Pomaga ojcu prowadzić winiarnie — Passing Clouds Winery
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Podjęła decyzje o wyjeździe i powrocie na studia, jednak przez chorobę matki wraca do miasta i u boku ojca prowadzi rodzinną winiarnie, która zepsuła jej całe dzieciństwo. Próbuje szczęścia z Hardenem ale boi się rozczarowania.
05.


Permanentny powrót do rodzinnego miasteczka nie był w planach dziewczyny co najmniej przez najbliższy rok, który poświecić miała dokończeniu studiów i zdobyciu pracy/stażu w renomowanej kancelarii prawniczej. Zdążyła zając pokój w akademiku i znów poczuć klimat studiowania poza domem, jednak niecały miesiąc po wyjeździe z Lorne, dostała telefon od ojca, informujący ją o chorobie matki i jej pobycie w szpitalu. Początkowo nie zamierzała rezygnować ze studiów i rozważała nawet dokończenie nauki w trybie zaocznym, jednak gdy dostała propozycje poprowadzenia rodzinnej winiarni u boku taty, stanęła przed jedną z ważniejszych decyzji w swoim życiu. Miała po raz kolejny przerwać edukacje i porzucić marzenia o pozostaniu cenioną panią prawnik dla podtrzymania rodzinnego biznesu, który odebrał jej normalne dzieciństwo i rodziców, którzy poświęcali każda chwilę swoim interesom. Finalnie postawiła na rodzinę i po raz kolejny pożegnała się z murami uniwersytetu w Cairns. Nie znała się na zarządzaniu firmą ani na winach, jednak po tym jak odwiedziła mamę w szpitalu, tata zapowiedział jej szereg szkoleń i intensywną pracę pod jego okiem, co miało wdrożyć ją w system w możliwie najkrótszym okresie czasu. Miała za sobą kilka dni przyuczenia i nie była pewna czy udźwignie odpowiedzialność, która spoczywała na barkach matki.
Nie zamierzała świętować rychłego powrotu do miasteczka, jednak potrzebowała towarzystwa koleżanek i odciągnięcia skołatanych myśli od pracy. Zgodziła się na piątkowy wieczór w Cairns, gdzie miały zarezerwowaną loże w klubie nocnym oraz hotelowy pokój by nie wracać po nocach do miasteczka. Beardsley ze swej walizki wyciągnęła pakowną kosmetyczkę, dzięki której stworzyła na swej twarzy makijażowe arcydzieło, a z wieszaka ściągnęła wieczorową kreacje, która odsłaniała jej plecy i eksponowała dekolt. Gdy wszystkie dziewczyny były gotowe do wyjścia, zapakowały się w taksówkę i ruszyły prosto do The Wooldshed, gdzie zapowiadała się naprawdę szalona noc. Donnie zwykle nie piła dużo, jednak idąc śladem przyjaciółek, wypiła kilka szotów tequili przed wyjściem z hotelu. Po wyjściu z auta, odrobinę wstawiona przekroczyła próg klubowego wejścia tanecznym krokiem i niemalże od razu wyciągnęła towarzyszki na sam środek parkietu. Przetańczyły na nim dwie piosenki, po czym rozdzieliły się by przypudrować nosek i zamówić kolejne szoty. Wkrótce potem znów przeciskały się na parkiet.

Harden E. Caulfield
Właściciel i barman — w Rudd's Pub
34 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi najlepszy pub w mieście. Wreszcie pogodził się z rozpadem związku i zamiast podrywać wstawione klientki, skupia uwagę na Donaldzie.
009.

Nie przypuszczał, że spędzona z Donaldą noc, cokolwiek zmieni w jego życiu. Stało się inaczej; Harden wyraźnie odzyskiwał dawną pogodę ducha, a wraz z nią powróciły niegdysiejsze nawyki. Zrzucił z pleców jarzmo nieudanego związku, na zawsze zamykając rozdział zatytułowany imieniem Gemmy. Czuł się d o b r z e. Wprawdzie daleko było mu do osiągnięcia szczęścia, jednakże porównując jego obecne samopoczucie do tego sprzed kilku miesięcy, można było zauważyć poprawę. Znaczną poprawę. Nie miał pojęcia w jakim stopniu zawdzięczał to dziewczynie, która skradła jego uwagę, by zaraz wyjechać, zostawiając go nie w pełni nasyconego, a w jakim stopniu pogodzeniu się z przeszłością. Tak czy inaczej, ulżyło mu, że wyswobodził się z dawnych niepowodzeń i zaczął na nowo aranżować przestrzeń wokół siebie. I to w dosłownym tego słowa znaczeniu! Ponieważ nie tylko przygarnął czworonoga, którego uratował przed zgubą, ale także hardo wziął się za uporządkowanie domku w lesie, który jego rodzina wyraźnie zaniedbała. Poza pracą i codziennymi obowiązkami to właśnie na tych dwóch kwestiach skupiał się najbardziej. I chociaż odpowiadało mu takie powolne życie, zaczynało mu brakować zabawy. Z tego powodu zgodził się, gdy grupa kilku dziewczyn – na oko sporo od niego młodszych – zaproponowała mu odwiedziny klubu w Cairns; praca barmana miała wiele korzyści poza zarabianiem pieniędzy! Tego typu imprezy nie były dla niego nowością. Od jakiegoś czasu znacznie je ograniczył, ale wchodząc do klubu, nie czuł się wyobcowany. Przeciwnie, odetchnął pełną piersią i poczuł, że naprawdę ma ochotę nieźle się zabawić. Nawet jeśli następnego dnia będzie walczył z olbrzymim kacem. Nie ograniczał się – pił w towarzystwie rozbawionych dziewcząt, tańczył z nimi, a nawet jedną z nich niedbale pocałował, gdy rzuciła mu się na szyję, łaknąc jego uwagi. Nie był nią zainteresowany, ale nie chciał też odpychać jej od siebie, sprawiając jej przykrość! Tak, wykazał się wielkodusznością, dbając o to, by pewność siebie tej dziewczyny nie ucierpiała z jego powodu. Zrobił przerwę, by zamówić piwo – wyłącznie dla siebie – i już miał wracać do swoich towarzyszek, gdy kątem oka zauważył .
