tylko jej się tak wydawało, wszędzie widząc nawiązania do tego? -Romantyczny wyjazd w dwójkę? Może warto zacząć od jakiś drobnych kroków. Nie wiem, zabierz coś ze sobą, co lubi? Ulubiony napój, kanapkę? Tak wiesz, od serca?-zaproponowała, bo sama nie do końca wiedziała, co zrobić, żeby za bardzo nie obnażyć się uczuciowo przed kimś bliskim ze strachu przed odrzuceniem, ale jednak pokazać coś, aby skłonić tą drugą osobę, by pierwsza wyciągnęła rękę.-Gdzie się wybieracie?-zapytała jeszcze, szczerze zainteresowana tematem

Chloe Goldsworthy
sprzedaje kosmetyki — MECCA SKINCARE
24 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Pokiwała głową, chyba obije miały ochotę na taką romantyczną wersję Świąt. Szkoda tylko, że obie były same. Trudno było nie zazdrościć zakochanym parom, przemierzającym jarmark trzymając się za ręce. Chloe nigdy nie sądziła, że chociaż się zbliży do stanu zakochania, a tu proszę, może zakochanie to jeszcze nie było, ale coś ją ciągnęło do Archera. Może to już było zauroczenie? Nie wiedziała jak to się nazywa i czy słusznie interpretuje swoje uczucia.
- Ja tym bardziej. - nie wierzyła w to, że mimo tego, że tak dobrze jej się spędzało czas z Archerem, że będzie z tego taki prawdziwy głęboki związek, że będą razem spędzać następne święta, w jednakowych piżamach i skarpetkach. Bo czy była zdolna się w coś tak zaangażować? Panika ogarniała ją na samą myśl o tym, co się wiąże z byciem z kimś. To było jednocześnie fascynujące i przerażające dla "normalnego" człowieka, a co dopiero dla Chloe. U niej "przerażające" dominowało. - Ale chyba można mieć nadzieję, prawda? W tym roku to już nie ma szans, ale może za rok. - jeśli taka dziewczyna jak Nina miała problem z facetami, to co dopiero Chloe, która była co najmniej o ligę niżej.
- O tak. - pokiwała głową. Pączki znała i lubiła i w sumie się już nowego na dziś napróbowała, więc mogła się już trzymać tylko tego co znajome do końca wizyty na jarmarku.
- Nie. - pokręciła głową - Właściwie w szkole nawet ze sobą nie rozmawialiśmy. Jakiś czas temu byliśmy na tej samej imprezie. I jakoś tak zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. On bardzo dużo mówi, co mi odpowiada, bo ja mogę sobie wtedy milczeć i go słuchać. - uśmiechnęła się, zakładając za ucho kosmyk włosów. - Oj, nie! Nie romantyczny. Koleżeński... wiesz... z katalogu nowych rzeczy do wypróbowania. - zaprzeczyła, może trochę zbyt nagle, ale trochę ją speszyło określenie tej wycieczki "romantycznym wyjazdem". - Może... - będzie musiała to przemyśleć, ale nie była pewna czy wie takie rzeczy o Archerze. Mało o nim wiedziała, w sumie. - Jeszcze nie wiem. W sumie zdaję się na niego. Raczej gdzieś blisko, jakbym dostała ataku paniki. - głupio jej było, że zaczęła ten temat, bo poczuła jakby zrobiła z niczego wielkie coś. Może tylko nadinterpretowała zachowania chłopaka, który chciał być dobrym kolegą i tylko tyle. - A jak u ciebie w sprawach damsko-męskich? - zapytała, chcąc zmienić temat na taki, który nie był o niej. Tak, sama zaczęła, ale chyba przedobrzyła, bo poczuła się głupio z tym mówieniem o sobie.

Nina Peterson
serduszka
nick autora
brak multikont
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
O tak, Nina marzyła o jakimś związku, o posiadaniu kogoś na wyłączność, kogoś kto będzie ją rozumiał i kochał niezależnie od tego, jaka jest. Myślała o tym od lat, to było zdecydowanie to, czego brakowało jej do szczęścia. Jednocześnie nie była gotowa na to, aby opuścić swoje wymagania, czy oczekiwania. Próbowała to zrobić, związać się z kimś, kto nie był taki jak ona, lecz to nie było to, czuła że to wymuszone i nieszczere. A to na pewno nie był przepis na szczęśliwy związek. W końcu nie ma sensu posiadania czegoś, co nie spełnia oczekiwań, tylko dlatego, że nie można mieć tego, czego się naprawdę chce.
-Chyba tylko nadzieja nam została, czyż nie?-zaśmiała się, choć było to dość... cóż, pesymistyczne nastawienie. Jednak dość realistyczne. Nina bardzo by chciała się zakochać jak szalona, wpaść po uszy, a w niedługim czasie również założyć małą rodzinę. Nie miała już osiemnastu lat, a jak wiadomo, to wszystko trwa. Trzeba liczyć jakieś półtora roku przed zaręczynami, potem następne dwa, aby ten ślub zaplanować, jakiś czas na swobodne życie jako młodzi małżonkowie i już jest się w okolicach trzydziestki. Dziewczyny nie były już w liceum, aby móc spotykać się z kimś osiem lat, zanim się zacznie o czymkolwiek myśleć. Choć to tak naprawdę było marzenie, idealny plan dla Niny, który jej nie wyszedł.
-Brzmi nieźle. Mam nadzieję, że będziecie się się dobrze bawili, niezależnie od tego, czy to romantyczny wyjazd, czy wspólna przygoda.-powiedziała. Pewnie powinna przekonywać koleżankę w tym momencie, że to musi coś znaczyć, ale romantyczność dziewczyny chyba nie była dziś aż na tak wysokim poziomie, z resztą, ostatnie czego chciała, aby jej przyjaciółka się zawiodła po tym, jak Nina napompuje balonik. -Nijak. Nie potrafię się w takich relacjach odnaleźć. Mam wrażenie, że urodziłam się w złej epoce-zaśmiała się. Naprawdę się tak czuła i mogła dziękować za to rodzicom, oczywiście w tym miejscu odrobina ironii się wdarła.

Chloe Goldsworthy
ODPOWIEDZ