nauczyciel fizyki — lorne bay state school
37 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
I wanted to find one law to cover all of the living, I found fear. A list of my nightmares is the map of the way out of here.

002.

Ostatnim, czego Rupert by pragnął, było narzucanie się Farrah, jednak jej zapewnienia o tym jak wiele te wizyty w jej domu dla niej oznaczają, dawały mu poczucie jakby rzeczywiście był chciany i potrzebny. W ciągu kilka tygodni wypracowali naturalny schemat - Walden kończył pracę, wychodził ze szkoły, po drodze wpadał po Farrah do kawiarni i zabierał ją do swojego mieszkania, bądź odstawiał pod jej własny dom. Nie zawsze wchodził, najczęściej po prostu upewniał się, że Lorry nigdzie w okolicy nie stoi i na nią nie czeka, a potem odjeżdżał, ale to nie była reguła. Niektóre wieczory spędzali razem, a on dbał o to, by do głowy przyjaciółki przychodziły głupie pomysły, a kiedy miała gorszy dzień, robił wszytko by się jej nie narzucać. W chwilach, kiedy dostrzegał, że brunetka odpływa gdzieś myślami i staje się nieobecna, korzystał z okazji, by pozmywać po obiedzie albo wynieść śmieci. Ale na koniec dnia, podsumowując, nie przychodził by zmywać, wynosić śmieci czy układać poduszki na sofie, by leżały zgodnie z jego estetyką. Jego odwiedziny miały przede wszystkim jeden, konkretny cel, mianowicie Rupert pilnował, by jadła chociaż jeden ciepły posiłek dziennie. Często sam przynosił jej to jedzenie albo przyrządzał coś dla niej i z pewnością co do tego, czym ją karmi, oglądał spokojny jak zjada porządną porcje obiadu. Cieszył się, ze pozwalała mu o siebie dbać i spędzać ze sobą tyle czasu, chociaż liczył dni ile to wszystko trwało i zastanawiał się, kiedy miało się skończyć. - Dobrze pamiętam, że dzisiaj robimy obiad z tego, co znajdziemy w lodowce? - upewnił się, gdy tylko postawił zakupy na blacie. Do obiadu nie było w torbie praktycznie niczego, a to co przyniósł, stanowiło raczej zapasy jedzenia na śniadanie i kolacje. Być może miała wszytko, ale nie byłby sobą, gdyby przyszedł tu całkiem z pustymi rękami. No i miał jeszcze deser, jej ulubiony, który za moment znalazł się na blacie, pomiędzy opakowaniami twarożku i płatkami śniadaniowymi. Pomaganie jej stało się jego nowym, życiowym celem, ale momentami jednocześnie sprawiało, że czuł się naprawdę jak zakochany głupek.

farrah d. harlowe
powitalny kokos
panie walden
brak multikont
właścicielka — hungry hearts
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
003
Samotność była paskudnym uczuciem, z którym Farrah nie bardzo sobie radziła. Czuła dziwne mrowienie za każdym razem, kiedy zostawała sama i nie potrafiła sobie z tym za bardzo poradzić. Kiedy myślała o Larrym i tym, co jej zrobił, momentalnie brało ją na mdłości i musiała wziąć parę głębszych oddechów, aby jakoś sobie z tym poradzić. Dopiero wizyty Ruperta i czas z nim spędzony pozwalały jej jakoś nad sobą zapanować i dojść do poziomu w swoim życiu, kiedy względnie przestawała bać się wszystkiego. Każdy cień pojawiający się w domu przestawał być jej mężem, a w głowie coraz pewniejsza stawała się decyzja o rozwodzie. Do tego stopnia, że w końcu udała się do prawnika i przygotowała wszelkie potrzebne dokumenty, wcześniej nikomu nic o tym nie mówiąc. Przekazała mu wszystkie możliwe dokumenty, aby miał dowody w razie przeciągającej się rozprawy. Nie wiedziała, czy Larry miał jeszcze po tym wszystkim lubić, czy też szanować swoich znajomych z pracy, ale ona na jego miejscu ucięłaby z nimi kontakt. W końcu przecież przekazali jej, że ją zdradza, wysłali jej filmiki i zdjęcia. Było to dla niej naprawdę zaskakujące, że mimo wszystko nie wygrała tam solidarność jąder, czego można się było spodziewać.
