: 15 mar 2024, 16:04
Wymówek było sporo, ale chyba ta akurat pośród nich miała najwięcej sensu. Byli w zupełnie innym miejscu w swoich życiach niż teraz obydwoje i trudno stwierdzić, czy Salma umiałby wtedy zostać gdzieś na dłużej i nie czuć, że robi coś wbrew sobie, a był to błąd, którego nie chciała popełniać po raz kolejny, bo przekonała się już wcześniej, że jej niezależność prędzej czy później daje o sobie znać, a ona zaczyna się dusić. Oczekiwanie od niego, że rzuci wszystko — rodzinę, pracę czy inne zobowiązania na miejscu — też wydawało się abstrakcją. Szczególnie że przecież nie była to relacja trwająca bardzo długo, tylko raczej spora nie wiadomo. Chociażby dlatego, że trudno było stwierdzić, czy gdy nie będą mieli nad głową tego wiszącego deadline’u to nadal będzie tak samo. Albo czy będą w stanie dostosować swój radykalnie różny styl życia do siebie tak, aby nikt nie czuł się pominięty. Teraz wyglądało to zupełnie inaczej, mieli o wiele więcej informacji, inne potrzeby i plany — raczej nie do końca sprecyzowane, ale ogólne założenia pokrywały się zdecydowanie bardziej niż wtedy. Najwyraźniej jednak potrzebowali na razie czasu, aby się z tym oswoić i poukładać sobie swoje uczucia i wyciągnięte z tych faktów wnioski, żeby móc przestać zachowywać się głupio, co bardzo wygodnie można było mylić z rozsądnie.
Starała się być ostrożna podczas całej tej wyprawy, bo po pierwsze nie uśmiechało jej się wpadanie do wody (nie umarłaby od tego niby, ale jednak była to wątpliwa przyjemność w tych okolicznościach), narobienie więcej szkody niż pożytku czy jakiekolwiek inne uszkodzenia — siebie, Aldreda, czy kogokolwiek/czegokolwiek innego. Najwyraźniej jednak nie było to w zaistniałej sytuacji wystarczające. W pierwszym momencie aż łzy napłynęły jej do oczu od zupełnie niespodziewanego bólu, ale zamrugała kilkakrotnie powiekami — nieco zszokowana, robiąc to zupełnie automatycznie — aby się ich pozbyć, więc mogła przyjrzeć się swojej dłoni uważniej, bez rozmazanego obrazu. Na szczęście myślała na tyle trzeźwo, że nie przyszło jej do głowy, że sprawdzić, jak boli machając nią w powietrzu.
— Drobny nieprzewidziany wypadek — poinformowała go spokojnie na jego pytanie dochodzące jeszcze z oddali. — Mhmm, chyba planowało się przywitać — oczywiście, że próbowała odrobinę sobie zażartować, powaga w takich momentach była zbyt stresująca. Co prawda jej prawa dłoń sama w sobie była dość niepokojąca, ale nie odpadła, to spore plusy. A nawet jeśli by odpadła, to zawsze lepiej dłoń niż noga, nikt nie chce nosić słoiczków ze swooshem zamiast butów. — W skali od 1 do 10 myślę że osiem, ale pewnie od siły uderzenia, więc powinno się poprawić — spojrzała na niego uśmiechając się lekko, chociaż nie była pewna, czy jej to idealnie wyszło. — Myślę, że mogę , ale jeszcze nie mam pewności, czy w tym momencie powinnam — przyznała zgodnie z prawdą. — Ale to coś, co mogę przemyśleć po drodze, jeśli masz już wszystko — oceni, czy jest ryzyko, że coś tam pękło albo się złamało, bo teraz było trudno wyciągnąć jakiekolwiek sensowne wnioski.
aldred reddington
Starała się być ostrożna podczas całej tej wyprawy, bo po pierwsze nie uśmiechało jej się wpadanie do wody (nie umarłaby od tego niby, ale jednak była to wątpliwa przyjemność w tych okolicznościach), narobienie więcej szkody niż pożytku czy jakiekolwiek inne uszkodzenia — siebie, Aldreda, czy kogokolwiek/czegokolwiek innego. Najwyraźniej jednak nie było to w zaistniałej sytuacji wystarczające. W pierwszym momencie aż łzy napłynęły jej do oczu od zupełnie niespodziewanego bólu, ale zamrugała kilkakrotnie powiekami — nieco zszokowana, robiąc to zupełnie automatycznie — aby się ich pozbyć, więc mogła przyjrzeć się swojej dłoni uważniej, bez rozmazanego obrazu. Na szczęście myślała na tyle trzeźwo, że nie przyszło jej do głowy, że sprawdzić, jak boli machając nią w powietrzu.
— Drobny nieprzewidziany wypadek — poinformowała go spokojnie na jego pytanie dochodzące jeszcze z oddali. — Mhmm, chyba planowało się przywitać — oczywiście, że próbowała odrobinę sobie zażartować, powaga w takich momentach była zbyt stresująca. Co prawda jej prawa dłoń sama w sobie była dość niepokojąca, ale nie odpadła, to spore plusy. A nawet jeśli by odpadła, to zawsze lepiej dłoń niż noga, nikt nie chce nosić słoiczków ze swooshem zamiast butów. — W skali od 1 do 10 myślę że osiem, ale pewnie od siły uderzenia, więc powinno się poprawić — spojrzała na niego uśmiechając się lekko, chociaż nie była pewna, czy jej to idealnie wyszło. — Myślę, że mogę , ale jeszcze nie mam pewności, czy w tym momencie powinnam — przyznała zgodnie z prawdą. — Ale to coś, co mogę przemyśleć po drodze, jeśli masz już wszystko — oceni, czy jest ryzyko, że coś tam pękło albo się złamało, bo teraz było trudno wyciągnąć jakiekolwiek sensowne wnioski.
aldred reddington