kelner — Once Upon A Tart
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Wypadałoby mu już dorosnąć i pomyśleć o jakimś planie na przyszłość, ale tak bardzo mu się nie chce...
Uśmiechnął się do niej tylko. Analogia może i miała sens, ale nie do końca uważał, aby faktycznie do niego pasowała. Nie takiego kontaktu z ludźmi w końcu łaknął. Niektórzy dosłownie traktowali go jak służącego, a to stale mu tylko przypominało, że w był w jakimś stopniu gorszy. Gdyby nie musiał, to wcale by nie pracował i był tym najgorszym gatunkiem człowieka, ale niestety wyrósł już z fantazji, że pieniądze zmaterializują się na jego koncie bez żadnego wysiłku. Robił więc to, co mógł, aby się jakoś zabezpieczyć finansowo, ale na razie większość tego, co zarabiał, wydawał w ciągu miesiąca, więc o oszczędnościach nie było co marzyć.
- Ummmm... - zmieszał się ewidentnie i podrapał po karku. Nie wiedział co powiedzieć, ale raczej nie czuł się komfortowo z wyznawaniem bolesnej prawdy. - Raczej coś swojego. Wolałbym bardziej domowy vibe niż ten tutaj - rozejrzał się po wystroju. Tak naprawdę nie miał aspiracji na właściciela knajpy, ale gdyby miał, to ta jego przypominałaby bardziej tę z Friends. Fanem kultowego serialu to może i nie był, ale taki punkt gastronomiczny z kanapami, który wyglądał w gruncie rzeczy jak czyiś salon, to właśnie jego estetyka.
Uśmiechnął się grzecznie, kiedy to zabrała się za testowanie ich produktu. Kąciki warg uniosły się wyżej na jej komplement. - Mamy cukiernika, który to wszystko robi. Pracuje do popołudnia, więc najwięcej rzeczy i najlepszej jakości można złapać z rana, zapraszam - Gavin w życiu by się na to nie porwał, bo nienawidził gotować czy piec. Przebywanie w kuchni wiązało się u niego wyłącznie z jedzeniem bądź zmywaniem, ale nigdy z przygotowywaniem jedzenia. Tyczyło się to zarówno pracy, jak i domu.
- Nie trzeba. To i tak moja wina. Nie powinno mi to zająć zbyt wiele czasu - skłamał, ale przecież nie będzie jej angażować w pomoc w sprzątaniu. Po pierwsze była klientką, a po drugie nie zasługiwał na jej pomoc po tym, co jej zgotował w liceum. Wybaczyła mu, ale to nie oznaczało, że powinna mu była pomagać w pracy.
- Nie, nie, wszystko okej - uśmiechnął się do niej ze łzami w oczach, zerkając na nią z dołu. - Widzę, że z tym powołaniem nie żartowałaś - zachłysnął się lekko, a ona już była gotowa udzielać mu pierwszej pomocy, imponowało mu jej oddanie. Wstał powoli, górując nad nią kilkunastoma centymetrami i przetarł wciąż zaszklone oczy. - Doprowadziłaś mnie do płaczu. Musi to być satysfakcjonujące po tylu latach - zażartował z siebie cicho i wpatrywał się w nią ze swoim spokojnym, czarującym uśmiechem. Był beznadziejnym przypadkiem, bo nawet w takich chwilach nie potrafił sobie odpuścić okazji na flirt.

Rose Hepburn
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
gavin eikenberry

Ludzie często mieli swoją hierarchię i według niej uważali kto jest wart ich uwagi, a kto niekoniecznie. Ludzi z gastronomi często traktowało się jak ludzi gorszego sortu, bo to byli ludzie co tylko dorabiali, a na pewno ich przyszłościowy zawód był zupełnie inny. Rose mimo tego że wywodziła się z bogatej rodziny to państwo Hepburn nauczyło ją, że nie należy gorzej traktować sprzątaczki zatrudnionej w ich domu, bo ona również wykonuje ciężką pracę, a ponadto żadna praca nie hańbi. Przychodząc tutaj kobieta potraktowała Eikenberry'ego z góry ale to nie dlatego bo uważała go za jakiegoś gorszego z racji wykonywanego zawodu, tylko bardziej z tego względu że wciąż chowała do niego urazę z czasów licealnych. Wchodząc tutaj nie wiedziała przecież, że on się tak zachowywał bo mu się podobała, tylko uważała go za wrednego chłopaka, który musiał wyrosnąć na równie wrednego mężczyznę.