Rupert stał się w jej domu tak częstym gościem, że jego nieobecność była dziwna. Dlatego też kiedy przychodził, odczuwała naprawdę sporą ulgę, a na jej ustach pojawiał się uśmiech, z biegiem czasu nawet coraz szerszy. Nie zauważała tego co prawda, jednak czuła się zdecydowanie coraz lepiej i coraz rzadziej odpływała myślami w jakieś mroczne myśli i rewiry, do których nie powinna się zbliżać. Tego dnia nie poszła do pracy, zamiast tego zdecydowała się na gruntowne porządki, więc kiedy Rupert pojawił się z zakupami, przywitała go szerokim i radosnym uśmiechem. Walczyła trochę, aby zdjąć gumowe rękawice z rąk, które naprawdę utrudniały jej teraz sprawę, ale dzięki którym nie miała przepalonych dłoni od chemii, której używała. — Możemy też zrobić coś, na co masz ochotę i skoczyć szybko na zakupy — sklep na szczęście miała nieopodal, więc w razie, gdyby to, co kupił i to, co Farrah miała w lodówce nie wystarczyło, można było jakoś tę sprawę łatwo rozwiązać. — Pomożesz mi z rękawiczkami? Zaklinowały się — westchnęła, całkowicie przegapiając, co takiego przyniósł do domu, tak bardzo zaaferowana była próbą pozbycia się tej gumy z dłoni.

rupert walden
powitalny kokos
hangover
brak multikont
nauczyciel fizyki — lorne bay state school
37 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
I wanted to find one law to cover all of the living, I found fear. A list of my nightmares is the map of the way out of here.
Rupert miał pewną nieszczególnie korzystną cechę, a mianowicie tendencje do wmawiania sobie, że wszystko jest okej, a nawet jeśli nie, to że jeszcze się ułoży. Często właśnie tą myślą się kierował, choćby w najbardziej beznadziejnej sytuacji, a jeszcze częściej po prostu wierzył, że będzie dobrze, chociaż na nic podobnego się nie zanosiło. Przypadek relacji z Farrah idealnie pokazywał, że jego wiara najprawdopodobniej nie miała granic. Kiedy spędzali czas, mówił sobie, że jest szczęśliwy i to wszystko mu wystarcza, choćby dostał naprawdę bardzo niewiele, a kiedy zostawał sam... w tych chwilach potrafił powtarzać, że wcale nie jest samotny. Nie może, bo ma ją, choćby po drugiej stronie miasta, z myślami wędrującymi w przeciwnym kierunku, niż do niego. Wierzył w to wszystko uparcie i wraz z powtarzaniem sobie, że dzieciaki nabijające się z niego w szkole się zmienią, dorosną i zmądrzeją, tak samo, jak mantrę powtarzał, że Farrah jest w stanie go uszczęśliwić z ich obecnego położenia, samą swoją obecnością w okolicy. Przecież mogło być gorzej. Mogła być na drugim końcu świata, a nie tego ich miasteczka. Bez wątpienia był przecież szczęściarzem.
Kiedy chciała, by przychodził, jego dzień automatycznie stawał się lepszy, nawet jeśli wcześniej był paskudny. Te zaproszenia nie niwelowały wprawdzie wszystkich ich problemów i czy był u niej, czy akurat spędzał wieczór u siebie, martwił się w podobny sposób o jej stan, ale przychodząc miał chociaż okazję, by panować nad sytuacją, gdyby ta z jakiegoś powodu zaczęła wymykać się spod kontroli. Owszem, rozwiewając jakiekolwiek wątpliwości, mógł tak naprawdę długo. Właściwie to przychodzenie do niej zdawało się go wcale nie męczyć, a jeśli już jakkolwiek negatywnie na niego oddziaływało momentami, Rupert był w stanie skrupulatnie to ukryć i nie pokazać po sobie, że coś jest nie tak choćby w najmniejszym stopniu. - Myślę, że nie będzie potrzeby. Na zewnątrz jest trochę nieprzyjemnie, a poza tym... zgromadziłaś tu całkiem porządne zapasy, muszę przyznać - po krótkich oględzinach, z ulgą doszedł do wniosku, że musiała jeść i coś sama sobie przygotowywać, bo zarówno to, co sam kupował, było napoczęte, jak i pojawiły się pojedyncze, nowe produkty w jej kuchennych szafkach. Wyjął kilka składników, z których miał za moment przygotować im jakiś szybki, prosty, ale i pożywny obiad i zaczął rozglądać się w poszukiwaniu odpowiednich przypraw. - Jasne, daj - podszedł do niej, zostawiając poprzednie zajęcie i sprawnie zdjął rękawiczki z jej dłoni. - Porządki? Ktoś wpada? - spytał, z mieszanką zadowolenia i niepokoju. Z jednej strony dobrze by było, gdyby zaczęła spędzać czas także z innymi ludźmi, a z drugiej... miał nadzieję, że to nadal było popołudnie dla nich.

