archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
22

Ledwo tylko Scarlet dotknęła stopami ziemi londyńskiej i już miała dosyć. Nie dość, że odprawy na lotniskach bywały męczące przez ten, pożal się Merlinie, Brexit, to jeszcze w hotelu, w którym się zatrzymali doszło do pomyłki i zamiast dwóch pokoi w wysokim standardzie, otrzymali jedne apartament premium. Generalnie z owej pomyłki Scarlet byłaby całkiem zadowolona, gdyby była oczywiście sama, a nie ze swoim agentem literackim. Kiedy jej to oznajmiono na recepcji, nieomal nie spaliła buraka. Ale zbyt była zmęczona na zakłopotanie i rumienienie się, więc defensywnie przystąpiła do próśb o dokładnie sprawdzenie ich rezerwacji. I o ile jeszcze Scarlet łudziła się, że może będzie w nim chociaż jakaś sofa albo dostawka, albo cokolwiek innego niż podwójne łoże małżeńskie – to oczywiście jak na złość nic z tych powyższych nie było w apartamencie. Scarlet bardzo usilnie i uparcie próbowała wymienić ów apartament na cokolwiek, ale w związku z czterodniową konferencją biznesową i seminarium naukowe, odbywające się w tym samym hotelu, wszystkie pokoje były obłożone. Apartament sam w sobie był naprawdę super i mieli szampana na powitanie i czekoladki, ale to łóżko sprawiło, że Scarlet poczuła się mocno wyczerpana.
Poza tym Callaway była w ostatnich miesiącach ciągle zmęczona z niewiadomego powodu. Chyba miała po prostu dosyć i była wyczerpana emocjonalnie z wielu względów, o których na głos bynajmniej nie mówiła. Naprawdę więc cieszyła się na ten wyjazd i wyrwanie się z Lorne, choćby na parę dni. Tymczasem, kiedy tylko przekroczyła próg apartamentu poczuła, że być może pasmo nieszczęść dopiero przed nimi. Przestąpiła parę kroków i porzucając nieotwartą jeszcze walizkę w przedpokoju, zdjęła buty i skierowała się w stronę łóżka, które ją wręcz wołało. — Zabij mnie, proszę — wymruczała prawdopodobnie do Coltona właśnie, opadając na łóżko na plecy ze zrezygnowaniem i wpatrując się w baldachim ze znużeniem. Jet lag, niespodziewana migrena i pewnie milion innych rzeczy wpływało na to, że była zmęczona i rozdrażniona. Dobrze, że jako tako podpisanie książki i targi książki wraz z panelem miała dopiero dnia następnego. Z westchnieniem zamknęła oczy.
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
#13

Colton również był zmęczony. Może nie było tego po nim aż tak widać - albo widać to po nim non stop, więc nie ma różnicy - ale dawno nie leciał samolotem i to kawał drogi z Australii, a kupa ludzi wcale tego nie poprawiała. No, ale taka praca i dzielnie to znosił. Był agentem Scarlet Callaway i to jej powinien ułatwiać takie wypady. Zwłaszcza, że dawno nigdzie nie byli tak służbowo poza krajem, więc Brooks się powinien cieszyć, że mimo blokady szefowej to działali aby o niej samej nie zapomniano. Nie spodziewał się, że po wylądowaniu jeszcze ich czekają męczące niespodzianki, a tu się okazało, że dostali jeden apartament i to z wielkim acz tylko jednym łożem. Ech... W sumie dziwił się braku zawstydzenia Scarlet, ale może podróż ją tak wymęczyła, że dopiero potem coś przyjdzie? On sam nie wydawał się przejęty wizją spędzania razem nocy.
Prawdę mówiąc ostatnimi czasy zaczynał się o Callaway martwić bardziej. Sądził, że jakiś czas temu kiedy pierwszy raz zabrał ją na aerobik to serio nie jadła śniadania, ale teraz... teraz coś ewidentnie było nie tak. Jak wrócą to jej powie by się udała do lekarza bo może to podłoże medyczne? Lepiej to sprawdzić. Z drugiej strony obecność eksa, z którym wiązała się emocjonalna historia też mógł na to wpływać. Zwłaszcza, że Colton nie widywał na razie Joela w pobliżu Callaway, więc kto wie co tam się działo - najlepiej nic.
