Mechanik i laweciarz — Lorne Bay Mechanic
28 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Małżeństwo jego ojca z matką Frankie zakończyło się fiaskiem, a on odzyskał farmę po dziadkach, więc żegna się z Townsville i wraca do Lorne po prawie półrocznej nieobecności.
Nigdy nie znalazłem własnego miejsca w tym popapranym świecie.

Nie zliczę na palcach obu rąk ile razy zmieniałem środowisko, poszukując tym samym miejsca w którym czułbym się chciany, szanowany i doceniany. W szkole zmieniałem klasy, a w końcu zacząłem też zmieniać szkoły. Obracałem się w różnym towarzystwie - począwszy od kujonów, którzy pomagali mi w nadrabianiu zaległości, po bandę zatraconych w używkach, starszych chłopaków, którzy zbierali się za szkołą podczas każdej, większej przerwy. Nie zostałem stworzony do ślęczenia nad książkami i poświęcania swojego wolnego czasu nauce, jednak zawsze byłem pojętny i nadrabiałem materiał szybciej niż inni. Problem polegał na tym, że nie zawsze miałem ku temu warunki i chęci. Rodzice często się kłócili przez ojca, który lubił wypić i przynosił matce wstyd, gdy tylko wyściubiał nos z domu . Przed początkiem trzeciej klasy, nie sięgałem też po używki, pomimo towarzystwa, które za punkt honoru wzięło sobie zdemoralizowanie mnie i wciągnięcie w to samo szambo w którym sami ubabrani byli po uszy. Do czasu.

Nie planowałem studiów, choć nie dlatego, że się do tego nie nadawałem. Przez ojca w domu często brakowało forsy i pomimo ponad przeciętnych zarobków matki, która posiadała własną piekarnie, niewiele udało się przyoszczędzić na naukę jedynego syna. Pamiętam, że matce było z tego powodu kur**sko przykro, jednak wcale tego nie potrzebowałem - miałem własny plan B i wraz z końcem szkoły średniej, zabrałem się za jego realizacje, udowadniając mamie, że papier z wyższym wykształceniem wcale nie był mi potrzebny. Próbowałem swoich sił na budowie, rozwoziłem pizzę i dźwigałem cudze bagaże w hotelach, gdzie pracowałem głównie na wieczorne zmiany ale interesowała mnie jedynie dodatkowa i przede wszystkim darmowa praca na farmie dziadka, gdzie pomagałem w naprawie aut. Od zawsze byłem z nim zżyty i często się zdarzało, że to w jego domu spędzałem większą część dnia, uciekając od rodzinnych dramatów i przechlanej gęby starego. Bałem się, że kiedyś stracę nad sobą panowanie i na oczach matki, spiorę pijanego ojca. Ten widok złamałby jej serce.

Wiecie, byłem z niej cholerny dumny gdy zabrała mnie z domu na spacer i powiedziała o tym, że decyduje się na separacje. Nie było to co prawda definitywne zerwanie jakichkolwiek więzi z Halem ale wyprowadzka była dobrym początkiem i wierzyłem, że prędzej czy później, uwolnią się od faceta, którego od ponad dwudziestu lat nie odważyłby się nazwać ojcem. Sam nie zamierzałem zostać pod jednym dachem z tym popaprańcem, dlatego spakowałem się i wraz z mamą, zamieszkaliśmy na farmie dziadka. Dostała szanse na nowy początek i w końcu mogła zadbać o siebie, a ja odetchnąłem z ulgą. Sam jednak nie dałem jej powodów do dumy, bo zamiast skorzystać z tej samej okazji i ruszyć naprzód, wolałem spieprzyć sobie życie w towarzystwie życiowych nieudaczników i ćpunów. Przez prawie rok balowałem, zażywałem narkotyki i porzucałem każdą, znalezioną w Queensland robotę. Pewnie trwałoby to dłużej, jednak kilka postawionych mi przez lokalna policje zarzutów, nieco ostudziło mój temperament i sprawiło, że postanowiłem odrobinę zwolnić tempo. Do tego doszły też wieści o chorobie matki, którą zabrano mi zaledwie pół roku później.

