Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
33.

W pewnych kwestiach była po prostu... typową kobietą. Jedną z tych, które potrzebowały czasu na przygotowania, a już szczególnie wtedy, gdy dotarło do nich, że idą na prawdziwą randkę, pierwszy raz od... od nie pamiętała kiedy. Było jej głupio, bo spotykała się z mężczyznami, uwodziła ich, sypiała z nimi, ale takiego standardowego ramkowania nie było za wiele w jej życiu. Zmarnowała więc wiele godzin na to, by wmawiać sobie, że to nic takiego i ma zachować spokój, potem na jakieś typowe rytuały... jedna maseczka, druga, peeling, była też awaryjnie u kosmetyczki, by zająć się swoimi paznokciami, potem wróciła i wypiła lampkę wina dla kurażu, umyła włosy, wysuszyła je, zaczęła stylizować na wałkach, by mieć te hollywoodzkie fale, przeszła do makijażu i nagle... nagle usłyszała dzwonek do drzwi, spojrzała na zegarek i zaklęła. Zamiast polecieć na dół i mu otworzyć, wybiegła do pomieszczenia robiącego jej za garderobę i zaczęła nakładać na nogi nabłyszczasz, słysząc kolejny dzwonek.
- No kurwa, zaraz - warknęła pod nosem, gdy wbijała się w bordową spódnicę od kompletu, zaraz po tym, jak ubrała już bieliznę. Jeszcze dezodorant, musiała więc poczekać z bluzką, ale Jasper dzwonił, a jej, a potem usłyszała, że dzwoni na jej telefon i uznała, że za długo trzyma go przed tymi drzwiami i jeszcze pomyśli, że go olała, więc porzuciła bluzkę w garderobie, złapała za satynowy szlafroczek i obwiązała się nim, zbiegając w szpilkach po schodach tak, że o mało co nóg nie połamała. Przed samymi drzwiami zatrzymała się, wzięła głębszy wdech, obróciła się przed lustrem, by zobaczyć czy bielizna nie odznacza jej się na spódnicy było idealnie. Związała więc mocniej szlafrok, poprawiając jeszcze włosy, ale wtedy kolejny dzwonek sprawił, że pociągnęła za klamkę.
- Dobijasz się, jak świadkowie Jehowi - zażartowała, udając, że wcale nie kazała mu tyle czekać. Poza tym sama doszła do tego, że wypada się mu wytłumaczyć. - Hej... mam mały poślizg - przywitała się, przepuszczając go bardziej w drzwiach. Była naprawdę podekscytowana, ale starała się udawać typową siebie - zbyt cool, żeby się spieszyć i wychodzić z siebie podczas przygotowań. - Potrzebuję dosłownie dwóch minut... top, kolczyki, perfum... chciałam się przygotować zanim ciebie wpuszczę, ale strasznie się niecierpliwiłeś - przewróciła oczami, jakby wcale nie kazała mu tam czekać dziesięciu minut na jakąś reakcję ze swojej strony. Starała się, tak? Poza tym, kiedy tutaj był... chyba zaczęło do niej docierać, że to się dzieje naprawdę. ta ich głupia zabawa w dogryzanie sobie i przekraczanie barier naprawdę mogła dokądś zmierzać. Cały dzień w zasadzie o tym myślała, w nocy z resztą też. Tak samo jak o tym, że potrafiła zdominować każdą spontaniczną chwilę, ale te ułożone i planowane... miały w sobie coś, co ją przerażało. Głównie to, że nie wypadnie tak dobrze, jakby chciała, albo zrobi mniejsze wrażenie, niż zwykle... bo chciała je na nim zrobić, co do tego nie miała wątpliwości.
- Jak tam randka z Dickiem i Diviną? - zagadnęła o pierwszą rzecz jaka przyszła jej do głowy. Nie chcąc go tak od razu zostawiać i lecieć do góry, chyba od wczoraj trochę się za nim zdążyła stęsknić. Tak ciut ciut.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Miał do siebie jakiś nieopisany żal o to, że chociaż nie chciał być takim chujem jak poprzedni faceci Pearl, może trochę nim był sądząc, że wylądują w łóżku w zasadzie od razu. Poza tym zaczął sobie wypominać te momenty, w których nieszczególnie najlepiej nad sobą panował i przez to chyba tak konkretnie przyłożył się do tej randki. Z jednej strony chciał pokazać Campbell, że myśli o nich na poważnie i mu zależy, a z drugiej nie chciał być w jej oczach tylko barmanem, którego stać co najwyżej na głupią tabliczkę z idiotycznym napisem. Zamówił więc stolik, we włoskiej knajpie, którą od lat prowadzili dobrzy znajomi rodziny, i w której naprawdę dało się poczuć ten nieopisany, śródziemnomorski klimat prosto z półwyspu Apenińskiego. Możliwe, że chciał też troszeczkę popisać się przed Pearl i pokazać z innej strony, tej dalekiej od bycia polewaczem drinków w podejrzanym klubie. Miał problem z kwiatami, bo tradycyjne róże wydały mu się zbyt oklepane, natomiast jakieś lilie zbyt delikatne dla blondynki, postawił więc na piwonie w odcieniu bladego różu i z takim bukietem stanął przed domem Pearl równo o ósmej. Pięć po wyciągnął papierosa i telefon by zadzwonić do dziewczyny, bo chociaż pukał i krzyczał, nikt nie otwierał mu drzwi. Dziesięć po gotów był pierdolnąć tym bukietem o ganek i odwrócić się na pięcie, ale właśnie wtedy dosłyszał jakiś hałas dochodzący z wnętrza.
- Hej... - I jak się pokazała w drzwiach, tak cała frustracja wywołana czekaniem i stresem o to, że go wystawiła zniknęła bezpowrotnie. Liczyło się tylko to jak ślicznie wyglądała, nawet jeśli miana na sobie nadal szlafrok, nie miało to znaczenia. - Zauważyłem - burknął jednak z przekąsem, bo nie zasłużyła jeszcze na komplement, tym bardziej po tym jak nieładnie kazała mu czekać i jeszcze otworzyła z pretensją. - Dobrze, to leć się przygotować, poczekam - odparł, bo skoro wiedział, że jednak mu nie spierdoliła to czuł się o wiele lepiej. Aczkolwiek kłamstwem byłoby powiedzieć, że się nie stresował. Ta randka była dla Jay'a naprawdę znacząca i faktycznie on sam nie pamiętał ostatni raz był na takowej. Zrobiło mu się więc nagle niewygodnie w koszuli, której i tak guziki pozostawił nonszalancko rozpięte przy kołnierzyku, a rękawy podwinięte, jak przy stało na złego chłopca z Włoch. - Chociaż może najpierw... - Nie wiedział, że ona też nie planowała jeszcze uciekać na górę, ale i tak podszedł bliżej. Opuszkami palców przesunął po policzku Perl, potem wzdłuż linii żuchwy, aż do szyi i zbliżył się jeszcze bardziej, by skosztować chociaż na sekundę jej ust. Przymknął przy tym oczy i postarał się zapamiętać każdy szczegół tej chwili, by zaraz potem odsunąć się od blondynki. - Kwiaty dostaniesz jak będziesz gotowa, albo bez szlafroka - dodał zaraz, unoszą zawadiacko jedną z brwi ku górze i mierząc Pearl wzrokiem, aż do dekoltu.
