Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Było wpół do jedenastej, gdy zaparkował auto przed farmą Pearl. Powstrzymywał się od dziewiątej, żeby nie przyjechać, ale uznał, że lepiej nie ryzykować spotkania z niewyspaną Campbell. Poza tym mieli ze sobą spędzić prawie cały dzień, a jak dobrze pójdzie to i noc, więc dał jej nacieszyć się leniwym porankiem. Całą wczorajszą zmianę w pracy myślał o tym co między nimi zaczynało się tworzyć i przypominać coraz bardziej normalny związek. W szczególności noc, po ich pierwszej randce co chwilę zaburzała rytm jego serca, gdy nieprzyzwoite sceny, niczym reklamy pojawiały się ni stąd ni zowąd w jego myślach. Wiedział, że wpadł w sidła przepięknej i pyskatej pani dziennikarz i chociaż bał się tego co przyniesie przyszłość, był cholernie zadowolony z takiego przebiegu spraw.
Zanim wyruszył z domu, napisał Pearl sms'a, aby się zbierała. Spodziewał się raczej zastać ją nadal nie ogarniętą i marudzącą, a ku jego zaskoczeniu, czekała przed domem paląc papierosa. Nawet nie pozwoliła mu wysiąść z wozu, tylko od razu wskoczyła do środka, co jeszcze bardziej zaskoczyło Ainswortha.
- No hej - pochylił się, aby pocałować ją na dzień dobry, a przy tym miłym geście objął dłonią jej podbródek i policzek, przytrzymując dziewczynę przy sobie na nieco dłużej. - Byłem przekonany, że nadal będziesz zalegać naga w łóżku. Sam nie wiem, czy jestem teraz rozczarowany pozytywnie, czy negatywnie - dodał, gdy już odsunął się od niej i nie czekając dłużej wycofał, wracając na drogę.
Brakowało mu ostatniego treningu, więc był nieco nabuzowany i stęskniony za siłownią, to też wcale nie przeszkadzało mu to jak szybko mieli się tam znaleźć. Poza tym odrobina ćwiczeń dobrze im zrobi, a potem mieli pójść na plażę, więc mogło być tylko lepiej.
- Kupiłem ci, masz - rzucił, podając Pearl koktajl, po czym sięgnął po drugi kubek dla siebie. - Pewnie jeszcze nic nie jadłaś - dodał zaraz. - Kawę też mam, ale najpierw musisz wypić to - wyjaśnił, bo z tyłu w uchwytach pasażerów faktycznie znajdowały się sporych rozmiarów papierowe kubki. Jay obrał sobie za cel wprowadzenie do życia tej nieposłusznej panny kilku zdrowych zasad, bo nawet jeśli uważała się, za dobrze prowadzącą się pannę to jej nawyki żywieniowe zdecydowanie temu przeczyły. On zaś może lubił fastfoody i rozwalał sobie żołądek ostrym jedzeniem, ale dbał o to, aby dostarczać swojemu ciału tego co potrzebowało. Zaś Pearl, jak odnosił wrażenie, dbała tylko o to, aby nigdy nie zabrakło jej w ciele nikotyny. Poza tym to co robili było takie normalne, naturalne, a zarazem dla Jasper przez tak długi czas nie osiągalne. Chyba dlatego tak cieszył się tym wszystkim co robili, nawet jeśli pyskująca Pearl starała się zmącić ten obrazek.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
35.

Nieszczególnie cieszyła ją wizja wstawania, to też nie zrobiła tego na długo przed pojawieniem się Jaspera. Z łóżka podniosła się o dziesiątej, ogarniając się w łazience i zakładając na siebie przygotowane ubrania, a raczej czarny sportowy stanik i krótkie spodenki do kompletu, żeby nie było, że poszła tam kusić w bikerach. Chociaż na samą siłownię nie marnowała swojego entuzjazmu, to jednak cieszyła ją wizja spędzenia dnia w towarzystwie Jaspera, szczególnie, że po wczorajszych nieplanowanych odwiedzinach Chrisa, potrzebowała poczuć znów tą przyjemną lekkość, jaką do jej życia wnosił ze sobą wkurzający barman. Wyszła przed dom odrobinę wcześniej, by zapalić, to też, jak samochód podjechał, ona od razu mogła do niego wskoczyć, usadawiając się wygodnie na miejscu pasażera.
- Hej - odpowiedziała i w sumie nie miała nic przeciwko takiej formie powitania. W zasadzie to dość głupie... widziała go wczoraj, a na jego widok poczuła dziwny rodzaj tęsknoty, jakby minęło stanowczo za dużo czasu odkąd ostatnio mogła skosztować jego ust. - Pfffu... jeśli chcesz, możemy zrezygnować z siłowni, ja wrócę spać do łóżka, a ty będziesz mógł posiedzieć z boku i popatrzeć - zaproponowała więc, bo nie miała nic przeciwko temu. Z resztą, jak na potwierdzenie tych słów, zaraz ziewnęła przeciągle, bo no... niedawno się obudziła, tak? Trochę planowała przez te kilka minut do centrum sobie jeszcze podrzemać, a tu nagle dostała do ręki jakiś koktajl, który dla niej kupił, co było kochane i urocze, ale też...
- Ja nie jadam śniadań - przypomniała mu, a te słowa powinny już mu się śnić po nocach. - Zdążyłam wypić nieco kawy w domu... jakoś przeżyję bez tej twojej - prychnęła, nadal sceptycznie podchodząc do koktajlów, bo coś zaczynała zauważać, że jej jednorazowa sałatka, żeby było mu dobrze w serduszko, zaczynała przemieniać się w coraz więcej. Może i nie prowadziła najzdrowszego trybu życia, ale nie uważała też, aby ten był jakoś mega niezdrowy. Ruszała się, jadła, no może trochę za dużo paliła i piła. Pewnie ktoś by się złapał za głowę, ale ona uważała, że nie jest najgorzej i zmuszenie jej do dobrych nawyków na pewno nie było łatwym zadaniem. - Co to w ogóle za koktajl? - mruknęła mimo wszystko, przynajmniej pytając o niego. Przy tym czuła, że przyda im się też lżejszy temat do rozmowy, niż jej nie jadanie śniadań, więc szybko znalazła w głowie jakiś nowy.
