Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Wzdrygnął się lekko czując jak Pearl dmucha prosto w jego ucho. Nie było to niczym nie przyjemnym, wręcz przeciwnie wywołało ciarki na skórze Jaspera, których się nie spodziewał. Oczywiście nie miał zamiaru przyznawać się do tego przed blondynką, więc podrzucił ją lekko, niby to w geście niezadowolenia.
- Jesteś wredniejsza - skwitował pod nosem, aczkolwiek nie mógł nie przyznać Pearl racji. Bywał chamski, dosadny i wyszczekany, ale nie oszukujmy się, w świecie w jakim przyszło mu obecnie "istnieć" nie mógl zgrywać przyjemnego, kulturalnego dżentelmena. Zresztą uważał, że takim usposobieniem, ani by nie zainteresował dziennikarki, ani nie ujarzmił, a co tu dużo mówić, Pearl kreowała się na taką, którą trzeba trzymać krótko ( :| ). - Tiaaa... Ale przyznam, że nie spodziewałem się po tobie takiej kondycji, a raczej styl życia jaki reprezentujesz na to nie wskazywał - rzucił, gdy poruszyli temat ich "wyścigu" i komplementowania siebie samej przez Pearl. - Problem? Niby to jaki? - Złapał ją za słówko, bo przecież takie "zbliżenie" wcale nie oznaczać musiała czegoś złego. W zasadzie Jasperowi kojarzyło się zwykle z przyjemnościami, a więc ciekaw był na czym to przyłapał blondynkę, bo czuł, że te jej gadanie o tym jak to podli faceci ją wykorzystują miało znów wejść na tapetę. - Pytanie, czy to był przyjaciel, czy adorator, którego podle uwodziłaś i dawałaś mu nadzieję, wiedząc, że sama nic poza jego atencją nie chcesz - pobawił się chwilę w psychologa, po czym wyszczerzył się, lekko spoglądając przez ramię na dziewczynę, na tyle, na ile pozwalała mu na to ich dziwna pozycja. - Za psychoanalizę możesz zapłacić za tego burgera i moją pizzę - dodał jeszcze, aby wiedziała, że wcale nie miał zamiaru poruszać jakiś skomplikowanych tematów. Wątpił zresztą, że bez alkoholu byłoby to możliwe
- Dokładnie, jestem uprzejmym porywaczem... - Przytaknął. - Jasne, jasne już nie narzekaj, bo wiem, że ci dobrze - dodał, czując jak Pearl układa się wygodniej na jego plecach i wcale nie zachowywała się jak osoba nie zadowolona. Tym bardziej w chwili, w której posłała mu dość osobliwy komplement, a jej nos, jak się mu zdawało, otarł się delikatnie o jego skórę, ponownie wywołując przyjemne ciarki na jego ciele. Nawet jeśli Jasper by chciał to nie potrafił powstrzymać uśmiechu, który szelmowsko przyozdobił jego twarz. - Uderzyłaś się w głowę przy tym upadku? - Zażartował głupio, po czym dodał jednak. - Ale dziękuję... To był chyba komplement, tak? - Dopytał, a kilka minut później wspinał się z Pearl na plecach na swoje piętro.
Gdy weszli do środka, ostrożnie odstawił, a raczej posadził Pearl na komodzie, na której zwykle lądowały klucze, słuchawki i inne pierdoły, które Jay wyciągał z kieszeni wchodząc do mieszkania.
-Zaraz przyjrzymy się lepiej tej twojej nodze - oznajmił pozbywając się butów, po czym podszedł znów do Pearl z zamiarem udzielenia jej pomocy w zejściu z mebla i ewentualnie dalszej drogi do salonu. - Gdzieś mam bandaż elastyczny, ale może lepiej jak najpierw zrobimy ci okład? - Zaproponował, ale nie spodziewał się tego, że blondynka z ochotą przystanie na jego propozycje, bo przecież zdawał sobie sprawę jak trudnym było dla niej przyjęcie jakiejkolwiek opieki.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Czy była wredniejsza? Możliwe, ale to dlatego, że ona miała nawet trudniej, niż on. Była drobną i młodą blondyneczką w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Musiała jakoś zaznaczać, że tak łatwo nie da sobie wejść na głowę, bo inaczej już dawno zostałaby zjedzona, a tego mimo wszystko wolała uniknąć.
- Zawsze zachowujesz się tak, jakbyś mnie dobrze znał - wypomniała mu, chociaż nie na tym się skupiała. Nie umknęło jej to, jak wcześniej się wzdrygnąć przez to, jak go drażniła i cóż, całkiem jej się ta reakcja podobała. Na pewno dużo bardziej, niż wywoływany przez niego temat. - Musiałabym zacząć ciebie unikać - po prostu ścięła, nie rozwodząc się na temat tych problemów za bardzo. Tak już robiła i jak na razie podobna strategia działała. Szkoda tylko, że najwyraźniej Jaspera coś za bardzo ten temat wciągnął. - Przyjaciel. Mam ważniejsze rzeczy na głowie, niż uwodzenie dla zabawy facetów, wiesz? Rozumiem jakiś randomów z baru, ale nie bliskie mi osoby - podkreśliła, być może nawet zbyt szczerze i żywo, bo wyraźnie się przez to zmieszała. Powinna była lepiej nad sobą zapanować. Dobrze więc, że zaraz mogła prychnąć i nieco zmienić temat. - Wal się, to twój pomysł, więc ty płacisz - przewróciła oczami, uśmiechając się łobuzersko, nawet jeśli nie mógł tego zobaczyć.
Co do tego, że było jej dobrze, nie miała już żadnego komentarza, bo nie było takiej siły, która zmusiłaby ją do przyznania tego ma głos. Tego, jak i faktu, że wraz ze zniknięciem adrenaliny, kostka faktycznie zaczęła dawać o sobie znać. Czuła jak pulsuje w bucie, a teraz nawet jej nie obciążała. Raz nawet próbowała nią machnąć, a chociaż ruszać mogła, o mały włos nie przeklęła pod nosem. Naturalnie jednak przed Jasperem już w tym momencie planowała zgrywać jak najbardziej niewzruszoną.
- Może uderzyłam... następnym razem powiem, że śmierdzisz - miał swoją szansę na komplementy i stracił ją. Poza tym to było też otrzeźwieniem dla niej, bo powinna trzymać gardę, to raz, a dwa... schowała twarz w jego szyi, gdy na klatce minęli jakąś sąsiadkę, która przypatrywała im się z typowym dla osiedlowego monitoringu zainteresowaniem.