I właśnie wtedy, gdy było tak miło, blondynka sama przypomniała Jasperowi o tym, co go poirytowało tego dnia. A może bardziej zaintrygowało? Sam nie wiedział, ale nagle zza każdego roku zaczęli wyskakiwać mężczyźni w większym, lub mniejszym stopniu powiązani z Pearl, a Dick też był właśnie taką osobą, o czym Jay dowiedział się totalnym przypadkiem.
- Bawiliśmy się wybornie we trojkę. Było dziwnie... - Przyznał zgodnie z prawdą i zaczął przeszukiwać kieszenie jasnych spodni, by odnaleźć w nich zapalniczkę i papierosy. - Dziwnie było też dowiedzieć się, że ty i ten Dick macie jakąś wspólną przeszłość - dodał, chociaż mógł poczekać z tym do potem. Mleko się jednak rozlało, a Jay skierował się w stronę drzwi, aby móc zapalić na zewnątrz. - Ale spoko, nie musimy o tym teraz rozmawiać, po prostu... To dziwne - Po raz trzeci powtórzył to samo słowo, chyba tym samym zdradzając jak niekomfortowo czuł się z informacjami jakie posiadał, ale póki nie wiedział nic więcej na ten temat, póty też nie chciał zatruwać tym swoich myśli. To miał być przyjemny wieczór i nawet jak przejdą przez jakiś trudny temat to i tak nic nie mogło go spierdolić.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Dobrze, że jednak Jasper nie pierdolnął bukietem piwonii o ganek, bo wzrok Pearl raz po raz uciekał w kierunku kwiatów, ale próbowała udawać, że jest taka cool i wcale tam nie patrzy. Mimo to było jej miło, tak po prostu. Gdyby miała naście lat i była nieco bardziej niewinna, mogłaby zacząć coś pierdolić o motylach w brzuchu, ale na całe szczęście posiadała jeszcze pewną godność.
- Nie burcz na mnie - sama burknęła, jak przystało na hipokrytkę. - Spieszyłam się, okay? No i wcale nie chciałam, żebyś musiał czekać, poza tym planowałam zrobić od razu wielkie wrażenie, a nie tak w szlafroku - przewróciła oczami, chociaż nie zwykła się wcale tłumaczyć. W tym jednak przypadku czuła, że powinna, bo wiedziała, że przeszłość nadal nad nimi ciąży. Dokładnie ta, gdy Pearl przestała się odzywać i zniknęła na jakiś czas z życia barmana. Nie, żeby podejrzewała go o jakąś głęboką traumę na tym polu, ale chciała po prostu mu to jakoś wynagrodzić i nie martwić go ewentualną powtórką z rozrywki. Nie wiedziała też czy ma lecieć czy jednak czekać, ale zatrzymała się na czas i przymknęła oczy, oddając ten niezbyt długi, ale na pewno przyjemny pocałunek. Przynajmniej dzięki niemu wiedziała, że się nie gniewał.
- Zauważyłam je od razu - pochwaliła się odnośnie kwiatów, nie kryjąc swojego zadowolenia. - Nawet jakbyś miał mi ich na złość nie dać przez cały wieczór, nic nie zmieni tego, że kupiłeś je dla mnie - dodała napawając się tą chwilą, bo po prostu była zadowolona. To też nie tak, że nie doceniła kupionej jej tabliczki. Nie sądziła, że Jasper tak to analizował, ona wcale nie oczekiwała wielkich prezentów, w zasadzie w ogóle ich nie potrzebowała. Poza tym wbrew temu co mówiła, zawiesiła tabliczkę w samochodzie, bo było to czymś, co dostała od kogoś, z kim chciała tworzyć coś ważnego. Było to zagmatwane, ale w pewnych tematach nie potrafiła wyrażać się konkretnie.
Brew jej nawet drgnęła, gdy spojrzał w kierunku jej dekoltu, ale o ile ona w głowie miała głupi żart, o tyle w tej należącej do barmana chyba zaczęły pojawiać się jakieś głupie myśli. Zaskoczyły ją jego słowa i przez moment stała skonsternowana, nie wiedząc chyba jak powinna zareagować. Poczuła się winna, kiedy tak na niego patrzyła. Jasper sprawiał wrażenie mężczyzny, którego trudno podkopać, a jednak teraz zdawał się być trochę zagubiony, jak wtedy, gdy opowiadał jej o więzieniu. Pewnie dlatego zamiast na górę, ruszyła za nim, uniemożliwiając mu wyjście na zewnątrz, bo złapała jego dłoń.
- Nie spałam z nim - zabawne, że od tego zaczęła. Poniekąd tak mogła mówić o swoich relacjach, ale też tymi słowami poczęstowała go, gdy pytał o Hawthorne'a. - Nie wiem, co ci powiedział, ale sama niedawno dowiedziałam się, że złamałam mu serce - przyznała zgodnie z prawdą i pociągnęła go za rękę w stronę schodów, zajmując pierwszy stopień, gdy on nadal był na poziomie fundamentów. - Nie uważałam, że to coś, co w ogóle mogłoby ciebie zainteresować - przyznała zgodnie z prawdą, bo mężczyzn zwykle niekoniecznie obchodziła jej osoba. Uśmiechnęła się więc do niego pięknie, zaplatając ręce na jego szyi, tym samym uniemożliwiając mu ucieczkę. - No już... nie chmurz się, bo założyłam dla ciebie szpilki, ale jeszcze mogę je zmienić na te espadryle, jak nie będziesz mnie wielbił swoim spojrzeniem - oznajmiła zasady dzisiejszej gry, które w jej ocenie były wielce sprawiedliwe. No i też czuła się trochę winna przez to, że nie wspomniała mu o Remingtonie, a potem kazała czekać na ganku. Nie chciała, żeby się stresował, tym bardziej, że ich ostatnie spotkanie też było nieco... emocjonujące. - Rozluźnij się, barmanie - mruknęła mu do ucha, po czym delikatnie złapała za jego płatek, następnie składając na nim pocałunek, a potem kolejny odrobinę niżej. - Już nie jest dziwnie? - zapytała po kilku takich pocałunkach, mając nadzieję, że będzie teraz w lepszym nastroju. - Bo nie wiem, czy mogę cię tutaj zostawić z czystym sumieniem - mruknęła, drażniąc jego skórę czubkiem nosa i swoim oddechem.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Nie miał zamiaru mówić tego Pearl, ale on także liczył na to, że przyjdzie na "gotowe" i będzie pod wielkim wrażeniem. Owszem nadal był, bo mimo niekompletnej garderoby, Pearl prezentowała się jak zwykle zjawiskowo, aczkolwiek miał pewien niedosyt, tym bardziej po tym jak przez kilka sekund sądził, że został wystawiony do wiatru. Nie skomentował jednak słów blondynki w żaden sposób, tylko zmarszczył lekko brwi, sznurując przy tym usta i westchnął, aby dać jej znać, że rozumie jej spóźnienie i wybacza... chyba.