- Jak było w pracy? No i do której masz czas? Bo będę musiała się przebrać i pojechać do Cairns, jak ty będziesz mnie zdradzał ze świętą - wyjaśniła swoje własne plany, sięgając na moment po telefon, aby coś na nim sprawdzić i po chwili znów zerknęła na Jaspera. - Jak coś to Nate o nas wie - wzruszyła ramionami, tak tylko wspominając, jakby chwaliła dzisiejszą pogodę.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
On także się stęsknił, w szczególności za jej słodkim, jadowitym języczkiem, który od razu musiał o sobie dać znać.
- Jak pójdę z tobą do łóżka to sobie i tak nie pośpisz - odpowiedział zgodnie z prawdą, bo tak czy siak zaliczyliby trening tego poranka. Jednak nie było co się od razu objadać, jeszcze nie raz będzie mógł pokosztować Pearl, a jego ciało domagało się dzisiaj nieco bardziej sprecyzowanego wysiłku. - Widzę gotowa na wyzwanie, ładny topik - dodał, bo nie umknęło mu to jak ubrana była blondynka.
Troszkę jarało go to, że pójdą wspólnie na tę siłownię. Zwykle chodził sam, od niedawna z Chrisem, ale nigdy trenował z własną panną. Miał więc nadzieję, że będą się całkiem dobrze bawić tym bardziej, że zdążył poznać zapęd Pearl co do rywalizacji. Nie mógł mieć pojęcia o tym, że Campbell jechała z nim na siłownie głównie wyglądać, a nie się pocić.
- Wiem mówiłaś, ale to nie do jedzenia tylko do picia - oczywiście na wszystko miał odpowiedź, a przy tym nawet nie spodziewał się, że usłyszy coś w stylu "dziękuję, jesteś kochanym facetem najlepszym pod słońcem, ale mam szczęście, że to mnie wyrwałeś", a szkoda bo byłoby mu miło. - Jakoś przeżyję bez twojej - powtórzył przedrzeźniając Pearl i starając się modulować głos tak, aby zabrzmieć jak ona. - Dziękuję by wystarczyło - rzucił krótko, po czym uśmiechnął się podle, bo kłamstwem byłoby powiedzieć, że strofowanie blondynki nie sprawiało mu dziecinnej przyjemności. - Mango, kiwi i sok marchewkowy. Pij, dobrze ci zrobi - odpowiedział na pytanie, zerkając do boku, aby upewnić się, że Campbell nadal zastanawia się nad tym czy w końcu skosztować napoju, czy powkurzać go jeszcze chwilę. Jaspera w sensie, bo smoothie pewnie miało w nosie jej marudzenie.
- Jedziesz do redakcji? - Tak tylko pytał, kontrolnie, bo jednak wolałby nie wyciągać ponownie Pearl z jakiś tarapatów. - Mam być u niej koło czwartej i skończę z nią zapewne koło dziewiątej, bo wiesz że lubię maratony - wyjaśnił jak się sprawy mają. - Mógłbym potem do ciebie wpaść, albo po ciebie i pójść na jakiegoś drinka, cokolwiek - zaproponował, przy czym dziewiąta w piątek nie wydawała mu się jakąś późną porą, tym bardziej że Pearl żyła, podobnie jak i on, głównie wieczorami i nocą. - Powiedziałaś mu? - Kolejną wiadomością blondynka lekko go zaskoczyła, bo minęło niewiele czasu, ale jak widać Hawthorne o wszystkim musiał dowiadywać się szybciutko. Jaspera ciekawiło tylko, czy to sama Pearl zaraportowała sama o ich romansie do gangstera, czy dowiedział się z innych źródeł. W końcu Lorne Bay wcale nie było takie wielkie.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Prychnęła na jego odpowiedź, spodziewając się właśnie takiej, to też na jej ripostę nie musiał długo czekać.
- Powiedziałam, że ja wrócę spać, a ty możesz co najwyżej siedzieć cicho z boku - poprawiła go więc, by sobie za wiele nie dodawał niepotrzebnie. Zaraz też wygładziła materiał swoich szortów, ale mimo to nie planowała karmić go błędnymi złudzeniami. - Jadę oglądać, jak się pocisz, może czasem podam ci wody, jak jakieś panny będą się za długo gapiły, ale to tyle - wyjaśniła, otwierając klapkę spod sufitu, na której znajdowało się lusterko samochodowe i sprawdziła, jak się prezentuje. Zamknęła ją natomiast z niemałym impetem, bo nieszczególnie jej się podobało to, jak ją przedrzeźniał.
- Jakbyś przywitał mnie słowami Perełko, masz tu kawusię to bym podziękowała, pewnie dostałbyś nawet buzi - zmrużyła odrobinę oczy, jeszcze nie wiedząc jak podchodzi do koktajlu. Chodziło głównie o to, że miała wrażenie, że jak je wypije... to jednak znów zburzy kolejne zasady dla tego faceta. No i to nie tak, że nie chciała tego robić, ale miała świadomość, jak przez niego przepada, uzależnia się, chce więcej i więcej. Bała się tego, ale to był tylko shake... a on go kupił dla niej. - Jedno słowo, a wyleję ci to na gacie - umieściła słomkę między wargami i pociągnęła łyka. Smaczne. Nawet jeśli nie była zbyt głodna, to zaczęła pić, co jakiś czas mniejszą lub większą porcję.
