bogacz/właściciel — LORNE BAY GYM
32 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
i've been looking love in you, but only thing i found was your angry and pain
Ainsley Atwood


[akapit]

Po coś było to Boże Narodzenie, mocarne święto które dużo krajów na półkuli ziemskiej obchodziło z racji swojego wyznania i przywiązania do tego. Byli Ci co kochali święta ale byli i też tacy jak Seth, który nigdy nie lubili tej całej energii wokół tego przedsięwzięcia. Kiedy mieszkał u rodziców to oni to ogarniali, potem jego małżonka też coś dawała od siebie w dekorację w ten czas. A on? Jedyne co mógł dać to swoją obecność ale no trudno. Ludzie się zmieniają prawda? Sam nie wiedział co go podkusiło aby zajrzeć na ten jarmark i poszwendać się po stanowiskach z wszystkim co człowiek by chciał. Z początku miał szukać drzewko ale przypomniał sobie, że chyba mu zostało z poprzedniego roku. Problem tkwił w innych rzeczach takich jak ozdoby a w tym te przeklęte bombki. W teorii kiedyś mówili iż praktycznie wszystko da się zawiesić na choince, nawet skarpetki czy inne duperele. W internecie pewnie i jemu się rzuciła w oczy porcja kreatywnych sposób na przyozdobienie świątecznego drzewka.
Sam Reyner jednak wolał postawić na coś klasycznego, coś co pewnie nijak ma się do klimatu w takiej Australii ale co tam. Widział już ozdoby w różnych wariantach i z różnymi malowaniami. O dziwo trochę to na niego wpłynęło i z markotnego na święta dziada stał się takim małym świrem. Szukał tego stanowiska z ozdobami i w sumie to najpierw znalazł alkohol czy tam drinki a reszta odpłynęła póki co na dalszy plan. Nic więc dziwnego ze z nerwów zaczepił jakąś biedną kobietę, jako swoje wołanie o pomoc.

[akapit]

- Przepraszam, że Ci przeszkadzam. Ale wiesz gdzie tu znajdę ozdoby? Chodzę jak ten baran od paru minut i nie mogę pojąć gdzie co jest.. - był nieco wkurzony ale i zmęczony. A wszystko przez ten durny pomysł i zachciankę na choinkę z prawdziwego zdarzenia. No ale bez oceniania, jemu też na starość mogło odbić no nie?
sumienny żółwik
nick
brak multikont
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ Seth Reyner

Już w listopadzie, kiedy w rozmowie z bratem przyznała, że wyjątkowo w tym roku nie wybiera się na święta na Wyspy, czuła w kościach, że jest to pomysł tak zły, że zepsuje jej chyba cały nadchodzący rok. Podświadomie jednak wiedziała, że teraz jak nigdy potrzebowała zmiany, więc zaczęła ją od takich małych kroczków. A że te, wręcz efektem kuli śnieżnej, doprowadziły ją do miejsca, w którym się znajduje - jest winna wyłącznie sama sobie. Grudzień spędzony w Australii, mimo że od blisko trzydziestu lat jest to jej główne miejsce zamieszkania, to w wykonaniu Ainsley debiut. Jak i pewnie to, że stała teraz zupełnie sama pośrodku jakiegoś jarmarku, nie wiedząc nawet czy ma w tym roku szansę na choinkę. Przecież to już nie tylko jej decyzja, prawda? A z australijczykami bywa różnie.