Niecały rok po jej pogrzebie, zmarł mój dziadek, pozostawiając po sobie pustkę i farmę. Nie miałem już nikogo, kogo obchodziłby mój los. Żadnego rodzeństwa ani wujostwa, które zainteresowałoby się czymś innym niż swoje bajeczne życie po drugiej stronie kontynentu. Nawet bratankiem, któremu świat zwalił się na głowę. Nawet wtedy nie odezwałem się do ojca, który jak słyszałem przebrnął przez odwyk i na nowo układał swoje życie. Poznał nawet kobietę, która wprowadziła się do domu w którym niegdyś mieszkałem. Nie kontaktowałem się z nim, a on ze mną i całkowicie mi to odpowiadało. Skupiałem się na pracy w warsztacie samochodowym, którą znalazłem na miesiąc przed śmiercią dziadka i wracałem do pustego, ogromnego domu, którego samodzielnie nie byłem nawet w stanie odremontować.


GARŚC INFO W PIGUŁCE:

- Poza grzebaniem pod maską, interesuje się także sportem - ćwiczy na domowej siłowni, która wyposażył w podstawowy gryf, obciążenie i drążek. Gdy ma gorszy dzień, biega także po lesie.
- Pomimo aktywności sportowej, gorzej mu wychodzi dbanie o siebie od wewnątrz. Lubi śmieciowe żarcie, a z racji tego, że nie jest wybitnym kucharzem, stawia często na gotowce kupowane w sklepie. Lubi też poimprezować i napić się alkoholu, co bez wątpienia mocno pogarsza stan jego wątroby. Od siedemnastego roku życia pali także papierosy i pomimo kilkukrotnych prób rzucenia tego świństwa, nie potrafi zwalczyć uzależnienia.
- Miał epizod z kokainą po skończeniu szkoły średniej, gdy wraz z matką wyprowadził się od bucowatego ojca. Nie trwało to jednak dłużej niż rok, gdyż kilka popełnionych błędów sprawiło, że postawiono mu zarzuty. Ostatnie czego potrzebował to odwyk i narkotyki w papierach, dlatego rzucił to świństwo i więcej do tego nie wrócił.
- Nigdy nie miał dobrego kontaktu z ojcem. Mężczyzna był głównym prowodyrem domowych awantur przez pijaństwo i trwonienie pieniędzy, które wydawał na alkohol i hazard. Przynosił wstyd matce oraz Sidney'owi, którego kojarzono z ojcem, który był stałym klientem sklepu monopolowego. Wyprowadził się z końcem liceum wraz z matką na farmę dziadków, urywając kontakt z Halem na dobre. Teraz, kiedy Sidney jako jedyny zamieszkują farmę (po śmierci matki i dziadka), ojciec wraz ze swa nową rodzinę, wprowadza się na nią i próbuje posiąść ją na własność.
- Był bardzo zżyty z dziadkiem, który zastępował mu ojca przez praktycznie całe jego życie. Jako mały chłopiec, uczył się pod okiem starszego mężczyzny naprawiania aut, stolarki i innych, praktycznych czynności, które przydawały mu się w samodzielnym życiu. Po śmierci matki, pomagał dziadkowi w opłacaniu rachunków i zajmował się farmą, która od wielu lat pozbawiona była zwierząt hodowlanych. przydała mu się szkoła życia i doświadczenie które posiadł zanim został zupełnie sam. Po dziadku został mu jedynie duży dom i stary, złoty zegarek, który ma dla niego największą wartość.
sidney coningsby
20-04-1996
Lorne Bay
Mechanik i laweciarz
Lorne Bay Mechanic
Carnelian Land
Kawaler, heteroseksualny
Środek transportu
Nie posiada własnego auta, dlatego po mieście w celach służbowych jak i prywatnych porusza się furgonetką z holownikiem, należącą do warsztatu w którym pracuje.

Związek ze społecznością Aborygenów
Nie ma żadnego związku z tą społecznością, jednak ma kilku znajomych, którzy posiadają aborygeńskie korzenie. Zna też kilka lokalnych opowieści i legend, jednak nie przywiązuje do nich większej wagi.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Warsztat samochodowy, na ulicy, w barach, na plaży i innych miejscach publicznych.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
-

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak ale bez trwałego uszczerbku na zdrowiu.
sidney coningsby
Finn Cole
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany