: 25 lip 2022, 19:59
Po wymierzeniu Joshowi ciosu parokrotnie poruszał palcami dłoni, z satysfakcją obserwując jak Martin niemal traci równowagę. Kiedy jednak Josh, po zbadaniu stanu uzębienia, spojrzał na Luke'a, ten już wiedział że będzie bolało. Nie minęła sekunda, kiedy sam dostał cios, po chwili poprawiony kolejnym. Josh przywalił mu z takim impetem, że Winfield wpadł na dwóch pracowników stoczni, z których jednemu nie udało się utrzymać równowagi i runął na ziemię. Drugi z pracowników, zszokowany całym zajściem, zrobił krok wstępując przed Luke'a i próbując zatrzymać go przed ponownym przywaleniem Joshowi.
- Ty popierdoleńcu! Przychodzisz tu sobie nagle jak gdyby nigdy nic? - krzyczał, próbując wyrwać się teraz już dwóm pracownikom, bo ten, którego wcześniej rykoszetem staranował, wstał i ciągnął go z tyłu za koszulkę. Co tylko bardziej go drażniło. - Zostawcie mnie, do chuja pana! - warknął na nich, ale ci wciąż go trzymali - jeden z przodu, drugi z tyłu.
Luke był pod wpływem takiej adrenaliny, że początkowo w ogóle nie czuł bólu spowodowanego uderzeniem. Dopiero po chwili zorientował się, że z łuku brwiowego poszła mu krew, którą otarł szybko przedramieniem.
- Panie Winfield, spokojnie... To... to tylko nasi dostawcy... - mówił pracownik, którego imienia Luke nawet nie znał. A Luke, jak to Luke, zamiast się uspokoić, na te słowa tylko jeszcze bardziej się wzburzył. Stracił w tym momencie umiejętność logicznego myślenia, liczyło się tylko to żeby wyładować się na Joshu.
- Jacy, kurwa, dostawcy? To jest Josh Martin, ten którego nie mogli zidentyfikować po tym wypadku 8 lat temu - zwrócił się do pracowników. Był przekonany że musieli słyszeć tę historię w TV albo natknąć się na nią w lokalnej gazecie. Następnie ponownie skierował się w stronę Josha. - Była u mnie ostatnio Keira, wiesz? Widziała Cię. Pamiętasz, chuju, że miałeś żonę, huh? - wykrzyczał, próbując złapać oddech, który pod wpływem ostrego wzburzenia gdzieś mu umknął.
Joshua Martin
- Ty popierdoleńcu! Przychodzisz tu sobie nagle jak gdyby nigdy nic? - krzyczał, próbując wyrwać się teraz już dwóm pracownikom, bo ten, którego wcześniej rykoszetem staranował, wstał i ciągnął go z tyłu za koszulkę. Co tylko bardziej go drażniło. - Zostawcie mnie, do chuja pana! - warknął na nich, ale ci wciąż go trzymali - jeden z przodu, drugi z tyłu.
Luke był pod wpływem takiej adrenaliny, że początkowo w ogóle nie czuł bólu spowodowanego uderzeniem. Dopiero po chwili zorientował się, że z łuku brwiowego poszła mu krew, którą otarł szybko przedramieniem.
- Panie Winfield, spokojnie... To... to tylko nasi dostawcy... - mówił pracownik, którego imienia Luke nawet nie znał. A Luke, jak to Luke, zamiast się uspokoić, na te słowa tylko jeszcze bardziej się wzburzył. Stracił w tym momencie umiejętność logicznego myślenia, liczyło się tylko to żeby wyładować się na Joshu.
- Jacy, kurwa, dostawcy? To jest Josh Martin, ten którego nie mogli zidentyfikować po tym wypadku 8 lat temu - zwrócił się do pracowników. Był przekonany że musieli słyszeć tę historię w TV albo natknąć się na nią w lokalnej gazecie. Następnie ponownie skierował się w stronę Josha. - Była u mnie ostatnio Keira, wiesz? Widziała Cię. Pamiętasz, chuju, że miałeś żonę, huh? - wykrzyczał, próbując złapać oddech, który pod wpływem ostrego wzburzenia gdzieś mu umknął.
Joshua Martin