(pijany) psychiatra — cairns hospital
44 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
My beer drunk soul is sadder than all the dead Christmas trees of the world.
Ileż to już takich wieczorów przewinęło się przez jego bezbarwne życie; takich, a więc anemicznie kruchych, podobnie mdłych i podłych, niedługo potem zapomnianych. Nie starał się nawet o to, by dokonać jakichkolwiek zmian, by zachować w świadomości skrawki nocy zakrapianych alkoholem — po co, skoro nie wyróżniały się nigdy niczym szczególnym. Nawet wtedy, gdy zyskiwał partnera tego szlachetnego sportu; kiedy poranek słonecznymi promieniami wykrzywiał jego zesztywniałe ciało, był zawsze sam. Współtowarzysz, kimkolwiek był, przepadał wraz z kruchymi, niejasnymi wspomnieniami, pozostawiając go na pastwę losu. Lecz tym razem miało być inaczej. Tkwiąc w gehennie, między piciem i niepiciem — nie potrafił zdecydować jeszcze którą drogą podążyć — skierował się w kierunku Monnlight Bar, choć z całą pewnością nie powinien.
Billie! — głos jego przedarł się pomiędzy stadem klientów zalegających przy barze, torując mu tym samym drogę. Potęga posiadania znajomości w tym niewielkim miasteczku stanowiła jakąś niepisaną zasadę, a więc majaczące pijaczyny wiedziały, że Othello, kimkolwiek jest, ma wszelkie prawo do prywatnej rozmowy z barmanką. — Dobrze pamiętam, że kończysz zmianę za kilka minut? Mógłbym ci postawić drinka? Tutaj albo… gdziekolwiek — zaproponował z uśmiechem, opierając się przedramionami na lepkim blacie. Owszem, przyszedł tu z przekonaniem, że nie pomylił się co do swych wyliczeń stałych godzin, w których można było spotkać tutaj Billie. Czasem nawet pili razem — wtedy, gdy nie było prawie w ogóle klientów, a Othello potrzebował na tych kilkanaście minut partnera — lecz tym razem miało to wszystko wyglądać inaczej. Dziś bowiem Theo pić nie zamierzał (no, może jeden, malutki kieliszek… ), pragnąc jedynie r o z m o w y. No i może jednak wódki. Nie na tyle, by się upić — musiał wspomnieć jej o wstąpieniu do grupy anonimowych alkoholików — lecz jedynie po to, by jakoś znieść trudy tego świata. Mieli poza tym omówić jego życie i podjąć razem (ha, zabawne) kilka mądrych decyzji, a tego z pewnością nie potrafiłby uczynić na trzeźwo. Idiotyzmem było zaczepianie jej, skoro byli raczej dobrymi znajomymi, niż przyjaciółmi, ale Othello przecież nic nie stało na przeszkodzie ku temu, by wprowadzić w ich relację pewne szczególne zmiany.

billie winfield
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Kiedy zaczynała tę pracę, cała jej wiedza o tym, jak funkcjonowały bary, pochodziła z filmów. Bardzo szybko przyszło jej zorientować się, że rzeczywistość w dużym stopniu różniła się od wizji roztaczanych ze szklanego ekranu. Kto by pomyślał, nie? Moonlight nie zawsze było miejscem, do którego można bezpiecznie uciec od problemów codzienności. Zdarzały się dni, gdy bywało szalone, zbyt głośne i kiedy nie dało się nawet pogadać, bo ktoś opętany szaleńczym snem o lataniu uznał za stosowne próbować wspiąć się na żyrandol. Rozlane piwo, brudne toalety, nietrzeźwi ci, którzy nie znali umiaru, albowiem pod stołem lądować będą – tak wyglądało większość wieczorów. Do tego długie zmiany, jeszcze dłuższe zamknięcia i praca z klientami, którzy chyba niezależnie od miejsca, potrafili być cholernie ciężcy w obejściu. Nie było bajkowo ani filmowo, ale i tak lubiła tę pracę. Niezależnie od tego, jak jej wyobrażenia od tej pracy różniły się od tego, czego faktycznie doświadczała, ze wszystkich sił chciała, żeby jedna z jej wizji była najbliższa rzeczywistości, jak się dało – jako barmanka chciała być przyjaciółką wszystkich tych, którzy akurat potrzebowali się wygadać, mędrcem dla oczekujących dobrej rady i spowiednikiem dla szukających rozgrzeszenia. Starała się, by przy jej barowej ladzie każdy czuł się mile widziany i jakby mógł wygadać się ze wszystkiego.
