Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ktoś z przodu, ktoś na kanapie... W sumie w Land Cruiserze dałoby się rozłożyć kanapę i powstaje wcale znośne łóżko. Z resztą - nieraz spał w pozycji półsiedzącej, na fotelu. Nie było to najlepsze doświadczenie, jelita działały później jakoś dziwnie... W sumie amerykanie doszli do tego wniosku 102 lata temu, gdy zaczęli instalować pierwsze kabiny sypialne w ciężarówkach.
W schowku jest paczka 7 oceans. Suche racje w sam raz do schowka na naprawdę długą wyprawę. I po prawdzie - niskie prawdopodobieństwo użycia. Dało się to zjeść, chociaż było suche na potęgę, ale doskonale znosiło zmiany temperatury i wilgotności. Nawet wielokrotne. O tym, jak jest to ważne wiedział każdy, kto zostawił snickersa na desce rozdzielczej w upalny dzień. O ile nie wymaszerował dziarsko z opakowania, znajdował się w stanie bliskim plazmy albo serka w tubce. Cokolwiek sensownego za około godzinę i trzy kwadranse jazdy. Stacja benzynowa z restauracją i pokojami gościnnymi. Tam jednak się nie zatrzymają. Kirk będzie starał się za wszelką cenę lokować z dala od głównej, najbardziej oczywistej drogi. Jeśli jakimś cudem przeciwnik wiedział jakim autem się poruszają, mógłby w nocy bezproblemowo namierzyć auto na motelowym parkingu.
Tylko pokiwał głową na słowa o tym, że udało im się uciec. Trochę fartem, ale się udało. Teraz grunt to nie powielać błędów i w miarę możliwości nie robić nowych. I będzie ok!
Jasna sprawa. Właściwie powinien powiedzieć to dwa razy. Przy otwarciu bagażnika i przy informacji o wodzie utlenionej. Po usłyszeniu słów o ranie trochę uważniej się jej przyjrzał. Delikatne, dziewczęce uda były oszpecone niezbyt głęboką, acz dość długą raną szarpaną. Pewnie trafiłaś w naczynie krwionośne. Czy jak to się tam nazywało... Nie uważał zbyt mocno na biologii. W każdym razie on przecinał je dość często. Mam coś jeszcze. Przypomniał sobie i odpiął zamek wewnątrz apteczki. Wyjął kilka plastrów-szwów i przyklęknął przed dziewczyną, żeby je przykleić. Jeśli lekko ściągniesz ranę razem, potem będzie mniejsza. I potencjalna blizna również. Udo dziewczyny było zimne. Właściwie wieczory nie były przyjemne. Cholerna, czy on miał jakikolwiek koc w aucie? Poczuł paskudny ucisk w żołądku. Zaczął się nią martwić. Po prostu martwić. Wywalimy do śmietnika. Dbałość o ekologię... Żeby nie wywalać przy drodze. Szansa, że stałyby się ich tropem były minimalne. No chyba, że będą ich szukali z psami. Ale znajdowali się już ponad 250 kilometrów od domu.
Trzymaj. Położył zapalniczkę żarową i paczkę czerwonych Lucky Strike na dachu auta. Sam przeciągnął się i poszedł przed wóz. Stając przed maską popatrzył na czekającą ich drogę. Co przyniesie? Teoretycznie wiedział gdzie jadą. Reszta była jednak poza jego decyzyjnością. Rodzice wiedzą, że palisz? Zapytał żartobliwym tonem.
Wyciągnął prawą rękę w jej stronę. Mogła to odczytać jako zaproszenie do przytulenia. Zrobi przecież wszystko, żeby było okay. Tylko muszą współpracować. Dziś jeszcze cholernie dużo kilometrów przed nami. Optymalnie coś około trzystu. Masz ochotę na coś konkretnego? Właściwie pytał o jedzenie, bo miał jeszcze jako-taki zasięg mobilnego netu i mógł wprowadzić koordynaty do GPS ale wcale nie zdziwiłaby go odpowiedź mówiąca o ukręceniu komuś głowy.

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Zmiana spodni na zewnątrz nie należała do największych przyjemności ostatnich dni. Nie dość, że było chłodno, to jeszcze wiał dokuczliwy wiatr, który wcale nie zachęcał do ociągania się. Wykonując najbardziej oczywiste w tej sytuacji ruchy, nie pozostawiła cienka wątpliwości… w tej całej przebierance za samochodem nie było nic z kuszenia płci brzydkiej. Gdyby inne okoliczności zarówno wypadu „za miasto” jak i brak poprzednich zdarzeń, mogłaby uczynić z tej sceny całkiem zgrabny pokaz, ale na kilku przekleństwach przy ściąganiu nogawek się skończyło. Flirt i podryw to totalnie dwie ostatnie rzeczy, na które miała ochotę. Podstawową potrzebą była ta związana z jedzeniem i wiedząc, że nie może jej zaspokoić, zdecydowała się na papierosa, który miał spełnić rolę zapychacza. Marne to zastępstwo obiadu, ale przynajmniej dobrze podziała na biedne, zszarpane nerwy. A te na całe szczęście zdarzyły już trochę dojść do siebie. Dzisiejsze przeżycie, ta cała sytuacja, wpisze się we wspomnienia na długie lata. Bóg jeden raczy wiedzieć, czy nie przerodzi się w obsesje oglądania się za siebie, strach przed podróżowaniem komunikacją, albo inne lęki. Traumy nie biorą się znikąd a to dziś było dobrym fundamentem do wielu złych rzeczy.