- Hola hola, doktorze House! - musiała nieco ostudzić ten jego zapał. Już i tak dziwnie się czuła z tym, że siedziała na komodzie, z której nie sięgała stopami do podłoża, a gdyby miała zeskoczyć, to cóż... udawanie, że kostka wcale nie boli nie byłoby takie łatwe. - Przywlokłeś mnie tutaj po treningu, więc domagam się prysznica. Nie ma szans, żebym zgodziła się teraz na cokolwiek innego, poza tym lód chyba wystarczy, nie? - jak już wielokrotnie było omawiane, Pearl często wychodziła z siebie, by zawsze prezentować się dobrze, było w niej to wręcz chorobliwe, bo bez swoich szpilek, makijażu i ostrego języka traciła nieco animuszu. Tu więc i tak była na przegranej pozycji, ale jeszcze walczyła. - Możesz mnie odstawić do łazienki? No i przynieść mi jakąś koszulkę i te czarne szorty z Nike, które masz złożone po prawej w szafie? - mimo, że była tutaj trzeci raz w życiu, to już dwa razy zdążyła się przyjrzeć jego garderobie. Jako kobieta uzależniona od ubrań, miała takie zboczenie i nawet się z tym nie ukrywała.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Absolutnie nie znał Pearl, a chociaż starał się powoli, kawałek po kawałku, rozwikłać tajemniczą i enigmatyczną naturę blondynki, to za każdym razem, gdy zdawało mu się, że coś już pojmował; kolejne, rewelacyjne informacje kazały mu na nowo ułożyć swoją wizję w głowie. Nie mniej jednak nauczył się tego, że okazywanie jakichkolwiek słabości przy Campbell będzie przez nią natychmiast wykorzystane. Dlatego był nazbyt pewny siebie dzieląc się swoją wiedzą na jej temat. Zuchwale komentował poczynania Pearl i nie bał się zadawać pytań, wprawiających ją w zakłopotanie.
Szybko dodał dwa do dwóch, uznając, że przygodny seks z Pearl był raczej kwestią randomowej znajomości, bo jak widać nie tylko oświadczyła wprost, że gdyby coś między nimi zaszło, zerwała by z nim kontakt, ale też wspomniała o swoim "przyjacielu", którego nie wykorzystała by jak "inny" typów z baru. Dalej Jasper nie poruszał tego tematu, a droga do domu upłynęła im na wzajemnym dopieprzaniu sobie w innych kwestiach.
- Już ci w to nie uwierzę - odparł, gdy burknęła niezadowolona i poczęstowała go "anty-komplementem". Całe szczęście do domu było już blisko, a gdy się w nim znaleźli, Jay z miejsca zaczął myśleć o tym, aby zająć się najpierw kostkę Pearl. Szczerze obawiał się tego, że blondynka mogła ją sobie skręcić znacznie mocniej niż jej samej się wydawało, ale przecież rozmowa z Pearl nie mogła pójść gładko. - Prysznica? Daj spokój.. Przecież to była ledwie przebieżka - rzucił uśmiechając się chamsko, ale potem westchnął doskonale zdając sobie sprawę z tego, że jeśli nie pozwoli Pearl wziąć prysznica, ta na bank nie pozwoli mu obejrzeć swojej nogi. - Pogadamy o tym jak już zobaczę twoją stopę - mruknął odnośnie tego lodu. - Ale tak wiem... Najpierw prysznic, chodź - dodał i jak prosiła pomógł jej dostać się do odpowiedniego pomieszczenia, które wcale takie wielkie i wygodne nie było. Mimo tego, że Jasper posiadał sporo pieniędzy to przecież udawał barmana, posiadającego masę długów, a więc nie mógł sobie pozwolić na jakieś spektakularne mieszkanko. Była wygodne, ale pewne pomieszczenia wymagały dopracowania. Chociażby łazienka, w której mieściła się umywalka, sedes i otwarty prysznic, przez co woda lała się praktycznie po całej podłodze. - Skąd wiesz gdzie leżą moje szorty? - Spojrzał na blondynkę, gdy już dotarli do odpowiednich drzwi. - Nie za swobodnie się czujesz w mojej garderobie? - Dodał doskonale pamiętając o ubraniach, które Campbell pożyczyła, a których Jasper już nigdy więcej na oczy nie widziała, a przynajmniej nie na sobie, bo jego okulary doskonale prezentowały się na blondynce. - Poczekaj tutaj... - burknął, dbając o to, aby Pearl podtrzymała się umywali i nie przewróciła, gdy ten wyszedł na moment z pomieszczenia. - Ręcznik i ubranie - powiedział odkładając wspomniane rzeczy na toalecie. - Poradzisz sobie, czy potrzebujesz pomocy? Wiesz... Mogę się poświęcić i umyć ci plecy, czy coś - nie potrafił nie pozwolić sobie na ten durnowaty komentarz, ale faktycznie obawiał się, że Campbell może jeszcze narobić sobie większej biedy, gdy przypadkiem stanie na tej nodze całym ciężarem ciała.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Nie miała pojęcia jakim cudem znów wylądowała w tym miejscu. Kiedy pierwszy raz się tutaj włamywała, naprawdę wierzyła, że następnej wizyty nie będzie, a teraz proszę... poza tym, gdy pierwszy raz spotkała się z tym mężczyzną, też wierzyła, że nigdy nie będzie musiała zapamiętywać jego imienia... los był bardzo przewrotny, a ona czuła, że wpada w sidła, w których nigdy nie chciała już siebie widzieć.
- Nie wiesz jak długo biegałam, zanim dołączyłeś, to raz, a dwa prysznic, albo pozwól mi wrócić do siebie - rzuciła dość zdecydowanie. Na pewno ze wszystkich kobiet, jakie mógł uprowadzić, trafił na taką, co to niekoniecznie chciała współpracować, czy przejmować się ryzykiem. Fakt, były to żarty, ale jednocześnie nie mogła mu też tak w pełni ufać, jak i temu, że jej nie skrzywdzi, ale też... po prostu wątpiła w taką możliwość. Mógł kręcić się po podejrzanych miejscach, mógł posiadać broń, ale... nie budził w niej lęku. Z drugiej strony pyskowała też czasem Nathanielowi, więc to o niczym nie świadczyło, poza tym, że Pearl niekoniecznie dobrze w życiu oceniała ryzyko.
Już chciała mu się wtrącić w słowo, ale też sam wspomniał o prysznicu, więc nie było takiej potrzeby. Może inaczej by to skomentowała, ale... siedziała na szafce i sama nie wiedziała czego się spodziewała, jednak gdy ją podniósł, tym razem nie odwrócił się tłem, biorąc ją na barana. W jednej chwili jej ciało przylgnęło do jego ciała, rozgrzana skóra do rozgrzanej skóry i te jego ciemne oczy, który nagle były na wysokości jej własnych, całkiem blisko. Skłamałaby mówiąc, że nie straciła w tamtej chwili azymutu, ale nim jakkolwiek zareagowała, byli już w łazience, a ona przeklęła samą siebie kilkanaście razy w myślach za takie rozkojarzenie.