- Theo – przywitała go z uśmiechem. Nie musiała krzyczeć przez pół baru, wystarczyło, że poczekała chwilę aż podejdzie bliżej. Tym razem nie miała ostatniej zmiany i tuż przed końcem jej warty bar dopiero zaczynał robić się zatłoczony, na całe szczęście. - Nigdy nie odmawiam takim propozycjom – odpowiedziała, bo faktycznie bardzo rzadko zdarzało jej się odmówić, gdy ktoś zapraszał ją do wspólnego picia, a jeszcze rzadziej, gdy oferował, że jeszcze za jej alkohol zapłaci. Innym ze smutnych faktów rzeczywistości barmanki było to, że wcale nie zarabiała wielkich kokosów, a zdecydowanie nie zamierzała prosić rodziców o jałmużnę. Była na to zdecydowanie zbyt dumna i za mocno przywiązana do myśli o własnej samodzielności. - Zasłużyłam na to czymś szczególnym? – zapytała, nie kryjąc zaintrygowania. Wprawdzie to nie byłby pierwszy raz, kiedy ona i Othello pili kieliszek w kieliszek, ale mimo wszystko uznała za stosowne zapytać, czy za tym konkretnym krył się jakiś szczególny powód.

othello lounsbury
(pijany) psychiatra — cairns hospital
44 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
My beer drunk soul is sadder than all the dead Christmas trees of the world.
Niewiele pamiętał z ich poprzednich rozmów, toczonych zwykle tuż przed świtem; gdzieś w tle majaczył jedynie obraz nędzności, któremu Billie wbrew własnej woli musiała towarzyszyć. Śniący na ławach pijani, zagubieni w kosmosie rycerze. Nietrzeźwa klientka zbierająca łzy złamanego serca do pustego od kilku godzin kieliszka. I on, nadworny błazen, w obdartych ciuchach, udając najzwyklejszego pijaczynę. To, co jej wówczas mówił, ginęło pod wspomnieniem ze śmiechem rzucanych sobie do ust orzeszków, stawianych przed nim wyzwań (czasem brał łyk pozostawionego przez kogoś, niedokończonego trunku) i choć sam zataczał się i omijał niektóre litery zdań, pomagał Billie wyrzucać z baru awanturników. Dziwnie czuł się więc ze świadomością, że ta ich rozmowa będzie przez niego w pełni zapamiętana. — No wiesz, zastanawiałem się czy w tym pieprzonym mieście istnieje choćby jedna osoba, która wie, czym jest rozsądek i od razu pomyślałem: Billie Winfield! — uderzył przy tym otwartą dłonią w blat, by nadać ów wypowiedzi odpowiedniego wydźwięku, czym wystraszył siedzącego obok mężczyznę. Rzucił więc stosowne przeprosiny, śmiejąc się przy tym serdecznie, a następnie okrążył bar tak, by móc nawiązać z kobietą nieco bardziej prywatną rozmowę. — Chodzi o Laurissę. W pewnym sensie — rzekł jako zapowiedź nadciągającej dyskusji, choć nie do końca było nad czym debatować. Othello pragnął wyłącznie szczęścia Hemingway, ale nie był pewien, czy jest w stanie jej obecnie je zapewnić — zdawało mu się, że dziewczyna zataja przed nim niektóre fakty. I choć nie zamierzał zmuszać Billie do zdrady łączącej je przyjaźni, zasięgnąć chciał po prostu jej rady w niektórych kwestiach. — Ale chciałem pogadać tak ogólnie. Moi znajomi to albo lekarze, albo pijacy, albo jedno i drugie — poskarżył się, podnosząc nieco głos, bo w barze zrobiło się nagle nieco głośniej; prowadzenie jakkolwiek poważnej dysputy w tym miejscu nie mogło się więc zakończyć sukcesem, ale Othello właśnie w barowym gwarze czuł się najlepiej. Bezpiecznie. — Ale nie będę dzisiaj pić. Chyba. Zapisałem się do AA — wyznał, tęsknie wpatrując się w swych kumpli zamkniętych w szklanych butelkach. Był jednakże dumny. Chciał być dumny. I w końcu w tak szczery i śmiały sposób przed kimś pochwalić się swoją decyzją.

