archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
21

W zasadzie nie wiem, ile minęło tak naprawdę od ich ostatniej kłótni – i w ogóle spotkania – ale w przekonaniu Scarlet minęło zbyt długo. Zbyt długo bez kontaktu z najlepszą kumpelką. Już dawno przecież zbierała się do przeproszenia Cami – po raz kolejny, ale z większą pompą – bo przecież zakupy żywnościowe i alkoholowe robiła już jakiś czas temu, kiedy to spotkała w kolejce do kasy Joela. Swojego bardzo hot byłego. Być może przy poprzednim podejściu stchórzyła, a teraz robiła drugie podejście? Zapewne Scarlet otwierała okienko z wiadomością milion razy, ale ostatecznie nie wiedziała, co napisać, co pewnie było ciut absurdalne, zważywszy na jej zawód. Ale tylko pisała i kasowała te wiadomości, nienawidząc siebie za stworzenie takiej sytuacji. Wiedziała jedno – bardzo brakowało jej Cami. I zdecydowanie nie powinno być tak, że jakiś tam facet stanął między nimi. Dlatego Scarlet ponownie poszła na zakupy i wyposażona we wszystkie składniki do kurczaka panko i w trzy wina – stwierdziła, że co prawda nie ma odpowiedniej ilości wina, która mogłaby być uznana za akceptowalną do przepraszania za utajenie prawdy, ale trzy to już całkiem spoko liczba. I z tym wszystkim poszła pod drzwi Cami, licząc, że po pierwsze ją zastanie, a po drugie, że nie zostanie odprawiona z kwitkiem. Choć z tym drugim musiała się trochę jednak liczyć. Zapukała, zadzwoniła i usłyszała jakiś ruch za drzwiami. — Cami! Wiem, że tam jesteś — oznajmiła, pukając raz jeszcze i wpatrując się w drzwi. — Pogadamy o tym jak beznadziejną jestem przyjaciółką? — rzuciła niepewnie, ale uśmiechnęła się lekko, przysuwając się do drzwi. — Mam jedzenie i wino — dodała jeszcze melodyjnie, licząc, że być może trafiła na ten dobry dzień przyjaciółki. I kiedy wreszcie drzwi się otworzyły, Scarlet taktycznie cofnęła się o dwa kroki w tył. — Tylko nie po cyckach — rzuciła, obejmując się ramionami i dość naturalnym gestem broniąc swoich piersi. Po ostatnim starciu z cami o'brallaghan zdecydowanie nie były zadowolone. Wciąż dzierżyła torbę z zakupami, więc nie było to takie łatwe jakby chciała.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
#16

Życie Cami się komplikowało. Wymykało jej ciągle, coraz bardziej i bardziej. Czuła się kompletnie osadzona przez wszystko i wszystkich, swoją przeszłość, teraźniejszość i… możliwe że przyszłość. Więc tak, najchętniej zamknęłaby się w tej szafie, w której wtedy tak dobrze jej siedziało razem z Harrym, schowała przed całym światem, przed problemami, przed strachem i tą cholernie dziwną sytuacją z Lukiem. Chociaż no, to nie była wcale cholernie dziwna sytuacja, to była coraz bardziej jasna i klarowna sytuacja, która przerażała ją o wiele bardziej, niż konfrontacja z Coltonem, czy z jej obecnym mężem i jego zbirami. Które wciąż się kręciły w okolicy, swoją drogą… i ze scarlet callaway , bo prawdę mówiąc, zapomniała w tym wszystkim że aż tak dawno się nie widziały. I że jest na nią zła, bo miała o wiele większe problemy na swojej głowie. Więc nic dziwnego, że słysząc dzwonek do drzwi, spodziewała się tarapatów! I dopiero jak usłyszała głos Scarlett, to zmarszczyła brwi i w ogóle podeszła do drzwi, zostawiając oczywiście szczekającego psa na kanapie.
