60 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
satyr, *-holic, architekt, koneser...
To, co w grach słownych Duncana go irytowało, w grach słownych takiej przykładowej Jessici by go bawiło i prowokowało do rozwijania kolejnych poziomów abstrakcji i niedomówień. To nie była wina Winchestera. Po prostu facetów traktował jak potencjalnych konkurentów, a konkurencję... należało wykosić i zgnoić... więc też Lucas podświadomie robił to, co zwykł robić dotychczas, chociaż nie miał przed kim się popisywać. Pytanie do czego byłby zdolny, gdyby taka publiczka istniała? Dlatego też na pierwszy plan wysuwało się nie to, że potrzebował w tej chwili pomocy Duncana, ale to,... że czuł się w jego obecności zagrożony. Młody grzeszył elokwencją i paroma innymi cechami, na myśl o których staremu Polanskiemu było nie w smak.
- Wypuszczam szczury laboratoryjne. Jak zdążą wskoczyć na stół zanim eksperymentalne osobniki dobiegną, to znaczy że przeszły test i są szybkie.- cierpko stwierdził świdrując stażystę przenikliwym wzrokiem. Zupełnie tracił wątek i ewidentnie bredził. Zdaje się, że na odczepnego. Młody albo był na tyle niedomyślny, albo testował jego resztkę cierpliwości. Lucas stwierdził, że ... właściwie jest mu to obojętne, więc odpuścił drążenie. Cokolwiek Duncan sobie uroił za tą czupryną, to pewnie tylko on był w stanie to zrozumieć. Lucas był za bardzo skacowany, żeby to roztrząsać.
- To było pytanie retoryczne. - Polanski przewrócił oczami. - Nie oczekiwałem na nie odpowiedzi. Wiem, kim jesteś i skąd przychodzisz. - odpowiedział zrezygnowany. Ta dzisiejsza młodzież potrafiła sprawić, że ręce człowiekowi opadały... więc Lucasowi opadły.
-Ja w tym rozejmie nadal widzę moje pieniądze, które układają mi na pożegnanie środkowy palec i odpływają w daleki rejs...- ciężko było go zadowolić i okazywał to z każdą chwilą coraz wyraźniej.
Reakcja młodego była... niespodziewana. Lucas zrobił dziwną minę, nieco nawet cofnął się... oczywiście zabierając swoją rękę, ale nie dając po sobie poznać, że dał się złapać na czymś niewłaściwym. Bez wątpienia nie miał zamiaru czegoś takiego w ogóle robić. To było zupełnie poza jego kontrolą i wolą, ale... stało się. Nic zdrożnego, w mniemaniu Polanskiego i nic czego musiałby się wstydzić.
- Że niby co proszę?- oburzył się Polanski, bo w końcu nie przywykł nie wychodzić z twarzą, tym bardziej jeśli przed rzeczoną twarzą ktoś mu groził z użyciem paluszka. Oburzony był, bo przecież nie zachowywał się jakoś niegodnie (na razie, czy też w ogóle) . Taki miał styl bycia. Jak goście go opuszczali, to wyprowadzał ich dokładnie w taki sposób... może tylko rączkę dawał niżej, jak jego goście mieli trochę więcej tu, a trochę mniej tam i owam.
- Gdybym cię apsztyfi...cośtam,- wkurzył się, bo nawet nie był w stanie powtórzyć tego archaicznego słowa - to byś wiedział i nie protestował. - posłał mu agresywne spojrzenie spod nieco zwężonych powiek, bo w końcu jak już coś wybitnie nie szło po jego myśli, to zachowywał się skandalicznie... chociaż sam zaprzeczał i nie dopuszczał takiej myśli do świadomości...

