about
kiedyś będę leczyć złamane serca, w wolnych chwilach testuje materace w Ikei
#1
Nie była największą fanką chodzenia po barach. To nie były do końca jej klimaty, ale czego się nie robi dla siostry!? Postanowiła wpaść do Cami i trochę jej ponarzekać na to jak bardzo jest zmęczona ciągłymi zmianami w szpitalu. To było naprawdę mocno zmęczone, a niestety jedyny moment, w którym mogła się zobaczyć z bliźniaczką wypadał właśnie wtedy, gdy Cami miała zmianę w barze. No więc co? Fibs wbiła się w odpowiedni strój, nałożyła delikatny makijaż i wyszła ze swojej norki żeby skierować się do Moonlight. Całe szczęście temperatury były coraz wyższe więc i wieczór był dość przyjemny. Cieszyła sie z tego, bo lato zdecydowanie bardziej ją urządzało niż zimowy chłód. Gdy pojawiła się pod barem to tradycyjnie aż się wzdrygnęła. Podziwiała siostrę, że była w stanie pracować w takim miejscu. Głośna muzyka, tłum ludzi, zapach alkoholu wymieszany z potem i pewnie jeszcze kilkoma innymi rodzajami ludzkich wydzielin. Fibi zupełnie nie potrafiła się tu odnaleźć, nie potrafiłaby udawać Cami i chociaż na jeden dzień zamienić się z nią miejscami. Dostałaby chyba ataku paniki. Jednak o wiele lepiej jej było w sterylnych pomieszczeniach szpitala.
Chciała wejść już do baru, ale stała przed nim jakaś grupka ludzi blokując przejście. - Przepraszam - powiedziała dość głośno do jednego z mężczyzn żeby się usunął. - Halo, głuchy jesteś? - Teraz już może nie była najmilsza, ale trochę się zirytowała tym brakiem przepustowości na drodze.
Nie była największą fanką chodzenia po barach. To nie były do końca jej klimaty, ale czego się nie robi dla siostry!? Postanowiła wpaść do Cami i trochę jej ponarzekać na to jak bardzo jest zmęczona ciągłymi zmianami w szpitalu. To było naprawdę mocno zmęczone, a niestety jedyny moment, w którym mogła się zobaczyć z bliźniaczką wypadał właśnie wtedy, gdy Cami miała zmianę w barze. No więc co? Fibs wbiła się w odpowiedni strój, nałożyła delikatny makijaż i wyszła ze swojej norki żeby skierować się do Moonlight. Całe szczęście temperatury były coraz wyższe więc i wieczór był dość przyjemny. Cieszyła sie z tego, bo lato zdecydowanie bardziej ją urządzało niż zimowy chłód. Gdy pojawiła się pod barem to tradycyjnie aż się wzdrygnęła. Podziwiała siostrę, że była w stanie pracować w takim miejscu. Głośna muzyka, tłum ludzi, zapach alkoholu wymieszany z potem i pewnie jeszcze kilkoma innymi rodzajami ludzkich wydzielin. Fibi zupełnie nie potrafiła się tu odnaleźć, nie potrafiłaby udawać Cami i chociaż na jeden dzień zamienić się z nią miejscami. Dostałaby chyba ataku paniki. Jednak o wiele lepiej jej było w sterylnych pomieszczeniach szpitala.
Chciała wejść już do baru, ale stała przed nim jakaś grupka ludzi blokując przejście. - Przepraszam - powiedziała dość głośno do jednego z mężczyzn żeby się usunął. - Halo, głuchy jesteś? - Teraz już może nie była najmilsza, ale trochę się zirytowała tym brakiem przepustowości na drodze.
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
#6
A Nico był. I barów i klubów. Lubił jak było dużo ludzi, jak była dobra zabawa, jak było dużo alkoholu, jak była impreza i każdy się dobrze bawił, nie ważne jak wielki syf miał w głowie i na głowie. I no dobra, czasem kończyło się to sieczką i masakrą, wiadomo! Ale na tym się nie skupiał, bo kiedy on skupiał się na problemach? A no właśnie.
Trochę tu moja wewnętrzna Cami musi się odezwać i bronić, bo skoro tutaj przeszkadzały jej różne wydzieliny z ciała, to co było w szpitalu, gdzie były… no dosłownie wydzieliny z wewnątrz i zewnątrz ciała, no to dopiero obleśne! I to, że ludzie tam dosłownie umierali… no kripi sprawa. Nico też by nie chciał pracować w szpitalu, bo… no pewnie musiałby być woźnym albo złotą rączką z ogromną odpowiedzialnością na głowie, bo jak coś źle naprawi, to potem ktoś może przez to umrzeć, a kto by chciał takiej odpowiedzialności, co nie…. właśnie. O wiele bardziej wolał klimat barów. No a teraz po chlaniu pali sobie fajkę, kiedy ktoś mu przerwał. I oczywko wziął Phoebe za barmankę, bo był zbyt pijany żeby rozumieć koncept bliźniaków i innych outfitów.
- Nie, ale mogę być nawet ślepy jeśli cię to kręci - rzucił bardzo rozbawiony jej oburzeniem - znudziło ci się już za barem? - zapytał z rozbawieniem, bo pijany był, więc było mu oczywiście śmiesznie.
A Nico był. I barów i klubów. Lubił jak było dużo ludzi, jak była dobra zabawa, jak było dużo alkoholu, jak była impreza i każdy się dobrze bawił, nie ważne jak wielki syf miał w głowie i na głowie. I no dobra, czasem kończyło się to sieczką i masakrą, wiadomo! Ale na tym się nie skupiał, bo kiedy on skupiał się na problemach? A no właśnie.
Trochę tu moja wewnętrzna Cami musi się odezwać i bronić, bo skoro tutaj przeszkadzały jej różne wydzieliny z ciała, to co było w szpitalu, gdzie były… no dosłownie wydzieliny z wewnątrz i zewnątrz ciała, no to dopiero obleśne! I to, że ludzie tam dosłownie umierali… no kripi sprawa. Nico też by nie chciał pracować w szpitalu, bo… no pewnie musiałby być woźnym albo złotą rączką z ogromną odpowiedzialnością na głowie, bo jak coś źle naprawi, to potem ktoś może przez to umrzeć, a kto by chciał takiej odpowiedzialności, co nie…. właśnie. O wiele bardziej wolał klimat barów. No a teraz po chlaniu pali sobie fajkę, kiedy ktoś mu przerwał. I oczywko wziął Phoebe za barmankę, bo był zbyt pijany żeby rozumieć koncept bliźniaków i innych outfitów.
- Nie, ale mogę być nawet ślepy jeśli cię to kręci - rzucił bardzo rozbawiony jej oburzeniem - znudziło ci się już za barem? - zapytał z rozbawieniem, bo pijany był, więc było mu oczywiście śmiesznie.