lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Nawet bardzo dobrze. Wystarczyło zaledwie kilka dni, żeby lekarze stwierdzili, że dziewczyny nadają się do wyjścia ze szpitala. Na szczęście razem, bo Ane nie wyobrażała sobie, że mogłaby zostać wypisana, gdyby jej córka musiała w nim jeszcze zostać. Ale tak naprawdę wyjście ze szpitala oznaczało jedno… jazdę bez trzymanki. Bo z noworodkiem wcale nie jest łatwo. Zwłaszcza, gdy nie jest to jedyne dziecko w domu, któremu trzeba poświęcić mnóstwo uwagi i miłości. I trzeba tą uwagę i miłość odpowiednio rozdzielić. I może noworodki dużo śpią, jasne… ale jednocześnie czujesz ciągłą potrzebę doglądania ich, bo gdy tylko straci się je z oczu – nagle okazuje się, że czegoś potrzebują i podnoszą raban. To oczywiste, że byli zmęczeni. Albo wróć… Ane była zmęczona. Kosmicznie zmęczona. Bo niezależnie od tego jak mocno zaangażowanym ojcem był Sky – ona w większości przypadków była po prostu niezbędna i tęskniła za przespaną nocą.
Teraz? Właśnie to… środek nocy. Ledwie widząc na oczy wróciła z pokoju córki, praktycznie po omacku trafiła do ich łóżka, wpełzła do środka, zwinęła się w kłębek i wtuliła w Westona – Jakbym kiedyś wpadła na jeszcze tak głupi pomysł, albo mu podobny… walnij mnie w łeb. – zamarudziła, bo logicznym było to, że zmęczona i niewyspana była po prostu zwyczajnie marudna. Starała się, ale… tak. Była. Do tego była uparta, bo… nie było tak kolorowo jak mogłoby być. Chciała karmić piersią, ale średnio jej to wychodziło, jej organizm się buntował, a przez to, że nie wszystko szło tak jak chciała tego Rosie to ta też się frustrowała… i było to dobijające, bolesne i generalnie bardzo, bardzo, bardzo mocno siedziało jej to na wątrobie. Bo z tyłu głowy miała gdzieś to głupie wrażenie, że nie sprawdza się, że nie jest taką mamą jaką być powinna – właśnie dlatego się męczyła zamiast po prostu przejść na mleko modyfikowane. Już przestała liczyć ile przy tym przepłakała, nie miało to najmniejszego znaczenia. Zwłaszcza teraz, gdy Rose wreszcie zasnęła, a ona wsunęła się pod ramię męża, wtuliła się w niego i wreszcie mogła chociaż spróbować zasnąć. Na jak długo? Tego nie wiedziała, ale podobno trzeba doceniać każdą taką okazje. Szkoda jakby jednak nie mogła zasnąć, prawda? Ano… szkoda.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Weston w dzień wypisu Ane i Rose ze szpitala… Oszalał. Kompletnie oszalał. Od samego świtu biegał, jak natchniony, podekscytowany i nakręcony, sprzątając dom na błysk i przygotowując wszystko na powrót żony i córki. Na szczęście zachował przy tym resztki zdrowego rozsądku i nie budził hałasami Lily, bo to… Mogłoby się odbić na jego zdrowiu! Gdyby Lils wstała lewą nogą, prawdopodobnie miałby konkretnie przeeeeee… chlapane. Mhm, właśnie tak. No, ale! Pierwszy dzień minął, a po nim drugi i trzeci i każdy kolejny do tej właśnie nocy. Ane z pewnością była bardziej zmęczona, niż jej mąż, nawet nie zamierzał z tym dyskutować, ale odnosił wrażenie, że… A zresztą! Po prostu o tym powie. Jak będzie okazja, oczywiście, a środek nocy chyba niespecjalnie taką był. Chociaż…?
