Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
  • #15
Nudne dni w pracy oznaczały, iż w dzielnicy jest względnie bezpiecznie - przynajmniej pod względem przywoływania straży pożarnej. I tak prawdę mówiąc parę ostatnich dni - jak nie więcej - mogli "chwalić się" zawodową nudą. Co prawda mieli kilka wezwań, ale na szczęście nic poważnego. Dzisiaj również oczekiwano podobnego dnia. Nie mniej byli przygotowani zawsze! Co by nikt nie mówił, że ich zmiana się leni. Co to to nie! Robili swoje, pilnowali porządku, zawsze byli gotowi na wezwanie. Nie raz i nie dwa musieli sobie radzić z naprawdę ciężkimi przypadkami - jak karambol sprzed dwóch miesięcy - i nigdy nie było to łatwe doświadczenie. Ale zawsze to "doświadczenie", więc sama Blake uczyła się przy każdej okazji. Już dawno nie była tą "nową" bo sama była tu już prawie dwa lata i po niej przyszło jeszcze kilka osób. Nie mniej niektórzy lubili pamiętać, że była jedną z nielicznych, którzy wcale nie myśleli o zostanie strażakiem za dziecka czy chociażby w liceum. Nie. Ona musiała swoje przejść by pójść zupełnie inną drogą niż planowała. I dobrze się stało. Nieważne jak tu trafiła. Ważne, że trafiła w ogóle. Choć do dzisiaj czasem się dziwiła jak do tego doszło...
Wszystkie rozmyślania na ten temat zostały przerwane przez wezwanie zdecydowanie wyższej wagi - palił się dom! Nie minęły dwie minuty, a już cały zespół na syrenach gnał na miejsce. Nie ona prowadziła. I dobrze. W takich pilnych wezwaniach zawsze stawiali na najbardziej doświadczonego kierowcę - Teda - takiego, który jedzie szybko, ale zwraca uwagę na kretynów, którzy nie potrafią ustąpić drogi słysząc syreny. Tym bardziej nie spodziewała się, że ich przybycie na miejsce zakończy się... no, jakby nie patrzeć małą stłuczką bo przy hamowaniu ich wóz uderzył w jeden z zaparkowanych przed domem samochodem. Ba, jeszcze go przesunął dalej i potem wycofał by miejsce zrobić. Nie żeby Ted się przejął. Mieli ważniejsze sprawy na głowie niż to. Dowódca, który jednak musiał myśleć za wszystkich, rzucił coś o hydrancie, a następnie wszyscy wysiedli, ruszając do powierzonych zadań. Nie mieli czasu, a ktoś mógł w środku być! No... tylko Blake zostało powierzone inne zadanie...
To nie tak, że ją lekceważono. Była już doświadczona w zawodzie i nieraz udowodniła, że na wiele ją stać w tej pracy. W dzisiejszym jednak składzie była tą najbardziej cierpliwą, rozsądną i spokojną - w jednym. Dlatego dowódca kazał jej oszacować stłuczkę jaka miała miejsce - no i czy przypadkiem nie uszkodzili ewentualnego kierowcy, który mógł w środku być. Wysiadając z wozu faktycznie zauważyła hydrant, więc w pewien sposób Teda tłumaczył, ale osobiście uważała, że i tak mogli to zrobić w inny sposób. Ech...

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
#4

Czasami nuda w pracy nie była takim znowu najgorszym rozwiązaniem - choćby w przypadku zawodów, w których wypadek czy pożar często oznaczały dla niektórych koniec turnusu na świecie żywych. Ale też nie oszukujmy się - nikt nie zostaje strażakiem czy innym mundurowym, żeby siedzieć cały dzień na tyłku, ewentualnie z nudów się po nim drapać. Adam na brak wrażeń zdecydowanie nie mógł narzekać - i choć przeniesienie z wydziału zabójstw do obyczajówki traktował jako degradację (mimo, że wciąż miał ten sam stopień), to koniec końców wciąż chodziło o łapanie złych gości. Przynajmniej tak musiał sobie co jakiś czas powtarzać, żeby odgonić negatywne myśli związane z karnym przeniesieniem do innego wydziału. Niektóre sprawy ocierały się na szczęście (jakkolwiek to brzmi!) o grubsze afery czy nawet zabójstwa, dlatego Brooks nie miał aż takiego poczucia że marnuje swój czas.
W każdym razie, ostatnio na oku miał jednego faceta podejrzanego o pranie brudnych pieniędzy. Facet był póki nieuchwytny - na wszystko miał odpowiednie kwity, ale jednocześnie ich informator mający dojścia w kasynie w Cairns twierdzi, że ich podejrzany wygrywał ostatnio spore sumy. Oczywiście nie były one nigdzie zaksięgowane. Bez twardych dowodów policja miała związane ręce, dlatego uznali że pora poobserwować gościa. No i tak właśnie Adam znalazł się dziś w tym miejscu, w którym zaraz dostanie po dupie. Dosłownie!
