Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
W barze „Lucky Lou’s” czuła się bezpiecznie. To jedyne miejsce, w którym nie musiała obawiać się chamskiego podrywu. Bywały, ale bardzo rzadko zwłaszcza, że większość czasu Paxton spędzała ze swymi kolegami weteranami. Nie zawsze, bo każdy potrzebował chwili dla siebie, ale najczęściej widzieć ją można w towarzystwie sporych facetów, do których strach podejść.
Dzisiaj było inaczej. Koledzy to uszanowali co jakiś czas zerkając na Eve samotnie siedzącą przy barze. Grzecznie im powiedziała, że chciała pobyć sama, co oni uszanowali ledwie dwa razy pytając, czy czas już minął. Musiała wyglądać wyjątkowo żałośnie skoro zdecydowali się na próbę numer trzy, podczas której Gregory postawił jej kolejne piwo.
Znów odmówiła towarzystwa woląc pić w samotności, jak na prawdziwą weterankę wmawiającą światu, że nie miała żadnego problemu. Tylko, że teraz nawet się nie starała udawać. Nie miała już siły zbyt przytłoczona aktualnymi wydarzeniami oraz wszystkim tym co zbierało się od paru miesięcy. Nie była pewna, czy pociągnie. Znała swoją wartość oraz siłę, ale nawet najwięksi twardziele czasami wymiękali. Mieli do tego cholerne prawo, z którego Paxton właśnie korzystała powoli sącząc drugie piwo.
Nie miała tendencji do upijania się. Ze względu na pracę robiła to bardzo rzadko i dziś także tego nie planowała. Po prostu musiała posiedzieć ze swymi myślami wzrokiem obserwując unoszące się w piwie bąbelki.
Słysząc swoje nazwisko wyrwała się z zamyślenia i na początku nieco otępiałym wzrokiem spojrzała na źródło dźwięku. Nim umysł zakodował z kim miała do czynienia.. cóż, na pewno nie zrobiła dobrego wrażenia, ale szybko się otrząsnęła i nagle jej twarz przybrała nieco wyraźniejszych barw.
- Rees – Zmarszczyła brwi widząc zaskoczenie kobiety, a potem je uniosła, kiedy padło stwierdzenia na temat ich spotkania. Umawiały się na dzisiaj? Mogło tak być. Zdarzało się, że chodziły razem na jedno lub dwa piwa, ale o tym konkretnym Eve zapomniała. – Wybacz, musiało wylecieć mi z głowy. Za dużo pracy i.. – Machnęła ręką na znak, że to nie było ważne. – Ważne, że tu jestem. Najwyraźniej mój umysł wiedział, że miałam tu przyjść, ale nie wiedziałam czemu. – Z początku chciała po prostu posiedzieć, pogapić się w kufel rozmyślając nad tym co działo się dookoła niej i wyjść. Teraz musiała zmienić swoje plany, a raczej powrócić do pierwotnych, które najwyraźniej ustalała z blondynką.
- Zapłacę za ciebie w ramach rekompensaty – oznajmiła od razu, kiedy Rees zamówiła sobie ulubiony trunek. Położyła pieniądze na barze i od razu wskazała na wolny stolik. – Chciałaś porozmawiać o czymś konkretnym? – Naprawdę zapomniała. Nawet o tym, czy ich spotkanie miało jakiś większy cel. Możliwe, że nieświadomie przytaknęła godząc się na wyjście do baru, bo ostatnio wiele rzeczy wydawało się bardzo odległe. Tak jakby śniła na jawie albo widziała świat przez mgłę, przez którą niewiele było widać. Paxton nie przyznawała się do tego, ale było z nią coraz gorzej. Podejrzewała, że to nawrót depresji, z którą zmagała się ponad siedem lat temu, ale wolała udawać. Przybieranie pozy szło jej naprawdę dobrze, lecz teraz nawet ślepiec zauważyłby, że coś było nie tak.

Beryl Rees
lorne bay — lorne bay
30 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Jedno ciało. Dwie osobowości. Jedna historia. Jeśli pragniesz ją poznać, to pamiętaj. Robisz, to na własne życzenie.