- Tak, jesteś totalnie gównianą, a mówię to żyjąc w całej rzece gówna - podsumowała, unosząc brwi i rzucając jej groźne spojrzenie. - Co tam stoisz, pies mi ucieknie - dodała, chociaż Harry był grzeczny i nie uciekał swoim właścicielom, ale no Cami miała inne rzeczy na głowie, okej. Więc zabrała jej dwie butelki wina z siatki i poszła do kuchni je otworzyć, bo przecież nie będą się jedną dzielić, co nie? A no właśnie.
- Przestań zwiedzać ten cholerny korytarz, ja tu mam poważne problemy! - dodała, marszcząc brwi. - Scarlett ja trochę mam męża - i w końcu wypaliła, zdradzając największy sekret swojego życia. - I chyba mam też te durne uczucia, o których mówią durne filmy - dodała, chociaż to mogło być mylące nieco, bo przecież uczucia wcale nie były do męża.... ale nieważne. Musiała się wygadać. W KOŃCU.
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
carlet z sercem na dłoni musiała przyznać, iż w istocie nie tego się spodziewała, kiedy wreszcie stanęła w progu swojej przyjaciółki. Spodziewała się raczej krzyków i ciągłego wyrzucania jej jak gównianą jest przyjaciółką, ponieważ nie powiedziała jej o pracy z Coltonem, kiedy był na to odpowiedni czas. Spodziewała się raczej wyrzutów, pretensji, być może ponownego bicia po cyckach, ale nie tak płynnego przejścia do następnego tematu, jakie jej zaserwowała dziewczyna. Na pewno nie spodziewała się też, że Cami tak po prostu wpuści ją do środka, zwłaszcza, że ostatninm razem nawet nie pozwoliła jej na przekroczenie progu. Z otwartymi ustami wpatrywała się w przyjaciółkę jeszcze przez dobrą chwilę. Dopiero zwrócenie jej uwagi, iż być może pies Cami może uciec, nieco ją otrzeźwiło. Pies? Podejrzewała jednak, że cokolwiek dzieje się w życiu jej przyjaciółki jest o tyle bardziej gówniane niż kłótnia z nią, iż nic dziwnego, że Cami przeszła od razu do sedna. Widocznie – być może – tak jak ona potrzebowała przyjaciółki i po prostu się wygadać. Scar drgnęła nerwowo i wreszcie weszła do środka, zamykając za sobą dokładnie drzwi. — Jakie problemy? Co się dzieje, Cami? — spytała natychmiast nieco skołowana, przystępując o parę kroków do przodu. I nagle wytrzeszczyła na nią oczy. — Co to znaczy, że TROCHĘ masz męża? — spytała dodatkowo skołowana. Jakiego męża? Którego męża? Jak długo się do siebie nie odzywały? Czy Scarlet wpadła do jakiegoś innego wymiaru w multiwersum? — Uczucia do… tego męża, którego trochę masz? Czy do byłego nie-doszłego-męża czy może jeszcze do kogoś innego? — spytała całkowicie skonfundowana. Nie chciała tutaj tak chamsko wyciągać tematu Coltona, ale przez chwilę naprawdę miała wrażenie, że być może cami o'brallaghan nadal coś do niego czuje i stąd jej gniew na Scarlet. Nie miała przecież pojęcia ani o jej niebezpiecznym mężu, ani o nowym mężczyźnie w jej życiu.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
A no właśnie taka była Cami, w stu procentach nieprzewidywalna, zaskakująca, no i oczywiście dramatyczna. Odnosiło się to oczywiście do tego, że robiła drame, bardzo gestykulowała i dramatyzowała, ale także i do tego, że po prostu jej sytuacja życiowa była bardzo dramatyczna i skomplikowana. Oczywiście totalnie z jej własnej winy, ale kto by się tam wdawał w akurat takie detale, co nie. Oczywiście, TOTALNIE się Cami akurat na tej części kwestii i spraw nie będzie skupiać.
