FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
22

Zapewne jak typowy Brooks, Ezra uwielbiał święta. Możliwość spędzenia czasu z rodziną w nieco odmiennych, bardziej oficjalnych w końcu, okolicznościach napawała go poniekąd radością, której mimo wszystko nie pozwalał na ujawienie się w świetle dziennym. Co prawda przypadła mu poranna zmiana dwudziestego piątego grudnia, ale nie sprawiło to, by cieszył się choć trochę mniej z nadchodzących świąt. Już dawno – z powodów czysto pragmatycznych – miał pokupowane prezenty dla pozostałych członków rodziny oraz dla swojego bratanka. Teraz więc niemal ze spokojem mógł przyglądać się ludziom ogarniętym gorączce przedświątecznego, podczas, gdy sam czas spędzał raczej na spotkaniach ze znajomymi, piciu świątecznych trunków oraz oddawał się jeszcze w tych ostatnich, grudniowych dniach pracy. Najpierw odwiedził jednak jarmark na Tingaree wiedziony pomysłem jednego ze współpracowników dotyczącym zapisów na wolontariat. Właściwie na policji i straży było to chyba dość popularne zjawisko – zapisywanie się na dodatkowy wolontariat. Ezra wybrał ten dotyczący zwierzaków, a następnie spędził jakiś czas na zbiórce pieniężnej, której celem było odbudowanie schroniska. W końcu jednak całą grupką skierowali się na Opal Moonlane, gdzie znajomi policjanci od razu niemal zaczęli stawiać chłodne drinki dla pozostałych kolegów. Ezra był poniekąd pod wrażeniem tego, jaki niektórzy jego koledzy po fachu – hm, powiedzmy – mieli totalny luz i dla samej zniżki na trunki, potrafili przebrać się w Mikołaja czy renifera, czy tam elfa. On sam chyba z własnej woli nigdy by tego nie zrobił. Dlatego z rozbawieniem przyglądał się jak jeden jego kolega ubrany w tułów renifera próbuje poderwać dziewczynę. Parsknął śmiechem, zagryzając pusty kubeczek, gdy przyglądał się zmaganiom kolegi i nieopatrznie kogoś szturchnął, gdy próbował dosięgnąć portfel, znajdujący się w tylnej kieszeni spodni. — Och przepraszam! — wymamrotał, trzymając w ustach wciąż papierowy kubeczek. I nagle zobaczył kogo lekko szturchnął i natychmiast chwycił za kubeczek, wyciągając go spomiędzy warg, by nie kompromitować jeszcze jeszcze bardziej i wyglądać nieco poważniej. — Och, Jesse, cześć… Tym bardziej przepraszam. To znaczy nie bardziej, bo kogokolwiek bym nie szturchnął, to byłoby mi tak samo przykro, ale ciebie… eee… szczególnie przepraszam — wypowiedział szybko, a jego koledzy policjanci, przy których i tak zawsze czuł się jak nierozgarnięty dzieciak – którym przecież tak naprawdę nie był – roześmiali się, powtarzając jaki to jest pocieszny i rzucając ukradkowe spojrzenie Wyattowi. — Zamykam się już — oznajmił Ezra, rumieniąc się lekko.
Jesse Wyatt
Weselny grajek, wodzirej — tam, gdzie go zechcą
28 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Artystyczna dusza, niespełniona gwiazda muzyki o aborygeńskich korzeniach. Gra i zabawia gości na weselach i eventach. Po godzinach spotkasz go na deptaku przy plaży, gdzie chętnie wymaluje ci portret. Idealista, marzyciel i naprawdę marzy o pokoju na świecie. Ach i jak już to jesteś, to daj mu suba i łapkę w górę na jego kanale na YouTube.
#3

Jesse był z kolei tym typem człowieka, który w okresie świątecznym ochoczo wskakiwał w strój Mikołaja albo kolorowe elfie rajstopy. Oczywiście najlepiej, żeby szła za tym jakaś idea, na przykład zniżka na drinki na jarmarku bożonarodzeniowym. Dlatego sam odział opaskę z rogami renifera i razem z grupką znajomych postanowili obadać, czym jarmark zaskoczy ich w tym roku. Zgodnie z przewidywaniami nie różnił się niczym spektakularnym od tego zeszłorocznego, no ale skoro już się tutaj pojawili - pić trzeba, nie ma wyjścia!
