piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
#3

Nico potrzebował takich chwil, kiedy budził się obok kogoś innego, a nie w swojej zimnej, ponurej sypialni. Nie ma co się oszukiwać, może i był budowlańcem, pracował na różnych budowach i znała się na remontach, ale nie miał w sobie zbyt wielkiego dekoratora, który wiedziałby jak to wszystko ze sobą układać, ustawiać i dobierać. Może kiedyś się to zmieni,, ale póki co jak coś robił, to po prostu według projektu i pod okiem majstra, nie miał przecież wykształcenia żadnego poważnego w tym zakresie. Tylko wykształcenie zwane życiem, a to jak wiadomo, nie zawsze wiele daje. Raczej zamyka drzwi, no chyba że ktoś chce ryzykować i oszczędzić na robociźnie, zatrudniając kogoś nie do końca obytego. No ale, nie miał też hajsu ani chęci wydawania hajsu na jakichś architektów, czy ozdoby, więc jego dom nie był jakoś wybitnie urządzony. Więc tak, lubił spać w wygodnym łóżku u mathilde bennett i budzić się w łóżku, w którym nie był sam. Oczywiście zwykle kłamał, że niby przypadkiem zasnął i zamierzał wyjść już wieczorem, jak nakazują stare zasady ONS, ale skoro go nie wywalała, to chyba aż tak bardzo jej jego obecność nie przeszkadzała. No ale, wciąż tu był, obudził się i przeciągnął, zerkając na Mattie i ziewając sobie pod nosem.
- Hej - mruknął, a potem lekko pociągnął nosem - nie wiesz czy w tym hotelu podają jakieś śniadanie?- zagadnął, oczywiście żartując... w jakichś dziecięciu procentach. Bo naprawdę by sobie zjadł śniadanie, no kto by gardził jedzeniem? Na dodatek przygotowanym przez kogoś innego, bo takie jak wiadomo, smakuje najlepiej. Dopiero co próbował kanapek Harper... i wcale o nich nie myślał. Głupota. Nie były aż takie dobre!
Mama na pełen etat — Sprzątająca ładne domy
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Marzycielka, która projektuje ołówkiem szczęście innych, choć sama dla siebie nie potrafi naszkicować własnego.
Nie pamiętała dnia, kiedy weszła w tę relację, bo było to spontaniczne. Potrzebowała w swoim otoczeniu mężczyzny, który zjawi się w określonym czasie i zapewni jej to, czego potrzebował każdy, a o co ona nie potrafiła prosić nowopoznanych ludzi w pubach. W ogóle wydawało jej się to nader dziwne, dlatego cieszyła się, że tinder wybawił ją z pozycji desperatki i pozwolił wejść w długofalową relację opartą na bliskości. Niczego więcej nie potrzebowała, a w szczególności teraz, gdy pojawiła się jej dawna miłość.
Przebudziła się później niż Tribbani, dlatego początkowo nie zrozumiała jego obecności. Wydawać się nawet mogło, że wolała uniknąć porannych spotkań, które bywały niezręczne i niekomfortowe. Minęło bardzo dużo czasu od zrozumienia obecnej sytuacji, a kiedy już podniosła się na przedramionach, spojrzała na młodego mężczyznę z pewną dozą politowania.
- Nie – zawiesiła głos z dozą przekory i pobłażliwością w tęczówkach, gdy ich spojrzenia wreszcie się spotkały. - W tym hotelu nie ma śniadania w ofercie, ale należałoby uregulować rachunki za kilka ostatnich nocy, skoro już to miejsce w ten sposób traktujesz – powiedziała stanowczo, bowiem nie przeszkadzało jej to, że chłopak tu zostawał, ale zdecydowanie musiał zacząć traktować domek Bennett jako jedynie szansę na przenocowanie bez możliwości wyżywienia.
