Właściciel winnicy i farmy — Farma Callaway
53 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Mam winiarnię i stado... dzieci, hehe
4.

Salvador naprawdę nie dawał sobie czasu na odpoczynek. Przez cały czas pracował nad rozwojem swojej winnicy. Chciał ją w większym stopniu zamienić także na farmę. Chciałby mieć owce i konie. No i może krowy. Krowy to jest coś do przemyślenia jeszcze, ale konie brzmią jak plan idealny. Tym bardziej, że ma też poważne plany na powiększeniu terenu winnicy. Nie musiałby się wtedy poruszać autem, tylko dosiadałby konia. O tak, już nie byłby farmerem czy właścicielem winnicy. Wtedy mógłby się nazywać ranczerem, a jego kapelusz kowbojski miałyby więcej sensu.
Właśnie nadzorował dostawę drewna. Miał stworzone dwa plany. Jeden był na rozbudowę stodoły, którą już mieli, a która obecnie służyła za naprawdę spory składzik. No chyba, że nadchodził czas jakiejś dużej imprezy rodzinnej, albo ktoś był zainteresowany zorganizowaniem czegoś. Wtedy stodoła była oczyszczana i zamieniona w naprawdę piękny lokal w stylu rustykalnym. Drugi plan zakładał stworzenie czegoś kompletnie nowego, a zostawienie w spokoju starej stodoły. Nie miałby serca, żeby się jej pozbyć. Pamiętał ją z czasów swojego dzieciństwa. Nie chciałby pozbywać się takiej pamiątki, która była w stanie utrzymać się przez pokolenia. Drewno, które właśnie dostarczono było teraz wnoszone do owej stodoły. Salvador nie ufał australijskiej pogodzie, więc wolał je pochować. Zmoknięte drewno nie przydałoby mu się kompletnie na nic. Poinstruował chłopaków i dał im znać, że jak wypakują wszystko to mogą wracać do domów. W końcu był weekend, też chcieli spędzić czas z rodzinami.
Callaway odszedł sobie na kilka kroków i zaczął spoglądać na farmę Rockwellów. Jeszcze w zeszłym roku była dobrze prosperującą winnicą. Dzisiaj nikt się nią nie zajmował. Kiedy jedyny żyjący Rockwell opuścił Lorne Bay, winnica stała i się marnowała. Salvador próbował się skontaktować z mężczyzną w celu wykupienia ziemi. Niestety bez skutku. Zamiast tego do urzędu miasta. Może oni będą w stanie coś zaradzić. No nic, na razie tylko liczył, że jego marzenie spełni się jeszcze przed końcem roku. Budowanie nowej stodoły miałoby wtedy więcej sensu. Spojrzał za siebie, bo usłyszał jakieś kroki na werandzie. Uśmiechnął się na widok swojej najmłodszej córki. Zdjął z głowy kapelusz i ruszył w jej stronę. –Kogo to moje oczy widzą? – Zagaił wesoło. –Proszę powiedz mi, że się w końcu namyśliłaś i postanowiłaś wrócić mieszkać do rodziców. – Zażartował sobie, ale gdyby Harper mu wyznała, że to nawet nie jest żart i rzeczywiście wraca, to przyjąłby ją z otwartymi ramionami. Tak jak właśnie teraz. Otworzył ramiona i przytulił córkę na przywitanie i ucałował czubek jej głowy. Nie miało znaczenia to, że widzieli się właściwie parę dni temu. –Mam nadzieję, że nic się nie stało. – Powiedział z uśmiechem.

Harper Callaway
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
#19

Ostatnie tygodnie upłynęły najmłodszej latorośli Callaway głównie pod znakiem budowania ze współlokatorką kompostownika, pieczenia niezliczonej ilości babeczek (także tych z zieloną wkładką, if you know what I mean), kompulsywnego koszenia trawy i przemalowywania płotu z bieli w odcieniu kości słoniowej na biel perłową. Well, Harper nie była najlepsza w bezczynne czekanie. Odkąd została zawieszona w redakcji Kangurka - lokalnego portalu plotkarskiego, dla którego do niedawna dziewczyna pisała artykułu o równie lokalnych celebrytach z instagrama - nie mogła znaleźć sobie miejsca. Po niezbyt miłej rozmowie ze swoim ówczesnym szefem, który niemal wprost oznajmił jej, że zostanie kozłem ofiarnym za felerny artykuł, który wyszedł spod jej klawiatury i za który redakcja Kangurka została pozwana, Harper od razu zgłosiła się do Janelle Reddick. Długoletnia przyjaciółka rodziny Callaway niemal z marszu ustaliła strategię na walkę z portalem plotkarskim. I ze stuprocentową skutecznością Janelle wdrożyła ją w życie podczas ostatniego spotkania z eks szefem i świtą jego ludzi. Dosłownie, zmiotła ich z planszy w taki sposób, że Harper nie dość że miała kryty tyłek, to jeszcze redakcja zobowiązała się wypłacić jej zadośćuczynienie za czas pozostawania przez Harps bez pracy.
Harper obiecała sobie, że opowie o wszystkim rodzicom, kiedy będzie już po wszystkim. Wyglądało na to, że ten moment właśnie nadszedł, więc dziarskim krokiem zmierzała właśnie w stronę rodzinnej farmy. Z daleka dostrzegła na werandzie ojca, któremu posłała szeroki uśmiech. Od razu wtuliła się w ramiona ojca, zupełnie tak jakby witali się po miesiącach rozłąki. Odrywając się od niego wywróciła oczami - oczywiście teatralnie, tak żeby papa nie miał żadnych wątpliwości, że Harper miała już dość tego pytania zadawanego za każdym razem, kiedy się widzieli. Oczywiście nie miała, ale musiała tupnąć nóżką!
- Tato, mówiłam Ci już, nie wracam - odparła odgarniając niesformy kosmyk z czoła. - Przecież nie wyprowadziłam się na inny kontynent. Ani nawet do innego miasta. Ani nawet DO miasta - roześmiała się, bo wydawało jej się że tata czasami zapominał, że mieszkała raptem parę domów dalej. Zdjęła z ramienia torebkę i rzuciła ją na fotel znajdujący się na werandzie. - Hej, a czy musiało się coś stać, żebym odwiedziła rodziców? - wzruszyła niewinnie ramionami, a następnie wypuściła głośno powietrze z ust. - No dobra, jest jedna rzecz... Ale obiecaj, że się nie zdenerwujesz, nie będziesz panikował i nie będziesz mi za dużo przerywał - nakreśliła swoje warunki.

salvador callaway
Właściciel winnicy i farmy — Farma Callaway
53 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Mam winiarnię i stado... dzieci, hehe
Zaśmiał się na jej odpowiedź. –Tak tylko mówisz. Zobaczysz, że jeszcze będziesz poważnie rozważała powrót do rodzinnego domu. – Uśmiechnął się potulnie. Życzył swoim dzieciom jak najlepiej, ale też wiedział jak to jest jak się opuszcza dom rodzinny. Cieszysz się z nadchodzącej dorosłości i niezależności, ale w pewnym momencie masz około trzydziestu lat i dopada cię chandra związana z życiem i dotychczasowymi wyborami. Zaczynasz tęsknić za byciem młodym i za życiem beztroskim, takim, które było pozbawione jakiś trudnych życiowych wyborów. W pewnym momencie zdajesz sobie sprawę z tego, że ostatnim razem takie życie wiodłeś kiedy mieszkałeś z rodzicami. A przynajmniej Salvador miał nadzieję, że właśnie tak jego dzieciaki wspominają rodzinny dom. Jako ostoję, do której tak naprawdę zawsze mogą się udać, kiedy nadejdą ciężkie czasy. Chociaż naturalnie wolałby, żeby dla jego dzieci ciężkie czasy nie nadeszły nigdy. Dlatego tak ciężko pracował nad tą winiarnią. Wiedział, że Sylvan jako jedyny miał ambicję, żeby przejąć winiarnię. Zanim jednak Sal oficjalnie zadeklaruje, które dziecko przejmie dowodzenie, upewni się, że to dziecko będzie się dzieliło ze swoim rodzeństwem. Wierzył, że wszyscy byli wychowani prawidłowo i mogli na siebie liczyć, ale wiadomo… pieniądze poróżniły niejedną rodzinę. Nie chciał, żeby przydarzyło się to jego rodzinie. –No i właśnie to jest dla mnie zaskakujące. Wyprowadziłaś się tak blisko, a tak rzadko wpadasz. – Tak naprawdę nie wpadała jakoś specjalnie rzadko, ale Sal nie byłby sobą, gdyby się z nią trochę nie podroczył. –Poza tym nadal nie mogę przeżyć, że wyprowadziłaś się na inną farmę. Co jest nie tak z tą?- Rozłożył ramiona, ale oczywiście nadal sobie żartował. Harper mogła zamieszkać w baraku pod mostem jeżeli to jej sprawiało radość. Martwiłby go taki wybór, ale no ostatecznie uważał, że skoro dzieci są dorosłe to równie dobrze mogą podejmować swoje decyzje, żeby uczyć się ewentualnie na swoich błędach.
-Absolutnie nie. Ale wolę zakładać najgorsze, żeby jednak się miło zaskoczyć. – Podążył za nią na werandę. Zdjął kapelusz, który odwiesił na specjalny haczyk i wyjął z kieszeni spodni rękawiczki. Już miał wejść do domu, żeby zaproponować jej coś do picia, ale automatycznie obleciał go strach po jej kolejnych słowach. –To nie brzmi jak początek dobrej rozmowy. – Oznajmił i momentalnie też spoważniał. Cofnął się z powrotem na werandę i podszedł do córki. –Obiecuję, że się nie zdenerwuję i nie będę panikował. – Powiedział posłusznie i aż się oparł o barierkę. –Nie będę też za dużo przerywał. – Dodał chociaż zawsze uważał się za świetnego słuchacza. Może jednak się mylił. –Cokolwiek się dzieje, wiedz, że ze mną możesz być zawsze szczera. – Zachęcił ją jeszcze układając dłoń na jej ramieniu. Zdecydowanie wolał gorzką prawdę niż słodkie kłamstwo.

Harper Callaway
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Wywróciła oczami na słowa papy. Oczywiście Harps doświadczyła w ciągu swojej (aż) półrocznej samodzielności tęsknoty za rodzinnym domem, za maminymi śniadaniami i wieczorami z winkiem na tarasie z rodzicami i Timem. Ale jednocześnie miała poczucie, że to dla niej idealny moment na wyfrunięcie z gniazdka uniknięcie sytuacji, w której z czasem zaczęłaby się po prostu bać zmian. Była jeszcze młoda, elastyczna w swoich wyborach, potrafiła się dostosowywać. Nie miała jakichś zakapiorskich przyzwyczajeń, którymi dawałaby się we znaki współlokatorom. A i potrafiła przymknąć oko na niektóre zwyczaje innych domowników. No dobra, dalej nie mogła zdzierżyć tablic Ouija Tate, które walały się po ich domu, w którym obecnie razem mieszkały, ale poza tym było im tam całkiem okej!