- Byłam w twojej garderobie już dwa razy i też nie masz takich ilości ciuchów, żebym ich nie miała zapamiętać - odpowiedziała bez jakiegokolwiek poczucia winy w głosie. W zasadzie chciała zabrzmieć dość lekceważąco, bo musiała znów sobie przypomnieć, ze przecież nie powinna dbać o to, jak jest oceniana przez tego mężczyznę, prawda? To przynajmniej teraz wmawiała sobie, jak mantrę, kiedy została sama w niewielkiej łazience, próbując pozbyć się butów. Przeklęła szpetnie pod nosem, ale zdrową nogą zrzuciła z tej w nienajlepszej kondycji adidasa i z drugim poszło już lepiej, ale trzymanie pionu bez podpierania się o umywalkę najłatwiejsze nie było. Z resztą na początku prób Jasper już wrócił i na muszli klozetowej położył ubrania, a to właśnie tam planowała jakoś usiąść i jakoś się rozebrać.
- Oczywiście, że sobie poradzę, przyjęłam twoją pomoc z grzeczności - prychnęła, puszczając się umywalki, łapiąc równowagę na jednej nodze. Czuła, że w ten sposób jak tylko spróbuje zsunąć bardzo obcisłe kolarki, zaraz straci równowagę i w coś wyrżnie, skoro w tej łazience nie było żadnej szafki. Musiała więc stanąć na dwóch nogach, a wtedy... - Osz, kurwa! - wymsknęło jej się i musiała się czegoś złapać, a z braku laku trafiło na silne ramię Jaspera. Spojrzała na niego w sposób, który jasno mówił, że jej duma właśnie cierpi, jak nigdy i lepiej dla niego, by nic nie mówił. Mogła usiąść na ziemi, tylko czy potem dałaby radę wstać? Może opierając się na muszli... cholera jasna, ta noga nie mogła aż tak boleć... i żeby to sprawdzić, znów spróbowała ją obciążyć i tym razem jedynie zdusiła warknięcie, zaciskając z mocą oczy. Było jej już niedobrze od tego. Gryzła się z myślami, bo proszenie o pomoc... cholera... jakby coś miało ją zeżreć od środka. Aż jej żyła na skroni wyszła. Rozważała powiedzenie mu, że jednak zmienia plany i wraca do siebie, ale wziąłby ją za gówniarę. Kurwa. Nienawidziła na nikim polegać. - Getry będę problematyczne... - burknęła w końcu pod nosem. Z resztą top też, obcisłe rzeczy miały to do siebie, że nie wkładało ich się i nie ściągało tak gładko, jak luźne ubrania. Tylko, że tak szybko, jak wypowiedziała te trzy słowa, tak szybko jej duma zaczęła się buntować. - Nie, to głupie. Wyjdź już, a ja sobie poradzę, nie jestem kaleką - zreflektowała się, bo chyba pomysł z zajęciem miejsca na ziemi nie był taki zły, jakoś się podniesie, bez przesady.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Niby bezustannie Pearl upominała Jaspera, gdy ten insynuował, że mogłoby między nimi coś zaistnieć, ale jakby nie spojrzeć na ich relację coś było na rzeczy. Oczywiście Ainsworth starał się być obojętnym na wszystkie te chwile, w których bliskość blondynki oddziaływała na niego bardziej niż powinna, ale jego samcza natura rządziła się swoimi prawami. Dlatego może złapał ją nieco za wysoko, a jego palce specjalnie objęły bardziej jej pośladki, niż uda, gdy ponownie wziął Pearl na ręce, aby zanieść ją do łazienki. W dodatku byli tak blisko, że tylko głupie żarty mogły jakoś zatrzeć niestosowność tej sytuacji.
- Dziwny z ciebie przypadek... Zwykle kobiety bywają u mnie tylko raz i to w łóżku, a ty? Nie dość, że się włamujesz i kradniesz to nie mam z tego żadnych profitów - burknął, udając obrażonego, ale przecież koniec końców wrócił niosąc dla blondynki swoje rzeczy. I w sumie na tym miała się tymczasowo zakończyć role Jaspera jako pielęgniarki, ale nagle pojawiły się kolejne, nieoczekiwane komplikacje. I zgoda, ubrania Pearl nie wyglądały na takie, których można się pozbyć dość łatwo, ale z drugiej strony dziewczyna tylekroć starała się Jay'owi pokazać jaka to jest samowystarczalna, że w chwili, w której nijako zasugerowała, że potrzebuje pomocy w rozebraniu się, Jasper był zwyczajnie zaskoczony. Nie miał pojęcia jak odczytać powinien to niecodzienne zachowanie ze strony Pearl, ale z drugiej strony... Może faktycznie tylko chciała, aby jej pomógł, a może te wszystkie subtelne gesty, dotykanie jego szyi, komplementy, to spojrzenie, gdy ponownie ją podniósł... Może niosło to za sobą coś więcej; informacje jakich Jasper nie dostrzegał. Tylko, że jak szybko o tym pomyślał, tak prędko blondynka wróciła do bycia sobą.
- Właściwie to jesteś - przyznał zgodnie z prawdą, bo przecież nie mogła nawet postawić tej stopy na podłodze. - Pomogę ci, wyluzuj... Widziałem cię już nago - dodał, szczerząc się głupio, ale ostatecznie dzięki temu poczuciu humoru zapomniał o swoich rozterkach sprzed kilku sekund. Tyle, że wszystko miało wrócić niebawem. - Może odwróć się i złap umywalki dla lepszej równowagi - oznajmił, a gdy stanął za Pearl i ułożył dłonie na jej biodrach, aby złapać za krawędź leginsów, popełnił błąd.
Uniósł spojrzenie na lustro, w którym dojrzał ich odbicie, a czas nagle zwolnił. Zapach Pearl, jej perfum i skóry wydał mu się znacznie bardziej wyraźny. Cała ta niby głupia sytuacja, zaczęła nagle malować się w innych barwach, emanować niepoprawnością i erotyką, której Jasper wcześniej nie chciał dostrzegać, bo przecież na okrągło słuchał narzekania ze strony Pearl. Jednak w momencie, w którym ich spojrzenia się spotkały wszystko uległo zmianie. Dłonie Jay'a zacisnęły się mocniej na biodrach blondynki, przysuwając je bliżej jego własnych, a palce delikatnie zaczęły sunąć po skórze dziewczyny, ostrożnie wsuwając się pod materiał spodni. Nie odrywał przy tym spojrzenia od jej twarzy i powoli nachylił się, aby wpierw musnąć nosem fragment szyi, a potem ucha i już zbliżał swoje usta do jej ciała, gdy poczuł jak tyłek Pearl wibruje. Dokładniej to wibrował jego telefon, który gdzieś w tym całym zamieszaniu zamiast umocować na ramieniu, wsunął do przedniej kieszeni spodenek. Nie trzeba mówić jak cholernie to popsuło klimat i wyrwało ich oboje z jakby z transu. Nagle znów wszystko wróciło do normy, czas zaczął płynąć szybciej, a serce Ainswortha bić ze zdwojoną siłą, pompując krew tam gdzie powinno, a nie chciało.
Odsunął się od Pearl, a żeby jakoś ukryć to całe speszenie wyciągnął telefon.
