barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Czuła się po tamtym wieczorze, jakby miała najgorszego kaca na świecie.
Nie. Czuła się znacznie gorzej niż gdyby miała najgorszego kaca na świecie. Kaca można było we względnie łatwy sposób wyleczyć klinem, tymczasem na to nie było mowy o żadnym klinie. Nie wyobrażała sobie, aby jakiś mógł się znaleźć. Opuściła gardę, wpadła po uszy i teraz miała przejebane. Tak kończą skrajne kretynki, nie?
Było miło. Nie mogłaby powiedzieć, że bycie noszoną na rękach i ogrzewanie sobie zmarzniętych dłoni pod bluzą Gusta należało do nieprzyjemnych doświadczeń, umówmy się. Właściwie musiała przyznać, że był to jeden z najprzyjemniejszych wieczorów od dawna – spokojny, wesoły, totalnie bezpieczny. I nawet nie wypiła wcale dużo… Jak na siebie. Cały problem polegał na tym, że to było zbyt dobre. Zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo jej na nim zależy i że wcale nie jest to tylko platonicznie przyjacielskie uczucie. Serce biło zbyt szybko, myśli było zbyt wiele, nogi były zbyt miękkie w kolanach. Wszystko wskazywało na to, że zakochała się w najlepszym przyjacielu. A on miał dziewczynę. Więc Billie z kolei miała przejebane.
Gdyby ktoś powiedział jej, że jeszcze kiedyś, kiedykolwiek będzie płakać z powodu złamanego serca przez jakiegoś chłopa, to by go wyśmiała. Kiedyś już to przerabiała, uważała, że zdążyła stwardnieć i wyrobić sobie odporność na tego typu choroby. A jednak po tym, jak odstawił ją wczoraj (w sumie to już dzisiaj, w nocy po północy) do domu, rozkleiła się jak ostatnia kretynka. Bo było miło, a wiedziała aż za dobrze, że wcale jej się to nie należy i że nie mogła chcieć więcej takich wieczorów. Nie dla psa kiełbasa, nie dla Billie Gust. I wiedziała również, że nie powinna niczego z tym robić, bo nie mogła próbować rozbić czyjegokolwiek związku. To nie zgadzało się z jej religią.
Właśnie dlatego podczas swojej popołudniowej zmiany w Moonlight, zanim jeszcze wieczór rozpoczął się na dobre, a w środku nie było zbyt wielu klientów, zarówno czuła się jak gówno jak i już na pierwszy rzut oka jak gówno wyglądała. Nadal trochę zapuchnięte oczy, włosy upięte w wysoką kitkę i pełne zamyślenia a jednocześnie nienawiści do wszechświata spojrzenie, które wbijała przed siebie, opierając gębę na dłoniach, a łokcie na barowej ladzie. Dobrze, że w środku nie było zbyt wielu osób, bo z takim wyrazem twarzy raczej nie była najlepszą reklamą zamawiania drinków czy czegokolwiek tak na dobrą sprawę...