- Tatoooo, tu nie chodzi o farmę czy konkretny dom, tylko o brak staruszków nad głową - odparła niewinnie, chociaż uczciwie musiała przyznać że państwo Callaway byli totalnie nieinwazyjnymi rodzicami. Jasne, interesowali się życiem pociech, ale w granicach rozsądku. - Poza tym dalej mieszkam z Tate, więc tak jakby wyprowadziłam się tylko jedną nogą - zamyśliła się, owszem miało to sens! Harper miała nawet przez moment myśl, że może to rodzice zasugerowali starszej Callaway, żeby zamieszkała z Harper i miała ją na oku. Ale szybko odrzuciła ten pomysł, bo Tate na bank nie dałaby sobą w ten sposób sterować.
Podejrzliwie spoglądała na papę, kiedy ten zgadzał się na jej warunki. Ale tata Callaway był najbardziej słownym mężczyzną jakiego Harper znała, więc uznała, że absolutnie nie musi mieć obaw, że Salvador zrobi coś wbrew złożonej obietnicy. Westchnęła więc przeciągle i sama również oparła się o barierkę i uśmiechnęła się do ojca ciepło.
- Wiem, tato. Ale tak samo jak Wy kiedyś chroniliście nas, tak teraz my czasami musimy ochronić Was, żebyście się za bardzo nie denerwowali - wyjaśniła swój tok myślenia puszczając tacie oczko. Oczywiście nie chodziło jej o okłamywanie rodziców, ale po prostu o sprytne pomijanie niektórych wątków. - No boo... ostatnio miałam problemy w pracy. Wiesz, w tej redakcji. Kangurek, portal plotkarski - dodała, bo o ile Salvador wiedział czym się Harps zajmowała, to jednocześnie meandry internetów mogły być dla niego zbyt zawiłe. Tak, Harper wydawało się, że jej rodzice nie wiedzą, czym jest internet. - Jakiś czas temu napisałam artykuł o przekrętach podatkowych takiej jednej instacelebrytki. To znaczy, dziewczyny która wrzuca swoje zdjęcia do internetu, na Instagrama, i reklamuje tam różne rzeczy. W tym internecie - mówiła, spoglądając niepewnie na ojca, próbując wybadać czy ten za nią nadąża. No, jakby nie było Salvador miał już swoje lata, więc niekoniecznie musiał być biegły w tym całym fejsie i instagramie. Chociaż Tate mówiła ostatnio, że papa założył se instagrama i zaczął wrzucać tam jakieś dziwne selfie!

salvador callaway
Właściciel winnicy i farmy — Farma Callaway
53 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Mam winiarnię i stado... dzieci, hehe
-No tak. – Teatralnie pacnął się w czoło. –Bo przecież mieliście z nami tak tragicznie. – Uśmiechnął się. Naturalnie tęsknił za domem pełnym dzieci. Oczywiście, że brakowało mu Harper, ale jednocześnie nie chciałby ich unieszczęśliwiać trzymając ich w rodzinnym domu. Chciał, żeby się rozwijały na własną rękę. Poza tym odkąd w domu nie było dzieciaków to Salvador mógł więcej czasu poświęcać winnicy i nie miał przy tym wyrzutów sumienia. Nie uważał się za jakiegoś specjalnie nieobecnego ojca, ale miał świadomość tego, że sporą część swojego życia poświęcał upewnianiu się, że winnica funkcjonuje poprawnie. W dodatku był nastawiony na to, żeby była to rodzinna firma, więc niekoniecznie zatrudniał ludzi z zewnątrz. Jasne, robił to, ale naprawdę starał się to ograniczyć do minimum. Zapewne jakby miał się wszystkim zajmować sam to nie dociągnąłby do czterdziestki. –No niby tak, ale jednak inaczej bym na to patrzył jakbyś zabrała ze sobą mnie, albo mamę. – Wzruszył ramionami, ale zaraz posłał jej szeroki uśmiech. –Oczywiście żartuję sobie. Jestem z ciebie dumny. Z was wszystkich. – Przynajmniej jego dzieci nie były jakimiś bananowymi darmozjadami, które tylko interesowały się tym, żeby przejąć rodzinne pieniądze. Nie żeby te rodzinne pieniądze w ogóle były jakimiś milionami Kardashianów.
Westchnął ciężko. –Rozumiem, ale… to nie jest wasze zadanie. – Uśmiechnął się smutno. Było mu bardzo miło, że Harper powiedziała coś takiego. Oczywiście cieszyło go to, że dzieci się o nich troszczyły, ale i tak wychodził z założenia, że to on i Jen powinni się troszczyć o nich. –Waszym zadaniem jest korzystanie z życia i świadomość, że możecie do nas przychodzić ze wszystkim. – Pewnie nie chciałby wiedzieć o WSZYSTKICH rozterkach swoich dzieci, bo wiadomo, co za dużo to niezdrowo, ale jak dzieje się coś poważnego no to naturalnie Sal uważał, że rodzice powinni być częścią tych trosk i zmartwień, żeby w jakiś sposób dzieciom ulżyć.