farrah d. harlowe
powitalny kokos
panie walden
brak multikont
właścicielka — hungry hearts
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Potrzebowała w końcu się ruszyć i zrobić coś więcej, niż przewracać się z boku na bok w łóżku, albo smętnie wpatrywać się w przestrzeń. Nie miała z niej wyczytać żadnej odpowiedzi, nie miała znaleźć tam nic, co pomogłoby jej się odnaleźć w tej sytuacji. Powoli docierała do punktu, w którym rozumiała, że jedyne co jej miało pomóc, to ruszenie do przodu. Stanie w miejscu i spoglądanie za siebie nie miało jej przynieść żadnych korzyści, przecież zdawała sobie z tego sprawę. Może i bała się samotności i bała się rozwodu, ale jeszcze bardziej bała się pozostania z mężczyzną, który bez żadnego zawahania ją zdradził.
No i miała Ruperta. Tego samego, który tak bardzo o nią dbał, pojawiał się prawie każdego dnia i niemalże stawał na głowie, aby żyło jej się łatwiej w tym trudnym czasie. Nie miała więc serca robić nic, co mogłoby go tylko bardziej zasmucić. Stąd wstanie w końcu z łóżka, stąd ruszenie się, zebranie w sobie i sprzątnięcie. Drobne zakupy, które próbowała robić sama. Powolne wdrażanie się w życie, chociaż tak bardzo je od siebie w ostatnim czasie odpychała. Nie mogła tak przecież do końca swoich dni i o jeden dzień dłużej. Nie mogła się tak czuć po kimś, kto wcale by nie zapłakał, gdyby jej się coś stało, albo gdyby to ona zrobiła coś, co teoretycznie powinno go zranić.
Byłam dzisiaj rano po drobne zakupy, nie będę ukrywała — sama zauważyła, że pokończyły jej się w międzyczasie zapasy, które czuła potrzebę uzupełnić. I zamierzała w przeciągu najbliższego czasu to zrobić, na nowo doprowadzić swój dom do porządku, stanu sprzed tego załamania. A później planowała w końcu zainteresować się swoją kawiarnią, która również jej potrzebowała i której nie mogła porzucić przecież na pastwę losu. — Porządki — przytaknęła, przecierając blat, z którego chwilę wcześniej pozdejmowała dosłownie wszystko, co się na nim znajdowało. — Tak — odpowiedziała na jego pytanie, zatrzymując się przy tym i z powagą na niego zerkając. — Ty — dodała już z uśmiechem, wracając zaraz do szorowania jednej plamy po kubku, której blat nabawił się przez jej głupiego męża. — Co u Ciebie słychać? — była naprawdę ciekawa i jeszcze bardziej nieświadoma tego, jak często Rupert ją okłamywał w temacie swojej pracy.

rupert walden
powitalny kokos
hangover
brak multikont
nauczyciel fizyki — lorne bay state school
37 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
I wanted to find one law to cover all of the living, I found fear. A list of my nightmares is the map of the way out of here.
Takie drobne gesty, jak to, że wstała z łóżka albo zrobiła coś dla siebie, zamiast spędzać kolejny dzień w ciemnej sypialni, napawały go nadzieją. W takich chwilach momentalnie zapominał, że nic nie było wyłącznie czarne lub białe, a wśród lepszych dni będą także gorsze dni. I na odwrót. Te lepsze były złudne i zwodnicze, cieszyły, a jednocześnie dawały mu wierzyć, że już, zaraz wszystko będzie takie jak dawniej. Karmienie się nadzieją, która mogła potem spełznąć na niczym, było jedną z najgorszych rzeczy, jaką można było zrobić sobie. Chociaż Rupert jeszcze do niedawna zbyt wiele o tym nie wiedział z własnego doświadczenia, przez całe życie miał sposobność by się napatrzeć na przykład podobnych zachowań u innych osób i to nigdy nie kończyło się dobrze. Widział to u przyjaciół, znajomych, czasem nawet u obcych ludzi, wszak rozmaite jednostki ze względu na specyfikę jego pracy przewijały mu się przez życie stale. Nigdy ich nie oceniał, bo przecież nie mógł znaleźć się w ich butach za pstryknięciem palca i poczuć się nagle jak oni, a tym samym zrozumieć ich zachowania i pewne mechanizmy obronne, ale sam naprawdę bardzo mocno chciał uniknąć takiego losu. Pragnienia; te również potrafiły namieszać mu w głowie i robiły to - zwłaszcza od chwili, kiedy na króciutki moment mógł zakosztować tego, co przez lata pozostawało całkowicie poza jego zasięgiem.
