gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
31

Coraz częściej myślała nad rezygnacją z pracy w Shadow. Po pierwsze nie potrzebowała już tego miejsca, bo miała Remigiusa, więc taka ucieczka była jej zbędna, po drugie... nie chciała go okłamywać, szczególnie teraz, kiedy stawała na nogi i naprawdę się dla niego starała. Tylko, że... nie wiedziała też jak do końca zabrać się do tego całego wypowiedzenia, czy znaleźć najpierw pracę gdzieś indziej, czy po prostu z niej zrezygnować i wyjaśnić wszystko Soriente? Dużo o tym myślała, ale wiele się w jej życiu działo i trochę wpadała w jakieś błędne koło. Ten dzień w ogóle miał być dla niej pechowy. Najpierw się spóźniła do pracy, potem była jakaś bójka, która mocno ją zestresowała i o mało co nie pobiegła do łazienki, żeby z tym sobie poradzić, a kiedy już jakoś się ogarnęła, podeszło do niej dwóch ćpunów. Od razu widziała to po nich, od takich w Shadow każdy próbował trzymać się z daleka. Degeneraci na głodzie, tak o nich myślała, więc gdy zapytali o prochy powiedziała, że ich nie ma, nie jest dealerem i chciała się zmyć w stronę baru, bo tak czuła się najbezpieczniej, niestety nim wykonała krok, poczuła szarpnięcie za ramię.
- Dawaj towar! - warknął jeden z nich, dodatkowo nazywając ją bardzo niewybrednie, wpychając łapska w kieszenie jej bluzy. Wyrwała mu się, ale złapał ją drugi, szarpiąc za włosy. Dookoła było sporo osób, ale Shadow nie było miejscem, w którym pomaganie w takich sytuacjach wydawało się oczywistym odruchem. Wielu gości wolało nie widzieć, albo przynajmniej udawać, że nie widzą. Była też ochrona, pracownicy byli nie do ruszenia, ale po tej bójce z wcześniej, być może jeszcze rozprawiali się z pijanymi facetami i nie było ich w okolicy.
- Zostawcie mnie! Nic nie mam! - wrzeszczała, a jednego z nich udało jej się kopnąć, co chyba nie było najlepszym rozwiązaniem, bo została boleśnie pchnięta. Nie było w tym żartów, panika zaczynała mieć nad nią górę, ale nie potrafiła wołać o pomoc, strach bardziej ją paraliżował, niż pchał do działania ułatwiającego zdobycie ratunku.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Nie tylko Lisbeth miała dość Shadow, bo dla Jaspera w ostatnim czasie klub dziwnie ciasny. Jak nie natrafiał na starych znajomych, tak pojawiały się tam jego byłe, a obecna kobieta pewnie nie byłaby zadowolona z takiego spotkania w trójkę. Starał się więc skupić głównie na pracy, której teraz potrzebował raczej po to, aby móc wsłuchiwać się w pogłoski i plotki krążące na temat Nate'a wśród jego pracowników. Chociaż nawet nie tyle co personel Shadow go interesował, co karki, dealerzy i goście Hawthorne'a, których często przyjmował tylko w klubie.
Nie znaczyło to jednak, że zaniedbywał swoje obowiązki. Był dobrym barmanem, ale też nieustannie śledził to co działo się na parkiecie i w klubie. Nie umknęło mu więc niewielkie zamieszanie, w które ewidentnie była zaangażowana jedna z kelnerek. Nie znał jej z imienia. Właściwie to mało co o niej wiedział, bo była dziwna i cicha. Wiecznie chodziła w czapkach i za dużych bluzach, przez Jay zaczął uważać ją za jakąś ćpunkę, która dorabia sobie w Shadow by mieć na prochy. Tak, czy siak sytuacja między nią, a jakimiś dwoma typami stawała się coraz bardziej napięta i Jasper nie czekając dłużej wyszedł zza baru, aby ją z niej wyciągnąć.
- Kurwa nie słyszałeś co do ciebie powiedziała? - Znalazł się przy tej trójce, akurat w chwili, w której jeden z mężczyzn pchnął dziewczynę na ścianę.
- Niech da nam prochy! Pieprzona suka - warknął jeden z nich, który wydawał się już znajdować na haju i nie ogarniać co dzieje się wokół.