Adam dopiero po jakimś czasie zauważył dym wydobywający się spod drzwi jednego z pomieszczeń. W tym samym momencie usłyszał sygnał straży pożarnej - prawdopodobnie wezwanej automatycznie przez system antypożarowy i wykrywacz dymu (załóżmy że coś takiego istnieje hehe). Siedząc w aucie obserwował w lusterku nadjeżdżający wóz strażacki - tyle, że auto w ogóle nie wyglądało tak jakby miało zatrzymać się w bezpiecznej odległości od samochodu Brooksa. Ale w końcu się zatrzymało - właśnie na jego służbowym samochodzie. Na szczęście był przypięty pasami i w zasadzie ucierpiała jedynie jego kawa, która wraz z impetem uderzenia rozlała się pod przednim siedzeniem.
Kiedy auto po przesunięciu parę metrów wreszcie się zatrzymało, Adam odpiął pas i wysiadł z samochodu.
- Do jasnej cholery, co wy prawo jazdy w paczce czipsów znaleźliście? - skierował wzrok na młodą dziewczynę w mundurze, która się do niego zbliżała. - No ja rozumiem, że macie wezwanie, ale gdyby stał tu jakiś człowiek albo grupa ludzi to też byście ich skasowali? - oparł dłonie na biodrach, patrząc wyczekująco na panią strażak.

Blake Hargrove
Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
Ech, że też to ona musiała się tym zajmować. No, ale starała się jak zawsze profesjonalizm zachować. Sama czuła potrzebę wbiegania do środka palącego się budynku, ale ufała swojemu oddziałowi. Poza tym każdy miał przez dowódcę rolę przypisaną i niestety na nią dzisiaj jak widać padło właśnie to. No i jakby tak wszyscy tam wbiegli to mogłoby tylko na złe wyjść. W każdym razie była przekonana, że jeśli będzie potrzebna to kapitan nie będzie miał oporów z wezwaniem jej. Ona musiała się skupić na obecnej robocie czy chciała czy nie. No i nie dziwiła się też reakcji poszkodowanego. Zwłaszcza, że tylko ona z ich grupy była tą, która szła to wyjaśnić podczas, gdy reszta szykowała sprzęt, a kilka osób już wpadło do środka.
- Odpowiadając na pytanie, niestety nie wiem skąd nasz dzisiejszy kierowca ma prawo jazdy - brzmiała spokojnie i poważnie, nie traktując tego jak żarty bo sytuacja zabawna nie była. - Nie mogę go usprawiedliwiać bo powinien bardziej uważać, ale myślę, że zwróciłby większą uwagę na grupę ludzi zamiast samochodu - i w tym momencie padło od Teda zza samochodu "HYDRANT!, na co Blake przewróciła oczyma, odwróciła się i ręką machnęła co by do swojej pracy wracał, a nie tutaj przeszkadzał. - Kolega chciał powiedzieć, że widział tylko hydrant, ale w imieniu całej straży chciałam przeprosić za to niefortunne zajście... Czy ucierpiał pan w czasie wypadku? Boli coś? - i to było coś o czymś zawsze myślała w pierwszej kolejności, ale też niegrzecznie byłoby nie odpowiedzieć na pytania wzburzonego osobnika. Teraz jednak uważnie mu się mogła przyglądnąć. Miała doświadczenie to wiedziała jak niektórzy lubią kłamać, iż nic im nie jest byleby się nimi nie przejmować albo z innych powodów nie chcieli być po prostu opatrzeni. Co prawda na pierwszy rzut oka nie zauważyła jakichś większy obrażeń, ale nigdy nic nie wiadomo, prawda? Mógł przykładowo uderzyć się w łokieć albo głowę i guz lub siniak pojawią się po czasie. Naturalnie miała zamiar słuchać słów z nadzieją, że okłamana nie zostanie, no ale wzrok na ewentualne odruchy też przydatny był. Chwilę po tym musiała podejść nieco bliżej by mogli rozmowę przeprowadzić bliżej jego samochodu. Głównie dlatego, że kilku strażaków właśnie przyczepiało węża do hydrantu, który stał obok, więc lepiej było im nie przeszkadzać. Pewnie każdy z nich cieszył się, że nie on musiał prowadzić teraz rozmowę z kimś kogo być może szanowny Ted uszkodził. Lepiej żeby byli wdzięczni jej za tak ciężką pracę! Gdzie będzie mogła obwiniać przede wszystkim kierowcę, który sam by się tutaj wydarł na jej miejscu, nie mając cierpliwości - a to by zaszkodziło całej straży na sto procent.

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Oczywiście złość Adama nie była wymierzona personalnie w Blake. Po prostu dość niespodziewanie został oderwany od swojej pracy, a ze skasowanego auta będzie musiał tłumaczyć się pewnie swojemu szefowi. Wiadomo, nie było w tym jego winy, ale skutek był taki że auto nadawało się do naprawy. No i wychodziło na to, że to nie kobieta z którą obecnie rozmawiał była winna stłuczce, więc wziął głęboki oddech i dał sobie chwilę na ochłonięcie, nie chcąc niepotrzebnie wyzywać się na młodej strażacce.