I w sumie trochę zapomniała, że jest na nią zła. I za co jest zła. Ale hej, miała o wiele, O WIELEEE większe problemy, okej. Nawet jeśli Colton łączył się z częścią tych problemów, kłamstwa i zdrada scarlet callaway musiała poczekać, aż Cami sobie o tym przypomni. Albo może i nie przypomni…
- A co się kurwa nie dzieje? - rzuciła, zirytowana bardziej na samą siebie oczywiście, niż na Scarlett. Niemniej, łatwiej się odgryźć komuś, niż sobie. Okej, tak samo łatwo, ale nieważne…
- No tak jakby no.. byłam w Rosji.. i te kiecki ślubne są tam takie, że trudno w nich uciekać! I… i nie uciekłam.. - pokręciła głową - nie no, uciekłam, ale już po, ale on nie jest zadowolony… bo trochę jest… no wiesz… gangsterem - podsumowała, marszcząc brwi i chowając twarz w dłonie. Powiedzenie tego na głos było trochę uwalniające, ale.. cholera, nic nie zmieniało, ani nie poprawiało.
- Uczucia męża? No nie, pogrzało cię chyba, na pewno nie - no co za szaleńczy pomysł, uczucia żywione do męża? No szaleństwo jakieś. Dziwne wizje. .- Ja do nikogo nic nie czuje, nieważne zresztą, co za głupota - podsumowała, oczywiście uciekając od swoich wyznań. - Z mężem też żartowałam - dodała, chociaż jej mina na pewno zdradzała, że wcale tak nie było. - Harry czeka aż się z nim przywitasz - dodała, bo jednak jej pieś też wymagał uwagi i miłości, zwłaszcza miłości. Jedyny facet, na którym mogła polegać, a znalazła go w śmietniku!
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Można powiedzieć, że Scarlet znała przecież Cami niemal na wylot. Znała ją na wskroś, a mimo to była lekko zaskoczona, że ktoś, kto z reguły bywał „za bardzo” intensywny, tak łatwo jej odpuścił. Choć w sumie powinna była się z tego w sumie cieszyć. Niezaprzeczalnie cała ta sytuacja i milczenie było dla samej Scar męczące i jak dla niej nawet lepiej, że problem samoistnie się rozwiązał, a Cami miała ochotę z nią rozmawiać. Dla niej to było komfortowe, nawet jeśli sama wychodziła raczej z założenia, że o problemach należy rozmawiać i je wyjaśniać, bo zamiatanie ich pod dywan do niczego dobrego nie prowadzi. Niemniej, ta obecna sytuacja była za bardzo zaskakująca, by Scarlet rzeczywiście w jakikolwiek sposób miała ochotę oponować. Jeśli ten postek nie ma sensu to sorka, ale jest czwarta nad ranem, a ja nie mogę spać. W każdym razie Scarlet po przestąpieniu progu mieszkania przyjaciółki, tylko popadała w jeszcze większe zdumienie.
Jakim cudem nigdy wcześniej się nie wygadałaś? — wymruczała Scar nie wiadomo w sumie czy bardziej do siebie samej, czy do niej. Szybko jednak odzyskała rezon. — Okej, ale ustalmy sobie coś. Byłaś w Rosji, poznałaś gangstera, uciekłaś sprzed ołtarza, a w zasadzie to nie sprzed ołtarza, więc teoretycznie jesteś żoną. Zaraz… wciąż jesteś żoną na piśmie? — podsumowała raz jeszcze Scarlet, uważając oczywiście, że jest to totalnie potrzebne.