- Wtedy będę musiał szukać nowej pracy - co oznaczało, że jej nie zabije i wolałby chronić bo szukanie roboty, której i tak nie polubi było denerwujące. Sam drzwi zamknął i zaczął przenosić ich bagaże bliżej szaf. - Jeśli chcesz napiszę niepochlebną opinię i zwrócę się ze skargą do dyrektora hotelu za te niedogodności - takie pomyłki nie powinny miejsca mieć mimo wszystko. - Według broszurek oferują masaże to mogę ci zamówić jeśli to coś pomoże - wolał aby wypoczęła i zrelaksowała się przed jutrzejszym ciężkim dniem, po którym na pewno zmęczony byłby każdy. To chociaż dzisiaj należało odpocząć ile się dało. Dobrze, że Brooks nie był tym co lubi zwiedzać zabytki i krajobraz inny on swojego. Notabene zapomniał, że taki Londyn to o wiele chłodniejsze miejsce niż aktualna Australia, ale na szczęście miał odpowiednie ciuchy, o których jeszcze w domu Ezra mu przypominał - jak rasowa rodzicielka. - Jesteś głodna? Wiszą nam minimum darmowy posiłek za swoją pomyłkę - i super agent Colton to załatwi raz dwa. Normalnie jakby Londyn go podmienił. Już dawno aż tak profesjonalny nie był. Tak jakby to Lorne Bay pokazywało tego prawdziwego Brooksa. Z drugiej strony on bywał serio mega profesjonalny. Po prostu ostatnio nie miał wielu okazji aby się wykazać.

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Scarlet chyba dość skrupulatnie próbowała ukryć Joela, dopóki przynajmniej nie była pewna ich relacji. Ale nie dało się zauważyć, że jej pisanie trochę ruszyło. Niemniej miało to związek z pojawieniem się Joela, o czym nie wspomniała nikomu poza własną matką. Wolała nie ogłaszać bowiem wszem i wobec, że jej wena twórcza zależna jest od dawnej miłości. Zwłaszcza nie chciała tego ogłaszać przed Coltonem, który w ogóle w pierwszej kolejności nie powinien wiedzieć, co było powodem jej blokady twórczej. Dlatego trochę się męczyła z tym wszystkim i owe rozterki dusiła w sobie, co tylko sprawiało, że jej samopoczucie się pogarszało. Z jednej strony, bo z drugiej obecność Joela w jej życiu dawała jej trochę nadziei na odzyskanie pisarskich sił i motywowało ją do skrobania kolejnych akapitów.
Ale ten wyjazd poniekąd miał być odbiciem od gorszego samopoczucia. Przerwą od codzienności. Owszem, musiała wyjść na panel i rozmawiać z fanami, i zapewne podpisywać poprzednie książki i udzielić wywiadu na tych targach, ale mimo wszystko nie było to dla niej szczególnie obciążające. Po prostu ta podróż trochę była i dlatego Scar marzyła o drzemce.
Nie, nie chcę. W końcu dali nam apartament premium. Nie chcę gwiazdorzyć i narzekać na wygodę, której normalnie byśmy nie dostali — odparła z westchnieniem, spoglądając na niego do góry nogami. — Obejdzie się też bez masażu — oznajmiła z roztargnieniem. W ogóle też się nie przejmowała tym, że właśnie zajmuje całe łóżko, leżąc na wskroś. Ich wspólne łóżko, co sobie po chwili dopiero uświadomiła, ale jeszcze postanowiła nie poruszać tego tematu na głos. Poza tym przecież byli dorośli. Na pewno umieli się platonicznie zachować w swojej obecności jak dwójka dorosłych ludzi. — Jestem zmęczona — odparła, ziewając, ale jednocześnie podniosła się do pionu, zdając sobie sprawę, że owszem była też głodna. Zerknęła więc przelotnie na Coltona. — Ale głodna też… Może zejdziemy na pierwsze piętro i zobaczymy czy serwują coś w restauracji hotelowej? Powinno być jeszcze otwarte — powiedziała i nawet gotowa była przejść się na odpowiednie piętro. Zwłaszcza, że nie była na tyle burżujem, by faktycznie korzystać z room service, niezależnie od tego, jak zmęczona by nie była.
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
W takim razie Colton serio jej nie ogarniał. Przecież doskonale wiedział, że jeśli coś ruszy - lub ruszyło - w pisaniu to wina Joela. Znaczy nie chciał w to wierzyć bo przecież się starał uruchomić jej wenę niezależnie od faceta, prawda? Wciąż co tydzień chodzili na aerobik, a na pewno też próbował kilku innych czynników i kilka jeszcze wypróbować chciał. I nawet jak Scarlet mu się nie przyzna to sam fakt, że Joel wrócił, a on nie widział aby Callaway przejawiała względem niego negatywne odczucia powodował, iż czy chciał czy nie, wręcz się obawiał, że będzie pisać przez niego. Co go notabene denerwowało. Serio chciał by mogła pisać niezależnie od tego czy kogoś ma czy nie.