Drgnął śmiesznie czując, jak Ackerman wsuwa mu się pod łapsko i zaraz cała się do niego przytula. Mruknął cicho i instynktownie sam natychmiast do niej przylgnął. Na zewnątrz od dobrych kilku dni wciąż padało, a ponieważ australijskie domy nie mają ogrzewania centralnego i generalnie prawie żadnej izolacji cieplnej, bywało chłodno. Co więc mogło pomóc mu się rozgrzać lepiej, niż jego własna żona? Uśmiechnął się pod nosem, trochę do tej myśli, a trochę do głosu Ane. Sięgnął dłonią do jej ciemnych loków, zaraz wsuwając w nie palce. – Mówisz o tym, że chciałaś mieć ze mną dziecko czy że chcesz naszą córkę koniecznie sama karmić? – wymamrotał sennie i uchylił w końcu lekko ślepia, żeby popatrzeć na tę swoją… Hot mamuśkę. Mogła być zmęczona, niewyspana, nieuczesana, nieumalowana… Mogła mieć wymiociny ich córki na koszulce… I co z tego? Cholernie za nią szalał. Cholernie. – Pozwolisz mi w końcu? – odezwał się po dłuższej chwili ciszy i tylko leniwego muskania ciemnych kosmyków żony swoimi palcami. – Być dla niej takim tatą, jakim chcę i powinienem być? – innymi słowy… - Wiesz, że nie musisz wszystkiego robić sama… – dopuści go do córki czy nie? Nie pytał i nie mówił tego z pretensją, nawet gramem pretensji, nie. Uśmiechał się pod nosem i nie przestawał co jakiś moment zerkać na żonę. Czuł w kościach, że to jej przysypianie było, jak pic na wodę. – I przestań, co? Nasłuchiwać. Wyluzuj, Ane. Ja też tu jestem. Jak zacznie płakać, to ją usłyszę. Obiecuję. – nie miał wątpliwości, że mu ufała, bardziej czuł, że trudno jest jej… Hmm… Nie robić wszystkiego samej. Tak po prostu. Jak to Ane – zosia samosia, od kiedy Weston ją zna.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Cień uśmiechu przemknął przez jej zaspaną twarz, ale tylko cień. Prawda była taka, że za każdym razem jak słyszała o karmieniu, jak ktoś jej powtarzał, że przecież wcale nie musi tego robić, bo żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku – było jej przykro, cholernie przykro… i zbierało jej się na płacz. Bo żyjemy w społeczeństwie, w którym panuje trochę laktoterror i ciężko było jej to wyrzucić z głowy. Więc chciała. Nie mogła przecież nikogo zawieźć prawda? Nie chciała nikogo zawieźć, a już szczególnie Skylera. Czy to było głupie? Oczywiście. Bo z jednej strony nie chciała go zawieźć, a jednocześnie nie słuchała, gdy mówił, że wcale nie musiała tego robić… jedyna osoba, na której zdaniu powinno jej zależeć mówiła jej, że nie musiała, a ona i tak jak ten osiołek się upierała. Więc gdy o tym wspomniał teraz, gdy stoczyła tą walkę… znowu zrobiło jej się przykro. Ale tylko mocniej schowała twarz wtulając się w niego i nie dając mu dojrzeć wyrazu swojej twarzy.
- Nie robię przecież. – szepnęła wreszcie po chwili i przestała się ukrywać. Skoro tak, skoro już ustalili, że żadne z nich już nie będzie teraz spało – odsunęła się, opadła grzbietem na materac i po chwili wpatrywania się w sufit, ostatecznie przeniosła wzrok na męża – Jesteś dokładnie takich tatą, jakim być powinieneś… – nie czuła jakby zabierała mu możliwość wykazania się. Okej, może czuła się bardziej odpowiedzialna – bo jednak to ona powiedziała, że chce mieć z nim dziecko, więc teraz trochę brała to na siebie, a dodatkowo dochodziło właśnie to nieszczęsne karmienie i masz… zosia samosia, zupełnie nieświadomie. Wychodziła z założenia, że nawet jeśli on do niej wstanie to i tak ona będzie musiała, żeby ją nakarmić. Więc w rezultacie oboje będą obudzeni, także bardziej ergonomiczne było, żeby wstawała sama – Jesteś najlepszym tatą jakiego ja chciałabym dla swoich dzieci. – zapewniła, uśmiechając się lekko i biorąc jego rękę, żeby przerzucić ją sobie przez brzuch – Jestem taka zmęczona… – więc mogłaby wyluzować, po prostu iść spać… zamiast tego wpatrywała się w męża – Jestem okropna? – no… to powiedziała! Ale chciała wiedzieć, po prostu wiedzieć.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Zupełnie niepotrzebnie brała całą tę odpowiedzialność na siebie. Do niczego go przecież nie zmusiła, prawda? On chciał tego dziecka tak samo mocno, jak ona. Do tanga i do dzieci trzeba dwojga i tutaj też tak było. Byli w tym oboje. Razem. Westonowi zależało, żeby Ane chociaż spróbowała dopuścić do siebie taką myśl. – Nie jestem. – zripostował luźno i spojrzał na leżącą obok i przyglądającą mu się żonę. – Nie jestem kompletnie. Może jakbyś urodziła bliźniaki to musielibyśmy się podzielić… – zażartował sobie głupio, ale hej, niech się na niego nie gniewa. Chciał dobrze. Odruchowo spojrzał na swoją rękę i brzuch żony, który tą ręką przykrywał. Pomyśleć, że jeszcze chwilę temu czułby tam kopniaki własnej córki.