Świętowanie Bożego Narodzenia na plaży, pod palmą, było pewnie dla reszty świata nieco odjechane. Tak samo jak dla Jessego odjechanym byłoby spędzanie tych dni przy akompaniamencie śniegu. Dlatego zamiast grzańca, popijał sobie rum z colą, rozglądając się po Opal Moonlane. Bardzo rzadko tu bywał ze względu na fakt, że dzielnica ta była ucieleśnieniem wszystkiego, czego unikał. Miejski zgiełk go przytłaczał i przypominał jedynie o nadchodzącej katastrofie klimatycznej. Zdecydowanie lepiej żyło mu się w swoim Tingaree, w chatce po środku lasu. Kiedy tak kontemplował, poczuł nagle lekkie szturchnięcie. Na szczęście trunk z jego kubeczka nie wylądował na nikim z jego ekipy ani na nim samym, to i nie było potrzeby robienia dramy. Której zresztą nie miał zamiaru nakręcać, widząc znajomą twarz brata Coltona.
- O, cześć, Ezra - odparł, zawieszając się nieco, kiedy ten zaczął go tak rzewnie przepraszać. - Przysięgam, że jeśli jeszcze raz z Twoich ust padnie słowo "przepraszam", to zaprowadzę Cię do chatki Mikołaja żeby Ci skopał tyłek - stwierdził rozbawiony, chociaż krążenie wokół tematu tyłków w tej sytuacji było raczej heh, kiepskim pomysłem. Poczuł, że jest delikatnie obserwowany przez kolegów Ezry, więc nieco się zawstydził, bo zaczął sobie wyobrażać, że ONI WIEDZĄ. - Bożonarodzeniowa firmowa imprezka? - zgadywał, wskazując głową na towarzyszy Brooksa.

ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Trochę dziwne, że Ezra z tą swoją zdystansowaną i chłodną postawą nie zdecydował się nigdy na mieszkanie w dzielnicy Tingaree, ale widocznie zbytnio cenił sobie wygodę i spokój w wystarczające przestrzeni, by zrezygnować z apartamentu, który tak notabene dzielił z Coltonem. Ale Colton go rozumiał. I rozumiał, że kiedy Ezra potrzebował przestrzeni i samotności, to trzeba mu było ją zapewnić. Zatem wyszło to wszystkim na dobre. Do tej pory nie miał pojęcia, jak udało się zatem ukryć ten one-stand-night przed Coltonem, ale najwyraźniej zdarzyło się to w czasie, gdy być może nie mieszkali jeszcze razem. Niemniej, nie było to jednak na tyle odległe – na przykład nie zdarzyło się to niestety w odległej galaktyce – by Ezra na widok Jessego nie czuł dziwnego, zestresowanego, skurczu w żołądku, a policzku mu nie pąsowiały. Oczywiście to nie tak, że cokolwiek czuł do Wyatta – po prostu jego obecność pobudzała w nim dziwne uczucia. Coś jakby spotkał swojego dawnego crusha. Zatem można śmiało rzec, że to jego organizm reagował tak zdradliwie!
Oczywiście zarumienił się gwałtownie i trochę gorąco mu się zrobiło, gdy starał się usilnie nie myśleć o tym, co Jesse ma pod ubraniem i co ewentualnie mogłoby się stać w chatce Mikołaja. Nie czas ani miejsce, nawet jeśli został poniekąd sprowokowany. Wypuścił więc tylko ciężko powietrze, po czym zacisnął usta, zbywając jego słowa skinieniem głowy i uśmiechem. Nie zamierzał znowu przepraszać i sprawdzać tego czy groźba Wyatta była prawdziwa. Nie oszukując nikogo, ale Ezra w tym momencie miał ochotę wejść pod jeden ze stolików i nie wychodzić spod niego. I pewnie gdyby potrafił czytać w myślach to poczułby się sto razy gorzej, bo przecież nie było opcji, by jego znajomi z pracy WIEDZIELI, i sama myśli, że coś podobnego przebiegło po głowie mężczyzny było wręcz absurdalne. I wprawiłoby Ezrę w niemałe zakłopotanie. Jeszcze większego niż to, które czuł teraz. — Nieeee… Umm, raczej zwykłe wyjście po pracy. Chłopaki chcieli załapać się na darmowy alkohol czy coś — wymamrotał i zlustrował wzrokiem mężczyznę. Uśmiechnął się do niego całkiem rozbawiony, zauważając wreszcie opaskę z rogami renifera, a przez jego twarz przebiegł szczery przebłysk radości. — To znaczy… wcześniej byliśmy na wolontariacie, a teraz stwierdziliśmy, że chyba warto się czegoś napić — sprostował. — Domyślam się, że twoje pobudki są raczej podobne? — Również spróbował zgadnąć.