– Myślisz, że zostanie mi blizna? – a tego by bardzo nie chciała. I nie chodzi tutaj o sam fakt maleńkiej zmiany na skórze, która na dobrą sprawę i tak nie rzuca się bardzo w oczy, ale o ślad przywołujący wspomnienia. – Widziałam kiedyś te plasterki. Mój kuzyn miał podobne na czole – bo jako dziecko przyfasolił głową w futrynę podczas zabawy w berka i rozciął skórę.. Zasada działania nie była skomplikowana. Wystarczyło przykleić fragment opatrunku z jednej strony rany, delikatnie przeciągnąć tworząc mostek nad przecięciem i znów przykleić. Udało się. Wystarczyły dwie sztuki i można było naciągać gacie na dupę. Odzież spisaną na straty złożyła w kostkę i wrzuciła na wycieraczkę za fotelem kierowcy. Choć mało ekologicznie, najchętniej wyrzuciłaby ją w krzaki.
Po zabiegu poprawiła ostatecznie bluzę i zabrała się za wyciąganie papierosa z paczki. Te Kirka były zupełnie nie w jej stylu. Ona paliła delikatniejsze, opisywane mianem „babskich”, co jednak w żaden sposób nie zniechęciło do zaciągnięcia się trującym dymem. Pierwszy wdech mocno dał się we znaki i tylko jakimś cudem nie zaczęła kaszleć. Drugi i kolejny był już bardziej łaskawy. Głównie dlatego, że nie zaciągała się na 100%. Idąc w ślady kierowcy, przeszła na przód auta. - Popalam – poprawiła mężczyznę uważając przy tym, że między nałogowym paleniem a zapaleniem jednego od czasu do czasu, istnieje ogromna przepaść. – Wydaje mi się, że matka się domyśla. Tak samo jak ojciec, że ona też popala. Niby każdy wie, ale wszyscy udają, że nie mają pojęcia – bo tak jest łatwiej, wygodniej. Nie raz i nie dwa zdarzyło jej się przyłapać matkę jak prócz butelki wina kupowała paczkę fajek. A biedaczka sadziła, że Meg jest tak skupiona na robieniu własnych zakupów, że nie zauważy.
Zauważyła.
Podobnie ona sama z braku ostrożności niejednokrotnie nie umyła dłoni, czy zębów, przez co było od niej czuć wyraźnie specyficzną woń.
Zaciągając się kolejny raz, wypuściła dym nosem, przez co wyglądała na naprawdę wkurzoną wersję animowanej bohaterki, której ze złości para idzie nosem. Coś jak pomysł zaciągnięty od mitycznych smoków. Gest otwartej dłoni nie sprawił, że w podskokach zbliżyła się do mężczyzny. Najpierw opuściła dłoń, w której trzymała żarzący się przedmiot i w końcu zdecydowała się podejść. Potrzebowała bliskości. Nawet takiej najprostszej. Przymykając oczy oparła policzek o obojczyk Kirka. – Obojętne – i faktycznie było jej zupełnie obojętne co zje i wypije. – Jeśli mamy długo jechać to kawa – nie dlatego, że chce za wszelką cenę pilnować drogi, ale wiedziała, że jej rozmówca jest zmęczony i musi z nim rozmawiać, żeby nie usnął. Gdyby cała ta sytuacja miała miejsce chociaż po dwóch tygodniach, mogłaby się z nim zamienić. Niestety nie mogła tego zrobić z powodu zbyt małego doświadczenia za kółkiem.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Współcześnie wiele mówi się o traumach i ich przepracowaniu. Kirk pod tym względem był jednak "starą szkołą". Mówiła ona, że należy jak najszybciej zmierzyć się z lękiem i próbować ponownie. Miałeś wypadek? Spróbuj ponownie gdy tylko będziesz w stanie. Jeśli zaczniesz myśleć i analizować problem, w głowie pozostaną ci jedynie strach i wspomnienie minionego bólu. Nic, co pozwoliłoby w przyszłości pokonać lęk.
Chuj wie. Odpowiedział zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą medyczną. Raczej niezbyt widoczna, ale unikaj opalanie tego przez parę tygodni, żeby nie zrobił się przerost. Kwestia, czy rana zdążyła się nadkazić, jak wyglądał jej brzeg... wiele zmiennych. Wożę, od kiedy wciągając auto na lawetę, przyciąłem rękę strzelonym pasem holowniczym. Uniósł prawe ramię, gdzie niedaleko łokcia znajdowała się blizna długa na jakieś osiem centymetrów. W sumie całkiem nieźle chowała się między tatuażami.
Nie narzeka się na "cudzesy". Ma to coś wspólnego z powiedzeniem o darowanych koniach. Palili razem JEGO papierosy, więc dziewczyna musiała dostosować się do jego reguł gry. Nie były lekkie, to fakt. Rozumiem. Tak jest wygodniej. Przyznanie się do dostrzegania problemu było równoznaczne z koniecznością zrobienia czegokolwiek w kierunku jego rozwiązania. On popalał już w szkole, ale było to o tyle łatwe do ukrycia, że ojciec palił w domu i w warsztacie, więc zapach dymu był dość powszedni w ich domu i nie zwracał niczyjej uwagi.
O tym przytuleniu można było powiedzieć, że miało charakter... ludzki. Nie było w nim erotyzmu, podtekstu, intencji. Po prostu, ona poczuła się źle, a on chciał podtrzymać ją na duchu.