Przynajmniej dzięki tej małej wycieczce oboje się oderwali od Lorne - i w tym samego Joela. Może tutaj trochę jej myśli odpoczną. Wiadomo, że będzie nieco pracy z fanami i w ogóle, ale taka praca. Poza tym Brooks będzie jak zawsze obok aby wesprzeć, doradzić albo odpędzić jakieś hieny - bo i takie się zdarzały.
- Wygoda to dwa oddzielne pokoje, z dwoma osobnymi łóżkami - co w języku Coltona znaczyło, że dalej są im coś winni. No, ale widać on wygodę inaczej postrzegał. Nawet jak apartament był całkiem ładny i pewnie żadne z nich nie miałoby nic przeciw takiej ładnej pomyłce, gdyby serio byli parą. - Jak wolisz. Ale pamiętaj, że jakby nie patrzeć jesteś teraz na wyjeździe jako pisarka. Nie sekretarka. Możesz sobie pozwolić na większe luksusy jeśli masz ochotę - no bo jak nie ma faktycznie to jej nie zmusi, prawda? Po prostu niech pamięta, że nie jest w Lorne i może sobie poużywać bo poza Coltonem to nikt nie będzie wiedział, że panna Scarlet przykładowo poszła do SPA na cały dzień, zachowując się jak księżniczka. Nie. Może po prostu chciałaby trochę spokoju i zajęcia się sobą. No, ale w domu to zawsze się znajdą jakieś plotkary co wszystko przeinaczą. A tutaj nie. Co zaś się tyczy samego łóżka to i Colton uważał, że potrafią się oboje zachować. Nie był kimś kto się rzuca na drugą osobę bo ta była blisko. Wiedział jak się zachować. Poza tym lubił spać. - Mamy dzień na odwrót? - rzucił retorycznie kiedy kobieta przyznała, że jest zmęczona, ale się podniosła do pionu. Jak on był zmęczony to padał, a nie się podnosił. Takie sprzeczne sygnały nieco dostawał. - Hotele mają room service, ale okej. Możemy zejść - wzruszył ramionami. Od razu wiadomo kto tutaj lubił być większym burżujem bo Colton by zamówił do pokoju i sobie odpoczął. Po takiej podróży mieli pełne prawo! I sam nie uważał tego za coś "z wyższej półki". No, ale może Callaway chciała się przejść i zobaczyć nieco hotelu, więc co będzie oponował? Przy okazji sam ogarnie rozmieszczenie pomieszczeń. Tak więc skończył przenosić bagaże i skierował się do drzwi co by szefową przodem puścić.

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Jeśli coś ruszyło w jej pisaniu to była to raczej zasługa – nie wina – Joela, więc w zasadzie Colit powinien się cieszyć. Tyle, że było w tym trochę prawdy, iż dobra pisarka nie potrzebowała mieć kogoś, by mieć wenę twórczą. To powinny być niezależne aspekty. Może to była raczej kwestia tego, iż Scarlet potrzebowała tą książką zamknąć pewien rozdział w swoim życiu i dlatego potrzebowała do tego również Joela? Scar pewnie chciałaby, żeby tak właśnie było, ale problem w tym, że chyba jednak trochę tylko to sobie wmawiała. Co też ją przerażało. Bo jeśli jej wena twórcza nagle zaczęła być zależne od obecności Joela w jej życiu to chyba naprawdę źle świadczyło to o niej jako o pisarce?
Przewróciła na niego oczyma. — Aż tak ci przeszkadza dzielenie ze mną przestrzeni? — zapytała przekornie, ale prawdę powiedziawszy to jej trochę też przeszkadzało. Może nie tyle, że miała jakieś obiekcje względem Coltona, ale bardziej tutaj chodziło o to, iż nie czuła się z nim na tyle komfortowo, by spędzić noc i w ogóle cały ten czas w jednym pokoju. Wspólnym pokoju. Mimo to nie chciała tego dać po sobie poznać i stąd to droczenie się wymierzone w swojego agenta.
Potarła swój kark i potrząsnęła głową. — Nie — odparła mu na to pytanie czy mają dzień na odwrót. — Znaczy nie wiem, może — dodała po chwili. — Po prostu jestem wymęczona podróżą — mruknęła wreszcie, decydując się na ostateczną wersję tej wypowiedzi. — Wiem, ale… znowuż, nie będę gwiazdorzyć. Możemy się przecież przejść, prawda? — rzuciła retorycznie, wzruszywszy ramionami, ale i uśmiechając się deliaktnie. Colton doprawdy zachowywał się jakby jej nie znał. Albo może to on był takim skostniałym introwertykiem, tylko ona jeszcze niczego nie zauważyła? Może to też swoją drogą. Albo faktycznie był burżujem. Tyle, że Callaway nigdy tak nie miała. O ile ceniła sobie życie na własny rachunek i samotność po tym jak już przestała mieszkać z pozostałymi Callawayami, o tyle nigdy nie była burżujem. W każdym razie nie przesadnie. Kiedy on przenosił bagaże, ona jeszcze przejrzała się w lustrze i poprawiła usta szminką, która już nieco się rozmyła po podróży. Niedbale poprawiła włosy i gotowa była do wyjścia, więc pewnie też zeszli coś zjeść do restauracji na pierwszym piętrze.