- Hm, coś w stylu komedii Friends? - zapytała mrużąc powieki, bo próbowała sobie zwizualizować taki styl wyposażenia kawiarni. W takim miejscu z czystym sercem można by było powiedzieć że czuje się tutaj, jak u siebie w domu, albo że panuje tutaj taka domowa atmosfera.
- Z rana, zapamiętam. To kiedy masz poranną zmianę? - zapytała jeszcze, bo co z tego że przyjdzie rano jak nie dostanie zniżki po znajomości? A tak to zawsze się może jakoś udać i coś skorzystać. Nie oczywiście żeby była materialistką, co to to nie, ale każdy z nas liczy na jakieś ugody z tytułu znajomości czyż nie? Uszanowała zatem jego zdanie na temat tego, że nie chce od niej pomocy przy sprzątaniu kawiarni i postanowiła do tego tematu więcej nie wracać. Przynajmniej nie będzie czuła się źle, bo zaoferowała swoją pomoc. Następnie uniosła głowę delikatnie do góry, by spojrzeć mu w oczy gdy ten do niej mówił i trzeba było mu przyznać że wyrósł z czasów szkolnych. Choć i wtedy był zawsze od niej wyższy. Zaś jego słowa wywołały uśmiech na jej twarzy, który można by było wiązać z uśmiechem zwycięzcy.
- Nawet nie masz pojęcia jak ogromną satysfakcję czuję że wreszcie udało mi się tego dokonać. - tym samym nie przyznała się do tego, że sama kiedyś przez niego płakała, choć w sumie już nie pamiętała czy tak właściwie było, bo największe łzy wylała w innej sytuacji życiowej i nie chciała do niej wracać.
- Muszę o to zapytać, skoro już wiem że podobałam ci się w liceum to pytanie brzmi czy podobam ci się teraz? - pytanie to zrodziło się w jej głowie gdy tak blisko siebie stanęli, ale potrzebowała chwili by zadać je na głos. Ciekawa była czy on będzie z nią szczery czy ją okłamie pod tym względem. A skąd będzie wiedziała czy to kłamstwo? Podobno oczy zawsze pokażą prawdę.
happy halloween
nick
kelner — Once Upon A Tart
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Wypadałoby mu już dorosnąć i pomyśleć o jakimś planie na przyszłość, ale tak bardzo mu się nie chce...
Według niego należało mu się za to jaki zgotował jej los. Dało się to też zauważyć gołym okiem po tym jak nagle zmienił swoje nastawienie. Kiedy nie był świadom jej tożsamości, reagował spotęgowanym chamstwem na jej chamstwo, ale kiedy tajemnica została rozwiana, to od razu podkulił ogon i dał jej wyrzucić z siebie cokolwiek na co miała ochotę.
- Tak! - zaskoczyło go, że odgadłą dokładnie to co chodziło mu po głowie. - No, oczywiście inspirowane, a nie dokładna kopia - zreflektował się szybko. Chodziło mu głównie o zachowanie vibe'u, a samo wnętrze mogło być tak naprawdę kompletnie różne. Co prawda wizja w jego głowie nie była jeszcze całkowicie wyklarowana, ale nie zapowiadało się, aby miał w najbliższej przyszłości tworzyć własne miejsce od podstaw. Brakowało mu na to jeszcze sporo funduszy.
- A no na przykład pojutrze, także śmiało - zapowiadało się na to, ze Rose faktycznie miała zamiar go ponownie odwiedzić, ale na ten moment było to dla niego coś pozytywnego. Wyjaśnili sobie pokrótce całą sytuację, a kobieta była wobec niego bardzo sympatyczna, czego mógłby chcieć więcej?
Uniósł brwi i roześmiał się. - Ach, tak? Czy nie wiem o czymś jeszcze? Teraz się boję jakie jeszcze masz wobec mnie plany - może wcale nie zamierzała poprzestać na płaczu? Co kolejne? Połamane kości? Nie no, akurat nie wierzył, aby mu szczerze źle życzyła. Bardzo by go zaskoczyło, gdyby się jednak mylił i być może byłaby to dla niego nauczka, aby tak wszystkim nie ufać za ładny uśmiech?
