: 28 paź 2022, 20:56
Co do jednej rzeczy totalnie mogłaby się z nim zgodzić – to, na co porwała się tego poranka, faktycznie było głupie. Zdawała sobie sprawę z tego nawet wcześniej, już w momencie, gdy po krótkim przeczesywaniu wzrokiem własnej okolicy, w końcu zdecydowała się na złapanie pierwszego lepszego patyka. Doskonale wiedziała, że nie miała żadnego doświadczenia w wymachiwaniu takim kijkiem. Ba! Nawet gdyby miała, najprawdopodobniej ów patyk ze względu na swój niewielki rozmiar złamałby się albo przy pierwszym bardziej energicznym zamachnięciu albo przy najlżejszym kontakcie z jakimkolwiek ciałem obcym, w tym człowiekiem. Nie przeszłoby jej przez myśl, że mogłaby nim dźgać i celować w bardziej wrażliwe części ciała. Nie miała głowy do strategii, ani tego poranka ani tak naprawdę kiedykolwiek. W gruncie rzeczy była totalnie bezbronna zarówno wobec Gusta jak i wobec kogokolwiek innego. Prawdopodobnie na łopatki byłby w stanie rozłożyć ją zwykły żółw lądowy, gdyby wykonał w jej kierunku bardziej intensywny gest łapą. Podświadomie to wiedziała, ale mimo wszystko – próbowała. To był odruch. Kto by pomyślał, że w sytuacji fight or flight, właśnie Kayleigh Fitzgerald wybrałaby fight, hm?
Nie widziała różnicy pomiędzy oficerem a podoficerem i nie wiedziała, dlaczego postanowił ją podkreślić. Była też już tak zamotana w całej tej sytuacji, że nie przeszło jej przez myśl, żeby wyjaśnić mu, skąd jej samej wzięła się ta uwaga. Zwyczajnie pozwoliła poprowadzić się do apteki (bo nagle posyłał w jej stronę sympatyczny uśmiech i sprawiał wrażenie, jakby na swój sposób się przejmował jej nieszczęsnym nadgarstkiem), a gdy do niej dotarli, grzecznie poczekała przed wejściem, pilnując Olliego (nie, nie mogła się powstrzymać od próby zapoznania się z dalmatyńczykiem). Nie zgłaszała też protestów, kiedy kierowali się w stronę pobliskiej ławki, a kiedy nieznajomy obwiązywał jej nadgarstki… Miała szczerą nadzieję, że ciepło, jakie czuła, nie odbijało się w kolorze jej policzków.
- Chyba masz w tym wprawę – stwierdziła, trochę nawiązując do swojej poprzedniej myśli. Skoro był wojskowym… Skąd znał się na opatrywaniu podobnych drobnych kontuzji? Kayleigh była tylko nieświadomym niczego cywilem, nie zdawała sobie sprawy, że żołnierze są szkoleni nie tylko w zadawaniu ran ale także w opatrywaniu tych najbardziej podstawowych. Nie żeby ona sama miała jakiekolwiek pojęcia o pierwszej pomocy i mogła ocenić bandaż, jaki jej zawiązał… - Przepraszam, że tak… No wiesz… - nie dokończyła, bo też nie do końca wiedziała, jak określić ten swój popis sprzed kilkudziesięciu minut. Nie pomagało to, że była niewyspana, a słowa totalnie się do niej nie kleiły.
Gust Johansen
Nie widziała różnicy pomiędzy oficerem a podoficerem i nie wiedziała, dlaczego postanowił ją podkreślić. Była też już tak zamotana w całej tej sytuacji, że nie przeszło jej przez myśl, żeby wyjaśnić mu, skąd jej samej wzięła się ta uwaga. Zwyczajnie pozwoliła poprowadzić się do apteki (bo nagle posyłał w jej stronę sympatyczny uśmiech i sprawiał wrażenie, jakby na swój sposób się przejmował jej nieszczęsnym nadgarstkiem), a gdy do niej dotarli, grzecznie poczekała przed wejściem, pilnując Olliego (nie, nie mogła się powstrzymać od próby zapoznania się z dalmatyńczykiem). Nie zgłaszała też protestów, kiedy kierowali się w stronę pobliskiej ławki, a kiedy nieznajomy obwiązywał jej nadgarstki… Miała szczerą nadzieję, że ciepło, jakie czuła, nie odbijało się w kolorze jej policzków.
- Chyba masz w tym wprawę – stwierdziła, trochę nawiązując do swojej poprzedniej myśli. Skoro był wojskowym… Skąd znał się na opatrywaniu podobnych drobnych kontuzji? Kayleigh była tylko nieświadomym niczego cywilem, nie zdawała sobie sprawy, że żołnierze są szkoleni nie tylko w zadawaniu ran ale także w opatrywaniu tych najbardziej podstawowych. Nie żeby ona sama miała jakiekolwiek pojęcia o pierwszej pomocy i mogła ocenić bandaż, jaki jej zawiązał… - Przepraszam, że tak… No wiesz… - nie dokończyła, bo też nie do końca wiedziała, jak określić ten swój popis sprzed kilkudziesięciu minut. Nie pomagało to, że była niewyspana, a słowa totalnie się do niej nie kleiły.
Gust Johansen