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Wina! Colton bowiem uważał, że jakby Joel nie wrócił do życia Scarlet to prędzej czy później dostałaby weny sama od siebie. Może starania Brooksa by pomogły, może nie, ale natchnienie Callaway byłoby tylko jej zasługą. Naturalnie dalej było, i sam Colton ogarniał, że czasem dobrze mieć muzę, ale gorzej jak musisz mieć taką non stop przy sobie. Poza tym jako dobry agent serio wierzył, iż jego szefowa ma tą wenę, ma talent i ma pomysły. Po prostu się zablokowała. A co zablokowane, da się odblokować z czasem. A teraz zostało to zepsute. Bo co Coltiemu po tym, że w końcu szefowa skończy książkę, jeśli przy kolejnej będzie miała te same problemy? Dlatego nie miał zamiaru rezygnować z prób przez jednego jegomościa.
- Skąd. Jesteś mała i drobna. Jak nie kopiesz to przetrwamy - wzruszył ramionami bo jemu serio nie przeszkadzało, ale skoro musiała mieć potwierdzenie to proszę. - Chyba, że wolisz wersję z komplementami byś później nie mogła spać i analizowała co ten agent co śpi obok miał na myśli - w sumie szok, że od razu nie rzucił aluzjami i swoim jakże elokwentnym humorem. Jeszcze serio mogłaby się przejąć na tyle, że bałaby się zasnąć mimo, że Brooks nigdy nie zrobił niczego złego w jej towarzystwie. - Możemy też położyć poduszki na środku jeśli poczujesz się bardziej komfortowo - w ogóle to wychodził z założenia, że to zawsze płeć piękna czuje się mniej komfortowo w podobnej sytuacji. I się temu nie dziwił bo różne typy po tej planecie łaziły niestety. Jemu wszystko jedno czy będą poduszki między nimi czy nie. Byle się Callaway wyspała jako tako.
- Możemy. Ale pamiętaj, że zamawianie do pokoju to nie gwiazdorzenie. Oni z tego żyją - a Scar odbierała im pracę! Poza tym dobre tłumaczenie jak się nie chciało z pokoju wychodzić. No, ale ona chciała, a on nie miał nic takiego przeciwko, więc zaraz pokój opuścili. - Bez poprawiania szminki też było dobrze - skomentował po drodze, ale on z tych co uważał, że nie zawsze trzeba sobie makijaż poprawiać. Dziwne było to, że przy tym mijali pokojówki, które ewidentnie szeptali o nich. No, ale to Scarlet Callaway to może ją znali, prawda? Nie mógł przypuszczać, że przez ten pokój będą brani za parę nowożeńców. A komentarz o szmince pewnie im nie pomógł.
- Tylko nie zamawiaj sałatki - powiedział kiedy pojawili się w restauracji i zajęli miejsce, a Brooks jeszcze krzesło jej odsunął. I robił to w miejscach publicznych - zwłaszcza jak byli na służbowym wyjeździe bo nigdy nie wiadomo jak ktoś będzie takiej Scar chciał fotkę pstryknąć. A kiedy tylko usiedli dostali od kelnera szampana w prezencie - z kokardą - i to wcale nie taniego sądząc po nazwie. Wyjaśnienie jakie dostali na dzień dobry to "z przeprosinami od kierownika dla państwa Callaway" i sobie odszedł... zostawiając pewnie ich oboje w zaskoczeniu.

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Właściwie na to właśnie czekała Scarlet. Na złote olśnienie i powrót do pisania w swoim dawnym tempie. Może dlatego tak uwierała ją ta blokada, że właściwie powstała ona zupełnie bezpodstawnie i teraz Scar nie potrafiła się jej pozbyć w żaden sposób. Wydawało jej się, że obecność Joela pomaga…, ale jednocześnie nie chciała by tak było, bo oznaczało to, że jej wena twórcza jest wiecznie od czegoś uzależniona. Może chodziło o coś innego? Może chodziło tylko, że jej głowę zaśmiecały troski i problemy, którymi Scarlet nie powinna się zajmować i przejmować, jak chociażby właśnie to rozstanie z Joelem.