Zaskoczyła go ponownie, tym razem bezpośredniością swojego pytania. Uśmiechnął się jednak spokojnie i wzruszył lekko ramionami. - Pewne rzeczy się nigdy nie zmienią - jego głos był cichy i chrapliwy, a spojrzenie zapraszające, intensywne.

Rose Hepburn
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
gavin eikenberry

- Chodziłabym do takiego miejsca z radością, zatem gdyby udało ci się stworzyć coś własnego to zostawię ci swój numer, byś dał mi zaproszenie na otwarcie tej kawiarni. - chwilę się zastanowiła, ale tak, brakowało jej w tym miasteczku miejsca, do którego jakby weszła to poczułaby się tak przytulnie niczym w domu, a to poczucie bezpieczeństwa sprawiłoby że chciałaby wracać w to nie miejsce, nie ze względu na podawane tam jedzenie, choć to także istotny aspekt w gastronomii, ale i przez wzgląd na panującą tam atmosferę. Każdy chciałby wracać do portu zwanego domem, czyż nie?
- Pojutrze... hm, chyba mam wtedy również na rano do kliniki, więc mogłabym coś ewentualnie wziąć na wynos. O której otwieracie? - była naprawdę chętna znów odwiedzić go w pracy i tym razem wcale nie po to, by utrzeć mu nosa, ale jako do dawnego kumpla, z którym miała do nadrobienia sporo czasu. A oni stracili naprawdę wiele czasu przez wzgląd na to, że w szkole już swoją znajomość poniekąd zniszczyli przez niedopowiedzenia i niezrozumiałe, sprzeczne wręcz sygnały pochodzące od obojga. Ale czego od nich chcieć skoro byli wtedy dziećmi? Ważne by teraz pokierowali znajomość swoją tak, jakby chcieli i to bez niedomówień.
- Pozwól że zachowam je w tajemnicy. Dobry taktyk nigdy się nie zdradza ze swoimi zamiarami wobec innych. - zrobiła przy tym bardzo tajemniczy wyraz twarzy, po czym zażartowała tak, że naprawdę nie byłoby wiadomo do końca czego się po niej spodziewać. A tak naprawdę to nie miała żadnych negatywnych myśli w stosunku do niego, nie zamierzała mu uprzykrzać życia, nie była taka. Lecz kolejne słowa usłyszane przez niego wywołały szczery uśmiech na jej twarzy. Nadal mu się podobała, a to był naprawdę miły komplement. Zawsze kobieta czuje się dobrze wiedząc, że jest atrakcyjna dla mężczyzn.
- Ale tym razem możesz mi to okazać, wcale nie ciągając mnie za włosy, wiesz? - zapytała, choć w tym pytaniu pobrzmiewała pewna propozycja. Byli przecież dorośli, mogli się pocałować. Ale to nie ona wyjdzie z inicjatywą, jeśli ona się mu podoba to on powinien wyjść przed szereg i jej to okazać. Takie już miała zasady ta panna Hepburn.
happy halloween
nick
kelner — Once Upon A Tart
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Wypadałoby mu już dorosnąć i pomyśleć o jakimś planie na przyszłość, ale tak bardzo mu się nie chce...
Uśmiechnął się nieco szerzej. Abstrahując od całej tej wizji jego własnego lokalu, Rose właśnie sama wyszła z inicjatywą, że zostawi mu na siebie namiary. Zastanawiał się w sumie czy powinien był coś takiego zaproponować, ale jak widać los był dzisiaj wobec niego łaskawy (no... nie licząc tego bajzlu dookoła).
- Dobrze. Zostaw mi swój numer - przytaknął z zaczepnym uśmieszkiem. Wydawało mu się, że ze sobą flirtowali i bardzo by go zdziwiło gdyby okazało się, że Rose była po prostu miła i mówiła takie rzeczy nieświadoma ich wydźwięku.
- Zapraszam. O ósmej, ale jak wpadniesz trochę wcześniej to wpuszczę po znajomości - zafalował brwiami. Niewielka rzecz, ale nie miał pojęcia jak wcześnie ona zaczynała swoją pracę. Dla niego ta ósma to był już dość ciężki temat, ale zdążył się przyzwyczaić. Najgorsze były poniedziałki po imprezowym weekendzie. Już nie raz się spóźnił, ale na szczęście siła wyższa mu to wybaczała za każdym razem. Opłacało się mieć czarujący uśmiech i dobrą gadkę.
