: 06 paź 2022, 22:33
- Bardziej się ich wstydziłam – stwierdziła na temat swoich piersi. – Były o wiele większe od tych, które posiadały inne dziewczyny. Czułam na sobie wzrok każdego i często się ze mnie nabijano. – Wyśmiewano jej przyduży biust, który przy jej posturze znacznie się wyróżniał. Była niska, drobna i chuda, aż tu nagle – bum! – dwa uciążliwe i niewygodne wielkoludy. – O.. – tu; miała dodać znów chcąc wskazać na zewnętrzy bok piersi, kiedy nagle Warren stwierdziła że to żart. Głupia Joan tego nie wyłapała. Nie pomyślała też, że miałaby się rozbierać, a jedynie wskazała punkt występowania rozstępów.
Zacisnęła wargi, nadęła się jak rozdymka i klepnęła Prie w ramię w ramach kary za tak bezczelne żarty, które przypomniały Terrell o tym, jak widziały się pod prysznicem. Automatycznie jej policzki zalały się rumieńcem, czego całe szczęście nie musiała tłumaczyć, bo równie dobrze można to zrzucić na samą rozmowę o piersiach i rozstępach.
- Nie mogę przez nie spać na brzuchu. – Oskarżycielsko spojrzała w dół na swoje piersi. – Jak byłam mała bardzo to lubiłam. – Uwielbiała spać na brzuchu. To była jej ukochana pozycja, o ile akurat razem z bratem nie tulili się do siebie w ramach mentalnego wsparcia, uspokojenia i spokojnego snu.
Wbiła nienachalne spojrzenie w Warren słuchając jej opowieści o okresie, papierze toaletowym w majtkach i cioci, która uratowała dziewczynę z opresji. Pomyślała, że to zabawna historia. Na pewno stresująca dla młodej dziewczyny, ale z czasem człowiek mógł to wspominać z uśmiechem.
- Czyli od zawsze byłaś zaradna. – Nie każda dziewczyna wpadłaby na to, żeby wcisnąć w majtki papier toaletowy. Możliwe, że niektóre by panikowały, inne nawet by nie poczuły dopóki krew nie przesiąkłaby przez spodnie a inne po prostu wymieniłyby majtki na nowe z nadzieją, że poprzednie po prostu były wadliwe.
- W szkole widziałam, jak dziewczyny dostawały okresu. Kiedy zapytałam o to matkę, to objaśniła mi wszystko aż do przesady szczegółowo. – Marianne była zbyt dosłowna wykorzystując fakt, że akurat sama miała okres. – Niestety moje dojrzewanie się spóźniało i.. – Westchnęła nie chcąc jednak, żeby to zabrzmiało jak kolejny smutny epizod w jej życiu. – ..pierwszej miesiączki dostałam w poprawczaku. Wtedy też wyrosły mi piersi, więc miałam ochotę się schować. Schować piersi, zaszyć waginę.. Chciałam jakoś to zatrzymać, ale się nie dało. – Musiała przez to przejść, nawet jeśli jednocześnie pojawił się problem z krwawieniem i przydużym biustem. Figurę może i miała zasną, ale ludzie nie mieli świadomości, że pomimo super wymiarów, te mogą sprawiać wiele problemów za młodu i później obciążając kręgosłup.
- Ale na tyle, żeby się rozgaszczać na mojej pryczy? – zapytała zaczepnie i od razu ułożyła dłoń na biodrze Warren. – Żartuje. Zostań. – Nie przeszkadzało jej, że kobieta ułożyła się wygodniej i że w pewnym sensie wciąż była blisko, a nawet bliżej niż wcześniej. To była miła odmiana nie bać obecności drugiej osoby, która znajdowała się na wyciągnięcie ręki.
Mogłaby się położyć, ale poruszony temat snu zmusił ją do skulenia nóg i przyciągnięcia ich do piersi. Przytuliła się do nich i układając głowę na boki z tej jakże ochronnej pozycji siedzącej spojrzała na leżącą obok Prie.