billie winfield
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Nieskromnie mówiąc, była całkiem niezła w słuchaniu pijaków klientów, których odrobinę zbyt mocno poniosła impreza – umówmy się, nieraz sama bywała jedną z nich. Bywało, że przesadzała, nie potrafiła wyczuć własnego limitu, postępowała o jednego shota za daleko i lądowała za granicą, gdzie godność była konceptem tak ulotnym i zwiewnym, że lądowała w pierwszym lepszym rowie czy rynsztoku, zanim człowiek się zorientował. Nie wspominając o logicznym myśleniu, rozsądku czy – tym bardziej – mówieniu do rzeczy. Bywała wiejskim filozofem. Lubiła myśleć, że miała to we krwi. Może dlatego nawet gdy była trzeźwa, trafiały do niej nawet te najbardziej pijackie i nieprzemyślane z pijackich przemyśleń. Nie oceniała, nigdy. I nigdy nie wypominała. Można byłoby pomyśleć, że jest złotym człowiekiem… Gdyby tylko nie była taką mendą.
Uśmiechnęła się mimowolnie na komplement, który jej sprzedał. Prawda była taka, że często sama sprzedawała innym tego typu opowieści o tym, jaka to była mądra i rozsądna. Rzadko zdarzało się jednak, żeby ta opinia do niej wracała. I może coś w tym było… Na przykład to, że był to jedynie wstęp. Do czego? Nie miała jeszcze pojęcia, ale była otwarta na to, aby się dowiedzieć.
- To właśnie ja – przyznała. - Uosobienie rozsądku, personifikacja najlepszych decyzji, jakie może podjąć człowiek – dodała, bo nie mogła się powstrzymać przed odrobiną autoironicznego humoru. Lubiła swoją pracę, okej, naprawdę. Gdyby było inaczej, prawdopodobnie już dawno rzuciłaby to w cholerę i być może przemyślała powrót do bycia panią inżynier. W gruncie rzeczy, kiedy rzucała robotę w biurze projektowym w Perth przypuszczała, że to całe życie jak zwyczajna dziewczyna z niewielkiego miasteczka, jakim było Lorne Bay i polewanie piwa miejscowym i turystom na prowincji szybko wyjdzie jej bokiem. Myliła się. Ale obiektywnie patrząc, wiele innych osób mogłoby uznać podejmowane przez nią decyzje za najbardziej racjonalne.
Wysłuchała argumentacji, skinęła głową raz i drugi na kolejne zdania, odpuszczając sobie stwierdzenie, że jej samej nie było daleko do pijaka. Jakby nie było, zgodziła się przecież, żeby postawił jej drinka podczas gdy była w pracy… Chociaż gdy zakomunikował jej członkostwo w AA stwierdziła, że równie dobrze może to być drink bezalkoholowy. - O proszę, to świetnie – stwierdziła szczerze, posyłając w jego stronę uśmiech. Nigdy nie myślała o Theo jako o alkoholiku, ale też nie zastanawiała się nad tym, czy miał problemy z alkoholem czy bez niego (ostatecznie obie te rzeczy sprowadzały się do tego samego, nie?). - Kiedy? I co w takim razie wybierasz jako truciznę na dziś? Kawę, klasyczną Colę, jakiś dziewiczy koktajl? – spytała i nie planowała proponować mu alkoholu ani pić sama. Weźmie dokładnie to samo co on dla siebie, aby dotrzymać mu towarzystwa. - W międzyczasie opowiadaj – zachęciła, bo doszła w międzyczasie do wniosku, że najwidoczniej chciał coś wyrzucić z siebie, a ona gotowa była słuchać. Nawet jeśli chciałby mówić o jej przyjaciółce – nie musiał się krępować. Billie była całkiem dobra w dyskrecję.

othello lounsbury
(pijany) psychiatra — cairns hospital
44 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
My beer drunk soul is sadder than all the dead Christmas trees of the world.
