doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
#62

- Bardzo mi przykro, że musisz pić za nas dwie - powiedziała przynosząc do stolika, przy którym siedziały, dwa dość ładnie wyglądające drinki. Jeden z nich, ten przeznaczony dla Henderson, był oczywiście pozbawiony alkoholu, bo podobno to szkodzi ciąży. No więc w tym wypadku nie mogła pokazać Gem ile jest w stanie wypić zanim się nawali (niewiele). Trochę brakowało jej tego błogiego stanu jaki dawał alkohol, przynajmniej na chwilę można było zapomnieć o problemach, a jak się do tego jeszcze dodało pysznego papieroska... żyć nie umierać. Henderson to uwielbiała. Teraz nie mogła robić żadnej z tych rzeczy, ale podobno ciąża to nie choroba, więc nie chciała się aż tak ograniczać. Dlatego nie miała problemu z tym, by razem z przyjaciółką wyjść gdzieś na miasto trochę zaszaleć. Nie potrzebowała przecież alkoholu żeby się dobrze bawić, szczególnie, że towarzystwo miała zacne. - Możesz mi opisać jak smakuje, czy jest warte grzechu czy nie? - Robiła sobie listę wszystkich rzeczy, których spróbuje jak już odchowa swoje maleństwo i będzie mogła znów wychodzić z domu w pełnej krasie. - Ale bym się tego napiła - jęknęła rozkładając się na barowej kanapie ze swoim biednym, bezalkoholowym drinkiem w ręku.
Starała się jak mogła żeby nie zasiedzieć się w domu. Chciała skorzystać z życia póki jeszcze mogła i nie wyglądała jak wielki baleron. Oczywiście widziała siebie, zdawała sobie sprawę, że brzuszek już trochę jej urósł i nie do końca jej to odpowiadało. Bała się przytyć, co chyba było chore i powinna się z tym zgłosić do specjalisty. Obawiała się tego, że przestanie być dla ludzi atrakcyjna, bo zakładała, że jedyna dobra rzecz jaką posiada to jej ładna buzia i szczupłe ciało, chociaż wiadomo, cycki mogłaby mieć większe. Teraz nie narzekała, bo dzięki ciąży piersi jej urosły, mogłyby już takie zostać. - Jak tam jakieś ranedeczki z tindera? Coś, ktoś? - Zapytała zakładając nogę na nogę i spojrzała na przyjaciółkę z łobuzerskim uśmiechem.

Gem Fernwell
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.

[akapit]

DWADZIEŚCIA

Ostatnio pijała chyba zbyt często. Miała wrażenie, że problemy – głównie te, które powstały na tle dylematów uczuciowych – trochę za bardzo ją przytłaczały. Uciekała od tego, początkowo z butelką wina, a później, cóż, znalazła sobie trochę inny sposób na odstresowanie. Tego nadal nie potrafiła ułożyć sobie w głowie, ale doszła do wniosku, że dziś również się tym nie zajmie. Miała spędzić czas w miły sposób, a może jakoś tak się ułoży, że nawet z Zoyą nie będzie musiała poruszać tego tematu? Nie miała pojęcia. - Wiesz, że później będzie już tylko gorzej? To znaczy… Źle to zabrzmiało - zamotała się trochę, więc lekko pokręciła głową. Nie chciała przecież, żeby Henderson pomyślała, iż uważała ciążę za najgorszy z możliwych scenariuszy. Nie, kiedyś przecież też chciała zostać mamą. - Chodzi mi o to, że teraz masz przynajmniej dla mnie czas. Jak już zaczną się pieluszki, karmienie, wszystkie te inne dziecięce sprawy, nawet nie będziesz myślała o wyjściu na drinka - zauważyła, po czym przysunęła swoją szklaneczkę bliżej siebie. Upiła kilka łyków przyjemnie schłodzonego drinka. Przy panującej temperaturze wydawał się idealny. - Słodki. Poza tym mocno czuć… bo ja wiem? Gumę balonową? - zastanowiła się głośno i lekko zmarszczyła nos. Po jej minie można było wnosić, że było to dość dziwny smak, do którego chyba nie była przekonana. Chwilę później zaśmiała się jednak, nawet nie próbując zastanawiać się nad tym, jak czułaby się, gdyby teraz nie mogła sięgnąć po alkohol. Ten wydawał się idealnym ratunkiem – zwłaszcza wtedy, kiedy w powietrzu zawisło pytanie o domniemane randki. Zamiast cokolwiek powiedzieć, pociągnęła kolejny spory łyk ze słomki. - Miałam ostatnio wyjść ze znajomym z pracy, ale to nie wypaliło. Poza tym, mam ostatnio koszmarną tendencję do wpadania na swoich byłych. Nawet na takiego, który teoretycznie powinien znajdować się tysiące kilometrów stąd. Nie wiedziałam nawet, że wie o istnieniu Lorne Bay - przyznała, bawiąc się znajdującą w drinku słomką. Ciążyły jej te spotkania i chyba potrzebowała się wygadać. - Nie masz czasami wrażenia, że mamy w sobie jakiś magnes na pecha czy coś w tym rodzaju? - zapytała, podnosząc spojrzenie na brunetkę. Ostatnio czuła się tak, jakby cały wszechświat sprzymierzył się, byle tylko jej dopiec. Co gorsze, robił to bardzo skutecznie, a ona nie miała już sił, żeby z tym walczyć.

Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Trochę się obawiała tego, że gdy urodzi to zatraci sie w byciu matką i na nic więcej nie będzie jej już stać. Zostanie rodzicem na pełen etat, szczególnie, że wszystko będzie musiała robić sama. Nikt jej nie pomoże, nie wstanie za nią w środku nocy, nie zmieni pieluchy, czy nawet nie popcha wózka na spacerze. Będzie sama, ale musiała sobie dać z tym radę. Nie miała wyjścia. Całe szczęście Zoya miała twardy charakter, co prawda była wrażliwa i wpierdalała się na główkę w nieodpowiednie relacje, ale jeżeli miała do wykonania jakieś zadanie, to je wykonywała, nawet jeżeli było cholernie trudne. Tak samo podchodziła do ciąży i macierzyństwa. Miała sprowadzić na świat nowego człowieka i wychować go na kogoś porządnego, nie mogła w tym polec. To w dużej mierze od niej zależała przyszłość jej dziecka. Musiała zrobić wszystko, by mogło na spokojnie się rozwijać, a później stawać się dorosłym i żyć samodzielnie. Do tego jeszcze sporo czasu, ale Henderson już powoli o tym myślała. - Najwyżej będziesz przychodzić na drinka do mnie - machnęła rękę, bo starała się znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. - Sama Ci zrobię tego drinka, też będzie zajebisty - może nawet lepszy niż ten w barze, bo bardziej spersonalizowany i Zoya doda do niego specjalny, magiczny składnik... ruską wódkę. - Dziecko pójdzie spać, ja sobie walne bezalkoholowe piwo i wszyscy będą zadowoleni... no powiedzmy, że wszyscy - bo oczywiście ona wolałaby się napić i tańczyć na stole w klubie, ale to już raczej nigdy nie będzie jej dane zrobić.
- Szczerze? Mogłabyś powiedzieć, że jest obrzydliwy, a i tak, bym Ci zazdrościła - westchnęła z nostalgią patrząc na kobietę sączącą alkohol. Zazdrościła jej w chuj. Tak samo jak tego, że miała idealną figurę, której w najbliższej przyszłości nie straci. Nie to co ona, gdy za niedługo roztyje się do wielkich rozmiarów i nie będzie mogła sobie sama zawiązać buta.
- Wpadanie na swoich byłych... been there, seen that, done that - pamiętała te czasy kiedy miała do czynienia z zatrzęsieniem swoich eks. Corvo, Logan, Tim. Serce ją bolało. Z czasem powinno to wszystko przejść, a jednak gdy myślała o tym, że jej miłość życia jest teraz szczęśliwy z inną kobietą to aż ją żarło w środku. Szczególnie, że jej samej w życiu nie za bardzo wyszło. - Myślę, że tak. Powinnyśmy iść do jakiejś wróżki żeby z nas ściągnęła tą klątwę - westchnęła i napiła się swojego bezalkoholowego gówna. - Mam dość nieszczęśliwych związków i skomplikowanych relacji. Czy tak ciężko teraz mieć coś normalnego? Wpaść na kogoś zwykłego, albo przynajmniej na kogoś kto chodzi na terapię. - Naprawdę wystarczająco dużo krzywd przeżyła w ciągu ostatniego roku. Jej życie uczuciowe było w rozsypce zbyt wiele razy. - Możemy sobie powtarzać, ze zasługujemy na wszystko co najlepsze, bo chyba tylko to już nam zostało - a jej to na bank. Kto, by chciał babę z dzieckiem.