Duncan Winchester
Przecież nie ja go wymyśliłem.
fuksja. || magenta. - skoro nie ma różnicy, po co cudować...
Poszukiwania

Z tonącej mej głowy, czasem miłość ucieka.
Na ląd uchodzi jak szczur.
Za burtą mych oczu może nic cię nie czekać,
lecz tonąć nie boisz się już

ambitny krab
visioner
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Uśmiechnął się. Dobrze że mężczyzna posiadał odrobinę poczucia humoru, nawet jeśli słowa przez niego wypowiadane były przepełnione sarkazmem. Duncan był specyficzny i chociaż wiedział, że między nimi przepływa napięcie, to jednak miał wrażenie, że przy innych okolicznościach dogadaliby się całkiem nieźle. Nie mógł powiedzieć, że byli podobni. Wydawało mu się, że pochodzili zupełnie z różnych światów i wiele ich różniło, ale czy takie znajomości nie były najciekawsze? Winchester z całą pewnością wolał widywać się i rozmawiać z ludźmi, którzy mieli zupełnie inne spojrzenie na świat niż on. Był młody i jeszcze wielu rzeczy musiał się nauczyć, nawet tego jak się z kimś nie zgadzać.
   – Ja tu jedyne spekuluję, nie płacisz kancelarii, żeby nie dostać najkorzystniejszej dla ciebie opcji – stwierdził. Oczywiście przemilczał już fakt, że najkorzystniejsza opcja nie zawsze musiała pokrywać się z oczekiwaniami mężczyzny. Na całe szczęście, to już nie był jego problem, a Lucas, czy tego chciał, czy nie, musiał przystać na to, co wyniknie z całej tej sprawy. W końcu zawsze mogło być gorzej i Lucas mógłby stracić znacznie więcej pieniędzy. Jak więc widać wszystko zależało od punktu widzenia. Duncan jednak nie dziwił się mężczyźnie, on sam również nie chciałby stracić swoich pieniędzy. Był dość oszczędny z tym, co tkwiło na jego koncie. Pieniądze po odszkodowaniu, jakie otrzymał po śmierci rodziców, pojawiły się na jego koncie dopiero po tym, jak został pełnoletni, a więc nie miał czasu i okazji, aby je wszystkie wydać.
   – To po co pytać, skoro nie chce się odpowiedzi? – rozumiał ideę pytań retorycznych, teraz po prostu się drażnił. Nie mógł się powstrzymać. To wszystko wina Lucasa, że taką aurę roztaczał wokół siebie, że chciało się go drażnić. Kiedyś pewnie nieprzyjemnie się przekona, jak bardzo niemądrym było takie zachowanie. – Nie martw się, na pewno wszystko skończy się pomyślnie – dodał w końcu, już nieco spokojniejszym tonem. Nie chciał mężczyzny uspokajać i nie wiedział też, czy ten chciał usłyszeć takie słowa od gówniarza, a nie od faktycznego prawnika. Na razie musiało mu to jednak wystarczyć.
   – A skąd wiesz, że bym nie protestował? Ma wysokie wymagania – powiedział. Może w oczach mężczyzny był młody i głupi, ale z całą pewnością znał swoją wartość. Nie pozwalał sobie na mierność i to, co pierwsze rzuci mu się pod nogi.

