: 10 gru 2022, 20:56
Widząc zaskoczenie jakie wymalowało się na twarzy Pearl, Jasper zaczął zastanawiać się nad tym, czy może jednak nie przesadził; sam tort by wystarczył, a on jeszcze ogarnął te balony, fikusa, szampana... Sęk w tym, że nie kierowała nim tylko chęć sprawienia blondynce przyjemności, ale przez te swoje "starania" chciał okazać jej swoje zaangażowanie, pokazać, że stać go na coś więcej, nawet jeśli wydawał się na pierwszy rzut oka dość kiepskim materiałem na partnera.
- Wyglądasz seksownie w każdej wersji - skomplementował ją, obserwując jak powoli zmierza ku niemu. Z początku obawiał się, że jej konsternacja jest oznaką czegoś niepożądanego, ale z każdą mijającą sekundą dochodził do wniosku, że się mylił, bo Pearl wydawała się być szczęśliwą. - Wiem, ale chciałem, tak? - Odpowiedział z dumą, bo po tym jak blondynka przyznała się do obchodzenia urodzin w bardzo niedawnym czasie, zrobiło mu się głupio na myśl, że kompletnie to przeoczył. Szperając w informacjach o niej, nie przykładał tak wielkiej wagi do konkretnej daty urodzenia, bo przecież nie podejrzewał, że będzie ona dla niego jakkolwiek istotna. - Możesz powiedzieć "dziękuje" to wystarczy, ale nie musisz jak nie chcesz - przekręcił lekko głowę w bok, zastanawiając się nad tym, czy aby wyszczekanej Pearl nie zabrakło właśnie słów. Samo to podejrzenie było całkiem przyjemnym wynagrodzeniem starań jakie włożył w ten wieczór. - Serio? - Akurat ta informacja nie była zbyt przyjemna i nagle Jasperowi zrobiło się na swój sposób przykro z powodu chujowego dzieciństwa jakiego musiała doświadczyć blondynka. - Cieszę się, sam piekłem całą noc - skłamał z dumą, ale w gwoli ścisłości sam ten tort wybierał, więc poniekąd jego smak był zasługą Jay'a.
Niegrzeczny uśmiech ubarwił twarz Ainswortha, gdy Pearl schyliła się, by zlizać krem z tortu. Wyglądało to całkiem obiecująco, więc w ramach rozpoczynającej się gry wstępnej, Jasper także skosztował odrobiny kremu z palców blondynki i na tym cała ta intymna chwila się skończyła, bo Campbell nie byłaby sobą, jakby nie wykorzystała sytuacji, by mu dokuczyć.
- O ty! - Warknął, odkładając tort na stolik kawowy. - Zaraz sama go skosztujesz! Całą sobą, będziesz go kosztowała! - Pogroził, zmierzając w stronę dziewczyny, która przezornie uciekła na kanapę. Miała szczęście, że postanowiła go ładnie udobruchać, bo gotów był ten jej uroczy komplecik ubrudzić czekoladowym ciastem. - Uznam to za komplement -mruknął, między pocałunkami. - I mam nadzieję, że jeszcze nie raz ciebie rozczaruję - dodał, pozwalając sobie na to, aby pogłębić jeszcze bardziej tę pieszczotę. - Jak nie przestaniesz to zamiast tortu, od razu wezmę ciebie jako deser - wyznał, gdy po kilku minutach nadal nie oderwali się od siebie, a jego dłoń zdążyła już całkiem dobrze zapoznać się z miękkością i fakturą materiału okalającego pośladki Pearl. - Przyniosę widelce i kieliszki - dodał więc, niechętnie odrywając się od blondynki i jeszcze raz cmoknął jej usta, po czym wyszedł..
- To fikus - oznajmił, chociaż sądząc po ilości roślin jaka znajdowała się w domu Campbell ta wiedza była jej znana. W tym samym czasie złapał za szampana z zamiarem otwarcia go, ale wzrokiem wciąż podążał za sylwetką Pearl. - Uznałem, że przynajmniej dłużej będziesz go miała niż takie zwykłe, cięte kwiaty - usprawiedliwił swój wybór, po czym korek wystrzelił, a Jasper napełnił kieliszki alkoholem, od razu potem jeden z nich podając Campbell. - Za ciebie, Perełko - wzniósł toast, stukając lekko szkłem o szkło, po czym skosztował trunku nie odrywając spojrzenia od blondynki.