Gwen Fitzgerald
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
/ po grach

Gwen poniekąd to rozumiała. Jeszcze kilka dni temu czuła się podobnie. Było tu oczywiście kilka różnic, bo blondynka nie zakochała się w swoim najlepszym przyjacielu (znaczy... no owszem, wiele lat temu), tylko coś zaczęło ja łączyć z bratem zmarłego męża. Zaliczyła również bycie kretynką, bo zaczęła głośno zastanawiać się nad ich relacją, w dodatku wtedy, gdy u mężczyzny była jedno matka i jednocześnie jej była teściowa. Na szczęście sporo wskazywało na to, że Fitzgerald nie będzie mieć kaca moralnego, a już na pewno nic takiego, z jakim zmagała się właśnie Billie. Złamane serce nie było niczym fajnym. Czasem ludziom przytrafiały się znacznie gorsze rzeczy, na przykład złamany kręgosłup, ale miłosne rany nie były ani trochę przyjemne. Całe szczęście, że ludzkość opracowała niezawodne lekarstwo na wszelkie tego typu przypadłości - alkohol. Jedynym minusem było to, że następnego dnia dało się czasem odczuć pewne niedogodności, ale na swój sposób to również było całkiem dobrym rozwiązaniem. "Jeśli boli cię głowa, złam sobie rękę. Będziesz bolało, fakt, ale zapomnisz o bólu głowy" - mawiają niektórzy. Parafrazując słowa poety (tak naprawdę do mnie, właśnie to wymyśliłam i zacytowałam sama siebie, chociaż podobny motyw rzeczywiście krąży gdzieś w świecie) - napij się. Rano będziesz mieć kaca, twoja głowa będzie pękać, twoja wątroba zapłacze, ale przynajmniej nie będziesz mieć siły, żeby myśleć o złamanym sercu.
O swoim wyglądzie również.
Nie zamierzała komentować wizerunku, jaki prezentowała dziś Billie, a przynajmniej nie w negatywny sposób. Postanowiła jej nie dobijać, bo i tak widziała, że nie poprawi humoru swojej pracownicy. Zamiast tego zniknęła na moment na zapleczu i po krótkiej chwili wyłoniła się z niego z dwiema... No z trzema filiżankami.
- Sprawa wygląda tak - odezwała się. - W tej jest kawa - wskazała jedno z naczyń. - W dwóch pozostałych też jest kawa, tyle tylko, że w minimalnej ilości, a filiżankę dopełniłam wódką. Jedna z nich jest dla mnie, ty możesz wybrać sobie to, co będziesz pić. Bo coś musisz.
Hehe, kawówka! Winfield zdecydowanie powinna docenić taką szefową.

billie winfield
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Wiedziała, że jej dzisiejsza postawa zasługiwała na przynajmniej upomnienie i, szczerze powiedziawszy, oczekiwała go prędzej czy później. Wprawdzie nie spodziewała się po Gwen żadnych moralizatorskich gadek czy innych nagan z kijem w dupie, nic podobnego. Takiego sposobu ustawiania do pionu pracownika, jaki jej szefowa postanowiła wybrać tego popołudnia, jednak też nie do końca. Chociaż oczywiście nie mogła narzekać! Umówmy się, nigdy nie ukrywała, że jednym z najlepszych elementów pracy w Moonlight, było właśnie jej szefostwo. To znaczy jasne, chodzenie do roboty na późne zmiany było w porządku dla kogoś, kto lubił sobie tak pospać jak Billie, a poza tym należała też do tych szalonych osób, które nie narzekały na pracę z klientami (bo w gruncie rzeczy lubiła słuchać ich pijanego biadolenia albo radosnych filozofii i wcielać się w rolę lokalnej ciotki dobrej rady), ale gdyby w tym wszystkim jej szefostwo było do bani, to nie lubiłaby swojej obecnej kariery aż tak bardzo. I może ktoś mógłby powiedzieć, że to niezdrowo mieć aż tak bliskie relacje ze swoimi przełożonymi, ale gdyby Billie przejmowała się tym, co zdrowe, musiałaby zrezygnować z połowy rzeczy, które sprawiały jej szczerą radość. Jak choćby alkohol.
- Skoro mówisz, że muszę, to nie wypada mi odmawiać – zgodziła się uprzejmie (bo oczywiście uprzejmość była jedną z najważniejszych cech charakteru, który dawały o sobie znać najczęściej w jej zachowaniu, totalnie) i sięgnęła po filiżankę… doładowaną prądem, po czym poczekała aż Gwen wybierze swoją. - To jakaś szczególna okazja? Czy uznałaś, że na trzeźwo jestem szalenie nieinteresującym towarzystwem? – rzuciła w ramach hehe żarciku, bo nawet w sytuacji głębokiego bólu dupy jej poczucie humoru stale pozostawało na nieodmiennie wysokim poziomie. Zresztą, Billie nie lubiła dawać po sobie poznać, że coś było nie tak, jeśli w grę nie wchodziły gniew czy foch. Gniewy i fochy okazywała z dużą wprawą i szczerym zaangażowaniem.