Przykuł do niej spojrzenie, podążając wzrokiem za każdym ruchem bioder, które wprawiały w ruch zwiewny materiał bardzo krótkiej sukienki. Mógłby przysiąc, że gdy okręciła się powabnie wokół własnej osi, zauważył fragment jędrnego pośladka, nieśmiało wychylający się spod skrzących falban. Zdębiał, choć nie powinien. To właśnie w tym mieście miała się uczyć, korzystać ze studenckiego życia i wabić chłopaków, śliniących się na widok jej skromnie zakrytego biustu.
Ocknął się, dopiero gdy ktoś potrącił go ramieniem, dając mu do zrozumienia, że zablokował przejście. Ruszył z miejsca, próbując zapomnieć o Donnie oraz tym, że odsłoniła ciało przed tyloma ludźmi. Tylko dlaczego, do cholery, mu to przeszkadzało? Czy nie powinien cieszyć się, że wreszcie udało jej się odnaleźć? Odszukał swoje towarzyszki, ale nagle wszystkie wydały mu się jeszcze mniej interesujące. Mimo to bawił się z nimi, miękko dotykając ich ciał w tańcu. Inny mężczyzna mógłby mu zazdrościć, ale on w tym momencie nie mógł wyrzucić z głowy Donnie.

donalda beardsley
Pomaga ojcu prowadzić winiarnie — Passing Clouds Winery
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Podjęła decyzje o wyjeździe i powrocie na studia, jednak przez chorobę matki wraca do miasta i u boku ojca prowadzi rodzinną winiarnie, która zepsuła jej całe dzieciństwo. Próbuje szczęścia z Hardenem ale boi się rozczarowania.
Nie mogła mieć żadnych oczekiwań względem mężczyzny przez wgląd na wyjazd, który sama sobie uprzednio zaplanowała. Miała świadomość tego, że to jednorazowy wyskok i poniekąd cieszyła się, że nie dane było im spędzić większej ilości czasu razem, bo to zrodziłoby kolejne problemy. Nie chciała się wiązać ani zawalać swoich studiów przez kolejnego mężczyznę - bez względu na to jak bardzo go lubiła. Kto wie, być może mieliby szanse przekonać się o tym dokąd ta relacja mogłaby ich zaprowadzić gdyby została w Lorne Bay ale miała inne plany i zamierzała się ich trzymać. Los jednak bywał przewrotny, a ona sama nie planowała i nie spodziewała się rychłego powrotu do rodzinnego miasteczka. Wszystko wydarzyło się zbyt szybko, a ona nie miała nawet chwili by powrócić myślami do Hardena i ich wspólnej, jakże upojnej nocy.
Bawiła się w najlepsze i nie przypuszczała, że cokolwiek byłoby w stanie zmącić jej spokój, jednak gdy dostrzegła kątem oka znajomą twarz, zdębiała. Mężczyzna dla którego straciła głowę przed miesiącem, znajdował się zaledwie dwa metry od niej i obracał w tańcu inną dziewczynę. Sama nie wiedziała co czuła - złość, zazdrość, ulgę? Nie chciała komplikować sobie życia i angażować się w kolejny związek, który wywróciłby jej życie do góry nogami, zwłaszcza teraz gdy miała na głowie prowadzenie rodzinnej winiarni u boku ojca z którym jej relacje ostatnimi czasy nieco osłabły. Fakt, że miał kogoś znacznie ułatwił by jej życie.
Bujała się nie do rytmu, przypominając laleczkę, której padł akumulator. Wzrok swój skupiała na jego dłoniach, spoczywających na biodrach obcej kobiety i lubieżnym spojrzeniu, które spoczywało teraz na jej dekolcie. Czuła paląca ją zazdrość, tylko dlaczego?
Poczuła nagłą potrzebę zamówienia kolejnej kolejki alkoholu, więc porzuciła tańczące na parkiecie przyjaciółki i zaczęła przeciskać się przez tłum, by przedostać się do baru. Niechcący szturchnęła swym ramieniem jego ramię, jednak dumnie parła naprzód. Nie zamierzała przepraszać. Z jakiej racji? Gdy go minęła zatrzymała się i po chwili namysłu, cofnęła się, by spojrzeć dziewczynie w oczy.
Kochana, nie daj się zwieść. W domu czeka na niego żona i trójka dzieci, które weekendami nie widują ojca, bo ten woli puszczać się z każda napotkaną w klubie panną. Szkoda na niego czasu — odparła, ignorując obecność Caulfielda, co najmniej jakby go nie było. Uśmiechnęła się złośliwie, po czym ruszyła w stronę baru dumna jak paw. Takie zagrania nigdy nie były w jej stylu i sama nawet nie wiedziała dlaczego zdecydowała się zepsuć mu podryw. Nie była zazdrosną gąską i uważała, że takie zachowanie było dziecinne ale teraz, kiedy alkohol zaburzał jej osąd nie zamierzała się tym przejmować.

Harden E. Caulfield
Właściciel i barman — w Rudd's Pub
34 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi najlepszy pub w mieście. Wreszcie pogodził się z rozpadem związku i zamiast podrywać wstawione klientki, skupia uwagę na Donaldzie.