- Nie jestem z natury tak złośliwy jak ty, więc dam ci je jak już spełnisz któryś z warunków - odpowiedział, bo po pierwsze naprawdę chciał jej sprawić przyjemność tymi kwiatami, a po drugie naprawdę uważał, że z ich dwójki to jednak blondynka była bardziej podła i niemiła, nawet jeśli to on prawdopodobnie miał więcej grzechów na swoim sumieniu. Szkoda tylko, że na tej drobnej przepychance słownej ich rozmowa się nie skończyła. Niestety, niczym królik z kapelusza, między nich wskoczył Dick psując całą atmosferę. Owszem, Ainsworth chciał udawać, że nie rusza go to co usłyszał od Remingtona, ale gdzieś tam jego męskie ego zostało niemiło szturchnięte. Nie chciał też dopowiadać sobie zbyt wiele, ale samo podejrzewanie Pearl o to, że spała z tym mężczyzną było... wkurwiające, bo byłby to kolejny facet jakiego poznał, a jaki odgrywał, w mniejszym, lub większym stopniu, istotną rolę w życiu Campbell. Dlatego ulżyło mu, gdy usłyszał tę głupią, krótką deklarację, a potem dotyk blondynki na swojej dłoni. Spojrzał na ich ręce, a potem na Pearl i bez słowa dał się pociągnąć w stronę schodów, nadal nic nie mówiąc. Chyba jednak oczekiwał jakiś wyjaśnień, a te nadeszły zaskakująco szybko.
- Złamane serce brzmi poważnie - burknął mimo wszystko, bo to oznaczałoby jakieś uczucia między nimi, a te chyba byłyby jeszcze gorsze od przygodnego seksu. - Chyba zaczęło mnie interesować wszystko co związane z tobą - dodał, troszkę mniej naburmuszony, a gdy zaczęła go urabiać... No cóż, Jasper też nie chciał, aby ten ich wieczór zaczynał się w taki sposób. Chciał też przekonać samego siebie do tego, że może ufać Pearl i skoro ona twierdzi, że między nią, a Dickiem nic nie było, to musi to być prawdą. Dlatego odpuścił, co wcale nie przyszło mu tak od razu, ale czując przyjemność płynącą z pieszczot jakie ufundowała mu Campbell, drażniąc jego szyję i ucho, nie umiał dłużej oponować. - Nie jest -przyznał, nadal nie otwierając oczu, które przymknął nie wiedząc nawet kiedy. Nadal czuł się trochę otumaniony tymi zmysłowymi gestami, ale wiedział też, że to tylko przedsmak, że główne danie nadejdzie z czasem, a im dłużej będzie czekał, tym przyjemniejsza będzie degustacja. - Ktoś taki jak ty, nie może mieć czystego sumienia - rzucił, unosząc powieki i wbijając swój wzrok w Pearl. - Leć na górę się przygotować, bo nie mogę się doczekać tego wielbienia... No już - ponaglił ją, a przy okazji oznajmił także, że nie będzie dłużej drążył poprzedniego tematu i sprawa jest zamknięta.
Na pewno czekał o wiele więcej, niż obiecywała mu blondynka, ale nawet jeśli marudził i wypalił przy tym więcej niż jednego papierosa i tak musiał przyznać przed samym sobą, że było warto.
- O kurwa... Faktycznie jest co wielbić... Wyglądasz zajebiście - mruknął, po tym jak słysząc kroki Pearl odwrócił się w stronę wejścia do domu. Zmierzył dziewczynę wzrokiem pełnym pożądania, przy okazji bezwiednie przygryzając wargę, gdy tak kawałek po kawałku pochłaniał spojrzeniem jej ciało. - No i zasłużyłaś na kwiaty - dodał, wręczając jej wreszcie te piwonie, które biedne musiały swoje odczekać. - Idziemy? - Spytał, po czym zeszli z tarasu i w drodze do auta, Jasper specjalnie pozwolił blondynce siebie wyprzedzić. - Mmmmm... - Mruknął, by przykuć uwagę Pearl. - Naprawdę ładna ta spódnica -wyjaśnił, co mu po głowie chodziło, oczywiście w nie dosłowny sposób, po czym ruszył z miejsca i otworzył drzwi przed Campbell.
Przyjechali do restauracji nieco spóźnieni, ale nie miało to większego znaczenia, bo miejsce do jakiego zmierzali, rządziło się troszkę innymi prawami, a w szczególności wobec gości, którzy byli traktowani jak serdecznie przyjaciele, a nie obcy z ulicy. W środku panował przyjemny półmrok, a już od wejścia kilka osób zwróciło się z powitaniem Jaspera po imieniu. W tym także kierownik sali, który po skomplementowaniu urody Pearl, poprowadził ich do stolika. W tle cicho przygrywała kapela, która muzyką nie zagłuszała rozmów i śmiechów gości.
- Jestem przekonany, że dziś zjesz najlepszy makaron w swoim życiu - oznajmił Ainsworth, po tym jak po dżentelmeńsku odsunął krzesło dla Pearl. Przyniesiono także wazonik dla jej piwonii, które stanęły z boku, a zaraz potem podano im wino, które polecił szef kuchni do dzisiejszej kolacji.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Prychnęła w odpowiedzi na jego słowa, udając nawet bardziej urażoną, niż była w rzeczywistości. Wiedziała, że jest trochę złośliwa, ale miała też swoje dobre strony, to nie tak, że była wybitnie podłym człowiekiem, tylko, że też sama nie utrzymałaby się w tych realiach, gdyby nie miała twardej dupy.
- No wiesz... wszystko co ze mną związane, to kawał historii, barmanie... nie jestem w stanie tak tego opowiedzieć na raz - trochę go urabiała i ku jej zadowoleniu, miała wrażenie, że zaczyna to działać, bo nie wyglądał już na kogoś, kto był w kiepskim humorze. Chciała zapytać skąd w ogóle wie, że między nią, a Dickiem coś mogło być, ale uznała, że z tym lepiej poczekać, bo póki co zależało jej na tym, by początek pierwszej od dawna randki miała udany... to znaczy oni mieli. - Mam najczystsze ze wszystkich znanych ci kobiet - nie zgodziła się z nim przekornie, ale zaraz posłała mu piękny uśmiech i faktycznie poleciała na górę, by założyć ten topik do kompletu. Obróciła się jeszcze kilka razy w lustrze, poprawiła pomadkę i sprawdziła, czy ta się trzyma ust, spryskała się perfumami i mogła już robić efekt wow.