Kłamstwo, którym karmił samego siebie (a teraz także i Billie, wpatrującą się w niego parą słodkich, ufnych oczu) miało naturalnie datę w a ż n o ś c i. Rzucał nieraz; raz na dwa tygodnie, raz na miesiąc. Potem wracał do alkoholu niczym mąż powracający do swej kochanki chwilę po tym, gdy porzucał ją dla żony i gromady nudnych dzieci. Może dlatego poszukiwał dziś towarzystwa Billie; była jedyną osobą, która mogła uwierzyć jego decyzjom. A on, przerażony widmem czekającej go porażki, potrzebował ów wiary w równie mocnym stopniu, jak potrzebuje się powietrza.
Tydzień temu — odparł szczęśliwy to nie tak że nie pamiętam czy pisałam o tym już wyżej, czując jednak, że powinien już teraz odeprzeć możliwy zarzut, że cieszy go to za wcześnie. — Wiem, wiem, nie ma się jeszcze czym chwalić, ale naprawdę wierzę, że tym razem będzie inaczej — w pewien sposób był na tę zmiany gotowy. Utracił tak wiele lat za sprawą alkoholu; być może nawet zbyt wiele. I choć życie po prostu nigdy wcześniej go nie interesowało, teraz, trzeźwy tak prawdziwie, przekonać chciał się o tym, czy mógłby odnaleźć w nim szczęście. — Nigdy ich nie próbowałem, więc niech będzie virgin— zawsze musi być ten pierwszy raz, prawda? — Zastanawiam się nad tym wszystkim, wiesz — ale nie wiedziała. Wątpił, by zrzucanie na nią ciężaru własnych problemów było jakkolwiek sprawiedliwe, ale Othello naprawdę nie miał n i k o g o. Nie chciał moralizatorskich dysput innych terapeutów i lekarzy; chciał podejść do sprawy od strony ludzkiej, a nie naukowej. — Bo naprawdę chciałbym rzucić to w cholerę. Chciałbym przestać okłamywać swoich pacjentów, że życie jest tak zajebiście piękne, kiedy nie mam o tym najmniejszego pojęcia — nie żalił się. Nie ustawiał w roli ofiary; tak wielkiej podłości nie popełniłby nigdy. Zaśmiał się nawet wesoło, dostrzegając w sobie jakieś znamiona rozsądku. Czy aby na pewno mówił szczerze? Czy jego potrzeba czystości nie wiązała się po prostu z poznaniem dwóch nowych osób, które zawróciły mu w głowie? — Tylko nie wiem, czy może mi się to udać, jeśli jestem z nią — podczas trzeciego spotkania (Othello chodził na nie co drugi dzień) powiedzieli im co prawda, że wsparcie jest w takich procesach uzdrawiania duszy i ciała ważne, ale miał co do tego wątpliwości. Dlatego potrzebna była mu pomoc Billie. Jej rozsądek i trzeźwa ocena sytuacji. — Chciałabyś zmarnować czas na związek z kimś, kto wychodzi z nałogu? — oczekiwał jak najszczerszej odpowiedzi. Pełnego spojrzenia na tak fatalny przykład, wobec którego nie mógł być obiektywny. Tym bardziej, że prawdziwe życie dalekie było od tego, które ukazywano w filmach, a alkoholizm nie był kolejną toksyną, którą można jakkolwiek romantyzować.

billie winfield
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
To nie tak, że była naiwną frajerką wierzącą we wszystko, co ktoś próbował jej sprzedawać. Tym bardziej nie wierzyła w magiczną moc wielkich zmian z dnia na dzień. Sama była w podobnym miejscu, próowała się wielokrotnie zmieniać na nieco lepsze, rezygnować z niektórych ze swoich nałogów, być zdrowszą, lepiej funkcjonującą osobą. Za każdym razem na początku było świetnie, napędzała ją pierwsza fala entuzjazmu i nadziei na to, że będzie lepiej. Potem pojawiały się pierwsze problemy i przeszkody do przeskoczenia. Czasem pierwszy skok przychodził względnie łatwo, innym razem lądowała na pysku, zanim zdołała pomyśleć o tym, żeby podnieść nogę. Nie była najlepsza w życiu w dyskomforcie i robieniu rzeczy, które były trudne - nie po to, żeby być lepszą. Wierzyła jednak szczerze w moc wsparcia. Łatwiej jest zrobić duży krok, gdy jest się na kim oprzeć.