Lucas Polanski
spadek formy mam dzisiaj...
przyjazna koala
Duncan Winchester
60 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
satyr, *-holic, architekt, koneser...
Lucas uniósł jedynie brew i jak postanowił, tak też zrobił, nie odezwał się słowem. Nie pozwalał sobie strzępić języka... przynajmniej dopóki był jeszcze w stanie się pohamować. Udawało mu się aż do po co pytać. To stwierdzenie, aż zaswędziało go w podniebienie. Otworzył usta, wziął oddech i... ugryzł się w rzeczony język. Ciężko mu było się pohamować, bo lubił mieć ostatnie słowo. Chłopaczek się dopominał, a Lucasa aż świerzbił język, rączki i kilka innych rzeczowników. Zdrowy rozsądek ostatnimi czasy nie był jego najmocniejszą stroną, ale starał się odzyskać panowanie nad sobą i swoim życiem. Zamiast tych kilku słów riposty, tylko pokiwał głową, jakby nie dowierzał temu co widzi i słyszy.
- Tak... - nie było sensu się martwić na zapas. Mleko się rozlało, ale Lucas sprawiał wrażenie, jakby nie o tym w tym momencie myślał. Wydawało się, że był nieco rozkojarzony. Nie obecny.
- Gdyby tak faktycznie było nie rozmawiałbyś ze mną w ten sposób. - oczy Lucasa stały się przeszywające. Świdrował go w poszukiwaniu prawdy. Duncan miał wymagania? Nie wydawało mu się. Poszedł tam, gdzie wysłała go firma. To były te jego wysokie standardy? Półuśmiech zawisł na ustach Polańskiego. Mężczyzna oparł się ręką o ścianę stając między Winchesterem a drzwiami tak, że uniemożliwił mu opuszczenie swojego apartamentu. Chłopak nie mógł wyjść bez konieczności odepchnięcia go, a to wydawało się jedyną możliwością opuszczenia tego miejsca w danej chwili. Polanski nie miał pewności czy szczawik chciałby je opuścić... Właściwie to wręcz odnosił wrażenie, że nie koniecznie na to miał ochotę.
- Nie lubię jak się ktoś ze mną drażni w taki sposób. - syknął przez zęby. Tu trochę mijał się z prawdą, ale kogo to obchodziło. Stukał palcami o ścianę i starał się przynajmniej wyglądać trochę groźnie. To może i by mu się udało, gdyby nie był Lucasem.
- Przychodzisz do mojego domu, robisz ze mnie durnia, prowokujesz i obrażasz. Czy ja wyglądam jak Franek spod bramy? - cedził przez zęby wyraźnie akcentując każde kolejne słowo. No może tak po prawdzie Lucas akurat teraz wyglądem nieco przypominał Franka spod bramy, któremu zabrakło piątaka na klina, ale to już całkiem inna historia. - Cukierek albo psikus jest w październiku, dzieciaku! - westchnął ciężko. Nie odsunął się jednak zatapiając wzrok w młodym racząc go przy okazji dość szpetnym uśmiechem. Uroczy jak zawsze.

Duncan Winchester

nie bądź taki skromny.
Poszukiwania

Z tonącej mej głowy, czasem miłość ucieka.
Na ląd uchodzi jak szczur.
Za burtą mych oczu może nic cię nie czekać,
lecz tonąć nie boisz się już