Dochodziło do tego, że pozwalał myślom uciekać w stronę Donnie, wyobrażając sobie, co by było, gdyby zdecydowała się zostać w miasteczku. Spędzona z nią noc była na tyle upojna, że nie mógł tak po prostu wymazać jej z pamięci. Nie, kiedy przypominał sobie widok nagiego ciała, które w przypływie przyjemności zmysłowo poruszało się pod nim, doprowadzając go na skraj wytrzymałości. Wielkie nieba! Był tylko mężczyzną – słabym, dającym się skusić i absolutnie nieodpornym na urok tej dziewczyny. Musiał jednak wbić sobie do głowy, że wyjechała. Z drugiej strony, istniała możliwość, że nawet gdyby nie opuściła Lorne Bay, wcale nie chciałaby tej relacji kontynuować. W końcu wielokrotnie zaszli sobie za skórę, nim ostatecznie dali upust nagromadzonym emocjom. Tak czy inaczej, ostatecznie uwolnił się od wątpliwości. Donalda wróciła na studia, przez miesiąc nie kontaktowali się ze sobą, a Harden – choć zdarzały mu się przebłyski romantyzmu – nie był szaleńcem, który uganiałby się za dziewczyną, z którą połączyła go tylko jedna noc. Bo przecież Donnie wcale nie oczekiwała, by pojechał za nią, odnalazł ją w jeden z sal wykładowych, gdzie pozbawiwszy ją ubrań, wydarłby z jej gardła kilka głuchych jęków przyjemności.
Z pewnością nie na takich myślach powinien się skupić, mając przed sobą dziewczyny, z którymi bawił się nie najgorzej. I gdy wreszcie przestał szukać wzrokiem Donnie, ta pojawiła się tuż obok niego, rzucając mu pod nogi niezłą kłodę. Zamiast się wściec, Harden uśmiechnął się szelmowsko, przypominając sobie wszystkie docinki, którymi obdarzali się do tej pory. Nie tylko ona poczuła dumę; on również poczuł się d o c e n i o n y, zdając sobie sprawę, że takie zagrywki najczęściej wywoływała zazdrość. Świadomość, że Donnie przeszkadzało, gdy bawił się z inną, była zaskakująco przyjemna. Dlatego, zamiast wdać się w długą i nikomu niepotrzebną rozmowę tłumaczącą, że wcale nie miał żony, ani dzieci, opuścił swoje towarzyszki, które chyba nie do końca uwierzyły pannie Beardlsey – jeśli chciała zostać adwokatem, powinna lepiej planować swoje „argumenty”. Poszedł za nią, przeciskając się między tłumem, aż w końcu trafił do baru. Niestety obok Donnie nie było wolnego miejsca, więc stanął za nią. Na szczęście, nawet mimo obcasów, przewyższał ją wzrostem. Podszedł bardzo blisko, odbierając dziewczynie możliwość wycofania się.
— Szkoda na mnie czasu? Naprawdę tak uważasz? — spytał, pochyliwszy się nad jej uchem. — Po ostatniej nocy odniosłem inne wrażenie — dodał, odrobinę rozbawionym tonem. Nie był zły. Przeciwnie, odetchnął z ulgą, bo otrzymał powód, by do niej podejść. Gdyby nie odezwała się jako pierwsza, prawdopodobnie pozwoliłby jej bawić się dalej i nie zakłóciłby jej przestrzeni.

donalda beardsley
Pomaga ojcu prowadzić winiarnie — Passing Clouds Winery
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Podjęła decyzje o wyjeździe i powrocie na studia, jednak przez chorobę matki wraca do miasta i u boku ojca prowadzi rodzinną winiarnie, która zepsuła jej całe dzieciństwo. Próbuje szczęścia z Hardenem ale boi się rozczarowania.
Pierwszy raz w życiu nie analizowała i nie zadawała sobie pytań co by było gdyby. Nie potrzebowała na sam wyjazd osoby, która przyciągałaby każdą jej myśl, która skupiona powinna być na studiach i uzyskaniu tego cholernego dyplomu. Zbliżała się wielkimi krokami do trzydziestki i chciała w końcu zdobyć ten kawałek papieru by móc ruszyć naprzód, nie oglądając się za pracą za barem, która w gruncie rzeczy nigdy nie była spełnieniem jej marzeń. Była jedynie czasowym rozwiązaniem, by móc opłacić rachunki ale teraz, gdy przewrotny los przygotował dla niej zupełnie inny scenariusz, nie musiała się tym dłużej przejmować. Co prawda po raz drugi przerwała swoją naukę w Cairns ale wierzyła, że zarządzanie winiarnią mogło dostarczyć jej równie wiele wrażeń. Wracając jednak do Hardena - nie zastanawiała się nad tym jak wyglądałaby ich relacja gdyby nie jej wyjazd ale nie znaczyło to, że nie wracała pamięcią do ich wspólnej, pozbawionej wszelkich oporów nocy. Wciąż pamiętała smak jego ust i zapach perfum, które działały na jej wyobraźnie w lubieżny sposób, jednak nie szukała z nim kontaktu. Wiedziała od początku, że nie ma dla nich przyszłości i poniekąd się z tym pogodziła - przynajmniej dopóki nie była zmuszona oglądać go z inną panną.