Czuła się trochę źle, informując Penny o wszystkim przez SMS, ale nie zrobiłaby tego pewnie, gdyby ta jej nie zdenerwowała i nie wystawiła po środku australijskiego upału. I ludzi w szortach noszących czapeczki Mikołaja. Odpisała jej na wiadomość i już miała chować telefon do torebki, kiedy ktoś wyraźnie ją o coś zapytał. Podniosła głowę i odrobinę skołowana spojrzała to w lewo, to w prawo, bo zwykle nie zdarza się jej, by ktokolwiek uznał akurat ją za osobę, która może gdziekolwiek kogokolwiek skierować. Dziwne w końcu, że sama była w stanie skierować tutaj siebie. Skoro jednak wszyscy mijali ją jak gdyby nigdy nic, tak to było pytanie do niej.
- Uuuuhmm... pewnie wszędzie? To w końcu jarmark.... świąteczny? - odpowiedziała, odrobinę zdziwiona samym pytaniem. Co prawda sama nie podeszła jeszcze do żadnego stanowiska i nie oceniła, czy jest jakiś podział na wyroby takie tutaj, ozdoby tam, choinki jeszcze gdzie indziej, ale to była po prostu pierwsza myśl. No, ale sama się złapała na tym, że Bogu ducha winny facet obrywa akurat za winy należne Aspen. Przecież to nie wina tego pytającego, że Penny zapomniała o swojej kuzynce i wybrała brylowanie po Nowym Jorku. Ainsley poczuła się mała, malutka.
- Znaczy... nie wiem. Po prostu na kogoś czekam, ten ktoś mnie wystawił i po prostu tutaj stoję - wzruszyła lekko ramionami. Cóż, Ainsley ze swoim imagem pasującym raczej wizytującej księżnej, niż standardowemu bywalcowi jarmarków pasowała do całej otoczki jak kwiat do kożucha i zaczynało jej to odrobinę doskwierać.
bogacz/właściciel — LORNE BAY GYM
32 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
i've been looking love in you, but only thing i found was your angry and pain
No cóż Australia była specyficznym miejscem, jeśli chodzi o otoczkę świąt i te wszystkie aspekty. Pewnie w niektórych miejscach ludzie mieli problem bo padał śnieg czy inne takie. Ale po za tym to wszystko wiązało się w taki klimat, że pewnie Seth chciałby sam kiedyś takie coś przeżyć. U nich klimat był jaki był, on pewnie w krótkiej koszulce nie musiał się za bardzo martwić o to że przypałęta mu się katar czy inne choróbsko. Pomijając to, on nigdy nie zajmował się świątecznymi sprawami, w domu robiła to za niego matka a potem gdy już miał żonę to ona zazwyczaj wszystko dekorowała. Szczerze jemu nie przyszło o tym pomyśleć ale im bliżej było tego okresu tym z każdej strony go bombardowały informacje czy też świąteczne składanki. Jedna z nich leciała w końcu też i na jego siłowni.
Przypomniało mu to na pewno, że czas działać i nawet jeśli te święta swędzi najprawdopodobniej sam, to niech chociaż wie że one są i nadeszły no nie? Nie każdy musi to czuć ale przynajmniej warto się postarać umilić ten czas. Rozglądał się po tym miejscu i w sumie to nie wiedział sam czego potrzebuje ale na pewno warto było zainwestować w ozdoby na choinkę, którą to już załatwił wcześniej. Mała i sztuczna, ale jednak to zawsze jakiś symbol.
- Kurcze no fakt ale chyba mają tutaj jakiś ład i wszystko jest posegregowane. - rzucił w stronę kobiety, którą zaczepił w ramach uzyskania pomocy czy porady. Myślał, że dłużej tutaj jest a któreś stoisko może jest i jej skoro stała w miejscu. Nie pomyślał, że być może czeka na kogoś albo na coś. W sumie to głupio było nie spytać bo może się rozejrzała po tym miejscu trochę.
- Ahhh. No ja szukam ozdób na choinkę. Małą, sztuczną. Wie Pani co? Nie radzę kupować żywej bo można dostać niezłego zawału serca. Jeśli mogę to opowiem.. - nie oczekiwał od kobiety iż będzie zainteresowała problemami obcego ale skoro już na siebie się natchnęli. To jej trochę streści z tych przygód, które w przeszłości mu się przydarzyły.
- Jeśli szuka Pani żywej choinki, odradza od razu. Raz pewien koleś mnie namówił, tanio i szybko. I wie Pani co? Choinka stanęła w salonie, piękna, zdrowa i żywa. Wytrzymała może pięć dni, albo góra tydzień i co? Zaczęła się jazda. Żona jeszcze wtedy aktualna, zadzwoniła do mnie że wyłazić z niej zaczęły pająki, takie żywe. Normalnie cała rodzina. Nie szło sobie z tym poradzić bez odpowiednich ludzi i środków - nigdy więcej.. - jak sobie o tym przypomniał to aż mu się śmiać chciało i płakać jednocześnie. Miał nadzieję też, że rozchmurzył trochę kobietę bo wyglądała na trochę zdenerwowaną tym, że czeka na kogoś a ten ktoś się nie pojawił. Seth zawsze mógł jej dotrzymać towarzystwa jeśli by tylko chciała, bo oczekiwał że go nie spławi po tym całym jego monologu. Chciał być miły i zrobić komuś dzień, rzucić poradą jak to bywa z tymi cholernymi choinkami na przykład.