- Kurwa grzeczniej, gnoju - syknął łapiąc go za bluzę i odpychając nieco dalej od dziewczyny. - To kelnera, nic wam nie da, a teraz spierdalajcie - dodał, spoglądając także na drugiego z mężczyzn. W między czasie ktoś z ochrony wreszcie do nich dotarł i po chwili ci dwaj stali się ich problemem, a nie Jay'a.
On został sam z gnomem, który wyglądał na nieźle wystraszonego. Swoją drogą gdzieś w tym całym zamieszaniu spadła jej czapka z głowy, a dzięki temu jej buźka była o wiele lepiej widoczna i co tu dużo mówić, zaskoczyła Jaspera swoimi młodziutkimi rysami.
- Nic ci nie jest? - spytał, podnosząc bejsbolówkę z podłogi i wręczając ją dziewczynie.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Serce waliło jej wściekle ze strachu, bo nie wiedziała już co ma robić. Nie była żadnym siłaczem, niby zwinnością nadrabiała, ale po jednym szarpnięciu, a potem drugim, strach całkowicie odciął jej możliwości korzystania z własnego ciała. Liczyła, że jak nie będzie już nic mówić, ruszać się, oddychać, to może się znudzą, pójdą sobie. Jeszcze tylko próbowała odsunąć ich dłonie, gdy szukały jakiegoś wyimaginowanego towaru pod materiałem jej bluzy a w głowie miała obraz Remigiusa i marzyła, by ten jakimś cudem znalazł się teraz obok. Zawsze gdy się bała, myślała o blondynie. Tylko, że nie miał on się tu pojawić, a ona sapnęła pchnięta na ścianę i z lęku zacisnęła mocno powieki, spodziewając się najgorszego. Nic takiego nie nastąpiło, ale za to pojawił się ktoś inny. Zszokowana rozchyliła powieki, patrząc na barmana, którego oczywiście znała. To znaczy z widzenia i plotek, które jakimś cudem do niej dotarły, ale nic poza tym. Przyglądała się więc całej tej scenie, jakby była jedynie widzem, a nie powodem, dla którego ta w ogóle miała miejsce. Niby ulżyło jej, że napastnicy zniknęli, ale nadal była przerażona, skulona pod ścianą i nie potrafiła się poruszyć. Sądziła w zasadzie - ponownie idąc swoją pokrętną logiką - że jak nie będzie się ruszać i oddychać, to i on ją zostawi, a ona jakoś czmychnie gdzieś, może pod jakiś stół, gdziekolwiek... Tylko, że zaraz odezwał się do niej, uświadamiając jej, że nie ma na głowie czapki. Naturalnie pospiesznie ją wzięła i ułożyła na właściwym miejscu.
- Nie - rzuciła oczywiście kłamiąc i poprawiając z miejsca bluzę. Nie była najbardziej rozmowna i nie czuła się też dobrze. Trzęsły jej się nogi i bolały ją plecy, trochę głowa, skóra w paru miejscach, za które szarpali. Objęła się więc ramionami, wlepiając wzrok w podłogę. Nadal tutaj stał. - Radziłam sobie, ale dzięki - wyrzuciła pod nosem, wciąż gapiąc się w podłogę i chowając pod czapką. Próbowała sobie poradzić z tym co się z nią działo, z tym, czego właśnie doświadczyła i co mogło się stać. Musiała zagryźć polik od wewnątrz, aby emocje nie wzięły góry. Nie zamierzała płakać przy jakimś barmanie słynącym z miziania się z jakąś panną przy barze. - Możesz już iść, nie zatrzymuję - dodała więc, bo trzęsła się coraz bardziej, emocje z niej schodziły, a on tutaj był i nie pozwolił jej sobie jakoś z nimi poradzić, przez ukrywanie się gdzieś i wybuchnięcie płaczem.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Patrzył na skuloną sylwetkę kelnerki i zastanawiał się jak takie małoletnie chuchro dostało pracę w Shadow. Z drugiej strony klub chyba nie wykluczał nikogo, ale fakt faktem to dziewczę wyglądało jakby trafiło tutaj przez przypadek i walczyło o życie na każdej zmianie. Nigdy do nikogo się nie odzywała, odpowiadała pół słówkami i chowała za tymi swoimi wielkimi ciuchami.