- Hmmm. No niech Ci będzie. Od dzisiaj śpię z jednym okiem otwartym - parsknął, ale dalej sobie oczywiście żartowali. Jego zaufanie do Rose od totalnego zera wybiło się bardzo wysoko w przeciągu zaledwie kilkunastu minut.
- Serio? - zmarszczył brwi, udając zaskoczenie, ale długo tej fasady nie podtrzymał. Wyszczerzył się na moment, ale zaraz spoważniał. Podszedł jeszcze bliżej, definitywnie przekraczając jej sferę komfortu i dłonią przejechał po wierzchu jej ręki, przyglądając się jej uważnie. Pozwolił im na chwilę cichej fascynacji, a następnie pochylił się lekko i zainicjował pocałunek. Był beznadziejnym przypadkiem, ale zawsze korzystał z okazji na zbliżenie z piękną dziewczyną. No babiarz no.

Rose Hepburn
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
gavin eikenberry

Widzisz jak dobry w gadce i flircie był Gavin? Na tyle, że zmanipulował swoją dawną sympatię z czasów szkolnych by ta zostawiła mu swój numer! I już wcześniej zaproponowała mu wspólne sprzątanie, ale dobrze jednak że z tej propozycji nie skorzystał i nie wykorzystywał dobrego serca pani weterynarz. Oczywiście miała wizytówkę, w końcu pracowała w poważnej klinice weterynaryjnej, ale postanowiła zrobić to inaczej, przede wszystkim mniej profesjonalnie, zatem wzięła serwetkę ze stołu, taką czerwoną i wyjęła długopis z torebki, który otworzyła ustami i napisała na niej swój numer podpisując się "ta panna z czasów szkolnych której prawie wyrwałeś włosy", uśmiechając się do siebie i będąc prawie że pewną, że tak ją właśnie zapisze w swoim telefonie. Brzmiało to zupełnie inaczej niż zwyczajnie Rose Hepburn, nieprawdaż? Podała mu następnie tą serwetkę z tym samym specyficznym uśmieszkiem na twarzy.
- Specjalnie wybrałam czerwoną, by rzucała się w oczy i byś jej nie zgubił zanim zapiszesz mnie w swoim telefonie. - odparła, puszczając mu przy tym oczko, bo on na pewno był taki zabiegany i w ogóle, ale nie była ślepa, wiedziała że flirtują ze sobą i otwarcie się na ten flirt zgadzała. Przecież nie była z nikim obecnie związana emocjonalnie, ani uczuciowo, w związku nie była więc mogła sobie pozwolić na drobny flirt czyż nie?
- W takim razie będę przed ósmą. - dodała umawiając się z nim już bardziej konkretnie. Pasowałoby jej idealnie, bo klinika w której pracowała nie znajdowała się wcale tak daleko od Once Upon a Tart, więc wstąpienie przed otwarciem kawiarni po kawę, którą weźmie ze sobą jeszcze ciepłą na wynos do kliniki weterynaryjnej brzmiało dla niej wręcz idealnie, niczym spełnienie porannych marzeń jeszcze sennego zwykle wtedy umysłu, który najchętniej wróciłby do marzeń sennych tworzonych przez znanego już wszystkim Morfeusza.
- Cóż, musisz być tego świadomy, że po dzisiejszym spotkaniu już nigdy nie zaśniesz spokojnie. - chciała by zabrzmiało to tajemniczo i groźnie, ale nie potrafiła powstrzymać swojego rozbawienia całą tą sytuacją i wyszło dość zabawnie. Jak widać na załączonym obrazku, pani weterynarz nie umiała w groźby, no chyba że dotyczyły przemocy wobec zwierząt, wtedy jak się wściekła to naprawdę potrafiła być agresywna. Jak to mówią, niektórzy większymi uczuciami darzą zwierzęta niż ludzi, może i Rose była tego typu osobą.
- Serio serio. - widząc jak mężczyzna się do niej przybliża jeszcze bardziej nie odsunęła się, zaś zniżyła głos do szeptu i wpatrywała się w niego pytającym spojrzeniem nie będąc pewną, czego może się po nim spodziewać i czego oczekiwać. Oblizała dolną wargę i lekko rozchyliła usta, a gdy zostały one muśnięte pocałunkiem to nie potrafiła tego przerwać i oddała go, jednocześnie rękami oplatając jego szyję. Nie zamierzała go udusić podczas pocałunku, choć to by była zemsta idealna za te szkolne czasy, to była jej normalna reakcja podczas całowania się, ręka wędrująca od szyi do włosów i masaż głowy. Mężczyźni to przecież uwielbiają.
happy halloween
nick
kelner — Once Upon A Tart
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Wypadałoby mu już dorosnąć i pomyśleć o jakimś planie na przyszłość, ale tak bardzo mu się nie chce...