Jestem okropna? To pytanie go szczerze zaskoczyło. Podniósł ekspresem wzrok do oczu Ackerman i już po samej jego minie bardzo jednoznacznie można było wywnioskować, że… - Głupoty gadasz, no słowo daję… – no bo serio? Okropna? Skyler aż prychnął. – Stajesz na rzęsach, żeby naszej córce niczego nie zabrakło. Chcesz być najlepszą mamą na całym świecie, czego chyba do końca nie rozumiem, bo mam takie nieśmiałe przeczucie, że Rose wolałaby mieć szczęśliwą mamę, a nie najlepszą w karmieniu, przewijaniu, usypianiu i tak dalej… – jedna brew wymownie podsunęła mu się w górę. Uśmiechnął się pod nosem, bo absolutnie nie miał nic złego na myśli. Liczył na to, że Ane to wyczuje. – Powiesz mi? Dlaczego tak bardzo ci na tym zależy? Żeby karmić ją piersią? – no przecież widział i wiedział, ile przysparzało to trudności, smutku, łez i frustracji. A wyjście z tego było tak banalnie proste… I dosłownie na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło, żeby wysłała Westona do sklepu – pojedzie tam choćby teraz, w środku nocy. – Niekarmienie dziecka piersią ma mnóstwo zalet, wiesz? – uśmiechnął się trochę śmielej i trochę bardziej jak cwaniak. Przysunął się też ciaśniej, bliżej do Ane – tak, że jego pysk był już w bardzo niewielkiej odległości od jej policzka, skoro leżała na plecach. – Mogłabyś na przykłaaaad… Wypić bezkarnie osiem kieliszków wina… Albo w końcu przespać całą noc? Butelkę sam obsłużę. – mrugnął do niej porozumiewawczo, bo cały czas miał w głowie taką obawę, że jedno słowo za dużo i ją zdenerwuje albo zasmuci. – Spróbujmy chociaż… Proszę? – dodał ciszej i podsunął łapsko do kobiecej twarzy. Palcami zaczął leniwie muskać policzek żony, skroń, okolice ucha i karku…

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Intensywnie się w niego wpatrywała i ściągnęła mocniej brwi, bo może i gadała głupoty, ale jednocześnie on też. Z jednego prostego powodu – miał złe założenia. Mogła być zmęczona, mogła być obolała, mogła być niewyspana i tak dalej… ale nie była nieszczęśliwa. Ba! Była najszczęśliwsza – Ma najszczęśliwszą mamę. – wyjaśniła to od razu, bo nie chciała, żeby przez chociaż jedną sekundę myślał, że nie była szczęśliwa. Nawet jak marudziła, denerwowała się, frustrowała albo płakała… to nie miało najmniejszego znaczenia. Bo była szczęśliwa. Właściwie nie potrafiła znaleźć w swoim życiu momentu, w którym byłaby bardziej szczęśliwa niż teraz… miała wszystko, absolutnie wszystko. Po prostu martwiła się, że jednocześnie jest okropna… dla niego, dla nich, dla Rose, dla Lily… dla całego świata.
Uśmiechnęła się pod nosem, gdy wspomniał o winie… było to kuszące. Po ośmiu kieliszkach niewątpliwie poszłaby spać na całą noc, a może nawet i dłużej. I zdecydowanie musiałby sobie radzić wtedy sam.