Posłała mu wymowne spojrzenie i nieco krytyczne. — Mała i drobna? Drobna to ja na pewno nie jestem — oznajmiła kategorycznie. Ale powiedziała to tylko przekornie i dla uściślenia. I dopiero wówczas dotarło do niej, co Colton miał na myśli. Zaraz, zaraz, że niby mieli spać razem? Nie zamierzała jednak robić z tego ponownie problemu. Westchnęła. — Znam lepszy sposób, pokaże ci później — oznajmiła, podnosząc się już chyba. Scarlet pomyślała, że przecież mogą spać w przeciwnym kierunku do siebie. Głowa przy stopach – niezbyt blisko, wiadomo, bo to średnio higieniczne, ale przynajmniej żadne z nich nie zrobi niczego podejrzliwego w nocy. Wydawało się to względnie spoko opcją i przynajmniej na ten moment Scarlet przestała się przejmować wspólnym spaniem.
Nie pytałam cię o zdanie — rzuciła ze wzruszeniem ramion lekkim tonem, uśmiechając się bezczelnie, bo bynajmniej nie uznawała jego słów za komplement. Bo poprawiała makijaż dla siebie, a nie dla niego. A jeszcze będzie żałował kiedyś, że nie ma tej szminki na twarzy swojej rozmazanej, ok. Kiedy wyszli i minęli kobiety z personelu, Scarlet też zwróciła uwagę na pokojówkę, ale szczerze miała nadzieję, że nie szeptają o niej. Nie była przecież AŻ tak znana, więc nie uznawała, że ktoś ewidentnie może czaić się na złapanie plotek o niej. — Jejku… A mógłbyś się nie wtrącać? — zapytała z wymuszonym rozbawieniem, bo najpierw ten komentarz o szmince a teraz jeszcze o sałatce. Poprawiła włosy, przerzucając je na jedno ramię. Nie zamierzała się tutaj stosować do jego polecenie, bo miała swój rozum i wiadomo, że jadła co chciała. I szczegół, że w ogóle patrząc na nią mógł pomyśleć, że jest sałatkożercą tylko. Zaraz też obok pojawił się kelner, więc podziękowała ładnie, ale gdy tylko odszedł, posłała Coltonowi nieco podejrzane spojrzenie. Gdyby nie to, że to od kierownika to pomyślałaby, że to Brooks znów coś wymyślił.
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
I właśnie dlatego Colton nie rezygnował z prób wyzwolenia w Scarlet weny zależnej tylko od niej. Poza aerobikiem na pewno co jakiś czas dostawała ewentualne propozycje lub, gdzieś ją zabierał. Do niczego nie zmuszał. Właściwie to aerobik był tym najbardziej wymagającym od niego pomysłem, który dalej trzymał bo sam uważał, że jest to opcja, która od razu może nie zadziałać. Nie siedział niestety w głowie Callaway, więc musiał próbować różnych rzeczy, które z niej coś wyzwolą. Naprawdę liczył, że jak się naweni to dzięki sobie.
- Mam dziwne wrażenie, że nie powinienem tego komentować... Posłucham tego wrażenia - co prawda zmrużył oczy i chwilę się zastanawiał, ale uznał, że odpuści sobie komentarze dotyczące wcale-nie-drobności Scarlet i z czego to wynikało. Oczywiście nie zrobił tego z grzeczności, ale głównie dlatego, że dzielić mieli pokój - i łóżko - a nie chciał spać z jednym okiem otwartym bo to męczące. Z drugiej strony jej "pokażę ci później" też brzmiało podejrzanie dwuznacznie. Spaniem do góry nogami nie pomyślał bo jednak jak ktoś będzie kopać to wolał dostać nogą w nogę, niż nogą w oko - i to będzie jego główny argument bezpieczeństwa.
- Jakbym się odzywał tylko wtedy jak o zdanie pytasz to bym zapomniał jak mój głos brzmi - a tego przecież nikt nie chciał, prawda? Miał ładny głos to po co to chować przed światem? Tak samo jak i jego jakże błyskotliwe uwagi. Szkoda, że mało kto doceniał jego chęć wyrażenia pozytywnej opinii - czyt. komplementu. I jak człowiek ma tu być miły jak mu nie pozwalają? Jesteś niemiły, źle. Jesteś miły, źle. I potem takie biedne Coltonki się gubią i nie wiedzą czego się od nich oczekuje - więc muszą słuchać samych siebie. - Nie wtrącający się agent to do niczego agent - tyle już razem przeszli, i tyle komentarzu się pewno nasłuchała, że sobą by nie był jakby nagle przestał się wtrącać. Poza tym dalej uważał, że dał jej sporo swobody, nie nachodząc ją w domu przez dłuuuugi czas po powrocie do Lorne Bay na stałe. Tak więc jak chciał to potrafił. A tak w sumie... nawet teraz jej nie bardzo nawiedzał w nie-tak-tajnym-już-mieszkaniu.