No do kogoś chyba jednak coś czujesz, skoro mówisz o durnych uczuciach z filmów — powiedziała sarkastycznie blondynka, nawet nie siląc się tutaj na ukrycie drwiny. Problem raczej polegał na tym, że nie mogła się połapać zupełnie do kogo owe durne uczucia cami o'brallaghan żywiła. No i posłała jej sceptyczne spojrzenie, bo w ogóle nie kupowała tych jej nagłych wykrętów. — Och tak — zmitygowała się szybko na komentarz o psie ¬– Harrym. Scarlet po prostu usiadła obok psa i zaczęła go miziać, obdarzając niezbędnym uczuciem, na jakie psy zasługują w pełni.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
To było spore osiągnięcie, bo Cami kompletnie sama siebie nie znała, ani na wylot, ani nawet… no do połowy! Prawda była taka, że uciekała nie tylko od swoich problemów i związków, ale przede wszystkim przed sobą samą. W końcu gdyby się zatrzymała i zastanowiła nad tym co robi i dlaczego tak robi, to przestałaby popełniać tyle błędów. No ale tego typu refleksja nie była w jej naturze. Kompletnie nie wiedziała jak by się do tego miała zabrać i… no przede wszystkim to po prostu nie chciała tego robić. O wiele bardziej wolała ten chory układ, w którym uciekała przed wszystkim, czyli tak naprawdę przed samą sobą, co oczywiście było niemożliwe, więc była jak ten chomik, co zapierdala w kółku przed siebie i wydaje mu się, że cokolwiek się zmienia. A potem hibernuje, przez co ludzie myślą, że jest martwy i go zakopują żywcem.. wróć. Zbyt wiele zwierzęcych ciekawostek. Oczywiście aż tak źle z nią jeszcze nie było, jakimś dziwnym cudem wciąż żyła i nikt jej jeszcze nie zamordował. No ale, może jeszcze jest tu słowem kluczem i za rogiem czeka niespodzianka… ale bez spoilerów.
I tak, Cami nie zamierzała rozmawiać o problemach ze scarlet callaway. Bardzo możliwe, że sobie za jakiś czas o nich przypomni i znowu się wkurzy, ale cóż, to musi pozostać tajemnicą z przeszłości, ot co.
- No tak.. trochę? - rzuciła - i zabrałam trochę rzeczy na drogę i on jest za to bardzo zły… - dodała, bo cóż, no okradła go totalnie, ale tego już nie dodała, a potem… a potem uniosła brwi. - No… chyba - i odpowiedziała na jej kolejne pytanie. No wiedziała, że jest żoną, chociaż bardzo nie chciała być. No co ona do cholery zrobiła? Jak mogła być tak głupia? A no jak widać, była jeszcze głupsza.
- Te filmy to patriarchalny bełkot i w ogóle ich nie lubię. W ogóle nie są rzeczywiste - podsumowała, wybierając wentowanie na filmy, zamiast rzeczywistość. I prawdę. I szczerość. czyli typowa Cami, urojenia rules.
- Zabij mnie - poprosiła, jak ta już psa pogłaskała. Bo naprawdę, co miała zrobić? Jej życie było jednym wielkim syfem.
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Nic z tych pokrętnych wyjaśnień nie wpadało w pełni do umysłu Callaway, która potrzebowała chwili, by sobie to wszystko przeprocesować tak jak należało. Co się właściwie działo w życiu jej najlepszej przyjaciółki, bo jak na razie nie było to dla niej w ogóle jasne. I co więcej ucieczka sprzed ołtarza z Coltonem wydawała się tutaj niczym w porównaniu z innymi zawirowaniami.
Jakich rzeczy? — spytała podejrzliwie Scarlet i zmierzyła przyjaciółkę takowym spojrzeniem. — Swoich rzeczy? Jego rzeczy? Niebezpiecznych rzeczy? Ultra-ważnych-tajnych rzeczy? Czy możesz być bardziej konkretna? — spytała pod koniec już z lekką paniką. Wszystko układało się w całość i przedstawiało niezbyt optymistyczny scenariusz w roli głównej z cami o'brallaghan i gangsterem, i Scarlet szczerze wolała nie puszczać wodzy fantazji i nie pozwolić sobie na stworzenie jakiejkolwiek dramatycznej wizji w głowie. — No chyba?! Caaaami! — jęknęła Scarlet, przykładając dłonie do skroni, licząc na to, że migrena jej nie dosięgnie. To brzmiało jak opis kiepskiej komedii gangsterskiej. Tyle, że to było życie jej najlepszej przyjaciółki – sekretne życie, o którym do tej pory Scar przecież nic nie wiedziała – i dlatego zaczynała powoli się martwić.
