przemytniczka/szkutniczka — Blue Line Boats Rental
40 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Była policjantka, uwikłana w intrygę skutkującą pozbawieniem wolności, nadzorująca rodzinny biznes łódkowy przy okazji toczenia batalii z byłą narzeczoną, u boku dawnej współlokatorki
Była gotowa odruchowo złapać rozkołysaną butelkę, stojącą na komodzie, co wpisywało się w jej odruchy bezwarunkowe. Refleks nie raz uratował jej życie, albo zdrowie. To, że schyliła się w odpowiednim momencie, albo złapała coś, rzuconego w jej kierunku, sprawiało, że teraz nie musiała się borykać z większymi obrażeniami ciała. Szczególnie po tym, co przeżyła na Ukrainie, jeszcze trzy miesiące temu.
Teraz była tutaj, w towarzystwie Joan, co wciąż wydawało się surrealistyczne. Trochę jak sen, do którego chciałaby wracać bez końca.
Nigdzie się również nie spieszyła. Gdy tylko głębokie pocałunki zwolniły, zamieniając się w zaczepne, pełne czułości muśnięcia, nie pozostawała im dłużna. Odpowiadała na nie, przeciągała i tylko parę razy docisnęła biodra Joan do krawędzi komody, czując, jak ciało zaczyna się rozgrzewać. Zupełnie, jakby nastawiało się na jedno, co w tym momencie ani trochę jej nie przeszkadzało. Wiedziała, że powinny z Terrell porozmawiać, wyjaśnić sobie pewne rzeczy, ale to mogło poczekać. Musiało wręcz.
To, co teraz czuła, nie pozwalało jej na trzeźwe myślenie, w kontekście ich bliskości. Musiała brnąć w nią dalej. Przecież widziała, że Joan też tego chce.
Ciemna koszula, którą na sobie miała, wylądowała na motelowej podłodze, na co nie zwróciła większej uwagi. Uważnie obserwowała ruchy kobiety i gdy tamta zrzuciła z siebie bluzę, wiedziała już, dokąd doprowadzą je kolejne gesty. Nigdy nie podejrzewała, że dojdzie do tego, już w trakcie ich pierwszego spotkania po latach. Jak się okazało, los był bardzo przewrotny. I nieprzewidywalny.
Zatracała się w kolejnych przyjemnościach, czując dotyk na skórze, bardzo blisko blizny po ranie postrzałowej, sprzed dwudziestu lat. To właśnie wtedy zyskała trwałą pamiątkę, związaną z jej gwałtownym zakończeniem kariery policyjnej. Gdyby do tego nie doszło, kto wie… może dzisiaj byłaby jakąś szychą kierującą komórką do spraw przestępczości zorganizowanej, a może zasiadłaby za sterami służbowych helikopterów. Skoro nie trafiłaby do więzienia, nie poznałaby też Joan, a to… brzmiało okropnie.
Koszulka, zakrywająca ciemny, klasyczny stanik, dołączyła do ubrania na podłodze, co nie ostudziło zapału Prii. Chłodne powietrze, wpadające do pokoju przez starą klimatyzację, odbiło się od odsłoniętej skóry, podsycając dreszcze, wywołane zbliżeniem. Nie obawiała się tego, że Joan krytycznym okiem spojrzy na jej ciało. Pomimo upływu lat, nadal miała się czym pochwalić. Dbała, zarówno o własną formę, jak i względy estetyczne. Miała silne ramiona, od lat, spędzonych przy łodziach. Dłonie, chociaż przystosowane do pracy rzemieślniczej i cięcia drewna, wciąż pozostały gładkie i smukłe. Z łatwością wślizgnęły się pod koszulkę Joan, na plecy, po których łagodnie przesunęła opuszkami palców. Wyczuła pod nimi metalowe zapięcie, co skłoniło ją do mozolnego przerwania jednego z pocałunków. Oderwała się od ust, zaledwie na kilka centymetrów, aby spojrzeć w ciemne oczy. Liczyła się z jej uczuciami, z jej zdaniem i chęciami. Była tutaj, aby zaspokoić pewne pragnienia, zarówno ze swojej strony, jak i z tej drugiej. Nie musiała się hamować.