Jesse Wyatt
Weselny grajek, wodzirej — tam, gdzie go zechcą
28 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Artystyczna dusza, niespełniona gwiazda muzyki o aborygeńskich korzeniach. Gra i zabawia gości na weselach i eventach. Po godzinach spotkasz go na deptaku przy plaży, gdzie chętnie wymaluje ci portret. Idealista, marzyciel i naprawdę marzy o pokoju na świecie. Ach i jak już to jesteś, to daj mu suba i łapkę w górę na jego kanale na YouTube.
Jesse również nie miał zielonego pojęcia jak to się stało, że nadal udało mu się nie wysprzęglić Coltonowi z tego, że spędził noc z jego młodszym bratem. Oczywiście i Wyatt i Ezra byli dorosłymi facetami, mogli chodzić do łóżka z kim im się podobało, tylko że... No właśnie. Istniało coś takiego jak niepisany bro-code, zgodnie z którym nie sypia się niezobowiązująco i potajemnie z rodzeństwem przyjaciela. Co innego, gdyby pomiędzy Ezrą a Jessem zrodziło się jakieś gorące uczucie - wtedy Colton pewnie nawet by im kibicował! A tak? Za każdym razem, kiedy w rozmowie z Coltonem pojawiał się temat Ezry (czy nawet kiedy jedynie padało jego imię), Jesse zaczynał czuć poddenerwowanie i stres związany z tym, czy starszy Brooks się domyśla, czy jednak nie. Nie inaczej było w towarzystwie samego Ezry - on również czuł na jego widok ścisk w żołądku, a język zaczynał mu się dziwnie plątać (come on, wypił tylko jednego drinka!). I miał wrażenie, że im bardziej starał się wypaść naturalnie, tym efekt był coraz bardziej odwrotny od zamierzonego.
Mimowolnie wracał myślami do ich wspólnej nocy, bo jakby nie patrzeć - Ezra był mega przystojnym i fajnie zbudowanym gościem. Do tego totalnie uroczym - Jesse usilnie starał się ukryć spływający na jego twarz uśmiech, kiedy widział tak skrępowanego Brooksa. Wyatt co prawda pod stół nie chciał się chować... no chyba, że z Ezrą, żeby powspominać jak wtedy było im dobrze i przyjemnie! Staph, Jesse, skup się na rozmowie!
- Jak widzisz ja też nie odpuszczę darmowego drinka - lekko pochylił głowę i poruszał nią parokrotnie, tak że dzwoneczki przyczepione do jego uszu renifera zaczęły wydawał dźwięk sugerujący przybycie Mikołaja. - Wolontariat? - powtórzył unosząc lekko brew. - Nie no, wiadomo. Równowaga w przyrodzie musi być. Najpierw komuś pomagasz, żeby potem samemu się trochę zniszczyć - puścił mu oczko. - Tiaa. To moi kumple z liceum. Rick, James, Mike i Levi - wskazując dłonią na swoich ziomków przedstawił ich. On też im się przyglądali i nawet pomachali Brooksowi. - Ale na wolontariacie nie byliśmy, więc dobry uczynek dopiero przed nami - dodał popijając swój drink. Chyba nawet zaczął mu pomagać, bo odnotował że to łączenie ze sobą słów w zdania nawet mu wychodziło!
ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Ezra był za to całkiem dobry w ukrywaniu tego sekretu. A raczej w nieporuszaniu tego tematu. On już raczej tak miał, że po prostu nie rozmawiał i nie zwierzał się z rzeczy, o których ochoty nie miał rozmawiać. A swoim krótkim romansie – jak to staroświecko brzmi, niemal jak sam Ezra – z przyjacielem Coltona, nie miał ochoty mu wspominać. I o ile samo wspominanie imienia Jessego nie powodowało u Ezry rzadko skrętu kiszek i nerwowości, o tyle już widok jego atrakcyjnej osoby to już inna para kaloszy. Najgorsze chyba byłoby spotkanie się twarzą w twarz przy Coltonie – wówczas chyba Ezra by po prostu padł trupem z nerwów. Nie wiedział, skąd w zasadzie się to brało. Może było to spowodowane faktem, iż tak naprawdę nie wiedział, do jakiej szufladki miałby zaklasyfikować Wyatta. Eks? No raczej nie. Jednonocna przygoda i nic więcej? Jednonocna przygoda, która może się kiedyś powtórzyć? Trochę to ryzykowne i niepotrzebne chyba. Prawda? Właśnie takie myśli sprawiały, że w towarzystwie mężczyzny, Ezra stawał się kłębkiem nerwów. No, bo jedno było dla niego pewne. Ezra zdecydowanie nie patrzył na Jessego jak na potencjalnego partnera. Bo choć ten był szalenie pociągającym i fajnym gościem, to jednak Ezra nie wyobrażał sobie, by mogli stworzyć udany związek. Burzliwy, może, ale nie udany.