No to spróbujemy znaleźć sensowne "coś" i kawę. A potem... się zobaczy. Przed nimi długa droga. W dodatku to on będzie kierowcą. Może to i lepiej. Na długiej, monotonnej drodze łatwo o utratę koncentracji i wypadek. To zaś było ostatnim czego sobie życzyli...
--------------------------------------------------------------------------------------
Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Od ostatniego postoju i obietnicy odnalezienia „czegoś sensownego” minęły 3 godziny. W tym czasie udało się zajechać do sklepu, którego nazwa była tak mało istotna, że Megan nawet nie zwróciła na nią uwagi. Najważniejsze, że udało się uzupełnić zapasy jedzenia, a prócz pakowanego prowiantu, który spokojnie przetrwa w aucie dłuższy czas, oboje załapali się na hot dogi i kubki z parującą kawą. Dziewczyna tak bardzo potrzebowała porządnego kopniaka energii, że całkowicie zrezygnowała z mleka. Tym oto sposobem przemierzali kolejne kilometry szukając… no właśnie, czego? – Kirk, daleko jeszcze? – zapytała identyfikując się w jakimś stopniu ze znanym wszystkim osłem. – Powoli zaczyna się ściemniać – a ją bolał tyłek od ciągłego siedzenia. Trudno jednak było powiedzieć, że ciągle znajdowała się w jednej i tej samej pozycji. Od kiedy wyruszyli w dalszą część trasy po posiłku, Meg zdjęła buty i przyjmowała przeróżne pozy. Łącznie z próbą siedzenia po turecku. Naturalnie doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że podczas ewentualnego wypadku, jej dolne kończyny byłyby albo dramatycznie połamane, albo nadawałaby się jedynie do amputacji. To przeświadczenie nie powstrzymało jej od kombinatorstwa.
– Myślisz, że nas ścigają? – logiczne było, że Kirk nie mógł mieć takiej wiedzy. Ale mógł się domyślać, przypuszczać, podejrzewać. Trochę się na tym znał, a ona była kompletnie zielona w tematyce wielkich ucieczek i pościgów.
– Jesteś już zmęczonym tym prowadzeniem. Zatrzymajmy się gdzieś na jakiś nocleg – i oby nie był to samochód. Dzisiejszego dnia spędziła w nim tyle czasu, że miała serdecznie dość wnętrza. A trzeba było przyznać, że jest i tak wygodnie. - Chyba, że mamy dziś gdzieś dojechać - bo nie dotarło do niej, czy Kirk wyznaczył konkretny cel podróży, który powinni zrealizować jeszcze dzisiejszego dnia. Słońce już od jakiegoś czasu spadało na horyzont sprawiając, że wszystko tonęło w ciepłym pomarańczu. Gdyby nie sytuacja, która zmusiła ich do wyjazdu, mogłaby określić tą część wycieczki jako przyjemną. Ze względu na przyjemny widok naturalnie.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Odległości, odległości, odległości... Wystarczy, że jeden punkt po drodze będzie zamknięty albo (o zgrozo) zlikwidowany i droga zaczyna ciągnąć się w nieskończoność. Tak było i tym razem. Albo przeoczył punkt przy drodze, albo został on fizycznie zlikwidowany. Zdarzało się. Na przykład gdy czasowe pozwolenia na budowę wygasały.
Stacja benzynowa wydawała się wybawieniem. Przykurcz w lewej nodze mówił, że trwało to około godzinę za długo. Gdy wysiadł z auta chwilkę potrząsał nogą, jakby chciał coś wytrząsnąć z nogawki. Później kawa i hot-dog pomogły rozchodzić nieprzyjemne uczucie i nieco wzmocnić zużytego już podróżą kierowcę. Stres dał się we znaki i zaczął z niego "schodzić" w paskudny sposób. Zrobiło mu się niedobrze, więc nawet nie odszedł od stacji celem zapalenia papierosa. Ścigać raczej nie ścigają. Szukają. Co do tego nie miał akurat cienia wątpliwości. Ktoś mógł pojechać naszym śladem. Jeśli tak szybko do mnie dotarli, to pewnie jestem dobrze prześwietlony. Właśnie obstawiają "moje" miejscówki - hotele gdzie sypiam w czasie odbioru transportów, moje auta, ludzi z którymi pracuje. Jedziemy więc w ustaloną okolicę, ale nawet twoi rodzice nie będą znali dokładnego punktu gdzie jesteśmy. Dokładność powiedzmy, 30 kilometrów. Powinno to znacznie utrudnić im życie. A ciśnienie będzie malejące, bo sprawa się wyjaśni, z nami czy bez nas. Czas grał przeciwko ich wrogom, to był niezaprzeczalny fakt. Policja też nie próżnowała a chaos w obozie Daniela zmieniał się w "wojenny" ład.
Pokiwał głową na słowa o odpoczynku. Było widać po nim, że jest padnięty. To z kolei mogło prowokować różne niebezpieczne sytuacje na drodze. Musimy znaleźć jakieś miejsce do spania. Całe szczęście był zasięg, więc mogli poszukać koordynatów. Co prawda, to auto nadawało się do spania, jednak uchwycenie ich w trasie będzie niezwykle trudne. Ryzyko znów było relatywnie niewielkie. W końcu nie można mieć epickiego pecha dwa razy jednego dnia, prawda?
Prawdopodobieństwo nie wyklucza takiej sytuacji, jednak jest ona ekstremalnie rzadka.