Wraz z kolejnym ruchem, odpięcia metalowego zapięcia, zbliżyła się do skóry przy szyi, uprzednio odgarniając ciemne włosy na bok. Ucałowała ją spokojnie i starannie, przypominając sobie wraz z głębokim oddechem, jak kiedyś zasnęła na pryczy, z nosem wciśnięty w jej obojczyk. Wtedy nie zwracały na te gesty większej uwagi, a może… nie chciały głośno ich nazywać. To mogłoby wprowadzić zbyt wiele zmian, których wtedy nie potrzebowały.
Dłonią, wciąż tkwiącą pod koszulką Joan, przesuwała paski od stanika, w stronę przedramion, aby Terrell nie miała problemów z pozbyciem się go. Do tego przecież obie dążyły.

Joan D. Terrell
psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Val Warren
przemytniczka/szkutniczka — Blue Line Boats Rental
40 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Była policjantka, uwikłana w intrygę skutkującą pozbawieniem wolności, nadzorująca rodzinny biznes łódkowy przy okazji toczenia batalii z byłą narzeczoną, u boku dawnej współlokatorki
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Val Warren
przemytniczka/szkutniczka — Blue Line Boats Rental
40 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Była policjantka, uwikłana w intrygę skutkującą pozbawieniem wolności, nadzorująca rodzinny biznes łódkowy przy okazji toczenia batalii z byłą narzeczoną, u boku dawnej współlokatorki
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Val Warren
przemytniczka/szkutniczka — Blue Line Boats Rental
40 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Była policjantka, uwikłana w intrygę skutkującą pozbawieniem wolności, nadzorująca rodzinny biznes łódkowy przy okazji toczenia batalii z byłą narzeczoną, u boku dawnej współlokatorki
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Val Warren
przemytniczka/szkutniczka — Blue Line Boats Rental
40 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Była policjantka, uwikłana w intrygę skutkującą pozbawieniem wolności, nadzorująca rodzinny biznes łódkowy przy okazji toczenia batalii z byłą narzeczoną, u boku dawnej współlokatorki
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

Przyciągnęła Prie z powrotem do siebie, złapała jej twarz i pocałowała lekko obracając swoją głowę w bok na znak, żeby kobieta się położyła. Terrell wciąż czuła przyjemne dreszcze, silnie bijące serce i płuca domagające się nieco więcej powietrza niż zwykle. Łapała więc krótkie oddechy i wypuszczała je z taką samą siłą. Nie spostrzegła się, kiedy zaczęła wodzić palcami po obejmującym ją przedramieniu ani w którym momencie uznała, że oddech Prii przyjemnie łagodził rozpaloną od zbliżenia skórę.
Odwróciła głowę w bok mając tę drugą twarz tak blisko, że trąciła ją czubkiem nosa. Nie chciała nic mówić, dlatego zamknęła oczy i delektowała się chwilą. Tym uczuciem, które dopadło ją, gdy trafiła w objęcia Warren. Tak też mogłaby spędzić więcej czasu. Dodatkową minutę, dwie lub siedem.
Czas był dziwny. Niby taki sam, a jednak siedem minut spędzone na leżeniu, pojedynczych delikatnych pocałunkach i drobnych oraz mozolnych pieszczotach skóry, których nie przerywała, minęło jak z bicza strzelił. Kolejne dziewięć także, chociaż Joan nie była świadoma, ile minut mijał.
Dźwięk dzwonka, który już wcześniej zabrzmiał w pokoju, znów wypełnił panującą między nimi ciszę. Joan nie zareagowała od razu. Dopiero, gdy komórka zadzwoniła po raz drugi, postanowiła się odezwać.
- To może coś ważnego – szepnęła. Nie jej oceniać, ale skoro ktoś nie odpuszczał to może jednak Pria powinna odebrać?
