lorne bay — lorne bay
23 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Po męczącym poranku spędzonym na uczelni Dex miał do załatwienia jeszcze jedną sprawę - nie było to nic dziwnego, nie raz i nie dwa musiał spojrzeć w timer, gdzie miał zapisane większość spotkań. Prawie godzina zeszła mu na sam dojazd do gabinetu terapeuty by następną godzinę spędzić na słuchaniu jego dobrych rad - część już wiedział i trochę uważał to za marnowanie czasu, ale nie chciał przerywać terapii na którą uparł się głównie jego ojciec kiedy sam zauważył jego kiepski nastrój, który utrzymywał się już od dłuższego czasu. Smętnym wzrokiem wpatrywał się w mężczyznę starając się słuchać - w końcu to stary mu za to płacił (sam nie wie, czemu się tak na to uparł, ale z drugiej strony nie byłoby go stać na pełną sumę. Sam mężczyzna musiał zauważyć, że nie robią zbyt wielkich postępów dzisiejszego dnia, więc wreszcie puścił go - a on szybko pisząc wiadomość do przyjaciółki czy mogłaby przyjechać na kawę - tylko to byłoby mu wstanie podnieść na duchu. Obydwoje mieli dość spory kawał drogi a i dzisiaj postanowił nie brać i chyba teraz tego zaczynał żałować - ale zawsze tak było, gdy nie brał auta to wydawało mu się, że ulice się rozluźniały a gdy już w nim był to tkwił w przeklętych korkach.
Wysiadł w końcu z autobusu i przechodząc parę kroków znalazł kawiarnię w której miał spotkać przyjaciółkę. Rozglądając się po stolikach na razie jej nie zauważył dlatego pierwszy zamówił sobie swoją ulubioną kawę a później przysiadł do stolika. Wyciągnął telefon dając Siennie znać, że był już na miejscu. Szczerze był przyzwyczajony do tego, że trzeba było trochę poczekać. Na nią to mógłby czekać godzinę, dwie, a nawet do wieczora. Nigdy nie był na to z tego powodu zły, tym bardziej że to nie było zaplanowane spotkanko - raczej czysty spontan, który mu się nasunął do głowy a mając wolne popołudnie (co rzadko się zdarzało) serio chciał wykorzystać a nie znowu wracać do mieszkania. Wypijał właśnie kolejnego łyka gdy wyświetlacz mu się rozjaśnił na telefonie i ujrzał wiadomość, że zaraz dotrze. Odpalił sobie zatem tik toka, na słuchawakach lekko przygarbiony czekał zatem dalej próbując odgonić od siebie wszystkie te myśli o tym co mu powiedział psycholog.
- Ej coś mi się wydaje, że prędzej bym się doczekał spotkania z prezydentem Stanów Zjednoczonych - zażartował gdy huk kładzonej torby ja krzesło obok niego wyrwał go z wglapiania się w telefon i podnosząc wzrok dostrzegł w końcu jasnowłosa dziewczynę siadającą na przeciwko niego. Nie nie miał pretensji przecież, że tyle na nią czekał, ale musiał przyznać, że powoli zaczynał mieć wątpliwości czy Sienna da rade w końcu tu dotrzeć. W sumie pomyślał, że ostatnim razem ciągle widywali się u niego w mieszkaniu i warto było trochę zmienić otoczenie.
- Znowu byłem u Hectora - westchnął ciężko nazywając swojego psychologa po imieniu bo tak jakoś łatwiej mu było, przynajmniej nie było aż tak sztywno a Sienna i tak wiedziała o kogo chodzi. -Mam wrażenie, że zaczynam tracić czas u niego - jęknął bo oczywiście nie byłby sobą gdyby trochę nie zaczął narzekać na wymysł ojca. Naprawdę chciał powiedzieć Siennie, że było już lepiej ale chyba akurat jej nie musiał w ogóle przekonywać, że było inaczej.
Sienna Hargreeves
sumienny żółwik
avada kedavra
brak multikont