Widoki były całkiem niezłe, jednak zmęczony wzrok znacznie gorzej adaptował się do zmiany światła. Całe szczęście nie gnał, nie wyprzedał a ruch o tej porze i w tej okolicy był raczej symboliczny. Hotel nie był specjalnie nowoczesny. Wyglądał raczej na postój dla tych co "w trasie" i miejsce schadzek kochanków, którzy szukali gniazdka na prowincji z dala od lokalnych społeczności. No i co ważne - parking był na tyłach, więc nie było widać kto akurat tam nocuje. Recepcja nie zadawała zbędnych pytań, acz przy meldunku recepcjonistka, na oko nieco starsza niż Kirk rzuciła mu oceniające spojrzenie. Sytuacja z jej perspektywy wyglądała dość jednoznacznie i z perspektywy niedawnych wydarzeń nie była w sumie tak daleka od prawdy. Zapłacił gotówką i podał zmyślone dane. Standard. Absolutny standard, klient jakich było przynajmniej kilku w tygodniu.
Pokój nie był zbyt wielki, za to czysty. Meble miały spokojnie z dziesięć lat i nosiły już pierwsze oznaki zużycia. Łóżka stały osobno, jednak pusta przestrzeń między nimi mówiła jasno, że to pozory. Był też fotel. Szary, z dużym oparciem. Ustawiony przodem do łóżek. Wyobraźnia podpowiadała, że to dobre miejsce dla jednoosobowej widowni prywatnego pokazu.
Opadł na fotel, zmęczony drogą. Nogi podziękowały. Śmigaj pod prysznic. Doba hotelowa kończy się o dziesiątej, wówczas wyjedziemy. Uważaj na ranę. Dodał w myślach. Co prawda plastry-szwy nie puszczały pod wodą zbyt łatwo, to jednak kosmetyki mogły podrażnić rozdartą skórę. I zwiększyć ryzyko bliznowacenia.

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Obgryzając ciepłą bułkę otaczającą parówkę, słuchała tego co miał do powiedzenia Kirk. – Myślisz, że ktoś z twoich pracowników jest w to zamieszany? – Na tym etapie rozkładania całego pościgu na czynniki pierwsze pod względem logistycznym, Meg nie wpadła jeszcze na to, że ktoś jeszcze może mieć kłopoty przez jej osobę. Jeszcze, bo swojego aktualnego szofera nie brała nawet pod uwagę. Był za bardzo oczywisty, tak samo jak to, że tonie w Millerowym bagnie po szyję. – Im, znaczy… tamtym. Nie rodzicom – próbowała jakoś zgrabnie ułożyć wszystkie elementy układanki w spójną całość, ale szło to jak widać dość opornie. Dziewczyna potrzebowała opieki i kogoś, kto wie co robić w sytuacjach skrajnie niebezpiecznych. To, że oboje wyszli cało z akcji z bronią w roli głównej to kupa szczęścia i zupełnie nic więcej.
Nowe życie do kolekcji. Nie zmarnuj tego.
– Nie powinnam marudzić, wiem – zagryzła wargi w momencie, gdy ich wóz wtaczał się leniwie na parking od tyłu hotelu. Choć słowo „hotel” to za dużo powiedziane. Okolica wydawała się spokojna i monotonna. Zupełnie jakby czas stanął w miejscu. – Wyjmij moją walizkę – przełknęła ślinę prosząc wszelakie bóstwa o to, aby w pokoju nie było gigantycznych karaluchów, albo pająków niczym z najgorszych koszmarów. Niby żyjąc w kraju w jakim żyła, powinna być przyzwyczajona do spotykania na swej drodze różnych paskudztw, ale mimo to znacznie przyjemniej oglądało je się w terrarium niż na własnej pościeli.
Rutynowy meldunek zajął krótką chwilę, ale jedna rzecz nie umknęła uwadze Meg, która pozornie zajęła się rozglądaniem po nowym miejscu. – Widziałeś jak się gapiła?! – zapytała oburzona ciągnąc za sobą walizkę ze skotłowanymi ubraniami.
Do pokoju to blondynka wparowała jako pierwsza, opierając się finalnie ramieniem o jedną ze ścian. – Nie mówiłam ci wcześniej, ale mam awersję do hoteli – lekkie skrzywienie potwierdzało, że wcale nie żartuje. – Wiesz ile przeżyły te łóżka i… pościel – choć zapewne wyprana. Ale nie zmieniało to faktu, że nie raz i nie dwa ktoś się w niej kotłował. A teraz ona miała wtulać się w nią w poszukiwaniu odpoczynku.
Odrażające.
– Zaraz, powoli – klęknęła przy bagażu rozsuwając go. Z wnętrza wydobyła jedyną rzecz, która nadawała się na piżamę. A była to zwykła biała koszulka w rozmiarze XL. Jej nocny strój został prawdopodobnie gdzieś na łóżku, albo innym miejscu, które pominęła podczas ekspresowego pakowania.
Trudno.