Ainsley Atwood
sumienny żółwik
nick
brak multikont
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ Seth Reyner

Ainsley odważnie stwierdziła, że skoro w ostatnim czasie tak chętnie stawia na wszelkie zmiany, takie wyjście ze strefy swojego komfortu, w dodatku bez żadnego towarzystwa, może i będzie skokiem na głęboką wodę, ale cóż w jej wykonaniu przez mijające tygodnie nie było? Wzięła więc głęboki wdech, i jak na zupełnie zwyczajnego człowieka przystało, miała zamiar się tutaj trochę pokręcić, i nawet pewnie zostawić kilka dolarów. Trzeba wspierać lokalne biznesy i takie tam. Westchnęła więc sobie i postanowiła korzystać z towarzystwa, skoro już samo się nawinęło. To zawsze lepsze, niż kręcenie się tutaj zupełnie samą, prawda? Spojrzała więc przed siebie i przez krótką chwilę chciała dostrzec w tym wesołym, świątecznym rozgardiaszu, jakikolwiek ład. Cokolwiek co świadczyłoby o tym, że to nie jest ukręcone na kolanie.
Nic. Nic a nic. Kto to w ogóle zorganizował?
- Biorąc pod uwagę... - zrobiła teatralną pauzę i wolną ręką wskazała na sporą grupę wyraźnie zagubionych klientów. Turystów? Miejscowych? W każdym razie wyraźnie skołowany tłumek. - Że żadna z tych osób zdaje się nie wiedzieć gdzie jest, Australijczycy nie są mistrzami planowania - uśmiechnęła się nawet lekko, nawet niespecjalnie zdając sobie sprawę z tego, że chyba trochę obraża gospodarza. Wiele można o blondynce powiedzieć, ale nie to, że a. umie ugryźć się w język i krygować z czymkolwiek, b. specjalnie bardzo umie w interakcje z nowopoznanymi osobami.
- W każdym razie zapowiada się na to, że za ozdobami, do przejścia jest caaaały jarmark - pomocna jak zawsze, Ainsley A. A raczej R. Nie przyzwyczai się za cholerę do tego. Zamyśliła się na moment, co pewnie zdradzała odpowiednio zadumana mina. Kombinowała właśnie czy podwójne nazwisko zmieści się jeszcze w zeznaniu podatkowym, przez co umknął jej kawałek opowiadanej przez mężczyznę historii. Szkoda, że nie ten drugi. Kiedy tylko usłyszała o pająkach, zrobiła oczy wielkie jak pięć złotych i spojrzała na faceta z wyrzutem, co najmniej jakby w tym momencie obrażał jej rodzinę, i to pięć pokoleń wstecz.
Przyznać w tym momencie trzeba, że jest jeden aspekt, dla którego Ainsley nienawidzi Australii. Pająki i cała reszta robali, które bywają tutaj niedużo mniejsze od końskiego łba. Pewnie nie robiłyby na niej najmniejszego wrażenia, gdyby ktoś nie wrzucił jej takiego za ubranie, kiedy miała z dziesięć lat. To pewnie był nawet Dick, ale w tym momencie chroniąc go od ewentualnego rykoszetu w postaci ukręconego wieczorem łba, zakładała raczej że to jej starszy brat. Tak. Niech tak zostanie.
Zapowietrzyła się nawet lekko. Odechciało się jej jakichkolwiek choinek. Dożywotnio. I innych roślin w domu również. Nawet sztucznych. Jak tylko wróci do domu, musi przejrzeć to co jest. Brrrr.
- Z pewnością z tej rady skorzystam - no przecież któżby nie na jej miejscu. - To pewnie tu trochę dziwne, ale pająki przerażają mnie do żywego - siliła się nawet na jakiś taki przepraszający uśmiech, próbując w ten sposób docenić, że chłopina się starał być pomocny i sympatyczny, a ona musiała go tak szybko w tym spacyfikować.
ODPOWIEDZ