- Widziałem właśnie - burknął, nadal stojąc nad nią i czekając, bo przecież widział, że nie jest z nią dobrze. - Wstaniesz wreszcie? - Dopytał więc, bo jednak miał swoją pracę, ale nie umiałby wrócić do polewania drinków z czystym sumieniem wiedząc, że ta dziewucha nadal kuli się po kątach. - Pójdę jak będę chciał - odparł, czując nagłą potrzebę dowiedzenia się o tej kelnerce czegoś więcej. Po prostu jej zachowanie było znaczące, ewidentnie chciała go spławić, a co za tym idzie on nie miał najmniejszej ochoty zostawić jej w spokoju. Taki był z niego przekorny typ.
Skoro ona nie wstawała, to on postanowił zniżyć się do jej poziomu i kucnął. Czapka znów przysłaniała młodziutkie oblicze dziewczyny, więc bezczelnie sięgnął, zdejmując ją z jej głowy.
- Ile ty masz lat, dzieciaku? - Zapytał, ignorując to z jakim zapewne oburzeniem spotkał się jego czyn. Miał to w nosie, bo właśnie przemawiała przez niego ukryta policyjna odznaka, która kurzyła się gdzieś na strychu rodziców. - Chodź, musisz się podnieść, bo albo ktoś wypierdoli się przez ciebie, albo na ciebie - dodał, łapiąc dziewczynę za ramię, aby ewentualnie pociągnąć ją za sobą w górę i wyprowadzić z niewielkiego przejścia w jakim stali między jedną z sal, a łazienkami.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Wolała nie przykuwać uwagi nikogo, z resztą, kiedy zaczęła pracę w Shadow, wzięła sobie za punkt honoru nie utrzymywać żadnych kontaktów z innymi pracownikami. Dlatego teraz, chociaż część niej była mu wdzięczna za to, że ją ochronił, a druga, pragmatyczna, wiedziała, że nie może za bardzo tej wdzięczności okazać, bo to zwiąże między nimi nić niepotrzebnej znajomości.
- I będziesz tu tak stał? - zmarszczyła ukryte pod daszkiem czoło, nie rozumiejąc tego człowieka. Niewiele o nim wiedziała, poza tym że był barmanem, no i miał więcej tatuaży od Remigiusa. Miała tą dziwną tendencję do porównywania mężczyzn do blondyna, jakby ten był jej punktem odniesienia. W zasadzie był. Tak więc teraz pozwoliła sobie na myśl, że Remy w tej sytuacji by ją przytulił i pozwolił jej schować się we własnych ramionach, nie schodzić z nich tak długo, jakby tego potrzebowała. Bardzo chciała mieć teraz Soriente obok, ale nie miała, więc drugą wersją było radzenie sobie z tym stresem w pojedynkę. A zatem bez nieznajomego barmana, który nieoczekiwanie kucnął przed nią.
- Ej! - wrzasnęła, gdy porwał jej czapkę i machnęła dłonią w powietrzu, licząc, że uda jej się ją złapać. - Nie twój interes i nie jestem żadnym dzieciakiem! - odpowiedziała przybierając postawę atakującą, w obliżu zagrożenia, które jeszcze dostrzegała w nieznajomym. Był jej bohaterem, ale to wciąż było Shadow. Mimo to, chociaż była zażenowana, gdy pomógł jej wstać, nie poczuła się tak, jakby miał jej coś zrobić. - Serio ogarnę się sama, nie musisz... - teraz z buńczuczną nutą zaczęło mieszać się zagubienie. Poza tym emocji było tak wiele, a ona się bała i nagle ktoś przeszedł koło nich za blisko, więc spanikowana zachłysnęła się głośno powietrzem i w głupim odruchu obróciła na pięcie, chowając w torsie barmana, bo zabrał jej czapkę i nie miała lepszej opcji. - Przeproszam... - już miała łzy w oczach, więc ani myślała podnosić twarzy. - Oddaj mi moją czapkę - to też dłoń po nią uniosła na oślep, wierząc, że ta zawisła gdzieś na jego widoku.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Coś mu nie pasowało z tą panną... Nie wyglądała wcale na ćpunkę, a więc to jej dziwne zachowanie musiało wynikać z czegoś innego. Ciuchy jakie nosiła były też dość osobliwe, bo w Shadow raczej laski starały się mieć na sobie mniej, niż więcej. W dodatku wydawała się strasznie młodziutka i przerażona, a przynajmniej jej postawa na to wskazywała.