-Tak, tak. – Pokiwał głową, ale przypomniało mu się, że obiecał, że nie będzie przerywał więc przyłożył palec do ust upominając samego siebie. Nie wiedziałby czym jest Kangurek, więc ucieszył się, że mu to wyjaśniła. On by z jakiegoś powodu pomyślał o polskim kangurze matematycznym, a to byłoby naprawdę dziwne skojarzenie. Tym bardziej, że no wiedział czym się zajmowała Harper i wiedział, że nie była to matematyka. –Okej…. – Musiał coś powiedzieć, bo się zestresował. Oszustwa podatkowe nie były lekkim tematem. Dosłownie rano czytał o tym, że Shakira może spędzić 8 lat w więzieniu za swoje przekręty. Jeżeli Harper wytknęła komuś coś takiego, rzuciła niekorzystne światło publiczne na kogoś popularnego to mogła sobie narobić problemów. –Proszę kontynuuj, bo mam dużo komentarzy, ale jednocześnie złożyłem obietnicę. – Uśmiechnął się, ale widać było, że był to niepewny uśmiech, bo jednak lekko się Sal zestresował. Dobra, może nawet nie lekko. Zestresował się poważnie, ale okazywał tylko lekki stres.

Harper Callaway
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Harper miała to szczęście, że jako najmłodsza w rodzinie tak naprawdę nigdy nie odczuwała nieobecności ojca. Jasne, kiedy po jej narodzinach zaczął poświęcać się winnicy, często nie było go w domu. Jednak z perspektywy Harps Salvador po prostu wychodził rano do pracy, a wieczorem znowu mogła ładować mu się na kolana. Był to stan nieporównywalny z tym, że papy nie było w domu ze względu na służbę wojskową. Jako dziecko często nawet nie dowierzała, że jej tata był żołnierzem i z wypiekami na swojej dziecięcej buzi słuchała tych opowieści o życiu Callaway'ów sprzed jej przyjścia na świat.
Wywróciła oczami słysząc słowa ojca, jednak kiedy powiedział o dumie z dzieci, posłała mu łagodny uśmiech. Nigdy nie odczuwała ze strony rodziców presji, że musi ich za wszelką cenę zadowolić, albo co gorsza - spełniać jakieś ich niespełnione ambicje. Ale jednocześnie lubiła to ich pełne dumny spojrzenie, kiedy chwaliła im się jakimś sukcesem.
- Tatooo, ale nie możemy Wam już zawracać głowy każdą pierdołą. Nie jesteśmy już dziećmi - roześmiała się, bo jednak wiedziała że w świadomości rodziców zawsze będzie małym bejbikiem. - W ogóle powiedz mamie, ale wiesz, tak dyskretnie, żeby nie pisała do mnie codziennie na Whattsupie z pytaniem, czy zjadłam obiad - dodała prędko, korzystając w ten sposób z okazji na zwrócenie uwagi mamie. Bo jej przecież nie posłucha, ale może jak tata jej to powie, to stwierdzi że faktycznie przesadza z tą nadopiekuńczością?
Uważnie zmierzyła tatka wzrokiem widząc, jak ten ledwo powstrzymuje się od komentarza. Upewniwszy się, że naprawdę może mówić, kontynuowała.
- No, to ta dziewczyna, Tara Lafferty... Pamiętasz, jak kibicowałam jej w X-Factorze? - uniosła pytająco brew, robiąc mini dygresję. Papa na bank pamiętał, jak mała Harper skakała przed tv w ręku trzymając pilota, który robił jej za mikrofon. Cóż, do kariery Shakiry było tej niedoszłej gwiazdce daleko, bo ostatecznie po debiutanckiej płycie słuch o niej zaginął, a obecnie rozkręcała dwie firmy, kanał na YouTube, a to wszystko przy akompaniamencie jakiegoś gówna wrzucanego na Insta i TikToka. Ale nie chciała przytłaczać taty taką ilością informacji, więc trzymała się w swojej opowieści już tylko tego Instagrama i jej dwóch marek. - No. No i ona na tym Instagramie rozkręca swoje dwie marki - odzieżową i kosmetyczną. Jakiś czas temu dostaliśmy anonimowy donos, że w jednej z tych firm, Lafferty's Fashion - tej od ubrań - kręcą dobre wałki na podatkach. To znaczy, robią przekręty finansowe - zerknęła na Salvadora aby się upewnić, czy tata wciąż był z nią mentalnie, czy jednak trochę się już pogubił w tym instagramowym slangu. - Zaczęłam robić research, znaczy takie małe śledztwo. Złożyłam parę wniosków do skarbówki o udostępnienie informacji publicznej, przeanalizowałam wszystkie sprawozdania finansowe z ostatnich paru lat jej działalności i okazało się, że ta dziewczyna większą część swoich dochodów przeprowadza przez raje podatkowe, głównie w Europie. I napisałam o tym na Kangurka. Ten mój portal - dodała na wszelki wypadek, gdyby tata już zapomniał co to jest.

salvador callaway
Właściciel winnicy i farmy — Farma Callaway
53 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Mam winiarnię i stado... dzieci, hehe
Prychnął i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. –I widzisz, tutaj się mylisz. – Wycelował w nią palec z delikatnym uśmiechem na ustach. –Dla nas nadal jesteście i zawsze będziecie dziećmi. – Był dumny z tego, że udało mu się odpowiedzieć taką ripostą. Typowy tekst każdego rodzica. Pewnie na fejsbuku jest dodany do odpowiedniej grupy, gdzie rodzice rzucają sobie tekstami wskazówkami jakimi karmią swoje dzieci. Pewnie najlepsze podsyła żonie, żeby i ona nie była do tyłu z takimi nowinkami. –Dobra. Dyskretnie o to zagadam. Ale pod jednym warunkiem. – Nachylił się trochę w stronę Harper i zniżył głos do konspiracyjnego szeptu. –Możesz jej zasugerować, żeby mnie też przestała o to pytać? – Zażartował, ale trochę też nie. Odkąd Jenny zaczęła pracę to zdarza się, że gdzieś się mijają i nie jedzą już wspólnych obiadów. Mimo wszystko dba o to, żeby każdy w rodzinie zjadł ciepły posiłek. Ale z pewnością będzie pamiętał o tym, żeby przypomnieć żonie o tym, że muszą dać swoim dzieciom trochę swobodny. Głównie po to, żeby za nimi zatęskniły i częściej wpadały. Jak Sal i Jenny będą tak zamęczać swoje dzieci to w pewnym momencie ich chęci na odwiedziny u staruszków zaczną maleć. A do tego Callaway nie miał zamiaru dopuścić.
