lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
projektantka mody, exmodelka — lorne bay
36 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Here we stand - worlds apart, hearts broken in two. Sleepless nights, losing ground, I'm reaching for you... Feelin' that it's gone, can't change your mind. If we can't go on to survive the tide love divides.
Od ponad półtora roku dość rzadko Leonie pojawiała się we własnej pracowni, przerzucając większość zobowiązań na swoich pracowników, kiedy sama czuwała czujnie jedynie nad projektami wykonywanymi na kartce papieru w zaciszu własnych ścian. Oczywiście, że spędzała setki wręcz godzin na połączeniach telefonicznych lub wideokonferencjach, ale to miejsce, konkretniej ten gabinet zaszedł nieco kurzem. Priorytety blondynki zmieniły się gwałtowniej i o wiele bardziej drastycznie wraz z kryzysem w małżeństwie niż kiedy na świecie pojawiła się Tessie. Choć także tym razem to dziewczynka stanowiła priorytet w działaniach blondynki. Może czasem nieco chaotycznych, ale wciąż dyktowanych matczynym uczuciem oraz troską o to, co najlepsze dla własnego dziecka. A czymś takim wydawała się bliskość i troska, które mogła zapewnić, o ile Teresa tego oczekiwała. I mała owszem, pragnęła tego mocno, ale kiedy obok był ojciec, cała uwaga pięciolatki skupiała się na tym, by to mężczyzna okazywał atencję blondyneczce. Problem polegał na tym, że Ephraim niekoniecznie chciał to robić w towarzystwie Leonie, która bezgłośnie i ani słowa narzekania usuwała się w cień, uciekając w pracę. Znów miała czas, by pojawić się w nieco zapomnianej części własnej firmy. Może nieco przykręcić tempo, czego i to "dziecko" potrzebowało, jeśli patrzeć na ostatnie statystyki.
Głośne westchnięcie wyrwało się z ust Turner, kiedy po wymianie wielu zdań ze współpracownikami, dotarła wreszcie do swojego kąta, mogąc zaszyć się na chwilę przed kolejnym spotkaniem we własnej norce, jak to lubiła określać. Rozejrzała się po wnętrzu, aż wreszcie wzrok zatrzymał się na kreacji o fieltowo-błękitnych barwach przygotowanej specjalnie na najbliższe wydarzenie, na którym miała pojawić się klientka. Ta, dla której przeznaczona była suknia. Leonie nie mogła powstrzymać cichego, nieco ironicznego, chichotu, który wyrwał się z ust, kiedy wciąż pozostawała sama. Pomyślała, że to zabawne, że kiedyś to ktoś inny, szykował dla niej ubrania, a teraz ona się tym zajmowała. Czy tęskniła? Czy żałowała tej zamiany ról? Nie. Kiedyś nie. Myślała, że zamieniła ten chwilowy świat na coś trwałego, stabilnego oraz dającego prawdziwe szczęście oraz poczucie spełnienia. Dziś po półtorarocznej burzy nie była pewna już niczego, ani żadnej decyzji, którą podjęła. Tyczyło się to tych dość aktualnych, jak i tych z przeszłości. Przecież nie chciała dotrzeć do tego miejsca, w którym aktualnie była, to nic dziwnego, że nieustannie wewnątrz biła się z myślami - co do cholery mogła zrobić inaczej? Chociaż to z drugiej strony okropne marnotrawstwo, bo przecież nie miała mieć szansy, by zrobić cokolwiek odmiennie. Musiała żyć ze wszystkimi decyzjami, kiedykolwiek podjęła i iść dalej. Tylko to zostało.
Od rozmyślań o własnym położeniu, które nie bardzo prowadziły gdziekolwiek, wyrwało Leonie ciche skrzypnięcie drzwi. Recepcjonistka powiedziała, że umówiona klientka już się stawiła i zapytała gdzie się ma spotkać z Turner - tu czy w konferencyjnej sali. Po otrzymaniu odpowiedzi na tę kwestię oraz na tę co podać do picia samej Leonie, jak i gościowi, usunęła się w cień, by wykonać swoje obowiązki.
-Cześć, Florino. Cieszę się, że pamiętałaś o mnie i uznałaś, że warto zaufać mojej intuicji.. To chyba ważne wydarzenie, czyż nie? - nie pamiętała szczegółów, choć pewnie były dość obrazowo przedstawione przez samą zainteresowaną. Teraz jednak Leo wciąż pozostawała jeszcze nieco nieobecna przez ten chwilowy moment słabości pozwalający na zanurzenie się we własnych rozmyślaniach. Zaraz miał przejść, zawsze przechodził, kiedy skupiała się na pracy.

Florina Birdwhistle
towarzyska meduza
leośka#3525
brak multikont
aktorka — eclipse pictures
30 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Moon has punished itself for every wish it wasn't able to fulfill; lovers have burdened it with their secrets for far too long. It's filled with goodbyes and remorse; it's covered in self inflicted wounds of restless despair.