- Dla mnie wyglądasz na dzieciaka. Ile masz lat? Dziewiętnaście? Dwadzieścia? - Strzelał, bo była drobna, strasznie chuda i nie miała na sobie żadnego wyzywającego makijażu. Czyżby jakaś zbuntowana dziewuszka uciekła z domu i starała się bawić w dorosłe życie bez pomocy rodziców?
Całe szczęście nie szarpała się, tylko grzecznie wstała, gdy ją o to poprosił. Nadal wydawała się być przejęta spotkaniem z tamtą dwójką ćpunów i chyba udawała tylko taką, która ogarnia, chociaż starała się zapewniać, że jest wręcz przeciwnie.
- Nic ci nie zrobili? - Dalej ignorował jej słowa, przyglądają się uważniej temu jak się zachowywała. Nie musiał długo czekać, aby przekonać się, że zdecydowanie ten drobny incydent nadal w niej siedział. Ktoś tylko przechodził obok, lekko potrącając ją barkiem, a ona jak spanikowana przysunęła się bliżej Jaspera, chowając w jego torsie. Było to zdecydowanie dziwne, a przy tym niepokojąco, bo jawnie zdradzało, że dziewczyna nie znajduje się w najlepszym stanie. - Nie szkodzi - mruknął spoglądając w dół, na przerażonego krasnala. - Już, proszę - dodał, zakładając jej na głowę czapkę, bo swoją ręką prawie uderzyła go w brodę. - Chodź, potrzebujesz chyba odetchnąć spokojnie - oznajmił i nim się spostrzegła, popchnął ją lekko w stronę baru. Wciąż trzymając ramię na jej drobnych plecach, przecisnął się przez tłum, osłaniając dziewczynę przed gośćmi klubu, a potem skinął tylko w stronę współtowarzysza mającego z nim zmianę na barze i przeszedł z dziewczyną na zaplecze. - Usiądź. Chcesz wody? - Spytał, sadzając brunetkę na jakim krześle, po czym kucnął ponownie przednią trzymając w dłoniach butelkę z wodą. - Chodziło tylko o prochy? Czy chcieli od ciebie coś jeszcze? - Dopytał zmartwiony. Niby powinien mieć w dupie to, że jakaś dziewucha wpadła w kłopoty, w Shadow było to codziennością, ale ten dzieciak wydawał się potrzebować trochę dodatkowej uwagi.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Wcale nie podobało jej się wyzywanie jej od dzieciaków. No, może nie wyzywanie, ale dla Lisy ten temat był mocno drażliwy. Niekoniecznie chciała więc mu odpowiadać.
- Więcej - burknęła więc, a jako, że nie brzmiało to wiarygodnie, bardzo chciała dodać coś jeszcze. Niby nie musiała się przed nim tłumaczyć i powinna mieć gdzieś jego opinię, ale no wciąż była sobą. - Ale mój chłopak jest nawet starszy od ciebie! - dodała zaraz, jakby chciała tym podbudować swój wizerunek dojrzałej kobiety. Sęk w tym, że naprawdę przeraziła ją ta cała akcja z tamtą dwójką i nie umiała tak szybko o niej zapomnieć. - Nic mi nie jest - bolało ją trochę od tego szarpania, ale nie lubiła się żalić, ani nawet rozmawiać. Ucieszył ją więc fakt, że założył jej na głowę czapkę, bo poczuła się nieco pewniej. Przeszła z nim też w stronę baru, a kiedy nie patrzył, pozwoliła sobie na parę łez, które ostatecznie starła rękawem bluzy, w których chowała swoje dłonie. Dziwnie się czuła w towarzystwie nieznajomego, jednak potrzebowała też czasu, by zapanować nad sobą, a co dopiero myśleć o innych. Usiadła więc na krześle i zaraz podkuliła na nim jeszcze nogi, obejmując je ramionami w dość bezpiecznej pozycji. Pokiwała głową, zabierając od niego wodę i chciała tak sobie po prostu tu siedzieć i zniknąć przed światem, podczas gdy ten facet ciągle gadał i gadał.