-Ummm. Tak. Tak mi się wydaje. – Westchnął ciężko i podrapał się po skroni. –Wiesz, że mam słabą pamięć do nazwisk. Pamiętam, że rzeczywiście skakałaś przed telewizorem tak intensywnie, że z mamą zastanawialiśmy się nad wysłaniem cię na jakieś badania. – Zażartował. A co do nazwisk to on tylko kojarzył Nicole Kidman i Russela Crowe’a. Gdyby ktoś popularny zaczepił go na ulicy i o coś zapytał to później Sal nie byłby w stanie przekazać swoim dzieciom kogo spotkał. Musieliby się bawić w zgadywanki, a jedynymi podpowiedziami od Sala byłyby teksty typu „no ten chłopak, co miał piosenkę o tym, że jest nieszczęśliwy”, albo „ta blondynka co grała w tym filmie, że mieszkała z takim chłopakiem i się pokłócili. A może była brunetką???”. Więc prawda była taka, że nikt nigdy by się nie dowiedział kogo Sal spotkał. Ewentualnie później by się okazało, że nie był to nikt sławny tylko ktoś kogo Sal myślał, że zna.
Chciał już wygłosić jej długi wykład o tym jak nie powinna ufać anonimowym źródłom. Zwłaszcza w tak poważnych przypadkach. Równie dobrze to Sal mógł sobie palnąć jakąś głupotę i zgłosić ją do gazety, żeby wywołać dramę. Nie powiedział jednak niczego, bo kolejne informacje od Harper bardzo zaskoczyły Sala. Dobra, może nie zaskoczyły, bo zawsze wiedział, że ma zdolne i normalne dzieci, a nie jakieś niewychowane szajbusy. Był z Harper dumny. I to tak naprawdę mocno. Nie zaufała informacji i nie puściła tego w eter w ramach napisania byle jakiego artykułu, tylko przeprowadziła poważne śledztwo, które ostatecznie poprowadziło do dobrego artykułu. –Dobra, to na chwilkę przerwę. – Położył jej dłoń na ramieniu. –Jestem z ciebie, Harper, cholernie dumny. Naprawdę. – Uśmiechnął się i przyciągnął ją do siebie, żeby ją przytulić. –Cieszę się, że sprawdziłaś tą informację zamiast pisać artykuł na szczątkach. – Posłał jej uśmiech. –Pamiętaj, że najlepsi dziennikarze i ich najlepsze artykuły doprowadzały do pozwów i problemów, ale ostatecznie sprzedawali prawa do swoich artykułów za grube miliony, żeby Netflix mógł zrobić na ich bazie filmy, dokumenty czy seriale. – Uważał, że jego córka odwaliła kawał dobrego dziennikarstwa. –Ale opowiadaj dalej. Wybacz. – Zachęcił ją gestem ręki. Nadal się stresował, ale jednocześnie ciężko było mu ukryć uśmiech.

Harper Callaway
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Wywróciła teatralnie oczami, mimo że dobrze wiedziała że nawet jak już będzie miała 30 lat (bo to z jej perspektywy granica między młodością a starością. Jak już tyle skończy to dowie się, że po 30. roku życia również istnieje życie i człowiek wcale się nie sypie) to rodzice będą mieli ją za dziecko.
- Jezu, nawet Tobie nie daruje? Tu naprawdę potrzebna jest inwerwencja - nieco zniesmaczona zmarszczyła brwi. Typowa Jenny Callaway w akcji. Harper wiedziała, że nqmawet gdyby przestała odwiedzać staruszków, to ci wiedzieli aż za dobrze gdzie jej szukać. Nawet schowanie się w świeżo wybudowanym kompostownik nie pomoże.
- Hej! - z udawanym oburzeniem posłała tacie kuksańca w bok. - Ja po prostu odkrywałam wtedy swój absolutny brak słuchu. Mogliście zamknąć mnie w piwniczce z winami, jak cywilizowani ludzie, a nie od razu badania... - żartobliwie wystawiła tacie język. Cóż, jeśli kiedykolwiek Harper chciała zostać drugą Britney Spears, to na przeszkodzie stał jej w zasadzie jedynie ten cholerny brak talentu. Ale Harps i tak niezłomnie brała udział we wszystkich możliwych studenckich imprezach karaoke, więc przynajmniej ryzyko utraty słuchu zostało przeniesione na jej rówieśników. Uff, rodzice uratowani!
Już miała protestować, kiedy papa niespodziewanie jej przerwał. Jednak jego słowa zadziałały jak miodek spływający na jej serduszko. Dlatego bez słowa wtuliła się w ojca i z uśmiechem na ustach wysłuchała słów pochwały. Ale w pewnym momencie zrobiło jej się gorąco, bo oto zamierzała przejść do tej gorszej części.