O nie, tego nie zrobię — mruknęła dziewczyna, podnosząc się z podłogi ze stanowczym nastawieniem. — Ale może nawet nie będę musiała, bo zrobi to ktoś inny! Boże, Cami, co z tym typem? Czy on cię odnalazł? — spytała ze zmarszczeniem czoła i ogromną troską, bo te chaotyczne wypowiedzi Cami do niczego nie prowadziły i kompletnie niczego jej nie wyjaśniały poza tym, że panował w jej życiu istny chaos. A Scarlet powoli zaczynała się zastanawiać, jak długo mnie nie było w jej życiu, że tu taki bajzel?.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
No nie było to łatwe do zrozumienia. Tak totalnie obiektywnie rzecz biorąc, było to zagmatwane, poplątane, skomplikowane i po prostu…no pojebane. Tak jak Cami! Jej problemy były dokładnie takie jak ona, szalone, niestandardowe, nietypowe i w pełni oraz wyłącznie z jej winy. I cóż, scarlet callaway musiałaby być jakąś super psychoterapeutką, żeby to rozpracować i coś jej doradzić. Oczywiście wtedy Cami by od niej uciekała jak od swoich pierwszych narzeczonych, ale wiadomo o co chodzi. Nie powinna być dla siebie zbyt surowa.
- Em bo no wiesz… kobieta musi czasem… no za coś przeżyć, co nie - rzuciła niewinnie, a potem wywróciła oczami - zresztą co z tym powiedzeniem, że co moje to twoje po ślubie? To trochę też moje, więc mogę zastawiać w lombardzie dziwne wazony jeśli chcę - podsumowała i westchnęła sobie ciężko.
- No co, typ z wielką czapą mówił po rosyjsku, równie dobrze mógł nam jamnika sprzedawać! - odpisnęła, chociaż wiedziała, jak głupie są to tłumaczenia. I jaka jest durna. Oj jaka durna…
A potem złapała się za czoło - nie no, oczywiście, że nie, przecież został w Rosji! - odpowiedziała spokojnie, jak we własnych urojeniach w swojej własnej głowie, nawet się uśmiechnęła i machnęła ręką. - Ci dziwni faceci, którzy kręcą się po okolicy na pewno nie pracują od niego, a pobierają haracze z okolicznych lokali - dodała z pewnością siebie i pokiwała głową energicznie, tak, znowu w swoich urojeniach.
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Niby tak, ale czy na pewnym etapie przyjaźni Scarlet nie powinna się już do tego przyzwyczaić? Nie powinna bardziej ogarniać tego, co siedziało w głowie Cami? Czasem Scar miała wrażenie, że zna swoją przyjaciółkę na wylot, a czasem – tak jak teraz – utwierdzała się tylko w przekonaniu, że chyba tak naprawdę niewiele o niej wie. Nie wiedziała teraz tylko czy to kwestia tego, iż nie była wystarczająco chętna poznania jej, czy po prostu Cami była taką dobrą aktorką i kamuflowała się bezbłędnie z tymi wszystkimi swoimi problemami. Tak czy inaczej, Cami zaskakiwała ją niejednokrotnie coraz bardziej. Poznanie Cami tak dogłębnie nie wydawało jej się teraz taką prostą sprawą. Niemniej, chciała przecież jej pomóc. Jak na dobrą kumpelę przystało. Tyle, że nie bardzo wiedziała jak. Zwłaszcza, że jak na razie kompletnie niczego nie rozumiała z tej chaotycznej rozmowy.
Drgnęła nerwowo i spojrzała na brunetkę z lekkim przestrachem. — Jasne. Jestem w stanie to zrozumieć. Tylko czy ty właśnie przed chwilą gdzieś tam między słowami nie wspomniałaś o tym, że typ jest niebezpieczny? — spytała lekko ironicznie, marszcząc brwi. Chyba wspomniała. W każdym razie z jej wypowiedzi dało się to wywnioskować, dlatego sprzedawanie dziwnych rzeczy w lombardzie nie wydawało się takie znowu niewinne.