- Chyba o prochy... myśleli, że mam je pod bluzą chyba... - wyrzuciła z siebie, czując, że pieką je poliki, bo było jej zwyczajnie głupio o tym mówić, a przy tym te wspomnienia wciąż wywoływały w niej lęk. Dlatego właśnie pracowała tu tak, by się nie wyróżniać. - W każdym razie spoko luz... się nie przejmuj, to Shadow, tu takie rzeczy się dzieję - próbowała zabrzmieć wiarygodnie, chowając się jeszcze bardziej pod czapką, bo naprawdę marzyła teraz tylko o tym, by zniknąć. A raczej, żeby zamknąć oczy i znaleźć się w domu. Naprawdę coraz częściej miała już dość tych wszystkich kłamstw i tego, że nie mogła teraz zadzwonić do Remigiusa i mu się pożalić.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Nie wyglądała na dużo więcej niż dwadzieścia lat, a przy tym swoim zachowaniem jeszcze bardziej to podkreślała. Gdy wspomniała o swoim chłopaku Ainsworth spojrzał na nią ze swego rodzaju rozbawieniem i zmieszaniem wymalowanym na twarzy, bo kompletnie nie miał pojęcia jak powinien rozumieć te słowa.
- I co z tego? Nie zmienia to faktu, że jesteś dzieciakiem, który pewnie nie powinien tutaj nawet przychodzić, a co dopiero pracować. - Odpowiedział nieprzyjemnie, bo oczywiście nie domyślił się, że dziewczyna swoją wypowiedzią chce zabrzmieć na dojrzalszą. Dla niego, wręcz przeciwnie, zabrzmiała jak laska z "daddy issues", który straszy wszystkich swoim facetem, bo tylko dzięki niemu czuje się chociaż odrobinę bardziej dorosła.
Tyle dobrego, że dała się zaprowadzić na to zaplecze. Tam było spokojnie i cicho, więc Jasper mógł lepiej skupić się na rozmowie i przyjrzeniu się kelnerce. Miała lekko zaczerwienione oczy i pociągała nosem, a więc pewnie była bliska płaczu, może nawet i uroniła kilka łez jak nie patrzył, a ona schowała się pod jego ramieniem. Jej głos także nie brzmiał zbyt pewnie.
- Skurwysyny... Na pewno jest okej? - Przejął się nie nażarty, gdy wspomniała o tym, że szukali prochów także pod jej ubraniami. Nie chciał pytać wprost, czy ją skrzywdzili, albo zranili, ale wyobrażał sobie, że musiała czuć się niesamowicie niekomfortowo. Pojął też skąd ten strach w jej zachowaniu, aczkolwiek i tak uznał, że coś w jej postawie było nie do końca normalne. Może przez to wycofanie i skulenie się na krześle tak, jakby chciała zniknąć i zapaść się pod ziemię. - Nie powinny się dziać - rzucił krótko i westchnął na moment opuszczając głowę, aby zebrać myśli. - Mam do kogoś zadzwonić? Kogoś wezwać? Wyglądasz na wstrząśniętą - spytał ponownie, bo od kilku minut dziewczyna milczała, a on zdążył już wstać i odpalić papierosa zastanawiając się co robić dalej. - Jak ci w ogóle na imię? Widzę ciebie tutaj odkąd zacząłem pracę, ale ni chuja nie wiem jak się nazywasz - dodał zaciągając się papierosem nie odwracając spojrzenia od brunetki. - Nie wyglądasz na kogoś kto powinien pracować w takim miejscu - podzielił się swoją uwagą, bo odkąd zauważył jej młody wiek i nietypowe zachowanie, które przekreślało jego teorię o narkomance, totalnie nie pojmował co taka dziewucha robiła w Shadow.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Najwyraźniej jej przechwałka nie wywołała takiego efektu, jakby chciała. Aż zrobiło jej się przez to głupio.
- To z tego, że muszę być dojrzała w takim razie - wyłożyła mu więc łopatologicznie, co miała na myśli, powołując się na ten miażdżący argument.