- Też - odpowiedziała na jego pytanie o redakcję, kompletnie nawet nie myśląc, że jest w trakcie jakiegoś sprawdzania ze strony Jaspera. Bardziej skupiona była na dalszej części jego wypowiedzi, bo chciała wiedzieć, jak się sprawy mają z Diviną. - Łooo, pięć godzin, wymęczysz ją, kowboju - parsknęła, żartując kosztem biednej organistki. - Mógłbyś - zgodziła się z nim, bo podobał jej się ten pomysł. - Chyba, że nie będzie ci się chciało wpadać, to też możemy spotkać się od razu gdzieś, jak wolisz - zaproponowała jakieś tam alternatywy. - Wiesz, jakbyś miał być zmęczony po świętej i wspólnych nabożeństwach. Znasz już na pamięć całą drogę krzyżową? - hmm, chyba jednak naśmiewanie się w ten sposób, niż sugerowanie zdrad Jaspera z Norwood, było przyjemniejsze dla Pearl. Tak po prostu. Nie żeby organistka była dla niej zagrożenie. - Tak jakby... ale to było zanim przyjechałam do ciebie do baru... musiałam z kimś pogadać - wyjaśniła, wzruszając ramionami, bo nie chciała wcale tego roztrząsać, po coś innego wspomniała o Nathanielu. - Po prostu ciebie uprzedzam, jakbyś nie wiem... jednak planował zarywać przy nim do jakiejś innej panny - ugryzła to z tej strony i wyskoczyła z wozu, bo Jasper zaparkował przed siłownią. Spojrzała na nią jeszcze z zewnątrz, bo gdy ostatnio tutaj była, Dick ją pocałował, a ona na jakiś czas zwiała z jego życia. Dopiła shake'a, kręcąc głową i wywaliła kubek do śmietnika. - Jeszcze możemy zmienić plany na plażę - rzuciła do Jaspera, gdy znalazł się obok, tak jakoś przekornie.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
- Na bank by tak było, Perełko... Na bank - Zgodził się z nią nie zgadzając, bo przecież nie miała racji w tej swojej teorii. - Ej czekaj, czekaj... Nie masz zamiaru ćwiczyć? - No to dowiedział się o planach Pearl i nawet nie krył swojego oburzenia, bo liczył na to, że będzie mógł ją asekurować przy martwym ciągu z samego rana rozpoczynając grę wstępną. - Pocimy się razem... Tam ludzie przychodzą trenować, a nie gapić się na siebie - skłamał, bo sam obczajał panny na siłowni, ale to był męski sposób spędzania tam czasu, wraz z Chrisem. - Skoro jedziesz dla towarzystwa to po co ci ten strój? - Dopytał, bo kompletnie nie zgadzało mu się to co Pearl planowała z tym jak się prezentowała. Liczył więc, że może już na miejscu zmieni zdanie.
- Mówiłaś coś? Czy nadal tylko psioczysz na moja bycie zajebistym? - Odszczeknął się za te jej słowa, bo przecież był całkiem miły informując ją o koktajlu i kawie. Buzi też dostał, bo ładnie ją powitał więc nie miał pojęcia do czego piła. Nie wiedział też z jakim wewnętrznym konfliktem zmagała się zerkając na słomkę. Może to nawet i lepiej, że nie o wszystkim go informowała, bo pewnie nie połapałby się w tych zawiłych procesach myślowych jakie zachodziły w jej psychice. Dla niego ważne było, żeby coś zjadła, bo liczył na jakiś wysiłek fizyczny z jej strony i nie chciał, aby poczuła się słabo... Ona zaś, chyba czuła, że przegrywa w jakąś grę i zorientował się dopiero w chwili, w której zagroziła mu wylaniem koktajlu na spodnie. - Jesteś urocza - rzucił więc z przerysowaniem i nutką ironii w głosie, aby wiedziała, że on wie co ona myśli, ale nic nie powie.
- Wiesz, że lubię maratony - prychnął, bo opowiadanie o spotkaniach z Norwood jakby faktycznie jeździł tam uprawiać z nią seks było tak abstrakcyjne, że nie umiał traktować tego nawet w najmniejszym stopniu na poważnie. - Podjadę po ciebie... Wiesz, możemy też zostać u ciebie, w takim razie zorganizowałbym coś do jedzenia, bo wino pewnie masz - nie to żeby się wpraszał, ale w zasadzie z chęcią by się wprosił. - Zaoszczędzę nieco sił na ciebie, może Divina będzie na tyle wyrozumiała - dodał jeszcze, a słysząc o tych nabożeństwach parsknął cicho. - Póki co nie napierdala zdrowasiek, aleee... Pokazałem jej grę na telefonie i teraz non stop wysyła mi jakieś snopki siana w prezencie... Uzależniła się chyba - wyjaśnił, bo poza bardzo poważnymi kwestiami jakie podjęli z Norwood podczas ich ostatniego spotkania, była też inna, niezwykle istotona sprawa jaką było "FarmVille". Ainsworth nie miał pojęcia jakiego demona przebudził pokazując Viny tę grę.
- I poszłaś z tym do niego? - Zaskoczyła go ta informacja, bo nie sądził, że Pearl radziła się kogokolwiek, a Nathaniela w życiu by nie obstawiał. - Kurwa... A już chciałem w ramach premii poprosić o lap dance - westchnął udając niezadowolonego. Sam też wysiadł z wozu i wyciągnął z tylnego siedzenia torbę treningową i butelkę z wodą, bo swój koktajl także dopił i wyrzucił. - Plaża będzie w nagrodę - oznajmił, bo był zdeterminowany i naprawdę chciał iść poćwiczyć. To była jego forma uzależnienia. - No chodź... Będzie spoko - dodał zaraz, a widząc, że Pearl znów chce zapalić złapał ją za nadgarstek. - Potem - mruknął i pociągnął w stronę wejścia do budynku.
Uzgodnili, że odnajdą się gdzieś w środku, bo każde z nich poszło najpierw do szatni. To znaczy Jasper miał po co iść, a Pearl, jak podejrzewał pewnie po prostu wymknęła się, aby zapalić. Zresztą przyszła w chcieli, w której on już skończył rozgrzewkę i przygotowywał sobie hantle i matę do ćwiczeń.
- I teraz co? Będziesz się gapić? - Zagadnął, gdy po kilku wykrokach z hantlami w dłoniach, Pearl nawet nie rozejrzała się za jakimkolwiek sprzętem do ćwiczeń. - Chcesz mogę ci pomóc od czegoś zacząć - zaproponował, aczkolwiek nie sądził, aby przeglądająca się w lustrze blondynka była jego słowami szczególnie zainteresowana.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Pokiwała tylko przecząco głową, gdy w końcu zrozumiał jej słowa i plany co do siłowni.