Wykorzystując okazję wstała z łóżka. Złapała się na myśli, że powinna się czymś zakryć. To nie tak, że wstydziła się swojego ciała. Tak wiele osób je widziało, że przestała postrzegać nagość jako coś nietypowego lub coś, co powinno się ukrywać. Jednak przy Warren chciała okryć się nutką tajemnicy, jakby to teraz miało jakieś znaczenie (zwłaszcza po tym, co się właśnie zadziało).
Po drodze podniosła z podłogi stanik, który założyła zanim zniknęła za drzwiami łazienki. Nie lubiła o tym mówić ani tym bardziej przerywać z kimś bliskość, ale w staniku było jej wygodniej. Nie wyobrażała sobie spania bez niego i kiedy mogła to nawet nie zdejmowała go podczas seksu, bo biust jej ciążył, wadził przy ruchach i obrotach. Nie mówiąc już o kręgosłupie, który też dostawał w kość przy tym rozmiarze miseczek.
Usiadła na toalecie nasłuchując odgłosów z pokoju. To był moment, kiedy większość tłumionych myśli zaczęło grać pierwsze skrzypce. Teraz wszystko się skończy. Wyjdzie z łazienki i całą przyjemną atmosferę trafi szlag.
A może by tak siedzieć tu aż Warren wyjdzie? Jeżeli to faktycznie było coś ważnego, lada moment kobieta opuści pokój i wtedy wszystko zostanie tak jak było. To jedno wspomnienie, pierwsze spotkanie po latach zostanie właśnie tym, co czuły leżąc na łóżku przez paręnaście minut. Po co to rujnować?
Spuściła wodę i stanęła przy umywalce wciąż nasłuchując tego, co działo się za drzwiami.

Val Warren
przemytniczka/szkutniczka — Blue Line Boats Rental
40 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Była policjantka, uwikłana w intrygę skutkującą pozbawieniem wolności, nadzorująca rodzinny biznes łódkowy przy okazji toczenia batalii z byłą narzeczoną, u boku dawnej współlokatorki
Wodziła dłonią po odkrytej skórze Joan, co i raz składając na niej krótkie pocałunki. Obserwowała ją z bliska, jakby chciała zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Gdyby nie ten pieprzony wyjazd do Europy, być może wpadłyby na siebie szybciej?
Rozmyślała nad alternatywnymi scenariuszami ich spotkania po latach, w końcu przymykając oczy. Rozluźniła mięśnie, gotowa na dłuższą chwilę wytchnienia.
Znowu ten pieprzony telefon.
Odruchowo spięła ciało, wydając z siebie niezadowolony pomruk. Nie ważne, jak bardzo chciałaby zignorować stłumione dźwięki, te wręcz desperacko domagały się uwagi, prowokując Terrell do ewakuacji.
Nie godziła się na to. Miała ochotę głośno zaprotestować, ale przecież jej nie wypadało. Musiała zdusić to w sobie i ograniczyć się do przesunięcia dłoni na miejsce, w którym jeszcze kilka sekund temu leżała Joan.
Z niepocieszeniem ściągnęła brwi, słysząc dźwięk zamykanych drzwi od łazienki, przywracających do bezbarwnej rzeczywistości, pełnej ćpunów i rzezimieszków, mieszkających za sąsiednimi ścianami motelu.
Przekręciła głowę, wbijając twarz w poduszkę. Zacisnęła w dłoniach skrawki pościeli, powoli spinając i rozluźniając ciało. Gdyby tylko mogła, spędziłaby w podobny sposób kolejne pół roku, niestety, ktoś perfidnie zakończył jej sielankę, dobijając do telefonu, zakrytego ubraniami. Otworzyła wreszcie oczy, chcąc podnieść brzęczące ustrojstwo i wyrzucić przez okno.