Fakt, że był teraz tutaj i ze spojrzeniem pełnym nadziei patrzył na Farrah, obecnie radosną, jakby pełną życia i kolorów na twarzy, mógł oznaczać jedynie, że chyba samodzielnie skazywał się częściowo na podobny koniec. Wmawiał sobie, że to było tylko chwilowe - niebawem polepszy jej się, a potem przestanie go stale potrzebować, być może nawet wyjedzie, a on wcale nie będzie zapętlał się we wspomnieniach z przeszłości, z tych chwil, które nigdy nie miały wrócić. Przecież tych wspomnień nawet nie było dostatecznie wiele, by się w nich zatracić, a on nie oszalał, by się nimi ranić... tak, nie oszalał. Zdecydowanie nie wykazywał najmniejszych oznak powoli postępującego szaleństwa, kręcącego się wokół kobiety, z której dłoni właśnie ostrożnie zdjął rękawiczki; on jedynie próbował ułożyć coś znośnego z tego, co mu pozostało, nawet jeżeli z każdym dniem miał coraz mniejsze pole do popisu i coraz mniej materiału, z którego miałby szansę cokolwiek ulepić. - Nawet nie wiesz, jak się cieszę. - Prawda była jednak taka, że wspomnień miał dostateczną ilość, by móc obudować się w swojej głowie w jakimś bezpiecznym bunkrze, który pomagał mu przepuszczać do siebie tylko skrawki rzeczywistości i egzystować tak. Bo to właśnie było właściwe słowo, egzystencja. Kto wie, co by zrobił i jak by się dalej potoczyły jego losy, gdyby faktycznie wydobrzała i wyjechała. Jak długo zniósłby to wszystko, pracę, problemy z dzieciakami i tę paskudną samotność? Odepchnął te obawy, wyłącznie posyłając jej uśmiech, szczery i wyraźnie pełen szczęścia. - Jestem zaszczycony, ale wiesz, że nie trzeba było - powiedział jedynie, choć radość w nim kiełkowała. Nie, nie dlatego, że ktoś z myślą o nim sprzątał, ale że Farrah w ogóle zebrała się na siłach, by zająć się domem. - Wszystko dobrze. Mam sporo pracy, niedługo próbne testy i obiecałem opracować trochę zadań. No i konsultacje rodzicielskie. Ostatnio siedziałem w szkole do dziewiętnastej. - Sprawnie omijał temat uczniów, ich zachowania i tego, ile razy w ciągu ubiegłego tygodnia padł ofiarą ich głupich żartów. Nie mógł jej o tym powiedzieć, pod żadnym pozorem. Tylko zaczęłaby się niepotrzebnie tym martwić.

farrah d. harlowe
powitalny kokos
panie walden
brak multikont
właścicielka — hungry hearts
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zatapiała się w swoim własnym smutku. Bardzo mocno i bez żadnego hamulca bezpieczeństwa wskakiwała w to i dawała wszystkiemu, co tylko mogło ją zranić sprawić, aby cierpiała jeszcze bardziej. Nigdy nie była fanką twierdzenia, że cierpienie uszlachetnia, a jednak przez ostatni czas zachowywała się tak, jak gdyby naprawdę sądziła, że może mieć z tego jakieś benefity. Starała się jednak nie karcić za to, bo przecież miała prawo do smutku, prawda? Prawo do bólu i cierpienia, skoro jej mąż potraktował ją w tak paskudny sposób. Nienawidziła tego, ale tak długo, jak Rupert był obok niej, starała się dawać radę i po prostu jakoś przez to przejść. Powoli, niespiesznie, aż w końcu dotarła do momentu jak dziś, gdy nie czuła bólu na samą myśl o tym, że będzie musiała wstać z łóżka, a zrobiła to z naprawdę wielką chęcią.
Obserwowała mężczyznę z lekkim uśmiechem na ustach, w końcu przekładając rękawiczki na zlew, tak, aby miały okazję ociec. Zaraz jednak wróciła do Ruperta i niewiele się nad tym zastanawiając, przysunęła się do niego bliżej i przytuliła mocno, zamykając oczy. Nabrała głęboko w płuca powietrza, czując, jak wszystko co się w niej do tej pory kotłowało — uspokaja się. Tak po prostu, najzwyczajniej w świecie. Nie czuła potrzeby zamartwiania się i płaczu, wystarczało jej, że Rupert był obok i wszystko było tak po prostu jakieś prostsze, mniej skomplikowane, mniej powodujące płacz i zmartwienia w jej ciele, które i tak starało się znieść naprawdę wiele problemów i zmartwień.
Dziękuje ci — powiedziała cicho, lekko pocierając dłonią jego plecy, choć to wcale nie on potrzebował ciągłego pocieszania, a właśnie Farrah. Chciała jednak, żeby czuł się dobrze i bezpiecznie przy niej, tak samo jak Farrah czuła się będąc w jego obecności. — Za wszystko co dla mnie robisz i jak dbasz o mnie — dodała po chwili ciszy, po czym zadarła głowę, aby móc na niego spojrzeć. Na tę uroczą i jednocześnie przystojną twarz, loki, które niezmiennie opadały mu na oczy i cóż, oczy właśnie, które były tak bezkreśnie dobre, że Farrah nie mogła pomyśleć o nikim innym, kto miałby takie właśnie spojrzenie. — Musisz o siebie dbać, Rupert. Nie możesz się tak przepracowywać — dała się ponieść potrzebie i delikatnie dłonią zgarnęła mu włosy z czoła, tak, aby mieć pewność, że żaden z nich zaraz nie zacznie go drażnić i nie sprawi, że oczy zaczną mu łzawić.