Gem Fernwell
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Nie mówiła o tym głośno (choć może powinna?), ale trochę podziwiała ją za tę decyzję. Sama nie miała bladego pojęcia na temat tego, czy zdecydowałaby się podjąć takiego wyzwania w pojedynkę. Kiedyś chciała przecież zostać matką – zanim Ephraim zniknął z jej życia, snuli przecież wspólne plany o powiększeniu rodziny. Rzecz w tym, że wówczas widziała tamą możliwość. Widziała scenariusz, według którego zdecydowaliby się na to ostatecznie, a ona nie byłaby w tym sama. Później, kiedy wróciła z Kenii i związała się z Hardenem, odrobinę również myślała o takich rzeczach. Nie zdołali co prawda dotrzeć się na tyle, aby zacząć rozmawiać o tym ze sobą, ale w umyśle Gem pojawiła się taka możliwość. Nie mogła jednak zostać zrealizowana, a teraz okoliczności zdecydowanie jej nie sprzyjały. Była sama, a chociaż znalezienie kogoś, kto ogrzałby jej łóżko, nie stanowiło problemu, z materiałem na ojca mogłoby być gorzej. Sama zresztą nie nadawała się chyba na matkę.
Zaśmiała się pod nosem, ale może słowa Henderson odrobinę ją pocieszyły? Naprawdę nie uważała, aby Zoya w przyszłości miała z taką łatwością znajdować dla niej czas, a to, choć wydawało jej się odrobine przykre, ostatecznie nie stanowiło przecież problemu. Rozumiała, że w jej życiu znajdowało się teraz coś ważniejszego. - Daj spokój. Jak już będziesz miała tego malucha przy sobie, na pewno nie będziesz myśleć o drinkach. Najwyżej będę pić w samotności, a za kilkanaście lat zostanę tą fajną ciocią, która pozwala na więcej niż mama - zażartowała, ponieważ z ich dwóch to raczej Zoyi było bliżej do kogoś takiego. Była bardziej przebojowa, a Gem zawsze starała się kierować w życiu rozsądkiem. Szkoda tylko, że to wychodziło jej ostatnio marnie. A skoro o tym mowa, Fernwell uniosła jedną brew ku górze, kiedy Henderson pociągnęła temat dawnych miłostek. Znów sięgnęła po wsuniętą do szklaneczki słomkę i pociągnęła z niej sporego łyka. Nic nie była w stanie poradzić na to, że nadal odczuwała dziwne podenerwowanie na myśl o tych wszystkich spotkaniach. - Wiesz, gdzieś tam są chyba jeszcze normalni faceci - zasugerowała, mając na myśli choćby swojego byłego. O tym zresztą postanowiła się z nią zaraz podzielić. - Harden przecież był naprawdę świetny. To znaczy, jasne, miał swoje za uszami, ale przecież ja też nie byłam idealna. No ale oczywiście musiałam wszystko spieprzyć - skwitowała, po czym znów pociągnęła skory łyk alkoholu. Dalej frustrowała ją myśl o tym, że ją okłamywał, a ona koniec końców nie zdołała tego naprawić, tylko wolała pozwolić, żeby Elspeth wcisnęła jej język do gardła. - Wiesz o czym myślałam? Powinnam totalnie poszukać sobie kogoś, kto będzie skłonny wziąć ze mną ślub, jeśli do czterdziestki nikogo sobie nie znajdziemy. Nie chcę wiecznie być sama - przyznała, po czym lekko zmarszczyła nos. Nie lubiła przyznawać się na głos do własnych porażek, a właśnie za nią uważała swoje życie uczuciowe. Może po prostu nie była stworzona do miłości?

Zoya Henderson
ODPOWIEDZ