- Bo to powinno być normalne… naturalne. – i nie rozumiała dlaczego w jej przypadku było teraz tak utrudnione – Nie rozumiem dlaczego teraz tak nie jest. Tyle się mówi o tym jakie to dobre i zdrowe dla dziecka, jak mogłabym zrezygnować? – może i było jak alternatywą było mleko krowie, ale no cóż… hormony robiły swoje, więc ciężko przemówić jej do rozsądku – Więc nie mogę, Sky. Jeszcze nie teraz. – nie zamierzała się tak łatwo poddawać. Pokręciła lekko głową i uśmiechnęła się do niego ładnie. Tak – była uparta. Ale on też! Gdy nie zgadzał się jak mówiła, że był najlepszym możliwym tatą, przecież widziała! Każdego jednego dnia go obserwowała, więc miała zdecydowanie lepszą perspektywę niż on sam… powinien jej uwierzyć – Z Lily tak nie było. – dodała ciszej, znów wbijając wzrok w sufit – Nie wiem, co teraz robię źle. – dlaczego z dzieckiem, które właściwie było wpadką – wszystko szło łatwiej, nawet jeśli wtedy dopiero się tego uczyła. A może po prostu stawiała sobie mniejsze wymagania? To też jest całkiem prawdopodobne. Wcale nie było inaczej – ona była łagodniejsza w ocenie.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Mruknął z lekkim niezadowoleniem, bo naprawdę liczył na to, że Ane odpuści i przynajmniej spróbuje go posłuchać. Odpuści sobie – bo tak, przede wszystkim katowała samą siebie i wobec siebie była też najbardziej wymagającym i surowym sędzią. Weston nie chciał tego dla niej. Wiedział do czego to prowadzi. Bał się tego. – Nic nie robisz źle. Posłuchaj mnie w końcu, co? – odezwał się i złapał w łapsko policzek żony i przysunął pysk bliżej jej twarzy tak, żeby po prostu musiała na niego spojrzeć. Nie było innej opcji. – Tak się po prostu zdarza. Nie tylko tobie, Ane, czytałem o tym. Mnóstwo kobiet nie może karmić piersią i po to właśnie wymyślono mleko modyfikowane. I takich mężów, jak twój, który bardzo chętnie cię w tym i wszystkim innym odciąży. – wystarczyło tylko, żeby sobie odpuściła. Tylko tyle. – Z Lily było inaczej, bo z Lily wszystko było inaczej. Byłaś z Markiem, nie planowaliście tego… Twój organizm zareagował instynktownie. Poza tym poród Lily nie przypominał walki o życie… Teraz twój organizm jest wykończony. Wykończony, Ane. I cholera ma do tego pełne prawo. Sama pomyśl… Jak chcesz wytworzyć tyle mleka, żeby wykarmić Rose, skoro sama prawie w ogóle nie jesz? Nie śpisz, nie odpoczywasz. Tak, wiem… Nasza córka cię potrzebuje, wiem. Ale nasza córka ma też mnie. – mówił to wszystko i cały czas spoglądał w kobiece tęczówki. Uśmiechnął się pod nosem, bo do głowy przyszło mu coś jeszcze. – Zobaczysz… W końcu się wkurzę, porwę dziewczynki i uciekniemy. Wrócimy dopiero, jak się wyśpisz. – dodał na sam koniec i w końcu przysunął pysk do kobiecych ust. Lekko musnął wargami wargi żony i cicho w nie wymamrotał: - Rano pojadę po mleko. Nie zaszkodzi jak będzie stało w szafce i czekało, aż w końcu przyznasz, że twój mąż ma rację. Bo ma. Nawet nie ma innej opcji, Ane. Nie ma innej opcji… – i coś czuł, że ona też to wie, ale… Ech ta KOBIECA duma. W jej przypadku – przypadku Ackerman – była jeszcze „gorsza” niż męska.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Słuchała go! Dokładnie tak jak on słuchał jej, hehe. Nie no, żartuję. Słuchała. I nie miała problemu z tym, żeby na niego spojrzeć, prosto w męskie oczy. Nie bała się jego spojrzenia, nie unikała go. Nawet się do niego uśmiechnęła. Blado, bo blado… ale uśmiechnęła. I teoretycznie wiedziała, co mówił – że to się zdarzało, że nie jest jedyna i tak dalej. Ale i tak ciężko było zagłuszyć ten głosik z tyłu głowy, że nie daje rady. A że był wykończony? Że nie była wzorem dbania o siebie? Że faktycznie zapominała o jedzeniu, piła tylko zimną kawę i niewiele spała? No cóż… taki okres, prawda? Nikt jednak nie lubił, gdy takie rzeczy wytykało mu się prosto w twarz, zwłaszcza że mogła odebrać jego słowa