- Ja tak idę dla ciebie, jako wsparcie - odpowiedziała więc z tej strony, a kiedy zapytał o jej strój, spojrzała na niego, jakby mówił w innym języku. - No bo to siłownia... muszę wyglądać zajebiście, a nie jak oderwana od rzeczywistości blondynka - przewróciła oczami, bo przecież to się rozumiało samo przez się. Prychnęła jeszcze, kiedy zapytał czy coś mówiła, a potem już nic nie odpowiedziała, jedynie sobie pijąc ten swój shake.
- No to może być u mnie, nie będę musiała mnóstwo czasu się ogarniać po kąpieli - zgodziła się z nim, bo miało to swoje plusy, poza tym nie przeszkadzało jej to, że się wpraszał. Lubiła jego towarzystwo, łaknęła go. - Święta gra na telefonie? - skrzywiła się w wyraźnym zaskoczeniu, bo nie tak dawno tłumaczyła jej, jak powinna zadzwonić do Richarda i cóż, nie szło to najłatwiej. Poza tym była jeszcze inna kwestia. - Ty ją lubisz, co? - rzuciła niby luźno, ale całkiem była ciekawa tego, jak zareaguje na jej pytanie, to też od razu na niego spojrzała, chcąc nie tylko usłyszeć odpowiedź, ale i zobaczyć jego minę.
- Srap dance - burknęła bardzo elokwentnie. - A do kogo miałam pójść? On ciebie znał, a ja byłam kąpać twoją kochankę - przypomniała, drapiąc się po policzku, gdy tak patrzyła na to wejście do siłowni. Już chciała wyciągnąć papierosa, ale zostało jej to uniemożliwione. Weszła więc do środka, zastanawiając się, czy na pewno będzie spoko. Nie chciałaby przy nim wyglądać, jak czerwone kupsko. Była niestety względem siebie całkiem krytyczna, tylko pozornie sprawiając takiego megalomana. Poszła więc się przejść i na niego poczekać, dowiedziała się, że nie może tak po prostu wyjść zapalić, bo wejściówka, więc odłożyła do swojej szafki papierosy i zapalniczkę, co musiało wyglądać komicznie. Wróciła do Jaspera, odnajdując go po jakimś czasie i stanęła przed lustrem patrząc to na siebie, to na niego.
- Ano... tak jak ty na mnie, gdy spałam, tylko grzeczniej, bo ja nie będę ci przeszkadzać, aż tak - odpowiedziała, trochę bezczelnie poprawiając sobie na te słowa biust w staniku, by ten był ładnie ułożony, a potem obróciła się tyłem do lustra, oceniając prezencję innych ze swoich kształtów. - A może ja się położę, a ty będziesz nade mną robił pompki i całował mnie przy każdym opuszczeniu? - podskoczyła jak mała dziewczyna, w tej bardzo przerysowanej i sarkastycznej odzywce. Poza tym zaraz wyciągnęła telefon i zrobiła mu zdjęcie. - Uuuu... seksowny towar - rzuciła bezczelnie, chociaż też... powoli samo patrzenie stawało się jednak trochę nudne. Podeszła więc do jakiegoś przyrządu, na którym coś unosiło się chyba ramionami, nie wiedziała jak się to nazywa, ale wiedziała, jak się z tego korzysta... w jakimś stopniu. To też usadowiła się i zaczęła przymierzać. - Nie gap się - mruknęła do Jaspera, bo czuła na sobie jego spojrzenie. - Ej no - nadal patrzył, więc obrażona udała, że jej to nie rusza i spróbowała poruczyć maszyną, przesuwając do siebie ręce zgięte w łokciu, ale niestety obciążenie ustawione ją pokonało i jedynie zacisnęła zęby czując jak mięśnie ją pieką.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Wiedział, że Pearl była odrobinę próżna, nawet się z tym nie kryła, więc odpuścił to usilne przekonywanie jej do wspólnego treningu. Trochę bolało go serduszko, ale żywił nadal nadzieję, że ona jeszcze zmieni zdanie, gdy już będą na tej siłowni.
- Nie musisz się nawet po niej ubierać - wyszczerzył się jak dzieciak, ale też cieszył się z tego, że będzie mógł do niej przyjechać po pracy. Miał jej niedosyt i pewnie jeszcze minie wiele czasu nim chociaż odrobinę się nią nasyci. - Od wczoraj... Nauczę ją życia, jeszcze jej nie poznasz - rzucił, poniekąd wierząc w to, że pewne realia świata, które były dla Norwood tajemnicą, będzie mógł jej pokazać i wyjaśnić, ale nie robiła z siebie aż takiej dziwaczki. Pytanie Pearl nieco zbiło go z tropu, bo niby żartowali, a tutaj nagle taka zmiana tematu. Czuł też na sobie jej spojrzenie, więc nie miał zamiaru przeciągać w czasie odpowiedzi. - Lubię. Sądziłem, że będzie mnie męczyć, ale jest sympatyczna i całkiem bystra. Owszem czasem bywa odczepiona i gada w dziwny sposób, ale rozmowy z nią mają w sobie coś... Nie wiem, nie spotkałem nigdy nikogo tak specyficznego - wyjaśnił jak to wyglądało między nim, a Diviną, aczkolwiek nie zdradził zbyt wiele, bo obiecał Norwood, że pewne sprawy pozostaną tylko między nimi. Poza tym sam nie wiedział jak Pearl zareagowałaby wiedząc, że Jasper poniekąd zwierzał się Norwood, a ona jemu... Może nie byli jeszcze przyjaciółmi, ale zdecydowanie polubił tę panną z lasu. - Nie wiem... Nie masz zbyt wielu przyjaciółek, co? - Zerknął w stronę blondynki, bo chyba nigdy nie widział jej w towarzystwie żadnej kobiety. No i on sam rozmawiał z Diviną o nim i o Campbell z podobnych powodów jakich ona rozmawiała z Hawthornem, więc rozumiał co miała na myśli.
Jay spodziewał się, że ten trening może nie być w stu procentach tak efektywny jak poprzednie, które odbywał, ale starał się jak mógł nie zerkać non stop na blondynkę tylko wykonywać kolejne serie.