Dała zaprowadzić się na zaplecze bez problemu, bo sama potrzebowała zniknąć. Po prostu nie spodziewała się, że nadal będzie jej towarzyszył, gdy się już tam znajdą. Głupio jej było mówić o tym, jak potraktowała ją tamta dwójka, ale chyba poczuła coś na dźwięk wdzięczności, gdy dostrzegła w nieznajomym barmanie wyraźne przejęcie.
- Jasne... ostatecznie nie chodziło o mnie, tylko o prochy - próbowała zabrzmieć pewnie, jakby rzeczywiście nie robiło to na niej żadnego wrażenia, ale robiło i to spore. Miała już dość tej zmiany i tego, że za każdym razem, gdy wychodziła na prostą, cos musiało się popsuć, właśnie tak, jak teraz. - No, nie powinny, a mimo to tu pracujemy - wypomniała mu trochę zbyt szczerze, nieco głuchym tonem, bo przejęcie pokazało się w niej dopiero w chwili, w której zaproponował, że po kogoś zadzwoni. - Nie! Nikogo mi nie trzeba! - zapewniła żywo i prawdę mówiąc jej wzrok spoczął na papierosie. Też by zapaliła. - Lisbeth - odpowiedziała po prostu. Skrzywiła się też, wcale niezadowolona tym, co zaraz dodał. - Bo nie jestem półnagą blondyną na szpilach? - mruknęła z przekąsem, trochę wypominając mu, że nawet ona coś tam o nim wie. Skrzywiła się też i odruchowo jęknęła, a widząc, że przez to Jasper drgnął, postanowiła odpowiedzieć, nim zadał pytanie. - Nic mi nie jest, serio... tylko strasznie mi niedobrze - przyznała zgodnie z prawdą, bo jej żołądek niesamowicie się buntował i błagał ją wręcz o to, by przyniosła mu ulgę. Spróbowała więc wypić nieco wody, jakoś go tym samym uspokoić, ale się nie dało. Nienawidziła odwalać takich akcji przy kimś, więc mimo, że była wdzięczna za ratunek, tylko się krępowała obecnością Jaspera. - Ty jesteś Jasper, nie? Jakieś kobiety mówiły w szatni - mruknęła, by temat tego, że chciało jej się wymiotować, nie był ostatnią poruszoną przez nią kwestią. Jakoś tak kiepsko jej się to prezentowało.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Zaśmiał się słysząc tej jej argument, bo dla niego stał on w opozycji do treści jaką przedstawiał.
- Co nie zmienia faktu, że dalej jesteś dzieciakiem - a on wciąż swoje, bo mogła i duszą mieć osiemdziesiąt lat, a z wyglądu nadal przypominać spłoszoną nastolatkę.
Na zapleczu było już z nią nieco lepiej, aczkolwiek nadal nie doszła do siebie. Jay miał nadzieję, że po krótkiej rozmowie zejdzie z niej ten szok i wreszcie uspokoić się na tyle, aby nie sprawiać wrażenia jakby zaraz miała spierdolić z Shadow ile sił w nogach. Chociaż z drugiej strony pewnie byłoby to najlepszym co mogłaby zrobić.
- Tak, ale ty jakoś nie integrujesz się z tym miejscem, co? - Rzucił luźno, aczkolwiek zdążył zaobserwować, że w pracy była zawsze sama. Nigdy nie zostawała na piwo po zmianie, nigdy nie wracała z nikim do domu, ani nie wychodziła na wspólnego papierosa w przerwie. Zupełnie tak, jakby Shadow było dla niej tylko fuchą i niczym więcej. - Na pewno? Może twój facet mógłby ciebie odebrać. Makayla pewnie i tak wolałaby abyś poszła do domu, a nie pracowała w takim stanie - zaproponował, bo skoro miała już tego dojrzałego mężczyznę za partnera to pewnie on też uznałby pomysł Jaspera za najlepszy z możliwych. - Ładnie - skomplementował jej imię, chyba tylko po to, aby zaskarbić sobie kilka plusów nim zadał kolejne pytanie. - No nie jesteś... - Prychnął, doskonale wiedząc do kogo Lisa pije w swojej wypowiedzi. - A tak poza tym ona nie pracuje w Shadow - dodał zaraz. - Odnoszę wrażenie, że ty także nie powinnaś - powtórzył raz jeszcze, ale oderwał się na moment od drążenia tego tematu, gdy dziewczyna poruszyła się nieznacznie i wydała z siebie ciche jęknięcie.