rupert walden
powitalny kokos
hangover
brak multikont
nauczyciel fizyki — lorne bay state school
37 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
I wanted to find one law to cover all of the living, I found fear. A list of my nightmares is the map of the way out of here.
Wiele w tym momencie wskazywało na to, że gdyby Rupert tylko miał możliwość, bez zawahania porzuciłby większość swoich obowiązków i po prostu porwałby gdzieś przyjaciółkę na długie tygodnie, gwarantując im ciszę, spokój i wyłącznie wzajemne towarzystwo. W jego głowie ten plan wyglądał pięknie, choć nie mógł mówić za nią i chyba głównie obawa przed tym, co na to powiedziałaby Farrah, trzymała go na pewną odległość od realizacji tego planu. Ale gdyby tylko dała mu jakiś znak, wszystko byłoby gotowe, nim zdołałaby mrugnąć. Pięknych miejsc w okolicy nie brak, bez trudu znalazłby coś pasującego w odległości zaledwie kilkudziesięciu, może kilkuset kilometrów. Ale poza jego lękiem o to, że to mogłoby być zbyt wiele, problemem były także ich codzienne obowiązki, a zwłaszcza jego praca. Chętnie zapomniałby na moment o istnieniu jej, o tym, że w ogóle w Lorne Bay znajduje się jakaś szkoła, ale nie mógł. Każde z nich miało swoje zobowiązania i obowiązki, a rzucanie wszystkiego ot tak, z dnia na dzień, nie należało do najmądrzejszych na świecie posunięć. Dlatego właśnie na tę chwilę cieszył się tym, co mieli, czyli wspólnym popołudniem sam na sam z przyjaciółką, z daleka od jakichkolwiek spojrzeń i - jak miał nadzieję - bez żadnych zmartwień. Nie chciał, by tego dnia skupiali się na tym, co złe, zwłaszcza skoro jemu w ten sposób na co dzień upływały dni. Zapomnienie o tym wszystkim na moment, to było więcej, niż piękna wizja i na szczęście nie tak trudna do urzeczywistnienia, zwłaszcza z nią obok siebie. Rupert czerpał radość z samego przebywania obok kobiety, przyglądania jej się, oglądania jej uśmiechów.
A kiedy objęła go ramionami i przylgnęła do niego ciałem, na moment zapomniał, jak się oddycha. Ale tylko na moment, bo po chwili oddychał już pełną piersią, tak jakby nigdy wcześniej nie miał możliwości zgromadzić w swoich płucach aż tyle powietrza. Otoczył ją ramionami i walczył z chęcią schowania twarzy w jej szyi, świadomy w pełni, że to byłoby za dużo. - Hm? - mruknął pytająco, gdy podziękowała. Nie przyszło mu do głowy, za co mogła to robić, ani przez moment nie pomyślał o tym, co było faktycznym powodem wypowiedzianych przez nią słów. - Nie masz za co. Zrobiłabyś to samo dla mnie, Farrah - odparł cicho, przekonany co do prawdziwości swoich słów. Może trochę zbyt emocjonalnie do tego podchodząc, przylgnął policzkiem do jej skroni, niemal czując, jak jego serce przyśpiesza do szalonej prędkości. Nie mógł na to nic poradzić, tak właśnie na niego działała, za każdym razem. Rozbrojony tym wszystkim, trochę nie dał rady utrzymać tego, co naprawdę chciał zrobić na wodzy i pocałował ją delikatnie we włosy, nie odsuwając się ani na milimetr. - Hej, to tylko spotkania z rodzicami, raz na kilka tygodni. A te egzaminy... - urwał wpół słowa, czując palce na swoim czole i zamarł. Chyba nawet na krótką chwilę przestał oddychać.

farrah d. harlowe
powitalny kokos
panie walden
brak multikont
właścicielka — hungry hearts
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Z przykrością musiała stwierdzić, że w tym całym skupianiu się na samej sobie i na swojej własnej tragedii zapominała o innych, o bliskich, którzy też mogli potrzebować wsparcia, ramienia do wypłakania czy po prostu obecności i wysłuchania. Zapętliła się na własnym smutku do tego stopnia, że po tych wszystkich tygodniach, przez które w nim trwała, dopiero teraz zaczynała dostrzegać miejsce, w którym się znajdowała oraz ludzi, którzy potrzebowali jej obok siebie. I jedną z najważniejszych osób był właśnie Rupert, któremu chciała wynagrodzić ten straszny czas, którym go poczęstowała. Pragnęła dać mu wytchnienie nie tylko od swoich własnych zmartwień, ale również jego własnych, bo nie wierzyła, że nie miał żadnych. Przecież każdy miał swoje troski, czasem trochę mniejsze, czasem odrobinę większe, jednak niezmiennie obecne w życiu i sprawiające, że nie dawało się często przejść obok nich obojętnie.