Skąd pomysł, by tutaj przyjść? Do końca sama nie wiedziała. Miała przecież ochotę odpocząć. Od pracy, obowiązków czy nawet tej drugiej. Pragnęła ponownie poczuć się panią własnego losu. Zwłaszcza po wydarzeniach, z ostatnich dni. Pozwoliła, aby R zrobiła jej miejsce. By mogły wreszcie uporządkować swoje życie. Przynajmniej zawodowe. Beryl przecież była tą, która wyszukiwała nowych klientów. Komunikowała się z nimi, a co najważniejsze znosiła ich fochy. Dziś jednak obie stwierdziły, że potrzebują odrobiny odprężenia. Zresetowania umysłu oraz ciała. Właśnie dlatego przyszły, do tego baru. Dla wielu był on czymś więcej. Dla nich jednak to tylko kolejne miejsce, w jakim można się napić. Owszem klientela była dość specyficzna. Na tyle by obie mogły pozwolić sobie na odprężenie. Przecież osoby, z PTSD -czyli weterani- byli jej bliscy niż ktokolwiek inny w normalnym barze. „Lucky Lou’s” przecież słynął, z bycia azylem dla każdego wykolejeńca życiowego, a przecież Rees była takim. Żyła w swoim małym wirtualnym świecie. Ograniczała kontakt, z innymi do minimum, a mimo wszystko w chwili gdy ujrzała znajoma twarz, zrobiła coś, czego nie powinna była robić. Wypowiedziała na głos nazwisko znajomej kobiety. Kiedyś była ona solą w jej oku, a teraz? Teraz gdy przyglądała się jej, z tym dziwnym wyrazem twarzy, obłąkanym spojrzeniem stawała się jej coraz bliższa. Na tyle by pozwoliła sobie podejść. Zmniejszyć dystans, jaki zawsze zachowywały względem siebie od dnia ich pierwszego spotkania. Wtedy przecież tamta oskarżyła ją o umyślny uszczerbek na zdrowiu... Jednak to było dawno, a może jednak dopiero parę miesięcy temu? Beryl nie mogła sobie przypomnieć. Wszystkie relacje, z życia realnego były dla niej czymś, czego nie potrafiła sklasyfikować. Mogły dziać się wczoraj czy parę lat temu, a ona i tak do końca nigdy nie miała pewności. Jednak kolejne słowa utwierdziły ją w przekonaniu, że nie tylko ona ma problemy, z rzeczywistością. Najwyraźniej jej rozmówczyni również powoli przestała ogarniać, to co dla wielu jest normalne, a co za tym idzie, w oczach Beryl stała się jej bliższa. O ile można tak powiedzieć, o zwykłym człowieku tak wielce odbiegającym, od tego co nosiła w sobie od urodzenia. Jednak mimo wszystko posłała kobiecie przelotny uśmiech i wreszcie stwierdziła. -W ramach rekompensaty...- zawiesiła na chwilę głos w chwili gdy wskazała palcem, co dziś chce wypić (rzadko wdawała się w rozmowy, z ludźmi) -...odbędziemy podróż w głąb otchłani- dokończyła myśl gdy jej zamówienie pojawiło się tuż przed nią. Uchwyciła butelkę podłego piwa, jakie miało ją sponiewierać, a nie smakować, a następnie ruszyła we wcześniej wskazane miejsce. -Wyglądasz okropnie- Skomplementowała ją na swój specyficzny sposób, nawet nie myśląc, o tym, by wdawać się w szczegóły problemów emocjonalnych tamtej. Owszem była dość dziwna jednak nie na tyle, by pozwolić sobie na wycieczkę w otchłań czyjejś osobowości. Nie samej. By, to dokonać powinna poprosić R, o pomoc a tego nie chciała robić. Po pierwsze była na nią zła, a po drugie nie mogła całe życie polegać na swojej siostrze. Właśnie dlatego asekuracyjnie upiła łyk alkoholu wprost, z butelki kupując sobie czas by móc w spokoju otaksować dziewczynę spojrzeniem, w jakim odbijała się jedynie bezdenna ciemność. -Teraz, to nie ma znaczenia. Liczy się tu i teraz, z najwyraźniej obie potrzebujemy twardego resetu- odpowiedziała na wcześniej zadane pytanie, jakie dopiero teraz rozbrzmiało w jej głowie. Jak nic Beryl nie wiedziała, czemu tamta bredzi coś, o spotkaniu. Owszem widywały się czasem, lecz najwyraźniej albo zapomniała również, o dziś albo po prostu tamta już całkiem straciła zmysły. Nieważne. Netrunnerka przyjmowała świat takim, jakim on jest, więc i tym razem nie dziwiła się całej tej sytuacji.