- Trochę byś mogła... Nie będę zły - zagaił, śledząc wzrokiem Pearl, a gdy ta zaproponowała pompki, przewrócił oczami. - Brzmi jak super plan, a ty to jeszcze nagraj... - zrobił małą przerwę, bo zabrakło mu powietrza, przy kolejnym zejściu na dół. - A potem wrzuć na te swojego insta jak te wszystkie pseudoinfluenserki - dokończył, po czym odłożył hantle, aby odczekać minutę przed kolejną serią. Zaczął od początku, podchodząc do sztangi, a wtedy dostrzegł jak Pearl robi mu zdjęcie. - Chcę potem zrobić ci tak samo - zaznaczył sięgając po ciężary. - Sesję... Pamiętasz? Robię zdjęcia - wyjaśnił, robiąc krótkie przerwy między słowami, bo wysiłek fizyczny nie pozwalał mu płynnie prowadzić konwersacji.
Po kolejnej serii miał nieco dłuższą przerwę i w tym czasie zaczął przyglądać się Pearl, która chyba z nudów zaczęła sama szukać sobie zajęcia. Oczywiście, że czekał, aż zacznie ćwiczyć, bo wyglądała całkiem apetycznie, ale zamiast grzecznie pozwolić mu nacieszyć oczy, musiała pyskować.
- Co? Wiesz jak seksownie wyglądasz? - Mruknął, a widząc jak niestety męczy się z obciążeniem, podszedł do maszyny, na której siedziała. - Może teraz pójdzie łatwiej - oznajmił, ustawiając ciężar na znacznie lżejszy, ale nie odchodząc zbyt daleko, bo z tej perspektywy miał doskonały widok.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Pokręciła głową na boki, chociaż jego odpowiedź wcale jej nie zaskoczyła.
- Masz fantazje, chłopaku - podsumowała, przewracając oczami. Mimo tych słów naprawdę cieszyła się na myśl, że znów się wieczorem zobaczą. Chciała w zasadzie spędzać z nim jak najwięcej czasu, ale przy tym czuła, że nie powinna zawalać śledztwa. No i musiała też trzymać z dala Chrisa, by nie zniszczył niczego, co udało jej się osiągnąć. Przy tym jeszcze interesowała się kwestią Nathaniela i jego... nowego hobby, więc sporo się w ich życiu działo. - Uważaj tylko z tymi lekcjami, żeby się nie narazić Nate'owi - poprosiła jedynie i nie żartowała, bo to, że się o niego martwiła, nie uległo zmianie, a nawet było teraz jeszcze silniejsze. Poza tym była bardzo ciekawa jego opinii na temat Diviny i sama nie wiedziała, jak się z nią czuła. - Ja tam chciałabym jej nie lubić, ale... żal mi jej. Co nie zmienia faktu, że mnie nie wkurwia... np. no sorry, rozumiem, że jest teraz na celowniku, ale powinna powiedzieć i tobie i Nate'owi, że ma prawo do większej swobody - burknęła, bo chociaż w jej życiu było mało kobiet, to jej niezależna natura solidaryzowała się aktualnie z Norwood. Gdyby była z nią bliżej, na pewno podjudzałaby ją do buntu, bo drażniła ją ta pokora organistki. Za szybko zgadzała się na cudze warunki i była pewna, że Nathaniel na tym żeruje. - A to źle, że nie mam? - zapytała, marszcząc nieco czoło. Zasadniczo to nie miała chyba żadnej. - Nie dogaduję się najlepiej z kobietami - wyjaśniła zgodnie z prawdą. takie były fakty i to z wielu względów tak to wyglądało. Przede wszystkim Pearl miała po prostu trudny charakter, była też wbrew swojego dopieszczonego wyglądu, całkiem męska z charakteru, no i miała wśród swoich kompleksów też ten na tle zmarłej starszej siostry. Ona akurat przyjaciółki posiadała.
- Chcesz, żebym ci poprzeszkadzała? - spojrzała na niego z błyskiem w oczach, jakby w tych czaiło się jakieś wyzwanie. Zaraz jednak przewróciła oczami. - Nie obrażaj mojego instagrama! Dzięki niemu mam dużo fajnych ciuchów i nie tylko, które na pewno ci się spodobają - wypomniała mu to, bo dla niej jej konto było ważne. Jak pewnego rodzaju terapia, jedyna, jaką sobie zafundowała w całym swoim życiu. Sposób na leczenie kiepskiej samooceny. Zainteresowała ją jednak ta kwestia tych zdjęć i po chwili uśmiechnęła się pięknie. - Wiesz, ja ci nie robię żadnej profesjonalnej sesji, bardziej podłoże do folderu na samotne wieczory - odpowiedziała nieco bezczelnie, ale akurat też przechodziły obok jakieś panny, więc chciała je zawstydzić, żeby poszły sobie dalej. Najwyraźniej zadziałało. - No i dla mnie spoko, jeśli będę je mogła wykorzystać na swoim profilu - przyznała trochę interesownie, nie ma co ukrywać, jednocześnie kombinując z tym urządzeniem, które kupiło ją tym, że mogła sobie usiąść. Uważała, że wszystko sama doskonale ogarnia, ale Jasper i tak znalazł się zaraz obok.
- Seksownie? Jak nie potrafię tego podnieść i się cała spinam? - spytała sceptycznie. - Zaraz będę czerwona, jak świnia - dodała jeszcze, niezbyt ładnie, ale nie potrzebowała przebierać w słowach, gdy odnosiła się do samej siebie, chociaż faktycznie spróbowała ponownie obsłużyć maszynę, gdy coś tam porobił i no... tym razem się udało. - Niby ciężkie, ale spoko... - mruknęła, wykonując cały czas te ruchy. - Tylko, że to na ramiona, co? Nie chcę mieć bica, jak kulturystka... nie mogę z tym przesadzić - odłożyła obciążenie do początkowej pozycji i spojrzała po innych maszynach, a wśród nich znalazła coś, co określiła mianem... - O! łóżko do podnoszenia ciężarów! Zawsze chciałam tego spróbować - oznajmiła, już się układając na tym, pod gigantyczną sztangą na stojaku, do której zaczęła się przymierzać. Oczywiście Jasper już po chwili stał przy jej głowie, a ona spojrzała na niego zadziornie. - Spoko perspektywa - rzuciła dość znacząco. - Wiesz, nie chcę ci mimo wszystko przeszkadzać w twoim treningu - dodała też zaraz, bo no... mimo wszystko wcale nie chciała być kulą u nogi tej wyprawy na siłownię. No i też ona sama nie planowała wcale trenować, jakoś tak z nudów się wydarzyło, ale uważała to bardziej za wygłupy mimo wszystko.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Nie pierwszy raz Pearl poruszyła temat "oburzenia", chociaż w przypadku Norwood to raczej "niezadowolenia" jakie powinna okazywać organistka w związku z tym, że już nie jednego, a dwa chroniące ją ogary. Jay zaczynał się zastanawiać, czy powodowało nią własne podejście, czy naprawdę tak bardzo nie chciała, aby on pracował dla Hawthorne'a i po prostu sugestywnie mu o tym przypominała.