Po co miałby wam sprzedawać jamnika? Zresztą, na litość boską, Cami, podpisywałaś coś czy nie? Co jeśli nadal jesteś jego żoną? Ja nie wiem jakie jest prawo w Rosji! A jeśli on cię może teraz stąd ściągnąć do Rosji na mocy prawa? — Scarlet lekko się przestraszyła. W sumie ten pomysł był całkiem wyssany z palca, ale widać, że panika jej się lekko udzieliła. Otrząsnęła się jednak prędko.
Nieco złagodniała i odetchnęła spokojnie. Choć nie uspokoiła się jeszcze tak całkowicie, oczekując na dalsze słowa koleżanki. Zmarszczyła natomiast brwi. — Znasz tych facetów? Kojarzysz? — spytała mimowolnie, przyglądając się jej z troską. Muusiała przyznać, że zupełnie nie tego się spodziewała, przychodząc tutaj.
cami o'brallaghan
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Nawet Cami tego nie ogarniała, więc scarlet callaway nie powinna być dla siebie zbyt surowa, no. Poza tym to akurat wina Cami była. Bo gdyby chciała nad sobą pracować i się ogarnąć, to wtedy jej przyjaciele automatycznie też by się w tym jej życiowym syfie odnajdywali. Więc no, to była wina przede wszystkim jej. A Scarlett mogła po prostu być dobrą przyjaciółką, akceptować ją taką jaka jest, oferować wsparcie i stać po jej stronie. I nie obgadywać ją z Coltonem. Niektórzy by też coś wspomnieli o zasadach seksu w girl code, ale po co sobie psuć nastroje, to problem na inny dzień.
- E tam to nie jest nawet jeden z najgroźniejszych ruskich gangsterów. A co dopiero włoska mafia, no przy nich to mały bolek - podsumowała z lekceważącym śmiechem, tak jakby mówiła o jego samochodzie, a nie kryminalnym życiu. I tak, znów przez chwilę nie kłamała. To znaczy trochę kłamała, ale nie aż tak jak by w sumie mogła… tak, Cami była najgorszym człowiekiem ever.
- A nie wiem, to Rosja, oni są dziwni. Mają dywany na ścianach i to takie nie za piękne - przyznała i pokiwała głową. - A do tego naturalna obawa przed antyperspirantami i popijanie zupy wódką to dla wielu facetów norma - dodała, a potem sobie cicho westchnęła. - Nie, skąd, to przecież niemożliwe. Żadne rosyjskie prawo nie działa w Australii - pokręciła głową. Małżeństwo już tak, ale hej, datel. - No i może coś podpisałam, ale to równie dobrze mogła być adopcja jamnika! Albo chomika, po rosyjsku ciężko się dogadać - westchnęła, bo każdy wiedział jak tam wygląda te ich pismo chociażby. No szaleństwo prawdziwe.
- No jasne, zaprosiłam ich na bingo jak zauważyłam. że mnie śledzą. Zjedliśmy hot dogi, jeden ma dziewczynę w ciąży, drugi męża w Kazachstanie - wzniosła oczy ku niebu, bo oczywiście, to była ironia.
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Scarlet ją akceptowała w pełni. Gdyby tak nie było, to teraz by tutaj nie stała, próbując wyciągnąć gałązkę oliwną i naprawić w jakiś sposób ową relację. I nie obgadywała Cami z Colton – wręcz unikała podnoszenia jej tematu w rozmowach z Coltonem. Nie lubiła, gdy to robił, ponieważ zawsze czuła się wówczas jakby tkwiła między młotem a kowadłem. A prawdę powiedziawszy, nawet nie miała ku temu powodów, bo przecież z Coltonem łączyły ją wyłącznie relacje zawodowe i profesjonalne. Natomiast cami o'brallaghan … z nią relacja w ostatnim czasie przypominała wzburzone morze.
Laska — warknęła upominająco Scarlet, używając zapewne tonu, sugerującego, iż wskaźnik jej irytacji wzrastał. — Przecież jeśli facet jest choć trochę niebezpieczny, to trzeba to zgłosić. Załatwić ci ochronę. Cokolwiek? Dlaczego podchodzisz do tego w tak lekki sposób? — No, bo trochę w to wszystko Scarlet jednak nie potrafiła uwierzyć. Cała ta sytuacja była zbyt abstrakcyjna. Rodem z jej książek. Zatem jak niby miała na słowa przyjaciółki reagować ze spokojem.