Eve Paxton
(wybacz, za zwłokę. Dopiero wróciłam, z wyjazdu)
ambitny krab
Beryl
brak multikont
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
Pomyślała od razu, że podziękuje za podróż w głąb otchłani. Tkwiła w niej, więc przyjemnie byłoby choć na chwilę oderwać myśli od siebie samej. Mogłaby to zrobić z kolegami wciąż uważnie przypatrującymi się pewnym zmianom w okolicach Paxton, ale oni już wiedzieli co jej dolegało. Miała dość patrzenia na ich bezsilność wobec niej. Sama to czuła, dlatego musiała posiedzieć sama a teraz też z kimś, kto nie znał jej sytuacji i nie będzie raczyć ją spojrzeniem podobnym do tego, które widziała w oczach weteranów.
- Nie będę zaprzeczać. – Czuła się, więc i na pewno wyglądała źle. Doceniała szczerość, na którą zareagowała luźno. W innych warunkach nawet by się z tego pośmiała, ale o dziwo nie miała siły na żarty. Cholera, to była jej jedyna deska ratunkowa. Żarty, docinki lub słowne zaczepki to jedyna rzecz, która trzymała ją w ryzach. Tylko tak Paxton potrafiła ukryć, co ją trapiło udając, że wszystko było w porządku. Maskowała się poczuciem humoru, którego teraz jej brakowało. Wypaliła się. Doszczętnie zdewastowała swą psychikę oraz emocje, na które nie wystarczy już tylko zwykły plaster.
Liczy się tu i teraz.
- Wyczytałaś to z kubka w dyskoncie? – wtrąciła z nutką ironii w głosie i przyłożyła palce do czubka nosa na moment przymykając oczy. – Wybacz. – Nie powinna wyżywać się na niewinnej osobie.- To kiepski dzień, tydzień, miesiąc, a nawet ostatnich parę lat. – Bo nie chodziło tylko o dzień a nawarstwiające się przez długi czas sytuacje oraz emocje, które wreszcie ją przytłoczyły. Bo przecież była silna. Rzadko kto i kiedy miał okazję widzieć ją w podobnym stanie. Wolała tego unikać, żeby ludzie wciąż mieli ją za twardą babkę, która twardo stąpała po ziemi.
Kiedyś ta ziemia musiała się osunąć.
- Skoro już się przyznałaś, że potrzebujesz resetu, to może powiesz – jaki jest powód? – Nie naciskała, o czym świadczył spokojny ton i mozolne popijanie piwa. Liczyła, że jak skupi się na rozmówczyni to tak jak zwykle na moment zapomni o swoich problemach. O tym, jak beznadziejnym człowiekiem była i jak wiele relacji ostatnio spieprzyła, bo najwyraźniej w świecie bała się mieć obok siebie kogoś bliskiego. Chciała posiadać takie osoby, ale koniec końców wszystko rujnowała, bo strach przed ich śmiercią był gorszy od samotności.

Beryl Rees
lorne bay — lorne bay
30 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Jedno ciało. Dwie osobowości. Jedna historia. Jeśli pragniesz ją poznać, to pamiętaj. Robisz, to na własne życzenie.