- Wiedziałam, że i tak u mnie wylądują - mruknęła odnośnie kwiatów, ale naprawdę się z nich cieszyła. Uwielbiała piwonię i chyba tylko z tego zachwytu wyszła z bukietem, zamiast od razu umieścić je w wazonie w domu. Ruszyła więc do jego samochodu, ale nim tam dotarła, odwróciła się przez ramię i przewróciła oczami. - Mam same ładne ubrania, jeszcze nie zauważyłeś? - zażartowała, chociaż oczywiście jego słowa łechtały jej ego tak, jak powinny. Chciała się dla niego postarać, a przy tym nadal się stresowała. Niby nic wielkiego, niby nie raz z nim spędzała już wieczór, ale randka była czymś całkowicie innym i chociażby po to, by udawać wyluzowaną, starała się rzucać tymi tekścikami. One dodawały jej nieco pewności siebie.
W samochodzie nie rozmawiali za dużo, na co sama Pearl nie zwróciła większej uwagi, nadal przeżywając to, że jedzie z kimś na kolację i to nie dla żadnej intrygi, ale tak po prostu, by spędzić czas z mężczyzną, z którym postanowiła spróbować czegoś więcej. W dodatku była całkowicie trzeźwa i nim się obejrzała, wchodzili już do lokalu, w którym jeszcze nigdy nie była, ale w którym Jasper znał wszystkich. Zaskoczyło ją to, starała się zgrywać kogoś, kto dobrze sobie radził w takich sytuacjach, ale jednak wzrokiem wodziła z zainteresowaniem to tu, to tam, przez cały czas.
- To normalne, że każdy kto ma włoskie korzenie, zna innych Włochów w okolicy? - zagadnęła, kiedy już znaleźli się przy swoim stoliku. - W ogóle... nigdy nie słyszałam, żebyś mówił po włosku... znasz ten język? - zagadnęła, wchodząc na wyżyny luźnej rozmowy, bez przejmowania się tym, że cholerna jasna, naprawdę była na randce z Jasperem Ainsworthem. Tym samym, któremu dobitnie mówiła, że nawet znajomymi nie zostaną. Teraz z kolei stał się osobą, której nie potrafiła wyrzucić ze swojej głowy. Nawet jeśli nadal się docierali. - Ja umiem powiedzieć sono una calda ragazza... jak moja wymowa? - pochyliła głowę w przerysowanej wersji ponętnego i zaczepnego uśmiechu. - Nauczył mnie tego jakiś typ kiedyś... no i parmigiano! - wypowiadając to słowo, złączyła czubki palców u jednej dłoni i trzymając je skierowane do góry, pomachała ręką w nadgarstku. - Właśnie! Co z ciebie za Włoch, jak nie machasz tak ręką? - zażartowała, bo nigdy nie widziała tego gestu w wykonaniu barmana.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Zabrał ją do tej knajpy z kilku powodów. Jednym z nich było faktycznie wyśmienite jedzenie, a drugim chęć spędzenia czasu w przyjemnym miejscu, gdzie mógłby chociaż na chwilę przestać być widziany jako barman z długami, który na boku dorabia sobie mając układy z gangsterami. Istniał też trzeci powód, znacznie bardziej niejasny, ale jednocześnie chyba najważniejszy... Ta zwykła, włoska restauracja była jednym z niewielu miejsc, gdzie Jasper nadal czuł się tym prawdziwym sobą, gdzie znano go od wielu lat, gdzie nie zależnie od etapu życia w jakim się znajdował zawsze traktowano go tak samo. Była, nadal żywym wspomnieniem dawnego Jay'a i może nawet z lekkim rozrzewnieniem, traktowana przez niego jako miejsce ucieczki. Chyba też dlatego tak bardzo chciał zabrać Pearl właśnie tam, by chociaż na kilka chwil poczuć się przy niej, tak jakby nie istniało całe to gówniane tło z Hawthornem w roli głównej.
- Nie wiem, ale to bardzo możliwe - odpowiedział, bo wydało mu się to wysoce prawdopodobne, biorąc pod wgląd włoską sztukę utrzymywania znajomości i przyjaźni. - Moja rodzina przychodzi do tej restauracji od lat, prowadza ją przyjaciele matki... Miałem pewnie z pięć lat jak przyszedłem tutaj pierwszy raz - wyjaśnił, bo faktycznie na pozytywny odbiór tego miejsca przez Jaspera, także miało wpływ to, że właścicielami byli przyjaciele jego rodziców. - Matka by się mnie pewnie wyrzekła, gdybym nie mówił po włosku - rzucił lekko, po czym skinął kelnerce, która przyniosła im menu zawierającą dwie opcje kolacji z kilkoma różnymi wariantami do wyboru. Prosto, skromnie i świeżo. - Perfetto. Mi eccito davvero quando ti vedo. La tua bellezza è accattivante, mia bella. - Wypowiedział ponętnie, spoglądając na Pearl, której poza rozbawiła go, przez co po chwili odchylił się na krześle parskając cicho śmiechem. Chciał skomentować to odnośnie jakiegoś typa, który dawał jej lekcje włoskiego, ale kwestia gestu dłonią i słowa parmezan sprawiły, że kompletnie wyleciało mu to z głowy. Zaśmiał się ponownie, tym bardziej, że stolik dalej ktoś zrobił to samo, widząc jak blondynka nieudolnie stara się naśladować typowego Włocha. - Widocznie chujowy - rzucił dobitnie. - Nie jestem aż tak bardzo związany ze swoimi włoskimi korzeniami... Mimo, wszystko bardziej czuję się Australijczykiem, aczkolwiek panny jara mój włoski akcent - wyjaśnił nieskromnie, posyłając Pearl przeciągłe spojrzenie. - Pewnie jakbym udawał prawdziwego Włocha, nie mógłbym się opędzić, wiesz... Rozumiesz.. - dodał, po czym nieskromnie uniósł kilka razy brwi i uśmiechnął się zadziornie, bo skromność także nie była jego sztandarową cechą, podobnie jak w przypadku Pearl.
Kelnerka odwiedziła ich po raz kolejny, po czym ponownie zostali sami, czekając na swoją kolację. Nie skosztowali jeszcze wina, więc Jasper sięgnął w końcu po swój kieliszek, czekając aż Pearl uczyni to samo.
- Napijmy się wreszcie - oznajmił unosząc lekko szkło. - Za to, że przestałaś być tchórzem, Perełko. e per il tuo culo sexy - dodał, zdając sobie sprawę z tego, że blondynka pewnie chociaż jedno słowo zrozumie, ale i tak nie umiał się powstrzymać.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Kiedy ostatnio była w restauracji z mężczyzną, towarzyszył jej Chris i spotkanie to nie należało do szczególnie przyjemnych. Było jedynie elementem niesmacznej intrygi, bo też jej relacja z pisarzem nie należała do szczególnie zdrowych. Teraz natomiast wszystko wyglądało inaczej... były kwiaty, kameralne miejsce, przystojny mężczyzna... wszystko dawało jej namiastkę normalności, której tak bardzo łaknęła. W tamtym momencie czuła się tak, jakby obawy nie istniały, jakby to wszystko nie mogło się spierdolić, chociaż wiedziała, że jest do życzeniowe myślenie.