- Zawsze to samo… Nie sądzisz, że powinniśmy pozostać na stopie kumpelskiej, skoro po seksie zawsze zostajesz i nie zamierzasz wracać do siebie? Tak byłoby zgodnie z regułami tej gry – zaproponowała całkiem szczerze, powoli przenosząc wzrok na przestrzeń dookoła. Musiała jak najszybciej się zebrać i jechać do przyjaciółki. Potrzebowała tego bardziej niż czegokolwiek innego.
Usiadła na skraju, po czym przeciągnęła się leniwie, by wreszcie sięgnąć po satynowy szlafrok, który wciągnęła na wątłe ramiona. Krzątała się po sypialni, tak jak zawsze miała to w zwyczaju, po czym wlepiła intensywny wzrok w Nico.
- Wstawaj, bo dzisiaj nie mam zbyt dużo czasu… Muszę iść za godzinę do kumpeli, a potem do pracy – nie kłamała. Mówiła zgodnie z prawdą i nadzieją, że ten zrozumie. - Podrzucić cię gdzieś?

nico tribbiani
happy halloween
Booyah
brak multikont
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
To prawda, w barze nigdy nie wiadomo na co się trafi. Zwłaszcza jak jest się kobietą, jest to bardzo ryzykowne, bo co jeśli to jakiś morderca albo inny psychol? O handlu ludźmi to nawet nie będę wspominać! Czy handlu narządami… no i jednak można trafić na kogoś, kto będzie nieprzyjemny tak po prostu, brutalny, żonaty albo po prostu chory. Można trafić na złodzieja albo na nowego faceta swojej kumpeli, którego oficjalnie pozna się dopiero za tydzień. To dopiero byłoby awkward, co nie. Nie mówiąc już o tym całym problemie z dopasowaniem się w łóżku i poznaniem swoich preferencji, zawsze łatwiej jest już z kimś, kogo się chociaż trochę zna i z którym złapało się wspólny rytm. A o znajomości rytmu Nico wiedział sporo, w końcu był całkiem dobrym striptizerem, heh. I tu akurat mathilde bennett mogła poświęcić, że bioderkami też wiedział jak ruszać, oczywiście zasługa także tego tańca, a nie samego noszenia worków z cementem i pchania taczek na budowie. To mu zapewniło za to ładne ciało, więc Mattie nie mogła narzekać na widoki.
- No nie, jeśli są takie braki, to zdecydowanie nie mogę go uregulować, bo należy mi się rekompensata. W reklamie mówili inne rzeczy, a jak reklama kłamie, to wiadomo, że klient ma w ostateczności rację - podsumował trochę bez sensu, ale dopiero co się obudził, więc zależało mu na zjedzeniu czegoś dobrego, a nie na wygranej niczym w klubie dyskusyjnym. Poza tym uważał, że naprawdę kanapki to nic takiego! No, chyba że u niego w domu, gdzie lodówka była pusta… no wtedy to było spore wyzwanie…
- No jasne, że możemy. Ale dobrze wiemy, że zatęsknisz za tym co mam do zaoferowania - rzucił, uśmiechając się uroczo i łobuzersko jednocześnie. - Poza tym nie moja wina, że tak się wczoraj wymęczyliśmy. Przecież już wychodziłem, kiedy znów złapałaś mnie w swoje szpony i zaciągnęłaś siłą do łóżka na powtórkę… - dodał z miną niewiniątka, chociaż oboje byli tak samo entuzjastycznie nastawieni do tego. Ale no, przecież wiedział, że tak się z nią tylko droczy, odrobinę!
- No dobra dobra - westchnął, a potem wstał i zaczął się rozglądać za swoją bielizną - nie musisz, skoro wychodzi na to, że muszę znaleźć jakieś śniadanie po drodze. Nie masz jakiejś samotnej sąsiadki, która dobrze gotuje? - zażartował, a potem uniósł brwi - albo może ta koleżanka dobrze gotuje? - dopytał, oczywiście wciąż się zgrywając. Nie planował nigdzie z nią jechać, w końcu ich relacja była tajna przez poufne. No, a przynajmniej nie jakaś publiczna.
ODPOWIEDZ