- Okej, przepraszam, że się uniosłem. To nie pani wina jak rozumiem - stwierdził przyglądając się dziewczynie. Wielokrotnie brał udział w akcjach, gdzie policja i straż pożarna musiała ze sobą współpracować, ale jej twarz nic mu nie mówiła. Może po prostu do tej pory miał z nią do czynienia wtedy, kiedy na głowie miała hełm. Zerknął też na faceta, który wykrzyczał jakieś słowa o hydrancie. - Dobra, w porządku. To służbowe auto, i tak już dawno powinno pójść do wymiany bo nie świadczy o nas najlepiej - dodał z ironią, bo faktycznie jeśli samochód świadczyłby o kondycji policji w Lorne Bay, to nie była ona najlepsza. No i poza tym nie chciał uprzykrzać dziewczynie życia kolejną falą pretensji, bo jej wina akurat była w tym wszystkim zerowa. A chociaż się zainteresowała, czy nie ucierpiał za bardzo.
- Nie, chyba nic mi nie jest. Trochę tylko oberwałem w tył głowy o zagłówek, ale to nic - machnął ręką. No typowy facet, prędzej się tu przekręci niż powie że coś go boli. No, prawie typowy, bo jednak Adam nie umierał jednak przy 37 stopniach gorączki! No twardziel pierwsza klasa.
- Cwaniaki. Oddelegowali panią do czarnej roboty, a sami bawią się w najlepsze - wskazał głową na strażaków, którzy "bawili" się w budynku z którego wydobywał się czarny dym. Sam oparł się o maskę samochodu złożonemu w ofierze przed paroma minutami.

Blake Hargrove
Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
Nie miała za złe reakcji poszkodowanego. Wszak to jemu się bardziej dostało. Po wozie strażackim na pewno o wiele mniej było widać. No i czy Blake chciała czy nie, miała już do czynienia z okropnymi agresorami w tej pracy - i poza nią się zdarzało - więc póki co, i na szczęście, nie mogła zaliczyć nowo poznanego mężczyzny do tej grupy. Miała nadzieję, że tak pozostanie, ale miał pełne prawo do wyrażenia swego niezadowolenia - delikatnie mówiąc. Jakby nie patrzeć to strażacy mieli ratować, a nie powodować wypadki. Była pewna, że po wszystkim szef sobie z Tedem porozmawia.
- Nie musi pan przepraszać, ale doceniam - i same przeprosiny dawały nadzieję na to, iż trafiła na kogoś rozsądnego. - W rzeczy samej, nie ja prowadziłam. Za bardzo uważam na drodze, więc pewnie jeszcze byśmy na miejscu nie byli... Co oczywiście nie usprawiedliwia stłuczki - podkreśliła co by nie było. Zdarzało jej się prowadzić, ale mieli w grupie o wiele lepszych, szybszych i bardziej doświadczonych kierowców jak chodzi o ich wóz. A płonący dom to jednak trzeba się spieszyć. Choć uważała, że mogli stłuczki uniknąć. - Służbowe? Jeśli przez nas będzie miał pan problemy w pracy to oczywiście potwierdzimy brak w tym pana winy - albowiem skoro służbowy samochód to założyła, że mężczyzna jechał do pracy. Nie wiedziała, że pracował w policji. Co prawda często współpracowali, ale Hargrove przede wszystkim skupiała się wtedy na swoim zadaniu, a sam hełm nie ułatwiał szczególnie pola widzenia. - O nas? - podłapała jeszcze bo tutaj już dało się jakoś myśli nakierować na konkretny zawód... Nie żeby o mafii pomyślała.
- Może jednak obejrzę? Liczę, że nic się faktycznie nie stało, ale pewności nigdy za wiele. Czasem mały wstrząs może spowodować lawinę... Zawsze to bezpieczniej się upewnić - dodała prędko bo miała serio nadzieję, że wszystko z nim okej, ale kiedy sama obejrzy głowę - i oczy, które po takich wypadkach sporo mówią - to wtedy każde z nich będzie pewne czy na pewno nie będzie wymagana większa pomoc. No, ale nie była kimś kto się z łapami rzuca przez wyraźnego pozwolenia - chyba, że by krwawił to wtedy by nawet nie pytała.
- Hah... pewnie niektórzy uznaliby, że to ja się "bawię" zamiast być tam - musiała przyznać, że ciekawe to spostrzeżenie było bo sama miała podobne zdanie. Osobiście wolała wbiegać do palących się budynków niż łagodzić sytuację, które są winną kogoś innego. Może jednak dzisiaj nie trafiła tak strasznie. - Proszę mi mówić Blake - nie oczekiwała tego samego w zamian, ale nie miała nic przeciw by zwracać się do niej po imieniu.

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Mimo początkowego wkurzenia Adamowi nie przyszłoby do głowy, żeby wykazywać jakąkolwiek agresję więc Blake czy nawet tego strażaka, który w niego wjechał. Shit happens - to była dewiza, która przyświecała mu odkąd tylko zaczął pracę w policji. Już tyle dziwnych i niecodziennych sytuacji widział w swoim życiu, że mało co było w stanie go jeszcze zadziwić.