- Kurwa, Nathaniel - rzucił na głos, a potem na ułamek sekundy uniósł wzrok na blondynkę. - Muszę odebrać. Czekaj, pomogę ci i... - Tym razem poszło sprawniej, bo jakoś dzięki temu cholernemu połączeniu z Hawthornem, Jasper nie myślał o zgrabnym tyłku Pearl, gdy zsunął jej legginsy, a o tym, żeby jak najszybciej wyjść i załatwić sprawę z gangsterem. - I wrócę za chwilę, jakbyś mnie potrzebowała - dodał, gdy już kierował się w stronę wyjścia.
Ledwo po opuszczeniu przez Jaspera łazienki, z jego ust wydobyło się nieme przekleństwo. Zaraz potem odebrał telefon. Krótko rozmowa z Nathaniel pomogła przywrócić Jay'owi trzeźwość umysłu, więc gdy ponownie znalazł się pod drzwiami, za którymi znajdowała się Pearl, był już opanowany. - Potrzebujesz pomocy? - Zapytał, po tym jak zapukał cicho. - Jak chcesz po meczu mogę odstawić ciebie do domu. Nie jadę dziś do Shadow. Nate chce się ze mną spotkać u siebie - dodał jeszcze, bo z jakiś nie znanych nawet sobie powodów, czuł, że powinien poinformować o tym blondynkę.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Prychnęła w odpowiedzi na jego słowa, ale te przynajmniej nieco ją otrzeźwiły, bo zwyczajnie... nie chciała być właśnie taką jedną z wielu kobiet, które odwiedzają jego łóżko i znikają. Z drugiej strony, kiedy tylko przyłapała się na tej myśli, miała ochotę strzelić sobie w twarz. W ogóle nie powinna była go odwiedzać, dopuszczać do swojego życia, był tylko przypadkowym barmanem... cholera, w którym momencie przestał nim być?
- Może po prostu wolisz mnie od tamtych kobiet i nie potrzebujesz innych profitów poza moim towarzystwem? - zabawne... gdy on flirtował, ona sprowadzała go na ziemię żartem, a gdy on żartował, jej jakoś tak przekornie wychodził flirt. Nie mogli się ze sobą zgrać, albo specjalnie robili sobie na złość... w każdym razie jakoś to działało, chociaż jednocześnie nie prowadziło do niczego dobrego, tego jednego mogła być pewna. Znała te zasady, wiedziała, czego ma unikać, ale do cholery jasnej, z Jasperem nie wychodziło jej to najlepiej, chociaż nadal wmawiała sobie, że w odpowiednim czasie bez żalu powie stop i skreśli go ze swojego życia. Da radę, to przecież byli tylko dwójką ludzi z przypadku.
- Wal się - rzuciła mu nieładnie, gdy się z nią nie zgodził, bo nie chciała być nazywana kaleką. No i chyba też... nie chciała być nią nazywaną przez niego i przed nim na taką wypadać. Głupia myśl, potrzebowała odpoczynku po treningu i przestrzeni nie wypełnionej jego zapachem. - Gówno widziałeś - mruknęła, patrząc na niego niby ze złością, ale jednak... bliżej jej spojrzeniu było do elektryzującego, niż odpychającego. - Gdybyś widział mnie nago, nie umiałbyś mi się oprzeć - dodała bezczelnie, niby w swoim stylu, a jednak czuła, że nie powinna była tego mówić, tylko, że na rozsądne uwagi było już za późno. Mimo to odwróciła się i faktycznie załapała umywalki, ale była też tylko człowiekiem... jej własne słowa, w połączeniu z tą głupią pozycją... dlaczego krew szumiała jej w uszach? Uniosła więc spojrzenie na ich odbicia i nie spodziewała się, że natrafi na ciemne oczy Jaspera. Przełknęła odruchowo ślinę, ale co gorsza, poczuła dreszcz przebiegający jej wzdłuż kręgosłupa. Jakby nagle mogła wyczuć każdy nawet najdrobniejszy włosek na swoim karku, który teraz się unosił. Może jeszcze by to zignorowała, ale kiedy poczuła, jak jego palce zaciskają się na jej biodrach, kolejny dreszcz przeciął jej ciało i w głupim odruchu wygięła się delikatnie, pod wpływem jego własnego ruchu. Przymknęła na moment oczy, gdy jego oddech i czubek nosa podrażnił jej ramię. Powinna mu powiedzieć, żeby sobie nie wyobrażał za wiele, ale w tamtym momencie dotarło do niej, że od dawna potrzebowała jakiejś bliskości i wcale nie chodziło jej o przypadkowego typa, który mógłby temu zaradzić. Odchyliła delikatnie głowę do boku i wtedy poczuła wibrację. Prawdę mówiąc jej to wcale nie ocknęło, może trochę, liczyła jednak, że Jasper oleje urządzenie, ale... pierdolony Hawthorne. Wszystko poszło w diabły.
- Idź, ogarnę - rzuciła pospiesznie i chyba dopiero jak wyszedł, dotarło do niej, co właśnie miało miejsce. Patrzyła jeszcze chwilę na swoje odbicie, dłonią przejechała po szyi, w miejscu gdzie jeszcze chwilę temu drażnił ją Jasper. - Kurwa - mruknęła do siebie, patrząc w stronę drzwi. Nie tak miało być... w dodatku w tym wszystkim te zsunięte legginsy... po prostu kurwa. Wzięła głębszy wdech i zsunęła już z łatwością bieliznę, a potem z większym trudem top, kierując się pod prysznic, by szybko się umyć. Drgnęła jednak, słysząc głos Jaspera.
- Nie, Jasper, nie potrzebuję pomocy, jestem dużą dziewczynką - rzuciła sarkastycznie, ale musiała jakoś wrócić na bezpieczne tory. Te w których była górą, a nie dostawała dreszczy od jego dotyku. Skorzystała z jego żelu i naprawdę ekspresowo się umyła, by zaraz wyłączyć dyszę z wodą i sięgnąć po ręcznik. - Oho, wolałam ciebie, gdy Nate nie wiedział, jak masz na imię - odpowiedziała na jego rewelację i na lekko wilgotne jeszcze ciało założyła już koszulkę i szorty, które mocno musiała złapać sznurkiem, a potem otworzyła drzwi, przy których stał Jasper... blisko, za blisko. Musiała więc powiedzieć coś, cokolwiek, naturalnego. - Jeden telefon od Nathaniela i już chcesz się mnie pozbyć... wiem, że ma piękniejsze oczy ode mnie, nie będę stawać wam na drodze do szczęścia - uśmiechnęła się promiennie, a w myślach zadała sobie tylko jedno, proste pytanie - co ty pierdolisz, Pearl? No nic, słowo się rzekło, a ona musiała usiąść, czyli jakoś go minąć i udawać, że tego z łazienki nigdy nie było. - Po co chce ciebie w swoim domu? - nie miała prawa pytać, ale chciała wiedzieć i wmawiała sobie, że to tylko z powodu ciekawości zawodowej, nic innego.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Odetchnął z ulgą, gdy Pearl odpowiedziała mu w typowy dla siebie sposób. Podejrzewał, że przyjdzie im teraz udawać, że nic między nimi właśnie nie zaczęło się dziać, a gdyby nie telefon od Nathaniela, najpiękniej zamiast prowadzić konwersacje przez drzwi, pieprzyli by się właśnie w łazience nie myśląc o konsekwencjach.
