about
you say someday when we're older we'll be shinin' like we're gold, won't we?
[4] + Seth Reyner
Brielle bardzo lubiła ten czas, który mogła poświęcić tylko sobie, kiedy przez te kilkadziesiąt minut nie musiała zawracać sobie głowy wyłącznie sprawami pracy, swojego ojca itp. Dzisiaj był ten dzień - mogła w końcu wygospodarować co nie co dla siebie. W wyniku wyjątkowo skomplikowanego wyboru - czyli pewnie po prostu gdzie bliżej od domu - padło na siłownię. Zajechała sobie na miejsce, przywitała się z sympatyczną babeczką w recepcji i ruszyła do szatni. Przebrała się w wygodny, sportowy komplet i dopiero ruszyła sobie poćwiczyć. Zaliczyła rozgrzewkę, po czym obijała się, właściwie bez celu od urządzenia do urządzenia. Dopiero tutaj, na miejscu, poczuła jak "wychodzi z niej" zmęczenie wygenerowane w przeciągu ostatnich kilku dni. Postanowiła się zatem specjalnie nie forsować, ćwicząc sobie spokojnie i delikatnie.
Warto zauważyć, że Brie pojawiała się na siłowni o swoich sprawdzonych porach, kiedy to nie było tutaj zbyt wielu osób. Czasem trafiała nawet na zupełny luksus bycia tutaj jedyną ćwiczącą. I to nie tak, że jest jakimś odludkiem, albo dziwakiem i unika ludzi. Po prostu minimalizuje w ten sposób ryzyko wysłuchiwania jakiś niewybrednych komentarzy albo udawania, że umie w niezobowiązujący smalltalk. Nie umiała.
Na wszelkich urządzeniach spędziła dłuższą chwilę. Później, postanowiła, że może zostawi tutaj trochę złych emocji i po prostu wyżyje się na jednym z worków, na których hucznie "trenuje boks". Przeszła więc kilka kroków do oddzielnego pomieszczenia, gdzie jednak zamiast okładać worek... położyła się po prostu na macie i korzystając z tego, że nie ma tutaj nikogo, postanowiła się chwilę poobijać. Niby ciężki trening, a jednak trochę odpoczynku. Pracuj mądrze, nie ciężko, czy jak to tam mówią.
Długo jednak nie przyszło jej korzystać z takiej chwili dla siebie, ponieważ szybko, nawet pomimo zamkniętych oczu, poczuła, że ktoś się jej przygląda. Jedno oko, drugie oko, szybkie ogarnięcie sytuacji wokół siebie i faktycznie - w drzwiach pomieszczenia stał facet.
- Przepraszam, już się zmywam - rzuciła luźno, uśmiechając się przy tym całkiem czarująco. Facet wyglądał na takiego, co to ćwiczenia biorą na poważnie, a przyszła tutaj sobie taka Brielle i jedynie zajmuje mu stanowisko. - Nie będę ci przeszkadzać - dorzuciła nawet i zaczęła się zbierać ze swojego wygodnego miejsca.
Brielle bardzo lubiła ten czas, który mogła poświęcić tylko sobie, kiedy przez te kilkadziesiąt minut nie musiała zawracać sobie głowy wyłącznie sprawami pracy, swojego ojca itp. Dzisiaj był ten dzień - mogła w końcu wygospodarować co nie co dla siebie. W wyniku wyjątkowo skomplikowanego wyboru - czyli pewnie po prostu gdzie bliżej od domu - padło na siłownię. Zajechała sobie na miejsce, przywitała się z sympatyczną babeczką w recepcji i ruszyła do szatni. Przebrała się w wygodny, sportowy komplet i dopiero ruszyła sobie poćwiczyć. Zaliczyła rozgrzewkę, po czym obijała się, właściwie bez celu od urządzenia do urządzenia. Dopiero tutaj, na miejscu, poczuła jak "wychodzi z niej" zmęczenie wygenerowane w przeciągu ostatnich kilku dni. Postanowiła się zatem specjalnie nie forsować, ćwicząc sobie spokojnie i delikatnie.