I tak jak zaplanowała przekraczając próg budowli, najpierw przepatrzyła całą łazienkę w poszukiwaniu niepożądanego życia. Na pierwszy rzut oka – czysto. Można więc przystąpić do zmywania z siebie zmęczenia dnia dzisiejszego pod postacią brudu, potu i resztek krwi z uda. – Nawet dają ręczniki i szlafroki – dobiegło z łazienki. A sądziła, że będą tutaj mieć niższy standard… Podsumowując nie było jej dobre 20 minut podczas których szorowała ciało i stała kompletnie bez ruchu pod gorącym strumieniem wody. Nigdy wcześniej tak bardzo nie doceniała oczyszczającej mocy ciepłego strumienia. Cały ten stres wydawał się spływać wraz z licznymi kroplami coraz niżej i niżej. Wiedząc jednak, że nie jest sama, wytarła skórę, zawinęła turban na głowie, wsunęła na tyłek czyste majtki i umyła zęby. – Prawie jak nowa – oświadczyła wychodząc z łazienki co było tym bardziej efektowne, że za nią pojawiła się duża ilość pary. Swoim zwyczajem zamieniła łazienkę w saunę. – Ja się położę a teraz Ty idź – łaskawie udostępniła pomieszczenie rzucając się na łóżko. Pozycja boczna z nogą podciągniętą pod samą klatkę. Jaka ona była zmęczona…


Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie. Trzymam ich z dala od moich interesów z przeszłości, wszelkich kontaktów i informacji. Nawet gdyby ktoś ich torturował, jedyny trop który dostaną to hotel w którym zatrzymuję się w Perth. I nazwa przewoźnika, który dostarcza fracht. Tyle. Bardzo nie na rękę było mu, żeby wiedzieli zbyt dużo. Mógł sobie wszakże wyhodować "wewnętrzną konkurencję" i za jakiś czas mieć problem podobny do tego, który zapędził ich w tę drogę.
Tak, im czyli tym, którzy nas szukają. Faktycznie. gdy połączył w całość oba zdania zyskiwały one przewrotny sens.
Dlaczego? Mówisz co cię boli, to w sumie nic złego. A nawet lepsze niż gnicie od środka. I budowane w głowie samodzielnie fochy, foszki i ich autointerpretacje. Z tego nigdy nie wychodziło nic dobrego. Sam nie miał charakteru "ekspresyjnie marudzącego" - uważał się za raczej spokojnego i opanowanego. Naprawdę rzadko, bardzo rzadko się podpalał. I wówczas wydawało się, że niezły z niego furiat.
Magiczne słowo, czy coś?... Przeszło mu przez myśl, ale i tak wyjął tę walizkę. On zdecydowanie preferował sportowe torby - może niezbyt zdrowe dla kręgosłupa, szczególnie gdy "dostały obciążenia", to jednak nie trzeba było ich za sobą ciągnąć, przeklinając nierówności terenu, deszcz, piach czy odległość.
Widziałem. Na bank nas zapamięta. Nawet nie dlatego, że dadzą jej powód. Raczej dlatego, że różnica wieku w ich wypadku była naprawdę widoczna a dziewczyna już na pierwszy rzut oka była bardzo ładna i bardzo zadbana. Co raczej eliminowało prawdopodobieństwo tego, że poleciała na auto którym przyjechali. Owszem - swojego czasu bardzo drogie, to jednak już na pierwszy rzut oka nie nowe. Z czasem musiałem je polubić. W porównaniu z więzieniem - były cudowne! No i pokonywał trasy, gdzie powrót w ciągu jednego dnia był niemożliwy zaś spanie kilka dni w aucie - niewygodne. Niemało, ale spoko - kontrole sanitarne nie są rzadkością, więc nawet tego pilnują. Nie zdarzyło mu się znaleźć żadnej "niespodzianki" po poprzednich gościach. Ale fakt - nigdy aktywnie nie szukał...
Miło. Rzucił z fotela odpowiadając na wieść o ręcznikach i szlafrokach. Co prawda nie liczył na miękkie, puchate rodem z czterogwiazdkowego hotelu, ale i tak uznawał to za miłe udogodnienie.
I faktycznie, dziewczyna wyglądała, jakby objawiła się z chmury pary. Uderzenie ciepłego, wilgotnego powietrza było wyczuwalne pomimo, że znajdował się w przeciwległym kącie pokoju. Dziewczyna wyglądała szalenie seksownie w zwykłej koszulce, która nie sięgała jej nawet do połowy uda. Wstał i przeciągnął się. Nie udało się "strzelić" kręgosłupem - trudno. Gdy zrobił kilka kroków w kierunku łazienki uderzyła go fala gorąca. Postanowił wypuścić ją jeszcze chwilę. Poświęcił ją na znalezienie bokserek. Zazwyczaj ma w szafie trójpak nowych, na właśnie takie wyjazdy, gdy nie chce mu się pakować. No, tym razem nie chodziło o chęć, ale i tak się przydały. Okay, śmigam. Prysznic pomógł. Czas cofnął się o jakieś dwie godziny. Co oczywiście oznaczało, że nadal był mocno zmęczony, ale już nie padnięty. Wyszedł spod prysznica i skierował się w stronę łóżka. Dziewczyna leżała w tej samej pozycji w której znajdowała się chwilę temu, gdy wchodził do niewielkiej hotelowej łazienki.
Był na świecie pewien rodzaj kobiet, które były po prostu seksowne. Cokolwiek robiły, miało to pewien rodzaj powabu i wydawało się nad wyraz pociągające. Meg była przedstawicielką tego rodzaju. Przynajmniej dla niego. Kolejny raz przyłapał się na myśli, że gdyby chciała prawdopodobnie bez trudu by go uwiodła. A może już to zrobiła? Może powinien zdecydowanie się jej przeciwstawić? Na pewno ułatwiłoby mu to zadanie.
Z drugiej strony - czy wówczas miałby jakiekolwiek skrupuły przed przekazaniem jej innemu "opiekunowi"? Prawdopodobnie nie.
W dziwny sposób, leżąc obok niej pomyślał o tym, że w pewien sposób CHCE być odpowiedzialny za jej bezpieczeństwo.
Głupie myśli, kryzys wieku średniego... Chuj wie. Pomyślał czując, jak zmaga go sen. Jutro znów cały dzień w fotelu...