- No to ten lokal musi być dość stary - zażartowała rozglądając się po bokach, ale naprawdę robiło to na niej wrażenie. - Masz dobry kontakt z rodziną? Tak to brzmi - zagadała, bo on miał nawet okazję poznać państwo Campbell, a ona niekoniecznie wiele wiedziała o jego rodzicielach. W zasadzie udało jej się dotrzeć do pewnych informacji o bracie, a poza tym nie grzebała dalej. Teraz wystarczyło zapytać, nie musiała już wpychać nosa gdzie nie trzeba. - Okay... zrozumiałam kiedy ciebie widzę, a poza tym nic, więc przyznaj się, co tam powiedziałeś - zmarszczyła nos, patrząc na niego wyczekująco, ale walczyła przy tym z cisnącym się na jej usta uśmiechem. Skłamałaby mówiąc, że nie brzmiało to seksownie. Poza tym... nie umknęło jej, że to już drugi język obcy, który Ainsworth zna. - No i nazwałeś mnie piękną - dodała dumnie, niczym paw, bo to również każdy by raczej wychwycił. Poza tym o mało co nie rzuciła w niego chusteczką, kiedy zaczął się z niej śmiać, ale chyba sama miała zbyt dobry humor, aby to ją uraziło. - No, ale nie udajesz, stąd te marne powodzenie - pokręciła głową na boki, przykładając dłoń do mostka, jakby szczerze żałowała tego straconego potencjału. Oczywiście mówiła przy tym wbrew sobie, bo no... podobało jej się to, że znał włoski, a przy tym ta wiedza dodatkowo naprawdę jej imponowała, nadając temu spotkaniu jeszcze ciekawszego klimatu. Uspokoiła się jednak w chwili, w której podeszła do nich kelnerka, a potem wzniosła kieliszek, przewracając oczami. Miała mu z miejsca wypomnieć, że nie nigdy nie była tchórzem, ale zamiast tego z oburzeniem wycelowała w niego palec, jakby przyłapała go na gorącym uczynku.
- To akurat zrozumiałam! - rzuciła, chociaż znów musiała walczyć z rozbawieniem. Te zdanie brzmiało całkiem podobnie do swojego hiszpańskiego odpowiednika, więc nie dała się zwieść. - A co jak ktoś jeszcze usłyszy, jakie zbereźne toasty rzucasz, co?! - zapytała, igrając z nim i kręcąc głową na boki, jakby nie mogła w to uwierzyć. Sama jednak wzniosła swój kieliszek i nim wypiła z niego chociażby kroplę, puściła mu oko. - Tienes suerte de que eres guapo - podsumowała, by z uśmiechem na ustach, zbliżyć do warg szkło. Była wielką fanką wina, na co dzień piła najtańsze w największych ilościach, więc ta nuta była miłą odmianą. No, a jak już się uraczyła, mogła wrócić do tej palącej kwestii, którą wcześniej zignorowała. - No i nigdy nie byłam tchórzem, tak? Po prostu nie podejmuję decyzji spontanicznie i prowadzę się rozsądnie - oznajmiła, siadając nawet prościej, aby dodać tym słowom silniejszego wydźwięku. Miała dodać coś jeszcze, ale usłyszała swój telefon, leżący na blacie i kiedy zobaczyła, że wyświetla się numer mamy, po prostu odłożyła go ekranem do blatu, wyciszając tym samym połączenie. Robiła to raczej odruchowo, bez przemyślenia, ale teraz uderzyła ją myśl, że jej bliscy wiedzieli o Jasperze zanim ona sama wiedziała, że ten zostanie w jej życiu na dłużej.
- Nic dziś nie jadłam ze względu na tę kolację, więc liczę na coś dobrego - mruknęła, zerkając na apetycznie wyglądające zamówienie, które kelner niósł do stolika obok, bo faktycznie ślina podbiegła jej do ust.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Zmrużył lekko oczy, zerkając na blondynkę w sposób jednoznacznie stwierdzający jej żart za mało śmieszny. Sam Jasper wcale nie przejmował się swoim wiekiem, uznając go tylko za nic nie znaczące liczby.
- Ano mam, całkiem niezły wbrew pozorom - przyznał, bo mimo jego wiecznych "wzlotów i upadków", rodzice darzyli starszego z braci Ainsworth znacznie większym zaufaniem. I to też Jasper zwykle odgrywał rolę tego przykładnego syna, sprawiającego im radość, gdy podczas odwiedzin z ochotą udawał się z nimi na kolację do właśnie tego lokalu. Był też mediatorem między nimi, a Dantem, który z kolei był znacznie bardziej powściągliwy w swoich kontaktach z familią. - Ten włoski gen jest we mnie silny - rzucił, unosząc przy tym lekko jedną z brwi, gdy na jego twarzy pojawił się uśmiech spowodowany tym żarcikiem. -A ty jak tam? Nadal bez zmian? -Zagadnął, odnosząc się do tego co już wiedział i co widział, gdy towarzyszył Pearl podczas pogrzebu ciotki. Zresztą ona sama nawet nie ukrywała tego jak kiepsko dogaduje się z bliskimi.
- Nie powiem ci, ale mogę ci dać lekcje włoskiego, jeśli chcesz - oczywiście, że nie miał zamiaru wykładać Pearl wszystkiego jak na tacy. Nawet ze zwykłej przekorności nie powiedziałby jej co oznaczały jego słowa. - To co chcesz, to zrozumiesz - skomentował, nie kryjąc rozbawienia. Musiał przyznać, że blondynka zdecydowanie nie należała do skromnych kobiet, ale w zasadzie nie było się jej co dziwić. Z drugiej strony schlebiało mu to jak dziś wyglądała, bo miał pełną świadomość tego, że specjalnie dla niego była wyjątkowo piękna tego wieczoru. Nie mógł więc tego nie docenić. - Nic nie wiesz o moim powodzeniu - prychnął, bo mogła sobie żartować, ale zapomniała chyba o tym, że nie ma przed sobą chłopaczka, jakiego mogłaby powalić na kolana kilkoma swoimi cynicznymi tekstami i zmysłowymi spojrzeniami. - Poza tym wyrwałem ciebie, a więc na chuj mi inne panny jak mam tę najlepszą? - Ale połechtał jej ego, dodając tych kilka słów, po czym zmierzył jej twarz przeciągłym spojrzeniem. Żałował, że miała na sobie ten przeklęty golf, ale może to i dobrze, bo i tak posiadała zbyt wiele argumentów skutecznie rozpraszających jego koncentrację i wytrącających uwagę.
