let's have some fun! och, is that you, again?
: 12 lip 2022, 12:01
trzy
Dni Lorne Bay. Brzmiało to cudownie, prawda? Tym bardziej dla osoby, która w rodzinnym mieście nie była rok, dodatkowo uciekała przed swoim życiem tak naprawdę, także w szczególności teraz skorzysta z pewnej radości i uciechy, chcąc odciąć się chociaż na chwilę od codzienności…
A tak na serio?
Kumpela ją wyciągnęła, obiecując że będzie superowo i że nie będzie żałowała tego wyjścia. Niechętnie zgodziła się, wybierając pierwsze lepsze ciuchy, uznając iż się nie przeziębi. Niby nastała zimowa pora, ale jest na tyle ciepło, żeby nie było potrzeby na sięganie po kurtkę. Mimo to - wzięłą apaszkę, jakby niespodziewanie miał się zerwać nieco mocniejszy wiatr.
Szła również niezbyt przekonana do pomysłu wybrania się na taki event w pierwszy dzień wolnego odkąd skończył się maraton w pracy. Współpracownicy powracali ze swoich urlopów, a teraz to ona mogła z lekka odpocząć. Może te dwa-trzy dni to nie jest wiele, ale jednak to zawsze coś, w porównaniu z dalszym tyraniem w gabinecie. I nie, spokojnie, kocha swoją robotę, niemniej każdy potrzebuje chociaż momentu na przewietrzenie głowy.
Dzięki temu intensywnemu czasowi również zapomniała na trochę o spotkaniu z Dawsey’em oraz o innych rzeczach związanych z przeszłością. Czuła się źle bez przerwy z tym wszystkim, ale dzięki temu okresowi jakoś lepiej jej się z tymi myślami funkcjonowało. Zastanawiała się również mocno nad wybraniem do psychologa. W końcu zdrowie jest najważniejsze - a w szczególności to psychiczne, bo przecież fizycznie nie odczuwała żadnych skutków, oprócz początkowego odczuwania boleści w brzuchu oraz okolicach intymnych po poronieniu.
Wracając jednak do tego, co teraz - trafiły na miejsce, gdzie widać było atrakcji co niemiara. Uśmiechnęła się aż lekko pod nosem na ów widok, bo może i rzeczywiście był jej potrzebny taki wypad? Zamiast jednak okazać to przyjaciółce, udała prędko iż nie zaciekawił ją ten widok. - To co byś chciała porobić najpierw? - zagaiła niby od niechcenia do dziewczyny, która najzwyczajniej w świecie podekscytowana nie miała pojęcia od czego zacząć. Widać, że jest jedną z tych osób, jakie oczekują takich okazji do zabawy. I kompletnie to rozumiała. Bo co nam pozostało w życiu? Kiedy codzienność niekiedy Cię przygniata? Ta właśnie odrobina rozrywki, jaką nawet oferuje miasto dla swoich mieszkańców. - A na co Ty masz ochotę? Bo nie myśl sobie, przez wszystko Cię przeciągnę! - zawołała rozradowana, a co Astrid mocno westchnęła, czując już teraz zrezygnowanie na to wyjście. Przez wszystko?! No chyba oszalała! - Oj przestań już smętać. Rozerwij się trochę. Może jakiegoś amanta tutaj poznasz, który porwie Cię do bladego świtu na jakieś tańce, w którym ujrzysz swojego rycerza, a może i który ma jakiegoś fajnego rumaka - puściła tu na koniec do koleżanki oczko, a na to ponownie przeciągle wypuściła powietrze. Całkowicie uleciała z niej chęć na zabawy. - Skończ już, bo zaraz wyjdzie na to, że przyszłaś mnie tutaj z kimś zeswatać, a nie skorzystać z atrakcji na Dni Lorne - trochę się obruszyła na wspomnienie o znalezieniu kogoś nowego. - Niech będzie rzut bumerangiem… - dodała na koniec, pierwszej zmierzając do wystawionego stoiska.