Gwen Fitzgerald
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Bo Gwen... Tak po prawdzie... Nie można było chyba powiedzieć, że miała w dupie bar, bo nie miała i wcale tak nie było! Cokolwiek powie jej rodzeństwo, to bankowo będą kłamać! Ona po prostu miała teraz nieco inne priorytety, a w nich zdecydowanie mieściła się jej kancelaria. To przede wszystkim ona zajmowała teraz jej myśli. Odpowiedzialność za Moonlight rozmywała się jakby na wszystkich Fitzgeraldach. Odpowiedzialność za kancelarię spoczywała na barkach jej i Bena. Nie oznaczało to, że przestało jej zależeć na barze oraz jego pracownikach. Zwłaszcza na pracownikach.
- No właśnie. To polecenie służbowe.
Ona sama również wybrała dla siebie filiżankę z wkładką. Nie będzie przecież pozwalała na to, by Billie piła samotnie. Gwen również miała na to ochotę.
- Kiedy wypijesz, jesteś o wiele zabawniejsza - puściła jej oczko. Oczywiście na trzeźwo także dało się z nią nieco pożartować, ale teraz, kiedy Winfield była na kacu, niekoniecznie było to takie przyjemne. Klinik na pewno jej pomoże, a i sprawi, że Fitzgerald też stanie się nieco bardziej rozmowna.
- Wyglądasz dzisiaj jak chodząca reklama jakiejś kliniki odwykowej albo fundacji dbającej o to, żeby ludzie żyli w trzeźwości - usmiechneła się. - "Nie pij, bo będziesz wyglądać jak kobieta ze zdjęcia. Pamiętaj, życie w trzeźwości jest o wiele przyjemniejsze, niż budzenie się z kacem".
Wiadomo, troszkę śmieszkowała, bo jednak nikomu nie życzyła tego, przez co przechodziła właśnie Billie. Nie był to stan obcy Gwen, ale już od dawna nie zdarzyło jej się wlać w siebie takiej ilości alkoholu, jaką wlała w siebie Winfield. To chyba dobrze.

billie winfield
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Nigdy w zyciu nie posądziłaby Gwen o to, że miała w dupie bar. W końcu kiedy Billie się w nim zatrudniała, miała do czynienia głównie z nią i Leonem w roli szefostwa, prawda? I nie mogłaby powiedziec, że cokolwiek działało totalnie nie tak, jak powinno przez ten czas. Rozumiała też, że Gwen poszła w inną stronę, aby robić swoją rzecz, wróciła do prawa, widocznie tak było dla niej lepiej, no i świetnie. Nie wątpiła jednak w to, że gdzieś tam nadal przejmowała się Moonlight. Może na swój sposób - ale się przejmowała. Billie znała to zjawisko, sama miała swój własny sposób przejmowania się pewnymi rzeczami... Na przykład wyglądanie jak totalne gówno i absolutna niechęć, aby cokolwiek z tym zrobić. Tak, zdecydowanie potrzebowała kogoś, kto nią odrobinę wstrząśnie.
Parsknęła na komentarz o tym, że po pijaku była zabawniejsza. Wzruszyła ramionami i grzecznie wypiła duszkiem kilka łyków kawy z prądem. Jak polecenie służbowe, to polecenie służbowe, mogła być ten jeden raz pracownikiem miesiąca, nie?