A w ogóle to, dlaczego on o tym teraz myślał i sam przed sobą się tłumaczył? Skrzywił się boleśnie niemalże – nie potrafiając zapanować nad mimiką – i w myślach dał sobie sam plaskacza dla otrzeźwienia. Zaraz jednak na jego twarzy pojawiło się rozbawienie i promienny uśmiech, kiedy to dzwoneczki zadźwięczały tuż nad nimi. — Tak, no wiesz. To trochę taka tradycja coroczna… Strażacy i policjanci zawsze uczęszczają na wolontariat w czasie świąt. No, przynajmniej część z nich. I ja… na doczepkę — wyjaśnił, przy czym oczywiście musiał sobie umniejszyć w związku za tym, że sam nie był przecież ani policjantem, ani strażakiem, czyli w oczach jego samego nie był AŻ tak ważny jak jego współpracownicy. Zawsze miał też wrażenie, że policjanci z posterunku traktują go trochę jak maskotkę.
Pomachał kumplom Jessego i sam też się im przedstawił z imienia. Pewnie ich kojarzył z widzenia, bo różnica wieku między nimi nie była aż tak wielka, ale mimo wszystko postanowił przypomnieć swoje imię, żeby nie wypaść na gbura. Skinął głową też na słowa mężczyzny. — Pewnie, polecam — rzucił niezobowiązująco na wspomnienie wolontariatu i zaraz potem, zupełnie bez pomyślunku, dodał: — Obiło mi się o uszy, że szukają kogoś do obstawienia w kissing booth. Na pewno byś się im przydał — wypalił to tak szybko i bez zastanowienia, że dopiero po wypowiedzeniu tych słów zdał sobie sprawę, jak bezczelne i odważne one były. Zagryzł szybko policzki, by zapobiec rumieńcom na twarzy.
Jesse Wyatt
Weselny grajek, wodzirej — tam, gdzie go zechcą
28 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Artystyczna dusza, niespełniona gwiazda muzyki o aborygeńskich korzeniach. Gra i zabawia gości na weselach i eventach. Po godzinach spotkasz go na deptaku przy plaży, gdzie chętnie wymaluje ci portret. Idealista, marzyciel i naprawdę marzy o pokoju na świecie. Ach i jak już to jesteś, to daj mu suba i łapkę w górę na jego kanale na YouTube.
Ich sytuacja byłaby o wiele łatwiejsza, gdyby nie łącząca ich osoba Coltona! Jesse czasami myślał sobie, że takie jednorazowe przygody lepiej chyba jednak odbywać z kimś zupełnie obcym - rano przeżyjesz parę minut wstydu, a potem prawdopodobnie już nigdy więcej się nie spotkacie. A tutaj? Jesse i Ezra wpadali na siebie nadzwyczaj często i każde takie spotkanie na nowo rozbudzało wspomnienia z ich pamiętnej nocy. Jednocześnie Wyatt nie brał w ogóle pod uwagę opcji ucięcia kontaktu z Ezrą czy robienia jakiś dziwnych uników. Nie mieli przecież po 16 lat, żeby odwalać taką dziecinadę, zatem najwyraźniej jedyne co im pozostało to przeżywać one-night standową niezręczną za każdym razem, kiedy się widzieli, i brać to na klatę. Chyba na tym polega dorosłość, czy jakoś tak! No i Jesse również nie widział siebie i Ezry jako pary - może gdyby zaczęli od zwykłego randkowania, a nie przypadkowego seksu... Ech, ta dusza romantyka sprowadzi go kiedyś na manowce. Przynajmniej już nie zostanie starym kawalerem, bo przecież jeden szalony i młodzieńczy ślub miał już za sobą, chociaż tyle dobrego z tego pierwszego złamanego serca w życiu!