Dumna z siebie podskoczyła by dosięgnąć pośladkami barowego hokera i od razu pomachała do zajętego obsługą barmana, by dać mu znać, że nie przysiadła się po to by zaczerpnąć tchu. Współczuła tym ludziom - sama pracowała za barem, choć Rudd's w żadnym stopniu nie przypominało klubu nocnego. Przewijało się tu znacznie więcej pijanych klientów, którzy bez opamiętania wyrzucali swoje pieniądze na alkohol. Nie zdążyła nawet nic zamówić, a już poczuła na swych plecach jego napierające ciało. Poczuła palącą chęć odtworzenia wydarzeń z ich wspólnej nocy i powtórzyć ją, choćby w klubowej szatni. Nie! Nie mogła, była zła i zazdrosna.
Najwyraźniej obrosłeś przez to w piórka — odparła, skupiając swój wzrok na kredensie pełnym najróżniejszych alkoholi, który znajdował się za barową ladą — Ciekawe czy ta dziewczyna zdawała sobie sprawę jaki z ciebie gracz, Harden. W barze podrywasz każdą klientkę, która się do ciebie uśmiechnie, licząc na to, że uda ci się zaciągnąć ją do łóżka — odparła nieco podirytowana, a gdy barman gotów był przyjąć jej zamówienie, poprosiła o kolejkę tequili i podziękowała mu przy tym ciepłym uśmiechem. Być może powinna na jego oczach zrobić coś równie głupiego? Cholera, pan barman wcale nie był najgorszy.

Harden E. Caulfield
Właściciel i barman — w Rudd's Pub
34 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi najlepszy pub w mieście. Wreszcie pogodził się z rozpadem związku i zamiast podrywać wstawione klientki, skupia uwagę na Donaldzie.
Mawiają, że mężczyźni nie potrafią tworzyć dalekosiężnych planów, a jednak Harden nauczył się, że wybieganie w przyszłość i umiejętne dążenie do realizacji postawionych sobie celów to nic z ł e g o. Przeciwnie, świadome obranie kierunku pozwalało mu panować nad codziennością i uświadamiało, że poza spontanicznością oraz zabawą, którym zawdzięczał jedynie ulotne uczucie przyjemności, liczyły się również wypracowane nawyki oraz zdobyte umiejętności, które niewątpliwie zaowocują w przyszłości. Donalda postąpiła słusznie, decydując się na wznowienie nauki, jeśli oczami wyobraźni naprawdę widziała siebie w roli zawziętej pani adwokat. On lubił pracę za barem i nie zmieniłby jej na żadną inną; był prostym gościem i nie potrzebował kariery, by wzmocnić swoje ego – i bez tego było zaskakująco wysokie. Rozumiał jednak, że nalewanie piwa do kufli to zajęcie, któremu wielu umniejszało. Natomiast gdyby zabrakło barmanów, a ludzie musieliby zadowolić się mdłym piwem z puszki, na świecie zapanowałby chaos, a większość żyjących popadałby w głęboką depresję z powodu niedostępności dobrego alkoholu. Taka jest prawda! Społeczeństwo kochało dobry alkohol. I przystojnych barmanów!
— Moje p i ó r k a to nie twoja zasługa. Pojawiły się na długo, zanim cię poznałem — odparł nonszalancko, przyglądając się plecom dziewczyny, których nie zasłaniała sukienka. Zastanawiał się, czy gdyby przesunął dłonią wzdłuż jej kręgosłupa, poruszyłaby się, zgrabnie wyginając ciało w subtelnym łuku, czy może obrzuciłaby go niechętnym spojrzeniem, depcząc jego lubieżne wyobrażenia. — Tak, dokładnie tak robię — rzucił lekkim tonem, jakby prowadzili rozmowę o pogodzie. — Miło, że zauważyłaś. Staram się, żeby moje łóżko każdej nocy mogło spełnić swoją rolę i być naprawdę dwuosobowym — dodał. Przecież nie zamierzał się tłumaczyć! Donnie mówiła absolutne bzdury, ale jaki był sens w wyprowadzeniu jej z błędu? Najwidoczniej dawno temu wrzuciła Hardena do szuflady z innymi „graczami”. Jeśli do tej pory nie zmieniła o nim zdania, prawdopodobnie już nigdy tego nie zrobi.
Skinął na barmana i zamówił dla siebie porcję whisky; nie miał ochoty na piwo z nalewaka. Gdy szklaneczka napełniona bursztynowym płynem stanęła na ladzie, pochylił się nad dziewczyną i nie zważając na to, że wdzierał się w jej osobistą przestrzeń, sięgnął po alkohol. Uśmiechnął się błogo, rozkoszując się smakiem.
— Ta dziewczyna, Sienna, zaprosiła mnie tutaj. Jest ósemką w dziesięciopunktowej skali. Jeden punkt odjąłem za wiek. Bardzo jest młoda. Na pewno młodsza od ciebie — powiedział. W międzyczasie zwolniło się miejsce obok, ale zamiast usiąść na wysokim krześle, Harden oparł się plecami o ladę, by mieć wgląd na bawiących się ludzi. — Och, Donnie, brakowało mi rozmów z tobą — rzekł, uśmiechając się zawadiacko. Droczenie się z nią wymagało „przeinaczenia” niektórych faktów, ale ilekroć widział w jej oczach nerwowe ogniki mieszające się z zazdrością, czuł ogromną satysfakcję.

donalda beardsley
Pomaga ojcu prowadzić winiarnie — Passing Clouds Winery
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Podjęła decyzje o wyjeździe i powrocie na studia, jednak przez chorobę matki wraca do miasta i u boku ojca prowadzi rodzinną winiarnie, która zepsuła jej całe dzieciństwo. Próbuje szczęścia z Hardenem ale boi się rozczarowania.