- Ta... - przyznała, ale nie brała tych komentarzy do siebie, bo po pierwsze, była Billie Winfield i nie bolala jej dupa od drobnych przytyków, a po drugie Gwen nie mówiła nieprawdy. Widziała się dzisiaj w lustrze, miała świadomość, że wyglądała mniej więcej tak samo jak się czuła i na pewno nie pomagała jej generalna niechęć do tego, aby przynajmniej robić dobrą minę do złej gry. - A najlepsze jest to, że to moralniak, a nie alkohol - wyznała całkiem szczerze i parsknęła śmiechem. Tych kilka kieliszków wina, które wypili z Gustem do obiadu (który przerodził się w późną kolację), to było przecież nic. Idiotyczna babska histeria, jaka dopadła Billie po tym jak odprowadził ją do domu, zrobiła całą robotę jako jej stylistka na to przepiękne popołudnie. Życie bez uczuć było zdecydowanie lepsze niż budzenie się z kacem, tak chyba w tym przypadku powinien brzmieć ten slogan na koszulce z jej mordą.

Gwen Fitzgerald
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Właśnie dlatego udawało im się tak dobrze dogadywać. Niby gdzieś tam w tle wciąż przewijała się narracja pracodawca-pracownik, ale nie dało się ukryć, że panie naprawdę dobrze dogadywały się ze sobą prywatnie. Gdyby było inaczej, nie sączyłyby teraz kawy z prądem i nie pozwalałyby sobie na dość szczere komentarze pod swoim adresem. No, przynajmniej Fitzgerald sobie na to pozwoliła.
No co poradzić, Billie rzeczywiście wyglądała kiepsko. Mimo wszystko Gwen nie zamierzała jednak nakazywać jej, by szła do toalety i nieco się ogarnęła, bo... O, chociażby dlatego, że mogła straszyć klientów. Mimo wszystko wolała postawić na lojalność względem Winfield.
- Och... - zerknęła na nią. Okej, takiego scenariusza nie wzięła pod uwagę. Wyszła z założenia, że Billie spędziła wczorajszy wieczór z butelką w dłoni, a tymczasem blondynka nieco pomyliła się w swojej ocenie. No, nieznacznie, bo jednak alkohol również był obecny, ale zdaje się, że pojawiła się tu jeszcze jedna, dość istotna zmienna.
- Okej... Stało się coś konkretnego?
Oczywiście nie musiała jej się zwierzać. Mogła zatrzymać dla siebie tak wiele informacji, ile tylko chciała, bo Gwen nie była typową plotkarą, ale właśnie to mogło być plusem. Nie zamierzała oceniać. Nie zamierzała dawać Billie rad. Ot, chciała tylko dać jej okazję, by Winfield mogła zrzucić z siebie chociaż część ciężaru, który przygniatał jej głowę do barowego blatu.
- Gdyby tak się teraz nad tym zastanowić, to ten moralny kac rzeczywiście może być znacznie gorszy, niż ten alkoholowy - westchnęła. - Niedawno też zaliczyłam coś takiego - przyznała. - Ale wiesz... Ostatecznie chyba nie wyszło tak źle, bo okazało się, że nie mam żadnych zwidów, więc mój kac nie był tak naprawdę kacem.
No. Mniej więcej tak to szło. Mówiła nieco zagadkowo, ale nie chciała też tak po prostu się otwierać, chociaż kto wie, może właśnie powinna? Zrobiła to już w obecności siostry, a że nie robiła nic złego, to i nie miała się czego wstydzić.

billie winfield
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Niby wiedziała, że prawdopodobieństwo, że jej wygląd odzwierciedlał gówniane samopoczucie, było całkiem spore, ale dopóki nie miała wątpliwej przyjemności, aby spojrzeć w lustro, nie do końca się tym przejmowała. Pewnie gdyby w końcu wybrała się do łazienki i zetknęła twarzą w twarz z ucieleśnieniem żałosności, jakim była, spróbowałaby coś z tym zrobić. Dopóki jednak własna niewyraźna gęba nie patrzyła prosto na nią, mogła to totalnie ignorować. Jeszcze trochę, przynajmniej kilka chwil… Dopóki w Moonlight nie pojawią się klienci… Albo zanim zachce jej się siku i siłą rzeczy spojrzy na nią łazienkowe lustro.