- No co? - rzucił kiedy tak na niego podejrzliwie zerknęła, gdy to kelner odszedł od ich stolika, zostawiając prezent. - Ja nie mam z tym nic wspólnego - odrzekł zgodnie z prawdą bo jednak niespecjalnie widziało mu się przekonywanie hotelu o tym, że są małżeństwem. Jak w ogóle można coś takiego mu insynuować! Niewinny był! I może nie został oskarżony wprost, ale czytał z jej oczu, o. - Poza tym, gdyby to była moja sprawka to nazwałby nas państwem Brooks, a nie Callaway - co jak co, ale wolałby zostać przy swoim nazwisku i ani myślał kiedyś jest zmieniać. Zbyt dumny z niego był. No i trochę szedł w tradycję, że jako facet zmieniać nie będzie. No i krócej się pisze.

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Skomentowała jego słowa wymownym spojrzeniem, potwierdzając, iż jego wrażenie jest jak najbardziej trafne w tym wypadku. Bezpieczniej chyba było nie iść w ten temat, bo czegokolwiek by nie powiedział o jej wyglądzie teraz, to mogło tylko pogorszyć sprawę. Scarlet niby to niedbale wzruszyła ramionami, ale nie kontynuowała z uwagi właśnie na to, iż dzielić mieli apartament. I wcale nie przyszło jej do głowy, iż jej słowa zabrzmiały dwuznacznie, bo bynajmniej nie taka była jej intencja. Najwidoczniej to Coltonowi czegoś brakowało, ok, bo Scarlet w tym momencie myślała o nim bardziej jak o współlokatorze niż jak o kimś, z kim będzie dzielić łóżko. I życie, ale to później.
To nieprawda — oznajmiła z przekonaniem. — Często pytam cię o zdanie. Ale w sprawach służbowych. Bo dlaczego miałabym pytać w innych? — spytała ze zmarszczeniem brwi. I hej, miała przecież w tym sporo racji. W końcu Colton był jej agentem i jego zadaniem było dbanie o jej wizerunek biznesowy. I wbrew temu, co sobie myślała, Scarlet naprawdę ceniła sobie jego zdanie jako agenta. Zwłaszcza, że wiedziała, iż nie chce dla niej źle. A właściwie to, że chce dla niej jak najlepiej w kwestiach zawodowych. Dlatego w tym momecnie uważała, iż jego komentarz był mocno niesprawiedliwy. A w te jego miłe komentarze Scarlet po prostu trochę nie dowierzała, bo w gruncie rzeczy te jego komplementy były chyba pewną nowością? Dla niej i dla świata. A w tym momencie trochę irytowały ją jego komentarze i wtrącanie się, a wynikało to z tego, że bynajmniej nie miała humoru na przekomarzanie się tego dnia. Pewnie przez zmęczenie podróżą, ale i nie tylko. W końcu w jej życiu ostatnio przeważał nadmiar niechcianych emocji.
Bardziej chodziło jej o to, że Colton mógł robić potajemnie aferę kierownikowi o ten cały błąd. Ale nie powiedziała tego na głos, bo wiedziała, iż ta myśl nie ma żadnych podstaw, bo przecież cały czas byli ze sobą i Colton nie miałby zapewne możliwości, by zrobić aferkę. — Tak, ale rezerwacja apartamentu jest zapisana na nazwisko Callaway… Zresztą nieważne! — powiedziała z westchnieniem, kręcąc głową. — Po prostu… dziwnie się czuję — wyznała szczerze, bo ta cała sytuacja i ta niewinna niby pomyłka sprawiała, że lekko nieswojo się czuła, a przecież event jeszcze nawet na dobre się nie rozpoczął.
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Coltonowi niczego nie brakowało, pfff. On sobie radził świetnie. Nawet pożartować potrafił jak dzień miał lepszy - albo spotkał takiego Luke'a i wymieniali się czarnym humorem, no ale to nie dla każdego jednak. A jak chodzi o ich dzisiejsze dzielenie łóżka to myślał o tym tylko by spać. Lubił spać i nie przewidywał niczego poza tym na tym wypadzie zawodowym. Wspólne łoże dla niego niewiele zmieniało. Oczywiście poza wiadomościami i żarcikami, które wyśle do Ezry.