- Na doczepkę? No przestań, nie bądź dla siebie taki surowy. Bez Ciebie Twoi koledzy policjanci nie mieliby co robić - stwierdził wzruszając ramionami, jakby wypowiedział właśnie najbardziej oczywistą rzecz na świecie. Serio tak uważał i nie mówił tego, żeby Brooksowi było miło. Okej, czasami faktycznie tak robił, bo był miłym gościem, ale w tym wypadku akurat mówił sto procent szczerze. A kiedy Ezra wspomniał o kissing booth, aż oczy się Wyattowi zaświeciły, bo - niestety - tak się składało, że uwielbiał tego typu atrakcje. I niestety zignorował przy tym red flagi w postaci poddenerwowania Brooksa.
- A Ty bierzesz udział? Byłoby mi o wiele raźniej z kimś znajomym - wypalił bez zastanowienia, śmiejąc się sam ze swojego żartu. Kiedy uświadomił sobie, że sam sobie zaczyna zaciskać na szyi pętlę niezręczności, parokrotnie odchrząknął. Jezu, dlaczego on to robił? I sobie, i Brooksowi, a nawet i Coltonowi jakby się uprzeć. - Sorry, nie chciałem... Sorry. To było głupie. Możemy udawać, że tego nie powiedziałem? - przygryzł nerwowo wargę, śmiejąc się nerwowo pod nosem. Jak widać mówienie tego typu rzeczy bez żadnego pomyślunku było czymś, co ich łączyło, nic dziwnego że w końcu poszli o krok dalej i przeżyli wspólną noc nie myśląc o konsekwencjach! Nawet ciężko byłoby mu tutaj zrzucić cokolwiek na alkohol, bo przecież nie wypił go aż tak dużo. A może właśnie powinen...

ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Ezra niby też nigdy nie brał pod uwagę urwania całkowicie kontaktów z Wyattem – byłoby to przecież trochę dziecinne. Zważywszy na to, że przecież oboje dokonali świadomego wyboru i nikt nikogo do niczego nie zmuszał. Nie powinno więc być między nimi żadnych niesmaków. I nie było! Po prostu Ezra czuł się wyjątkowo nieswojo w towarzystwie przyjaciela swojego brata, bo ten go wciąż mocno onieśmielał. Niby było to całkiem normalne i zrozumiałe uczucie, ale jednocześnie Ezra miał wrażenie, że powinien bardziej trzymać gardę w towarzystwie Jesse’ego i nie peszyć się tak z byle powodu. Nie był przecież już nastolatkiem i powinien być w stanie wypowiadać żarty i przeprowadzać normalną rozmowę z mężczyzną bez czucia tej całej chemii i dziwnego uczucia podekscytowania oraz zakłopotania jednocześnie. Dziwnie to było nawet nazwać. Zupełnie jakby w Brooksie tliły się wszystkie te wymieszane i niezrozumiałe emocje i czekały tylko na eksplozję. Cóż tu rzecz, Jesse był po prostu niewątpliwie atrakcyjnym i czarującym facetem, co onieśmielało Ezrę. W każdym razie musiał mocno się pilnować, by nie robić teraz maślanych oczu do niego i nie uśmiechać się głupio. Nie chciał, żeby Jesse pomyślał sobie coś niestosownego…
Posłał mu tylko uśmiech w podziękowaniu. Trochę zbył te słowa z uwagi na to, iż sądził, że Jesse jest dla niego po prostu miły. Sam chyba trochę się nie doceniał, ale też nigdy nie przeszkadzało mu to, że jest tylko fotografem. Gdyby mu pewnie przeszkadzało to coś by z tym zrobił. Tymczasem wiedział, że do pracy w terenie się nie nadawał i tyle.
Wracając jednak do wypowiedzenia czegoś niestosownego. Aż się zachłysnął powietrzem, gdy Jesse zapytał go czy bierze udział. Napomniał się zaraz, że powinien wziąć się w garść i nie zachowywać jak spłoszony nastolatek i tylko odchrząknął, podczas gdy Jesse śmiał się perliście. — Och nie… Ja nie… — zaczął, ale zaraz roześmiał się, gdy to w sumie Jesse go przeprosił. Czuł się jednocześnie obserwowany przez znajomych mężczyzny, co tylko potęgowało niezręczność. Wtedy właśnie któryś z policjantów się nad nim zlitował i zaproponował mu jeszcze jeden trunek świąteczny, wręczając mu bez słowa papierowy kubeczek wypełniony cieczą. — Dzięki — mruknął Ezra do tamtego. O tak, więcej alkoholu zdecydowanie się im przyda. Postanowił trochę zagrzebać tą niezręczność i spróbował raz jeszcze zagadnąć do Wyatta jak w miarę normalny człowiek. — To… co u ciebie? Mam wrażenie, że dawno się nie widzieliśmy, a Colton o niczym mi nie mówi. — To chyba zabrzmiało trochę jakby wypytywał o Jesse’ego, prawda? I zdając sobie z tego sprawę Ezra lekko się zarumienił. — To znaczy… dlaczego by w sumie miał? Przecież go nie wypytuję ani nic. Nie jestem jakimś stalkerem i… I właśnie dlatego nie wiem co u ciebie. Zresztą stalkerstwo podchodzi pod paragraf… Chyba. — Pięknie.
