Właściciel winnicy i farmy — Farma Callaway
53 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Mam winiarnię i stado... dzieci, hehe
3.

Salvador tak naprawdę to nie potrzebował żadnej pomocy na swojej farmie. Sylvan, jego najstarszy syn robił tutaj naprawdę dużo. Gdyby tylko mieli lepsze relacje to Sal nawet powiedziałby mu jak dumny z niego jest. Odnosił jednak wrażenie, że syn go unika. Niestety nie wiedział co mogło być powodem takiego zachowania. Oczywiście łamało mu to serce, bo Sylvan był jego pierworodnym, to właśnie w nim Sal pokładał największe nadzieje w związku z winiarnią. Tak jak on przejął farmę po swoim ojcu, tak samo liczył, że jego najstarszy syn przejmie wszystko po nim. No nic, na razie musiał czekać i zobaczyć jak wszystko się rozwinie.
Spodziewał się tego, że wizytę złoży mu Hayden. Nie znał chłopaka za dobrze. Wiedział kim jest, spotkali się parę razy, ale ich relacja była raczej znikoma. Znał za to bardzo dobrze jego ojca. Nie mogę sobie odpuścić relacji Jackman/Reynolds, więc korzystam póki mogę. Może z czasem zacznę grać sama ze sobą. No tak czy siak, w ramach przysługi, o której Matthew nie wiedział, Sal zaprosił Haydena do siebie na farmę. Pod pretekstem tego, że potrzebuje trochę pomocy na farmie, a nie chce brać kogoś niezaufanego. Poza tym pewnie widywali się czasami na siłowni, więc Sal miał świadomość tego, że ciężka praca nie jest obca dla młodego Lyonsa.
-Cieszę się, że zdecydowałeś się przyjechać. – Przywitał chłopaka uściskiem dłoni i poklepaniem po ramieniu. –Chodź, na początek cię trochę oprowadzę. – Sal kochał swoją farmę tak mocno, że pewnie nawet jak pukali do niego świadkowie Jehowy to proponował im zwiedzanie. Pewnie myśleli, że robi to, żeby ich zbić z pantałyku i uniknąć rozmowy o Jezusie Chytrusie, ale on po prostu taki był. –Wiesz… – Zaczął niepewnie. –Swego czasu twój ojciec był moim bardzo bliskim przyjacielem. Zanim przydarzyło mu się… wszystko. – Machnął jakoś ręką i westchnął ciężko. Nie był to łatwy temat do rozmowy. Zwłaszcza, że Sal wiedział, że relacja Matthew i Haydena była… no po prostu chujowa. Callaway nie wyobrażał sobie porzucić tak żadnego ze swoich dzieci. Liczył więc trochę na to, że będzie mógł być takim wzorem ojca dla Lyonsa. No czas pokaże. Może chłopak go nie polubi. –Bardzo żałuję tego, że nie mieliście nigdy okazji popracować nad swoją relacją. – Wiedział, że to wszystko wina Matthew. Nie będzie go tutaj bronił. Zjebał i to równo.
-To są moje najstarsze winorośle. Zasadzone jeszcze przez mojego ojca. – Wskazał pierwszy rządek, który ciągnął się tak, że pewnie nie było widać końca. –Zaproponował bym ci wino, ale nie uznaję pracy po alkoholu, więc pod koniec dnia się napijemy. – Uśmiechnął się i znowu, delikatnie klepnął Haydena w plecy.

Hayden Lyons
student astrofizyki, dostawca uber eats — uniwersytet
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
doktorant astrofizyki dowożący żarcie UberEats, który dalej leczy złamane serce po zdradzie narzeczonej
#4