-Raczej znam, z autopsji- odparła odruchowo puszczając jej słowa mimo uszu tak samo jak przeprosiny jakich nie powinna była używać. Jak nic wystarczył jej jeden rzut oka na kobietę, by doskonale zdać sobie sprawę, z faktu, w jakim miejscu się znajduje. Widziała, to w jej spojrzeniu, a raczej odbiciu samej siebie w jej oczach. Przecież oczy, to zwierciadło duszy czy jakoś tak. Jednak Beryl nie widziała jedynie siebie. Widziała, to co wiele lat temu w chwili gdy wprowadzono ją w śpiączkę farmakologiczną. W odbiciu źrenic tamtej znów zauważyła tą samą uśmiechniętą twarz, czerpiącą satysfakcje, z bólu innych. Karmiącą się strachem, bólem, czy może nawet chwilą staczania się w otchłań. Widziała R. Nie tylko ją. Widziała samą siebie sprzed lat i już wiedziała, że tym razem, to ona musi być tą drugą. Niby nic, a mimo wszystko świadomość tej sytuacji sprawiła, iż poczuła ciarki na plecach. To znajome uczucie, spojrzenie, wymuszone gesty. Już raz przechodziła przez coś podobnego, a teraz? Teraz widziała, to wszystko gdzieś, u drugiego człowieka. Zabawne? Intrygujące? Nieodgadnione? Wszystkie te uczucia były tak obce, a zarazem znajome. -Ponieważ chce przestać śnić swoje elektroniczne sny?- Odparła, a na jej ustach zagościło coś, co można było uznać za uśmiech -A może po prostu jestem za bardzo ludzka i żałuje, że nie mogę nadpisać sobie wspomnień?- Kolejne pytanie zawisło nimi niczym katowski topór z wolna zaczynający się kołysać nad ofiarą niczym ta dziwna tortura. Beryl przez chwilę przyglądała się uważnie kobiecie, jaka jeszcze do niedawna była jej wrogiem, a teraz? Teraz była jedynie zagubioną dziewczyną w wielkim brutalnym świecie. -Albo po prostu chce stoczyć sie wraz, z Tobą by było Ci raźniej- zakończyła swój wywód, odkładając butelkę podłego alkoholu na blat, kończąc przy tym parominutową zabawę, w jakiej kołyszący się płyn odgrywał najważniejszą rolę. Odrywał jej myśli oraz spojrzenie. Przecież nie mogła wpatrywać się w nią niczym w obrazek. Nie mogła sobie pozwolić, aby odczytała, jak bardzo w tej chwili jest jej bliska pomimo różnic, jakie między nimi zaistniały już jakiś czas temu, a jakie teraz były jedynie bezsensownym wspomnieniem złamanego człowieka. -Zostańmy przy wersji, że jestem tutaj dla Ciebie. Ten jeden wieczór, a może i nawet całą noc. Pytanie brzmi czy przyjmujesz moją ofertę- O Beryl w całej swojej okazałości. Oderwana od świata. Mówiąca więcej niż powinna, a zarazem nei zastanawiająca się nad sensem wypowiedzianych słów. Właśnie przecież oznajmiła, że chce tutaj być dla niej pomimo wszystkich różnic, jakie je dzieliły. Zabawne, a może głupie?
Eve Paxton
ambitny krab
Beryl
brak multikont
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
- Nie – odpowiedziała brutalnie na ostatnie pytanie. Nie mogła przyjąć jej oferty. Nie w taki sposób i nie na takich warunkach, bo nie była egoistką. Nie ciągnęła za sobą ludzi w dół. Ona ich od siebie odganiała, żeby byli jak najdalej od tego syfu, który znów ją dopadł. Z którym sobie nie radziła, bo to było już za dużo. Za dużo emocji, przeżyć, straty i poczucia winy. Wiaderko się przelewało i nie było żadnej siły, która potrafiłaby powstrzymać tę powódź. To po prostu musiało się stać, bo nie da się wiecznie pływać w bagnie przy tym nie łykając tej ciężkiej od glonów wody.