- Cwana jesteś - rzucił, bo chyba nie docenił zdolności językowych Pearl. Z drugiej strony imponowała swoim przenikliwym sposobem myślenia, bo nawet jeśli bywała lekko myślna i buńczuczna to intelektu nie dało jej się odmówić. - To będą mi zazdrościć jeszcze bardziej? - Odparł pytaniem na pytanie, kompletnie nie widząc problemu w tym jak niestosownych słów czasem używał. - Już przestań udawać, że nie kręcą ciebie te komplementy. Nawet jak są niestosowne i dosadne - dodał, zniżając ton głosu. Ponownie upił nieco wina, nie odrywając przy tym spojrzenia od Pearl, po czym odłożył kieliszek i usiadł wygodniej nachylając się lekko nad stołem. - Czy słyszałaś właśnie to co powiedziałaś? - Ponownie krótki śmiech wkradł się w jego wypowiedź. - Ale dobrze nie mówmy już o tym, bo się tylko pogrążysz w tych swoich kłamstewkach - dopowiedział, uznając nie spontaniczność i rozsądek Pearl za swego rodzaju mit, szczególnie po tym jak w wielu sytuacjach tylko szczęście sprawiało, że Campbell jakoś spadała na cztery łapy. - Lepiej opowiedz mi o czymś co jest prawdą... Hmmm... Spędziłaś całe życie w Lorne Bay? - Zagadnął, bo w zasadzie nie wiedział zbyt wiele na temat biografii Pearl, a miło byłoby się dowiedzieć o niej czegoś więcej bez prowadzenia specjalistycznego śledztwa.
- Jestem pewny, że się nie zawiedziesz - skomentował jej słowa, a po chwili stanęły przed nimi zamówione dania, chociaż najpierw przyszło im skosztować przystawek i poczęstować się przepyszną oliwą podaną ze świeżym chlebem. - I jak? Zadowolona? - Byli w połowie posiłku, gdy zadał jej pytanie. - Może mi się kiedyś zrewanżujesz jakąś hiszpańską knajpą, albo lepiej... Mogłabyś coś sama ugotować, chociaż z tego co widziałem w twoim piekarniku chyba znajdowała się jakaś skrzynka z narzędziami, więc... Może jednak lepiej restauracja - dodał zaczepnie, pamiętając widok z domu Pearl, gdzie w lodówce nie było praktycznie nic poza światłem, a pewnie w szafkach nie znalazłby się nawet jeden porządny garnek.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Prawdę mówiąc dziwnie jej było wyobrazić sobie Jaspera w rodzinnym gronie, ale może to dlatego, że ona sama do Capbellów nie pasowała najlepiej. Zawsze czuła się, jak piąte koło u wozu i w zasadzie inni też jej to chyba sugerowali, dlatego też wątpiła w jakąś poprawę tego stanu.
- Nie przewiduję zmian w tym temacie - odpowiedziała więc na jego pytanie całkiem serio, ale też bez większego zaangażowania. - Chociaż bawi mnie myśl, że jednak ich nie okłamałam z tym, że jesteś moim partnerem - przypomniała sobie sytuację z pogrzebu, parskając cicho pod nosem, bo wówczas takiego obrotu spraw się nie spodziewała.
- Lekcje włoskiego? Jakoś przeraża mnie wizja ciebie w roli nauczyciela - wytknęła mu, pozwalając sobie na tą lekką złośliwość, tym bardziej, że odmówił jej przetłumaczenia wypowiedzi, której nie zrozumiała, Z natury była typem całkiem wścibskiej panny, lubiła wiedzieć, a tu odmawiano jej informacji, więc nie mogła zareagować zbyt spokojnie. - Wiem całkiem sporo o twoim powodzeniu - na jego prychnięcie odpowiedziała całkiem tajemniczo, nie tłumacząc w jaki sposób powinien interpretować jej słowa. Nie kłamała jednak, bo wiedziała, jak tacy mężczyźni działają na kobiety. Przystojni dobrze zbudowani, wygadani i w dodatku polewający alkohol... nie od dziś wiadomo, że zawód barmana ma w sobie coś seksownego, bo panny przychodzą do klubów głównie po to, by się rozerwać. Nikt tam nie wchodzi, aby stronić od towarzystwa, a to Jaspera potrafiło być czarujące. - No ja myślę, że już innych nie potrzebujesz - podobały jej się jego słowa i nie planowała tego ukrywać. - Potrafię być zaborcza - mruknęła już ciszej, wzruszając ramionami. Jeśli miałby ją olać, a nadal wierzyła, że w którymś momencie ta bajka tak właśnie się skończy, to wolałaby, żeby grał w otwarte karty.
- Lubisz, gdy ci zazdroszczą, co? - uniosła wyzywając brwi, zerkając w stronę innych stolików. - Nigdy nie powiedziałam, że mnie nie kręcą, barmanie, jestem w końcu próżną kobietą - przewróciła oczami, nie wstydząc się tego, bo też właśnie te komplementy pozwalały jej jakoś reperować sobie niezbyt wysoką samoocenę. Wiedziała, jak wygląda i jak działa na otoczenie, ale... to był wygląd, który starczał na początek. Zbyt wiele osób uświadomiło jej, że koniec końców to wcale nie wystarcza, by nie zaczęła gdzieś tam w siebie wątpić, nawet jeśli tego nie pokazywała. - Kłamstewkach? Wątpisz w mój rozsądek? - wlepiła w niego czujne spojrzenie, wcale nie jakaś zadowolona z takiej oceny, nawet jeśli ta była po prostu słuszna. Prychnęła jeszcze cicha, a potem jej spojrzenie złagodniało. - Prawie całe... jak miałam dwadzieścia lat wyjechałam na studia, ale niezbyt daleko - odpowiedziała po krótce, bo ten czas był tez okresem jej odwyku i cóż, nie czuła się pewnie, mówiąc o nim. Generalnie nie lubiła mówić o przeszłości, zbyt wiele trupów kryła w przysłowiowych szafach. Cale szczęście dostali już swoje jedzenie, a ona musiała przyznać, że te naprawdę było wyśmienite.
- Zadowolona... zwykle nie jem tyle, ale jest zbyt dobre - chociaż to głupie, wolała o tym wspomnieć, tak po prostu, utrzymując ten klimat panny, która bardzo o siebie dba. Cieszyła się jednak, że to Jasper wybierał jedzenie, bo pewnie z głupoty postawiłaby na sałatkę i ominąłby ją taki makaron. - Zaglądałeś do mojego piekarnika? - zmarszczyła czoło, przepijając porcję winem. - Potrafię zrobić quessadillę - rzuciła dumnie. - I guacamole - dodała, szukając w głowie jeszcze czegoś, typowo hiszpańskiego. - Poza tym nie jestem wielką fanką hiszpańskiej kuchni, jak mam być szczera, ale spoko, ogarnę jakąś restaurację - zgodziła się, bo też w sumie byłoby jej lepiej, gdyby mogła mu się jakoś odwdzięczyć za ten wieczór. Wydawało jej się to całkiem sprawiedliwe. - Swoją drogą włoska kuchnia to chyba moja ulubiona - dodała zgodnie z prawdą. - Poza stekami - bo te były zdecydowanie jej największą miłością i mogła je jeść w różnych formach.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Z perspektywy czasu, faktycznie wyszło dość zabawnie z tym pogrzebem, jakkolwiek dziwnie to nie brzmiało. Pearl po złości chciała pokazać rodzinie, że może mieć u boku kogoś, kto nie myśli o niej tylko jak o panience na jedną noc i w sumie... Całkiem wiarygodnie jej to wyszło.