- Czemu to ci się śniło? – Czy musiał istnieć powód? Według ulubionego przez Prie Freuda – tak.
Odczekała być może uzyskując odpowiedź albo zaledwie zdawkowe słowa.
Odwróciła twarz pocierając nią o kolana i na moment schowała się pomiędzy ramionami. Czy mogła powiedzieć Warren o swoich snach? Zważając na to, że kobieta widziała list i w ten sposób poznała prawdę, to Joan mogła być przed nią szczera nie zmieniając żadnych faktów.
Znów potarła twarz, tym razem o ramię, zanim w pełni odwróciła ją na bok patrząc na Prie.
- Strach – wymamrotała. – Zawsze zaczyna się od strachu. Teraz nie było inaczej. W panice szukałam po domu płaczącego brata. Nie wiedziałam, co się dzieje. Czy jest głodny, zranił się albo – co gorsza – matka coś mu zrobiła. Ta część zawsze jest inna, ale strach się nie zmienia. – Przeplatał się on z paniką rosnącą z czasem aż do punktu kulminacyjnego. – Aż wreszcie ona.. – Wzięła głęboki wdech, o który wtedy usilnie walczyła. – ..zaczyna mnie dusić. Rzuca się na mnie, przyciska do podłogi i dusi z całych sił. – Jeszcze raz potarła twarz o ręce wciąż obejmujące nogi tak, jakby tym gestem potrafiła wymazać sprzed oczu ten okropny obraz. – Wtedy ostatni raz widziałam ją żywą – wyszeptała dopiero teraz orientując się, że wbijała paznokcie w skórę rąk. Całe szczęście więzienne ubranie uchroniło przed dobiciem się aż do krwi.
Bez słowa i niespodziewanie, starając się też nie patrzeć na Prie, bez gwałtownych ruchów jakby to było całkowicie naturalne wyprostowała nogi, przekręciła się na bok i zaryzykowała kładąc się przodem do towarzyszki, do której dosłownie się przycisnęła. Nie w ten intymny sposób, ale jak dziecko tulące się do rodzica. Schowała twarz w okolicach jej obojczyka tak, jakby chciała się schować przed światem i cała się spięła z obawą, że zostanie wyrzucona. A jednak tak bardzo łaknęła tej konkretnej bliskości, że postanowiła zaryzykować, nawet jeśli miała zostać zrzucona z własnej pryczy.
Val Warren
Zacisnęła wargi, nadęła się jak rozdymka i klepnęła Prie w ramię w ramach kary za tak bezczelne żarty, które przypomniały Terrell o tym, jak widziały się pod prysznicem. Automatycznie jej policzki zalały się rumieńcem, czego całe szczęście nie musiała tłumaczyć, bo równie dobrze można to zrzucić na samą rozmowę o piersiach i rozstępach.
- Nie mogę przez nie spać na brzuchu. – Oskarżycielsko spojrzała w dół na swoje piersi. – Jak byłam mała bardzo to lubiłam. – Uwielbiała spać na brzuchu. To była jej ukochana pozycja, o ile akurat razem z bratem nie tulili się do siebie w ramach mentalnego wsparcia, uspokojenia i spokojnego snu.
Wbiła nienachalne spojrzenie w Warren słuchając jej opowieści o okresie, papierze toaletowym w majtkach i cioci, która uratowała dziewczynę z opresji. Pomyślała, że to zabawna historia. Na pewno stresująca dla młodej dziewczyny, ale z czasem człowiek mógł to wspominać z uśmiechem.
- Czyli od zawsze byłaś zaradna. – Nie każda dziewczyna wpadłaby na to, żeby wcisnąć w majtki papier toaletowy. Możliwe, że niektóre by panikowały, inne nawet by nie poczuły dopóki krew nie przesiąkłaby przez spodnie a inne po prostu wymieniłyby majtki na nowe z nadzieją, że poprzednie po prostu były wadliwe.