- Tak, tak, no ale właśnie, a propos pozwów i problemów... - odkleiła się na chwilę od taty, chrząknęła nerwowo i parokrotnie założyła jeden kosmyk za włosy. - No bo, jak ten artykuł został klepnięty i pojawił się na stronie, to ta Tara trochę się wkurzyła. No i pozwała redakcję. A Max, znaczy mój szef, pamiętasz, opowiadałam Ci kiedyś o nim, że taki fajny i wyluzowany... - na bank musiał pamiętać te naiwne zachwyty Harper nad swoim szefem, no bo przecież ktoś kto do pracy przychodził w trampkach i przy kawie pytał "What's up? " musiał być cool. - No, jednak nie okazał się być taki do końca fajny i próbował zrobić ze mnie kozła ofiarnego - nieco zbladła na wspomnienie rozmowy ze swoim obecnie już byłym szefem. - No i wiesz, strasznie się przejęłam i wtedy przypomniałam sobie o Janelle Reddick - zerknęła na niego, pewna że Sal doskonale pamiętał o wieloletniej przyjaźni między Callawayami a Reddickami. Czekała też na to, aż ojciec połączy kropki i uświadomi sobie czym zajmowała się Janelle - i że jego córka wpakowała się w taką kabałę, że musiała skorzystać z pomocy prawnika.

salvador callaway
Właściciel winnicy i farmy — Farma Callaway
53 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Mam winiarnię i stado... dzieci, hehe
Zaśmiał się. –Też o tym pomyślałem! – Otarł sobie nawet kącik oka. –A tak poważnie to bardziej myślałem o zastosowaniu taktyki, gdzie to my ją zamęczamy takimi informacjami. – Pochwalił się, że już o tym wszystkim myślał, a nie że tylko narzekał na problem i liczył na to, że wszyscy go za niego rozwiążą. –Ale z drugiej strony uznałem, że pewnie mamie się to spodoba i będzie nas męczyła jeszcze bardziej uznając, że nam naprawdę się to podoba. – Nie ma to jak narzekać na to, że ktoś troszczy i martw się o ciebie tak bardzo, że upewnia się, że zjadłeś. Żeby wszyscy ludzie mieli takie problemy, że są kochani.
-Kto wiedział co by ci przyszło na myśl w takiej piwniczce. Jeszcze musielibyśmy uzupełniać zapasy, bo zaczęłabyś je zerować. – Zamykanie dzieci gdziekolwiek nie wchodziło w grę. Nie tak Salvador z żoną chcieli wychowywać swoje dzieci. –Ale jeszcze propos tej dziewczyny… – Zaczął i nie skończył mówić, bo się roześmiał. –Jeju. Nie wiem czy pamiętasz, ale jak byliście mali i zbliżał się okres świąteczny to z mamą namawialiśmy was do pisania listów do Mikołaja, żebyśmy wiedzieli co wam kupić. I nie wiem, nie pamiętam teraz czy to była ta dziewczyna czy jakaś inna wokalistka na punkcie, której miałaś obsesje, ale napisałaś dwustronicowy list o tym, że chcesz płytę tego kogoś. Później znajdę te listy i ci pokaże. Pośmiejesz się. – Ponownie otarł sobie kąciki oczu. Sal był typem ojca, który na każdego dzieciaka miał osobny segregator i kolekcjonował wszystkie ich szkolne i przedszkolne prace, a także takie rzeczy typu listy do Świętego Mikołaja. Moi rodzice tak robili z listami i jak mi pokazali jak błagałam o płyty Britney Spears i Tiziano Ferro to mega spoko pamiątka, ale jednocześnie poważna żenada i jeszcze większy cringe XD
Słuchał dalszej opowieści Harper i nie mów nikomu, ale jak tak na nią patrzył to kiwał głową sam do siebie i był dumny z tego, że wybrał sobie odpowiednie dziecko na swojego ulubieńca. Później pochwali się Jenny, że wygrał zakład, że jego ulubieniec jest jednak najlepszy. Nie wiem kto jest ulubieńcem Jenny, ale nie zdziwię się jak będzie, że też Harper. Trochę mi przykro w związku z innymi dziećmi, ale może nigdy się nie dowiedzą. –Naturalnie, że się wkurzyła. – Skinął głową. Miało to sens. Nikt nigdy nie chce być obsmarowany publicznie. A już na pewno nie celebryci, którzy mają coś do ukrycia. –Tak. Pamiętam tego dziwaka. – Skrzywił się lekko, bo jak ktoś kto nie był sportowcem chodził do pracy w trampkach to naturalnie dla Salvadora była to porażka. On nawet do obory zakładał koszulę i czasami krawat, więc taki Max mógłby się postarać. No, ale też Sal miał świadomość tego, że czasy się zmieniały. –Widzisz… – Wycelował palec w Harper, ale nie w groźny sposób tylko taki bardziej triumfalny. Taki mocno w stylu „a nie mówiłem?”. –Wiedziałem, że nie można ufać facetowi w tym wieku, który ubiera się w ten sposób. Obrzydliwiec bez jaj. – Parsknął zażenowany postawą jej szefa. –Ahhh. Mądre posunięcie. Janelle to bystra dziewucha. – Ponownie pokiwał głową. Postąpiłby dokładnie jak Harper. Widać, że wdała się w tatusia, hehe. –Zgaduję, że ci pomogła. – Nie miał co do tego wątpliwości. O Reddick miał do powiedzenia same dobre rzeczy.

Harper Callaway
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Aż sobie wyobraziła małą siebie zamkniętą w piwniczce i rozpracowującą kolejne butelki wina. Pewnie nawet nie potrafiłaby ich otworzyć i skończyłoby się na wzywaniu posiłków w postaci niezastąpionego papy.