- Czyli jest pani zaprzeczeniem wszystkich stereotypów. Tych, których nawet szkoda powtarzać na głos - zauważył, pijąc do słynnego "baba za kierownicą". Sam był absolutnym przeciwnikiem takiego szufladkowania, ba, uważał że kobiety bardzo często bywają lepszymi kierowcami niż mężczyźni. Faceci mieli chyba jakieś naturalne skłonności do ryzyka, a kobiety były jednak bardziej ostrożne. No i jak widać na załączonym obrazku, zdecydowanie lepiej na tym wychodziły niż faceci myślący że są kierowcami Formuły 1.
Skinął głową na zapewnienie, że w razie czego strażacy potwierdzą brak winy Adama w stłuczce. Może gdyby to był jego prywatny samochód to bardziej by to przeżywał, ale prawdę mówiąc zaczynał nawet myśleć że może i lepiej się stało, że złom sam się zutylizuje.
- Gliniarz - odparł szybko. No tak, nawet się nie zająknął że jest tu na obserwacji. - Trochę się tu rozglądam - mrugnął do niej porozumiewawczo, dając do zrozumienia że obserwował jeden z domów w okolicy, ale nie może jednocześnie zbyt wiele zdradzić. Tajemnica zawodowa to tajemnica i chcąc nie chcąc Adam musiał się tego trzymać.
- Dobra, może faktycznie lepiej to obejrzeć. Nie chciałbym zrobić show na jakimś dziale mięsnym, jeśli jednak dostałem wstrząsu - odparł, chowając do kieszeni męską dumę i podchodząc do sprawy po prostu rozsądnie. Kobieta była niewiele niższa od niego, ale mimo to oparł się tyłkiem o maskę auta, żeby nieco ułatwić jej dostęp, i pozwolił obadać.
- Też mi zabawa - zajmować się jakimś zgredem i jego zdezelowanym autem - roześmiał się, wzrokiem wodząc za palcem wskazującym strażaczki. - Brooks - wypalił z automatu, bo to właśnie po nazwisku przedstawiał się jednak najczęściej. Ale zreflektował się po chwili i dorzucił swoje imię, żeby jednak nie brzmieć zbyt formalnie. - Może być też Adam - posłał jej lekki uśmiech. - No więc, Blake, co Cię w życiu podkusiło, żeby zawodowo pchać się w płomienie? - spytał unosząc lekko brew. Sam co prawda doskonale wiedział, co kierowało nim kiedy wybierał zawód policjanta - przede wszystkim fakt, że ojciec również nim był, ale też słabość do adrenaliny. Dlatego jeśli odpowiedź Blake również skupi się właśnie na tym - nie będzie ani trochę zdziwiony. Ba! Takiej odpowiedzi się wręcz spodziewał.

Blake Hargrove
Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
Im więcej słyszała tym bardziej przekonywała się, że miała dzisiaj takie szczęście w nieszczęściu, że trafiła właśnie na nowo poznanego mężczyznę. Na kogoś kto mimo wszystko nie miał zamiaru się na niej wyżywać, ale i nie powielał stereotypów kobiet za kierownicą. I tak jak było to ogromnym plusem, tak tym większą czuła winę - nie za siebie - że komuś takiemu przydarzyła się stłuczka i to nie z jego winy.
- Och, mam nadzieję, że nie zaszkodziliśmy w "rozglądaniu się" - no bo jednak nie wiedziała czy to były czaty, czy coś pod przykrywką i właśnie spalali mu ją. Acz... - Myślę, że pożar przykuwa teraz największą uwagę - dodała w razie jakby się obawiano, że ktoś go może zauważyć. Działający oddział straży pożarnej i same kłęby dumy i ognia wydobywające się z budynku na pewno zwracały większą uwagę niż dwójka osób rozmawiających sobie z boku. Może więc nie wszystko stracone! Cokolwiek Adam tutaj robił. No, ale Blake była z tych co nie pytają o szczegóły pracy jeśli ta praca ma policyjne powiązania. Nauczyła się tego już dawno mając za brata prawnika. Niby inny zawód, ale też było wiele spraw, o których nie mógł mówić, a ona szanowała takie podejście - czy to z kwestii bezpieczeństwa czy po prostu prywatne sprawy.
- Rozsądne podejście - przyznała z małą ulgą kiedy zgodził się by go obejrzano. Była też rada za to, że mimo wszystko oparł się o samochód, więc miała lepszy dostęp do głowy. Podeszła bliżej, ale żaden ruch nie był ani pośpieszny ani jakiś bezczelny. Nigdy nie wiadomo na co można trafić, więc zawsze starała się być uważana w tym co robiła - a niektórzy mieli takie odruchy, że mogłaby przypadkiem dostać w oko. True story! W każdym razie w pierwszej kolejności zaczęła oglądać głowę oby-nie-ofiary. Przy tym wiadomo nieco włosów przeczesanych zostało i chwilę to zajęło nim zabrała ręce. - Głowa wydaje się w porządku, ale muszę jeszcze sprawdzić źrenice. Problemy z oczami? - wyciągnęła z kieszeni małą latareczkę, ale nim mu zacznie świecić po oczach to musiała zapytać czy faktycznie w tym kierunku nie ma kartoteki lekarskiej. No, albo po prostu światło źle na niego działa i tyle. I tak nie będzie tym za długo męczyć acz no... już wiadomo jaka Hargrove była ostrożna.