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Informacja o kontrolach sanitarnych była marną pociechą, ale zawsze to coś! Na pierwszy rzut oka nie było się do czego przyczepić, ale sama świadomość działała na ogromną niekorzyść części sypialnianej jak i samej łazienki. Dzięki ogromnemu szczęściu (lub częstemu sprzątaniu) pod nogami Meg nie prześlizgnął się żaden wielki karaluch, ani pająk na sterydach. To i zmęczenie skłoniło ją do tak ochoczego wtulenia się w poduszkę. O zaśnięciu nie było mowy. Głównym powodem był duży turban z ręcznika charakterystycznie spleciony na czubku w kształt białej piramidy. W pośpiechu i roztargnieniu, dziewczyna zapomniała spakować suszarki, a hotel nie oferował takowej w każdym pokoju. Nie pozostało więc nic innego jak zdjąć piętrzącą się konstrukcje, rozczesać wilgotne włosy i poczekać do ich samodzielnego wyschnięcia. Gdyby Meg zasnęła ze zmęczenia w obecnym stanie, jutro miałaby duży kłopot z doprowadzeniem fryzury do ładu.
Przez cały czas, który Kirk spędził w łazience, leżała z zamkniętymi oczami czując jak mrowią mięśnie w okolicy lędźwi i pleców. Te ostatnie to efekt długotrwałego napięcia i stresu, który zaczął puszczać. – Wolne? – zapytała będąc na tyle leniwą, że koniec prysznica mężczyzny oceniła wyłącznie za pomocą słuchu, ponieważ oczy miała cały czas zamknięte. – Muszę jeszcze rozczesać włosy – dodała zasłaniając usta podczas ziewania. – Wy mężczyźni macie o wiele prościej i łatwiej – wyraźnie przeciągała moment wyjścia z łóżka wiedząc, że jest to nieuniknione. W końcu jednak westchnęła i zrzucając nogi na podłogę, wstała. W toalecie ciągle unosiły się resztki pary co dawało poczucie przyjemnego ciepła i wilgoci. Tak jak zaplanowała wcześniej, zdjęła ręcznik i odłożywszy go na grzejnik, zabrała się za rozczesywanie jasnych włosów. Przez to, że nie miała pod ręką żadnych mgiełek, odżywek ani olejków, zeszło jej o wiele dłużej niż zazwyczaj. To ile splątanych pasemek wyszarpała na siłę, nie podlega nawet komentowaniu.
Po zakończeniu wyszarpywania włosów, bo z czesaniem miało to mało wspólnego… wróciła do części sypialnianej. – Śpisz? – zapytała szeptem na wypadek gdyby jednak Kirk już spał. Nie chciała go budzić. Pod względem fizycznym był i wiele bardziej zmęczony niż ona. Prowadził dziś kilka godzin a na dodatek przeżył ten sam stres…
To był ciężki i trudny dzień.
Oby kolejny był lepszy.
Gdy tylko położyła się na materacu, nadszedł czas na automatyczne odszukanie telefonu. To było jak odruch bezwarunkowy bo będą nastolatką spędzała w sieci całe godziny sprawdzając różne portale, czytając kompletnie niepotrzebne bzdury, albo zwyczajnie, rozmawiała ze znajomymi. Teraz musiała się nauczyć czymś wypełnić dziwną, niecodzienną pustkę. Jej telefon leżał daleko, roztrzaskany o asfalt na milion kawałków. Pewnie przejechało po nim mnóstwo aut. Nim ponownie wróci do zwykłego trybu sprawdzania co słychać w świecie, minie dużo czasu.
Pytanie, jak go wypełnić?

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Naprawdę nie było źle. Wcale nie było źle. Gorsze miało być jeszcze przed nimi, bo na północy, w regionie Kakadu było ciepło i wilgotno. Ulubione warunki wszelkiego robactwa. Do tego dochodził "czynnik australijski" - część z tego robactwa była naprawdę poważnie jadowita i wydawało się, że postawiła sobie za cel życiowy uprzykrzanie życia niedzielnym turystom.
Wolne wolne. Kiedyś jednak trzeba będzie się ogolić. Może rano. A może jeszcze jeden dzień... Nie była to jego ulubiona czynność, jednak z maszynką elektryczną dało się żyć. Chociaż podobno niszczyła zarost, szarpiąc końcówki włosa przy cebulce. Nie planował zapuszczać brody, więc nie przeszkadzało mu to zbytnio. W pewnych kwestiach tak. W innych kwestiach nie... Gdyby ta rozmowa wywiązała się wczoraj, pewnie powiedziałby jej coś o presji, którą wywiera się na chłopcach od małego i o presji społecznej która wywierana jest w dorosłości. O tym, że nie ma kobiet-simpów a dzięki temu, co ma między nogami, obniżając wymagania praktycznie zawsze jest w stanie nie być zupełnie sama. W wypadku mężczyzn te czary nie działały. Jednak oboje mieli dziś sporą dawkę mocnych przeżyć. Powiedzmy, że byli kwita... Przynajmniej jego zdaniem.
Nie śpię. Odparł pewnym tonem. Chociaż wbrew pozorom był całkiem blisko. Czuł jak schodził z niego stres. Jakby właśnie puszczał ból głowy, którego nie było. Tak opisałby to uczucie. Może odrobina ulgi?