  • 12.
Powrót do Lorne Bay uwzględniał jeden cel.
Florina Bridwhistle przyjeżdżając do miasteczka bezustannie wałkowała w głowie każdy jego zapis - by jak najszybszej możliwej formie go zrealizować. Nie było tu czasu na pomyłki, straty - lub przeszkody; bezwzględnie dążyła do tak zwanej „destrukcji otoczenia” - naiwnie wierząc, iż taki sposób bezkonkurencyjnie ukróci wahania innych - głównie jej matki.
  • Problem nastał w dwóch aspektach.
Pierwsza osoba, która górowała nad zdewastowaniem koncepcji blondynki narodziła się nagle, niespodziewanie - wymijając każdy z możliwych argumentów; a był nią Bennett Croocker - mąż (a raczej niestety wdowiec) [...][po śmierci] Jennifer odziedziczył połowę majątku co jednocześnie stanowiło utratę jakichkolwiek możliwości decydujących o sprzedaży posiadłości. Upartość mężczyzny i niechęć prowadząca do negocjacji wprawiały aktorkę w tak intensywną (...a zarazem nieokrzesaną) irytację, że (gdyby mogła...) zrobiłaby absolutnie wszystko, aby się go pozbyć. Do czego końcem-końca na pewno by się nie dopuściła, lecz czasami warto jest sobie marzyć, prawda?
  • Flo naprawdę chciała uwolnić się od tej farmy.
Jednak nie dla siebie, ani dla własnego kaprysu, lecz względnie dla drugiego aspektu: swojej mamy. Dortohy Bridwhistle nie była już pierwszej młodości, kobieta przed sześćdziesiątką nie posiadała aż tyle siły by móc codziennie rankiem wstawać i wykładać ostatnie jej resztki, na te miejsce które z dnia na dzień potrzebowało więcej notorycznej opieki. Florina rozumiała, że Dora jest przyzwyczajona do zamieszkiwania tej posesji, lecz jednocześnie posiadała zanadrzu inne rozwiązanie, tuż przed przyjazdem zdecydowała się kupić dom, większy - w o wiele lepszej dzielnicy Lorne Bay; miało to być jednocześnie podziękowanie za wszystko co Dottie dla niej zrobiła - jednak do tej pory nie potrafiła wspomnieć o tej informacji kobiecie, jakby z obawy - że zrezygnuję już na wstępie.
Wielkimi krokami zbliżało się wydarzenie People's Choice Award; Flo z zapełnionymi w głowie myślami, zupełnie o nim zapomniała - właściwie to nie zamierzała iść, lecz (niezbyt przyjemny...) telefon od Samuela, czyli menagera aktorki, sprawił że postanowiła porzucić wszystkie narastające w tym mieście problemy i wyruszyć z wymuszonym uśmiechem na plebiscyt wprost w ramiona słonecznego Los Angeles. Przez ostanie półtora roku, a dokładnie od śmierci Jenny (siostry bliźniaczki Flo) zupełnie wycofała się z showbiznesu - odrzuciła dwie rolę i od miesiąca zaszyła w miasteczku, aby przypadkiem nie natknąć się na żadne (niechciane) paparazzi. Jednak wiedziała, że nie mogła całkowicie odciąć się od rangi topowych hollywoodzkich gwiazd (w końcu to jej praca) - z tego względu ustała na „propozycję” Sama i dlatego musiała się na nią przygotować.
Telefon do Leonie Turner, szybka informacja - i zaledwie tydzień później zaproszenie do pracowni projektantki. To zaskakujące, lecz Bridwgistle cieszyła się, że na samą myśl pomocy pani Turner, wysoko postawione kobiety niekiedy wolą podkładać innym „kłody pod nogi” niż wzajemnie się wspierać. Jak widać, w ich przypadku było inaczej. Lorne Bay jest na tyle małe, że blondynce wystarczył kwadrans z farmy matki, by spokojnym krokiem dotrzeć na miejsce o wyznaczonej przez byłą modelkę.
Weszła do środka, kilka sekund rozmowy z recepcjonistką i została pokierowana do gabinetu blondynki. - Cześć. - rzuciła posyłając kobiecie delikatny uśmiech, taki który wymaga profesjonalizm rozmowy. Przecież się nie przyjaźniły. - Nie masz za co dziękować, w tej sytuacji to raczej jestem Ci wdzięczna, że znalazłaś dla mnie czas. - dodała, podchodząc do towarzyszki bliżej. - To pokażesz mi projekty? - prawa brew Flo pofalowała do góry - to nie tak, że się spieszyła, lecz jednocześnie nie chciała zabierać projektantce tak wiele czasu.

leonie turner
ambitny krab
-
ODPOWIEDZ