Tak na dobra sprawę — czy ona w ogóle znała się na facetach? Żyła stereotypami, wierząc w to, że mężczyzna niezdolny jest tak naprawdę do czegokolwiek. Brak zaangażowania, nielojalność i syndrom Piotrusia Pana. Naprawdę wierzyła, że każdy facet był taki sam i prędzej czy później, każda z wyżej wymienionych wad ujawni się ale gdyby tak spotkała na swej drodze kogoś, kto zburzyłby to błędne rozumowanie, pokazując tym samym, że ma do zaoferowania znacznie więcej niż związek bez przyszłości czy poliamorie? Wyzwanie wciąż było aktualne.
Brzmi jak piekielnie interesująca historia — odparła bez zainteresowania, skupiając swój wzrok na wszystkim co nie przypominało Caulfielda. Cóż, gdyby wiedziała jak wiele satysfakcji dają mu takie niezobowiązujące noce, na pewno postąpiłaby zupełnie inaczej. Nigdy nie chciała by ktokolwiek traktował ją przedmiotowo; jak trofeum. Wciąż nie potrafiła przyswoić myśli, że facet był zdobywcą i każda poderwana dziewczyna to dla niego pewnego rodzaju osobisty sukces. Gówno ją to obchodziło.
Jesteś obrzydliwy — spojrzała na niego i zlustrowała go wzrokiem, krzywiąc się przy tym co najmniej jakby trzymała w ustach cytrynę — Żałuje, że wzięłam udział w twoim małym przedsięwzięciu. Mogłam odstąpić tego zaszczytu jakiejś bardziej zdesperowanej dziewczynie — dodała bardziej do siebie aniżeli do niego, a gdy kelner podstawił jej trzy kieliszki tequili, sięgnęła po jeden i przechyliła go tak, by złoty płyn, spłynął prosto do jej gardła. Gdy tak się stało, znów się skrzywiła, lecz odrobinę bardziej niż wtedy gdy Harden opowiadał o swoich miłosnych podbojach. Alkohol rozgrzewał ją od środka i wcale nie sprawiał, że czuła się lepiej — wręcz przeciwnie. Nie wiedziała nawet po co zamówiła dla samej siebie aż tyle szotów ale nie zamierzała odpuszczać. Nie gdy zza jej ramienia wyglądał brunet, który z całą pewnością gotów był jej dopiec.
Wow, niedługo moja piętnastoletnia kuzynka będzie mogła przedstawiać ci swoje koleżanki — parsknęła i pokręciła głową, nie rozumiejąc jak mężczyzna w ogóle mógł spojrzeć na tak młode dziewczyny. Do tego prowadził własną punktację, co mocno jej się nie spodobało. — Jesteś przykry, Harden. Przez chwilę, dosłownie króciutką chwilę, myślałam, że wyróżniasz się na tle tych wszystkich stereotypowych mięśniaków, którzy w życiu liczą jedynie na łatwy podryw i równie łatwe dziewczyny. Wydawałeś mi się być wartościowym facetem, a tymczasem tak bardzo się pomyliłam — westchnęła i chwyciła palcami kolejny kieliszek.

Harden E. Caulfield
Właściciel i barman — w Rudd's Pub
34 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi najlepszy pub w mieście. Wreszcie pogodził się z rozpadem związku i zamiast podrywać wstawione klientki, skupia uwagę na Donaldzie.
Harden był m ę ż c z y z n ą. Posiadał penisa, wprawdzie miał zaledwie jedno sprawne jądro, ale lekarze – po wielu próbach – ostatecznie wbili mu do głowy, że usunięcie narządu to sprawa drugorzędna, gdy w grę wchodzi ratowanie życia przed komórkami nowotworowymi lubiącymi biegać po całym organizmie, jeśli w porę nie zostaną zatrzymane. Tak czy inaczej, mógł łatwo udowodnić swoją męskość. To jednak nie oznaczało, że na jego barkach spoczywała konieczność u d o w a d n i a n i a kobietom swojej wartości. Dlaczego, do diabła, to one nie próbowały pokazać, że są warte uwagi, że mają do zaoferowania więcej niż zgrabne ciało i ładną buzię?! Harden nie uważał się za wiecznego chłopca, wprawdzie przejawiał mieszane zachowania, ale to wcale nie oznaczało, że w sytuacjach wymagających odpowiedzialności, pozostawał owym Piotrusiem Panem. Tak, podrywał dziewczyny. Tak, sypiał z nimi. Tak, żartował często i swawolnie. Jednakże nie skazywało go to na wieczne potępienie! Donnie nie znała go wystarczająco dobrze, by oceniać tak surowo. Ostatecznie, gdy wszedł w prawdziwy związek, porzucił hulaszcze życie i nie czuł z tego powodu przygnębienia czy tęsknoty. Aby dobrze go poznać, wystarczyło trochę cierpliwości, a przede wszystkim szczera chęć.
Zaś co się tyczy trofeów – każda upojnie spędzona noc zmieniała się w piękne wspomnienie. Co złego było w sprawianiu sobie przyjemności? Podczas seksu Harden nie był samolubny i potrafił odpowiednio zająć się partnerką, by odczuwała satysfakcję ze zbliżenia. Czy było w tym coś złego? Niewłaściwego? Przecież nikomu nie robił krzywdy! — Ty jesteś sztywna — dorzucił, nie zamierzając biernie wystawiać się na ostrzał. Powiedziawszy to, uśmiechnął się szelmowsko, nie przejmując się grymasem wykwitłym na ustach dziewczyny. Nie zamierzał na siłę wyprowadzać jej z błędu; zamierzała myśleć o nim w taki sposób, proszę bardzo.
Komentarz dotyczący nastoletniej kuzynki pozostawił bez odpowiedzi. Był na tyle niestosowny, że uznał go za niewartego strzępienia języka.