Rafael Jimenez
Dni Lorne Bay. Brzmiało to cudownie, prawda? Tym bardziej dla osoby, która w rodzinnym mieście nie była rok, dodatkowo uciekała przed swoim życiem tak naprawdę, także w szczególności teraz skorzysta z pewnej radości i uciechy, chcąc odciąć się chociaż na chwilę od codzienności…
A tak na serio?
Kumpela ją wyciągnęła, obiecując że będzie superowo i że nie będzie żałowała tego wyjścia. Niechętnie zgodziła się, wybierając pierwsze lepsze ciuchy, uznając iż się nie przeziębi. Niby nastała zimowa pora, ale jest na tyle ciepło, żeby nie było potrzeby na sięganie po kurtkę. Mimo to - wzięłą apaszkę, jakby niespodziewanie miał się zerwać nieco mocniejszy wiatr.
Szła również niezbyt przekonana do pomysłu wybrania się na taki event w pierwszy dzień wolnego odkąd skończył się maraton w pracy. Współpracownicy powracali ze swoich urlopów, a teraz to ona mogła z lekka odpocząć. Może te dwa-trzy dni to nie jest wiele, ale jednak to zawsze coś, w porównaniu z dalszym tyraniem w gabinecie. I nie, spokojnie, kocha swoją robotę, niemniej każdy potrzebuje chociaż momentu na przewietrzenie głowy.
Dzięki temu intensywnemu czasowi również zapomniała na trochę o spotkaniu z Dawsey’em oraz o innych rzeczach związanych z przeszłością. Czuła się źle bez przerwy z tym wszystkim, ale dzięki temu okresowi jakoś lepiej jej się z tymi myślami funkcjonowało. Zastanawiała się również mocno nad wybraniem do psychologa. W końcu zdrowie jest najważniejsze - a w szczególności to psychiczne, bo przecież fizycznie nie odczuwała żadnych skutków, oprócz początkowego odczuwania boleści w brzuchu oraz okolicach intymnych po poronieniu.
Wracając jednak do tego, co teraz - trafiły na miejsce, gdzie widać było atrakcji co niemiara. Uśmiechnęła się aż lekko pod nosem na ów widok, bo może i rzeczywiście był jej potrzebny taki wypad? Zamiast jednak okazać to przyjaciółce, udała prędko iż nie zaciekawił ją ten widok. - To co byś chciała porobić najpierw? - zagaiła niby od niechcenia do dziewczyny, która najzwyczajniej w świecie podekscytowana nie miała pojęcia od czego zacząć. Widać, że jest jedną z tych osób, jakie oczekują takich okazji do zabawy. I kompletnie to rozumiała. Bo co nam pozostało w życiu? Kiedy codzienność niekiedy Cię przygniata? Ta właśnie odrobina rozrywki, jaką nawet oferuje miasto dla swoich mieszkańców. - A na co Ty masz ochotę? Bo nie myśl sobie, przez wszystko Cię przeciągnę! - zawołała rozradowana, a co Astrid mocno westchnęła, czując już teraz zrezygnowanie na to wyjście. Przez wszystko?! No chyba oszalała! - Oj przestań już smętać. Rozerwij się trochę. Może jakiegoś amanta tutaj poznasz, który porwie Cię do bladego świtu na jakieś tańce, w którym ujrzysz swojego rycerza, a może i który ma jakiegoś fajnego rumaka - puściła tu na koniec do koleżanki oczko, a na to ponownie przeciągle wypuściła powietrze. Całkowicie uleciała z niej chęć na zabawy. - Skończ już, bo zaraz wyjdzie na to, że przyszłaś mnie tutaj z kimś zeswatać, a nie skorzystać z atrakcji na Dni Lorne - trochę się obruszyła na wspomnienie o znalezieniu kogoś nowego. - Niech będzie rzut bumerangiem… - dodała na koniec, pierwszej zmierzając do wystawionego stoiska.
Rafael Jimenez