005. partners in wine
: 30 paź 2022, 18:58
Choć był to wieczór poprzedzający noc halloweenową, to miasteczku już przez cały weekend czuć było ducha tego święta. Choć na ulicach nie było jeszcze zbyt wiele grup dzieci, które przebrane w kolorowe stroje, chodziłby od drzwi do drzwi, wołając radośnie cukierek albo psikus, to młodzież i dorośli bawili się już w najlepsze. Nawet w pracy Timothy odebrał kilka zgłoszeń z imprez, bo ktoś postanowił kogoś przestraszyć tak realistycznie, że tamten drugi wystukał w telefonie numer alarmowy. Były też wezwania do realnych zdarzeń. Na szczęście jest to już drugie Halloween, które Timothy spędza jako dyspozytor, więc nie jest aż tak zielony w tym wszystkim.
Był jeszcze jeden dowód na to, że ludzie bardzo mocno wkręcili się w to zaczerpnięte ze Stanów Zjednoczonych święto, a mianowicie bogato ustrojone domostwa. Nie było jeszcze takiego szaleństwa, jak w święta Bożego Narodzenia, ale Timothy jadąc właśnie chodnikiem, wzdłuż zadbanej dzielnicy Lorne Bay, mógł podziwiać oświetlone lampionami i innymi światełkami domy, przed które właściciele wystawili dynie, zarówno te, na których powycinane zostały przerażające twarze, jak i takie zupełnie nienaruszone. Przed jednym z domów instalacja była do tego stopnia zaawansowana, że projektor na ścianie domu wyświetlał kształty, mające przypominać duchy.
Wszystko to nie przeszkodziło Timowi zauważyć, że okolica, w której mieszka jego niedawna randka w ciemno, to bardzo atrakcyjna część miasteczka. Callaway zgodził się na propozycję degustacji win stworzonych przez członków jego rodziny w domu Gigi, bo w jego nie byliby nawet momentu spokoju, w dodatku czułby się jak nastolatek, który po raz pierwszy przyprowadza do domu dziewczynę. Nie myślał o przeszkodach mogących tam na niego czekać, no ale skoro droga minęła mu bez większych przeszkód, to dalej też nie powinno być źle, najwyżej będą degustować na ganku.
Wkrótce okazało się, że słusznie zrobił, że się nie martwił na zapas, bo gdy tylko podjechał pod właściwy dom, to okazało się, że udało mu się dojechać do samych drzwi i w dodatku nacisnąć dzwonek do drzwi. Domek z zewnątrz był bardzo ładny, zadbany i jasny. W dzień musiał robić jeszcze większe wrażenie. Chyba nie byłby właściwym wyborem dla Tima, który rozgląda się ostatnio za własnym kątem, chociażby dlatego, że zadbanie o obejście byłoby dla niego niewykonalne. No i z oszczędności nie mógłby kupić domu, a od rodziny nie chciał brać już pieniędzy i tak bardzo pomogli mu w czasie leczenia, również pod względem finansowym. Mieszkanie z osobną sypialnią byłoby wystarczające, tylko że Callaway z racji swojej niepełnosprawności jest dosyć wybredny.
Czekał chwilę, aż kobieta mu otworzy, a gdy tylko zobaczył cień w szybie, to zawołał żartobliwie. - Cukierek albo psikus. - nie zniekształcił głosu, więc brzmiał jak dorosły mężczyzna, a nie jak dziecko, nikt by się chyba nie pomylił.
gigi fernwell
Był jeszcze jeden dowód na to, że ludzie bardzo mocno wkręcili się w to zaczerpnięte ze Stanów Zjednoczonych święto, a mianowicie bogato ustrojone domostwa. Nie było jeszcze takiego szaleństwa, jak w święta Bożego Narodzenia, ale Timothy jadąc właśnie chodnikiem, wzdłuż zadbanej dzielnicy Lorne Bay, mógł podziwiać oświetlone lampionami i innymi światełkami domy, przed które właściciele wystawili dynie, zarówno te, na których powycinane zostały przerażające twarze, jak i takie zupełnie nienaruszone. Przed jednym z domów instalacja była do tego stopnia zaawansowana, że projektor na ścianie domu wyświetlał kształty, mające przypominać duchy.
Wszystko to nie przeszkodziło Timowi zauważyć, że okolica, w której mieszka jego niedawna randka w ciemno, to bardzo atrakcyjna część miasteczka. Callaway zgodził się na propozycję degustacji win stworzonych przez członków jego rodziny w domu Gigi, bo w jego nie byliby nawet momentu spokoju, w dodatku czułby się jak nastolatek, który po raz pierwszy przyprowadza do domu dziewczynę. Nie myślał o przeszkodach mogących tam na niego czekać, no ale skoro droga minęła mu bez większych przeszkód, to dalej też nie powinno być źle, najwyżej będą degustować na ganku.
Wkrótce okazało się, że słusznie zrobił, że się nie martwił na zapas, bo gdy tylko podjechał pod właściwy dom, to okazało się, że udało mu się dojechać do samych drzwi i w dodatku nacisnąć dzwonek do drzwi. Domek z zewnątrz był bardzo ładny, zadbany i jasny. W dzień musiał robić jeszcze większe wrażenie. Chyba nie byłby właściwym wyborem dla Tima, który rozgląda się ostatnio za własnym kątem, chociażby dlatego, że zadbanie o obejście byłoby dla niego niewykonalne. No i z oszczędności nie mógłby kupić domu, a od rodziny nie chciał brać już pieniędzy i tak bardzo pomogli mu w czasie leczenia, również pod względem finansowym. Mieszkanie z osobną sypialnią byłoby wystarczające, tylko że Callaway z racji swojej niepełnosprawności jest dosyć wybredny.
Czekał chwilę, aż kobieta mu otworzy, a gdy tylko zobaczył cień w szybie, to zawołał żartobliwie. - Cukierek albo psikus. - nie zniekształcił głosu, więc brzmiał jak dorosły mężczyzna, a nie jak dziecko, nikt by się chyba nie pomylił.
gigi fernwell