— To miłe, że uważasz mnie za mięśniaka. Ostatnio mam mniej czasu na siłownię — przyznał, wyciągając z jej wypowiedzi jedynie to, co było dla niego wygodne. Prawdopodobnie chciała mu ubliżyć, ale gorzkie słowa nie robiły na nim wrażenia, bo uznawał ich utarczki za niezłą zabawę.
Obserwował ją, gdy przystawiała kieliszek do ust, a następnie opróżniała jego zawartość jednym haustem. Pozostała na jej wardze kropla tequili aż prosiła się o to, by zetrzeć ją krótkim pocałunkiem; aby o tym nie myśleć, sam upił trochę whisky ze swojej szklanki. — Myślę, że im zazdrościsz. Powinnaś zawsze sięgać po to, na co masz ochotę. Inaczej życie przeleci ci między palcami — poradził, choć doskonale wiedział, że w tym momencie był ostatnią osobą, która powinna udzielać jej wskazówek.

donalda beardsley
Pomaga ojcu prowadzić winiarnie — Passing Clouds Winery
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Podjęła decyzje o wyjeździe i powrocie na studia, jednak przez chorobę matki wraca do miasta i u boku ojca prowadzi rodzinną winiarnie, która zepsuła jej całe dzieciństwo. Próbuje szczęścia z Hardenem ale boi się rozczarowania.
Ona nigdy nie czuła potrzeby udowadniania mu czegokolwiek - nie miała ku temu powodów. Początkowo był jedynie jej szefem, któremu owszem, pragnęła pokazać, że nadaje się do pracy za barem i starała się ze wszystkich sił by tę prace utrzymać ale w relacjach poza Rudd's, była jedynie kobietą, która zdecydowała się wykorzystać okazję i dobrze się zabawić. Nie mieli się więcej spotkać, a już na pewno nie wiązać. Nie oczekiwała też niczego od niego, jednak teraz, kiedy ponownie na siebie wpadli, ona czuła paląca zazdrość i potrzebę umoralniania go. Nie miała do tego żadnego prawa, jednak wcale nie przeszkadzało jej to w byciu jędzą.
Nie jestem sztywna! — podniosła na niego głos, nie zważając na klientów przy barze, który tłumie przepychali się do baru. Zareagowała co najmniej jakby była to dla niej najgorsza obelga ale ona wcale nie uważała się za osobę sztywną. Potrafiła się bawić, potrafiła żartować i brać życie takim jakim było, nie zważając na konsekwencje. Świadczyły o tym chociażby jej lekkomyślne decyzje, których skutki były marne. Nie miała tak lekkiego podejścia do sypiania z kimkolwiek popadnie i nie uważała tego za wadę. Była rozważna, odpowiedzialna i wiedziała kiedy należało sobie odpuścić.
Westchnęła głośno, słysząc jego komentarz o siłowni i wcale nie zamierzała tego komentować. Bądź co bądź, mógł pochwalić się wysportowaną sylwetką i wyrzeźbionym bebechem ale wcale nie o to jej chodziło. Był zarozumiały, po prostu!
Czego miałabym im zazdrościć? Tego, że przez pięć minut skupiają na sobie twoją uwagę? Myślisz, że właśnie o to mi chodzi? O twoje zainteresowanie? Mam je głęboko w poważaniu, nie jesteś pępkiem świata — odparła z przekąsem i wyciągnęła dłoń po kolejny kieliszek. Wcale nie chciała go pić. — Próbuje ci uświadomić, że być może, te wszystkie dziewczyny liczą na coś więcej niż szybki seks w klubowej toalecie. Myślałeś o tym? Ty traktujesz to jak zabawę ale kobiety nie są tak wyrachowane — dodała i wlała zawartość kieliszka do ust.
Nie chciała ciągnąć tej rozmowy, musiała wytańczyć wlaną w siebie tequile na parkiecie i dołączyć do koleżanek, pokazując tym samym mężczyźnie, że przyszła w celu zabawy - nie zgrywania zazdrosnej byłej.
Zeskoczyła z barowego hokera i stojąc z nim twarzą w twarz, spojrzała mu prosto w oczy.
Miło było ale zamierzam dobrze się bawić. Zrób to samo i wróć do swojego babińca, zanim zdążą wydrapać mi oczy za samo rozmawianie z tobą — odparła i minęła go, kierując się z powrotem w stronę parkietu.

Harden E. Caulfield
Właściciel i barman — w Rudd's Pub
34 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi najlepszy pub w mieście. Wreszcie pogodził się z rozpadem związku i zamiast podrywać wstawione klientki, skupia uwagę na Donaldzie.
Jak zostało powiedziane, Harden nie miał nic przeciwko z a b a w i a n i u się. Natomiast nie podobało mu się to, że Donalda zaczęła grać nieczysto, nieszczerze. Wprowadziła go w błąd, pokazując, że wspólnie spędzona noc ubodła ją, naruszając dumę. Niczego jej nie obiecywał, a ona o nic nie prosiła. Teraz za to próbowała mu udowodnić, że postąpił niesłusznie, a ona nie zasłużyła na podobne traktowanie. Nie lubił, gdy kobiety odwracały kota ogonem i celowo robiły z mężczyzn tych złych. Zdecydowanie wolał, gdy stawiały sprawę jasno, klarownie. Bowiem nie był m a g i k i e m i nie potrafił czytać w niczyich myślach, choć, co prawda, zdarzało się, że prawidłowo odgadywał pragnienia chowające się w kobiecych głowach.
— To się tak nie zachowuj. Udowodnij — rzucił wyzwanie, stawiając pod znakiem zapytania „rozrywkową” część jej osobowości. Wokół nich było tak głośno, że prawdopodobnie nikt nie usłyszał podniesionego tonu, którym posłużyła się dziewczyna. Nikt poza Hardenem.
