Who is the Lucky Lou in this situation?
: 17 lip 2022, 22:49
#37
Człowiek uczy się rzeczy o sobie całe życie, jak się okazuje. I życie lubi podrzucać dziwne, nietypowe sytuacje, żeby trochę człowieka wypróbować najwyraźniej. Will na przykład kompletnie nie wiedział jak podchodzić do ghostowania i zastawania pustego domu swojej dziewczyny. No było w tym coś całkiem nowego. Nie żeby był facetem idealnym, bo miał swoje problemy, miał swoje demony i pracował zdecydowanie za dużo, żeby jakoś przepracować to, czego nie chciał nikomu mówić, ani... no przepracować w ten zdrowszy sposób, na przykład na jakiejś terapii, czy czymkolwiek. Ale hej, no życie toczy się i to do przodu, trzeba się zajmować swoimi obowiązkami, a kiedy ma się ciężarną siostrę w robocie, to tym bardziej trzeba zajmować się wszystkim i ją odciążać. Więc tak, Will miał milion rzeczy na głowie, co było całkiem wygodne i trochę się zdziwił. A że jednak miasto jest małe, nie jest trudno zobaczyć kto się gdzie kieruje samochodem, to cóż. Dwa do dwóch też umiał sobie dodać, nie? Nie był też jakoś specjalnie chętny do jakichś awantur, czy czegokolwiek, więc zamiast tego wybrał według siebie zdrowszą opcję - wizytę w barze. I tak, według niego, bo według niego, tragiczną śmierć rodziców lepiej schować w głębi siebie, a nie przepracować na terapii, lepiej zająć się pracą, a nie poprosić o pomoc i w ogóle to przecież z czasem będzie lepiej. Więc tu też uznał, że taka decyzja jest najwyraźniej najlepsza i znalazł się w barze, w którym zwykle nie bywał. I o proszę, chyba jednak los chciał, żeby to i owo jednak wziął na klatę, zamiast ignorować i czekać, aż z czasem się wszystko ułoży, bo przy trzecim drinku w postaci whisky na jednym, dużym kawałku lodu, zauważył ją. Eve Paxton. Ciężko nie zauważyć kobiety, która z jednej strony była świetna w swojej robocie, a do tego kiedyś złamała serce Twojej przyjaciółce. I która najwyraźniej znów coś przy nim majstrowała. Więc zanim pomyślał, wstał i podszedł do kobiety. - Cześć Paxton, przyszłaś na drinka? - zapytał, siadając obok, zamiast zapytać, czy może. I tak, nigdy nie mówił do niej Eve, zawsze Paxton, ewentualnie Pax w lepszych czasach. - Ale może lepiej jak dam Ci swojego, podobno lubisz to samo co ja - dodał, unosząc brwi i wbijając w nią wymowny wzrok.
Człowiek uczy się rzeczy o sobie całe życie, jak się okazuje. I życie lubi podrzucać dziwne, nietypowe sytuacje, żeby trochę człowieka wypróbować najwyraźniej. Will na przykład kompletnie nie wiedział jak podchodzić do ghostowania i zastawania pustego domu swojej dziewczyny. No było w tym coś całkiem nowego. Nie żeby był facetem idealnym, bo miał swoje problemy, miał swoje demony i pracował zdecydowanie za dużo, żeby jakoś przepracować to, czego nie chciał nikomu mówić, ani... no przepracować w ten zdrowszy sposób, na przykład na jakiejś terapii, czy czymkolwiek. Ale hej, no życie toczy się i to do przodu, trzeba się zajmować swoimi obowiązkami, a kiedy ma się ciężarną siostrę w robocie, to tym bardziej trzeba zajmować się wszystkim i ją odciążać. Więc tak, Will miał milion rzeczy na głowie, co było całkiem wygodne i trochę się zdziwił. A że jednak miasto jest małe, nie jest trudno zobaczyć kto się gdzie kieruje samochodem, to cóż. Dwa do dwóch też umiał sobie dodać, nie? Nie był też jakoś specjalnie chętny do jakichś awantur, czy czegokolwiek, więc zamiast tego wybrał według siebie zdrowszą opcję - wizytę w barze. I tak, według niego, bo według niego, tragiczną śmierć rodziców lepiej schować w głębi siebie, a nie przepracować na terapii, lepiej zająć się pracą, a nie poprosić o pomoc i w ogóle to przecież z czasem będzie lepiej. Więc tu też uznał, że taka decyzja jest najwyraźniej najlepsza i znalazł się w barze, w którym zwykle nie bywał. I o proszę, chyba jednak los chciał, żeby to i owo jednak wziął na klatę, zamiast ignorować i czekać, aż z czasem się wszystko ułoży, bo przy trzecim drinku w postaci whisky na jednym, dużym kawałku lodu, zauważył ją. Eve Paxton. Ciężko nie zauważyć kobiety, która z jednej strony była świetna w swojej robocie, a do tego kiedyś złamała serce Twojej przyjaciółce. I która najwyraźniej znów coś przy nim majstrowała. Więc zanim pomyślał, wstał i podszedł do kobiety. - Cześć Paxton, przyszłaś na drinka? - zapytał, siadając obok, zamiast zapytać, czy może. I tak, nigdy nie mówił do niej Eve, zawsze Paxton, ewentualnie Pax w lepszych czasach. - Ale może lepiej jak dam Ci swojego, podobno lubisz to samo co ja - dodał, unosząc brwi i wbijając w nią wymowny wzrok.