- Czemu chciałabyś jej nie lubić? - Najpierw jednak zapytał o to, bo kompletnie nie pojmował czym taka niewinna i nikomu nie szkodząca Divina mogłaby popaść Pearl. - Mówiła, niejednokrotnie, ale nie zmienia to faktu, że nie może jej posiadać, a przynajmniej nie w takim stopniu jak kiedyś - stanął w obronie Norwood, bo przecież chociażby wczoraj ponownie mieli panel odnośnie tego, że dziewczyna wcale nie jest zadowolona z roli jaką Nate przypisał jemu. - Nie wiem? - Wzruszył ramionami, bo jemu to było obojętne, czy blondynka posiadała przyjaciółki, czy też nie. Po prostu większość kobiet miała przy sobie mniejszą, lub większą grupkę wsparcia, na którą zawsze mogła liczyć, gdy jakiś podły samiec zranił serce jednej z nich. - Z facetami łatwiej, co? Doceniają twój... charakter - rzucił, lekko złośliwie, ale za to z przyjemnością przesunął wzrokiem po dekolcie Pearl korzystając z tego, że akurat stanęli na światłach.
W siłowni było nieco milej, a raczej tematy były bardziej przyziemne, bo za każdym razem, gdy rozmowa schodziła na Hawthorne'a i Norwood, Ainsworth czuł napięcie. Nate niezmiennie był jego celem, ale wokół gangstera pojawiało się tyle osób, zaczynających znaczyć dla Jay'a zbyt wiele, co cholernie komplikowało całą sprawę. O ponętnie wypinającej się do lustra blondynce, nie wspominając.
- A skąd niby masz te ciuchy? - Pojęcia nie miał, a raczej nigdy nie interesowało go jak wyglądają jakiekolwiek współprace i tego typu sprawy dotyczące instagrama. - W samotne wieczory mogę podesłać ci coś lepszego - odpowiedział, kompletnie nic nie robiąc sobie z ewentualnej obecności świadków jego bezczelnej wypowiedzi. - Elegancko, ale też chcę zrobić kilka takich dla mnie... Na samotne wieczory - dodał, spoglądając w stronę blondynki w sposób jednoznacznie mówiący o tym, co chodziło mu po głowie.
Chociaż faktycznie z dziką przyjemnością zrobiłby sesję Campbell, bo po pierwsze była niesamowicie piękna, a po drugie odważna, a takie modelki Jasper lubił najbardziej. Może nie miał wielkiego doświadczenia, ale swego czasu robił całkiem sporo zdjęć, chociażby po to "aby sobie dorobić", gdy posiadał jakąś "marną" posadkę. Dziewczyny gangusów lubią uwagę, a po kilku lampkach wina są niezwykle rozmowne.
- Bardziej w takiej pozycji jesteś hot, resztę przemilczę - pokręcił lekko głową, po czym pomógł Pearl lepiej ustawić maszynę. - Musiałabyś pompować tak przez tydzień, aby czegoś zacząć się obawiać - westchnął, ale zdążył się domyśleć, że blondynka raczej z prawdziwym treningiem siłowym miała niezbyt wiele styczności, więc uznał, że podaruje sobie wykład. Nie mógł za to pozwolić jej, aby zrobiła sobie krzywdę, gdy z taką werwą położyła się na ławeczce do ćwiczeń. - Też mi się podoba... Czerp inspirację na wieczór - uśmiechnął się bezczelnie zerkając w dół na Pearl. - Spoko, zrobiłem co chciałem, a coś czuję, że przy tobie, póki co i tak trudno będzie mi się skupić - mruknął, po czym zdjął ciężary, bo sztanga sama w sobie była wystarczająco ciężka.- To co? Chcesz powyciskać? - Zapytał zachęcająco, ale w zasadzie chyba powoli sam czuł, że ten trening należy zakończyć i pojechać na plażę, najlepiej jakąś mało uczęszczaną, aby w pełni nacieszyć się własnym towarzystwem.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Porzuciła już temat Diviny, chociaż w samochodzie na pewno wyjaśniła mu pokrótce, że wolałaby mieć organistkę w dupie, niż się o nią martwić. Nieszczególnie chciała się na ten temat rozwodzić, bo to mogłoby prowadzić do przyznania się, że nie radzi sobie... z wyrzutami sumienia, żalem i jakąś taką perspektywą, że całego świata nie zbawi, a nawet jakaś jego część jest poza jej zasięgiem.
- Od różnych sklepów? Robię sobie w nich zdjęcia, wrzucam na profil i mają reklamę... a ja lubię ubrania - wzruszyła ramionami, mocno zaskoczona tym, że o tym nie wiedział. Mimo wszystko z pensji dziennikarki śledczej nie mogłaby sobie pozwolić na taką garderobę i kosmetyki, jakie posiadała. Nie był to jednak najciekawszy temat, a przynajmniej tak sądziła, więc bardziej skupiła się na następnym, parskając niekoniecznie dyskretnym śmiechem. - No nie wiem... nie chcę dawać ci tej satysfakcji i prosić - wyszczerzyła się złośliwie. Zaraz jednak trochę mina jej zrzedła. - Co do takich zdjęć, musiałabym się zastanowić - przyznała zgodnie z prawdą, bo mimo swojej odwagi i stale, a nawet zbyt szybko rosnących uczuć do Jaspera, nie była pewna, czy to by dobrze o niej świadczyło, gdy po kilku dniach związku zgodziła się na bardzo odważną sesję. Z jednej strony patrzyła na tego typa i cholera jasna, planowała ich długi związek, ale z drugiej... co jeśli zaraz to jebnie? Póki co jest wesoło, a na tym poziomie każda relacja wydaje się być cudowna.