Donnie powinna się zdecydować! W końcu była kobietą, która potrafiła wykorzystać okazję i dobrze się zabawić – mając na myśli seks. Czy jednak nie miała lekkiego podejścia i nie sypiała z kim popadnie?
— Sugerujesz, że sama liczyłaś na więcej niż seks w toalecie? Cholera, Donnie, ocknij się. Mało dla ciebie zrobiłem? Nie wykazałem się? Potraktowałem cię, jak towar zdjęty z półki? — poirytował się. Cienka granica oddzielająca jego cierpliwość od porywczości, pękała. — Nie wszystkie kobiety są takie jak ty. Niektóre chcą się bawić. Chcą przeżyć przygodę. Ty zakładasz, że każda szuka księcia. I jesteś w dużym błędzie — dodał, opróżniając szklankę z pozostałości whisky. Do tej poty ich słowna utarczka bawiła go niezmiernie. Teraz, gdy pod swoim adresem słyszał coraz więcej idiotycznych, wyssanych z palca zarzutów, zaczynał żałować, że w ogóle podszedł do byłej pracownicy. Mógł oprzeć się pokusie i zostać z osobami, którym podobało się jego towarzystwo. Ona? Ona sprawiła, że emocje się w nim zagotowały. Negatywne emocje.
— Nie martw się o swoje oczy, księżniczko. Te dziewczyny, w przeciwieństwie do ciebie, znają definicję słowa z a b a w a — odparł szybko. Nie odszedł od baru. Odprowadził Donaldę wzrokiem, a gdy znalazła się głęboko wśród ludzi bawiących się na parkiecie, odwrócił się tyłem i zamówił kolejną porcję whisky, którą wypił jednym haustem. Smakowała wybornie.
Wrócił do swoich towarzyszek i przez bite pół godziny tańczył z nimi, śmiał się i żartował. Wtedy ktoś – przypadkiem – oblał go kolorowym drinkiem. Słodkim i koszmarnie lepkim. W dodatku perfidnie czerwonym, po którym plama widniejąca na koszuli z pewnością nie będzie dała się sprać. Trudno. Musiał jednak obmyć się nieco, żeby pozbyć się nieprzyjemne uczucia lepkości. Dlatego przeprosił dziewczyny i skierował się w stronę łazienek.
W przedsionku, który prawdopodobnie miał służyć za spokojniejsze miejsce do złapania oddechu i prowadzić do oddzielnych łazienek, przystanął, by w lustrze sprawdzić wygląd koszuli. W odbiciu zobaczył jednak kogoś jeszcze – Donaldę.
— Teraz zamierzasz za mną biegać? Chyba trochę na to za późno — rzucił, spoglądając na nią przez ramię. Cholera, mógł mówić wszystko, ale to nie zmieniało faktu, że wyglądała ponętnie. Ciężko było oderwać od niej wzrok. Na szczęście za patrzenie nikt nie karał, dlatego pozwalał sobie obejmować wzrokiem odsłonięte nogi i głęboki dekolt.

donalda beardsley
Pomaga ojcu prowadzić winiarnie — Passing Clouds Winery
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Podjęła decyzje o wyjeździe i powrocie na studia, jednak przez chorobę matki wraca do miasta i u boku ojca prowadzi rodzinną winiarnie, która zepsuła jej całe dzieciństwo. Próbuje szczęścia z Hardenem ale boi się rozczarowania.
Była tak zwanym psem ogrodnika, bo choć niczego nie oczekiwała od mężczyzny to i tak nie przyzwalała mu na zabawianie się z innymi kobietami. Nie miała pojęcia skąd wzięła się ta cała zazdrość i dlaczego tak pluła w jego stronę jadem ale była podpita, nie myślała trzeźwo. Harden był co prawda cholernie przystojnym facetem i bez wątpienia potrafił zdobywać kobiety ale ona przecież nie szukała miłości. Wygłupiła się bez żadnego, większego powodu.
Nie zamierzam ci niczego udowadniać — prychnęła i zmierzyła go wzrokiem, nie chcąc zniżać się do poziomu wszystkich tych panienek, które piorunowały ją teraz wzrokiem. W prawdziwe zachowała się na parkiecie równie płytko, więc nie różniła się od nich zbyt bardzo ale wcale nie zdawała sobie z tego sprawy. Nazajutrz, gdy minie jej potężny kac, na pewno będzie jej cholernie wstyd i będzie żałowała, że nie odrzuciła propozycji ojca i nie została w Cairns. Tym bardziej nie zamierzała wspominać mu o swoim rychłym powrocie to miasteczka. — Jestem też asertywna i nie będę robić czegoś tylko dlatego, że tak chcesz. To nie koncert życzeń, Caulfield — dodała z przekąsem i uniosła jedną brew ku górze. Uznała, że odmowa nie była jednoznaczna z potwierdzeniem jego tezy. Była rozrywkowa i umiała się bawić ale dlaczego miała to robić pod jego dyktando?
Liczyłam na coś więcej? Odbiło ci? — ściągnęła brwi i popukała się w czoło, nie dowierzając w wypowiedziane przez niego słowa. Był bezczelny i zbyt zuchwały, nie znosiła takich facetów. — Niczego nie zakładam ale próbuje ci wytłumaczyć, że czasem warto jest zwrócić na to uwagę. Możesz kogoś zranić, zupełnie nieświadomie bo twój świat kręci się tylko i wyłącznie wokół zabawy — wyjaśniła po raz kolejny, choć sama nie wiedziała, dlaczego w ogóle starała się odeprzeć jego nieuzasadnione zarzuty. Nie lubiła gdy ktoś ją atakował i nawet gdy ktoś miał racje, szła w zaparte, byleby nie przejść do defensywy.