Westchnęła ciężko na pytanie Gwen. Tak, wiedziała, że nie musiała się zwierzać. Nie należała do osób, które lubiłyby wylewać przed kimkolwiek własne żale, więc była całkiem niezła w unikaniu tego typu pytań i robieniu dobrej miny do nie do końca dobrej gry. Tylko że… Chyba znudziło jej się zgrywanie ciągle twardej Billie Winfield pozbawionej większej wrażliwości. Wypiła jeszcze kilka łyków ze swojej filiżanki i westchnęła głęboko, niemal dramatycznie (niemal, bo nadal daleko jej było do królowej dramatu).
- Jest taki typ – odpowiedziała po prostu, może bez większych szczegółów, ale w tym wypadku była przekonana, ze nie są potrzebne. Jej humor w połączeniu z informacją, że chodzi o takiego typa już sama w sobie mogła powiedzieć sporo. Nie wszystko, wiadomo, było wiele sytuacji, w które mógł być zamieszany typ i beznadziejny humor, ale to już był przynajmniej zarys tropu. - Tylko że ma dziewczynę – a to był koniec tej historii, druga kluczowa informacja. Według Billie to praktycznie było wszystko. Był typ, miał dziewczynę. The end.
- Jakich zwidów? – zapytała całkiem zaintrygowana i przy okazji nie do końca wszystko rozumiejąc. Moralniak był całkiem jasny, do reszty historii przydałoby się jakieś rozwinięcie. I być może bardziej rozbudowany wstęp…. Jeśli oczywiście Gwen chciała przedstawić go Billie. - Wiesz, nigdy nie miałam zwidów na kacu – powiedziała po chwili. Do tej pory te wszystkie opowieści o białych myszkach wydawały jej się zwykłą legendą miejską.

Gwen Fitzgerald
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Tak. Siku jest bardzo mocnym bodźcem do tego, by jednak wstać. Czasem zachce się człowiekowi o 4:45 i nie ma wyjścia, musi wyjść z ciepłego łóżeczka, bo w głowie wciąż kołacze mu się myśl: jeśli śni się, że robisz siku, natychmiast się budź. To ci się nie śni.
Gdyby nie chciała z nią gadać, Gwen naprawdę nie miałaby jej tego za złe. Sama wiedziała jak to jest, kiedy po prostu nie chce ci się gadać, nie chce ci się poruszać jakiegoś tematu i nie chodzi nawet o osobę, która rozmawiać chciała. Ot, tak bywa i już. Mimo wszystko Fitzgerald nie spodziewała się jednak tego, że pogawędka zejdzie na tematy damsko-męskie, chociaż teoretycznie mogła się tego spodziewać. W końcu sama poniekąd zaczęła o tym mówić.
- No tak. Dziewczyna to jednak poważna sprawa - westchnęła. Zdaje się, że kawa z prądem to nieco za słaby kaliber, sięgnęła więc po najbliższą butelkę. Szkłem będzie musiała zająć się już Billie, bo zanim Gwen po nie pokuśtyka, miną wieki. - Z jednej strony powiedziałabym ci, że dziewczyna nie wago, zawsze można odczepić, ale z drugiej strony, kiedyś my też możemy znaleźć się na miejscu takiej dziewczyny i jednak nie chciałabym, żeby ktoś mnie odczepiał.
No, chyba że chodziłoby o jej młodość. Na początku to Charlie przyczepił się do niej (przynajmniej on tak twierdził, bo Gwen powiedziałaby pewnie, że przede wszystkim działał jej na nerwy) i blondynka chętnie zapłaciłaby komuś, żeby go od niej oderwał, ale teraz... Teraz żałowała, że jednak ktoś tam, na górze, jej wysłuchał. Szkoda tylko, że mocno się spóźnił i rozdzielił ich już wtedy, gdy byli małżeństwem.