Też zwykł scrollować coś przed snem. Albo siedzieć w salonie i oglądać telewizję. Nigdy nie rozumiał ani nie popierał konceptu telewizora w sypialni. Powodowało to poranne rozleniwienie a jeśli było się w towarzystwie płci przeciwnej - istniały znacznie lepsze sypialniane alternatywy niż talk-show. Powiedziałbym, że ładuję baterie. Powiedział, odwracając się jej stronę. W sumie pozycja na boku była wygodniejsza niż horyzontalna. Lekko uśmiechnął się na widok dziewczyny. Może uspokajająco, może z sympatią, bo naprawdę wpadła mu w oko. Z resztą - komu by nie wpadła uczciwie rzecz biorąc. Chcesz coś obgadać? Albo coś w tym stylu?...

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
– W jakich pewnych. Moim zdaniem w każdych – zmarszczyła brwi i wszystko wyglądało na to, że lada chwila rozwinie się żywa dyskusja. Nie od dziś wiadomo, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Będąc kobietą, widziała mnóstwo plusów bycia… mężczyzną. Na podstawie własnego doświadczenia trudno było wymienić powody podparte dowodami ale… biorąc na przykład chociażby matkę. Ta kobieta nie poszła do pracy, bo albo była w ciąży, albo zajmowała się dzieckiem, albo domem. Owszem, mogła pogodzić karierę z tymi wszystkimi obowiązkami, ale jako płeć piękna miała trudniej. Blondynka niejednokrotnie słyszała, że mężczyźnie łatwiej znaleźć zatrudnienie i taki schemat utarł się w jej głowie.
– Zmęczony? – pociągnęła wstęp rozmowy zauważając, że ton głosu mężczyzny jest bardziej żywy niż ospały i rozleniwiony. Wyglądało na to, że nie będzie musiała gapić się w sufit otoczona ciszą nim nadejdzie sen. – Masz tak, że ciężko ci zasnąć po jakimś intensywnym dniu? Ja tak mam. Bywa, że padam jak kłoda i odlatuje w sekundę, a niekiedy przewracam się z boku na bok – i właśnie wtedy biorę do ręki telefon, naświetlam się i przez to jeszcze bardziej nie mogę zasnąć… takie błędne koło powtarza wciąż i wciąż, bo skoro zna zależność, powinna coś z tym zrobić. I pierwszy raz zrobi. Nie mając wyjścia i możliwości ucieczki do sieci przez pozbawienie telefonu, będzie musiała zając się czymś innym. I tutaj wkracza osoba na drugim posłaniu. Teoretycznie chętna do rozmowy.
– O której jutro wstajemy? – zapytała chcąc wstępnie oszacować przewidywaną długość snu. W jej wypadku optymalnie było to osiem godzin. Po tym czasie czuła się wypoczęta. Dłuższe leżenie o dziwo kończyło się większym wyczerpaniem lub standardowo bólem głowy. A to ostatnie czego teraz potrzebowała. – Obgadać? Sama nie wiem – wzrok kobiety powędrował od sufitu do posłania obok. – Czemu nie zsunąłeś ich razem? – zapytała wprost. – Zabierałam ci kołdrę? – a co jeśli chrapała albo to była jednorazowa akcja wynikająca jedynie z wyjątkowej sytuacji? To akurat jakoś ominęła w swoich domysłach. Czucie kogoś obok dawało poczucie bezpieczeństwa.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Kirk nie wdał się w tę dyskusję. Raczej nie miał ochoty na przekonywanie jej, że faceci też mają pod górkę, zaś sytuacja taka w jaką wpakowała się jej matka bywa najwygodniejszą rolą jaką można sobie wymarzyć. Z tego co pamiętał, przepracowała w życiu góra pół roku, ciężko też powiedzieć, żeby poświęciła się w całości wychowywaniu dzieci, jeśli dorobiła się aż jednego, w dodatku już pełnoletniego... A zagraniczne wakacje, piękny dom, dobre samochody i markowe dosłownie wszystko nie brały się znikąd. Z drugiej strony - tysiąclecia męskiej dominacji, "męskie zawody"... No znów wychodziło mu na remis...
W miarę. Okazuje się, że chyba bardziej zestresowany. Gdy zaczął schodzić stres, ustępowało napięcie mięśniowe i wydawało się, że mógłby zrobić jeszcze ze sto kilometrów. Albo sto pięćdziesiąt. Więcej raczej nie, ale sił wystarczyłoby na jakieś dwie godzinki. No ale nie było co się forsować. Oj tak. Najpierw gonitwa myśli, potem próba opanowania nerwów i bezsenność. Zdarzało się, że kończyła się bladym świtem i stwierdzałem wówczas, że nie ma sensu się kłaść. Ostatnio... chyba w więzieniu. Na początku było mu bardzo ciężko. Z czasem ułożył się jakoś z towarzystwem i udało mu się z jednej strony nie dać się wciągnąć w więzienne gangi, z drugiej - nie być tak zwanym "frajerem" wykorzystywanym przez innych. Zastanawiał się czasem, czy za kratami też nie miał protekcji Daniela. No, ale nigdy nie miał na to dowodów...
Jak się wyśpimy, ale przed wymeldowaniem. Czyli wstaniemy pewnie gdzieś około dziesiątej. Nie widziało mu się dopłacać za dodatkowe godziny albo nawet dobę hotelową. Nie cierpieli może na niedobór gotówki, jednak nie było jej też znowu tyle, żeby nie musieli się z nią liczyć.
