ordynatorka ginekologii i położnictwa — Cairns Hospital
35 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
An oxidation is the compromise you own but this is beginning to feel like the dog wants her bones
4.
To był jeden z tych dni w miesiącu, kiedy zaraz po dyżurze, który kończył się w środku nocy, można ją było spotkać w jednym miejscu. To był ten jedyny moment, kiedy pozwalała sobie na picie alkoholu zaraz po pracy. Zostawiała tutaj samochód i wracała pieszo, żeby później wrócić po samochód. To już był jej rytuał. Barmani na zmianie już wiedzieli, że mają się jej spodziewać. Towarzystwo przesiadujące tutaj do późna również. W tym jeden z jej ulubionych ludzi. Nie pamięta już nawet czy poznała go tutaj, czy podczas jakiegoś reportażu. Miała wrażenie, że Jackson stał się już stałym elementem jej życia. Nie, żeby na to narzekała. Podobała jej się ta znajomość, która ostatnio zaczęła wychodzić poza ściany tego baru, w którym widywali się regularnie. Nie wiedziała, jak to nazwać, ale na pewno lubiła jego towarzystwo.
Weszła do środka, zsuwając z ramion skórzaną kurtkę. Jackson jak zawsze siedział przy barze. W stałym miejscu. Uśmiechnęła się do niego, a nim usiadła na krześle obok mężczyzny, to na barowym blacie już wylądowała jej porcja alkoholu: - Która to już Twoja dzisiaj? - Zapytała, skinieniem głowy wskazując na dzierżoną w jego dłoni szklankę z porcją alkoholu. Czasami zastanawiała się ile pił, ale nie chciała go z tego rozliczać. Nie był to jej biznes. Sama spojrzała na bursztynowy płyn w szklance z grubego szkła i zakręciła kilka kółek, przesuwając szklanką, bo drewnianym, barowym blacie. Lekko gęsty alkohol delikatnie osadził się na ściankach szklanki i dopiero wtedy blondynka upiła solidnego łyk alkoholu i nie skrzywiła się przy tym nawet odrobinę. Wiedziała, że po dwóch porcjach długim dyżurze jedyne, na co będzie miała ochotę to spanie, ale najbliższe dwa dni, będzie miała wolne. Nie miała żadnych planów, więc równie dobrze mogła siedzieć w tym barze do rana. O ile nie zaśnie z głową na blacie.

jackson hargreeves
powitalny kokos
cattitude#5494
dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
#23

Dla Jacksona to był jeden z tych dni w miesiącu, kiedy był w barze. Właściwie to łatwiej było wymieniać dni, kiedy w nich nie był, ale mówi się przecież, że dla zdrowia trzeba się czasem przejść na spacer, najlepiej raz dziennie. Więc czemu nie właśnie do baru? Poza tym równie ważne dla zdrowia są interakcje z innymi ludźmi, a tam akurat zawsze można się na jakieś natknąć, więc kolejne plusy. Tak, owszem, Jackson wiedział jak obrócić sprawy w życiu, żeby wyszło na.. no na jego, czy coś. Tak więc, był na swojej rundce z domu do baru, w nagrodę za pracę, którą dzisiaj wykonał. Już prawie skończył pierwszą fazę książki, czyli podsumowanie swoich historii, które nigdy nie znalazły finały. Drugi krok to były podróże i sprawdzanie, czy aby na pewno nie można jeszcze czegoś z nich wyciągnąć, czy jakieś dawne martwe tropy nie weszły w fazę zombie. I czy ktoś jednak nie chce czegoś powiedzieć. A to wprawiało go w bardzo dobry nastrój, bo zdecydowanie zbyt długo siedział na miejscu i jego instynkt połączony po prostu z koczowniczym trybem życia dziennikarze, rwał się w nowe rejony. Czy raczej stare, ale wiadomo o co chodzi, siedział w Lorne Bay już bardzo długo, czas na rozwinięcie skrzydeł i polatanie sobie nieco. I jak widać, rundka była owocna, bo nie zapowiadało się, żeby doskwierała mu samotność tego wieczoru.
- Pierwsza, to zawsze pierwsza - rzucił z rozbawieniem na pytanie, które zadała mu Marissa Cooper zamiast przywitania. Szczęśliwi czasu nie liczą, ani wypitych drinków, to jedna z jego dywiz.
- A twoja ostatnia? - odbił piłeczkę, ciekaw jak długo zamierza tu dzisiaj zostać. Każdy ma w końcu swoje życie, miejsca w których musi się znaleźć… szybciej lub wolniej. A czasem ktoś szuka zupełnie nowej drogi, a z tym też jak wiadomo mógł jej pomóc.
przyjazna koala
-
-
ODPOWIEDZ