Przyglądał się procesowi zapisania numeru na serwetce z rosnącym uśmiechem. Rose okazała się być całkiem zabawna. Wcześniej tego w niej nie dostrzegał, ale sam był sobie winien. Dlaczego miałaby żartować w obecności dzieciaka, który stale jej dokuczał?
Chwycił za serwetkę i wsunął ją do kieszeni, a następnie skłonił się jej nisko. - Na pewno jej nie zgubię. Nie pozwoliłbym na to - uśmiechnął się czarująco, ale było w tym również coś prowokującego.
- Świetnie. Zapowiada się dobry dzień - wyszczerzył się z niewinnym wyrazem twarzy. Wiedział, że zasypywał ją teraz komplementami, ale były one szczere, nawet jeśli brzmiały troszeczkę sztampowo.
Uniósł brwi, zaskoczony jej groźbą. - Oh wow. Rose, przerażasz mnie - udał przez moment, że serio zaczyna mieć wątpliwości, aby po chwili porzucić ten akt i ponownie się roześmiać.
Mruknął cicho kiedy poczuł ją tak blisko siebie. Jego dłonie momentalnie powędrowały na jej lędźwie, które lekko masował długimi palcami. Wydawało mu się, że to on narzucał głównie tempo ich pocałunków. Postawił na brak pośpiechu i zmysłowość, bo tego typu kobietą wydawała mu się Rose. Poza tym takie pocałunki były też najlepsze według niego samego. Nie odpuszczał szybko i na pewno czekał aż to Hepburn da do zrozumienia, że powinni przestać, ale jeśli tego nie zrobiła, to w końcu zabrakło mu już powietrza i musiał się powoli wycofać. Jego prawa dłoń nagle znalazła się na jej policzku, który głaskał powoli kciukiem. Cmoknął ją lekko w czoło i zrobił niewielki krok w tył, przyglądając się jej przy tym z zainteresowaniem.
- Można powiedzieć, że mój flirt ze szkoły ostatecznie zadziałał - uśmiechnął się lekko. Chciał rozładować atmosferę i z natury był już z niego taki śmieszek.

Rose Hepburn
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
gavin eikenberry

Jego słowa nie wywołały w niej zachwytu, bo zapewne nie raz już usłyszała, że ktoś zachowa jej numer, ale potem nie zadzwonił. Samej też się zdarzało tak zrobić gdy ktoś niekoniecznie się jej spodobał, ale tak bardzo się starał że nie miała serca go spławić. Zaśmiała się zatem.
- Już widzę jak dzisiaj po pracy wracasz do domu i oprawiasz moją serwetkę w ramkę i wieszasz nad łóżkiem. - a zaśmiała się dlatego bo wyobraziła sobie właśnie taką wizję, która była przekomiczna i to jeszcze wcale nie w wersji dorosłej tylko tego wrednego chłopaka ze szkoły, który to ciągnął ją za włosy. Ale tylko żeby Gavin nie brał tego do siebie, że ona go wyśmiewa czy coś w tym stylu, jego prowokacyjno-czarujący uśmiech naprawdę na nią działał.
- Czyli dostanę kubek z napisem "życzę ci miłego dnia"? - zapytała, bo w ogóle to była fanką kubków z dedykacją, ale dobrze że miała dosyć łatwe imię i nie pojawiały się w nim błędy podczas pisowni przez obsługę w danej kawiarni wydającej kawy na wynos. A to bardzo miłe zobaczyć taki napis na kubku, to trochę tak jak odkręcanie swojego ulubionego napoju by zobaczyć co kryje się pod nakrętką.
- Zbliża się Halloween, to pewnie dlatego. - nadal odparła żartobliwym tonem, bo już nie zamierzała się na nim mścić, nie miała potrzeby, skoro wszystko sobie wyjaśnili. Ale co tam, można zawsze w żartach poudawać wiedźmę wracającą właśnie ze sabatu czarownic, na którym uczyły się nowych eliksirów i zaklęć. Zawsze marzyła by dostać list z Hogwartu, pewnie większość ludzi ze szkoły także. A Gavin chciał tam kiedyś wylądować? Poddała mu się w tych pocałunkach, ale sama również dawała od siebie delikatność i zmysłowość, przymknęła powieki i rozluźniła się nieco, aż w pewnym momencie chyba zbyt mocno naparła swoim ładnym tyłeczkiem na stojące nieopodal krzesło które przewróciło się z hukiem, dlatego kobieta przerwała pocałunek, wystraszywszy się tego dźwięku.
