gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Była trochę naiwna... może nawet bardzo. Niedoświadczona, to na pewno. O wielu sprawach pewnie myślała płycej, nie widząc ogromu składowych, które je tworzyły. Z jednej strony wiedziała, że tak jest, że nie posiada wiedzy, by komuś głosić własne opinie, ale z drugiej i tak przyciągnęła kolano pod brodę, zaraz otwierając usta.
- Gdyby mnie ktoś kochał, chciałabym o tym wiedzieć... - jej głos nie był zbyt głośny, ale Jude na pewno mógł to usłyszeć. Nawet teraz, gdy była z Remigiusem, wolałaby wiedzieć, że jest ktoś, kto darzy ją uczuciem. No, ale ona też miała tą pewność, że poza Soriente ktoś taki się nie zdarzył. - Kogo ma? - zapytała też po chwili, całkiem tym tematem zainteresowana, nawet jeśli to nie wścibskość nią kierowała. Nie była też na tyle przebojowa, by zacząć głosić bratu plany odbicia Geordana, a może raczej jej starcza dusza nie pozwalała wierzyć, że takie plany mogłyby się odnaleźć w realiach świata dorosłych ludzi. W końcu nie żyli w filmie niskiej klasy.
- Wiesz, że nie chcę ci dokładać problemów, prawda? Bo naprawdę nie chcę - wymamrotała pospiesznie, ale skłamałaby mówiąc, że nie poczuła ulgi, że serce nie zabiło jej mocniej z nadziei, że Jude przy niej zostanie. Że chociaż on jeden jej nie zostawi, bo mimo głoszenia, że jest na to gotowa, wcale nie była. Dlatego jakiś kamień spadł z jej serca, gdy znów znalazł się obok, a po chwili wahania, ostrożnie, z typową dla siebie rezerwą, złapała jego ramię i pokierowała nim tak by ją objął, sama zaś wtuliła się w jego bok, zawijając w małą kulkę. - Dziękuję - odpowiedziała zdawkowo, od najmłodszych lat nie należała do zbyt rozmownych osób, ale zaraz przylgnęła do niego jeszcze bardziej. - Postaram się... i przepraszam, że ci dokładam. Wiem, że i beze mnie masz strasznie dużo na głowie - przyznała całkiem szczerze, bo wiele razy się katowała tymi myślami. Tym, że gdyby była normalną młodszą siostrą, jej starsi bracia mogliby się skupiać na sobie i na swoich problemach, a nie tych generowanych przez niestabilną gówniarę nieprzystosowaną do życia w społeczeństwie. Była po prostu pogubiona. Nie miała właśnie brać ślubu z kobietą, której nie kocha, a z którą jest ze wzglądu na dziecko, podczas gdy kochała tak naprawdę jej brata. Ona po prostu była pogubiona, a mimo to... zmusiła teraz Jude'a, by jej problemy postawił ponad własnymi. Wiedziała o tym i jednocześnie była tak cholernie słaba, że nie umiała nie przyjąć tego, co jej oferował. Kolejna cegiełka do wielkiej budowli tworzącej powody, dla których Lisbeth samej siebie nienawidzi. Cóż... przynajmniej brata kochała i była mu wdzięczna za to, że był obok. - Strasznie cię kocham Jude... ty też do mnie dzwoń i pisz, dobrze? - poprosiła ciszej, przymykając na kilka chwil oczy, jakby jeszcze nie wierzyła, że ta rozmowa mogła skończyć się dobrze.

jude westbrook
sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
Podejrzewał, że Lisbeth nie zdawała sobie sprawy z tego, jak wiele ich łączy. On również był nieprzystosowany — dawniej i teraz — lecz pod wpływem upływającego czasu i wciskanej w jego duszę dorosłości nauczył się to jakoś maskować (jak sam sądził - nieszczególnie dobrze). Wiedział, że gdyby w szkole w internacie, mieszczącej się w Anglii — do której uparł się, by jechać, mając zaledwie dwanaście lat — nie poznał kogoś takiego jak Geordan, byłby dziś aspołecznym, stroniącym od ludzi laborantem. I ta część jego życia, choć nigdy nie spełniona, była w nim żywa; wolałby czasem schronić się przed każdym spojrzeniem w najciemniejszym kącie i bez przerwy wypominać sobie wszystko to, co złe. I stawiać czasem wszystkie karty na naiwne hasła, bo nawet jeśli teraz zasłaniał się rozsądkiem — liczył na to, że do ślubu nie dojdzie. I że jakimś cudem odnajdą z Dannym sposób na to, by rozpocząć w swoim życiu zupełnie nowy rozdział. — Czasem lepiej tego nie wiedzieć — bo może i on sam czułby się lepiej w nieświadomości uczuć, które wyznał mu Balmont. Co prawda — podarował mu je i od razu zabrał — ale było to chyba nawet gorsze. — Jakiegoś faceta, nie znam go — choć wzruszył obojętnie ramionami, wręczył jej właśnie kłamstwo. Nie z powodu braku zaufania; mógłby szczerze przyznać, że nie tylko wie, jak się ten człowiek nazywa, ale dokładnie opowiedzieć jej o jego nędznym życiu. Skłamał z dwóch powodów: po pierwsze, Leon był związany z jego pracą i śledztwem, o którym rozmawiać nie mógł z nikim. A po drugie wiedział, że gdyby przedstawił go w sposób prosty — jako ćpuna i pozera — Lisa wytknęłaby mu, że nie brzmi to jak solidna konkurencja.
No i tak jak i ona, nie chciałby być czyimś problemem. Tylko że nie rozważał jej zmagań w tej kategorii; jeśli się wściekał, to tylko na siebie. Za to, że nie budził w niej wystarczającego zaufania, by uwierzyła w to, że może i chce jej pomóc ze wszystkimi trudami życia. — Nie masz mnie za co przepraszać, Lisa. Naprawdę chcę ci pomóc — zapewnił, pozwalając jej na skrycie się w jego ramionach. Wiedział, że scena ta jest idyllą. Że minie jeszcze sporo czasu, nim oboje przekroczą własne bariery i nauczą się zwracać do siebie z wszelkimi trudami; zakochany w koncepcji r o d z i n y potrzebował wierzyć, że choć rodzice i Austin poczęli wieść osobne życie, ich dwójka ma jeszcze szansę na podtrzymywanie siły tej specjalnej, ważnej więzi. Więc obiecał — że będzie dzwonić i pisać, choć tak jak i ona powtarzał sobie, że nie chce jej zadręczać własnymi problemami.

koniec <3
Lisbeth Westbrook
ODPOWIEDZ