ambitny krab
visioner
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Duncan starał się zachowywać profesjonalnie, co w jego ocenie mu się udawało. Lucas natomiast zachowywał się zgoła przeciwnie. Cóż, Winchester był przyzwyczajony do tego, że jego zachowanie może być odbierane opacznie. Nie miał jednak zapędów, aby to zmieniać. Co do Lucasa to oczywiście mógł mieć swoje zdanie na jego temat. Prawnicy nie byli ślepo wpatrzeni w swoich klientów. Musieli wykonać zadanie tak, by klient był zadowolony, a ich opinia o danym osobniku nie wchodziła w grę. W końcu obrońcy morderców z całą pewnością nie są fanami takiego zachowania. Nie chciał przyrównywać sprawy Lucasa do poważnych kryminalistów, bo żadnego porównania tu nie było. To że Lucasowi puściły nerwy było stosunkowo normalnym, chociaż nieodpowiednim, zachowaniem. Mógł sobie oceniać mężczyznę do woli, nic nie stało jednak na drodze chęci niesienia pomocy. Duncan był zdesperowany. Polanski nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo chłopak chciał, by cała sprawa zakończyła się pomyślnie. Nie chodziło mu jednak zbytnio o zadowolenie mężczyzny, a kancelarii, bo to ona dawała mu zatrudnienie.
   – W jaki sposób? – zapytał, po czym szybko wywrócił oczyma. Naprawdę nie miał pojęcia, o czym mówił mężczyzna. Duncan zachowywał się całkowicie normalnie, więc słowa Lucasa były dla niego dziwne. On sam poczuł się dziwnie i chciał już sobie iść, dlatego też zagrodzenie mu drogi wyjścia, przez rękę mężczyzny trochę wybiło go z rytmu. Nie spodziewał się, że dorosły i dojrzały mężczyzna będzie się tak zachowywać w stosunku do osoby z kancelarii, która miała go reprezentować. No i na szczęście dla Lucasa, opinia Duncana była w całym tym rozrachunku całkowicie bezwartościowa. Chłopak mógł go uważać za najgorszego, co i tak nie zmieniłoby faktu, że kancelaria chciała tę sprawę rozegrać z korzyścią dla mężczyzny, albo raczej z korzyścią dla firmy. Winchesterowi wydawało się, że kancelarii nie zależało w sumie na tym, by spełnić oczekiwania Lucasa tak długo, jak jej własne oczekiwania zostały zaspokojone. Inaczej pewnie nie braliby go jako klienta.
   – Śmieszne, że tak uważasz, biorąc pod uwagę, że to ty pierwszy zacząłeś wątpić w moje doświadczenie, wtrąciłeś coś o spódniczkach... – pokręcił głową. Nie wiedział, w jakim świecie żył obecnie Lucas, ale jeśli chciał podważać doświadczenie i profesjonalizm Duncana, to wychodził trochę na hipokrytę, bo napaść na pracownika nie figurowała w żadnym słowniku jaki przykład profesjonalizmu. No chyba że z poprzednich dekad, w których mężczyzna wydawał się żyć. – No i skoro uważasz, że stażysta cię prowokuje i drażni, to jak wyobrażasz sobie uczestniczyć w jakichkolwiek mediacjach, nie mówiąc już o ewentualnym sądzie? Twój temperament od razu wyjdzie i raczej nie będzie to na twoją korzyść – stwierdził, mrużąc oczy. Przyszedł tu w dobrej wierze, chcąc załatwić wszystko jak najszybciej i wrócić do kancelarii, nie spodziewał się, że musiałby mówić mężczyźnie rzeczy, które ten w swoim wieku powinien już wiedzieć.
Lucas Polanski
przyjazna koala
Duncan Winchester
60 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
satyr, *-holic, architekt, koneser...
Widocznie mało jeszcze wiedział na temat zachowania dorosłych i dojrzałych mężczyzn, albo Lucas zaliczał się do nich tylko poprzez statystyczne okno daty urodzenia i wygląd, będący jedynie pozorem. W końcu nie wyglądał na swoje 61. Zdecydowanie nie można było też o nim powiedzieć dojrzały, w kontekście standardów zachowania. W końcu skąd miałby wiedzieć jak powinien zachowywać się dojrzały osobnik, skoro obracał się w gronie średniej wieku 30, a to i tak była tylko cyfra. Na dodatek znacznie zawyżana przez członków własnej rodziny i współpracowników, z którymi musiał utrzymywać jako-takie odpowiednie relacje.
Duncan natomiast w oczach Polanskiego klarował się jako ktoś, kto stwarza problemy tam, gdzie mężczyzna sądził, że pieniądze powinny je rozwiązywać. Na dodatek był arogancki i zbyt pewny siebie.
- Bo nie uprzedzili, że będziesz taki młody.- warknął. W sumie ciężko orzec, jaki wiek sprawiłby na Lucasie wrażenie profesjonalnej obsługi, skoro na każdym kroku gnoił własnego syna wytykając mu brak doświadczenia w tym czy tamtym. Zupełnie jakby sam miał monopol na bycie naj w każdej dziedzinie. Na razie chyba całkiem nieźle wypadał w kilku niezbyt zaszczytnych kategoriach. Przeleciał wzrokiem jeszcze raz od stóp do głów mierząc młodzieńca i nawet nie hamując nieco rozmarzonego uśmieszku. Zdecydowanie widział go w takim mundurku i nic nie mógł na to poradzić. To było silniejsze od niego, a biorąc pod uwagę, że nigdy z czymś takim nie próbował nawet walczyć... jego myśli znowu zostały skierowane na tory spaczonej kryzysem wieku średniego drogi, bo jeszcze mógł... a, że uważał, iż korzystać trzeba dopóki się może... to tak... ciężko było myśleć tą większą głową...
- Słabo mnie znasz, żeby wysnuwać takie wnioski i nawet nie próbujesz poznać.- już nawet w jego głosie nie było słychać wzburzenia, które rozpętało tą ostrą wymianę zdań. Polanski był zmęczony Duncanem. Miał dość jego i tej pieprzonej kancelarii, która miała go reprezentować. Właściwie... resztka zdrowego rozsądku wręcz KRZYCZAŁA, żeby odpuścił, zanim będzie zmuszony sam się bronić przed wymiarem niesprawiedliwości, bo nawet obrońca z urzędu nie będzie chciał go w końcu reprezentować.
Otworzył drzwi i zszedł mu z drogi.
- Idź, zanim zachowam się zupełnie nieprofesjonalnie.- poszedł do kuchni, odkręcił kran i przemył twarz lodowatą wodą.