Trochę denerwowała go tą swoją buńczuczną postawą, a z drugiej strony widział w niej tylko zagubioną dziewuchę, która weszła w świat jakiego zasad nie rozumiała.
- Na pewno nic ci... - Przerwała mu, a potem sięgnęła po wodę, ale jedna z jej dłoni nadal pozostawała w okolicach brzucha. - Masz coś pod tą bluzą? - Spytał, może niezbyt precyzyjnie. - W sensie jakąś koszulkę, coś? Oglądałaś swoją skórę? Może któryś z tych skurwieli ciebie zadrapał, albo zranił. Lepiej to sprawdzić, bo chuj wie gdzie wpychali ręce - wyjaśnił co miał na myśli, a że od lat miał do czynienia z narkomanami to zdawał sobie sprawę z tego jak obrzydliwymi ludźmi potrafili być i jakie cholerstwa przenosić zarażając innych. - Moja sława mnie przegania, co? - Zażartował, aby nieco rozluźnić atmosferę, po czym zgasił papierosa. - Tak Jasper, ale możesz mówić mi Jay - dodał przyglądając się Lisbeth z uwagą, ona natomiast uparcie skrywała się za tym swoim daszkiem i powoli zaczynało go to irytować.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Nie podobało jej się to, jak uparcie nazywał ją dzieciakiem. Nienawidziła tego, może i wyglądała młodo, ale była pełnoprawną kobietą, która nastoletnie lata miała już za sobą. Nie skupiała się na zabawie, a na swojej karierze, więc nie zasługiwała na to, by wypominano jej wiek.
Wzruszyła jedynie ramionami na pytanie o integrowanie się z Shadow, bo nie wiedziała co miałaby mu powiedzieć. Co najwyżej potwierdzić, ale odpowiedź przecież znał w chwili, w której formułował swoją wypowiedź. Zaraz mocniej się skrzywiła, kiwając głową na boki, gdy wspomniał o jej facecie.
- Nie chcę zawracać mu głowy, ma na niej ważniejsze sprawy - odpowiedziała w ten sposób, a na wzmiankę o pani manager prychnęła cicho. - Myślę, że w Shadow mało kogo obchodzi stan pracowników, a ja nie chcę się żalić - ścięła i ten pomysł, aczkolwiek zastanawiała się nad wcześniejszym wyjściem do domu. Musiała tylko ochłonąć i ocenić to wszystko na chłodno. Faktycznie też zrobiło jej się nieco milej, gdy pochwalił jej imię. Może nawet byłaby w stanie odrobinę unieść kącik ust, ale jeszcze nie teraz. - Niby czemu nie powinnam? Nie znasz mnie... może zagaduję cię teraz, bo ktoś kropnął ci telefon w międzyczasie - zmarszczyła nos, bo chociaż nie miało to nic wspólnego z prawda, to zwyczajnie nie chciała cały czas słuchać o tym, że nie powinna tu być. Sama o tym wiedziała. Przetarła więc dłonią polik, w jakimś wyrazie bezsilności. - Myślę nad rezygnacją - przyznała się w końcu, nie wiedząc nawet czemu postanowiła być z tym mężczyzną tak szczerą. Może jej to pomagało, a może nie, skoro jej żołądek nadal się buntował. Faktycznie nie zrozumiała z początku jego słów, a potem gdy wyjaśnił, nie była pewna, czy coś to w jej głowie rozjaśniło.