- Nie nazwałabym Cię zgredem - odrzekła troszkę rozbawiona jego podejściem choć chwilę po tym to małe zdziwienie pojawiło się na jej twarzy. - Hm? Brooks? Jak Ezra? - tyle samochodów w okolicy. Tyle osób. A jeden taki Ted musiał akurat wjechać w brata Ezry. Same pytania też padły z ogólnego zdziwienia, a nie to, że nie dosłyszała. Niby ogarniała, że Ezra ma nawet sporą ilość braci, ale do tej pory to głównie na niego samego trafiała. No i kojarzyła Coltona, ale to przez jego niegdysiejszy związek z Autumn. Nie spodziewała się poznać innego Brooksa w taki sposób i eee... dobrze, że to była stłuczka, a nie wypadek bo by wyszło, że skoro Ezrę uratowała przy karambolu to teraz każdego z rodziny będzie tak poznawać. Niezbyt dobra wizja siebie jako anioła śmierci... - Hah. A uwierzysz jak powiem, że jeszcze dwa lata temu byłam księgową? - była jedną chyba z nielicznych - przynajmniej u nich w pracy jedyną - która nie marzyła o zostaniu strażakiem baaaardzo długo. A dzisiaj zastanawiała się jak mogła o tym nie pomyśleć wcześniej!

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
- Oj tak, zdecydowanie pożar skradł mi całe show - roześmiał się. Naprawdę wątpił, że ktoś zwróciłby na nich teraz uwagę, zwłaszcza że wokół domu zebrała się spora grupka gapiów. W ich oczach Adam mógł być równie dobrze sąsiadem, który szykował się do odjazdu spod swojego domu. Wyczuł, że strażaczka zrozumiała jego aluzję i dlatego nie dopytywała o więcej - kłamanie nie szło Brooksowi jak z nut, więc był poniekąd wdzięczny że nie musiał tego robić.
- Już niewiele tam tego zostało - stwierdził rozbawiony, kiedy Blake przeczesała mu włosy w poszukiwaniu potencjalnego guza. No cóż, starzenie się ludzka rzecz! Z czasem zmarszczek przybywało, a włosów ubywało. Ale Adam należał na szczęście do tych, którzy mieli do siebie spory dystans - stąd też te żarciki o stanie swojego owłosienia.
- Nie, chyba jest okej. Nic nie wypływa, wszystko na swoim miejscu - dodał jeszcze starając się nie mrużyć oczu, kiedy Blake świeciła mu latarką prosto w źrenice. Był dużym chłopcem i nie oczekiwał za to nawet naklejki dzielnego pacjenta!
Uniósł zaskoczony brew, kiedy strażaczka wspomniała imię jego brata.
- Tak, to mój młodszy brat. Znacie się? - spojrzał na nią, uważnie badając czy ta twarz nie jest mu znajoma. Może była jakąś koleżanką z dzieciństwa Ezry? Jeszcze parę lat temu Adam często poznawał ich znajome, choćby podczas odbierania młodszych braci z imprez. Stąd przecież kojarzył mniej więcej Mabel, z którą wkrótce będzie miał przyjemność udać się na randkę. Ale fakt faktem - ciekawy sposób na rozpoczęcie czy też odświeżenie znajomości. Raczej to pierwsze, bo po dłuższej chwili Brooks musiał przyznać, że nie kojarzył jednak twarzy Blake i jej potencjalnym powiązań ze swoim młodszym bratem.
- Księgową? Wow. Czyli przeszłaś od wstukiwania cyferek na kalkulatorze do walki z płomieniami. Chyba bardziej podejrzewałbym zmianę w drugą stronę. Bycie strażakiem to jednak ciężki kawałek chleba, a bycie księgową... No, tam najwyżej umrzesz z nudów - roześmiał się, używając największego stereotypu o księgowych. Żartował oczywiście, bo uważał że każdy zawód jest na swój sposób ciekawy, jeśli tylko potrafi wywołać zainteresowanie u choć jednej osoby. - Skąd taka zmiana frontu o 180 stopni? - spytał, no bo skoro już gadali, to ciężko było zignorować mu tę informację i przejść nad nią do porządku dziennego przez zaspokojenia ciekawości.

Blake Hargrove
Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
Szczęście w nieszczęściu. Chociaż wolałaby nie zrobić listy czy dzisiaj więcej było nieszczęścia czy szczęścia w tym konkretnym wypadku bo obawiała się, że wyjdzie to gorzej. Mimo, że w tym momencie nie czuła już takiej obawy jak przy samym uderzeniu i wizją rozmowy z poszkodowanym kierowcą.
