It's Friday night, so everything is poppin.
: 29 sie 2022, 09:45
05.
Permanentny powrót do rodzinnego miasteczka nie był w planach dziewczyny co najmniej przez najbliższy rok, który poświecić miała dokończeniu studiów i zdobyciu pracy/stażu w renomowanej kancelarii prawniczej. Zdążyła zając pokój w akademiku i znów poczuć klimat studiowania poza domem, jednak niecały miesiąc po wyjeździe z Lorne, dostała telefon od ojca, informujący ją o chorobie matki i jej pobycie w szpitalu. Początkowo nie zamierzała rezygnować ze studiów i rozważała nawet dokończenie nauki w trybie zaocznym, jednak gdy dostała propozycje poprowadzenia rodzinnej winiarni u boku taty, stanęła przed jedną z ważniejszych decyzji w swoim życiu. Miała po raz kolejny przerwać edukacje i porzucić marzenia o pozostaniu cenioną panią prawnik dla podtrzymania rodzinnego biznesu, który odebrał jej normalne dzieciństwo i rodziców, którzy poświęcali każda chwilę swoim interesom. Finalnie postawiła na rodzinę i po raz kolejny pożegnała się z murami uniwersytetu w Cairns. Nie znała się na zarządzaniu firmą ani na winach, jednak po tym jak odwiedziła mamę w szpitalu, tata zapowiedział jej szereg szkoleń i intensywną pracę pod jego okiem, co miało wdrożyć ją w system w możliwie najkrótszym okresie czasu. Miała za sobą kilka dni przyuczenia i nie była pewna czy udźwignie odpowiedzialność, która spoczywała na barkach matki.
Nie zamierzała świętować rychłego powrotu do miasteczka, jednak potrzebowała towarzystwa koleżanek i odciągnięcia skołatanych myśli od pracy. Zgodziła się na piątkowy wieczór w Cairns, gdzie miały zarezerwowaną loże w klubie nocnym oraz hotelowy pokój by nie wracać po nocach do miasteczka. Beardsley ze swej walizki wyciągnęła pakowną kosmetyczkę, dzięki której stworzyła na swej twarzy makijażowe arcydzieło, a z wieszaka ściągnęła wieczorową kreacje, która odsłaniała jej plecy i eksponowała dekolt. Gdy wszystkie dziewczyny były gotowe do wyjścia, zapakowały się w taksówkę i ruszyły prosto do The Wooldshed, gdzie zapowiadała się naprawdę szalona noc. Donnie zwykle nie piła dużo, jednak idąc śladem przyjaciółek, wypiła kilka szotów tequili przed wyjściem z hotelu. Po wyjściu z auta, odrobinę wstawiona przekroczyła próg klubowego wejścia tanecznym krokiem i niemalże od razu wyciągnęła towarzyszki na sam środek parkietu. Przetańczyły na nim dwie piosenki, po czym rozdzieliły się by przypudrować nosek i zamówić kolejne szoty. Wkrótce potem znów przeciskały się na parkiet.
Harden E. Caulfield