- Jeśl tylko będziesz tego chciał, to na pewno się uda - zapewniła z uśmiechem, bo to również była rzecz, w której prawdziwość wierzyła. Gdy się czegoś chciało, tak naprawdę chciało, łatwiej było znaleźć motywację do robienia rzeczy nieprzyjemnych, niekomfortowych i takich, których nie miało się w danej chwili robić. Wiadomo, że drinki kopiące z odpowiednią siłą były lepsze niż drinki tylko udające drinki, ale łatwiej było je przełknąć, gdy faktycznie wierzyło się, że tak będzie lepiej. Zrobiła dwa pseudo giny z tonikiem, jeden podała jemu, drugi sobie i oparła się wygodniej o ladę.
Skinęła głową, akceptując jego wyjaśnienia i nie zamierzając go pouczać. To on był tu profesjonalistą, prawda? Ona była zaledwie mądralą z kilkoma butelkami wódki na ścianie metr za sobą - a teraz nie mogła nawet używać tej najlepszej broni, jaką miała w swoim arsenale. Poza tym co zmieniłby w tamtej chwili jej komentarz, że nie do końca kupowała to zmienianie się dla pacjentów (bo gdyby tylko o nich chodziło, mógł zrobić to już dawno temu) i że życie wcale nie było zajebiście piękne, a sztuką było nauczyć się z nim handlować w zdrowy sposób? Przeczuwała, że gdzieś podskórnie Theo tak czy siak sam to wiedział, a prawienie mu teraz niepotrzebnych, bzdurnych morałów było totalnie bezużyteczne, nie na miejscu i mogłoby tylko wybić go ze ścieżki, którą chciał podążać, a tego nie chciała.
Zmarszczyła brwi dopiero, gdy powiedział o byciu z Laurissą. Coś zazgrzytało w tej narracji.
- Wiesz... Myślę, że to nie jest tak - zaczęła powoli, skoro zapytał ją o zdanie w tej kwestii. - Jeśli związek z drugą osobą jest tego wart, to nigdy nie jest marnowanie czasu, co by sie nie działo - wyjaśniła absolutnie szczerze. - Ale to jest moje zdanie. Każdy ma jakiś próg wytrzymałości i tego, co jest w stanie poświęcić w imię innych rzeczy. Musiałbyś zapytać ją, czy jest gotowa, aby z tobą nad tym pracować. Bo jesli jesteście razem... to jesteście w tym razem - zakończyła i lekko wzruszyła jednym ramieniem, uśmiechajac się łagodnie. - Boisz się, że to może nie wypalić? - odbiła piłeczkę w stronę Theo, czując, że powinna łagodnie spróbować dotrzeć nieco głębiej do tego, co chodziło mu po głowie. Do tej pory mówił dość enigmatycznie, co w pełni rozumiała. Nie chciała go też chamsko ciągnąć za język. Ale nie było niczego złego w zadawaniu pytań pomocniczych, zwłaszcza że przyszedł tu przecież po to, żeby się wygadać.

othello lounsbury
(pijany) psychiatra — cairns hospital
44 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
My beer drunk soul is sadder than all the dead Christmas trees of the world.
Nigdy wcześniej chyba nikt mu tego nie powiedział. A na pewno nie w taki sposób, to jest — przepełniony wiarą i szczerością. Ludzie raczej (doświadczeni już znamionami jego zdrady) nauczyli się, by nie wierzyć jego słowom; jasne, dasz radę, jeśli tak uważasz, a potem nie było już ani słów zdziwienia, ani zaskoczonej miny, gdy jednak natrafiali na nieprzytomnego Othello leżącego na ławce w parku. Kiedy więc Billie z tym swoim uśmiechem stwierdziła, że jeśli chce, to da radę, Theo po raz pierwszy naprawdę w to uwierzył.