- Myślę, że nie jest tak źle. A przy szukaniu urazów to bym rzekła, że to istna dżungla - albowiem starała się być dokładna, ale rzecz jasna doceniała dystans do siebie jaki najwyraźniej mężczyzna posiadał. Nie mniej i tak uważała, że nie było z nim tak źle i jeszcze trochę czasu minie nim włosów mniej będzie. A kiedy dostała informacje o tym, że wszystko okej to sprawdziła oczy. Z doświadczenia wiedziała, że nie jest to nic miłego, ale latarka była o wiele lepsza niż... jakieś inne narzędzia, o których Blake wolała nie myśleć. Niby już widziała trochę w tej pracy okropnych obrazów, ale najgorzej znosiła ewentualne "dotykanie" oczu. - Wydaje się, że wszystko w porządku. Ale jakbyś tak poczuł, że coś nie tak to daję pełną zgodę na pełne marudzenie - co by się nie obawiał mówić. Zwłaszcza jak teraz wokół miał służby ratownicze to pełna profesjonalna pomoc raz dwa.
- Trochę - schowała latarkę by już go nie męczyć. Zrobiła też krok do tyłu by nie naruszać tak długo przestrzeni osobistej. - Parę miesięcy temu był karambol, przez który Ezra wylądował w szpitalu. Byłam jedną z osób, które go wyciągały z samochodu - skróciła, oczywiście nie biorąc na siebie całej "chwały" za ratunek bo zawsze to była zasługa całego zespołu. A ona wtedy akurat była tą co najdłużej siedziała z Ezrą w jego samochodzie by nie stracił przytomności i by mu udzielić pierwszej niezbędnej pomocy zanim go zaczną wyciągać. - Od tamtej pory na siebie trafiamy. Naprawdę mi ulżyło jak zobaczyłam, że z tego wyszedł - bo jednak przy tym karambolu i w szpitalu dobrze nie wyglądał. No i miał przebity bok, więc no... To jednak miało miejsce parę miesięcy temu, a po młodszym Brooksie już nie było widać by kiedykolwiek miało to miejsce, więc ulga tym większa! Notabene nie wiedziała jak określić ich relację bo chyba nawet w skomplikowane się nie wliczała, ale może nad tym popracują...
- I to umieranie z nudów też było ciężkie! Człowiek musi się zahartować aby zostać księgowym - i mieć mocną głowę co by nie bolała od tych wszystkich obliczeń. Oczywiście odpowiedziała również w żartobliwym tonie "broniąc" swej eks profesji. - Hm... Trochę taki spóźniony okres buntu można powiedzieć. Nie cieszyła mnie ta praca w ogóle, a wcześniej można rzec, że... Powiedzmy, że mam rygorystycznych rodziców i trochę późno dotarło do mnie, że powinnam robić co ja chcę. Szkolenie na strażaka to faktycznie był spory skok, ale po drodze parę błędów się zdarzyło zanim do tego doszło - a nim zaczęła pracę na dobre to zmarła jej siostra, Blake zniosła to w najgorszy możliwy sposób i dopiero jak się od dna odbiła to mogła zacząć normalnie pracę te ponad dwa lata temu. Ale to jednak nie informacje, które chciała na innych zrzucać. - Praca w policji też łatwa na pewno nie jest. Nie nudzisz się na obserwacji? - zauważyła po chwili bo nawet jak nie znała oficjalnego jego tytułu to na pewno też nie bywało kolorowo. I nie codziennie pożar przerywa ewentualną nudę.

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Uśmiechnął się pod nosem, kiedy Blake uznała że delikatne przerzedzenia na jego głowie są w tej sytuacji wręcz plusem. Niektórzy wiedzieli szklankę do połowy pełną, a strażaczka widocznie głowę do połowy gęsto owłosioną! Optymizm pełną gębą. Świecenie prosto w oczy latarką z kolei było faktycznie niezbyt przyjemne, ale cierpliwie poddał się badaniu, walcząc o to by nie opuścić wzroku.
- Marudzę tylko wtedy, kiedy jestem przeziębiony i mam temperaturę 37 stopni. Ale to chyba normalne w obliczu śmierci - uśmiechnął pod nosem, bo przecież przy takiej temperaturze ciała u faceta to nic tylko księdza wzywać. No dobra, Adam niestety należał do tego typu ludzi, którzy nawet po ostatnim namaszczeniu wstaliby z łóżka i wrócili do pracy, nawet jeśli mieliby wyzionąć ducha po przejściu paru metrów.
Uważnie wysłuchał historii o tym, jak Blake i Ezra się zapoznali. Oczywiście pamiętał, jak jego młodszy brat uległ wypadkowi. Adam sam wtedy przecież odwiedzał wtedy młodszego brata w szpitalu, może nawet był jednym z tych Brooksów, którzy go potem stamtąd odbierali?