Hayden w swoim życiu podejmował się już wielu dorywczych prac żeby być w stanie utrzymać się na studiach. Nie brał nawet złamanego grosza od swojego ojca, którym gardził i nie chciał później słuchać jak Matthew się wymądrza, że przecież go sponsorował. Nie. Musiał sobie dawać radę sam. Jako doktorant na uniwersytecie dostawał jakieś drobne stypendium, współpracował też z jednym ze swoich profesorów, za co też zarabiał jakieś drobne pieniądze. No i oczywiście było jeszcze Uber Eats, tam profesjonalnie rozwoził jedzenie, nie uważał, żeby ta praca była dla niego jakoś mocno hańbiąca czy cokolwiek. Praca jak praca, Lyons się żadnej roboty nie bał. Był jak ta baba z Czterdziestolatka. Poza tym, był pomocnym człowiekiem i gdy dowiedział się, że Salvador potrzebuje dodatkowych rąk do pracy przy winnicy to od razu się zgłosił na ochotnika.
- Ja też się cieszę, przynajmniej pobędę trochę na świeżym powietrzu, a nie zamknięty w obserwatorium – badanie gwiazd często odbywało się po nocach, więc nie za bardzo się chłopak wysypiał, co zresztą było widać po jego nieco podkrążonych oczach. Dawał jednak radę jakoś funkcjonować, chociaż nie było mu super łatwo. – W takim razie szczerze współczuję – miał takie odczucia wobec każdego kto kiedykolwiek znał się z jego ojcem. Sobie współczuł najbardziej, bo niestety dzielił z Matthew geny. Miał nadzieję, że nie odziedziczył po nim spierdolenia, chociaż nie zdarzyło mu się zdradzić dziewczyny więc być może nie był tak upośledzony jak jego stary. Przynajmniej na razie to narzeczona zdradziła jego. – Ja nie żałuje, nie jest tego wart po tym co zrobił mojej mamie. Nie czuje potrzeby rozmowy z nim, zresztą nie za bardzo mamy o czym dyskutować. Różnimy się od siebie jak noc i dzień. – Przyznał całkiem szczerze wzruszając przy tym ramionami.
- Wygląda to wszystko bardzo ładnie – uśmiechnął się do Salvadora i odetchnął pełną piersią. – Pana ojciec musiał włożyć sporo pracy w to żeby ta winnica tak świetnie wyglądała. Zawsze chciał Pan iść w ślady taty? – Zapytał idąc grzecznie obok faceta. Nie wszyscy przecież mieli tak spierdolone relacje z rodzicem jak Hayden. – Musi mi Pan pokazać co ma robić i jak, nie chciałbym tu nic popsuć – może była w tym jakaś większa filozofia? Lepiej nie ryzykować.

salvador callaway
ambitny krab
nick
Właściciel winnicy i farmy — Farma Callaway
53 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Mam winiarnię i stado... dzieci, hehe
-O. A ja zaplanowałem, że wyczyścisz stajnie z tego całego gnoju. – Powiedział wyraźnie zaskoczony, ale zaraz się roześmiał i klepnął chłopaka w plecy. –Oczywiście żartuję. Nie mam stajni. – Dodał wyjaśnienie i nadal sobie się śmiał pod nosem, bo był dumny z tego żartu. Trochę tylko zjebał, bo nie sprawdził reakcji chłopaka. A to w końcu jemu miał się ten żart spodobać. No, ale trudno. Następnym razem. –Po pracy tutaj będziesz miał zapewne dosyć świeżego powietrza. – Teraz jeszcze nie było najgorzej, bo temperatura była dosyć przyjemna. W okresie australijskiego lata było naprawdę tragicznie. Człowiek stał i się pocił. Praca i ruch w takiej temperaturze były utrapieniem. A jednak takiemu Salvadorowi już nie przystało pracować bez koszulki. Jasne, wyglądałby przy tym seksownie i w ogóle, ale no… no po prostu byłoby to dziwne. Chociaż kto wie. Może spróbuje skoro większości dzieci nie było już nawet na chacie.
Uśmiechnął się słysząc komentarz na temat Matthew. –Nie ma czego. – Odparł nie będąc jakimś obrażonym czy zniesmaczonym tym komentarzem. Wiedział o relacji Matta i Haydena. –Jest utalentowanym i dobrym człowiekiem. Po prostu gdzieś po drodze się zagubił. – Wiedział, że Hayden będzie miał swoją własną opinię o ojcu, ale w gestii Salvadora leżało bronienie swojego przyjaciela. –Sława i pieniądze spadły na niego dosyć gwałtownie, w zbyt dużych ilościach. Potrafi to człowieka doprowadzić do zguby. – No i tak było z Mattem. A przynajmniej w taką wersję lubił wierzyć Sal. Nie chciałby, żeby jego przyjaciel okazał się naprawdę chujowym człowiekiem. Pokiwał tylko głową. Nie zgadzał się z opinią Lyonsa, ale też nie był tutaj po to, żeby Salvador próbował naprawić ich relację. Chodziło o to, żeby chłopak mógł sobie nieco dorobić.
-Dziękuję. – W jego głosie można było wyczuć dumę. –Nie zawsze. – Uśmiechnął się. –Po szkole zaciągnąłem się do wojska i właściwie to wiązałem moją karierę z wojskiem. Ostatecznie jednak uznałem, że taka kariera nie służy mojej rodzinie. – Dzieci przybywało, a Jennifer zostawała z tym wszystkim sama. Wraz z narodzinami Harper, Salvador zdecydował, że kariera w wojsku musi dobiec końca. Wrócił do Lorne i z czasem zaczął przejmować farmę po swoim ojcu. –Zacząłem pomagać ojcu, aż z czasem cała odpowiedzialność spadła na mnie. – Wskazał Haydenowi kierunek, w którym powinni iść. –Myślę, że na początek zajmiesz się usprawnianiem ogrodzenia. – Nie wiedział czy Hayden miał rękę do roślin, więc nie mógł pozwolić sobie na to, żeby go tam puścić.

Hayden Lyons
ODPOWIEDZ