Duncan Winchester
Poszukiwania

Z tonącej mej głowy, czasem miłość ucieka.
Na ląd uchodzi jak szczur.
Za burtą mych oczu może nic cię nie czekać,
lecz tonąć nie boisz się już

ambitny krab
visioner
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Duncan nie chciał się chwalić swoim doświadczeniem z dorosłymi mężczyznami, bo pewnie nie takie doświadczenie Lucas miał na myśli, a więc nie było potrzeby, żeby ciągnąć ten temat dalej. Ogólnie, Duncan stracił chęć na ciągnięcie jakiegokolwiek tematu z mężczyzną, a w sumie z chęcią zapytałby go o fachową opinię dotyczącą remontów i innych takich, bo Winchester myślał o drobnych zmianach w swoim pokoju. Pokój był duży i przestronny, ale chłopak miał kilka rzeczy, które chciałby tam zmienić i dodać.
   – Mnie też nie uprzedzili, że będziesz taki trudny w obyciu – powiedział, wzruszając ramionami. – Teraz już rozumiem, dlaczego nikt inny nie chciał tu przyjść – stwierdził. Domyślił się, że właśnie trudny charakter mężczyzny był rzeczą, która powodowała, że nikt z pracowników kancelarii, którzy wiedzieli co może ich tutaj czekać, woleli nie psuć sobie dnia, tylko wysłać niewinnego stażystę. Duncan na pewno powie o tym spotkaniu Benjaminowi, który, znając życie, zacznie się śmiać i mówić, że była to świetna lekcja charakteru, albo inne słówka, którymi ostatnimi czasy go raczył. Prawda jednak była taka, że całe to spotkanie z Polanskim pokazało Duncanowi, że ten potrafi się powstrzymać przed rzucaniem kąśliwych uwag na prawo i lewo, bo będąc tutaj faktycznie się wstrzymywał, nawet jeśli Lucas zdawał się myśleć inaczej.
   – Nie przyszedłem tu, żeby cię poznawać – prychnął. Przyszedł tu w jednym konkretnym celu – zebrać informacje. Nie miał zamiaru poznawać mężczyzny, w sumie ten do tej pory był mu całkowicie obojętny. Teraz oczywiście opinia o nim się zmieniła, bo Lucas skutecznie podnosił Duncanowi ciśnienie, które później chłopak będzie musiał jakoś z siebie wyrzucić. Obserwował, jak mężczyzna otwiera drzwi i każe mu wyjść, co oczywiście było mu na rękę.
   – Na spotkanie z arbitrem proszę przyjść ogarniętym – powiedział na odchodne, po czym zamknął za sobą drzwi. Lubił mieć ostatnie słowo, więc nie czekał ani sekundy na to, że Lucas postanowi coś dodać od siebie. Ruszył w kierunku samochodu i odjechał.
Lucas Polanski
ztx2
przyjazna koala
Duncan Winchester
ODPOWIEDZ