Boję się tego, że przeze mnie sama zacznie szukać ucieczki w używkach — odpowiedział po dłuższej przerwie, podczas której milczenie przeplatane było muzyką docierającą z głośników. Starał się w dodatku ukoić swe serce wręczonym mu fałszywym drinkiem i choć brakowało w nim drażniącego gardło posmaku, musiał przyznać, że jak na tego typu wynalazek jest dość dobry. — Ale może szukam też dla siebie jakiejś wymówki. Dla nas. Bo od dawna nie funkcjonuje to tak, jak powinno — wyjaśnił wzdychając, ciesząc się, że w końcu może z kimś o tym porozmawiać. Choć bowiem potrafił odnajdywać odpowiednie słowa podczas prowadzonych sesji i być dla swoich pacjentów wsparciem, nie potrafił tych posiadanych mądrości przelać na własne życie, własne problemy. — I czasem myślę, że wolałbym zostać sam. Wydaje mi się, że bycie w związku trochę pogłębia te moje problemy — mówiąc to wykonał palcami kształt niewielkiego koła w powietrzu, tuż obok swojej głowy. Uśmiechnął się też z lekkim żalem, mając nadzieję, że jeśli Billie uznałaby go jednak za nieprzyjemnego kompana, powiedziałaby mu o tym wprost. — Czy da się w ogóle z kimś zerwać nie krzywdząc ani tej osoby, ani samego siebie? W ten tekst, to nie ty, to ja, i tak nikt już nie wierzy, ale cholera, w tym przypadku to prawda — westchnął ponownie, poszukując w jej spojrzeniu odpowiedzi. Laurissa była drugą po Helenie kobietą, którą kochał. Jego drugim poważnym związkiem. A skoro Helena popełniła samobójstwo w momencie kryzysu ich związku, bał się, że kolejną kobietę może doprowadzić do granic szaleństwa. Dlatego potrzebował jakiejś instrukcji, wsparcia, rady. Bo to naprawdę z nim był problem, wyłącznie z nim.

billie winfield
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Bardzo nie lubiła pierdolenia od rzeczy, małych białych kłamstewek i słów pocieszenia w sytuacjach, które tonęły w tsunami niepewności, pod falami będzie-jeszcze-gorzej. Nie lubiła przesadnego cukrowania tam, gdzie zupełnie nie było to zasadne, nie widziała w nim najmniejszego sensu. Po co kłamać, że będzie dobrze, że jeszcze będzie lepiej, jeszcze wyjdziemy na ludzi i że możemy wszystko, skoro nie była to prawda? Mogli w to wierzyć, gdy mieli tych dwadzieścia lat, ale nie teraz, nie na tym etapie, gdy każde z nich widziało powody do tego, aby woleć spoglądać na świat zakrzywiający się na ściankach szklanki whiskey albo dwóch. To nie było proste. Nic nigdy nie było. I nie miało znaczenia ani, co uważała ona ani nawet, co uważał on. Ale jeśli czegoś chciał… jeśli coś miało być dla niego naprawdę ważne, to na pewno znacznie łatwiej będzie mu znaleźć argumenty motywujące go do grania w dłuższą grę zamiast rzucania się w sprint łatwych uproszczeń i lekkich przyjemności. Zamierzała go wspierać, to jasne. Nie był tylko pierwszym lepszym klientem. Może to nie powinno tak działać, ale polubiła go podczas tych wszystkich wieczorów, gdy oboje próbowali odnaleźć lepszych siebie, licząc na to, że tych kilka promili więcej w żyłach wszystko zmienia. Nie słuchała go jedynie z barmańskiego obowiązku. Słuchała go, bo chciała, żeby było lepiej. Przynajmniej odrobinę.
Chociaż początkowo nie potrafiła mu odpowiedzieć. Nie była obiektywna. Lubiła Theo, uwielbiała Rissę. A sytuacja ewidentnie była skomplikowana.
- A jak to właściwie funkcjonuje? – zadała pytanie pomocnicze, nie chcąc błądzić po omacku, na swój własny sposób próbować interpretować jego zwierzenia i cokolwiek dopowiadać na własną rękę, chcąc zabrzmieć mądrzeć, jakby była jakąś pieprzoną wróżką. Nie była, a takie próby rzadko kończyły się powodzeniem.
- Rozstania zawsze są ciężkie – zawyrokowała, bo akurat o tym miała jako-takie pojęcie. Mniej-więcej. - Nie ma łatwych rozwiązań. Możesz niby zniknąć i udawać, że nigdy nie istniałeś… Ale w tym przypadku to chyba nie zadziała – w jej działało, kiedy była w Perth. Więcej ludzi, większa szansa na umknięcie komuś z radarów. Chociaz tez nie zawsze wychodziło. Nawet duże miasta bywają zaskakująco małe w podobnych sytuacjach. - Rozmawiałeś z nią w ogóle? No wiesz, o swoich najbliższych planach, o tym, jak ona to wszystko widzi – rzuciła. Rozmowa była jednocześnie najprostszym i najtrudniejszym rozwiązaniem z możliwych. Zdawała sobie z tego sprawę, w końcu sama zazwyczaj od niej stroniła, wybierając… nie rozmawianie i liczenie na to, że wszystko jakoś rozwiąże się samo. Ale nie bez powodu uważała się za toksyczną małą mendę, która nie powinna angażować się w relacje z innymi ludźmi, nie?