- Masz to nagrane? - Odparł, nawiązując do tego, że tyle razy słyszał podobne słowa padające z jej ust, że szybciej byłoby jej puszczać mu to z nagrania, a niżeli silić się o rozmowę. - Cholera... Chyba nigdy ci nie dogodzę - skomentował, tylko, że dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że mógł lepiej dobrać słowa. T bardziej, że podły głosik w głowie zaraz podpowiedział mu, że miał okazję, aby sposobowac Pearl dogodzić, ale spanikował i zamiast na niej, skupił się na telefonie od Nathaniela. - Jak chcesz możesz jechać ze mną - rzucił odruchowo, a jego wzrok skupił się na biuście Pearl, gdy ta wyszła z łazienki mając na sobie jego ubrania. Zdecydowanie nadal nie do końca otrząsnął się po ich nierozstropnym zbliżeniu. W dodatku, ani rozmowa jaka prowadzili, ani fakt, że blondynka nie miała na sobie stanika, nie pomagał Jasperowi ogarnąć swoich myśli. - Jesteś zazdrosna o Nathaniela, czy o mnie? A może o swoje pozycje w jego "pięknych" oczach. Boisz się, że ci go odbije? - Było już nieco lepiej, ale aby nie patrzeć na dziewczynę, póki ta nie ogarnie się do końca, Jasper oddalił się w stronę schodów przeciwpożarowych, od których otworzył okno, aby móc przy nim zapalić. - Chce, aby ta organistka mnie poznała - przyznał zgodnie z prawdą. - Mówił coś o tym, że mam z nią chwilę posiedzieć w przyszłym tygodniu, czy coś... - Dopowiedział z lekka ignorancja wzruszając przy tym ramionami. Dla Jaspera nie było to niczym wielkim, a wręcz przeciwnie. Właściwie nie obchodziła go fucha dla Nathaniela, a fakt, że będzie mógł lepiej poznać jego środowisko. Sama Divina była tylko pionkiem. Podobnie jak pionkiem miała być Pearl, ale cóż... - Dobra, czas zamówić jedzenie - rzucił nagle, bo nie czuł potrzeby, aby dalej mówić o wizycie u gangstera.
Zamiast tego sięgnął po telefon i zaczął przeglądać na nim jakieś menu, by wreszcie zamówić to co Pearl sobie życzyła i super ostra pizze dla siebie. Był fanem jedzenia, które większość ludzi przyprawiało o potężny ból i łzy w oczach. Taka mała ciekawostka.
- Wiesz... Odnoszę wrażenie, że z jakiegoś powodu wybitnie nie przepadasz za tą dziewczyną Nathaniela - pociągnął znów temat Diviny, gdy podczas meczu i zajadanie się niezdrowym żarciem, ponownie poruszyli kwestie wizyty u gangstera. - Zrobiła ci coś, czy jak? - Dopytal, chociaż domyślał się powodów dla których terytorialna i temperamentna dziennikarka nie tolerowała żadnych kobiet wokol siebie. Nie chciał nic jednak sugerować, a poza tym dziewczyna wiedziała doskonale o tym, że lubił czasem jakimś pytaniem nieco ją podkurwic, więc nic nowego. - Nosz... kurwa... - Warknął jeszcze pod nosem, nim kolejny kawałek pizzy znalazł się w jego ustach. Niestety jego ulubioną druzyna przegrywała w wybitnie niefortunnym meczu.


pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Wiedziała do czego mogło dojść, gdyby nie telefon Nathaniela i walczyły w niej dwie sprzeczne myśli, z jednej strony złość na siebie, że dopuściła do takiej sytuacji, a z drugiej... na gangstera, że temu zapobiegł. Oczywiście tą drugą myśl należało zdusić w zarodku i nie dać jej dojść do głosu.
- Mogę ci nagrać - zripostowała, czując, że drażnienie się z nim przynajmniej pomoże jej przypomnieć sobie o tym jak wygląda ich relacja, a także o tym, że nie powinno w niej dochodzić do żadnych zmian. Tylko, że słysząc jego komentarz, na moment zamarła. Miała w głowie gotową odpowiedź, że nie byłby w stanie jej dogodzić, ale to znów przywodziło na myśl moment sprzed parunastu minut, więc wbrew swojej naturze, musiała to przemilczeć, chociaż przez to w głowie miała jeszcze większy chaos.
- Oczywiście, że mogę i pojadę - odpowiedziała na jego propozycję tak, jakby to nie była propozycja. Śledziła go też wzrokiem, więc nie umknęło jej to, jak spojrzał w okolice jej klatki piersiowej. Gdyby Hawthorne nie zadzwonił... pewnie nie musiałby sobie teraz wyobrażać tego, co i ona sobie siłą rzeczy wyobrażała. - Nie jestem zazdrosna - ścięła, chociaż nie było to do końca prawdą, ale nie było też takim oczywistym kłamstwem. Poza tym... lubiła to, że Jasper nie wiedział za wiele o jej relacji z Nathanielem, w zasadzie schlebiało jej to, że chciał ją zrozumieć i pewnie dlatego właśnie, tak usilnie broniła się przed wyjaśnianiem mu, jak to między nimi wygląda. Skoro ona miała być zazdrosna, to chciała - z głupiej przekory - żeby i on był. - Nie byłbyś w stanie mi go odbić - przewróciła oczami i zaczęła kuśtykać w stronę kanapy, gdy on stanął przy oknie. Prawdę mówiąc, to nie tak, że liczyła na noszenie, ale trochę wkurzyło ją to, że przed telefonem gangstera okazywał jej nodze znacznie większe zainteresowanie, niż aktualnie. No, ale jej duma nie pozwalała o tym wspomnieć, więc z uniesioną wysoko głową stawiała krok za krokiem, ignorując ból. - Ojej, chce was poznać, jak uroczo... będziesz nianią dla sieroty z lasu - złapała się za serce, siadając na kanapie, jakby naprawdę ją to wzruszyło. Wprost idealnie... widać zabawa w bohatera przestała go interesować, gdy na tapetę wszedł Nate i Divina, niby typowo, a jednak nie była zadowolona. Wyprostowała więc swoją nogę, a potem powiedziała co chce zjeść, gdzieś tam pomiędzy czekaniem prosząc jednak o lód, ale przy tym nie pozwoliła mu zobaczyć kostki, mówiąc, że stracił już swoją szansę. Nie potrafiła skupić się na meczu, ale próbowała przynajmniej udawać, że tak jest, jednak Jasper postanowił wrócić do niewygodnych tematów.