- No bo... Myślałam, że coś istnieje tylko w mojej głowie, że tylko ja to widzę, ale okazało się, że ktoś... Pewien typ... - użyła takiego samego słowa, jak Billie. - No. Że on też to widzi.
Jakoś tak wyszło, że Fitzgerald zaczynała powoli mówić o tym wszystkim, ale tylko osobom, którym ufała. Winfield chyba należała do tego grona. Ba! Na pewno!

billie winfield
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Zazwyczaj nie miała problemów z facetami. Bez facetów tym bardziej nie. Do wszelkiego rodzaju związków podchodziła wyjątkowo luźno. Kiedy było spoko, to było spoko, a kiedy przestawało być spoko, uznawała za stosowne zakończyć tę relację lub zmienić ją na bardziej casualową. Nie widziała sensu w robieniu czegokolwiek na siłę, szczególnie kiedy w grę wchodziły relacje damsko-męskie. Nie szukała niczego na stałe. Niby miała ponad trzydzieści lat, ale uważała, że to absolutnie nic nie znaczy i że na wszystko znajdzie jeszcze czas - albo nie i to też będzie przecież w porządku. I szczerze nie spodziewała się, że na horyzoncie pojawi się mężczyzna, który skloni ją do zweryfikowania poglądów... Ani tym bardziej, że tym mężczyzną będzie Gust.
- No właśnie - przyznała powaznie i skinęła głową, a już po chwili stawiała na ladzie dwie czyste szklanki. Pozwoliła Gwen nalać do nich, ile tylko uzna za stosowne. Jej knajpa, jej zasady, akurat tego popołudnia Billie płynęła z prądem tej alkoholowej terapii. - Nie pakuję się w związki z zajętymi facetami. To nie w porządku wobec kogokolwiek - oznajmiła stanowczo, po czym porządnie golnęła sobie ze szklanki. Może nie sprawiała wrażenia najbardziej czystej moralnie kobiety świata, ale akurat w tym przypadku jej zasady były mocno ugruntowane. - Tylko że... Nie wiem sama... Mam wrażenie, że i tak posunęliśmy się trochę za daleko jak na przyjaciół - wyznała. Nie chodziło tylko o uczucia bez przyszłości. Wyrzuty sumienia (skąd ten bezużyteczny organ wziął się u Billie Winfield tak w ogóle?!) stanowiły kolejną cegiełkę budującą jej gówniane samopoczucie. Miała szczerą ochotę spalić je wszystkie, popioły zakopac, a potem ziemię nad nimi zasypać solą, aby przypadkiem nic z niej nie wyrosło. Brzmiało jak rozwiązanie. Szkoda, że nie dało się zrealizować tak genialnego planu...
- Co masz na myśli, Gwen? - uznała za stosowne poprosić o doprecyzowanie przez Fitzgerald tego, co próbowała jej przekazać. Gotowa była słuchać. Nie tylko dlatego, że poniekąd taką rolę wzięła na siebie jako barmanka, ale przede wszystkim dlatego, że lubiła Gwen, a to.... No, zwidy brzmią dość niepokojąco, umówmy się. Nawet w świecie czarodziejów.

Gwen Fitzgerald
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Wiek to tylko liczba. Zresztą, w obecnych czasach wszelkie granice wieku, o których ewentualnie można rozmawiać, zdecydowanie mocno się zacierały i przesuwały. Owszem, można wyjść za mąż w wieku dwudziestu lat, ale można też poczekać i nikt nie powinien się tym interesować.
- No i prawidłowo - przytaknęła. Nie spodziewała się jednak dalszego ciągu. To dlatego zerknęła na Billie nieco podejrzliwie. - Czekaj, to znaczy, że wy...