Jesse Wyatt
Weselny grajek, wodzirej — tam, gdzie go zechcą
28 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Artystyczna dusza, niespełniona gwiazda muzyki o aborygeńskich korzeniach. Gra i zabawia gości na weselach i eventach. Po godzinach spotkasz go na deptaku przy plaży, gdzie chętnie wymaluje ci portret. Idealista, marzyciel i naprawdę marzy o pokoju na świecie. Ach i jak już to jesteś, to daj mu suba i łapkę w górę na jego kanale na YouTube.
Jesse sam nie wiedział do końca jak odczytywać zachowanie Ezry. Wyczuwał pewien dystans i zakłopotanie z jego strony, ale prawdę mówiąc wiązał to raczej z tym, że Brooks być może żałuje tego, co się między nimi wydarzyło. Oczywiście nigdy potem o tym nie gadali, więc skąd miał wiedzieć że źródłem tych wszystkich emocji było onieśmielenie? Sam może być nieco lepszy niż Ezra w ukrywaniu tych wszystkich dziwnych uczuć, jakie władały nim podczas każdego przypadkowego spotkania. Ale nie zmieniało to faktu, że nie potrafiłby na sto procent zagwarantować, że ich przygoda już nigdy się nie powtórzy. Ups, napisałam czy pomyślałam??
Skoro Ezra był "tylko fotografem", to równie dobrze można by powiedzieć o Jessem, że "tylko chałturzy". No cóż, nie byłoby to aż tak dalekie od prawdy, bo Wyatt zupełnie inaczej wyobrażał sobie siebie jako muzyka. A tymczasem miał za sobą występy w telewizyjnym show, grywał na deptaku, od czasu do czasu wrzucał coś na YouTube... No, zawrotną karierą nie można było tego nazwać.
Kiedy Ezra próbował zdusić zakłopotanie trunkiem, Jesse próbował nie wybuchnąć śmiechem, bo ten festiwal niezręczności z minuty na minutę robił się coraz bardziej abstrakcyjny. Drapiąc się po karku dał Brooksowi chwilę na spożycie trunku.
- Colton z natury niewiele mówi - odparł i już miał kontynuować, kiedy Brooks wjechał ze swoimi tłumaczeniami subtelnie jak czołg. - Hej, hej, spokojnie, o nic takiego Cię nie podejrzewam. Zresztą, no właśnie, z jakiej racji miabyś pytać i się interesować, prawda? Jakby nie było jestem tylko przyjacielem Twojego brata, nic więcej - okej, teraz to on czuł, że zmierza w dziwnym kierunku. Dlatego odrzchąknął, żeby zebrać myśli i kontynuował.
- No więc, zakładając, że nie pytasz z grzeczności, odpowiadam, że u mnie wszystko dobrze, po staremu. Żadnych nowych rozwodów, kłócących się sióstr - mówił powoli, ważąc każde słowo. Czuł się trochę jak saper na polu minowym. - Jedynie co, to wróciłem do randkowania - o takim newsem strzelił na koniec. Idealnym na rozmowę o nim z chłopakiem, z którym nie tak znowu dawno się przespał.
ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Założenia Wyatta naprawdę niewiele miały wspólnego z rzeczywistością, bowiem Ezra odczuwał zakłopotanie generalnie, bo… taki już był. Stanowił wręcz uosobienie niezręczności. I za każdym razem, gdy przyszło mu spoglądać na mężczyznę, starał się trzymać swoje onieśmielenie głęboko w sobie schowane. Ażeby czasem przypadkowo nie wyszło na jaw, że nadal postrzega przyjaciela swojego brata jako szalenie pociągającego typa. Bo to już trochę komplikowało sprawy. Także, Ezra po raz kolejny tego dnia nakazał sobie w duchu, by wziąć się w garść, pomodlił się do szamanów o trzymanie gardy i niczym niezmącony uśmiechnął się do Jessego (wygooglowałam odmianę, podobno obydwie formy są dopuszczalne, uff).