- Bo ja zawsze jestem hot - przewróciła oczami, nawet jeśli tym samym przeczyła swojej wcześniejszej opinii na swój temat. Może i za szybko nie dorobiłaby się tego bicka, ale jednak chciała popróbować innych rzeczy, jak już tu była. Jasper też szybko znalazł się obok i rzucił niewybrednym tekstem, który podsumowała prychnięciem.
- Chyba ćwiczenia odcięły ci dopływ tlenu do głowy i teraz marzysz na jawie - podsumowała z przepięknym uśmiechem, patrząc jak odczepia ciężary. - W ogóle we mnie nie wierzysz... jestem całkiem silna, w takim podnoszeniu... nawet ciebie bym pewnie uniosła - pochwaliła się, bo rzeczywiście jak na swoją posturę, nie była słabeuszem. Mimo wszystko... chociaż nie zamierzała się do tego przyznawać, lata tańca na rurze wymogły w niej potrzebę silnych ramion. Najpierw jednak udała, że sztanga sprawia opór, a kiedy była już pewna, że to kupił, z pełnym politowania uśmiechem uniosła ją do góry. - Chłopcze, twoja panna to nie jakiś słabeusz, na studiach opłacałam czynsz siłując się na rękę - tu trochę przesadziła, bo no... kilka razy udało jej się wygrać w jakimś zakładzie, ale brzmiało to całkiem cool. No i chciała też zrobić na nim dobre wrażenie. Może nie biegała najszybciej, ale kondycję miała niezłą i może była kiepska w siłownie, ale nie aż tak, by jak inne panie jedynie się rozciągać i szukać dupy do wyrwania. No tutaj już poleciała, bo nie miałaby też nic przeciwko przyglądaniu się dupie Jaspera i przeglądaniu w lustrze na zmianę. Po kilku uniesieniach położyła sztangę na uchwycie, ale zamiast ją puścić, uniosła się na niej tak, by jej głowa znalazła się nieco wyżej. - Schyl się... jednak chcę gówniarski pocałunek podczas ćwiczeń - mruknęła zachęcająco, bo chociaż wcześniej naśmiewała się z tego typu gestów, to jednak... miała dwadzieścia sześć lat. Była na początku związku i czuła te wszystkie motyle w brzuchu, które niemalże prosił o więcej bliskości Ainswortha.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Niejednokrotnie, z nie małym zaciekawieniem przyglądał się relacjom i postom, które Pearl wrzucała na swojego instagrama, a które faktycznie miały w sobie wiele z reklamy. Nie sądził jednak, że Campbell siedzi w tym tak głęboko, ale z drugiej strony miała ku temu świetne predyspozycje, więc póki nie szkodzi sobie, ani innym to chyba całkiem korzystna opcja.
- Zastanowić? Sprzedajesz ludziom to co ci każą, a nie dasz sobie zrobić kilku ładnych zdjęć? Daj spokój... Namówię cię - skwitował, będąc przekonanym o tym, że prędzej, czy później i tak uda mu się dostać to co chce. Był uparty, pewnie nie bardziej niż Pearl, ale miał spore predyspozycje ku temu, aby jej dorównywać. Przy tym był niesamowicie zawzięty, gdy obrał już sobie jakiś cel, a sesja z blondynką jako modelką właśnie takim celem się stała.
Zaś sesja treningowa poszła im, co tu dużo mówić, średnio. Owszem Jasper zrobił to co chciał, ale Pearl bardziej lansowała się na siłowni, co jakiś czas próbując czegoś nowego, ale ostatecznie po kilku powtórzeniach zmieniała sprzęt. Przy tym ostatnim Jay uznał, że lepiej będzie jak jej poasystuje. Poza tym skończył trening, więc mógł poświęcić jej swoją pełną uwagę.
- Dobra, dobra... Wiem o tym, że ci się podoba taka bezczelność. Mi też - odpowiedział z bezwstydną dosadnością, gdy ponownie stanął nad jej głową i spojrzał w dół. - Mówisz? To dawaj - rzucił uśmiechając się z przekąsem, po czym faktycznie musiał przyznać Pearl rację, bo ani na sekundę nie zadrżały jej ramiona, a przynajmniej do chwili, gdy wreszcie odłożyła sztangę. - Chłopcze... Dziecino, nie pozwalaj sobie - wytknął do niej język, pozwalając sobie na tę podłą pyskówkę. Po czym zrobił to o co prosiła, oczywiście uprzednio podśmiewując się chwilę. Było mu jednak z Pearl za dobrze, aby mógł odpuścić sobie takie czułe momenty. Łaknął ich, pragnął i wciąż czuł niedosyt jej bliskości. Nic więc dziwnego, że gdy po siłowni pojechali na plażę, wręcz nie mógł odkleić od blondynki swoich rąk. Jeśli nie wygłupiali się w wodzie to bezustannie muskał jej plecy, gdy obydwoje leżeli na piasku opalając się w słońcu. Było normalnie, spokojnie, tak dobrze, że na kilka chwil Ainsworth zapomniał nawet o tym jak chujową sytuacją życiową, mógł się obecnie poszczycić. Czas jednak nieubłagalnie płynął, ale tyle dobrego, że po zaliczeniu Norwood, Jasper ponownie miał się spotkać z Pearl.
Pamiętał, bo mi się przypomniało przez gif, który wysłałaś, więc mu powiedziałam, o urodzinach Pearl, które były kilka dni temu. Więc gdy wieczorem podjechał pod jej dom, miał ze sobą nie tylko tort, ale też kwiaty. Dokładniej to jeden, piękny, całkiem sporych rozmiarów - fikus. Ilość roślin jaką Campbell miała w swoim domu podsunęła mu ten pomysł, a żeby było jeszcze piękniej doczepił do doniczki kilka białych balonów. Przyjechał przed czasem, ale chyba nie miało mieć to większego znaczenia, skoro raczej nie planował wracać do siebie, a oni samu ustalili, że na miasto także się nie wybierają. Podszedł do drzwi, trochę ignorując otoczenie, bo balony i tort sprawiały, że skupiony był tylko na tym, aby niczego nie zrzucić. Jednak przeżył moment grozy, gdy karton z ciastem zabalansował niebezpiecznie na jego dłoni. Zrobił przy tym kilka kroków w bok i nagle dotarło do niego, że jedno z okien w salonie zasłonięte jest jakiś workiem na śmieci. Zmarszczył lekko brwi przyglądając się temu niecodziennemu widokowi i ruszył w stronę drzwi odruchowo naciskając klamkę, która ku jego zaskoczeniu ustąpiła.