Wstrzymała na moment oddech, czując, jak usta Ruperta dotykają jej skóry. Nie wiedziała, co powodowało, że tak reagowała — tęsknota za czułością, czy może fakt, że tę czułość otrzymywała właśnie od Waldena? Zamknęła oczy i instynktownie nastawiła się na więcej, chcąc poczuć to wszystko bardziej, bez tej niepewności w każdym dotyku, którym mężczyzna ją obdarowywał. — I tak powinieneś odpocząć. Może powinniśmy gdzieś pojechać razem? — spytała, delikatnie wciąż przeczesując jego włosy. Zauważyła jego reakcję, to, jak zaniemówił, kiedy tylko dotknęła go. Czy to miało działać jak zachęta, czy może powinna się obawiać i uciec? Znali się od tak wielu lat, a co więcej, mieli już za sobą zbliżenie, które wciąż budziło się całkiem przypadkowo w pamięci Farrah i sprawiało, że rumieńce pojawiały się na jej policzkach. Nie chciała całe życie od tego uciekać, nawet jeśli tak długo uciekała przed Rupertem, po ich ostatnim zbliżeniu. Obiecała sobie, że tym razem tego nie zrobi, że tym razem będzie cały czas obok, bez względu na wszystko i nie dając sobie szansy na kolejne zawahanie się, pocałowała go. Czule głaszcząc przy tym po policzku, złączyła ich usta w delikatnym pocałunku, który miał tak naprawdę wybadać, czego chciał Rupert? I czy w ogóle czegokolwiek od niej chciał.

rupert walden
powitalny kokos
hangover
brak multikont
nauczyciel fizyki — lorne bay state school
37 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
I wanted to find one law to cover all of the living, I found fear. A list of my nightmares is the map of the way out of here.
Udawanie, że są dla siebie tylko dwójką znajomych osób, dwójką przyjaciół, których nigdy nic więcej nie połączyło i którzy nie chcieli mieć ze sobą nic wspólnego wywoływało u niego momentami wręcz fizyczny ból - podejrzewał, że było to zupełnie jednostronne, ale ta myśl działała co najwyżej jak wetknięcie rozżarzonego pogrzebacza w ranę. Kiedy widywali się sami, jak teraz, a nie w towarzystwie, Rupert łapał się na tym, że sprawia mu pewną trudność zachowywanie odpowiedniego dystansu od kobiety i żadne argumenty nie pomagały. Czasem aż go skręcało, by przejechać opuszkami palców po jej skórze albo chociaż chwycić ją za dłoń na kilka krótkich momentów, ale kończył zaciskając zęby i udając, że wcale nie musi ze sobą walczyć. Największą głupotą byłoby dać się przyłapać i wiedział o tym, ale gdy pozostawali we dwoje wcale nie było lepiej; kiedy jeszcze jej mąż był na horyzoncie, Walden o nim doskonale pamiętał, nawet jeśli ten był daleko stąd, a kiedy nie był... każde spojrzenie zdawało się być skradzione, każda minuta odebrana siłą, a sama Farrah wydawała się być całkowicie poza zasięgiem. A od kiedy przekroczyli magiczną barierę cielesności, euforia mieszała się ze strachem za każdym razem, kiedy się widzieli. Zdawał sobie sprawę z tego, że ta cała sytuacja musiała pewnego dnia jakoś się zakończyć, bo przecież nie dało się tego tak ciągnąć w nieskończoność. Z tym, że takie myśli najczęściej odpychał w ciemne, mroczne rejony swojego umysłu, nie dając im na dłuższą metę przejąć nad sobą kontroli. Nie był gotowy na takie rozważania. Byłoby to idiotyczne, zwłaszcza w chwili kiedy miał ją w końcu obok - nie mówiąc o tym, że nie był gotów na rozważanie scenariusza, w którym przyjaciółka finalnie znikała z jego życia, pozostawiając za sobą jedynie ziejącą, głęboką pustkę.