- Nie mogę – Nie, że „nie chciała”, ale nie mogła. Nie tylko dlatego, że zaprzeczyłaby wtedy samej sobie, ale również przez poczucie winy, którego ciężaru nie chciała sobie dokładać. – To odpowiedzialność za innym nie przytłoczyła. Fakt, że umierają a ja nadal żyje. – To, że cierpieli a ona jakoś sobie radziła i choć była to gra idealna, to wciąż czuła się źle z myślą o bólu bliskich osób. Nawet tych z przypadku, bo przecież Beryl nie była jej bliska. Na początku się nie dogadały i pomimo wyjaśnionej sytuacji Eve wciąż nie mogła powiedzieć, że Rees to ktoś bliski, a jednak nawet i jej nie chciała wciągnąć w to samo bagno. To byłoby nie fair. – Więc nie. Nie mogę pozwolić ci stoczyć się razem ze mną albo przeze mnie. – Bo skoro Beryl chciała jej towarzyszyć to tym samym sprawiła, że Eve stała się za nią odpowiedzialna a tego.. właśnie tego chciała uniknąć. Miała już dość odpowiedzialności za innych. Za ich uczucia oraz życie. Dokładnie Paxton kolejnej duszy do towarzystwa jedynie pogorszyłoby sprawę.
- Wolę poznać prawdziwy powód twojego przyjścia do baru. – Nie ten stworzony pod wpływem chwili i w momencie ich przypadkowego spotkania. Nie oczekiwała mrzonek ani wzniosłego poświęcenia na jej rzecz. Nie chciała łaski, litości ani kolejnych ofiar. – Więc? – Czy któraś z poprzednich wersji była prawdziwa? Czy chodziło o sny czy o nadpisanie wspomnień? Żadna z tych opcji nie dawała wyjaśnień zwłaszcza podana w formie kolejnych pytań. Eve nie potrzebowała kolejnych zagadek. Chciała tylko konkretów, bo miała dość domyślania się, zastanawiania i kręcenia, bo – cholera jasna – wszyscy to robili. Czemu choć raz ktoś nie mógł być szczery mówiąc wprost po co przyszedł, co robił i jakie miał prawdziwe intencje (choćby były one najbrutalniejsze i bardzo egoistyczne)?
Żadnych gierek. Sama prawda.
Czy to zbyt wiele?
Czy choć raz mogła dostać od świata coś innego? Coś łatwego. Przynajmniej na godzinę, dwie lub jeden dzień. O więcej nie śmiała prosić. Aż tak głupia nie była.

Beryl Rees
lorne bay — lorne bay
30 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Jedno ciało. Dwie osobowości. Jedna historia. Jeśli pragniesz ją poznać, to pamiętaj. Robisz, to na własne życzenie.
Prawdziwy powód jej przyjścia. Było, to coś naprawdę skomplikowanego. Przynajmniej dla osób obcych. Nie wiedziała przecież jak ma jej wytłumaczyć chęć odcięcia się od całego świata. Zresetowania własnego umysłu, aby mechaniczne sny nie nawiedzały jej. Aby jednostajny szum wyciszonego sprzętu był, czymś innym niż zna. -Nie chce widzieć zegara odliczającego mój czas po powieką- Odezwała się wreszcie, nie spuszczając, z niej uważnego spojrzenia, w jakim można było dostrzec, mechaniczną pustkę osoby, jaka zamiast pępowiny posiadała gruby kabel podpięty, do własnego rdzenia kręgowego. Do cholery, była netrunnerką! Była osobą wychowaną w sieci, żywiącą się jej danymi, a jedynie wirtualny świat dawał jej prawdziwe życie. -Wiesz jak, to jest nurkować w głębinie? Gdzie z każdym kolejnym kilometrem ilość warstw nachodzi na siebie? Gdzie każdy ruch nie jest beztroski, a brudne dusze są jedynym, co widzisz? Rzadko, to sobie uświadamiam, lecz lubię być Netrunnerką- zakończyła swój wywód, a na jej ustach zagościł delikatny uśmiech. Radosny, prosty, dziecinny. Uśmiech, jakiego jeszcze nigdy jej rozmówczyni nie poznała i zapewne będzie, to jedyna chwila, w jakiej coś podobnego zarejestruje. -Czasem jednak potrzebujesz chwili, gdy otaczając cię tak samo popaprani ludzie- Wykonała niedbały gest dłonią mający na celu ukazać tych wszystkich zwichrowanych przez życie ludzi. Weteranów, pracowników służb, ludzkich wyrzutków. -Tylko tutaj nie jestem obca w niespokojnym realnym życiu. Każdy, z nich jest mi równie bliski jak Ty ze swoimi problemami- Przyznała, robiąc przerwę na upicie kolejnego łyka, a ten okazał się być ostatnim, ponieważ wysuszyła butelkę, do dna. Odruchowo więc zagwizdała w stronę baru, ukazując puste naczynie, wyciągając przy tym trzy wyciągnięte ku górze palce. Oznaka, że właśnie zamówiła, to samo razy trzy. Jak nic najwyraźniej miała zamiar się upić. -I, nie moja mała... Nie możesz pociągnąć mnie ku dniu, ponieważ od dawna tam bywam- podsumowała, własne myśli odstawiając butelkę na blat, zbyt głośno. Grube szkło wydało, z siebie niespokojny dźwięk, a Beryl przymknęła nieznacznie powieki. -Powodów mam tyle ile miejsca na tym dysku- nieświadomie przesunęła palcami po własnej skroni, a następnie wycelowała je w stronę swojej rozmówczyni. -Panno Paxton, jesteś mi bliższa w swoim chaosie niż może, to sobie wyobrazić.