jako „dajesz ciała, Ackerman”, więc zmarszczyła śmiesznie czoło i przyglądała mu się trochę jak obrażona pięciolatka – Nie polecam… w sensie, jak stracę je z zasięgu wzroku to sen będzie ostatnią rzeczą, o której będę myślała. Za to szukałoby cię całe fbi. – kącik ust drgnął jej ostatecznie w lekkim rozbawieniu, uśmiechnęła się pod nosem i sięgnęła jego warg, lekko je muskając. Wiedziała, że chce dobrze i tak… prawdopodobnie miał rację – Będę bezużyteczna… – oho – Zaczniesz wszystko robić sam i wcale, ale to wcale nie będziesz mnie potrzebował. – zostanie tym tatą na pełen etat, na co mu podobno teraz nie pozwalała – chociaż wcale nie uważała i nie zauważała, żeby w jakikolwiek sposób zabierała mu możliwość kontaktu z córką. Dalej też miała minę obrażonej pięciolatki i słowo honoru, że otarła wierzchem dłoni jakąś pojedynczą łzę, która spłynęła jej po policzku. Nie, nie płakała. Raczej nadal ten cały rozpieprz hormonalny, a do tego emocjonalny dawał jej się we znaki. Bo miało być piękne, idealnie, a o…. wyszło jak wyszło. I czuła się winna, oczywiście, że tak. Na szczęście te jej wahania nastroju nie były najgorsze, bo aktualnie po prostu znowu mocno się do niego przytuliła. Zamknęła powieki, wsłuchiwała się w bicie jego serca, przylegała do niego tak mocno, że tak… mogłaby tak zasnąć, wreszcie się zrelaksować. Ale wtedy odezwała się elektryczna niania na stoliku nocnym… ktoś tu się obudził!


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Aż trudno mu było uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. Stąd jego może nawet trochę niezadowolona mina i głęboka zmarszczka między ściągniętymi brwiami. Nie zdążył nic powiedzieć, bo – po pierwsze – słowa Ane wciąż jeszcze odbijały mu się w głowie echem, po drugie – potrzebował znaleźć na nie możliwie najlepszą ripostę, a po trzecie… Rose. Cicho westchnął słysząc dziecięce kwękanie w głośniku ich elektronicznej niani. Czuł, że Ackerman drgnęła. – Ani mi się waż. Ja pójdę. – zarządził dość stanowczo, jako ten właśnie tata swojego dziecka, którym chciał i powinien być. I którego chciał, żeby i Ane i jego córki w nim widziały. Cmoknął ją jeszcze soczyście i czule w czubek przemądrzałej głowy, a potem faktycznie zaczął wygrzebywać się z ich duużeeeego, wygodnego małżeńskiego łooooża. Nie ubierał się za bardzo, bo i po co, więc podreptał do pokoju córki w samych gatkach, w których sypiał. Chwilę go z Ane nie było, ale mogła słyszeć w głośniku niani, jak Weston wita się z Rosie i cichym, spokojnym głosem próbuje ją uspokoić. Dziewczynka nie płakała, ale w swoim noworodkowym stylu stękała, memlała i kwękała. – Nie chcesz spać? Ale wiesz, że jest noc i grzeczne dzieci w nocy śpią, co? – Sky mamrotał, co Ackerman oczywiście mogła słyszeć wciąż przez nadajnik. – No tak… Masz w sobie chyba więcej Ackerman, niż Westonów, bo wierz mi maluchu… Twój tata ze snem problemów nie ma żadnych. – za to mama? Tiaaaaa… Na własne życzenie trochę! Ale tego już córce nie powiedział. Pospacerował z nią jeszcze chwilę po pokoju, a potem… Potem Ane mogła słyszeć jego kroki na korytarzu… A po dwóch chwilach stanął w progu ich sypialni. Z ich małą córeczką w swoich wielkich łapach. – Nie umiem. – przyznał cicho, ale uśmiechnął się przy tym z jakimś takim westonowym rozczuleniem. – Nie umiem jej położyć do łóżeczka. Nie umiem jej… Oddać. No wiesz… – ze swoich rąk. Dlatego ostatecznie usiadł z córką na łóżku, tuż przy Ane, która – jak znam życie – wcale nie spała. – Ane? Pokażesz mi jutro… A raczej dzisiaj później… – uśmiechnął się pod nosem, bo wiedział, jak to brzmi. – Zdjęcia Lily, jak się urodziła? Nawet jeśli jest na nich Mark, przeżyję. – przewrócił oczami i spojrzał na żonę. – Ciekaw jestem ich podobieństwa. – które cechy dziewczynki miały wspólne, a więc odziedziczone po swojej mamie. Miał nadzieję, że Ackerman nie wyda się to dziwne…?