- Chętnie. Powiedz tylko gdzie, a ja mogę się zająć całą resztą. - Zaoferowanie się w roli organizatora wspólnego wyjazdu było dla niego tak naturalne, że niemal oczywiste. W sekundę obmyślił wszystko, cały plan; oczywiście brakowało mu konkretnego kształtu, detali i kolorów, ale tyle razy przecież myślał o ucieczce z nią, że nie musiał daleko sięgać pamięcią. Gdyby dała mu chwilę, przedstawiłby jej kilka pomysłów, ale gdy poczuł jej dłoń na policzku, a po chwili usta na swoich własnych, nie mógł już sformułować żadnej myśli, wszystko zatrzymało się na parę chwil i był już tylko ten pocałunek, jej ciepło i bliskość, które sprawiły, że Rupertowi zakręciło się w głowie. Objął ją, przyciągnął bliżej, oddając każdy, najdrobniejszy pocałunek, z każdego ciesząc się coraz bardziej i bardziej, choć niegdyś nie sądził, by jeszcze większa radość z posiadania jej blisko była możliwa.

farrah d. harlowe
powitalny kokos
panie walden
brak multikont
właścicielka — hungry hearts
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Daleka była od zachowywania się racjonalnie. Niby wiedziała, jak ostatnim razem skończyło się ich zbliżenie, jednak wtedy było inaczej. Była rozżalona na wieść o zdradzie i szukała pocieszenia. Nie ukrywając tego przed samą sobą musiała przyznać, że wykorzystała wtedy Ruperta do własnej przyjemności, skupiając się tylko na tym, aby mieć choć chwile zapomnienia będąc z nim sam na sam. Teraz jednak było inaczej, a jego bliskość była nie tylko ucieczką od myśli, które były natarczywe i nie dawały Farrah chwili spokoju. Jego bliskość była pożądana, czymś, co przyspieszało jej oddech i sprawiało, że pragnęła zmniejszyć dzielącą ich odległość. Tym razem nie chodziło o wykorzystanie go do jakiegoś zapomnienia. Chodziło o poczucie jego bliskości i ciepła, o jego pocałunki na swojej twarzy, czułe dłonie na swoim ciele i każdy gest, który mógłby chcieć jej dać. Nie rozumiała, co się z nią działo, ale chyba mogła powiedzieć, że coś się odblokowało. Coś w końcu wskoczyło na odpowiednie miejsce i sprawiło, że Farrah zrozumiała, że go potrzebuje w swoim życiu. Nie tylko jako przyjaciela, ale znacznie, znacznie bardziej.
Całowała go czule, dłońmi gładząc jego policzki, głaszcząc kark, przeczesując włosy. Upijała się tym wszystkim, co jego bliskość powodowała, że Farrah czuje i nie chciała pod żadnym pozorem tego stracić. Dawała się przyciągnąć, aby chwile później cofnąć się. Szybko usiadła na blacie, który miała zaraz za swoimi plecami, po czym przyciągnęła do siebie Ruperta i wróciła do całowania go. Dopiero gdy zaczęło jej brakować tchu odsunęła się lekko, czołem opierając o jego. — To gdzie byś chciał razem pojechać? — spytała, lekko drapiąc go przy tym po karku.
Prawda była taka, że gdyby Rupert powiedział jej, że nie chce nigdzie jechać, a woli zaszyć się z nią w łóżku i nie wychodzić z niego przez najbliższe tygodnie, to kobieta by się na to zgodziła. Czuła się jak gdyby w końcu udało jej się przejrzeć na oczy, czego nie miała okazji zrobić od naprawdę długiego czasu.

rupert walden
powitalny kokos
hangover
brak multikont
nauczyciel fizyki — lorne bay state school
37 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
I wanted to find one law to cover all of the living, I found fear. A list of my nightmares is the map of the way out of here.