- Mnie niekoniecznie - zaczął dość niejednoznacznie odwołując się do słów blondynki. - W sensie, chyba już wtedy zaczynałem myśleć o tym, aby urzeczywistnić te twoje żarty - wyjaśnił, co miał na myśli, bo było to prawdą. Właściwie może nawet i przed pogrzebem między nim i Pearl zaczęło robić się często niezręcznie, a tamta akcja w łazience... Na samo wspomnienie, przyjemny dreszcz przeniknął przez ciało Ainswortha. - Mówisz? Pewnie ciężko byłoby ci się skupić na lekcjach z takim nauczycielem, he? - Wyszczerzył się durnie, w zbyt pewnym siebie uśmiechu, ale zapewne w jego słowach kryło się ziarenko prawdy, bo on sam nie specjalnie chciałby marnować czas lekcje z Pearl. Był jej spragniony, a póki co wciąż przychodziło mu wcielać się w rolę grzecznego chłopaka, czekającego na odpowiedni moment. - Tak? Oświeć mnie - rzucił Pearl wyzwanie, bo wątpił w to, aby słyszała o którejkolwiek z jego kochanek, chociaż... Podobno jego była dziewczyna kręciła się gdzieś w pobliżu Shadow, ale prawdopodobnie była to tylko jakaś plotka, rzucona w eter przez dawnych znajomych. -Mówisz? - Spojrzał na Pearl mrużąc lekko oczy. Musiał przyznać, że to co powiedziała było całkiem seksowne, bo przyjemnie było myśleć o tym, że blondynka mogłaby być o niego zazdrosna. - Całe szczęście jestem z tych wiernych - dodał, puszczając do niej oczko.
Pokiwał tylko głową, zgadzając się ze słowami Pearl, bo on także był trochę próżny. Poza tym przez lata odbierano mu możliwość chwały za to co zrobił i czego dokonał, więc chociaż w taki sposób rekompensował sobie własne niedowartościowanie. Znał też swoje zalety, nie był ślepy, ale posiadanie u boku tak atrakcyjnej kobiety jak Pearl, zdecydowanie podbudowywało jego ego.
-W nic tak nie wątpię jak w twój rozsądek, Kicia - odparł bez zastanowienia, zupełnie jakby słowa Pearl były kompletnie nie na miejscu i musiał je sprostować z natychmiastowym skutkiem. - Gdzie studiowałaś? - Dopytał, nie pytając nawet co i dlaczego, bo przecież wiedział, ale tematu Lucille nie chciał poruszać. Ten wieczór miał być przyjemny, a zdecydowanie morderstwo siostry wpłynęłoby na klimat.
- Cieszę się - Skwitował odnośnie jedzenia, a gdy Pearl zapytała o piekarnik, spojrzał na nią zaskoczony. Trochę jakby to ona nie miała pojęcia o tym jak wygląda jej kuchnia. - Nie musiałem, szybka jest przeźroczysta - wyjaśnił. - Uuu... czyli jednak coś tam potrafisz. Jestem zaskoczony - dopiekł jej, aczkolwiek z chęcią i zapewne też lekkim stresem, kiedyś spróbowałby jakiejś potrawy przygotowanej przez Pearl. - Kiedyś dużo gotowałem i chyba przez to teraz tak tego nie lubię. Zwykle pomagałem matce w kuchni za dwóch, bo mój brat chyba nigdy nie był specjalnie rodzinnym typem - odniósł kwestię do własnej osoby. - Dobrze wiedzieć, ja lubię każdą. Ważne by było na ostro - podzielił się swoim gustem kulinarnym, po czym sięgnął po kieliszek wina.
Udała im się ta kolacja. Było nawet przyjemniej niż Ainsworth zakładał. Nie przedrzeźniali się za bardzo, a kilkukrotnie udało im się poprowadzić naprawdę przyjemną rozmowę, kończącą się salwą śmiechu. Raz nawet przeprosili gości siedzących przy stoliku obok, bo zdecydowanie przesadzili z okazywaniem swojego rozbawienia. W knajpie z czasem zaczęło robić się coraz bardziej kameralnie. Właściciel wyszedł do gości, z niektórymi zamieniając kilka słów. Jaspera i Pearl także zapytał o ich wrażenia smakowe, a potem zespół zaczął przygrywać nieco głośniej, skupiając na sobie uwagę zebranych.
- Podoba ci się? - Jasper przez dłuższą chwilę wpatrywał się w profil Pearl zapatrzonej na muzyków. - Dziwnie ciebie widzieć w takim klimacie - dodał, nadal nie odrywając od niej spojrzenia. Cieszył się, że zabrał ją tutaj, że chociaż na moment zapomniał o tym, że nie jest tak naprawdę sobą, że jego życie to kłamstwo, a Pearl wierzy w jakąś mistyfikację, w której on gra główną rolę.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Zawiesiła się na moment przez jego słowa i zdała sobie sprawę z tego, że nie ma pojęcia, co mogłaby na nie odpowiedzieć. Poza tym zaskakiwało ją to, z jaką swobodą mówił o takich rzeczach... ona sama, chociaż lubiła udawać inaczej, podobnej swobody nie miała. Wręcz przeciwnie, mówienie o związkach ją stresowało, bo budziło wiele przykrych wspomnień, o których wstydziła się wspominać. Miała te swoje duże problemy z zaufaniem, ale była tutaj z nim i nie mogła na jego towarzystwo narzekać. Tylko, że przy tym czuła też doskonale, jak serce zaczynało jej bić za każdym razem gdy był obok i chociaż nie planowała tego po sobie pokazywać, wiedziała, że wpadła za głęboko, by bez bólu otrząsnąć się gdy wyjdzie na jaw, że dla Jaspera ta fascynacja była chwilowa.
- Raczej obawiam się twoich form zaliczenia przedmiotu - wzruszyła lekceważąco ramionami, jakby wcale specjalnie nie rzuciła dość niewybrednym żartem. Poza tym pokiwała zaraz głową z niedowierzaniem. - Mam ci teraz słodzić i tłumaczyć, że widziałam jak na ciebie patrzą inne kobiety? Jesteś przystojny i masz gadane... irytujące, ale podobno niektóre panny to pociąga - nie byłaby sobą, gdyby za tym komplementem nie podążała też pewna zgryźliwość. Jeszcze skinęła mu głową, a potem... potem zaś na moment drgnęła, zacięła się i za mocno zaczęła analizować jego słowa. Musiała ugryźć się w język, by zapytać, czy na pewno jest taki wierny. Czy mogła mu w pełni zaufać? Tylko, że to brzmiałoby jak zbyt poważny temat na pierwszą randkę, więc jedynie ukryła ogrom wątpliwości pod uśmiechem i skupiła się na jedzeniu.