- Pearl? - Zapytał wchodząc do środka, ale odpowiedziała mu cisza. Światła na dole były przygaszone, tylko z górnego piętra słaba łuna lampy oświetlała hol. - Pearl?! - Powtórzył głośniej, ale nic się nie wydarzyło, więc trochę na oślep odkładając trzymane przez siebie rzeczy na pobliskiej komodzie, wbiegł na górę. Sypialnia była pusta, ale w niej także paliło się światło, zaś kolejne przebijało się przez wąską szparę między drzwiami łazienki, a podłogą. - Kurwa mać... - Westchnął czując jak serce podeszło mu do gardła. Podszedł bliżej przysłuchując się cichym dźwiękom muzyki i wody, którą musiała wzruszyć Pearl zażywająca kąpieli.
Przez moment stał tak zastanawiając się, czy ją opierdolić za tą nieodpowiedzialność od razu, czy poczekać na lepszy moment. Poza tym kompletnie nie rozumiał o co chodziło z tym oknem, ale jak nic od razu pomyślał o ludziach, którzy ostatnio napadli na blondynkę w krematorium i zjeżył się jeszcze bardziej. To przemówiło za tym, aby jednak tort i kwiatek poczekały, bo póki co blondynka zasłużyła sobie tylko na naganę.
- Czy ciebie do końca popieprzyło? - Gwałtownie szarpnął za klamkę i wszedł do środka, specjalnie chcąc zaskoczyć i przestraszyć Pearl. Jeśli ktoś miał jej dać nauczkę na przyszłość to lepiej, aby tym kimś był on, a nie losowy bandzior, któremu podpadła. - Czemu nie zamykasz drzwi od domu?! - Wyjaśnił jeszcze, aby miała pewność skąd te zarzuty, które tak bezceremonialnie ładując się jej do łazienki.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Parsknęła jedynie śmiechem na tę jego zapalczywość.
- Próbuj śmiało - podsumowała, bo ładną sesję to i owszem by przyjęła, ale takie odważniejsze... musiała chociaż utrzymywać pozory tego, że prowadzi się rozsądnie, nie tak, jak w przeszłości. Poza tym byli tu, żeby ćwiczyć, a przynajmniej Jasper po to przyjechał, więc sama postanowiła poświęcić odrobię uwagi sprzętom, jakie znajdowały się w budynku. - Dziecino? - tym razem to ona powtórzyła po nim. - Kto tu sobie pozwala? - zapytała więc, kręcąc głową na boki. Długo jednak nie zostali na siłowni, a czas na plaży też mijał nieubłaganie. Niby jechała do Cairns w dobrym humorze, ale żałowała, że nie mogła zostać z Jasperem dłużej. Tylko, że też miała rzeczy do zrobienia. Najpierw redakcja, potem spotkanie się z jakąś dziewczyną, która się z nią skontaktowała. Mieszkała w paskudnym miejscu i chociaż Pearl nie chciała nikogo oceniać, to zdawało jej się, że po takiej wizycie nie pachniała najładniej, dlatego pozwoliła sobie na kąpiel, tym bardziej, że do przyjazdu Jaspera miała jeszcze sporo czasu. Typowo dla siebie wrzuciła dużo płynów, by piana wypełniła całą wodę, odpaliła świeczki, dodała olejki zapachowe i włączyła muzykę. Gdy kąpiel robiła się chłodniejsza, dolewała ciepłej wody i tak długi czas, bo miała ustawiony alarm na dwadzieścia minut przed godziną, o której miał być Jasper. Kiedy więc nagle ktoś jej wparował do łazienki... cóż, oczywiście, że wrzasnęła w odruchu i wzburzyła przez to wodę, która zafalowała niebezpiecznie.
- To raczej ciebie! - odkrzyknęła nawet nie myśląc o tym, co tu robił i dlaczego pozwolił sobie na tą całą akcję. Po prostu pozwoliła dłoni utonąć w pianie i docisnęła ją do serca, które waliło teraz wściekle w jej piersi. - Co to za głupie pytanie? - zmarszczyła czoło, bo wbił tu bez pardonu i zachowywał się, jakby ją przyłapał na czymś nielegalnym. - Nie kładę się jeszcze spać przecież - odpowiedziała, co nie znaczyło wcale, że na noc zawsze o tym pamiętała, ale tego nie planowała mówić w ogóle. Teraz jednak, kiedy już początkowe wzburzenie opadło, a ona zrozumiała, że to tylko Ainsworth, pozwoliła sobie ponownie się odprężyć. W pierwsze kolejności jednak sięgnęła po swój telefon, by sprawdzić godzinę. - Miałeś być za pół godziny, dlatego nie jestem gotowa - przyznała jak gdyby nigdy nic, bo no nie ma co ukrywać... dla niej temat drzwi był całkowicie zamknięty. W zasadzie już nawet nie była podenerwowana jego zachowaniem, bo na jej twarzy pojawił się typowy dla niej, łobuzerski uśmiech, gdy ramionami zawisnęła na brzegu wanny, dociskając biust do jej ścianki i patrząc na niego na wprost. - Przyznaj się, że po prostu chciałeś mi tutaj wejść... bezczelny jesteś, mogłeś zapukać - przewróciła oczami, po czym pokręciła głową na boki, jakby naprawdę myślała o jego nagannym zachowaniu. W zasadzie miała do tego prawo, bo ich związek nie miał za długiego stażu, ale też... na zbyt wiele pozwolili sobie ostatnio, by teraz miała udawać przesadnie wstydliwą... szczególnie, że piana i ściany wanny jak na razie stanowiły skuteczną dla jego wzroku barierę.

Jasper Ainsworth
ODPOWIEDZ