- No proszę. Co za przypadek - skomentował, bo jednak - nawet w tak małym miasteczku jak Lorne Bay - to było niesamowite, że teraz Blake trafiła na starszego brata Ezry. Chociaż z drugiej strony... biorąc pod uwagę ilość Brooksów, może nie powinno to nikogo dziwić. - Trafiacie na siebie? Mam nadzieję, że teraz już w dużo przyjemniejszych okolicznościach - nigdy nie wchodził z buciorami w życie młodszych braci, ale od Ezry nigdy nie słyszał, że podejrzanie często wpada na strażaczkę, która w pewnien sposób uratowała mu życie.
- Wiesz, to duża odwaga tak zmienić nagle profesję. Zwłaszcza, jeśli wiąże się to z jakimś tam zawiedzeniem rodziców - odparł, mając na myśli to co Blake powiedziała o rygorystycznych rodzicach. Domyślał się, że rodzice nie byli zadowoleni z tej diametralnej zmiany w życiu ich córki. - No ale jak widzę na załączonym obrazku, ostatecznie odnalazłaś swoje przeznaczenie - stwierdził. - A błędy... Nie chcę wyjść na skrajnego pesymistę, ale zdarzały się i będą się zdarzały. To ten typ zawodu, w którym każdy dzień może Cię czymś zaskoczyć. Zresztą, co ja Ci będę robił wykłady - roześmiał się i wskazał głową na swój wóz, którego przecież nikt dziś nie planował skasować. Z auta wyjął butelkę wody i zaciągnął parę łyków, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Czasami nudzę, jasne że nudzę. Zwłaszcza jak ktoś jest czysty i jego dzień powinien zostać opisany pod hasłem "rutyna" w Wikipedii - odparł z uśmiechem. Tego rodzaju praca wymagała ogromnych pokładów cierpliwości i niepoddawania się przy braku natychmiastowych efektów. A czasem bywało i tak, że efektów ostatecznie nie było i cały czas poświęcony na obserwację szedł na marne. - Ale czasami zdarzają się też atrakcje, na przykład jesteś świadkiem pożaru, a zastęp straży kasuje Ci auto - rzucił w eter, zupełnie tak jakby właśnie nie znajdowali się w dokładnie takiej sytuacji.

Blake Hargrove
Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
W swojej pracy spotykała się ze strasznymi przypadkami - na szczęście z banalnymi również - więc starała się zawsze jak mogła by podtrzymywać w poszkodowanych siłę woli i walki. Nigdy jednak nie obiecywała braku bólu czy magicznego uzdrowienia jeśli sama nie miała tej pewności - mimo, że bardzo by chciała. Dlatego też faktycznie można rzec, że wolała widzieć szklankę w połowie pełną.
- Czyli jak już jesteś jedną nogą w grobie - skomentowała w sposób żartobliwy bo jednak faceci - nie wszyscy oczywiście - często przesadzali przy takich temperaturach. Jakby faktycznie umierali. - Dobrze zatem wiedzieć, że aktualnie nie gorączkujesz - bo marudzenia wielkiego nie słyszała, a powód miał bardzo dobry do tego. Tak więc chociaż temperatury mierzyć nie trzeba. Z drugiej strony równie dobrze Adam mógł należeć do tego samego grona osób co ona i ruszać z gorączką do pracy. Co też zdrowe nie było! No, ale dała mu wotum zaufania i będzie obserwować ewentualne objawy.
- Zdecydowanie przypadki - sama się temu dziwiła acz siedmiu Brooksów to jednak szanse większe niż jakby Ezra miał tylko jednego brata. - Mam nadzieję, że jeśli dane mi będzie kiedyś poznać resztę Waszych braci to tym razem bezwypadkowo - no bo serio... wpierw Ezra w karambolu, a teraz - nie z jej winy - stłuczka z Adamem. Jakaś klątwa została na nią zesłana? Choć może to ona zsyła nieświadomie klątwy poznawcze na Brooksów? Trochę strach resztę poznawać by nie ucierpieli przypadkiem. - Nie potrzebne są opatrunki, więc na pewno to dużo przyjemniejsze okoliczności. No i nie ucierpiał przy mnie od tamtego czasu - nie żeby to była jej zasługa, ale widać trzeba podkreślić, że był cały i zdrowy - nie liczyć pierwszego spotkania. I to chyba nic podejrzanego, że trafiali na siebie? Czasem przypadkiem, czasem może nie, ale starała się nie dać po sobie poznać jej skomplikowanych odczuć względem Ezry. Chociaż pewnie jakieś małe wahania w pewnych momentach były widoczne, ale ciężko coś na to poradzić.
- Dziękuję. I nie. Nie byli szczególnie zadowoleni - do dzisiaj nie są, ale zrobiła coś gorszego, więc można rzec, iż mieli na nią całe mnóstwo powodów by się odciąć - nawet jak teraz była inna, a błędy każdy popełnia. Szkoda, że akurat jej rodzice tego nie rozumieli. Miło więc było słyszeć, że nie każdy uważa to co zrobiła za błąd. - Można tak powiedzieć. Jeśli do dzisiaj bym ich słuchała to pewnie bym właśnie umierała w jakimś biurze - może nawet dosłownie! Z nudów! I uwięzienia! - Nie krępuj się. To nie brzmiało jak wykład, a dobrze czasem usłyszeć potwierdzenie, że błędy się zdarzają - zwłaszcza ona musiała to czasem usłyszeć bo została wychowana w taki sposób, że błędy były czymś niewybaczalnym i długo trwało nim zaczęła się przestawiać na "normalne" tory.