Warto zauważyć, że Brie pojawiała się na siłowni o swoich sprawdzonych porach, kiedy to nie było tutaj zbyt wielu osób. Czasem trafiała nawet na zupełny luksus bycia tutaj jedyną ćwiczącą. I to nie tak, że jest jakimś odludkiem, albo dziwakiem i unika ludzi. Po prostu minimalizuje w ten sposób ryzyko wysłuchiwania jakiś niewybrednych komentarzy albo udawania, że umie w niezobowiązujący smalltalk. Nie umiała.
Na wszelkich urządzeniach spędziła dłuższą chwilę. Później, postanowiła, że może zostawi tutaj trochę złych emocji i po prostu wyżyje się na jednym z worków, na których hucznie "trenuje boks". Przeszła więc kilka kroków do oddzielnego pomieszczenia, gdzie jednak zamiast okładać worek... położyła się po prostu na macie i korzystając z tego, że nie ma tutaj nikogo, postanowiła się chwilę poobijać. Niby ciężki trening, a jednak trochę odpoczynku. Pracuj mądrze, nie ciężko, czy jak to tam mówią.
Długo jednak nie przyszło jej korzystać z takiej chwili dla siebie, ponieważ szybko, nawet pomimo zamkniętych oczu, poczuła, że ktoś się jej przygląda. Jedno oko, drugie oko, szybkie ogarnięcie sytuacji wokół siebie i faktycznie - w drzwiach pomieszczenia stał facet.
- Przepraszam, już się zmywam - rzuciła luźno, uśmiechając się przy tym całkiem czarująco. Facet wyglądał na takiego, co to ćwiczenia biorą na poważnie, a przyszła tutaj sobie taka Brielle i jedynie zajmuje mu stanowisko. - Nie będę ci przeszkadzać - dorzuciła nawet i zaczęła się zbierać ze swojego wygodnego miejsca.
about
i've been looking love in you, but only thing i found was your angry and pain
8.
[akapit]
Pomysł z siłownią wpadł mu do głowy tak gdzieś nagle, a przecież za dzieciaka aż tak nie przejawiał zainteresowania sportem i tym tematem. Z czasem jednak jakoś to wyszło, że nie wiedząc co ze sobą począć - postawił na prowadzenie takiego biznesu. W teorii był właścicielem tak dokładniej, ale również się angażował w szkolenia i inne tego typu rzeczy, że śmiało mógł zaraz siebie nazywać trenerem personalnym czy kimś tego pokroju. Nagle to był temat którym żyli inni - fit zdrowe podejście do życia - aż czasami za bardzo ale Reyner się z tego powodu cieszył.
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Brielle Rowe
about
you say someday when we're older we'll be shinin' like we're gold, won't we?
+ Seth Reyner
Spojrzała na niego z czymś na rodzaj takiej udawanej podejrzliwości:
- Nie spodziewałam się, że obowiązuje tutaj jakiś odpowiednik zasad ruchu drogowego - uśmiechnęła się jednak i zaśmiała lekko. Brielle nie pojawiała się na siłowni po raz pierwszy i dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że tutaj obowiązuje jedna, niepisana zasada - kto pierwszy zajmuje sprzęt, ten ćwiczy. Ciężko było jednak podciągnąć pod to jej aktualną sytuację. Rowe uznała już, że trening na dziś jest wystarczający i po prostu postanowiła sobie odpocząć. A, że na środku sali, w której zwykle ćwiczy co najmniej kilka osób? Przecież to nie jest takie ważne, i tak się grzecznie próbuje stąd właśnie zawinąć, co by tym realnie próbującym wykonywać jakąś aktywność fizyczną, nie przeszkadzać. Zatem z maksymalną możliwą dla siebie w tej chwili gracją wstała i po kilku krokach posadziła zadek na kawałku jakieś ławki czy ławeczki.
Gestem ręki odmówiła.
