grafik komputerowy — własny dom
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#1

No i stało się. Freya wreszcie wyszła z własnego azylu i zamiast siedzieć cały dzień przed laptopem to postanowiła się przejść i rozprostować kości. Coraz rzadziej można ją zauważyć pośród ludzi i coraz bardziej zamykała się w swoim własnym świecie co pewnie nie wpływało na nią samą zbyt dobrze, a przynajmniej tak by twierdził terapeuta gdyby takowego miała. No ale przecież według wszystkich znajomych Alexa Freya po prostu była dziwakiem i tyle. Szkoda, że wielu rzeczy nie wiedzieli. To jakim się stawał gdy byli na mieście wśród ludzi było kompletnie inne od tego co działo się w domu. Naprawdę czasami miała wrażenie, że nie jest jej dane żyć jak zwykły, szary człowieczek. Ona musiała mieć zawsze pod górę i przyciągała samo zło.
Z takimi myślami opuściła dom i ruszyła przed siebie. To miał być długi spacer. Początkowo planowała zaszyć się w jakiejś kawiarni z laptopem, ale ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu zostawiając swój sprzęt w domu. Jakby coś się stało i Alex się o tym dowiedział to z pewnością dałby jej nieźle popalić. Już i tak żebra po wczorajszej kłótni bolały ją niemiłosiernie. Mimo bólu i chęci tak naprawdę rozpłakania się brnęła przed siebie. Ze słuchawkami w uszach, pochłonięta przez własne myśli mijała ludzi i nie zatrzymywała się nigdzie po drodze... no chyba, że po kubek ciepłej kawki, bo przecież bez tego jej dzień nie mógłby trwać.
Oczywiście będąc osobą, która ma nawyki i przyzwyczajenia i których nie zmienia raczej jej własne stopy poniosły ją na plaże gdzie usiadła na tyle daleko od możliwości styczności z ludźmi. Potrzebowała spokoju, a zbyt wielkie skupiska ludzi przytłaczały ją i sprawiały, że miewała napady paniki. Niestety Alex uważał to za durnotę i twierdził, że siedząc przy laptopie po prostu zdziczała. Może to faktycznie prawda?

Beryl Rees
powitalny kokos
Frey
brak multikont
lorne bay — lorne bay
30 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Jedno ciało. Dwie osobowości. Jedna historia. Jeśli pragniesz ją poznać, to pamiętaj. Robisz, to na własne życzenie.
Ludzie, z natury byli wadliwi. Beryl wraz, ze swoją kopią od wielu lat śledziła poczynania inżynierów i innych takich w nadziei, że dożyje czasów gdy na świat przyjdą pierwsze androidy. Jednak jak, do tej pory nic takiego się nie stało. Nie raz fantazjowały, jak to dobrze będzie wreszcie uzbroić się we szczepki podkręcające prace umysłu, motoryki i innych takich. Jednak, to tylko zostawało w sferze fantazji obu kobiet. Jedyne, co było zgodne z prawdą wszystkich filmów, systemów, gier i innych mediów, to cyfryzacja społeczeństwa. Płatności kartą, czytniki linii papilarnych stosowane na szeroką skalę oraz kamery. Śledziły one każdy ruch człowieka opuszczającego pielesze domowe, a nawet jeśli ich nie opuszczali, a jedynie błądzili po sieci, Beryl dobrze wiedziała, jak ich odnaleźć. Właśnie dlatego bez trudu pozyskała schemat psychologiczny osoby, z jaką przyszło jej kiedyś pracować, a z jaką w dziwnym splocie zdarzeń przyszło jej nawet przebywać. Znała przyzwyczajenia tek kobiety, kawę, jaką najczęściej zamawiała (wystarczyło prześledzić transakcje i już wiele można było wyciągnąć). Właśnie dlatego bez trudu wiedziała, gdzie może spodziewać się tej kobiety.
Oni naprawdę się nie zmieniają. Skwitowała R, z nieukrywaną ironią malującą się w głosie gdy obie szły nieśpiesznie, opuszczając jedną, z kawiarni gdzie zakupiły dwie kawy. Ludzkie worki na odpady... Zawsze tak przewidywalne, nudne, żałosne. Kontynuowała swój wywód. R zazwyczaj gardziła ludźmi, z drobnymi wyjątkami. Jednak nie ma co się dziwić. Od dawna pragnęła pozyskać ciało tylko dla siebie. Wykluczyć, z zabawy tą drugą jaka najwyraźniej miała własne myśli, uczucia, pragnienia. Ile, to już lat minęło od ich pierwszego spotkania? Sporo. Szkoda tylko, że zamiast zbliżyć się do siebie, one oddalały się z każdym kolejnym rokiem. Wszystko przez ludzi! Wszystko, przez różne spojrzenia na świat oraz jego zawirowania. Nawet teraz gdy odpoczywała, po wielu tygodniach kontroli nie mogła zrozumieć czemu, marnują czas dla kogoś takiego jak ona?! Beryl jednak dobrze wiedziała czemu, chce marnować czas. Czuła przez skórę, że na swój dziwny sposób jest podobna, do osoby, na jaką czekała. Czyżby wyrzuty sumienia albo – co gorsza – przeszłość ją dopadły? Dobrze wiedziała, jak, to jest być samą, zaszczutą, pogrążoną we własnym bólu. Przechodziła, to wszystko, zanim nie poznała R. Teraz jednak R musiała iść spać. Zepchnie ją gdzieś w głąb umysłu, aby nie przeszkadzała jej w planach, a te były naprawdę ambitne. -Spij- Powiedziała na głos, by zaraz przysunąć kubek, do ust w celu napojenia ich kofeiną. Odczuwała przy tym dziką radość. Dobrze wiedziała, że R nie znosi kawy. Cóż, czasem i ona musi być wredną suką. Zresztą myślami była przy osobie, jakiej sylwetkę właśnie wyłapywała. Szła nieśpiesznie brzegiem niczym małe dziecko. Ona natomiast siedziała na brzegu, ciesząc się smakiem kawy, marudzeniem tej drugiej oraz chwilą, jaka miała nadejść. Gdy tylko postać była na tyle blisko by mogła ujrzeć siedzącą kobietę, ta pomachała w jej stronę, radośnie zwracając przy tym uwagę na swoją osobę. A było na co zwrócić uwagę. Blondynka. Ubrana niczym żywa emanacja śmierci. Czerń ubrania kontrastował, z jej niezdrowo bladą cerą oraz spojrzeniem, w jakim można było dostrzec coś więcej niż tylko ją jedną. Coś, co mimo senności wypływało podskórnie i próbowało walczyć.
Freya Maddox
ambitny krab
Beryl
brak multikont
ODPOWIEDZ