- No wiesz? Powinnam się obrazić - rzuciła w jego kierunku oskarżycielsko. - Jestem rozsądna. Zajmuję się ważnymi sprawami i sama ogarniam, mam własny dom, samochód, pracę - zaczęła się licytować, jakby co najmniej chciała zrobić wrażenie na surowo oceniających ją rodzicach. Nic nie mogła poradzić na to, że nie zgadzała się z jego osądem. - W Cairns, więc nigdzie daleko, po prostu nie mieszkałam w tym czasie w Lorne Bay - odpowiedziała, nadal czując się dość niepewnie w tym temacie. Liczyła więc, że ten nie zainteresuje Jaspera, a zamiast tego skupią się na mniej znaczących faktach. Chyba nawet im to wyszło.
- Kompletnie mnie nie doceniasz, co? Chyba, rzeczywiście poleciałeś jedynie na mój tyłek - wytknęła mu oskarżycielsko, gdy wyraził swoje zaskoczenie, chociaż faktycznie wspomniane przez nią dania, a raczej danie i sos, nie stanowiły żadnego wyzwania kulinarnego. - Nigdy niczego ci nie ugotuję - zrzuciła więc na niego tą klątwę, jednocześnie wyobrażając sobie Jaspera lepiącego z matką włoskie pierogi... całkiem ją ta wizja rozbawiła. - Chyba dogadam się z twoim bratem - podsumowała, bo Jasper był trochę, jak odpowiednik Lucille w jej rodzinie. O tym jednak nie wspominała głośno. Za przyjemną wypracowali sobie atmosferę, by ją tak psuć. Poza tym Pearl naprawdę dobrze się bawiła i nie pamiętała, kiedy ostatnio tyle się śmiała, że aż kilka razy łezki jej pociekły. Straciła poczucie czasu i całkiem przyjemnie odebrała występ zespołu, który skupił na sobie jej uwagę.
- Co to znaczy w takim klimacie? - zerknęła na Jaspera, przechylając głowę do boku i wtedy w głowie zaświtał jej pomysł na interpretację. - Ach no tak... bo ty mnie masz za typową pannę z klubu - cmoknęła kiwając głową, jakby sobie układała ten obrazek w głowie, a następnie przeniosła spojrzenie ponownie na kapelę. - Gdybym miała wybór, wcale bym nią nie była - dodała, być może zbyt szczerze, pod wpływem jakiejś chwili, bo tak szybko, jak to powiedziała, pożałowała tych słów. Nie lubiła się odsłaniać, zawsze miała z tego względu wyrzuty sumienia i dlatego teraz na niego nie patrzyła, uparcie obserwując zespół.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Oczy Jay'a zabłysły delikatnie, gdy Pearl tak niepruderyjnie odniosła się do jego metod nauczania. Poprawił się przy tym na krześle, przyjmując nieco wygodniejszą pozycję, a jego usta przyozdobił niejednoznaczny uśmiech.
- Myślę, że w przypadku twojego zaliczenia, będziemy stosować wiele form - odpowiedział równie niewybrednym żartem co blondynka. - Te najlepsze panny - odpowiedział jej "komplementem" na komplement, ale faktycznie słowa Pearl połechtały ponownie jego ego. Cała ta ich rozmowa na przemian była serią kilku przyjemnie zabarwionych fraz, by zaraz potem znów cynizm i podłość wkradały się między wierszami ich wypowiedzi. Nie mogli jednak narzekać, bo czas upłynął im nadzwyczaj przyjemnie, a noc jeszcze była długa.
- Ej... - Obruszył się, bo wcale nie to miał na myśli, gdy wspomniał o klimacie i jej osobie. Odsunął się też delikatnie, bo od pewnego czasu siedzieli bardziej po jednej stronie stolika, by Jay mógł także spoglądać na zespół. - Nie o to mi chodziło, ale... Co to znaczy, że jakbyś miała wybór? - To go zaintrygowało, bo do tej pory przekonany był o tym, że Shadow, Nathaniel i igranie z niebezpieczeństwem było świadomym wyborem blondynki. - Chodziło mi o to, że to miejsce jest dla mnie dość istotne z kilku powodów i nie spodziewałem się tego, że kiedykolwiek ciebie tutaj przyprowadzę.. Tę wyszczekaną dziennikarkę - wyjaśnił co mu po głowie chodziło, chociaż było to niejasnym, bo nie mógł przecież wspomnieć o namiastce normalności w tym jego udawanym świecie.
Jasper od jakiegoś czasu raczył się już tylko kawą, bo przyszło mu prowadzić samochód, a wypił już lampkę wina, natomiast Pearl mogła bawić się nieco lepiej, a ich rozmowa toczyła się dalej. Jasper nie umiał jednak odmówić sobie ułożenia ręki na kolanie Pearl, skoro dziewczyna znajdowała się tak blisko. Od kilku godzin tylko patrzył na jej zmysłowe usta i ponętne ciało, starając się nie wyobrażać sobie zbyt wiele. Gryzł się też w język, bo już kilkukrotnie chciał zapytać o to, czy kuzyn Campbell nadal u niej nocuje. Nie chciał jednak wychodzić na takiego, który myśli tylko o jednym, nawet jak było to trochę prawdą, bo jego palce z trudem zadowalały się tylko skrawkiem nagiej skóry Pearl, tuż nad jej kolanem. Starał się więc skupić na występie właściciela, który rozbawiał zebranych gości swoim barytonem, wciągnął też na scenę kilka innych osób, które znał, zmuszając je do krótkiego recitalu. Jay nie spodziewał się, że i na niego padnie, ale gdy w pewnym momencie, wskazano właśnie na niego, Ainsworth wcale nie stracił na animuszu. Niejednokrotnie, długie noce spędzali w tej knajpie z rodziną i przyjaciółmi, a wtedy zdarzało się i jemu coś podśpiewać. Jasper nie sądził jednak, że właściciel, swoją drogą Roberto, nadal o tym pamiętał.
- No chodź, Romeo, pokaż co tam potrafisz - padło w stronę Jaspera, a wąsaty Włoch uśmiechnął się zachęcająco.
- No dobrze - Jay zgodził się bez namysłu, bo dobrze wiedział, że wcale nie uda mu się tak szybko odmówić i wykręcić. Pewnie Roberto przyszedłby z tym mikrofonem do stolika i narobił im jeszcze większego wstydu. - Idę w takim razie - dodał, po czym pokrzepiająco spojrzał na, zapewne, nieco skonsternowaną Pearl.
Nie miał zamiaru kozaczyć, nie był też wybitnym piosenkarzem, ale coś tam potrafił, a przynajmniej na tyle, aby nie wypłoszyć znajdujących się w knajpie gości. Podszedł do zespołu, wyszeptał im tytuł utworu i po chwili, kilka taktów Maneater popłynęło z głośników, a Jasper pewnie nawet nie musiał informować Pearl o tym, że ta piosenka jest dedykowana właśnie jej, słowa mówiły same za siebie.

pearl campbell
ODPOWIEDZ
cron