Here’s to your new job and no one finding out how much you lied on your application.
: 05 paź 2022, 08:41
- pięć -
Okej, skłamała podczas rozmowy kwalifikacyjnej, chwaląc się doświadczeniem na pokrewnym stanowisku, gdy tak naprawdę nigdy nie pracowała w żadnym barze, klubie czy restauracji. Od zawsze zajmowała się krawiectwem i wierzyła, że jest to ścieżka zawodowa, którą będzie kroczyć aż do emerytury. Lubiła to i sądziła, że wykonuje całkiem niezłą robotę. Dokonywała głównie poprawek dla w gotowych ubraniach, jednak zdarzało jej się też wykonywać kreacje szyte na miarę, które dawały jej znacznie większy zarobek. Mogłaby w ten sposób utrzymać siebie i mała Ruthie, choć nie byłoby stać ich na luksusy oraz kupno porządnego mieszkania w bezpieczniejszej dzielnicy ale mogłaby zapewnić dziecku dach nad głowa oraz wszystkie potrzebne rzeczy. Problem polegał na tym, że w żadnym z tutejszych salonów nie było wolnego etatu, a nie planowała przecież kolejny raz opuszczać rodzinnego miasteczka. Musiała brać to co było, dlatego roznosiła swoje aplikacje po różnych miejscach, licząc na to, że w końcu uda jej się cos znaleźć. Odezwał się tylko jeden mężczyzna, zapraszając ją na rozmowę oraz dzień próbny w jednej z lokalnych pizzeri, gdzie miałaby kelnerować. Obsługa klientów, wydawanie zamówień i znoszenie naczyń to przecież nic trudnego, prawda? Jako matka, znacznie poprawiła swoją koordynacje ruchową i radziła sobie z żonglowaniem pięcioma rzeczami na raz.
Nie spodziewała się jednak, że mógłby dopaść ją tak silny stres już po samym przekroczeniu progu restauracji. Od razu skierowała się do kasy, gdzie zgłosiła swoje przybycie i została skierowana prosto na zaplecze, gdzie minęła także Foggarta z którym ostatnim razem odbyła rozmowę kwalifikacyjną. Przywitała się i wedle jego życzenia, przebrała się w służbowy uniform, który zawierał jasna koszulę, ciemne spodnie i fartuszek. Nie wyglądała wcale tak źle, jednak takie odzienie to dla niej zupełna nowość. Wyróżniała się na głównej sali i czuła się przez to jeszcze bardziej zestresowana.
Kilka kolejnych godzin wykonywała proste zadania, które zlecił jej Gaz i między czasie przeszła krótki instruktaż obsługi kasy fiskalnej oraz całego procesu od złożenia zamówienia do wydania posiłku. Posprzątała też stoliki i w końcu przyjęła pierwsze zamówienie od uśmiechniętej, czteroosobowej rodziny, która odwiedziła lokal by wspólnie zjeść obiad. Byli bardzo mili i wyrozumiali, co bardzo jej pomogło i sprawiło, że jeszcze lepiej chciała wykonać to zadanie. Gdy w końcu się udało, a ona w ramach podziękowania otrzymała cztery, szczere uśmiechy, pojawiły się kolejne zamówienia i finalizacje. W końcu wybiła tez na zegarku siódma, a jej próbna zmiana dobiegała końca. Była wymęczona ale i podekscytowana. Wiele się nauczyła i miała nadzieje, że właściciel był równie zadowolony z jej pracy ale tego miała dowiedzieć się za moment. Przebrała się na zapleczu i wraz z przewieszonym przez ramie plecaczkiem, zapukała do drzwi od gabinetu Gaza.
— Puk, puk. Można? — zapytała, wciskając nieśmiale głowę między drzwi a futrynę. Gdy skinął głową, weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Zrobiła dwa niepewne kroki w przód i zatrzymała się, czekając na ocenę bruneta. Czuła się jak na szkolnym dywaniku, to dla niej zupełna nowość. — Mam nadzieje, że nie było az tak źle? Dałam z siebie wszystko i chyba nawet nie naraziłam lokalu na żadne starty — odparła pół żartem, pół serio. Oczywiście bała się, że mogła omyłkowo źle wydać pieniądze ze stresu ale tego nie mogła być w stu procentach pewna. Wiedziała jednak, że nie potłukła żadnego talerza ani szklanek, to sukces.
Gaz Foggart