- Bo jestem mądry - odrzekła jak jakiś dzieciak z podstawówki, ale z tą swoją obojętnością, więc wyglądało na to, że... no, że to prawda! Przynajmniej dla niego. Nie żeby uważał się za najinteligentniejszego faceta pod słońcem - daleko mu do tego - ale jak ktoś go pyta o radę to stara się odpowiadać zgodnie z sobą. Aczkolwiek znając jego to też mogło na serio nie być. - I jak wiemy wolę prawdę mówić - choćby najbardziej bolesną lub irytującą o czym pewnie Scarlet się nieraz przekonała. Z mówieniem prawdy bywało naprawdę również, ale właśnie Brooks nieraz udowodnił, że woli wykładać kawę na ławę niż bawić się w podchody jakieś. Dlatego jeśli Callaway o coś pytała to miała pewność, że prawdę otrzyma - dlatego też sprawdzał się w kwestiach zawodowych bo jak coś było nie tak to nie omieszkał jej o tym poinformować momentalnie co by mogli sprawę załatwić lub coś poprawić. Tak w sumie to szok, że nie uzewnętrzniał swoich przemyśleń na temat Joela, ale z drugiej strony nie był pytany. Należało więc docenić, że mimo wszystko nie komentuje sprawy. A ploteczki z Harper to inna para kaloszy.
- I stąd pewnie pomyłka - zauważył choć nie wyglądało na to aby sam się przejął, przeglądając menu. - Colton Callaway... Brzmi jak gość co chodzi ciągle w garniaku - nawet chwilę musiał to przemyśleć bo nie brzmiało wielce źle, ale tak... dziwnie! Automatycznie mu się kojarzyło z pisarzem albo prawnikiem. - Hm? Przez pomyłkę hotelu? Kelnera? Głód? - zapytałby czy zjadła coś nieświeżego, ale jeszcze nie jedli. Strzelał też, że może wszystko, ale co by nie było, że nie traktuje tego serio to odłożył kartę dań, spoglądając na Scarlet. - Okej. Możemy spróbować zmienić twój pogląd na sytuację. Ale zanim to skomentujesz to pamiętaj, że zawsze się staram byś podczas takich "występów" czuła się swobodnie i dobrze - uprzedził by nie było, że nie jego sprawa i takie tam. Byli na wyjeździe służbowym, ona czuła się nie swoje, więc on zawsze starał się coś zdziałać bo zestresowana szefowa to klapa wizerunkowa. Przynajmniej w tą wersję uwierzy bardziej niż w to, że taki Brooks po prostu się nią przejmował - co było prawdą, ale czy by w to uwierzyła? Wątpił. - Spróbuj sobie powtarzać, że jesteśmy w Londynie. Na innym kontynencie. Nie spotkasz tutaj znajomych z Lorne. A osób z tego hotelu... ba, z tego miasta możesz już nigdy nie zobaczyć ponownie- jemu takie myśli bardzo ułatwiały wszystko bo się nie musiał przejmować. Co prawda on miał lżej bo mało kiedy czym się przejmował, ale chciał by Scar trochę się odprężyła.

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Nie tak bardzo jak ci się wydaje — wymruczała niezrozumiale pod nosem, bo zmęczona Scarlet to złośliwa Scarlet, a ta riposta się sama cisnęła na usta. Aczkolwiek musiała przyznać mu rację, że akurat prawdę mówił jej zawsze. Nawet najbardziej bolesną. Ciekawa była czy kiedykolwiek się to zmieni – to znaczy, czy jeśli Colton lubiłby ją bardziej jako koleżankę, jako przyjaciółkę może nawet, to czy byłby z nią tak samo szczery? Czy jednak trochę mniej, bo nie chciałby zranić jej uczuć. Prawdą było natomiast, że ta cecha była wręcz pożądana w jego zawodzie. Dzięki temu Scarlet mogła zawsze i w każdej sytuacji liczyć na szczerość Coltona – z myślą, że zawsze chce dla niej jak najlepiej. Nawet, gdy prawda bolała albo nie była zbyt miła, to Scarlet sugerowała się tym, że to dla jej dobra. Ale tylko w sprawach zawodowych! W każdej innej – prywatnej – sytuacji rościła sobie prawo do złoszczenia się i wykłócania, jeśli owa prawda nie wydawała jej się tak do końca jej odpowiednią prawdą.
Za to Scarlet Brooks brzmi jak cheelederka z ogólniaka — odcięła się w odpowiedzi. Niezbyt jej się spodobało w pierwszej chwili. Chociaż… z drugiej strony brzmiało też jak mama z przedmieścia, ale tego już nie chciała wypowiadać na głos. Nie brzmiało tragicznie… właściwie można powiedzieć, że na piśmie prezentowałoby się całkiem ładnie. Odchrząknęła, by oddalić od siebie te dziwne myśli. — Nie wiem… Może to zmęczenie. Jet lag — odparła ze wzruszeniem ramion. Chyba naprawdę potrzebowała po prostu się wyspać, by przestać być taką marudą jaką zwykle Colton bywał.