Zignorowała jednak jego ostatni przytyk i ruszyła w stronę w pakietu, by zapomnieć o tej beznadziejnej wymianie zdań. Chciała się bawić w towarzystwie przyjaciółek, jednak nie mogła zlokalizować ich na głównej sali. Zrobiła dwa okrążenia po klubie w poszukiwaniu dziewczyn i skierowała się także w stronę toalet, bo co jak co, ale to właśnie było główne miejsce spotkań pijanych kobiet. Rzadko kiedy faktycznie chodziło i załatwienie swoich potrzeb fizjologicznych!
Och, daruj sobie! — jęknęła ze zrezygnowaniem, nie chcąc po raz kolejny prowadzić tej samej, totalnie bezsensownej wymiany zdań. Sięgnęła po wibrujący w torebce telefon i oddaliła się by móc odebrać połączenie. Niewiele słyszała, dlatego zasłoniła drugie ucho ręką, jednak jedyne co udało jej się zrozumieć, to to, że dziewczyny są pod klubem z jakimiś nowo poznanymi gachami. Opcja zmiany miejsca imprezowania średnio jej odpowiadała ale przecież nie zostanie tutaj sama, prawda? Oznajmiła, że kieruje się w stronę szatni i rzołączyła się. Mijając Hardena w przedsionku, zwolniła i uśmiechnęła się. — Baw się dobrze i nie skupiał się tyle na własnym odbiciu w lustrze. Jesteś zaledwie mocną siódemką. Au revoir! — odparła i uśmiechnęła się dumnie, po czym skierowała się w stronę szatni. Przy ladzie jednak nie zastała nikogo, dlatego gdy odnalazła w torebce swój numerek, postanowiła przedostać się na drugą stronę, nie przejmując się tym, że szatniarz za krótką chwilę może wrócić i oskarżyć ją o kradzież. Gdy zeskoczyła z drewnianej lady, zaczęła przemierzać ciemne alejki w poszukiwaniu swojego płaszczyka.

Harden E. Caulfield
Właściciel i barman — w Rudd's Pub
34 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi najlepszy pub w mieście. Wreszcie pogodził się z rozpadem związku i zamiast podrywać wstawione klientki, skupia uwagę na Donaldzie.
— Jesteś jeszcze młoda. Masz czas, żeby się nauczyć odróżniać ludzi, którzy chcą się zabawić od takich, którzy po pierwszej randce zaczynają planować ślub i wspólną starość — odparł. Zaskoczyło go to, że dał się wyprowadzić z równowagi. Był przekonany, że kontrolował swoje emocje, jednak Donnie wraz ze swoimi wyssanymi z palca teoriami, stała się drażniąca niczym niechcąca się odczepić mucha, bezustannie bzycząca przy uchu. — Kiedy nabierzesz wprawy, zorientujesz się, że one nie chcą niczego poza zabawą — dodał. Z pewnością nie chciałby niczego od niego, bo nie był typowym mężczyzną, za jakim uganiały się t a k i e dziewczyny. Zazwyczaj wolały bogatych gości, jeżdżących nowoczesnymi samochodami i sypiących dolarami z rękawa drogiej marynarki. On był substytutem, chwilowym zastępstwem. I wcale mu to nie przeszkadzało, bo przecież przyszedł tu tylko po to, by trochę się zabawić.
Przez moment schował się w łazience, by przetrzeć materiał. Pozbywając się plamy, zmoczył koszulę, która przykleiła się do jego ciała. Gdy wrócił do przedsionka, wzrokiem odszukał dziewczynę, która próbowała przekrzyczeć hałas i porozumieć się z kimś przez telefon.
Jeśli sądziła, że nazwanie go siódemką zaboli, myliła się. Ocena wydawała mu się słuszna, a po wzburzonej dziewczynie wcale nie oczekiwał więcej. W zasadzie, po wszystkim, co dzisiaj usłyszał, powinien to uznać za komplement. Nie do końca wiedział, co go podkusiło, by za nią pójść, ale nogi same poprowadziły go śladem Donnie. Przystanął w niedalekiej odległości od szatni i ze skrzyżowanymi ramionami przyglądał się poczynaniom szatynki. O mało nie wybuchnął śmiechem, kiedy zniecierpliwiona przeskoczyła przez ladę i znalazła się wśród kurtek i płaszczy, prawie między nimi znikając. Już miał odejść, wrócić do swoich towarzyszek, kiedy kątem oka zauważyła wracającego portiera. Niewiele myśląc, powtórzył sztuczkę byłej pracownicy i znalazł się wśród rzędów zapełnionych wieszaków. Odnalazł zgubę, która skutecznie pracowała na wyrzucenie z klubu i wciągnął ją w głąb szatni, w najciemniejszy, najbardziej oddalony od pracownika punkt. Przycisnął ją do ściany i zakrył jej usta dłonią, wiedząc, że byłaby w stanie rozpętać tutaj istne piekło, gdyby w porę jej nie uciszył. Tak, musiał przyznać, że lubił jej temperament, choć ciętego języka powinna używać w inny sposób! Stojąc tak, drugą ręką odsunął jej włosy z czoła, zawadiacko się przy tym uśmiechając.
— Wrócił portier. Jeśli nie chcesz, by wziął cię za złodziejkę, lepiej siedź cicho — zasugerował, przyglądając się płomieniowi, który rozpalił się w jej oczach. Sądząc, że Donnie zachowa się odpowiednio, zdjął dłoń z jej ust, ale nie odsunął się, wciąż pilnując, by nie była widoczna z punktu przy ladzie.

donalda beardsley
ODPOWIEDZ