- Och... Czyli jesteś człowiekiem o anielskiej cierpliwości. To trochę tłumaczy, dlaczego teraz rozmawiamy na spokojnie - ktoś inny do tej chwili mógłby na nią ryczeć i zwalać winą czy jeszcze jakie gorsze rzeczy. Tymczasem Hargrove należała do osób, które wolą pomagać z własnej woli komuś kto jednak jest miły i podchodzi z szacunkiem do drugiego człowieka. Oczywiście w pracy nie wybierała, ale tak jak teraz to wiedziała, że w dwustu procentach chciała załatwić sprawę, koszty itp. - a taka chętna by nie była przy kimś "krzykliwym". - Ekscytujące, nie do przewidzenia atrakcje to zawsze urozmaicenie. Straż pożarna za to powinna lepiej uważać jak jeździ bo mogą kiedyś skasować kogoś kogo zdecydowanie nie powinni - westchnęła ciężko, cmokając z dezaprobatą na taką jakże wcale nie z życia wziętą sytuację. Wstydziliby się ci strażacy, naprawdę!

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Roześmiał się, kiedy Blake podjęła jego narrację co do gorączki zrównanej ze stanem rychłej śmierci. Już nawet zderzenie z wozem strażackim nie było aż tak niebezpieczne! No ale skoro Blake najwyraźniej dobrze dogadywała się już z jednym Brooksem, nic dziwnego z tym że i z drugim złapała wspólny język. Nie ma się co dziwić, Brooksy to w końcu dobre chłopaki! I do pożartowania, na klatce zawsze dzień dobry powiedzą.
- No nie wiem, z takim startem obawiam się, że Twoje kolejne spotkania z chłopakami Brooks nie mogą już odbyć się w inny sposób - roześmiał się, ale po chwili spoważniał nieco. - Oczywiście żartuję. W grę wchodzi co najwyżej przedawkowanie pierogów naszej mamy - przytaknął sobie. Blake być może słyszała już o tych małych dziełach sztuki, więc jeśli o takie wypadki chodzi, to Adam wręcz miał nadzieję że do takowych dojdzie!
Uniósł zaciekawoiony brew, kiedy Blake wspomniała o tym że Ezra nie ucierpiał przy niej od ich pierwszego spotkania.
- Spotykacie się jakoś regularnie? - spytał. No w końcu był detektywem, od razu wyłapywał takie rzeczy! No i gdzieżby tam Ezra opowiedział mu o takich rzeczach. Bracia byli ze sobą blisko, ale jednak jak typowi faceci nie byli wobec siebie zbyt wylewni, żeby dzielić się takimi rzeczami.
- Mimo wszystko lepiej umierać w służbie państwu - odparł lekko rozbawiony. On sam w życiu nie widziałby siebie za biurkiem, dlatego doskonale rozumiał wybór Blake - mimo, że to co robiłą teraz było jednak dużo bardziej niebezpieczne niż zabawa z cyferkami i liczbami. - Naprawdę podziwiam ludzi, którzy potrafią podejmować takie decyzje. Gdyby takich ludzi było więcej, świa byłby piękniejszy. Iluż to frustratów mniej spotykalibyśmy na swojej drodze - dodał na podsumowanie. Ludzie często żyli zgodnie z wyobrażeniami wszystkich wokół, tylko nie w zgodzie ze sobą. Adam co prawda od zawsze wiedział, co chce robić w życiu - dzięki ojcu. Nie każdy jednak miał takie szczęście. Więc jak w wieku nastoletnim miało się podjąć decyzję, która zaważy na całym życiu i jednocześnie nie dać sobie prawa do wycofania się?
- Cierpliwość to skutek uboczny posiadania tylu braci - odparł przekornie. Młodsi bracia, ale tylko niektórzy heh, mieli tendencję do wchodzenia mu na głowę. Na szczęście wtedy mógł zagrać kartą "jestem najstarszy, masz się mnie słuchać" i natychmiast zaprowadzał tym spokój w towarzystwie. Oczywiście zdarzały się wypadki przy pracy, ale wtedy krzyczenie na młodszych Brooksów nie było najlepszym rozwiązaniem. - Najważniejsze, żebyś Ty nie siedziała wtedy na kółkiem. Bo wtedy nasze kolejne spotkanie mogłoby się odbyć w jeszcze mniej przyjemnych warunkach - również westchnął, nieco teatralnie wręcz, bo jednak żartowanie sobie z takich rzeczy było stąpaniem po cienkim lodzie! Ale Adam lubił czarny humor, więc nie mógł sobie darować. No i miał wrażenie, że Blake również to podziela.

Blake Hargrove
ODPOWIEDZ