pracuje w porcie — w Sapphire River
31 yo — 197 cm
Awatar użytkownika
about
Trochę namieszał, narobił hazardowych długów i zniknął. Kilka lat temu został uznany za zmarłego. Nikogo nie wyprowadził z błędu. Teraz wraca do miasta. Ciekawe, jak zniosą to jego bliscy, zwłaszcza ojciec i żona.
/ po grach

Posłuchał jej.
Posłuchał jej we wszystkim.
Miał przestać być ojcem dla swojego syna, o którego istnieniu nawet nie wiedział? W porządku. To akurat było łatwe. Nie czuł specjalnej więzi z młodym, chociaż warto odnotować, że wieści o posiadaniu męskiego potomka zrobiły jednak na nim jakieś wrażenie. Teraz tylko dom, drzewo... I gówno. Nic z tego nie będzie. Josh nie był już TAKIM facetem.
Miał spotkać się z ojcem? Spotkał się z nim. Nie liczył na ciepłe przyjęcie, ale nie spodziewał się również tego, że rozmowa potoczy się właśnie w ten sposób. Znaczy... Może powinien się z tym liczyć, tyle tylko, że planował rozegrać to inaczej: zdecydowanie mniej się odkryć, wyżej trzymać gardę i walczyć, ale tatko od razu go przejrzał. Może dlatego, że go znał? Czy Josh kiedykolwiek będzie w stanie przejrzeć w podobny sposób swojego własnego syna? Te pytania pozostaną chyba bez odpowiedzi, bo takowe kompletnie nie przychodziły mu teraz do głowy. Czy zamierzał się tym przejmować? Wielce wątpliwe. Czy planował zmienić jakoś swoją sytuację? Ani trochę. To dlatego wciąż pracował w porcie i jak gdyby nigdy nic zajmował się swoimi sprawami.
- No kurwa mać! Czy ty musisz tak machać tym hakiem? Upierdolisz jeszcze tego chuja, który nie umie czyta... Znaczy uderzysz panią - momentalnie zmienił front, kiedy zobaczył Keirę. Spodziewał się, że w pracy przeszkadzał im jakiś skretyniały pracownik portu, który nie doczytał informacji o tym, że tu, w tym miejscu, właśnie trwał rozładunek łodzi. Kobieta prawdopodobnie również tego nie doczytała i być może Josh uznał ją w myślach za równie skretyniałą, ale nie mógł przecież powiedzieć tego głośno. - Zróbmy chwilę przerwy - zarządził. Zdjął robocze rękawice, skinął głową na kolegów, by ci nieco się oddalili i podszedł nieco bliżej swojej żony. - Co tu robisz?

Keira Martin