- Nie byłabym tego taka pewna, ciągnięcie mnie za włosy nigdy na mnie nie działało. - odparła bardzo pewnie i spojrzała w stronę krzesła. Narozrabiała i wiedziała o tym doskonale, więc kolejne spojrzenie w jego stronę było przepraszające.
- I widzisz że ze mną nie ma żartów, niedawno przyszłam, a już demoluję ci lokal byś miał więcej sprzątania za karę i swoje przewinienia w szkole. - postanowiła jednak całą tę sytuację obrócić w żart, bo przecież miała do siebie dystans. I nie żeby jej się takie wypadki często zdarzały, wbrew pozorom nie była taką sierotą jak wychodziła obecnie.
happy halloween
nick
kelner — Once Upon A Tart
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Wypadałoby mu już dorosnąć i pomyśleć o jakimś planie na przyszłość, ale tak bardzo mu się nie chce...
Serio miał zamiar napisać, choć faktycznie zdarzało mu się blefować. Po co miałby komuś wprost powiedzieć, że nie do końca czuje chemie albo, że ktoś nieszczególnie mu się podoba, kiedy może chwilkę poudawać, wziąć numer i zapomnieć? Niezbyt dojrzałe zachowanie, owszem, ale w tych czasach ghosting był już tak popularny, że nawet mu nie było wstyd. Sam padł jego ofiarą wielokrotnie. Traktował to już jako naturalną kolej rzeczy i liczył, że inni podobnie się na to zapatrują. Rose mogła jednak spać spokojnie, bo o ile serio chciała, aby się odezwał, to nie miała się zawieść.
Parsknął, bo ta wizja była faktycznie komiczna. - Żebyś wiedziała! - był na to zbyt leniwy, ale na pewno wielu facetów zachowałoby serwetkę, aby potem wyciągnąć ją na ślubie albo coś podobnego. Gavin na szczęście nie był tak romantyczny, chociaż czasem udawał, że był.
- Hmmm, zastanowię się - życzenie miłego dnia, owszem, było bardzo miłe, ale dość oklepane. Dla takiego gościa jak Hepburn musiał wymyślić coś lepszego.
- Mam nadzieję, że to nie oznacza, że w Halloween będziesz mnie gonić z nożem - nawiązywał tutaj oczywiście do kultowego seryjnego mordercy z serii filmów Halloween. Musiał przyznać, że kiedy próbował ją sobie wyobrazić w kostiumie Michaela, to bardzo go to bawiło. Pewnie nikt by się czegoś takiego po Rose nie spodziewał, przynajmniej po tej Rose którą znał ze szkoły, bo teraz to jeszcze niewiele wiedział.
Hogwartem też by nie pogardził, choć od początku wiedział, że było to nieosiągalne i czekanie na list czy robienie sobie nadziei było po prostu stratą czasu.
Nieszczególnie przejął się tym krzesłem, chociaż od huku się lekko wzdrygnął. Miał ważniejsze rzeczy na głowie. - Zapamiętam - wyszczerzył się. Dużo rzeczy cisnęło mu się na język, ale musiał pamiętać, że sytuacja była wciąż nowa i że to nie było to samo co flirt z dziewczynami w klubach.
- Nie wiem czy to kara proporcjonalna do przewinień, ale możemy pomysleć o innych na kolejnych spotkaniach - zafalował brwiami. Nie do końca wiedział gdzie jest ta granica dobrego smaku w towarzystwie Hepburn, ale nieśmiało próbował to wybadać.