- Tato, no weź! - posłała mu typowy tekst zawstydzonej córki, która zgrywała dorosłą, ale tak naprawdę z uśmiechem na ustach wspominała ten okres beztroski, kiedy wierzyła jeszcze w Mikołaja. - To musiała być ona, nawet byłam przez jakiś czas w jej fanklubie. Mieliśmy nawet jechać na jej koncert, ale wypadał akurat w urodziny mamy - dodała wzruszając ramionami, bo z perspektywy czasu wiedziała że dokonała wtedy dobrego wyboru. O Tarze - do czasu artykułu - zdążyła już zapomnieć z dziesięć razy, a przecież czterdziestka mamy wypadała raz w życiu. - Ale serio macie jeszcze gdzieś nasze listy? - spytała z zaciekawieniem, bo co prawda wiedziała że Sal lubił kolekcjonować tego typu pamiątki, ale zbierania ich wypocin to się jednak nie spodziewała.
Wiadoma sprawa, bycie ulubienicą jest trochę jak bycie superbohaterem - z ogromną mocą wiązała się ogromna odpowiedzialność. Musiała więc regularnie dostarczać rodzicom powodów do dumy hehe. I jednocześnie ukrywać swoją tożsamość przed resztą, żeby im nie było przykro. Ale ciii.
- Dziwak to mało powiedziane! - zeźliła się podchwycając określenie papy. - Chciał wszystko zrzucić na mnie, mimo że sam klepnął ten artykuł. I jeszcze sam wprowadził parę poprawek, żeby wydźwięk był bardziej spicy i jak to określił - wywołał jeszcze większe zamieszanie - pewnie okrasił go jeszcze clickbaitowym tytułem typu "TYLKO NA KANGURKU" albo "PILNE". - No ale na początku był dla mnie miły... - dodała, próbując trochę wytłumaczyć przyczyny swojej naiwności. A tak naprawdę brała się ona z tego, że Harps w każdym starała się widzieć dobro. - Pomogła? Tato, to mało powiedziane. Janelle zmiażdżyła mu jaja - stwierdziła, po chwili gryząc się w język bo jednak nie poruszała nigdy przy tacie tematu męskich jąder. W żadnym kontekście, bo nawet z koleżankami wstydziła się rozmawiać na TE tematy. No, ale sam w końcu zaczął temat, co nie. - Byłyśmy na spotkaniu w redakcji. I wiesz, on w całej tej obstawie prawnika i HR-ówy. Znaczy babki z kadr - wyjaśniła, bo nie wiedziała czy tata wie czym było zarządzanie zasobami ludzkimi w korpo. Ale miał prawo nie wiedzieć, okej. - Normalnie ich tam zgniotła. Podpisaliśmy porozumienie, potwierdzenie że nie ponoszę odpowiedzialności, dostanę wynagrodzenie za czas zawieszenia i jeszcze podpisali mi pozytywne rekomendacje. Max nie wiedział gdzie się ma schować - mówiła podekscytowana, aż żałowała że tego nie nagrała! Ale trochę się bała, żeby nie dorobić się kolejnych problemów za nagrywanie bez zgody rozmówcy. - I teraz najlepsze - dodała, ale nie dokonczyła, żeby papa sam dopytał jaką bombę miała do zrzucenia na koniec.

salvador callaway
Właściciel winnicy i farmy — Farma Callaway
53 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Mam winiarnię i stado... dzieci, hehe
Zaśmiał się widząc jaka jest zawstydzona, bo właśnie takiego efektu oczekiwał. Nie żeby lubił ośmieszać swoje dzieci. Po prostu wiedział, że było to trochę jego zadaniem. Mógł być fajnym tatą, ale jednocześnie, czasami, mógł być typowym tatą. Plusem tego wszystkiego było, że byli sami. Najwyżej na kolejnym rodzinnym zjeździe wyjmie te listy i będzie je czytał na głos. Na szczęście Harper nie była jedyną, która te listy pisała, więc wszyscy będą zażenowani. Oprócz Salvadora oczywiście. –Pamiętam. Pamiętam też, że próbowałaś wszystkich namówić na pieniężną zrzutkę na bilet mamy, żeby pod pretekstem kupna prezentu mamie, którym miał być bilet, zaliczyć też koncert tej dziewuchy. – Pokiwał głową z uśmiechem. Pamiętał jak Harper prawie przygotowała prezentację z plusami i minusami dlaczego powinna z mamą pojechać na ten koncert. Pamiętał też jak nikt nie dał się na to nabrać. –Oczywiście, że tak. Nie mógłbym pozbyć się takich rzeczy. Mam nawet popielniczkę, którą Tate wyrzeźbiła z modeliny w podstawówce. Dosyć specyficzny prezent, bo nikt u nas nie pali. – Pewnie popielniczka długo służyła jako ‘pojemnik’ na klucze, aż w końcu przestała pasować do wystroju domu i musiała zostać schowana do kartonu z „dziełami sztuki” oznaczonego imieniem Tate.
Salvador nie był człowiekiem, dla którego rozwiązaniem problemów była przemoc. Nie lubił przemocy. Kiedy jednak słuchał opowieści Harper o tym jak traktował ją jej przełożony to pięści mimowolnie mu się zaciskały. Nawet teraz, po fakcie, cieszył się, że jego córka od razu nie przyszła z tym do niego, bo obstawiał, że w tamtej chwili, jednak zostałby fanem przemocy. Nie ręczyłby za siebie i poszedłby walczyć o swoją córkę. Nie liczyłby się z żadnymi konsekwencjami. Po prostu nikt nie miał prawa ranić jego córki. Właściwie to żadnego jego dziecka. –Typowy idiota noszący tenisówki. – Mruknął pod nosem. Następnym razem jak zobaczy tego człowieka to napluje mu w twarz. Chociaż bardziej liczył na to, że nigdy go nie spotka, bo może jego twarz wzbudzi w Salu nieodpowiedni gniew.