- Nie, nie, ja już PO. Co pewnie nawet po mnie widać. Ale jeśli chcesz, mogę ci potowarzyszyć, i tak nie mam nic lepszego aktualnie do roboty - Brie lubiła poznawać nowych ludzi, ale niespecjalnie miała rozwinięte te skille, które te znajomości pomagają nawiązywać, czasem więc powstawały właśnie takie zdania-babole jak to. No bo to nie do końca tak, że ona mu robi jakąś łaskę, że z nim tutaj te kilkanaście minut zostanie i trochę porozmawiają. Po prostu próbowała nie wyjść na nadmiernie ekscytującą się takim obrotem sprawy. Cała Brie. Podobno idzie się nawet przyzwyczaić.
Spojrzała na niego z czymś na rodzaj takiej udawanej podejrzliwości:
- Nie spodziewałam się, że obowiązuje tutaj jakiś odpowiednik zasad ruchu drogowego - uśmiechnęła się jednak i zaśmiała lekko. Brielle nie pojawiała się na siłowni po raz pierwszy i dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że tutaj obowiązuje jedna, niepisana zasada - kto pierwszy zajmuje sprzęt, ten ćwiczy. Ciężko było jednak podciągnąć pod to jej aktualną sytuację. Rowe uznała już, że trening na dziś jest wystarczający i po prostu postanowiła sobie odpocząć. A, że na środku sali, w której zwykle ćwiczy co najmniej kilka osób? Przecież to nie jest takie ważne, i tak się grzecznie próbuje stąd właśnie zawinąć, co by tym realnie próbującym wykonywać jakąś aktywność fizyczną, nie przeszkadzać. Zatem z maksymalną możliwą dla siebie w tej chwili gracją wstała i po kilku krokach posadziła zadek na kawałku jakieś ławki czy ławeczki.
Gestem ręki odmówiła.
- Nie, nie, ja już PO. Co pewnie nawet po mnie widać. Ale jeśli chcesz, mogę ci potowarzyszyć, i tak nie mam nic lepszego aktualnie do roboty - Brie lubiła poznawać nowych ludzi, ale niespecjalnie miała rozwinięte te skille, które te znajomości pomagają nawiązywać, czasem więc powstawały właśnie takie zdania-babole jak to. No bo to nie do końca tak, że ona mu robi jakąś łaskę, że z nim tutaj te kilkanaście minut zostanie i trochę porozmawiają. Po prostu próbowała nie wyjść na nadmiernie ekscytującą się takim obrotem sprawy. Cała Brie. Podobno idzie się nawet przyzwyczaić.
about
i've been looking love in you, but only thing i found was your angry and pain
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Brielle Rowe
about
you say someday when we're older we'll be shinin' like we're gold, won't we?
+ Seth Reyner
Brielle chciałaby mieć jakąś taką stałą pasję, o której mogłaby mówić, że jest z nią związana nierozerwalnie. Ilość godzin, które spędzała w pracy, plus fakt, że kiedyś trzeba było spać, a doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny... no bywało z tym raczej ciężko. Rowe ograniczała się zatem do niespecjalnie ekscytującego czytania, a kilka godzin, które pozostawały jej po odjęciu rzeczonych już wcześniej aktywności, spędzała na siłowni. Trzeba przyznać, że lubiła to miejsce, szczególnie kiedy udawało się jej wstrzelić w taką porę, by na miejscu niespecjalnie napataczać się na innych ćwiczących. Jak to się trywialnie mawia - to nieźle czyści głowę.
Zaśmiała się lekko, słysząc jego reakcję:
- Widzisz? Czyli coś w tym jednak jest - sama, tak właściwie dopiero w tym momencie zwróciła uwagę na fakt takiego oznakowania w tym miejscu. Nigdy wcześniej nie przywiązywała do tego jakieś większej wagi - kiedy przyszła tutaj pierwszy raz, któryś z miłych pracowników wszystko jej pokazał, a potem to już działa na instynkt. Wie co gdzie jest, i na czym chce aktualnie ćwiczyć.