Rose Hepburn
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
gavin eikenberry

Rose też spotkała się z tym, że ktoś naobiecywał jej złotych gór, a potem nawet nie napisał, już nie wspomnę o tym że nie zadzwonił i zwyczajnie kobieta przestała mieć nadzieję, ot co. A skoro nie lubiła tego czasu oczekiwania, spoglądania co rusz na telefon by sprawdzić czy napisał, czy nie, więc innym od razu wprost nakreślała sytuację czy jest chemia czy nic z tego nie będzie. I w czasach szkolnych gdyby Gavin próbował ją zagaić, czy poderwać jak już się na niej poznęcał, ciągając za włosy to mimo tego że był bardzo przystojnym chłopakiem to dałaby mu kosza i tak by się skończyło. Gdyby na początku tego dzisiejszego spotkania on spróbował ją poderwać to również dostałby od niej kosza, bo wciąż miała do niego urazę z lat szczenięcych. Jednak skoro wszystko sobie wyjaśnili, a on był przystojnym i ciekawym mężczyzną, charyzmy również nie mogła mu odmówić to mógł próbować i kosza nie dostanie na pewno. Dlatego na jego telefon poczeka, może nie jak nastolatka, ale jak dorosła kobieta, która ma też swoje życie i zajęcia poza mężczyzną.
- To wyślij mi fotkę uzyskanego efektu i to koniecznie. - zaśmiała się, nie wierząc że on w ogóle posunie się do takiego stopnia. Ale byłaby zaskoczona gdyby dostała wiadomość od niego z jej serwetką oprawioną w ramkę na ścianie, na pewno by zaniemówiła początkowo, potem by parsknęła śmiechem, by na koniec stwierdzić że to miłe i romantyczne jednak. A nie jeden mężczyzna zdobył serce kobiety swoim romantyzmem.
- Czyżbyś miał jakieś ambitniejsze teksty w zanadrzu? - ciekawa była i oparła się o jeden z blatów, przyglądając się mu badawczo i zastanawiając się co też wymyśli na poczekaniu. Każda kobieta chciałaby otrzymać swoją indywidualną dedykację czyż nie? Po chwili zmieniła pozycję, kładąc sobie kciuk na podbródku i palec wskazujący na ustach, jakby się nad czymś zastanawiała. Nożownik jako przebranie na Halloween, to nie był wcale taki głupi pomysł.
- Podczas tegorocznego Halloween planowałam zostać wampirzycą, ale nożownik brzmi całkiem kusząco. Chociaż nie wiem czy wolałbyś bym biegała za tobą z nożem w ręku czy wbijała ci kły w szyję. - pewnie to opcja dwa bardziej by się podobała mężczyźnie, bo po ugryzieniu go w szyję na pewno zostałby pewien ślad w kształcie malinki, a takie gryzienie prowadziło zwykle do innych ciekawych rzeczy, które się robiło z ustami. Czy przeszło jej przez myśl coś takiego? Nie powiem że nie. Jeszcze miała w zanadrzu przebranie za kobietę kota, albo Marylin Monroe i Carrie, obie były w obecnym czasie bardzo modne, ale to wampirzyca wygrywała w przedbiegach czyż nie? No i teraz oczywiście nożownik.
- Hm, czyli będą kolejne spotkania? Czuję się zaszczycona i już zaczynam myśleć nad kolejnymi karami za tych kilka lat w szkole. - odparła kokieteryjnie, bo zrobiło jej się bardzo miło. Czyli mężczyzna nie blefował wcześniej, a to się jej podobało. Lubiła szczerość i wolała ją od pięknych kłamstw. I na zachętę tym razem to ona musnęła delikatnie ustami jego wargi, jako obietnicę czegoś ciekawszego, na co warto czekać.
happy halloween
nick
kelner — Once Upon A Tart
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Wypadałoby mu już dorosnąć i pomyśleć o jakimś planie na przyszłość, ale tak bardzo mu się nie chce...
Dobrze, że poza byciem podrywaczem i ofiarą syndromu Piotrusia Pana, posiadał też podstawową umiejętność empatii. Dzięki temu faktycznie udało mu się przeprowadzić to spotkanie tak, jakby je sobie już dawno temu zaplanował. Nie można było mu też odmówić farta. Od zawsze spadał jakoś na cztery łapy i tym razem było podobnie. Nieszczęście nie szło z nim w parze. Thank god.
- Dobrze - zaśmiał się. Był w stanie to zrobić, ale wyłącznie dla zdjęcia i żartu, bo na stałe to jednak przesada. Nie wydawało mu się, aby relacja z Rose miała być tą jedyną. Nie chciał jej przez to jakkolwiek umniejszać, bo był pewien, że spędza wspólnie wiele miłych chwil, ale serwetka ewidentnie miała termin ważności.