Eve Paxton
ambitny krab
Beryl
brak multikont
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
Zacisnęła wargi mając ochotę powiedzieć, że Beryl mówi dziś naprawdę trudne słowa. Paxton to nie przeszkadzało, lecz tego wieczora czuła się całkowicie odcięta od pięknych zdań, wyrafinowanych określeń i szalonych metafor, które zazwyczaj robiły na niej wrażenie. Niestety nie dzisiaj. Czuła, że zrozumienie świata było niezwykle trudne, więc mówienie jej wszystkiego naokoło traktowała jak kolejną przejażdżkę rollercoasterm, w którym już sobie nie radziła.
Była jednak zbyt miła aby przerwać i poprosić kobietę, żeby nieco uprościła. Żeby nie kombinowała i nie kręciła się po bocznych alejkach swych myśli, które ubrać można było w proste zdania. W coś, co nie przypominało aktualnego stanu Eve, w której głowie działy się przedziwne i zbyt przytłaczające rzeczy.
Pragnęła i potrzebowała prostoty. Czegoś, co nie wymagałoby wysiłku i być może pozwoliłoby jej choć na chwilę zapomnieć o tym, czemu przyszła dziś do baru.
Zerknęła w bok na swoich kumpli, a potem na resztę gości. Lubiła ich. Lubiła to miejsce. Nikomu nie musiała się tłumaczyć ani zwierzać. Czasami milczenie było cenne i całkowicie wystarczyło. Nie zawsze trzeba się zwierzać, zrzucać swój syf na kogoś innego zwłaszcza, że Paxton nie miała do tego tendencji. Bardzo trudno było jej przekonać samą siebie do otwarcia przed drugą osobą. Miewała zrywy, nagłe przebłyski, którym się poddawała, ale im gorzej się czuła tym mniej chętna (na cokolwiek) była.
Popatrzyła w wycelowane w nią palce, a potem na jasne oczy.
- Szkoda, bo nie lubię być taka. – Może innym to pasowało, ale nie jej i czy to wykluczało dalsze (ewentualne) spotkania? Czy to był problem, że pragnęła być bardziej zrównoważona i ogarnięta niż teraz? Że wolałaby nie być załamaną jednostką, która już sobie nie radziła (a przecież się starała. Przez ostatnie lata ciężko pracowała na to, żeby trzymać się jednej kupy).
- Wiesz.. – Zamyśliła się na moment wbijając wzrok w butelkę. – Rozwiązuje dużo krzyżówek, ale nigdy nie trafiłam na określenie Netrunner. Co to takiego? – To raczej nie było powszechnie znane określenie, a przynajmniej Paxton się z nim nie spotkała.

Beryl Rees
lorne bay — lorne bay
30 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Jedno ciało. Dwie osobowości. Jedna historia. Jeśli pragniesz ją poznać, to pamiętaj. Robisz, to na własne życzenie.