Musiał przyznać, przed samym sobą, że tęsknił za takim życiem - w miarę normalnym, bo jednak Pearl wcale nie była typową kobietą. Gdyby nie jej "szczególny" rodzaj bycia, pewnie Jasper wcale szybko nie odnalazłby się w tych "nowych", związkowych realiach, ale jednak popieprzenie jakim charakteryzowało się życie Campbell wbrew pozorom wpływało na niego całkiem dobrze.
pearl campbell
- Wyglądasz seksownie w każdej wersji - skomplementował ją, obserwując jak powoli zmierza ku niemu. Z początku obawiał się, że jej konsternacja jest oznaką czegoś niepożądanego, ale z każdą mijającą sekundą dochodził do wniosku, że się mylił, bo Pearl wydawała się być szczęśliwą. - Wiem, ale chciałem, tak? - Odpowiedział z dumą, bo po tym jak blondynka przyznała się do obchodzenia urodzin w bardzo niedawnym czasie, zrobiło mu się głupio na myśl, że kompletnie to przeoczył. Szperając w informacjach o niej, nie przykładał tak wielkiej wagi do konkretnej daty urodzenia, bo przecież nie podejrzewał, że będzie ona dla niego jakkolwiek istotna. - Możesz powiedzieć "dziękuje" to wystarczy, ale nie musisz jak nie chcesz - przekręcił lekko głowę w bok, zastanawiając się nad tym, czy aby wyszczekanej Pearl nie zabrakło właśnie słów. Samo to podejrzenie było całkiem przyjemnym wynagrodzeniem starań jakie włożył w ten wieczór. - Serio? - Akurat ta informacja nie była zbyt przyjemna i nagle Jasperowi zrobiło się na swój sposób przykro z powodu chujowego dzieciństwa jakiego musiała doświadczyć blondynka. - Cieszę się, sam piekłem całą noc - skłamał z dumą, ale w gwoli ścisłości sam ten tort wybierał, więc poniekąd jego smak był zasługą Jay'a.
Niegrzeczny uśmiech ubarwił twarz Ainswortha, gdy Pearl schyliła się, by zlizać krem z tortu. Wyglądało to całkiem obiecująco, więc w ramach rozpoczynającej się gry wstępnej, Jasper także skosztował odrobiny kremu z palców blondynki i na tym cała ta intymna chwila się skończyła, bo Campbell nie byłaby sobą, jakby nie wykorzystała sytuacji, by mu dokuczyć.
- O ty! - Warknął, odkładając tort na stolik kawowy. - Zaraz sama go skosztujesz! Całą sobą, będziesz go kosztowała! - Pogroził, zmierzając w stronę dziewczyny, która przezornie uciekła na kanapę. Miała szczęście, że postanowiła go ładnie udobruchać, bo gotów był ten jej uroczy komplecik ubrudzić czekoladowym ciastem. - Uznam to za komplement -mruknął, między pocałunkami. - I mam nadzieję, że jeszcze nie raz ciebie rozczaruję - dodał, pozwalając sobie na to, aby pogłębić jeszcze bardziej tę pieszczotę. - Jak nie przestaniesz to zamiast tortu, od razu wezmę ciebie jako deser - wyznał, gdy po kilku minutach nadal nie oderwali się od siebie, a jego dłoń zdążyła już całkiem dobrze zapoznać się z miękkością i fakturą materiału okalającego pośladki Pearl. - Przyniosę widelce i kieliszki - dodał więc, niechętnie odrywając się od blondynki i jeszcze raz cmoknął jej usta, po czym wyszedł..
- To fikus - oznajmił, chociaż sądząc po ilości roślin jaka znajdowała się w domu Campbell ta wiedza była jej znana. W tym samym czasie złapał za szampana z zamiarem otwarcia go, ale wzrokiem wciąż podążał za sylwetką Pearl. - Uznałem, że przynajmniej dłużej będziesz go miała niż takie zwykłe, cięte kwiaty - usprawiedliwił swój wybór, po czym korek wystrzelił, a Jasper napełnił kieliszki alkoholem, od razu potem jeden z nich podając Campbell. - Za ciebie, Perełko - wzniósł toast, stukając lekko szkłem o szkło, po czym skosztował trunku nie odrywając spojrzenia od blondynki.
Musiał przyznać, przed samym sobą, że tęsknił za takim życiem - w miarę normalnym, bo jednak Pearl wcale nie była typową kobietą. Gdyby nie jej "szczególny" rodzaj bycia, pewnie Jasper wcale szybko nie odnalazłby się w tych "nowych", związkowych realiach, ale jednak popieprzenie jakim charakteryzowało się życie Campbell wbrew pozorom wpływało na niego całkiem dobrze.
pearl campbell