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Faktycznie drgnęła, ale nie zamierzała się spierać. Dała mu pierwszeństwo – zwłaszcza, że przecież nie minęło wiele czasu od kiedy skończyła karmić, więc nie mógł być to głód. A tym samym nie mogło być to nic z czym Sky nie mógłby sobie poradzić. Zamiast wstawać poprawiła sobie poduszkę pod głową, mocniej się do niej przytuliła i może nawet spróbowałaby zasnąć, ale nie mogła się skupić przez to, co słyszała przez elektroniczną nianię. Uśmiechnęła się pod nosem, bo… mogło coś w tym być, zdecydowanie mogło coś w tym być. Nic więc dziwnego, że nie spała, a kiedy tylko przekroczył próg sypialni – podniosła głowę, żeby na nich spojrzeć i znowu się uśmiechnąć. Położyła się na boku, żeby mieć lepszy widok na tą dwójkę i sięgnęła dłonią do dziecięcej rączki, która ciągle była tak malutka, ale to tak malutka, że niezmiennie ją to przerażało. Tak, przerażało… bo ciągle miała wrażenie, że jakoś może jej zaszkodzić. Zupełnie przypadkiem, ale może.
- Są podobne… Rose jest dużo mniejsza, ale są podobne. – przyznała, nie przestając się uśmiechać – Nie pamiętam, gdzie je zostawiłam… – po tym jak przywlekła je z Kalifornii po rozprawie z Markiem, gdy właściwie zamknęła większość swoich kalifornijskich spraw. Sprzedaż domu wiązała się z koniecznością zrobienia porządków i o ile większość rzeczy albo sprzedała albo oddała – pamiątki przyleciały z nią w ramach wielu kilogramów nadbagażu – Ale znajdę i możemy obejrzeć. – nie widziała w tym nic dziwnego. Zresztą sama ich wieki nie oglądała, więc dlaczego nie? Chętnie sobie to odświeży – Nie ma ich wiele – nigdy nie była osobą, która miała mnóstwo zdjęć – Chodź, połóżcie się… – nie będzie przecież tak siedział – Chyba możemy raz złamać tą zasadę, że to nasza sypialnia. – uśmiechnęła się pod nosem, ale prawda była taka, że dobrze było się tego trzymać. Brak łóżeczka w sypialni sprawiał, że może musieli robić dłuższe wycieczki w środku nocy, ale przynajmniej sypialnia była ich sypialnią, a nie pokojem dziecięcym. Nadal nie sprzyjało to wypoczynkowi, ale było lepiej niż jakby noworodek spał obok – Ale do ciebie też jest podobna… jak się uśmiecha. To widać. Ja to widzę. – stwierdziła pogodnie, a kiedy faktycznie położył się z małą, znowu obróciła się tak, żeby móc ich widzieć… - Nie odsuniesz mnie? Nie będziesz kazał mi tylko siedzieć i odpoczywać? Jeśli przestałabym próbować ją karmić?