Jej bezpośredniość rozwaliła go na łopatki. Zero krygowania się, udawania, że chciałaby, ale się boi. Zapytała prosto z mostu, dlaczego do cholery ma spać sama po tym co wczoraj robili? Właściwie nie miał na to dobrej odpowiedzi. Właściwie nie miał na to żadnej odpowiedzi... Och, sorki, nie pomyślałem. Powiedział, przerzucając nogi na prawą stronę łóżka. Wstał bardzo płynnie. Nadrabiam. Dodał, płynnym pchnięciem tworząc łóżko w rozmiarze queen size. Praktycznie wtoczył się na swoją połowę. Nie chciałem, żebyś pomyślała, że się narzucam. To, że robili to raz, nie oznaczało, że jest do czegokolwiek zobowiązana. Wczoraj bawiłem się bardzo dobrze, jednak dzisiaj pewnie trochę cię wkurwiłem. Będąc szczerym tak na... 90%? Logicznym było więc myślenie, że dobre wrażenie się "skasowało". No ale nie o tym. Jutro dzień w trasie i zmiana wozu. Niestety na nieco mniejszy, ale i nieco nowszy. Drogi zostało nam na cztery dni, pojedziemy okrężnie, więc ostatecznie pewnie pięć albo sześć. Tydzień w trasie brzmi strasznie. Ale można go sobie umilić na wiele sposobów... Postaram się, żeby taki nie był. Bez telefonu będzie jej dość nudno, ale może wyśpi się za wszystkie czasy, pogadają o różnych sprawach, oczyści umysł. I tak na pustkowiach nie ma zasięgu. Czasem całymi dniami Skutkiem ubocznym tego zestawu i obecnej sytuacji prawdopodobnie będzie to, że całkowicie wydorośleje w tydzień, będąc obdartą z beztroski dotychczasowego życia.
A on nie był jeszcze świadomy swojej w tym roli.

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
– Skoro ty jesteś zestresowany, to ja przerażona. Byłam, bo już mi trochę przeszło – im dalej od miejsca, w którym do tego doszły, tym Meg czuła większy spokój ducha. Nie bez powodu zapytała jeszcze w aucie, czy zdaniem Kirka, ktoś ich ściąga. Choć nie miała zielonego pojęcia o ucieczkach, ukrywaniu się i życiu w ciągłym napięciu, uparcie wierzyła, że Kirk zna zasady tej gry. Gdyby nie przekonanie i wiara, już dawna popadłaby w paranoje. Ciągłe odwracanie się za siebie, dostrzeganie niebezpieczeństwa nawet tam gdzie go nie ma… to tylko jedne z wielu symptomów życia pod presją. Niemal jak zwierzę, które musi uciekać aby jakoś przeżyć.
Tylko co to za życie?
– A to już jakiś wyższy level bezsenności. Ja do niego nie doszłam i oby tak zostało. Bardzo rzadko zdarza mi się wstać nad ranem do toalety i wtedy wiercę się dłuższy czas. A raz zasnęłam pół godziny przed budzikiem. O matko – zasłoniła dłonią twarz aby jeszcze bardziej podkreślić dramaturgię tej sytuacji, opowieści. – Chyba nigdy nie wstałam tak niewyspana jak wtedy. Serio – posłała Kirkowi wymowne, prawie ostrzegawcze spojrzenie, które jasno mówiło „nie popełniaj mojego błędu”. I chociaż między tą dwójką istniała spora różnica wieku, to Megan rozmawiała z mężczyzną tak jak ze swoimi rówieśnikami. Nie siliła się na precyzyjny dobór słów i tematów adekwatnych do metryki handlarza aut. Zdania wypływały z niej zupełnie bez niepotrzebnego zastanowienia.
Całkowita swoboda myśli i słów.
To jak sprawnie i szybko łóżka zostały złączone, nawet odrobine rozśmieszyło blondynkę, na twarzy której pierwszy raz dzisiejszego dnia pojawił się szczery uśmiech. Najwyraźniej Kirk wcale nie był zmęczony, czy padnięty, tylko właśnie zestresowany. – Czym narzucać? Zachowanie metrowej odległości wygląda tak, no wiesz. Dziecinnie. – przynajmniej jeżeli faktycznie nie zabierała kołdry, chrapała, ani nie gadała głupot przez sen. – A. O to chodzi – przygryzła policzek od środka nie biorąc wcześniej pod uwagę swojego zachowania i wybuchu złości. Meg podpalała się w sekundę, a w następnej już zapominała o co była zła. – Dobra, wydarłam się dzisiaj na ciebie ale byłam bardzo, ale to bardzo, bardzo przestraszona. Później już odzywałam się normalnie. Nie bierz takich rzeczy do siebie. Jeśli mamy spędzić ze sobą trochę czasu to musisz wiedzieć, że bywam… porywcza. I to nie dlatego, że mam do kogoś, ciebie pretensje. Tak już reaguje i ciężko mi to zmienić – wzruszyła ramieniem nie mając sobie nic do zarzucenia. Nie można z dnia na dzień zmienić się dla kogoś. Poza tym to nie jakaś okropna wada. Bardziej… drobny minus.
– Tydzień? – zapytała przesuwając się na łóżku tak, że minęła niewygodne łączenie i przysunęła się do Kirka. Ale zamiast obejmować go, przytulać się… odwróciła się tyłem i wcisnęła tyłeczek w zagłębienie jego bioder, nasuwając na siebie kołdrę. Taka grzeczna wersja na łyżeczkę. – Nigdy nie spędziłam tyle w trasie ale przecież są kierowcy zawodowi. Gdybym miała jakiś telefon – tu padło bardzo wymowne spojrzenie przez ramię. – Sprawdziłabym, czy po drodze są jakieś atrakcje, czy coś – cyrk, wesołe miasteczko, świetny bar (przecież ona nie prowadzi). – Przytul mnie – zarządziła przykładając policzek do poduszki.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
ODPOWIEDZ