: 25 lut 2023, 19:41
Prawdę powiedziawszy, gdyby Autumn dowiedziała się, kim był naprawdę Jasper to tylko wybuchłaby śmiechem, bo istotnie jej podświadomość działa chyba według jakiegoś schematu. Poza tym wyglądało na to, że Autumn miała swój typ. Albo nawet dwa typy. Od skrajności w skrajność. W każdym razie zawsze podobało jej się to, że udało im się z Jasperem przejść bez żadnych zgrzytów do czysto przyjaznej relacji. Tylko czasem podsycanej flirciarsko-żartobliwym raczej tonem. Pewnie gdyby nie lubiła jego usposobienia tak bardzo, to nie zależałoby jej wcale na podtrzymaniu owej znajomości. Ale z jakiegoś powodu wolała taki stan rzeczy między nimi niż przejście do zupełnej obojętności.
Posłała mu przeciągłe spojrzenie i wyraźnie się zawahała. Nie mogła mu powiedzieć. Już wystarczyło, że w jakiś sposób dała do zrozumienia swojemu bratu, o tym, co Remington zrobił Sas, i że Dick jest naprawdę niebezpieczny dla kobiet. Dlatego zbywająco wzruszyła ramionami. — Byciem skurwysynem — rzuciła niezobowiązująco, ale wciąż poważnym tonem, ale poza tym jej ton i postawa powinny dać mu do zrozumienia, że niczego więcej się od niej nie dowie.
Rozluźniła się nieco na ową zmianę tematu i uśmiechnęła się, gdy Jasper potwierdził, iż ta dziewczyna jest w jego typie. Zaraz jednak pacnęła go karcąco w ramię i wydęła usta. Może faktycznie bywała miękką bułą w stosunku do bliskich jej osób, ale bez przesady. Dlatego zbyła jego dwuznaczne słowa uśmiechem, pozwalając, by Jasper opowiedział jej coś więcej o tej nieznajomej. Sięgnęła ponownie po alkohol i uśmiechnęła się do niego, i z rozbawieniem zagryzła dolną wargę. — Ta dziewczyna… chyba uderzyła w czułą strunę… — skomentowała, mierząc go uważnym spojrzeniem. Westchnęła głęboko i chwilę zajęło jej zebranie odpowiednich słów. — Słuchaj… każde mury w końcu kiedyś się zburzą. — Jakże filozoficznie i patetycznie to zabrzmiało. Ale Autumn mówiła poważnie i szczerze. — Może ona potrzebuje jeszcze trochę czasu, by po prostu zaakceptować to, że jesteś i wcale nie zamierzasz się ulotnić, gdy tylko zrobi się ciężko — odparła ze wzruszeniem ramion i spojrzała na niego spod lekko zmrużonych powiek. — Bo nie zamierzasz, prawda? — rzuciła bardziej prowokacyjnie, aniżeli szczerze. Nie podejrzewała, by Jasper był do tego zdolny.
Jasper Ainsworth
Posłała mu przeciągłe spojrzenie i wyraźnie się zawahała. Nie mogła mu powiedzieć. Już wystarczyło, że w jakiś sposób dała do zrozumienia swojemu bratu, o tym, co Remington zrobił Sas, i że Dick jest naprawdę niebezpieczny dla kobiet. Dlatego zbywająco wzruszyła ramionami. — Byciem skurwysynem — rzuciła niezobowiązująco, ale wciąż poważnym tonem, ale poza tym jej ton i postawa powinny dać mu do zrozumienia, że niczego więcej się od niej nie dowie.
Rozluźniła się nieco na ową zmianę tematu i uśmiechnęła się, gdy Jasper potwierdził, iż ta dziewczyna jest w jego typie. Zaraz jednak pacnęła go karcąco w ramię i wydęła usta. Może faktycznie bywała miękką bułą w stosunku do bliskich jej osób, ale bez przesady. Dlatego zbyła jego dwuznaczne słowa uśmiechem, pozwalając, by Jasper opowiedział jej coś więcej o tej nieznajomej. Sięgnęła ponownie po alkohol i uśmiechnęła się do niego, i z rozbawieniem zagryzła dolną wargę. — Ta dziewczyna… chyba uderzyła w czułą strunę… — skomentowała, mierząc go uważnym spojrzeniem. Westchnęła głęboko i chwilę zajęło jej zebranie odpowiednich słów. — Słuchaj… każde mury w końcu kiedyś się zburzą. — Jakże filozoficznie i patetycznie to zabrzmiało. Ale Autumn mówiła poważnie i szczerze. — Może ona potrzebuje jeszcze trochę czasu, by po prostu zaakceptować to, że jesteś i wcale nie zamierzasz się ulotnić, gdy tylko zrobi się ciężko — odparła ze wzruszeniem ramion i spojrzała na niego spod lekko zmrużonych powiek. — Bo nie zamierzasz, prawda? — rzuciła bardziej prowokacyjnie, aniżeli szczerze. Nie podejrzewała, by Jasper był do tego zdolny.
Jasper Ainsworth