Zmrużyła podejrzliwie oczy na słowo „występów” i tylko mu się przyglądała ze zmarszczonym czołem. — Nie chodzi o jutro. Serio. Nie robię tego pierwszy raz — oznajmiła z przewróceniem oczu. — No dobrze… może faktycznie czuję się trochę nieswojo przez pomyłkę hotelu i tego szampana. Ale przejdzie mi. Jutro. Potrzebuję tylko chwili spokoju i wszystko będzie dobrze. Jutro — powtórzyła nawet dla zapewnienia. Naprawdę w to chciała wierzyć. Wydawało jej się, że potrzebuje tylko na spokojnie się wyspać, zrelaksować i przede wszystkim przestać się martwić głupotami takimi jak dzielenie pokoju z Coltonem. Przemknęło jej jednak przez myśl, że to trochę nie fair wobec Cami.
Skinęła w odpowiedzi głową na jego słowa. Miał rację. i jak widać na swój sposób się starał ukoić jej zdenerwowanie. I musiała to przecież docenić, prawda? Poza tym głupio się poczuła z myślą, że jest nie w humorze, podczas gdy byli na evencie w Londynie. W Londynie! Zatem już po chwili złożyli swoje zamówienia i Scarlet odkładając kartę dań na bok, przejrzała na szybko maile i wiadomości, korzystając z hotelowego wi-fi. Napisała przy okazji na rodzinnym WhatsAppie, że już dotarła na miejsce.
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Starał się być szczery bo wolał taki być. Jasne, może nie w stu procentach bo czasem potrafił się w język ugryźć, ale tak w dziewięćdziesięciu ośmiu procentach wolał ranić prawdą niż dobijać kłamstwem. A jak to się miało do związków? Cóż... był sam, więc najwyraźniej mało kto jego szczerość znosił. Nie żeby zawsze była to jego wina, ale jak mu na kimś zależało to tym bardziej uważał, że ten ktoś zasługuje na prawdę - mimo, że wtedy przynajmniej darowałby sobie niektóre złośliwe komentarze.
- Co jest plusem samo w sobie. Cheerleaderka też człowiek - a wiedział bo też przez krótki czas się z jedną umawiał. Oczywiście w czasach szkolnych! Nie uważał więc, że nazwanie tak takiej osoby to coś złego. Za to myśli o mamie z przedmieścia na pewno by go bardziej zaskoczyły, więc lepiej, że przy cheerleaderce został. - Hm, możliwe. Na szczęście masz być jutro na miejscu koło jedenastej. Droga do celu zajmie nam tylko kilka minut, więc będziesz mogła dzisiaj trochę pospać - osobiście liczył na to, że faktycznie kiedy Scarlet się prześpi to rano będzie już swoją skowronkową wersją i do "pracy" pójdzie wypoczęta oraz pełna energii. Dziwnie było być tym z lepszym humorem - nawet jak w sumie go nie miał. Po prostu czuł się neutralnie.
- Jestem w szoku - odparł swoim ironicznie obojętnym tonem kiedy okazało się, że Callaway nie robi tego pierwszy raz. Niespodzianka dnia! - Pomyłki powinny uczyć. Mnie dzisiejszy dzień nauczył tego, że jak następnym razem będę nam coś załatwiał to ze sto razy powtórzę czy na pewno usłyszeli, że mają być dwa odrębne pokoje - do tej pory nic się takiego nie zdarzało, a wcześniej podróżowali o wiele częściej, więc kto mógłby to przewidzieć? Przez to wszystko jacyś niewinni recepcjoniści będą się użerać z Brooksem przy rezerwowaniu pokojów na przyszłość.
Sobą by nie był jakby nie rzucił złośliwego komentarza o tym, że nieładnie tak smsować w towarzystwie. Padł też tekst o tym czy ją nudzi, ale w przeciwieństwie do innych, on powiedział to obojętnie i na sto procent sobie żartował bo mu nie zależało na zabawianiu innych. Nie mniej resztę kolacji był miły. No... jak na siebie, więc bez kolejnych złośliwości. Nawet zapytał jak smakowało itp. Po tym mogli wrócić do pokoju, a kiedy Brooks wziął prysznic - bo sam uznał, że ta podróż była za długa, a Callaway miała się wyspać, więc lepiej pachnieć żelem - to miał zamiar się położyć... Ewentualnie pooglądać telewizję jeśli Scarlet znajdzie siły na wieczorną toaletę by nie miała wyrzutów sumienia, że go budzi, o.
- Zapytałbym czy kopiesz, ale śpisz wtedy, więc nie wiesz - logika! On sam był przekonany, że nie kopie bo nikt nigdy się nie skarżył, ale może byli po prostu mili? Dlatego nie mógł wierzyć nikomu kto twierdzi, iż jest przekonany, że czegoś w nocy nie robi. Jak się nie nagrywano to się nie wiedziało, o.

scarlet callaway
ODPOWIEDZ