Scarlet autentycznie słów zabrakło. Potrzebowała sobie z wrażenia usiąść, więc usiadła na podłodze i zaczęła w ramach uspokojenia głaskać czworonoga, z myślą, że to jej przynajmniej trochę może pomóc. Bo już nic innego nie zadziała. Dla samej Callaway naprawdę niezrozumiałe było to lekkie, lekceważące niemalże podejście Cami w sprawie ślubu-nie-ślubu. — Chcesz mi coś jeszcze powiedzieć? — spytała spokojnie, biorąc głęboki oddech i stwierdzając po prostu, że pozwoli swojej przyjaciółce się wygadać i niech już zrzuci na nią wszystko, co tylko miała w zanadrzu.
Czy ty poważna jesteś? — spytała Scarlet na ową ironię, odpowiedziawszy – a jakże – ironią, choć przecież odpowiedzieć na to znała. Czuła się postawiona w jakiejś surrealistycznej sytuacji. — Pytam czy widziałaś ich już kiedyś? Czy wcześniej cię śledzili? — Scar powoli czuła, że dostaje migreny i nawet głaskanie zwierzaka jej nie pomagało.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
To był po prostu dowód na to, że praca powinna być pracą, związki związkami, a przyjaźnie przyjaźniami. Mieszanie tego i to któregokolwiek z tych światków sprawiały, że życie stawało się o wiele bardziej skomplikowane i złożone, a to oznaczało bałagan, niedopowiedzenia i statystycznie więcej problemów niż pożytku. Oczywiście czasem z tego bałaganu powstawało coś wspaniałego i cudownego, ale było to jakiś procent na wiele procentów trochę jak szansa na milion, o której każdy marzy, ale wielu się rozczaruje po drodze, bo jej nie dostanie. Jak romantyczne obietnice z bajek i filmów, gdzie scenariusz został już zaklepany i opisany, a rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej…..
- Kocham cię, ale za ten ton znów oberwiesz w cyca - uprzedziła, bo nie potrzebowała teraz osądów, przecież wiedziała że jest w gównianej sytuacji! Cały świat, niebo i ziemia jej to uświadomiało i pokazywało. - Posłuchaj sama siebie, gdzie niby, jak? Może mojemu tacie? Na pewno będzie dumny - wywróciła oczami, oczywiście bagatelizując sprawę. No ale co miała powiedzieć? Policja pewnie jjej powie, że widziały gały co brały hak się hajtały! Wzięcie rozwodu też wymaga kontaktu z nim, a poza tym O TAK OKRADŁA GO, więc idąc na policję musiałaby też donieść na siebie. Oczywiście o tym co dokładnie wzięła scarlet callaway nie wiedziała, no ale hej, jak Cami wyląduje w Rosji i trafi do więzienia, to przepadnie tam jako dziewczyna grubej Berty z wąsem.
- Załatw mi Kevina Costnera, może być amazonem - podsumowała, bo dla niej ochrona to była właśnie taka wizja z bodyguarda. Może i jako bogolka wychowywała się w świecie gdzie maaa ludzi miała ochroniarzy, ale nie dostrzegała ich i nigdy o nich specjalnie nie myślała. A pewnie znała całą masę osób ze sprawdzzonymi . w kieszeniach.
- Mam psa! -- no to też mógł być news do powiedzenia, co nie? - Znalazłam go na śmietniku. Jest mój i Luke;a - dodała, a potem pokręciła głową. `Nie wie mczy Scarlett znała jej współlokatora czy nie, w sumie…
- Hej, sama jesteś niepoważna - podsumowała ją krótko. - Myślisz że mam jakiś rejestr pojawien się jakichś podejrzanych facetów w okolicy? - zaoytała, bo przecież brzmiało to irracjonalnie dla niej. Eh, jej całe życei było irracjonalne.
ODPOWIEDZ