- Dziewczyny zawsze obgadują przystojnych pracowników - wyjaśniła spokojnie, zaczynając od tej kwestii. - To ty do mnie Lisa... albo Lis, byle nie Liska - wyjaśniła trochę bez sensu, ale wciąż się trzęsła, źle się czuła, a on jej z jakiegoś powodu okazywał trochę uwagi. - Mam pod bluzą top sportowy - wyjaśniła też w końcu, teraz rzeczywiście martwiąc się, że może miała jakieś zadrapania na ciele. Nie chciała okłamywać Remigiusa co do ich powstania, ani go denerwować opowieścią o byciu napadniętą. - Ale nie wiem, czy powinnam przed tobą ją ściągać. To mogłoby być nie fair w stosunku do mojego chłopaka - niby go informowała, a jednak w jej słowach było coś na kształt pytania, jakby potrzebowała upewnienia w tym wszystkim, kogoś kto być może odnajdywał się w temacie lepiej.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
W Shadow pracowali przeróżni ludzie, mniej lub bardziej pasujący do tego miejsca. Jednak większość z nich jednym spojrzeniem zdradzała pewność siebie i chęć bycia w klubie Hawthorne'a, jakby to nie była tylko posada, którą wzięli, bo potrzebują kasy, ale część ich życia. Nawet on nie bez powodu znalazł się właśnie tutaj. Panna siedząca przed Jasperem wyglądała jakby była przerażona za każdym razem, gdy pojawiała się w pracy, a przynajmniej na to wskazywało jej zachowanie, skoro bycie ćpunką zostało wykluczone.
- Serio? O dwudziestej drugiej ma ważniejsze sprawy na głowie niż własna kobieta, która pracuje w takim miejscu i została napadnięta? - Wytknął jej jak to brzmiało, bo jak dla Jaspera absolutnie nie byłoby nic ważniejszego, gdyby Pearl zadzwoniła o takiej godzinie mówiąc, że jacyś dwaj skurwiele ją prawie pobili. -No chyba, że ma żonę i dzieciaki, a ty jesteś tą drugą, młódką, którą wyrwał dla zabawy - dodał zaraz snując dalej teorie, bo chciał wiedzieć czemu ta dziewucha znalazła się w Shadow. - Wybacz, że to powiem, ale trzęsiesz się ze strachu i ciągasz nosem. W tym stanie niekoniecznie najlepiej będziesz wykonywać swoje obowiązki - wyjaśnił jak on to widzi.
Zaśmiał się z politowaniem, gdy brunetka zaczęła argumentować przeciwko jego teorii o tym, że nie pasuje do tego miejsca. Ostatnim czego by się spodziewał po tym przerażonym chuchrze było bawienie się w kieszonkowca. Zresztą widział całą sytuację i zdecydowanie nie przypominało to nawet w najmniejszym stopniu tego co sugerowała.
- Pyskata jesteś, co? Ale niezbyt przekonująca, więc odpuść - pokręcił lekko głową, zakładając ramiona na klatce piersiowej i spoglądając na dziewczynę z góry. - Jestem tutaj, by ci pomóc, a raczej ciebie ogarnąć, więc mogłabyś być odrobinę milsza - dodał zaraz, by nieco zagrać na sumieniu tego dzieciaka. - Nie z takimi cwaniarami jak ty sobie radzę, więc mnie nie przegadasz - ostrzegł, tak na przyszłość, bo miło było z nią podyskutować, ale nie lubił, gdy ktoś próbował zrobić z niego idiotę, i to w tak nieudolny sposób. -O... Dobry pomysł, nie lubisz tu pracować, co? - Od razu zmienił ton, gdy tylko coś mądrego opuściła usta Lisy.
- Komplementujesz mnie? Miło - rzucił uśmiechając się cwaniacko, po czym puścił do niej oczko, bo pewność siebie i bycie uroczym dupkiem miał we krwi. - Lis... niech ci będzie - zgodził się, a potem zaproponował, aby obejrzała lepiej swoje ciało, bo w końcu nie wiadomo czy nie została jakoś zraniona. - To spoko - odpowiedział, gdy wspomniała o topie i zaczął się rozglądać za jakąś apteczką, w razie gdyby była ona potrzebna. Zaniechał jednak tego działania, gdy Lisbeth dodała kolejne słowa. - Schlebiasz sobie, Lis - ponownie uśmiechnął się w ten łobuzerski sposób, posyłając jej przeciągłe spojrzenie. - Masz uroczą buźkę, ale wolę blondynki - dodał zaraz kręcąc lekko głową na boki. - A teraz ściągaj tę bluzę, sprawdzimy czy nic ci nie jest i chillout, nikomu nic nie powiem. To będzie nasza tajemnica - wyjaśnił, nadal pogrywając sobie z nią, ale nie mógł się oprzeć, skoro ona sama tak chętnie się wystawiała.

Lisbeth Westbrook
ODPOWIEDZ