Nie kończyła, bo przecież nie musiała znać wszystkich szczegółów tego, co Winfield robiła ze swoim przyjacielem. Po tym, w jaki sposób o tym wspomniała, wszystko wydawało się blondynce łatwe i dość jednoznaczne, ale nie chciała tu wydawać żadnych wyroków. Może po prostu trzymali się za ręce w sposób zupełnie odmienny od tego, w jaki trzymają się zazwyczaj przyjaciele? Jakby na to nie patrzeć, Gwen w pewien sposób rozumiała jej rozterki. Co prawda nie dotyczyły one zajętego przyjaciela, a tego, czy wypada angażować się w coś poważniejszego z kimś, kto jeszcze nie tak dawno temu był członkiem jej rodziny.
- Boże, ale pierdolę - westchneła w końcu. - Nie jest łatwo o tym mówić. Jeszcze do niedawna sądziłam, że w ogóle nie powinnam nawet o tym myśleć. No wiesz, o tym, że po śmierci Charliego mogłabym znowu układać sobie życie - napiła się. - Ostatnio zaczęłam spędzać więcej czasu z Caspianem. Jego starszym bratem - wyjaśniła na wszelki wypadek te rodzinne zawiłości, które wcale nie były jednak tak zawiłe, jak mogło się wydawać. - Sporo nas łączy. Ja mam niesprawną nogę, on jeździ na wózku, mamy tego samego rehabilitanta i jakoś tak wyszło, że FAKTYCZNIE coś zaczęło się między nami dziać i to nie jest tylko mój wymysł, bo on też to czuje.
Uff. Chyba trochę jej ulżyło, kiedy powiedziała o tym głośno.

billie winfield
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Westchnęła głośno, po czym jeszcze głośniej wciągnęła w płuca powietrze, niemal się zapowietrzając. To był dla niej trudny temat, okej. Od zawsze uważała, że ma w nosie wszelkie normy i standardy, jakim rzekomo powinna podlegać jako kobieta. Nie czuła potrzeby wychodzenia za mąż tylko dlatego, że wypada albo przez to, że jej rodzice chcieliby mieć wnuki (umówmy się, licząc na Tommy'ego mieliby na to najprawdopodobniej większe szanse). Nie chciała się wiązać, nie potrzebowała stałości, nie czuła się komfortowo z byciem wciskaną w jakiekolwiek umowne ramy. Na wszystko był czas i miejsce. A czasami rzeczy się zwyczajnie działy i mimo wszelkich starań trudno było nad nimi zapanować...
- Nie! Nic my - zaprotestowała stanowczo i potrząsnęła głową. - Nie poszłam do łóżka z zajętym facetem, okej. Nie zrobiłabym mu tego. Ani jego dziewczynie. Ani sobie - powiedziała na koniec, bo prawda była taka, że sypianie z zajętymi mężczyznami odciskało swoje piętno na wszystkich zainteresowanych. Nie tylko na mężczyźnie, ktory zdradzał kobietę, przed którą się zobowiązywał. Nie tylko na kobiecie, która nie była już tą jedyną. Ta druga też musiała liczyć się z konsekwencjami decyzji, jakie podjęła, wciskając się na trzeciego w cudzy związek. Billie naprawdę by tego nie chciała. - Ale... Wiesz, byliśmy przyjaciółmi... Kiedyś... I naprawdę łatwo mi jest wmawiać sobie, że siedzenie na jego kolanach to coś zupełnie przyjacielskiego. I to że nosił mnie na rękach też jest przyjacielskie. Ale... mam wrażenie, że możemy tak powtarzać tylko po to, żeby nie przyznać... - chciała się rozpędzić i powiedzieć coś o emocjonalnej zdradzie, ale zdała sobie sprawę, że może się nieco rozpędziła. - Nie, nie wiem, co on czuje. Ale mam zwyczajnie wrażenie, że tak nie powinien się zachowywać zajęty facet - powiedziała w końcu stanowczo. Nawet jeśli chciałby to usprawiedliwać tym, że była tylko i wyłaczne jego przyjaciółką, w związku z czym wszelkie gesty w jej stronę miały wyłącznie platoniczny charakter, to mimo wszystko, obiektywnie na to patrząc, cięzko by jej było w to uwierzyć i uznałaby to tylko za głupią wymówkę. Po prostu.