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ilekroć spoglądał na tego malucha, którego aktualnie trzymał w łapach, tylekroć momentalnie miękło mu serducho. Ta dziewczynka obudziła w nim coś, o czego istnienie nigdy sam siebie nie podejrzewał. Był jej tatą. Takim… Tatą-tatą. Od początku do końca. Pomyślał o tym i od razu pomyślał też o Lily i swojej roli w jej dziecięcym serduszku. Od razu uśmiechnął się szerzej, bo… - To dobrze. Dobrze, że są podobne, bo… – spauzował, bo w głowie odezwała mu się taka naprawdę głupia myśl pt. „im mniej Marka w Lily, tym lepiej”, za co natychmiast sam sobie mentalnie dał przez łeb. Spojrzał na żonę i uśmiechnął się do niej ładnie. – Bo po prostu to dobrze. Nie chcę, żeby ktokolwiek kiedykolwiek w ich życiu próbował im wmówić, że nie są prawdziwymi siostrami. – oboje dobrze wiedzieli, że dzieciaki potrafiły być okrutne. Wykorzystywały każdą emocjonalno-sytuacyjną szczelinę, żeby dopiec kogoś, kogo uważały za choćby lekko innego od nich. Sky naprawdę nie chciał, żeby coś podobnego spotkało jego córki. Wsunął się głębiej w łóżko i położył Rose między sobą, a Ane. Sam też położył się na boku, żeby nie tracić ani jednej, ani drugiej z oczu. – Ane… – zaczął cicho, podnosząc wyraźnie przejęty wzrok na żonę. Musiała wiedzieć, że zależało mu na tym, żeby wzięła sobie do serca to, co zaraz usłyszy. – Jak mógłbym cię od niej odsunąć? Jesteś jej mamą, najważniejszą osobą w jej życiu… Nie po to tak o ciebie walczyłem, żeby teraz odsuwać cię od naszej córki. Nigdy… – ściągnął mocniej brwi, bo w głowie odezwała mu się ta myśl i te słowa, które utkwiły tam, zanim poszedł po Rose. – Nigdy nie mów, że jesteś lub możesz być dla nas bezużyteczna. To bzdura, Ane. Kompletna bzdura. Potrzebujemy cię, wszyscy… Cała nasza trójka… Czwórka właściwie. – uśmiechnął się, bo przecież Bosman też się w tym rachunku liczył, prawda? – Jak powietrza. Niczego ci nie zabronię, niczego nie będę oczekiwał, obiecuję. Po prostu… Chcę, żebyś trochę zwolniła i dała sobie szansę na regenerację. To był trudny poród, Ackerman. Nie udawajmy, że było inaczej. Proszę. – w jego głowie cały czas tkwił obrazek, który wydarzył się tamtego dnia. Tyle krwi, ona nieprzytomna i blada jak ściana… I ta walka z samym sobą. Z tym co jej obiecał i z tym czego egoistycznie sam pragnął. Spoważniał naturalnie mówiąc i myśląc o tym wszystkim teraz. – Poza tym hej… Nie musisz w ogóle przestawać karmić piersią, jeśli tego nie chcesz. Po prostu… Jeśli jest trudno, użyjmy butelki. Taki kompromis… Co ty na to? – chciał go wypracować, żeby oboje go zaakceptowali. Bo bez akceptacji – lepiej nie będzie. – Możemy się teraz znowu pozachwycać tym, jaka jest ładna… – skinął na Rose. – Po tatusiu oczywiście. – aha, jaaaaassssne. Wyszczerzył kły i łapskiem sięgnął do damskiego policzka. Lekko i czule dotknął go palcami.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Spojrzała na niego czujnie, bo wiedział, że to było coś… czego się bała. Tak zwyczajnie się bała i to tylko ze względu na Lily. Jej ojciec biologiczny nie żył, ona sama sporo przeszła w swoim krótkim dziecięcym życiu i ostatnią rzeczą jaką mogła dla niej chcieć to uczucie osamotnienia, braku przynależności i bycia częścią rodziny tylko dlatego, że Skyler nie był jej biologicznym tatą, a do tego na świat przyszła Rose. Dlatego tak się tego bała, że gdy wrócą z córką do domu… trzeba stanąć na rzęsach, żeby Lils nie miała żadnych wątpliwości i ani razu nie poczuła się odsunięta na dalszy plan. Tych kilka dni wystarczyło, żeby się zorientować, że będzie dobrą starszą siostrą i oni po prostu muszą być dobrymi rodzicami. Najlepszymi. Ane potrzebowała tego względem obu córek… dlatego chciała być samodzielna, dlatego chciała wiele rzeczy robić bez pomocy Westona i trochę się przy tym zajeżdżała. Nie potrafiła też znaleźć racjonalnego wytłumaczenia dla swoich wątpliwości. No po prostu… nie. To tam było, podsuwało jej głupie pomysły do głowy i tyle. Potrzebowała czasu, żeby oswoić się z nową rzeczywistością i może wtedy znikną… taką przynajmniej miała nadzieję.