- W szkole widziałam, jak dziewczyny dostawały okresu. Kiedy zapytałam o to matkę, to objaśniła mi wszystko aż do przesady szczegółowo. – Marianne była zbyt dosłowna wykorzystując fakt, że akurat sama miała okres. – Niestety moje dojrzewanie się spóźniało i.. – Westchnęła nie chcąc jednak, żeby to zabrzmiało jak kolejny smutny epizod w jej życiu. – ..pierwszej miesiączki dostałam w poprawczaku. Wtedy też wyrosły mi piersi, więc miałam ochotę się schować. Schować piersi, zaszyć waginę.. Chciałam jakoś to zatrzymać, ale się nie dało. – Musiała przez to przejść, nawet jeśli jednocześnie pojawił się problem z krwawieniem i przydużym biustem. Figurę może i miała zasną, ale ludzie nie mieli świadomości, że pomimo super wymiarów, te mogą sprawiać wiele problemów za młodu i później obciążając kręgosłup.
- Ale na tyle, żeby się rozgaszczać na mojej pryczy? – zapytała zaczepnie i od razu ułożyła dłoń na biodrze Warren. – Żartuje. Zostań. – Nie przeszkadzało jej, że kobieta ułożyła się wygodniej i że w pewnym sensie wciąż była blisko, a nawet bliżej niż wcześniej. To była miła odmiana nie bać obecności drugiej osoby, która znajdowała się na wyciągnięcie ręki.
Mogłaby się położyć, ale poruszony temat snu zmusił ją do skulenia nóg i przyciągnięcia ich do piersi. Przytuliła się do nich i układając głowę na boki z tej jakże ochronnej pozycji siedzącej spojrzała na leżącą obok Prie.
- Czemu to ci się śniło? – Czy musiał istnieć powód? Według ulubionego przez Prie Freuda – tak.
Odczekała być może uzyskując odpowiedź albo zaledwie zdawkowe słowa.
Odwróciła twarz pocierając nią o kolana i na moment schowała się pomiędzy ramionami. Czy mogła powiedzieć Warren o swoich snach? Zważając na to, że kobieta widziała list i w ten sposób poznała prawdę, to Joan mogła być przed nią szczera nie zmieniając żadnych faktów.
Znów potarła twarz, tym razem o ramię, zanim w pełni odwróciła ją na bok patrząc na Prie.
- Strach – wymamrotała. – Zawsze zaczyna się od strachu. Teraz nie było inaczej. W panice szukałam po domu płaczącego brata. Nie wiedziałam, co się dzieje. Czy jest głodny, zranił się albo – co gorsza – matka coś mu zrobiła. Ta część zawsze jest inna, ale strach się nie zmienia. – Przeplatał się on z paniką rosnącą z czasem aż do punktu kulminacyjnego. – Aż wreszcie ona.. – Wzięła głęboki wdech, o który wtedy usilnie walczyła. – ..zaczyna mnie dusić. Rzuca się na mnie, przyciska do podłogi i dusi z całych sił. – Jeszcze raz potarła twarz o ręce wciąż obejmujące nogi tak, jakby tym gestem potrafiła wymazać sprzed oczu ten okropny obraz. – Wtedy ostatni raz widziałam ją żywą – wyszeptała dopiero teraz orientując się, że wbijała paznokcie w skórę rąk. Całe szczęście więzienne ubranie uchroniło przed dobiciem się aż do krwi.
Bez słowa i niespodziewanie, starając się też nie patrzeć na Prie, bez gwałtownych ruchów jakby to było całkowicie naturalne wyprostowała nogi, przekręciła się na bok i zaryzykowała kładąc się przodem do towarzyszki, do której dosłownie się przycisnęła. Nie w ten intymny sposób, ale jak dziecko tulące się do rodzica. Schowała twarz w okolicach jej obojczyka tak, jakby chciała się schować przed światem i cała się spięła z obawą, że zostanie wyrzucona. A jednak tak bardzo łaknęła tej konkretnej bliskości, że postanowiła zaryzykować, nawet jeśli miała zostać zrzucona z własnej pryczy.
Val Warren