- Po pierwsze to nie jest jego dziewczyna - podkreśliła, bo miała wrażenie, że tylko ona o tym jeszcze pamiętała. - Po drugie wcale za nią nie nie przepadam - obruszyła się. - Tylko, że przez nią musiałam zaszantażować kogoś, kto ma i bez tego sporo problemów, Nathaniel zachowuje się jak skończony cham, a ty - machnęła dłonią, trochę dając się ponieść emocjom, więc kiedy na niego spojrzała, zawahała się i spuściła z tonu. - Ty kurwa postanowiłeś dla niego pracować! - odwróciła spojrzenie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. - Nienawidzę jego ludzi - mruknęła ciszej i spojrzała na telewizor, ale nieszczególnie przejęła się wynikiem. W zasadzie czuła, że musi zrobić cokolwiek, więc sięgnęła po kawałek pizzy, bo swojego burgera już zjadła. Odgryzła kęs, przeżuła, wzięła kolejny i wtedy poczuła, jak wszystko zaczyna ją palić. - Kurwa... co to jest?! - z oczu jednej chwili pociekły jej łzy, w nosie zaczęło jej się kręcić. - Wody, albo śmietany - jęknęła i automatycznie podniosła się z kanapy, tylko po to, by kolejny raz zakląć szpetnie, gdy obciążyła chorą nogę. Miała wrażenie, że przepali jej zaraz przełyk.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Przez tą akcję w łazience Jasper na kilka chwil zapomniał o nodze Pearl. Dopiero w chwili, w której zorientował się na nowo dlaczego blondynka kuleje, ponownie zaczął nad nią skakać proponując pomoc. Oczywiście było już za późno, ale przynajmniej Pearl zgodziła się na okład z lodu i siedzenie na tyłku podczas oglądania meczu. Starali się przy tym prowadzić normalną konwersację, ale kłamstwem byłoby stwierdzenie, że niepoprawne myśli opuściły umysł Jay'a. Tym bardziej, że co jakiś czas spojrzenie Ainswortha samoczynnie kierowało się w stronę Pearl, gdy ta wykonywała jakieś gwałtowniejsze ruchy, przez co materiał koszulki podkreślał znaczniej jej obfity biust.
- Spełnię się nareszcie w swojej roli bohatera i rycerza - rzucił, gdy blondynka zakpiła z jego nowej pracy. Jemu totalnie nie przeszkadzało włóczenie się za Diviną. Owszem obawiał się tego, że dziewczyną faktycznie mogliby się zacząć interesowa ludzie mający w Hawthorne'u wroga i nie tylko, ale przecież ryzyko Jasper miał wpisane w DNA.
Spodziewał się, że jego bezpośredniość znów może nieco rozsierdzić Pearl, ale nie spodziewał się tego, że i jemu przy okazji oberwie się w tak osobliwy sposób. Pojęcia nie miał dlaczego blondynka nagle zaczęła tak interesować się jego rolą w ekipie Nate'a, skoro tak ochoczo powtarzała mu, że są dla siebie praktycznie obcy. Owszem "prawie" nie byliby jakąś godzinę temu, ale cóż... Nic się nie wydarzyło, a oni nadal nie zmienili statusu swojej relacji.
- A co ci w tym przeszkadza? - Zapytał więc znów nic nie robiąc sobie z groźniej miny jaką poczęstowała go blondynka. - Wiesz... Na moje sama jesteś poniekąd jego człowiekiem. Nie musisz być karkiem, który tłucze dla niego ludzi. Tacy jak Hawthorne bardziej cenią sobie znajomości, z których mają o wiele większe korzyści. Najwyraźniej ty taką cenną znajomością właśnie jesteś. Zresztą sama widziałaś jak ciebie wykorzystał, gdy tego potrzebował - Jasper pozwolił sobie, może nie rozsądnie, a może nie, na komentarz odnośnie tego co sam sądził na temat Pearl i jej roli w tym cyrku. - Więc nie szczekaj na mnie, bo gramy w tym samym teamie - dodał jeszcze i ponownie skupił się na meczu, a że akurat jego drużyna zdobyła przyłożenie, wrócił mu na moment humor.
Chwilę później jednak ponownie rozegrał się dramat. Jay widział jak blondynka sięga po jego pizze, ale nic nie powiedział ciekaw tego jak zareaguje, gdy poczuje z jakim kalibrem ostrości ma do czynienia, a gdy to nastąpiło... Najpierw zaśmiał się na głos recytując przy tym składniki swojej ulubionej pizzy. - Podwójne ostre pepperoni, papryczki jalapeno i ostry sos - i dopiero potem jak poparzony rzucił się, aby podtrzymać Pearl, która zapewne zapomniała o swojej niesprawnej nodze, próbując uratować poparzone usta. - Czekaj wariatko! Siadaj! - Rzucił, pomagając blondynce wrócić na kanapę. - Nie mam śmietany, ale mam mleko, pomoże - dodał jeszcze i wrócił po chwili wręczając Pearl wspomniany napój. Przy okazji też zerknął na stopę dziewczyny i ponownie zniknął, aby powrócić po chwili z bandażem elestycznym. - Oj już przestań pierdolić.. - Burknął, bo widział jak na niego spojrzała. - Jak chcesz ze mną jechać do Nathaniela, musimy usztywnić ci tę kostkę... - Oznajmił stanowczo, po czym usiadł obok i podniósł sobie bezceremonialnie nogę Pearl układając ją na swoim kolanie. - Pomyślałaś w ogóle o tym co powie Nathaniel jak przyjedziemy tam razem? A ty będziesz w... - Ponownie zlustrował blondynkę wzrokiem. - Takim stanie? - Dokończył, a przy tym sprawnie i profesjonalnie zawiązał bandaż na kostce wyszczekanej Pearl, której może niewyparzony język spokornieje po solidnej dawce kapsaicyny.


pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Przewróciła jedynie oczami, kiedy wspomniał o tej swojej roli. Głupsze jednak było to, że przez myśl jej przeszło, że przy niej też by mógł i wtedy już w ogóle poczuła, jak wzbiera w niej irytacja. Drażniło ją cholernie to, że nie potrafiła na niego patrzeć obojętnie, ale próbowała też tłumaczyć to sobie tym, że od jakiegoś czasu z nikim się nie spotykała, a on był przystojny i pociągający, w sposób, który robił na niej wrażenie, chociaż nie miał się o tym nigdy dowiedzieć. Przede wszystkim dlatego, że poza sylwetką i ogólnym wyglądem, posiadał niesamowitą zdolność popychania ją do stanu, w którym chciała wziąć coś i roztrzaskać o ścianę ze złości. Nie miała prawa prawić mu morałów, ale jednocześnie nie potrafiła być cicho, tym bardziej, że czuła, jak ją podpuszcza.