To wszystko było takie... nierealne. W jednej chwili pochłaniały go zmartwienia, a w kolejnej zdawał się być połykany przez jakieś ogromne szczęście. Nawet w najśmielszych snach nie podejrzewał, że jeszcze kiedyś przyjdzie mu tak bardzo zbliżyć się do Farrah; sądził, że smak jej ust, które posmakował tamtej nocy, będzie mu już do końca życia towarzyszyć wyłącznie we wspomnieniach wspólnych chwil, które nigdy się nie powtórzą. Bo przecież... to był błąd, tak? Czuł wyraźnie, wielokrotnie, że tamta noc razem stała pod znakiem przekroczonej granicy, której nigdy nie powinni naruszyć, która została podeptana niemalże z przypadku. Aż do teraz. Do chwili, kiedy jej spragnione pocałunki dosięgnęły jego ust, a dłonie sprawiające wrażenie równie stęsknionych, co te, które należały do niego samego, rozpoczęły podróż po jego ciele. Zapewne nie wiedziała - bo właściwie nie mogła tego wiedzieć - że robiąc to wszystko, znowu pokonując dzielącą ich odległość, oto czyniła Ruperta najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Chciał powiedzieć, że z nią chciałby udać się wszędzie. Że mogą wyjechać na koniec świata chociażby, jeśli to akurat byłoby życzeniem Farrah. Chciał się zarzekać, że może przeznaczyć całe swoje oszczędności na ten wyjazd, a w jego głowie nawet pojawiły się tak śmiałe myśli, jak to, że mogą pojechać i nigdy nie wracać, nic podobnego nie wyszło z jego ust. W zasadzie... żadne słowo ich nie opuściło, a Rupert jedynie przyglądał się jej, długo, z czymś nieodgadnionym wymalowanym na twarzy, trochę przypominającym głębokie uczucie, a trochę dające wrażenie, jakby właśnie widział ją pierwszy raz. Ciężko było mu w cokolwiek z tego uwierzyć, w prawdziwość tej sytuacji zwłaszcza. Tyle czasu to wszystko tkwiło w jego wyobrażeniach, tyle razy kreował w swojej głowie wszelkie detale podobnego scenariusza, że naprawdę łatwo byłoby po prostu pomylić jawę ze snem. W końcu oderwał wzrok od jej oczu, twarzy, zamiast tego wtulając się w nią na nowo; skrył twarz w szyi brunetki i zamknął oczy, zatracając się w jej cieple i bliskości, które teraz mu dawała. - Nie mam pojęcia. Z tobą wszędzie. Wymyślę coś, obiecuję - wyszeptał przy jej uchu, obejmując ją bardziej, prawie kurczowo. Jakby lada moment miała rozpłynąć się w jego objęciach, zniknąć między jego palcami, zostawiając po sobie zionącą pustkę. Nie chciał nawet dopuszczać do siebie takiej ewentualności; chyba bardziej pod wpływem uczuć i obaw, niż z rozmysłem, zaczął zostawiać na jej szyi drobne, czułe pocałunki, w które wkładał całe uczucie, jakie w nim kiełkowało od bardzo, bardzo długiego czasu.

farrah d. harlowe
powitalny kokos
panie walden
brak multikont
właścicielka — hungry hearts
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Przez bardzo długi czas uważała, że to co ich spotkało było błędem, jednak teraz… teraz czuła inaczej. Czuła, że było czymś, co teraz pozwalało jej jaśniej myśleć i dochodzić do wniosków, których nie wyciągnęłaby bez tej chwili zapomnienia, w której razem się zatracili. Rupert dał jej poczuć, że nie jest tylko żoną, a cała reszta to dopasowane do tego elementy. Na nowo czuła, że jest kobietą, a to było naprawdę wspaniałe uczucie, którego nie potrafiła pojąć tak szybko, jak by tego chciała. W tym momencie skupiała się jednak na jego ustach i bliskości, którą otrzymywała, fakcie, że Rupert jej wcale nie odepchnął od siebie, tylko trzymał tak blisko, jak tylko było to możliwe. Nie potrzebowała nic więcej, a całe jej jestestwo zaczęło sprowadzać się do właśnie tego momentu, tej jednej chwili, którą mieli ze sobą.
Kiedy tak przyglądał się jej, Farrah głaskała go po twarzy, lekko gładząc kciukami policzki mężczyzny. Nie chciała w tym momencie nic innego, niż tej czułości, z jaką spoglądał na nią. Choć powinna się domyślić, to jednak trudno jej było zrozumieć, dlaczego tak na nią patrzył. Z drugiej jednak strony, sama nie patrzyła jakoś szczególnie inaczej, wpatrywała się z zafascynowaniem i czułością, której nie miała w sobie już od bardzo dawna. Kiedy ostatni raz czuła się tak bardzo chciana? Trudno jej było powiedzieć, gdyż jej męża głównie nie było, a Farrah karmiła się wyłącznie myślami o tym, jak mogłoby wyglądać ich bycie razem, tych parę chwil w roku, które jej poświęcał między kolejnymi wyjazdami.
Może gdzieś do Europy? Nigdy tam nie byłam — przyznała, a przecież miała swoje własne oszczędności, które mogli użyć. W zasadzie, zaraz po rozwodzie, miała mieć też połowę pieniędzy męża, których też było sporo. Nie podejrzewała więc, że wspólny wyjazd miałby sprawić, że Farrah jakoś szczególnie zbiednieje i miała postarać się z całej swojej siły, aby i Ruperta to nie dotknęło. — Ale możemy też gdzieś bliżej, żeby nie tracić czasu na przeloty — co również brzmiało jak naprawdę korzystny plan, biorąc pod uwagę, że to oznaczałoby więcej czasu spędzonego we dwoje, a niczego więcej nie pragnęła. Możliwość zatapiania się w ramionach Ruperta była w tym momencie najbardziej kuszącą wizją ze wszystkich.

rupert walden
powitalny kokos
hangover
brak multikont
ODPOWIEDZ
cron