Musiała przyznać, że nie spodziewała się takiego wyznania po Gwen, ale jednocześnie kiedy Fitzgerald zaczęła mówić wprost to, co chciała powiedzieć, naprawdę znacznie łatwiej było się do tego odnieść. Szok, nie?
- I masz wyrzuty sumienia, bo to teoretycznie twój szwagier? - podłapała, strzelając w rzecz, która była tak naprawdę najbliżej i wydawała się najprostsza. - Gwen, nie da się przeżyć życia w wiecznej żałobie - powiedziała w końcu, być może też nieco zbyt enigmatycznie. Wszyscy potrzebowali uczucia, nie? Wsparcia, kogoś bliskiego, kogoś kto rozumiał... To naturalne i ludzkie.

Gwen Fitzgerald
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
- Jezu, jak dobrze - odetchnęła z ulgą. Być może zrobiła to nieco głośniej, niż powinna, ale co miała poradzić na to, że te tematy niekoniecznie były jej ulubionymi. Sama nigdy nie zdradziła, nigdy też nic takiego jej nie spotkało i naprawdę cieszyła się, że Billie ma do tego podobne podejście. Mniej więcej w ten sam sposób Gwen patrzyła też na wszelkie przymusy oraz normy społeczne. Nic nie wypadało. Nikt nie powinien mówić drugiej osobie, jak powinna żyć i co powinna robić, a ślub i dzieci tylko dlatego, że ktoś mógłby tego oczekiwać... Nie. To nie może się udać.
- No... - zamyśliła się na moment. - Kiedy tak o tym słucham i jestem całkowicie bezstronna - hehe, wiadomo, że będzie stała po stronie Winfield - to chyba też myślałabym o tym w ten sposób. A przynajmniej chciałabym tak myśleć. Daj spokój, znaliście się, to przecież nic złego, że czasem... No, że usiadłaś mu na kolana... Boże, gdyby jakaś przyjaciółka Charliego się do niego kleiła, wytargałabym ją za włosy, bez względu na to, ile lat by się znali.
Mimo wszystko musiała jednak stanąć po tej stronie barykady. Ciężko było jej mówić, że Billie patrzyła na swoją relację z Gustem nieco zbyt... No właśnie. Nie umiała znaleźć na to dobrego określenia. Z jednej strony nie chciała jej krytykować, ale chyba nie mogła też przyklasnąć temu wszystkiemu. Chociaż... Nie. Nie była jednak aż takim strażnikiem ludzkiej moralności, tym bardziej że przecież sama leciała na swojego szwagra. Byłego, owszem, ale jednak szwagra.
- Tak. Mniej więcej tak - przytaknęła. Westchnęła też głęboko, bo Winfield trafiła w samo sedno. - Wiem. Ja to wszystko wiem i chyba poukładałam sobie to nawet w głowie. Po prostu... Nie spodziewałam się, że Caspian i ja... Że my... Że to się tak po prostu stanie.
Póki co nic wielkiego jeszcze się nie stało. Ot, Gwen uświadomiła sobie kilka rzeczy. Robiła postępy, to widać, ale wciąż jeszcze obawiała się reakcji innych. Jakby na to nie patrzeć, nie wszyscy ludzie zaczynają czuć coś do brata swojego zmarłego męża. Do przyjaciela - również. Dziwne te uczucia. Takie skomplikowane. Nie da się tego jakoś uprościć?

billie winfield
ODPOWIEDZ