- Nie jestem jego człowiekiem! - wrzasnęła obruszona, jak nigdy przez żadne jego słowa, a jej spojrzenie naprawdę w tamtej chwili ciskało gromami. Nie powinna mu nic mówić, tłumaczyć się, otwierać, powinna mieć w dupie jego opinię, ale wycelował w bardzo wrażliwe miejsce i już wiedziała, że tak tego nie przepuści. Nawet nie było tu dla niej teraz miejsca na dowcipkowanie. - I nie gramy w żadnym tym samym teamie! A gdy mnie wykorzystał, pomagałam rannej dziewczynie, a ty co?! Zamierzasz być jego gangusem!? I jak ci powie, żebyś kogoś zabił, bo kurwa Hawthorne często każe to robić swoim ludziom, to co wtedy?! Co wtedy, Jasper?! - aż oddech jej się przyspieszył i może przez całe to wzburzenie zapomniała, że się zagalopowała, odsłoniła, przesadziła, weszła na grunt, który nie powinien jej dotyczyć. Była więc jeszcze bardziej podenerwowana. - Więc to mi w tym przeszkadza... - odpowiedziała już nieco spokojniej, chociaż nadal była podburzona. To był ciężki temat i sama z siebie nigdy by po niego nie sięgnęła, ale Jasper musiał, więc cóż... z tego też powodu sięgnęła po tą cholerną pizzę i wszystko zaczęło się komplikować w możliwie najgorszym momencie.
Usiadła, gdy jej kazał, a potem złapała za mleko i wypiła łapczywie sporą część prosto z kartonu, odstawiając go dopiero w chwili, w której wrócił z bandażem. Nadal nie była w dobrym humorze, a co za tym idzie nie planowała z nim współpracować, ale wszedł jej w słowo, za co zgromiła go wzrokiem.
- Strasznie się rządzisz, barmanie - wypomniała mu, nie wiedząc co innego mogłaby powiedzieć. Poza tym skrzywiła się, gdy poruszył jej kostką, ale już mu jej nie wybrała. - I masz pewnie przepalony cały przełyk - dodała jeszcze, odnośnie pizzy, której pieczenie nadal odczuwała, ale już zdecydowanie bardziej znośne. Zaraz też spojrzała na swój strój i wzruszyła ramionami. - Powiem mu, że z tobą nie spałam, a on uwierzy - odpowiedziała, patrząc na niego trochę wyzywająco, szczególnie, że z tyłu głowy nadal miała tamten moment zapomnienia w łazience. - Poza tym nie jestem jego własnością i nic mu do tego, to nie ja zamierzam dołączyć do jego szeregów - uśmiechnęła się słodko... a raczej tak jadowicie, jak tylko było to możliwe. Sięgnęła jeszcze po mleko, upijając z niego kolejny łyk. - Swoją drogą nie zastanawia cienie co na to ta cała organistka? - chyba poczuła, że lepiej będzie nieco zmienić temat. Chociaż trochę odsunąć go od własnej osoby, bo teraz zaczęło do niej docierać, ile w przeciągu ostatnich minut powiedziała, a już na pewno, na ile sobie pozwoliła tego dnia, kiedy spędzała z nim czas. No i chociaż brzmiała nonszalancko, wcale nie chciała przez Hawthornem się tłumaczyć... ale wolała mieć na oku ten jego układ z Jasperem, czując się odpowiedzialną za to, by barman nie wpakował się w jakieś szambo.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Wymiana zdań dotyczące nowej "posadki" Jaspera nabrała rozpędu i ku zaskoczeniu Ainswortha, prawdopodobnie wywołała w Pearl dość silne pokłady emocji, skoro z nie małym zaangażowaniem zaczęła wypominać mu z jakim ryzykiem wiąże się współpraca z Hawthornem. Oczywiście sam Jasper doskonale wiedział po jak grząskim stąpa gruncie, ale właściwie od lat grał "all in" ze swoim życiem. Nie mógł jednak uspokoić Pearl, i wyjaśnić, że doskonale wie co robi, bo pewnie jakby pozyskała informacje o tym w niebezpieczną grę on się bawi wpadła by w jeszcze większy szał. Sam wykreował w jej oczach, i nie tylko, obraz zadłużonego barmana, któremu nie wypaliły biznesy, który może coś wie o półświatku, ale gdzie mu tak wchodzenie w interesy z takimi osobami jak Nate.
- Spokojnie, przecież mam nie zabijać, a chronić, tak? - Mruknął, starając się zabrzmieć na wyluzowanego, ale cóż... Zapewne łatwo było dostrzec zaskoczenie wymalowane na jego twarzy. - I doceniam, że się o mnie boisz, to nawet urocze... Jestem wręcz wstanie zaryzykować stwierdzenie, że chyba mnie lubisz skoro tak się wkurwiłaś, ale... Jestem dużym chłopcem, nieco starszym od ciebie i nieco bardziej doświadczonym. Dam sobie radę - powtórzył te słowa chyba po raz setny w jej kierunku. - Poza tym... Wiem, że Nate ma do ciebie słabość, ale może lepiej, abyś nie powtarzała każdemu tego co mi właśnie powiedziałaś, bo nie sądzę, aby jemu się to spodobało - dodał na koniec, trochę z przekory, a trochę z faktycznej obawy o to, że Hawthorne mógłby ten niewyparzony język Pearl potraktować czymś gorszym niż odrobiną zbyt wielkiej ilości tabasco. Swoją drogą to jemu samemu strasznie zależało na tym, aby jak najwięcej takich informacji o Nathanielu poznać. Nie mógł jednak wypytywać o nic Pearl, wolał, aby sama mu zaufała, a takie ostrzeżenie było ku temu sposobnością. No i też Jasper zbyt wiele wiedział o ludziach takich jak Hawthorne, aby ucieszyć się z byle dowodów. Potrzebował wiedzieć praktycznie wszystko o gangsterze i poznać nie tylko jego najbliższe środowisko, ale też jego kontakty, wtyki i wszystkich wpływowych ludzi, którzy chronili jego plecy.
Może i dobrze wyszło, że afera z pizzą nieco "ostudziła" ich rozmowę i zmieniła temat. Chociaż ta metafora pewnie wydałaby się Pearl wybitnie kiepska, gdyby ją usłyszała popijając mleko z kartonu ze łzami w oczach.