- Musisz się przekonać na własnej skórze - wzruszył ramionami. Przecież nie zamierzał jej teraz tego zdradzać, bo wtedy nie miałaby już żadnej niespodzianki. Dodatkowo nie miał pojęcia co jej tam napisze, będzie musiał improwizować, ale to zmartwienie dla przyszłego Gavina.
- O kurcze. Powiem tak, wolałbym żebyś mnie gryzła - roześmiał się, bo brzmiało to niedorzecznie, szczególnie w kontekście tego jak wyglądała ich relacja. - Ale nożownik w Twoim wykonaniu byłby zaskoczeniem, więc zależy czy wolisz zaskoczyć... czy gryźć - zafalował brwiami, wciąż rozbawiony samym sobą. On wiedział co wolał, ale nie chciał też wyjść na napaleńca czy desperata, bo to na nikim nie wyglądało dobrze ani pociągajaco.
- Mam nadzieję. Jestem ciekawy co wymyślisz - zdziwiło go, że Rose się tak rozpędziła, ale kompletnie mu to nie przeszkadzało. Odwzajemnił jej delikatny pocałunek i westchnął z zadowoleniem. - Co za dzień - dawno już się tyle nie działo, ale nie narzekał.

Rose Hepburn
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
gavin eikenberry

Naprawdę dobrze umiał przeprowadzić to spotkanie, by wyszło na jego korzyść. Jak już wspomniałam, umiał chłopak tak zaczarować dziewczynę że cała jej złość, z jaką tutaj przyszła, wyparowała wręcz pod wpływem jego wyznań i pochlebstw w jej stronę. Rasowy podrywacz, ale przy tym tak charyzmatyczny, że Rose się nawet nie zorientowała z kim ma do czynienia. Najpierw zatem posłała mu zaskoczone spojrzenie słysząc to jego "dobrze", bo on serio to mówił? Zrobi tak jak ona sobie zażyczyła? Nie, na pewno żartował tak jak i ona żartowała. Jednak jeśli dostanie takie zdjęcie to trzeba powiedzieć to głośno, Eikenberry zyska w jej oczach jeszcze bardziej.
- Czyli jednak się nie zmieniłeś, w szkole też nie ujawniałeś się ze swoimi zamiarami. - trudno, była cierpliwa, więc poczeka i przekona się co też ten jej napisze gdy przyjdzie z rana jeszcze zaspana po kawę na rozbudzenie umysłu i poprawę dnia. Na pewno uśmiech pojawi się wtedy na jej twarzy, a znaczenie napisu i tak dotrze do niej jak jej umysł rozbudzi się za sprawą kofeiny.
- W takim razie nic ci nie powiem, co postanowię, bo mogę zmienić zdanie w ciągu minuty. A ty tak czy siak będziesz miał element zaskoczenia. - uznała, bo właściwie sama nie wiedziała co by wolała, a może wpadnie jej do głowy jeszcze inny pomysł? W końcu była kreatywna, miała zatem głowę pełną pomysłów, a najlepiej było improwizować. Jak widać po dniu dzisiejszym, najlepiej jej to wychodzi, bo zaplanowane miała coś zupełnie innego. A w dodatku powiedziała te słowa tak tajemniczo, że naprawdę nie było wiadomo czego się po niej spodziewać.
- Na pewno cię zaskoczę. Tak jak i dzisiaj zaskoczyłam. - samą siebie również zaskoczyła, bo nie spodziewała się że nagle zacznie darzyć pozytywnymi emocjami chłopaka, który to w szkole był jej najgorszym wspomnieniem. Jak widać świat się zmienia, życie także i to potrafi się zmienić w ciągu kilkunastu minut. Pocałowali się zatem tego dnia po raz drugi i było całkiem miło.
- Przyznam szczerze że nie sądziłam że tak się potoczy nasze spotkanie. Poza tym w ogóle się przez te lata nie domyśliłam, że robiłeś to celowo by zwrócić na siebie moją uwagę, bo ci się podobałam. - dodała, choć teraz wydawało się jej to tak bardzo oczywiste, że aż sama się sobie dziwiła, że tego nie zauważała. Ale może to miało związek z tym, że wtedy wzdychała do innego starszaka? Zwykle jest tak, że gdy nam podoba się ktoś inny to nie zauważamy ludzi, którym my się podobamy, a gdy już ich zauważamy to jest zbyt późno.
happy halloween
nick
ODPOWIEDZ