A co do pracy wszelakiej… Występy w telewizyjnym show to chyba już był jakiś sukces, prawda? Na pewno to właśnie powiedziałby mu ze szczerym uśmiechem Ezra, gdyby tylko Jesse podzielił się z nim swoimi myślami. Choć może rzeczywiście poza docenianiem innych, powinien również docenić mocniej siebie. Choć trochę.
Szczerze zresztą się roześmiał, gdy dotarło do niego, co powiedział Jesse. Kto jak to, ale akurat Ezra doskonale wiedział, że Colton niewiele mówi o… kimkolwiek i czymkolwiek. Ciekawostek z jego prywatnego życia nie sposób było uświadczyć, ale z drugiej strony akurat Ezra ze swoją ogólną skrytością naprawdę nie mógł mu mieć tego za złe. Niemniej, nie na tym najpierw się skupił, bo o wiele bardziej uderzyły w niego kolejne słowa mężczyzny. — No tak… dokładnie… nic więcej. Totalnie nic więcej — potwierdził szybko, chcąc uniknąć dziwnego kierunku, ale jedynie chyba tylko pogorszył sprawę. No… nie powiedziałby przecież, że tak naprawdę TOTALNIE nic więcej. — Co do małomówności Coltona… tak, owszem, zauważyłem… Bywają takie dni, że siedzimy w części wspólnej naszego mieszkania i w ogóle się do siebie nie odzywamy… — Ktoś chyba mógłby pomyśleć, że to trochę dziwne, ale o dziwo Colton i Ezra dobrali się chyba jako jedyni braci, którzy byli cisi, nie wchodzili sobie w paradę i nie wściubiali przesadnie nosa w nieswoje sprawy. Zresztą, chyba każdy z Brooksów raczej szanował prywatność swoich braci. W każdym razie tym komentarzem chyba po prostu Ezra próbował ratować sytuację.
O. — Rzucił tylko na wieść o randkowaniu, bo jakoś to właśnie mu najbardziej wybrzmiało. — Ooo, super — zreflektował się szybko i nawet szeroko się uśmiechnął. Świetny temat. Choć może po prostu Jesse chciał mu tylko coś zasugerować? Zupełnie niepotrzebnie, bo sam Ezra przecież nie był zainteresowany, ale może Jesse pomyślał sobie, że Ezra zachowuje się w tak dziwny sposób, bo jest nim zauroczony? Brooks miał szczerą nadzieję, że Wyatt nie doszedł do takich wniosków.
Jesse Wyatt
Weselny grajek, wodzirej — tam, gdzie go zechcą
28 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Artystyczna dusza, niespełniona gwiazda muzyki o aborygeńskich korzeniach. Gra i zabawia gości na weselach i eventach. Po godzinach spotkasz go na deptaku przy plaży, gdzie chętnie wymaluje ci portret. Idealista, marzyciel i naprawdę marzy o pokoju na świecie. Ach i jak już to jesteś, to daj mu suba i łapkę w górę na jego kanale na YouTube.
Najgorzej było przy Coltonie, no bo przecież panowie spotykali się całą trójką u Brooksów. Gdyby Jesse z dnia na dzień zaniechał ich wizyt - to dopiero byłoby podejrzane. Tak, bardziej niż nawet wzajemna reakcja panów na siebie. Bo Wyatt również czuł się zakłopotany. Ich wspólna noc nie wzięła się znikąd - czuł do młodszego Brooksa pociąg seksualny. Który musiał, podobnie jak Ezra, trzymać na wodzy, żeby nie narobić jeszcze więcej kwasu i jeszcze bardziej nie nabroić!
No to Brooksowie pod względem trzmania gęby na kłódkę dobrali się idealnie! Pewnie nawet kącik ust drgnął Jessemu, kiedy wyobraził sobie dwójkę braci, którzy spędzają ze sobą cały wieczór, żaden z nich się nie odzywa, a następnie każdy z nich rozchodzi się do swojego pokoju rzucając sobie wzajemnie "Dzięki za wspólny wieczór, dobranoc". Totalnie mogło tak być, nawet miał ochotę podpytać o to kiedyś Coltona. Samego Jessego uderzyły jego własne słowa, bo zabrzmiały trochę okrutnie. Już nawet miał je sprostować, ale skoro Ezra potwierdził... pozostawało mu jedynie robić dobrą minę do złej gry.