Nie podejrzewała, aby dzwonił do niej ktokolwiek, powiązany z interesami. Do takich kontaktów ustawiała inny dzwonek, a mianowicie nieśmiertelny, klasyczny dźwięk dwukolorowej Nokii. Tym razem torturowały ją brzmienia akustycznej gitary, same w sobie raczej przyjemne dla ucha. Pria co nieco o tym wiedziała, jako wieloletnia użytkowniczka tego typu instrumentu. Jedynie okoliczności, w których się znajdowała, nie tolerowały przeszkadzających dźwięków czy też osób trzecich, wiszących na linii.
Mocno zaciskając zęby, w końcu zsunęła się z łóżka, sięgając w pierwszej kolejności po bieliznę. Szybko naciągnęła ją na biodra, łapiąc następnie za nieszczęsne dżinsy, z których rozlegał się dzwonek.
Jarrah.
- Coś się stało? - zapytała tuż po odebraniu połączenia, próbując niezgrabnie wsunąć na siebie spodnie.
- Zapomniałem zapytać kiedy wrócisz. Myślałem, że wpadniesz po samochód po… spacerze, ale nadal cię nie ma.
Westchnęła cicho, odgarniając splatane włosy do tyłu. No tak, Jarrah miał pełne prawo, aby podejrzewać swoje po spotkaniu z dziwnymi panami i tym, czego nasłuchał się o rzekomej matkobójczyni.
- Musiałem się upewnić. Po tym, jak przez pół roku nie mieliśmy z tobą kontaktu… tata chciał, żebym do ciebie zadzwonił, a mama pyta czy będziesz na kolacji.
- W porządku. Spacer trochę się przedłużył, nie musisz się martwić. - Przekazała w miarę spokojnym głosem, rozumiejąc obawy bratanka i swojego kuzyna. Nie przekazała Jarrah przybliżonej godziny swojego powrotu, ani innych szczegółów. Postąpiła instynktownie, jak kiedyś. Nigdy nikomu się nie tłumaczyła, ale mając na uwadze rodzinę i wydarzenia z Europy, nie chciała grać w tym temacie chłodnej suki.
- Powiedz mamie, że będę na kolacji, ok? - dodała po chwili, przywołując na usta delikatny uśmiech. Do tego czasu powinna się w miarę ogarnąć.
Nacisnęła na symbol czerwonej słuchawki, wsuwając telefon z powrotem do kieszeni. Zerknęła na wcześniejsze dwa połączenia, opatrzone imieniem najstarszego kuzyna. No tak, z pewnością martwił się o syna i przy okazji chciał wypytać o finał negocjacji ze Świstakiem.
Zdecydowała się napisać krótką wiadomość o przyjęciu zlecenia i wyprawie do Wietnamu, zaplanowanej na za tydzień. Rozmawianie o zleceniu Świstaka czy ogólnie, przemycaniu czegokolwiek, nie byłoby najrozsądniejsze. Ściany były cienkie i... czy tak chciałaby się zaprezentować przy Joan, podczas ich pierwszego spotkania po dłuższej przerwie? Zdecydowanie nie.
Przelotnie zerknęła w stronę drzwi od łazienki, czując napływające do środka obawy.
Może tak naprawdę Joan nie chciała z nią rozmawiać? Co jeśli miała potrzebę i akurat napatoczyła się Warren, którą można było wykorzystać? Nie. Nie zachowałaby się w ten sposób. Ostatnim razem widziały się całe wieki temu, ale wciąż miała Terrell za dobrą osobę. Gdyby nie chciała tego spotkania, to raczej nie wciągałaby jej do swojego pokoju.
Czekała cierpliwie na jej powrót, skubiąc zębami dolną wargę. Z reguły bywała bezpośrednia i stanowcza w kontaktach z innymi, jednak tym razem nie chciała się narzucać. Jeśli po kolejnych dziesięciu minutach Joan wciąż będzie siedziała w łazience, to zabrzmi jak bardzo jednoznaczny sygnał pod tytułem "idź sobie". Mimo wszystko, nie chciała bez słowa zostawiać kobiety. W tym wszystkim rozchodziło się o coś więcej, niż jednorazowy numerek, który swoją drogą ustawiłaby na podium swoich dotychczasowych doświadczeń. Ta wyjątkowość napędzała emocje, skłaniające ją do poszukiwań kawałka papieru, na którym mogłaby przynajmniej zostawić swój numer telefonu. Nie powinna się łudzić, że Joan w ogóle do niej napisze, albo zadzwoni. Mimo wszystko, nie chciała popełniać tego błędu z przeszłości, który doprowadził je obie do zerwania kontaktu. To przecież nie był jeszcze koniec ich znajomości.