othello lounsbury
(pijany) psychiatra — cairns hospital
44 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
My beer drunk soul is sadder than all the dead Christmas trees of the world.
Nieustanne oczekiwanie na to lepiej, warunkowane jakąś pewnością, że dla każdego w końcu kiedyś, nawet jeśli przez krótki moment, życie układa się jeśli nie dobrze, to chociaż p o m y ś l n i e, być może jeszcze trzymało go z dala od objęć szaleńczej destrukcji. Bo może i Theo pił, i może w swym piciu bywał nierozważny i bezmyślny; nigdy jednak nie zezwolił na to, by alkohol utworzył z niego kreaturę na tyle podłą, by później mógł pytać z tymże przejęciem, jakże typowym: jakim cudem mogłem zrobić coś tak paskudnego? I nawet jeśli było to mrzonką, to całe “lepiej” (choć jako terapeuta lubił to swoim pacjentom uparcie powtarzać; nie poddawaj się, nie możesz, dobre życie już na ciebie czeka) było, mimo swej naiwności, dla niego ważne. A Billie jako jedyna pomogła mu dostrzec, że jest to możliwe.
A jak to funkcjonowało z Laurissą? Czasem — nijak. A czasem aż za bardzo. Wciąż uważał, że najważniejsze jest to, że się kochają, bo o tę miłość zawsze było mu trudno; kochają się, szanują, nawet jeśli inne pary nie miały pojąć zasad, którymi się kierowali. — Myślę, że oboje boimy się zmian. I że tylko to nas przy sobie trzyma — odpowiedź ta była jedyną, która wydała się mu właściwa. Prawidłowa. Nie chodziło bowiem o to, że są ze sobą nieszczęśliwi; Othello uważał, że brnąc w ten związek pozbawiają się po prostu jakiejś szansy, czymkolwiek miała ona być. Naturalnie jednak uważał przy tym, że gdyby on sam był lepszy, mądrzejszy, nie musiałby teraz nad tym debatować — Riss byłaby szczęśliwa, a wizja jakichkolwiek zmian tyczyłaby się wyłącznie decyzji o ślubie i zaplanowaniu rodziny. Może jednak potrzebowali na jakiś czas się rozstać, by odnaleźć się w dalekiej przyszłości — dostrzegając, że dobrze im było tylko ze sobą.
Uśmiechnął się mimo powagi tematu; uśmiechnął, zaśmiał i upił łyk napoju, jak zwykle w chwilach trzeźwości uznając, że alkohol wcale nie jest mu do niczego potrzebny. — Ucieczki nie są moją mocną stroną — przyznał z rozbawieniem, wyjmując ze szklanki fancy parasolkę, bo nie pamiętam, ale zakładam, że takową dostał, by uchronić jej delikatną strukturę przed destrukcyjną siłą napoju. Boże, wszędzie widział to pieprzone morze, Helenę, śmierć; może jednak bycie zdrowym nie było mu pisane. — Riss boi się tych rozmów, więc odkładamy je w czasie. Ale wydaje mi się, że najlepiej będzie, jeśli… wezmę to zerwanie na siebie. Postaram się namówić ją do jakiegoś wyjazdu; Lorne Bay nie działa na nią dobrze — zdradził, pewnie słusznie zakładając, że Billie ów plan może się nie spodobać — wizja utrata przyjaciółki nie mogła być przecież potraktowana z jakąkolwiek lekkością. On także bał się tego, że Riss faktycznie mogłaby pewnego dnia zniknąć, wyjechać, zostawić to miasto za sobą. Jeśli jednak miała dzięki temu poczuć się w końcu szczęśliwa, należało jej na to pozwolić.

koniec, bo jestem najgorszym człowiekiem świata
Spoiler
Obrazek
billie winfield
ODPOWIEDZ