- Cieszę się, że jesteśmy zgodni - stwierdził krótko, zagryzając nerwowo wargę. Za to roześmiał się słysząc kolejne słowa Ezry, bo potwierdził dokładnie to, o czym Wyatt myślał jeszcze parę minut temu. - Dokładnie o coś takiego Was podejrzewałem. Niby przeciwieństwa dobrze się zgrywają, ale ja jednak uważam że każdy introwertyk powinien mieć też swojego drugiego introwertyka - stwierdził rozbawiony. On co prawda o introwertyźmie niewiele wiedział, ale podejrzewał że czasami wspólne milczenie z kimś potrafiło być naprawdę kojące.
- Mhm. Super - potwierdził słowa Ezry, powtarzając sobie w głowie pytanie, po co on to właściwie powiedział. Na pewno nie były to żadne krypto sugestie rzucane w stronę Ezry typu "Ten pociąg już odjechał, nie masz co próbować się starać ponownie do niego wsiąść", bo nie podejrzewał go, by Brooks faktycznie miał takie fantazje. Ale nie wiedzieć czemu brnął dalej w ten temat - bez sensu, bez przemyślenia i bez pojęcia o tym, jak to odbiera Brooks. - Spotykam się z taką Donnie, super dziewczyna - przytaknął głową na potwierdzenie, aż mu dzwoneczki przy czapce zadyndały. - A Ty... też coś... w tym kierunku? - bo pytanie "Spotykasz się z kimś?" było przecież za trudne.
ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Czekać miesiąc na zakończenie wątku to jest skandal, także ja nie wiem z kim Ty się na gry umawiasz, ups. Zapewne Ezra umierał wewnętrznie ze stresu za każdym razem, gdy natykał się na Jessego w mieszkaniu swoim i Coltona. Czasem bywało niezręcznie, ale Ezra był trochę mistrzem ucieczek, więc po jakimś uprzejmym przywitaniu i zgarnięciu sobie kawy z kuchni, zapewne zamykał się w swoim pokoju albo wychodził na balkon na fajkę. I ze skrępowania też umierał trochę, bo ciężko było nie zauważyć, że niestety, ale niewiele się zmieniło i Wyatt wciąż był bardzo przystojny i atrakcyjny. I trochę czuł się winny, że w sumie nie powiedział nigdy Coltonowi, że on i Jesse zaliczyli one-night-stand, ale nigdy nie było na to dobrej okazji. Poza tym nie chciał za bardzo mieszać między relacjami brata i jego przyjaciela, a z Coltonem… cóż, było trochę jak z nim samym i nigdy nie było wiadomo, jak właściwie zareaguje na daną sytuacją czy wieści. Niby byli dość podobni z charakteru, aczkolwiek to Ezra był zawsze tym bardziej kompromisowym Brooksem, który z reguły nie szukał konfliktów. Zabawne było to, że między braćmi relacje wyglądały dokładnie jak w wyobrażeniu Wyatta i to bardzo było w ich stylu, by przesiedzieć wieczór w milczeniu, natomiast na koniec rzucić tylko uprzejme dobranoc.
Nigdy wcześniej czegoś takiego nie słyszałem — przyznał szczerze i lekko rozbawiony Ezra. — Wiesz… że każdy introwertyk powinien mieć swojego introwertyka. Raczej słyszy się, że każdy ekstrawertyk ma swojego introwertyka — powiedział ze wzruszeniem ramion. I pewnie nie byłoby w tym niczego złego, gdyby nie to, że czasem bycie ekstra to trochę za dużo dla postronnych ludzi.
O ile przez chwilę czuł się skrępowany, tak po ostatnim pytaniu ze strony Wyatta, nie mógł się nie roześmiać. — Tak jakby — odparł wciąż z uśmiechem. Nie zdradził za dużo, ale taki już był przecież Ezra. A nie chciał wspominać o Blake, bo przecież nic między nimi jeszcze nie było, a zapeszanie swoim własnym staraniom chyba nie wyszłoby mu na dobre. W każdym razie chciał powiedzieć coś jeszcze, ale jego koledzy postanowili przenieść imprezę i kiedy jeden z nich zgarnął ramieniem Ezrę, ten tylko zdążył rzucić szybkie: — Miłociębyłozobaczyć, cześć! — I pomachał mu szybko na pożegnanie, oglądając się na dawnego kochanka przez ramię.
Jesse Wyatt

/zt x2 <3
ODPOWIEDZ