Powiedzieć, że Beryl komplikuje swoje wypowiedzi, to jak nie powiedzieć nic. Ona po prostu była sobą. Lekko niezrównoważoną, oderwaną od rzeczywistości osobą. Spędzającą czas najczęściej sama, ze sobą gdzieś w świecie wirtualnym, a nie tym ludzkim. Właśnie dlatego niezależnie od tego jak bardzo się starała, nie potrafiła się odnaleźć. Próbowała. Jednak najwyraźniej mimo chęci nadal dla innych była po prostu dziwna, a może nawet niezrozumiała? Zapewne. B jednak nie pragnęła zrozumienia. Była dla wielu abominacją. Niczym więcej. Właśnie dlatego nie wymagała, od innych by ją rozumiano. Zawsze była samotna, niezrozumiana. Przywykła, a co za tym idzie, rozumiała wszystkie te dziwne spojrzenia innych ludzi. W tym to konkretne siedzące tuż przed nią.
Oczy, to podobno zwierciadło duszy, a Beryl nie widziała w jej spojrzeniu niczego nowego. Niezrozumienie, zdenerwowanie, nienawiść, pustka. Wszystko, to znała i nie raz widziała, to we własnym odbiciu. Teraz jednak na swój dziwny sposób poczuła, że jest w stanie zrozumieć jej punkt widzenia. Przynajmniej przez chwilę, zanim nie padło pytanie, ze strony jej chyba znajomej. -Trochę, to głupie- Przyznała, z nieukrywanym rozbawieniem, to natomiast szybko zniknęło, z jej twarzy w chwili gdy podjęła swoje wyjaśnienia. -Wiesz, gdy byłam młodsza interesowałam się papierowymi RPG'ami.- Mówiła powolnym, cichnącym głosem jak gdyby opowiadała jej jakąś baśń, czy może coś zupełnie innego. Jedna, czy jej młodość nie można było określić właśnie takim mianem? Wtedy była jeszcze młoda i naiwna. Świat, jaki znała był, tylko i wyłącznie tym jedynym (nie, to co teraz), jaki znała, a zarazem kochała. -Zawsze odstawałam, od swoich rówieśników. Nawet w tej kwestii. Widzisz. Gdy inni wcielali się w rolę rycerzy, magów, bardów czy innych takich w baśniowych światach, ja ukochałam inny. -Przerwała swoją historię tylko i wyłącznie, po to, aby rozsiąść się wygodniej, a przy tym upić parę łyków, z butelki, w jakiej powoli wypełzało dno. Beryl jednak nie przejmowała się tym zbytnio. Miała przecież już zapas zamówiony chwilę wcześniej. -Odnalazłam się w świecie pod wieloma względami podobnym, do tego jaki znamy teraz. Wtedy, gdy byłam mała, zdawał się on być taki odległy. Inne światy zamknięte w kablach Internetu, rozmowy przez urządzenia mniejsze niż pudełko zapałek, latające auta, sztuczna inteligencja... Ten świat zakorzenił się w mojej duszy na tyle, że chciałam zostać kimś takim jak jedna, z postaci, czy nawet sam system, w jakim przyszło mi grać. - Znów zamilkła w chwili gdy pusta butelka dotknęła blatu stolika, przy jakim siedziały. Przez dłuższą chwilę bawiła się butelką, obracając jej szyjkę pomiędzy dłońmi, skupiając przy tym całą swoją uwagę na tej czynności. -Wiesz, że nigdy mnie sie, to nie udało?- Spytała, a ton jej głosu, z beztroskiego stał się smutny, zamyślony, bezradny? Kobieta uniosła nieznacznie spojrzenie na swoją rozmówczynię, po czym zakończyła tę dziwną historię -Netrunner, to inaczej osoba biegła w poruszaniu się po sieci, z jakiej jest w stanie wyłuskać każdą informację tam opublikowaną. Co zrobią, z tymi informacjami, to kwestia jednostki, zresztą znasz mnie na tyle, abyś sama mogła wyciągnąć wnioski. Zbieraj się Paxton, chce Ci coś pokazać.
Eve Paxton
ambitny krab
Beryl
brak multikont
ODPOWIEDZ