- Jeśli tylko mogę pomóc, pewnie. - poderwała się ze swojego miejsca z cichym klaśnięciem dłoni i po kilku krokach znajdowała się już tak blisko swojego aktualnego towarzysza, że mogła przystąpić do powierzonego jej zadania. Owijała mu dłonie dość powoli i bardzo delikatnie. Można powiedzieć, że widać było, że nie robi tego pierwszy raz. Jeśli chodzi w końcu o bandażowanie, miała w tym spore doświadczenie. Można było wręcz powiedzieć, że jest zawodowcem. W trakie owijania mężczyźnie pierwszej dłoni, odpowiedziała na kolejne zadane przez niego pytanie: - Trenuję jedynie tyle, na ile pozwalają mi godziny pracy. Czyli mało, zwykle rano lub nad ranem. Mogłam ci przez to umknąć - kontynuowała swoją pracę. - Jak widać zresztą, w przeciwieństwie do ciebie - zaśmiała się nawet lekko, ale no nie ma się jednak co czarować - w przeciwieństwie do dobrze umięśnionego Setha, sama Brie wydawała się aktualnie drobnym cherlakiem. Udało się jej skończyć owijanie pierwszej dłoni, zajęła się więc drugą:
- Jestem Brie - no bo jednak trzeba się przedstawić, skoro zanosi się na jakąś większą rozmowę, nie?
Brielle chciałaby mieć jakąś taką stałą pasję, o której mogłaby mówić, że jest z nią związana nierozerwalnie. Ilość godzin, które spędzała w pracy, plus fakt, że kiedyś trzeba było spać, a doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny... no bywało z tym raczej ciężko. Rowe ograniczała się zatem do niespecjalnie ekscytującego czytania, a kilka godzin, które pozostawały jej po odjęciu rzeczonych już wcześniej aktywności, spędzała na siłowni. Trzeba przyznać, że lubiła to miejsce, szczególnie kiedy udawało się jej wstrzelić w taką porę, by na miejscu niespecjalnie napataczać się na innych ćwiczących. Jak to się trywialnie mawia - to nieźle czyści głowę.
Zaśmiała się lekko, słysząc jego reakcję:
- Widzisz? Czyli coś w tym jednak jest - sama, tak właściwie dopiero w tym momencie zwróciła uwagę na fakt takiego oznakowania w tym miejscu. Nigdy wcześniej nie przywiązywała do tego jakieś większej wagi - kiedy przyszła tutaj pierwszy raz, któryś z miłych pracowników wszystko jej pokazał, a potem to już działa na instynkt. Wie co gdzie jest, i na czym chce aktualnie ćwiczyć.
- Jeśli tylko mogę pomóc, pewnie. - poderwała się ze swojego miejsca z cichym klaśnięciem dłoni i po kilku krokach znajdowała się już tak blisko swojego aktualnego towarzysza, że mogła przystąpić do powierzonego jej zadania. Owijała mu dłonie dość powoli i bardzo delikatnie. Można powiedzieć, że widać było, że nie robi tego pierwszy raz. Jeśli chodzi w końcu o bandażowanie, miała w tym spore doświadczenie. Można było wręcz powiedzieć, że jest zawodowcem. W trakie owijania mężczyźnie pierwszej dłoni, odpowiedziała na kolejne zadane przez niego pytanie: - Trenuję jedynie tyle, na ile pozwalają mi godziny pracy. Czyli mało, zwykle rano lub nad ranem. Mogłam ci przez to umknąć - kontynuowała swoją pracę. - Jak widać zresztą, w przeciwieństwie do ciebie - zaśmiała się nawet lekko, ale no nie ma się jednak co czarować - w przeciwieństwie do dobrze umięśnionego Setha, sama Brie wydawała się aktualnie drobnym cherlakiem. Udało się jej skończyć owijanie pierwszej dłoni, zajęła się więc drugą:
- Jestem Brie - no bo jednak trzeba się przedstawić, skoro zanosi się na jakąś większą rozmowę, nie?
about
i've been looking love in you, but only thing i found was your angry and pain
[akapit]
Przytaknął jej głową na potwierdzenie, sam znał siłownie lepiej niż ktokolwiek, każdy zakamarek i specjalne miejsca gdzie mógł sam wyczilować i inne takie. Nie musiała też wiedzieć co z czym i jak, w sumie głównie istotne są sprzęty na siłownie i ich użycie według indywidualnych potrzeb.
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Brielle Rowe