Why, yes... That is a microphone!
: 17 lip 2022, 16:15
outfit
Ten dzień był absolutnie wyjątkowy. Nie dość, że miał dzisiaj dwie operacje na otwartej czaszce, jedną ustawioną już od miesięcy, a drugą z powodu wypadku, to jeszcze dołożyli mu rekonstrukcję nerwów w odciętej kończynie. Tak, to brzmi jak cholernie męczący dzień, ale dla kogoś, kogo praca jest jego pasją był to absolutnie jeden z najlepszych dni jakie do tej pory miał w tym szpitalu. Czy był męczący? Zdecydowanie tak, lecz jaki ekscytujący! Nie straszne były mu już wszystkie papierki, których do takich operacji było sto stosów. Tym będzie się martwił jutro. Dzisiaj był na haju swojego szczęścia oraz własnych umiejętności. Wszystkie operacje zakończyły się pomyślnie, do tej pory nie było żadnych powikłań, więc mógł dumnie odwiesić swój kitel i ukłonić się przy wyjściu, bo tak. Cały wydział powinien mu dzisiaj bić pokłony. Takie dni nie zdarzały się zbyt często.
Będąc w absolutnie świetnym nastroju postanowił zrobić coś jeszcze. Już od dłuższego czasu pewnym rytuałem stało się, że gdy kończył swój dyżur o ludzkich godzinach, wychodził okrężną drogą żeby zaprosić pewną ordynatorkę na drinka. Oczywiście zawsze mu odmawiała i najczęściej mówiła, żeby tego więcej nie robił, jednak oboje wiedzą, że tak naprawdę to lubiła i robiła to tylko na pokaz. Dzisiaj chyba naprawdę wszystkie bóstwa świata się nad nim pochyliły bo powiedziała... Tak. Jego mina, kiedy to usłyszał była bezcenna. Prawie szczęka mu opadła, a z lekko rozchylonymi ustami oraz nieobecnym wzrokiem stał w jej drzwiach z dobre dziesięć sekund. Najwyraźniej dzisiaj nic nie mogło pójść źle. Powinien puścić totolotka.
Oczywiście nie czekał aż zmieni zdanie. Szybko skoczył się przebrać, poczekał na nią, a w między czasie już zarezerwował im stolik w jednym z barów w Cairns, co by nie jechali za daleko. Jak przystało na chirurga, nie panikował, chociaż nie miał większego planu na to, co będzie dalej. Nie sądził, że Louise w końcu powie tak. Była bardzo uparta, a jego urok chyba średnio na nią działał. W każdym razie wybrał dla nich bar z... karaoke, bo dlaczego by nie? Skoro miał tak dobry dzień może mu się poszczęści i zobaczy jak ta, dość zamknięta na niego, kobieta wreszcie sobie trochę odpuści i zaszaleje? Chyba nie będzie aż tak dobrze, ale nikt nie powie, że nie próbował, prawda?
- To co Ci zamówić Lou? - uśmiechnął się do niej wesoło opierając się o stolik - W jakim nastroju jesteśmy? - tak, my bo chciał podkreślić, że rzeczywiście są tutaj razem i to nie jest tylko jakiś dziwny sen.
louise cumberbatch
Ten dzień był absolutnie wyjątkowy. Nie dość, że miał dzisiaj dwie operacje na otwartej czaszce, jedną ustawioną już od miesięcy, a drugą z powodu wypadku, to jeszcze dołożyli mu rekonstrukcję nerwów w odciętej kończynie. Tak, to brzmi jak cholernie męczący dzień, ale dla kogoś, kogo praca jest jego pasją był to absolutnie jeden z najlepszych dni jakie do tej pory miał w tym szpitalu. Czy był męczący? Zdecydowanie tak, lecz jaki ekscytujący! Nie straszne były mu już wszystkie papierki, których do takich operacji było sto stosów. Tym będzie się martwił jutro. Dzisiaj był na haju swojego szczęścia oraz własnych umiejętności. Wszystkie operacje zakończyły się pomyślnie, do tej pory nie było żadnych powikłań, więc mógł dumnie odwiesić swój kitel i ukłonić się przy wyjściu, bo tak. Cały wydział powinien mu dzisiaj bić pokłony. Takie dni nie zdarzały się zbyt często.
Będąc w absolutnie świetnym nastroju postanowił zrobić coś jeszcze. Już od dłuższego czasu pewnym rytuałem stało się, że gdy kończył swój dyżur o ludzkich godzinach, wychodził okrężną drogą żeby zaprosić pewną ordynatorkę na drinka. Oczywiście zawsze mu odmawiała i najczęściej mówiła, żeby tego więcej nie robił, jednak oboje wiedzą, że tak naprawdę to lubiła i robiła to tylko na pokaz. Dzisiaj chyba naprawdę wszystkie bóstwa świata się nad nim pochyliły bo powiedziała... Tak. Jego mina, kiedy to usłyszał była bezcenna. Prawie szczęka mu opadła, a z lekko rozchylonymi ustami oraz nieobecnym wzrokiem stał w jej drzwiach z dobre dziesięć sekund. Najwyraźniej dzisiaj nic nie mogło pójść źle. Powinien puścić totolotka.
Oczywiście nie czekał aż zmieni zdanie. Szybko skoczył się przebrać, poczekał na nią, a w między czasie już zarezerwował im stolik w jednym z barów w Cairns, co by nie jechali za daleko. Jak przystało na chirurga, nie panikował, chociaż nie miał większego planu na to, co będzie dalej. Nie sądził, że Louise w końcu powie tak. Była bardzo uparta, a jego urok chyba średnio na nią działał. W każdym razie wybrał dla nich bar z... karaoke, bo dlaczego by nie? Skoro miał tak dobry dzień może mu się poszczęści i zobaczy jak ta, dość zamknięta na niego, kobieta wreszcie sobie trochę odpuści i zaszaleje? Chyba nie będzie aż tak dobrze, ale nikt nie powie, że nie próbował, prawda?
- To co Ci zamówić Lou? - uśmiechnął się do niej wesoło opierając się o stolik - W jakim nastroju jesteśmy? - tak, my bo chciał podkreślić, że rzeczywiście są tutaj razem i to nie jest tylko jakiś dziwny sen.
louise cumberbatch