Joan D. Terrell
psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
Nie mogła w nieskończoność siedzieć w łazience. To głupie i niedorzeczne, jak na dorosłą kobietę, która jednak cały czas miała w głowie to, że była dziwką. Nie umiała pozbyć się tej myśli, bo to było pierwsze co mogłaby powiedzieć, gdyby Pria zapytała „Co zrobiłaś po wyjściu z więzienia?”.
Była pieprzoną dziwką i nawet posiadanie sugar daddy nie zmieniało tego statutu. Puszczała się za pieniądze z czasem zdobywając umiejętności manipulowania mężczyznami tak, żeby dawali jej więcej niż mogli albo chcieli. W zamian oczywiście dostawali to, o czym oni myśleli, ale Joan i tak ich urabiała po swojemu. Sprzedawała się, lecz nie raz ani dwa zyskała na tym więcej niż standardowo. Wykorzystywała swą urodę i umiejętność słuchania, co wtedy uważała za zwykła sztukę przetrwania, lecz teraz.. teraz się tego wstydziła.
Ze sznurków nad wanną zdjęła świeże wyschnięte po praniu majtki, nałożyła je i przystanęła pod drzwiami jak w chwili, kiedy zauważyła Prie pod jej pokojem.

Lokum Terrell było schludne na tyle na ile się dało uznać za porządne pomieszczenia w zawszonym motelu. W szafie trzymała walizkę, w której trzymała ubrania pod pretekstem, że przecież lada moment powinna wyjechać. Na jednej z półek leżały kosmetyki oraz nieliczna biżuteria, która zmalała przez konieczność opłacenia rachunków za remont i odratowanie gruchota jakim jeździła. Na szafce nocnej leżał laptop a na jego wierzchu słuchawki na kablu, co mogło wyglądać dwuznaczne, jakby co wieczór oglądała porno lub po prostu jakieś durne filmy a Joan po prostu wciąż pracowała na Telefonie Zaufania. Jedynymi kartkami w zasięgu wzroku były liczne faktury oraz rachunki związane głównie z remontem domu po matce. Wśród nich była też serwetka z Shadow z głupim tekstem na podryw i numerem telefonu, lecz plama po rozlanej kawie na nim świadczyła jedynie o tym, że kawałek materiału służył do wycierania. Śród tego stosiku leżał długopis i mały notatnik z listą rzeczy, które jeszcze należało zrobić w domu. Większość była skreślona, ale część nadal pozostawała niewykonana, lecz były to drobne rzeczy, które Joan postanowiła olać na poczet ostatniego punktu na liście: „Znaleźć lamusa, który kupi dom”.

Długo jej to zajęło, ale wreszcie nacisnęła klamkę i w tej samej chwili usłyszała trzask zamykanych drzwi. Była gotowa skonfrontować się z Prią, ale ta nagle zniknęła z pola widzenia, czego częściowo oczekiwała. Stała przez chwilę patrząc na pusty pokój i doszła do wniosku, że tak było lepiej. Pomimo, że przez chwilę poczuła się dziwnie, to patrząc na zmiętą pościel zrobiło jej się lepiej. Zachowała dla siebie to przemiłe wspomnienie i nic w tej chwili nie było w stanie go zaburzyć.
Uśmiechnęła się pod nosem i podeszła do łóżka zauważając na nim kartkę z zapisanym ciągiem cyfr. To numer Warren zdobił tył starego (bo sprzed dwóch miesięcy) rachunku za farbę.

z/tx2 Val Warren
ODPOWIEDZ