Chciał rzucić jakiś komentarz o tym, że oczywiście, że był miły, bo czegoś oczekiwał i że nie można ufać miłym ludziom, ale jednocześnie… wiedział, że to nieprawda. W sensie jasne, ludzie często udają miłych, bo czegoś od ciebie chcą. Ale w tym samym czasie, na świecie było tak mało miłych i dobrych ludzi, że nie mógł czegoś takiego powiedzieć Harper, bo nie chciał jej niszczyć światopoglądu. Mimo, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego córka nie była już małym i naiwnym dzieckiem i z pewnością zdawała sobie sprawę z tego, że nie wszystko jest białe albo czarne.
-Żałuję, że nie mogło mnie tam być. To brzmi jak scena filmowa. Punkt kulminacyjny gdzie główna bohaterka wygrywa i miażdży przy tym wszystkich złych i nie brudzi sobie nawet rąk. – Mógł sobie tylko wyobrazić jak pełen triumfu i radości był ten moment. –Powinna jeszcze się upewnić, żeby ten człowiek już nigdy nie pracował w żadnej redakcji i żeby nigdy nie przyszło mu na myśl wykorzystywać podwładnych! – Wycelował palec w powietrze. Sam zadzwoniłby teraz to Janelle, żeby jej to powiedzieć i żeby jednocześnie podziękować jej za pomoc. Na razie najwyżej skontaktuje się z jej ojcem i wypiją sobie piwko i pogadają o tym jakie mają zdolne dzieci.
-No nie trzymaj mnie już w niepewności! Ta historia ma tyle zwrotów akcji, że nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego najlepszego. – Nachylił się w stronę Harper w oczekiwaniu. Naprawdę się niecierpliwił, ale tym razem z podekscytowania. Już się nie stresował. Wiedział, że to historia z dobrym zakończeniem. Jego idealnym scenariuszem na zakończenie jest jej przełożony spadający z naprawdę długich schodów, ale już nie chciał być AŻ TAK chamski.

Harper Callaway
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
- Ale byłam sprytna! - roześmiała się przytakując głową z uznaniem dla samej siebie. No proszę, do czego to dziecko było zdolne, żeby tylko zobaczyć swoją ulubioną gwiazdę! I to taką małego pokroju, strach pomyśleć co by zrobiła gdyby uparła się na przykład na Britney Spears (a Google mówi, że Brit w 2009 roku miała trasę m.in. w obszarze Oceanii, więc to by się nawet zgadzało - tak, zrobiłam research o trasach koncertowych Brit w latach jej świetności...) . Wtedy mała Harper pewnie posunęłaby się do wycięcia któremuś z rodzeństwa nerki i opchnięcia jej na czarnym rynku, tym samym na którym wymieniała się z koleżankami karteczkami do segregatora.
- Pewnie teraz Tate powiedziałaby, że jakaś zmarła dusza poprosiła ją o zrobienie tej popielniczki - wywróciła oczami, bo mimo że kochała siostrę, to jej pasja będąca jednocześnie jej pracą zalatywała dla młodszej Callaway'ówny mocną dawką cringe'u. Z drugiej strony, kimże ona była, żeby oceniać czyjeś... A nie, sorki, siostrzane judging spojrzenia nigdy nie przestaną być na propsie.
No i właśnie dlatego Harper nie powiedziała od razu o wszystkim rodzicom - bała się, że tata podejmie jakieś kroki, które tak na dobrą sprawę jedynie pogorszyłyby sytuację Harper. Co prawda nie obstawiała, że Sal obiłby mordę jej szefowi, ale nawet gdyby "tylko" mu nagadał (a wychodziło na to, że miałby do powiedzenia całkiem sporo) to Harps skończyłaby z łatką rozpieszczonej córeczki, która nasyła tatusia na swojego złego szefa. Nie to, że od początku planowała rozegrać to wszystko jak rasowa szachistka, ale jakoś przypadkiem tak to wszystko się właśnie ułożyło i Harper wyszła z problemu obronną ręką.
- No totalnie tak było! Max w ogóle stracił całkowicie panowanie nad sobą, zaczął się drzeć na tą babkę i tego prawnika, a on wiesz, dwa razy starszy od niego - parsknęła śmiechem kiedy przypomniała sobie, jak mecenas Martinez niemal kulił się na krześle od rozpaczliwych krzyków młodego, dynamicznego CEO. - Ostatnio gadałam z koleżanką, która nadal tam pracuje i podobno dzięki mnie chcą tam utworzyć związek zawodowy i nawet jakąś komisję ds. przeciwdziałania mobbingowi, czy coś takiego - dodała jeszcze z dumą w głosie, bo tak naprawdę dopóki ktoś nie postawi Cię pod ścianą, to możesz sobie wmawiać ze splunięcie w twarz to tylko deszczyk i wcale nikt Cię nie mobbinguje. Harper cieszyła się więc, że była poniekąd motywacją do walki o swoje dla byłych współpracowników.
- No, to... Janelle powiedziała, że ma znajomych w australijskim The Guardian. Iii że jeden z jej kolegów siedzi w takich tematach i powiedział, że jeśli poprawię tekst, tak żeby nie dublować niczego z Kangurka, jak zrobię głębszy research to być może wydadzą mój artykuł - wyrzuciła z siebie i wstrzymała się z wybuchem entuzjazmu, czekając aż najpierw zrobi to tata!

salvador callaway
ODPOWIEDZ