- Ty także - odparł skupiony na wiązaniu bandaża na kostce dziewczyny. - Lata praktyki - dodał jeszcze, bo nie od wczoraj zajadał się ostrym jedzeniem. Temat znów zszedł na Nathaniela i Divinę, ale trochę w trochę odmiennej formie. Gdy Pearl bez zająknięcia przedstawiła Jasperowi swoją wymówkę dla Nathaniela, ten drgnął delikatnie, bo jak na zawołanie w jego głowie ponownie pojawiły się obrazy ze scenki w łazience. Nic jednak o tym nie wspomniał. - Skoro ci uwierzy na słowo to znaczy, że już dawno siedzisz w jego szeregach i sama o tym nie wiesz... Wypieranie się nic ci nie da - nadal trwał przy swoim, bo przecież widział jak gangster ją wykorzystywał. Oczywiście samowystarczalna i pyskata Pearl nie mogła przyznać przed samą sobą, że tak właśnie było, ale Jasper nie zamierzał zmieniać swojego zdania. - Ale, że co? - Zapytał zaskoczony, bo akurat o tym co Divina myśli o pomyśle chronienia jej on sam się nie zastanawiał. - Nie wiem, na moje powinna być wdzięczna za to, że ktoś będzie ją chronił, bo no cóż... Nie jest już tajemnicą to, że Nate ma do niej słabość, tak? - Odparł spokojnie, a przy tym nie zrzucił nogi Pearl z kolana, gdy skończył już ją opatrywać. Zamiast tego sięgnął po kolejny kawałek pizzy i odgryzł spory kęs. - Poza tym nie oszukujmy się. To jakaś dzikuska z lasu, która żyła w norze; nawet jakby Hawthorne trzymał ją u siebie siłą to i tak wyjdzie jej to na dobre... Widziałaś jej chatę? Nawet stary kurnik przy twojej farmie prezentuje się lepiej - zakończył swój krótki monolog, po czym pochłonął trzymany przez siebie kawałek pizzy i sięgnął po następny. - Chcesz? - Uśmiechnął się podle spoglądając na blondynkę i zaśmiał pod nosem zadowolony ze swojego wybitnie dziecinnego żartu. - Mamy być u niego o szóstej, więc czas się zbierać - oznajmił, gdy mecz dobiegł końca, a jego faworyci dostali solidny łomot. - Wezmę prysznic i spadamy - dodał, a jeszcze nim zniknął za drzwiami łazienki, zerknął w stronę Pearl. - Nie szperaj tylko za wiele... - Rzucił, unosząc kącik ust ku górze i z błyskiem w oku wyszedł zostawiając dziewczynę na kilka minut samą w salonie.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Wcale nie tak łatwo było jej zachować spokój. Rozumiała, że pracował jako ochroniarz, miał broń i coś tam wiedział, ale wiedziała też, jakim człowiekiem jest Hawthorne, do czego jest zdolny i czego się dopuszczał. Chociaż sama patrzyła na niego przez pryzmat tego, że pomógł jej w przeszłości, jak i tego, że nie stał się tym, kim był bez powodu, to innych zawsze przed nim ostrzegała, bo nawet przyjaźń z nim, niezależnie od tego w jak wiele możliwości obfitowała, była raczej jak podpisanie cyrografu.
- Nieco starszym ode mnie... naprawdę teraz wypominasz mi wiek? - parsknęła, ale patrzyła na niego z mordem w oczach. - Po prostu pamiętaj, co sam powiedziałeś. Masz chronić, a nie zabijać. Nie zapominaj o tym i nie daj z siebie zrobić kolejnego cerbera na smyczy Hawthorne'a - wyartykułowała z przejęciem, bo ona nie potrafiła do tego podchodzić lekceważąco. Poza tym w tym wszystkim nawet nie planowała negować tego, że się o niego bała. Jedynie przewróciła jeszcze oczami. - Może mam blond włosy, ale nie powtarzam tego każdemu, sprawdzam jedynie, czy wiesz na co się piszesz - miała wrażenie, że ten temat zawsze będzie ją denerwował, że nie ułoży sobie w głowie tego, że Jasper faktycznie chciał pracować dla Hawthorne'a. Była hipokrytką, bo sama się na to zgodziła parę lat temu, z własnej nieprzymuszonej woli, ale wyszła z tego. Jako jedna z niewielu, bo chociaż nadal przyjaźniła się z gangsterem, to nie była już jego człowiekiem, opłaciła to ciężką pracą i dlatego tak ją bolało, gdy ktoś to ignorował, wmawiając jej, że jest jednym z wielu pionków, jakie Nathaniel trzymał na swojej szachownicy.
Pozwoliła mu zająć już się tą nogą, a sama próbowała w tym czasie się uspokoić, ale Jasper chyba za punkt honoru obrał drażnienie jej. Spojrzała na niego wściekle, czując, że ma ochotę zacząć go szarpać, ale tak barbarzyński zwyczaj nie przystoi... cywilizowanym ludziom.
- Ostrzegam, stąpasz po grząskim gruncie - wycedziła, splatając ręce pod biustem. - Ja takich jak on próbuję udupić i wysłać do pierdla - podkreśliła, bo nie była złym człowiekiem. Może też nie do końca dobrym, ale pobudki przynajmniej miała szlachetne, wykonanie w jej przypadku leżało. No i fakt, że przy tym liczyła na własną zemstę, nie do końca zgodną z prawem, ale o tym póki co nie myślała, niczego też nie planując do momentu, w którym nie znajdzie zabójcy siostry. Chyba rzeczywiście wolała już mówić o Divinie.
- W życiu nie zbliżałam się do jej domu... dzieciaki mówiły, że to przeklęte miejsce, a poza tym znajduje się pośrodku mokradeł, mam zbyt drogie buty i za niskie zawieszenie - wzruszyła ramionami, kiedy już nieco odetchnęła. W sumie zaczęło ją interesować, jak wygląda miejsce w którym żyła Divina, skoro nawet Jasper już je widział. - Niby wyjdzie na dobre, ale... sama nie wiem. Jakby mi ktoś powiedział, że mam siedzieć na dupie dla swojego dobra, to bym chyba parsknęła śmiechem - podsumowała, bo takie były fakty. Ona na pewno nie ucieszyłaby się z ochrony, to też interesowało ją poniekąd, czy organistka przyjmie to z wdzięcznością. Przy tym też nie umknęło jej to, że jej noga nadal znajdowała się na udzie Jaspera i może nieco za bardzo się rozkojarzyła, bo kiedy zapytał o pizzę, posłała mu tylko pełne politowania spojrzenie.
- Pójdę tylko zapalić - odpowiedziała odnośnie jego słów o szperaniu, ale faktycznie, jak zniknął za drzwiami, z ciekawości włączyła jego laptopa. Był zablokowany, a po kilku próbach odłożyła urządzenie i odpaliła papierosa, jak gdyby nigdy nic siadając w oknie.
- Jeśli chciałeś zrobić wrażenie, należało zrezygnować też z ręcznika, barmanie - mruknęła, kiedy Jasper wyszedł już z łazienki, jedynie owinięty w pasie materiałem. Mimo swoich słów zmierzyła go wzrokiem i cóż, skłamałaby mówiąc, że ten widok jej się nie spodobał. - Niedaleko stąd jest punkt pocztowy, mam tam paczkę dla twojego dzikusa z lasu, wiec możemy wziąć po drodze - poinformowała zaraz, kiedy już zaczęła kuśtykać w stronę swoich butów i te o własnych siłach zdecydowała się wsunąć na stopy.

Jasper Ainsworth
ODPOWIEDZ