Gdy sięgnął do jej policzka – uśmiechnęła się. Przykryła jego dłoń swoją własną i skinęła – Oczywiście, że tak… nawet nie próbuję się z tym kłócić. – zażartowała, zupełnie ignorując fakt, że skoro dziewczynki były do siebie podobne to… musiały być podobne do Ane, bo tylko ona je łączyła, ale ci! Drobnostka! Pierdoła!
- A co do karmienia… daj mi jeszcze trochę czasu, dobrze? Muszę do tego dorosnąć, nie chcę podejmować decyzji w środku nocy. Wiem, że to co się dzieje teraz nie jest dobre ani dla mnie ani dla niej, bo obie się przy tym frustrujemy, ale… potrzebuję czasu. – jak ze wszystkim, musiała to sama sobie poukładać i po prostu dojść do sensownych wniosków. Jednak trochę wiary w człowieka, że będą to rozsądne wnioski! – A to, że jesteśmy zmęczeni… chyba możemy przywyknąć. Nie wyśpimy się przez długi, długi, dłuuuugi czas… – dodała, uśmiechając się pod nosem i przenosząc wzrok na córkę, która chyba jednak wreszcie zasypiała. Przynajmniej ona.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Taaaak, Weston zdawał sobie z tego sprawę prawdopodobnie bardziej niż Ane zakładała. Ich córki musiały być podobne do swojej mamy, ale to akurat bardzo dobrze! Weston bardzo tego chciał - widzieć w Rose wszystko to, co najlepsze miała w sobie Ane. Zwłaszcza, że miała tylko najlepsze i nic najgorszego, hyhy. Ba! Nawet przeciętnego!
Uśmiechnął się do żony, kiedy ta wspomniała o zmęczeniu, które czuli już teraz i będą czyli przez… Daleko najbliższy czas. - Nie wiem o czym mówisz. Ja nie jestem zmęczony. Nic, a nic. Bo wiesz… Tacy twardziele, jak ja w ogóle się nie męczą. Niczym. - zażartował sobie głupio, bo oczywiście, że był zmęczony i czuł niemoc i deficyt siły, jak każdy normalny człowiek. Tak, twardziel też. - Jak nauczymy się ergonomicznie wykorzystywać nasz… Zasób rodzicielski… - parsknął cichym śmiechem i wyszczerzył kły, bo doskonale wiedział, jak idiotycznie to zabrzmiało. - To będzie lepiej. Zobaczysz Zosiu-samosiu. - Weston nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Jeśli nauczą się dzielić obowiązkami i wzajemnie się w nich uzupełniać, będzie im lżej. Po prostu. Spojrzał na zasypiającą córkę i nie mógł się do tego ładnego obrazka po prostu nie uśmiechnąć. Jak zakochany w swojej córce tata. - Ane, a ty właściwie… - zaczął po jakiejś chwili tylko przyglądania się dziewczynce. Nie przerywał tego jeszcze, nie podniósł wzroku na Ackerman. - Pamiętasz cokolwiek z porodu? Z operacji i… Po operacji? - dopiero teraz, kiedy zapytał o co chciał, uniósł lekko brew i razem z tym podążył ślepiami do tęczówek żony. Czy chodziło mu o coś konkretnego? Oczywiście, że tak. A kiedyś mu NIE chodziło? - To o co chcę zapytać… Tak naprawdę to… - brzmiał niepewnie? Brzmiał jakby stąpał po mocno grząskim gruncie i nie czuł się tam bezpiecznie? O tak, zdecydowanie. Cyknął cicho pod nosem, niecierpliwiąc się na samego siebie. Spojrzał Ane prosto w te jej czekoladowobrązowe ślepia i w końcu to z siebie wyrzucił… - Czy pamiętasz co ci powiedziałem po operacji? Jak już byłaś w sali i przynieśli nam Rose. - a raczej czy pamiętała do czego jej się wtedy przyznał. O to mu chodziło. Chciał to od niej usłyszeć.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
ODPOWIEDZ